Czy wiesz, że 90% ludzi poddaje się przed samym finiszem? Przez cały czas ostro dążą do celu, po czym w chwili, gdy jest on coraz bliżej nich — poddają się. Jest to pewna forma sabotowania własnego szczęścia, niestety jednak tak często występująca, że aż niebezpieczna.
Wiesz, z czego wynika? Z dwóch rzeczy:
- Pierwsza to fakt, że boimy się odrzucenia, a że odrzucenie utożsamiamy z cierpieniem, to łatwiej nam zrezygnować z czegoś, co może dać nam osobisty zysk — bo gdyby jednak coś nie wyszło, cierpienie związane z porażką i odrzuceniem byłoby większe.
- Drugim powodem jest to, że właściwie sami siebie dobrze nie znamy, dlatego hamujemy się, choć nie potrafimy zrozumieć dlaczego. A gdybyśmy zrozumieli źródło tego zachowania, coś takiego jak wewnętrzny hamulec przestałoby istnieć.
Jak sobie z tym poradzić? Przejdźmy najpierw do punktu 1., który brzmi:
Strach przed cierpieniem
Jest to chyba najpopularniejszy rodzaj strachu — dotyczył on także i mnie. Gdybym się go nie wyzbyła, pewnie nawet nie ujrzałbyś książki, którą teraz czytasz. Dlaczego był on dla mnie aż tak przerażający, że byłam skłonna zrezygnować ze swoich marzeń, by go nie czuć? Właśnie dlatego, że bałam się cierpienia. Wszystko, co nam się z nim kojarzy, sprawia, że się poddajemy. To właśnie dlatego nie potrafimy wytrwać podczas odchudzania czy rzucić palenia na dobre. To właśnie z tego powodu nie potrafimy skończyć toksycznego związku, który nas niszczy, i również dlatego nie umiemy pokazać światu naszych zdolności. Tak bardzo boimy się cierpienia. Spróbuję Ci to wytłumaczyć po kolei, na kilku przykładach:
Odchudzanie — czy rozpoczynając je, myślałeś kiedykolwiek, że jedzenie podczas niego będzie niesamowicie pyszne i będziesz czekać z niecierpliwością na każdą porcję niskokalorycznego dania? Czy może nie mogłeś doczekać się kolejnego dnia pełnego ćwiczeń? A może z niecierpliwością czekałeś na chwilę, gdy podczas imienin cioci odmówisz tortu, mówiąc z dumą, że się odchudzasz?
Jeśli tak było, to oznacza, że odchudzanie kojarzyłeś z przyjemnością, dlatego wytrwałeś w nim i cieszysz się teraz świetną sylwetką.
Jeśli kojarzyłeś je z cierpieniem, to przypuszczam, że nie wytrwałeś, a jeśli udało Ci się — to pewnie dotknął Cię również efekt jo-jo. Jeżeli kojarzysz odchudzanie z cierpieniem, każdy niskokaloryczny posiłek czy wysiłek na siłowni jest dla Ciebie czymś strasznym.
Podobnie bywa z rzucaniem palenia. Jeśli od razu skojarzysz je z odstawieniem czegoś, co lubisz — nie wytrwasz, aż przyjdzie chwila, gdy papierosy przyniosą Ci jeszcze większe cierpienie. A toksyczny związek? Czy nie boisz się, że już nie spotkasz drugiej takiej osoby? Albo że to być może jest Ci ktoś przeznaczony, a przez brak akceptacji jego wad możesz więcej stracić?
A nasze zdolności? Wolimy ich nie pokazywać, na wypadek gdyby ktoś miał je wyśmiać. A to byłoby dla nas większym cierpieniem niż nieujawnienie ich światu.
Jak sobie z tym poradzić? Musimy zmienić te błędne przekonania związane ze strachem przed cierpieniem. Jeśli wizja zmiany sytuacji będzie dla nas ogromną przyjemnością, o której będziemy nieustannie myśleć, to dążenie do niej nie będzie dla nas bolesne.
Co jeszcze powinniśmy zrobić? Zdystansować się do strachu przed odrzuceniem. Bo niby co się stanie, jeśli ktoś nas odrzuci? Nic, zupełnie nic. A jeśli nas skrytykuje? Jeśli jesteś pozytywnym egoistą, to na tyle znasz swoją wartość, że opinie innych nie powinny na Ciebie wpłynąć. Pamiętaj, że nigdy nie zadowolisz wszystkich, zatem ważne, byś Ty był zadowolony!
Przejdźmy teraz do punktu 2.:
Źródło naszego postępowania
Przyczyna sabotowania własnego szczęścia często tkwi głęboko w nas. Robimy coś, dążymy do celu, ale gdy go osiągamy, to radość z tego trwa jedynie chwilę. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ nie wiemy, dlaczego tak naprawdę do tego dążyliśmy. W odkryciu prawdziwej przyczyny może nam pomóc jedynie szczera rozmowa z samym sobą. Zadaj sobie pytanie: „Dlaczego tak bardzo tego pragnę?” — i wsłuchaj się w odpowiedź.
Dajmy na to, że pragniesz małżeństwa. Dlaczego? Czy dlatego, że chcesz się czuć kochany? Jeśli Twój związek jest pełen miłości, to raczej nie chodzi o to. Może potrzebujesz poczuć się dorośle, być postrzeganym jako osoba poważnie myśląca o życiu, bo fakt, że zakładasz rodzinę, od razu sprawia, że przypisywane są Ci takie cechy? Może to tak naprawdę nie chodzi o małżeństwo, tylko o te cechy, z którymi chciałbyś być kojarzony? A może marzysz, by być pisarzem czy piosenkarzem? Dlaczego? Może potrzebujesz dostrzec swoją wartość, chcesz się czuć ważny?
Zrozum, że to, czego pragniesz, jest tylko przykrywką dla prawdziwych pragnień Twojej psychiki. Może fakt, że chcesz mieć psa lub kota, wynika tylko z tego, że chcesz czuć się potrzebny?
Gdy zrozumiesz prawdziwe pragnienia swojej psychiki i zaakceptujesz je — nie będziesz co chwilę zmieniać swoich pseudopragnień, tylko znajdziesz coś, co Cię prawdziwie uszczęśliwi — a nie będzie jedynie namiastką lekarstwa dla Twoich smutków.
Jest jeszcze jedna ważna rzecz — Twoje prawdziwe pragnienia z czegoś wynikają i to ma najczęściej swoje korzenie w przeszłości. Jeśli np. nie czułeś miłości w rodzinie jako dziecko, możesz teraz tak jej pragnąć, że gdy tylko jakaś osoba chce być bliżej Ciebie — dajesz jej na to szansę, a później nagle stwierdzasz, że to jednak nie to. I będziesz wchodzić w związki z niewłaściwymi osobami, bo tak łapczywie potrzebujesz miłości, której kiedyś nie dostałeś, że za wszelką cenę próbujesz złapać okazję, by w końcu ją otrzymać.
Albo może chcesz być sławny. Tylko dlaczego? Może dlatego, że w przeszłości wiele osób w Ciebie nie wierzyło, krytykowało Cię i teraz masz potrzebę pokazania im wszystkim, że jesteś kimś ważnym? Niestety, ale prawdziwe pragnienia naszej psychiki często wynikają z przykrych rzeczy… Dopóki nie zrozumiesz z czego i nie zaakceptujesz tego, nie pogodzisz się z tym — będziesz stale robić coś „pod publikę”. Czy to aby zadowolić swoich rodziców, od których nie zaznałeś wystarczającej uwagi czy miłości, czy znajomych ze szkoły, którzy mieli Cię za niedorajdę czy bardzo głupiutką osobę. Gdy przestaniesz patrzeć na to, by udowodnić coś innym — znajdziesz wreszcie to, co chcesz robić tylko dla siebie, bo czujesz się z tym wspaniale. Wtedy przestaniesz błądzić po omacku, zmieniać stale zainteresowania, pracę czy partnerów. To sprawi, że zrozumiesz, czego chcesz Ty, a nie inni. To sprawi, że skończy się Twój konflikt wewnętrzny, z którego wynikały „Twoje” błędne pragnienia.
Jeśli odkryjesz to, co tak naprawdę w życiu chcesz robić — nikt Cię już nie zatrzyma!
Większość osób na pytanie, czego pragną w życiu, odpowiada, że bycia szczęśliwym — więc bądź szczęśliwy, a wtedy Twoi bliscy też będą. Jeśli zrozumiesz swoje prawdziwe pragnienia, to Ty będziesz szczęśliwy — bo jeśli nie Ty, to niby kto?
(Fragment książki Eweliny Golby „Pozytywny egoista”).
9 komentarzy
Życie nie powinno być podróżą do grobu, której celem jest dowiezienie do
końca atrakcyjnych i dobrze zachowanych zwłok. Człowiek do kresu życia
powinien się dotoczyć z kieliszkiem Chardonnay w jednej ręce, tabliczką
czekolady w drugiej, narąbany w trzy dupy, krzycząc… „ALE TO BYŁA
JAZDA!
Gorzej jesli dotoczysz sie z kieliszkiem i krzykniesz ” ALE JA NIC NIE PAMIETAM”
ps: myslenie 16 latka
Miarą sukcesu jest to, co po sobie zostawimy. Więc można „dotoczyć się z kieliszkiem …” jeśli świętujemy np. sukces naszego wynalazku, który uzdrowi rzeszę nieuleczalnych ludzi, albo mniej spektakularnie, ale równie wspaniale, pomogliśmy jednemu człowiekowi uwierzyć w siebie i znaleźć sens życia.
Bez wątpienia musimy uczyć się, żyć bez hamulców tam, gdzie ich nie powinno być. A jeszcze bardziej, żyć ze świadomością teraźniejszości i szczęścia.
Pozdrawiam
Marek Kloska
Odkryć to co trwale i nieskończone, nie widzę innego sposobu. Zaspokajanie pragnień daje chwilowe szczęście, potem wzmaga pragnienia i zmusza do dalszego, większego zaspokajania. Zaspokojenie pragnień daje szczęście, ponieważ wtedy pragnienie znika! A więc to pragnienia są przyczyną naszego nieszczęścia, a wyzwolenie się od nich daje trwałe szczęście. Kto nie rozumie ten trąba.
Świetna notka. Stawia nowe światło na obciążonych przeszłością.
Pozdrawiam!
Kiedyś w jakiejś fachowej książce z psychologi napisano że przy zbliżaniu się do celu rośnie chęć osiągnięcia celu ale po pewnym czasie pojawia się lęk, nachylenie lini lęku bywa większe niż nachylenie lini chęci osiągnięcia celu.
Jeśli obie linie przetną się przed osiągnciem celu to dążenie do celu ustaje. Może wtedy pomóc obniżenie lęku.
[…] również komentarze na temat tego w jaki sposób powinniśmy zakończyć swoje życie. Przeczytaj tutaj – polecam. … other posts by […]
Pamiętajcie- do grobu tylko zdrowym. Tam dopiero jest jazda.
Życie rzeczywiście nie powinno być podróżą do grobu. Wobec tego czym powinno być, jaki jest jego cel?
Ciekawym odpowiedzi na te pytania polecam książkę „Życie i nauka mistrzów Dalekiego Wschodu” Spaldinga.