Browsing Category

finanse i inwestowanie

finanse i inwestowanie

Czy warto inwestować w kryptowaluty?

21 maja 2021

Obecna “gorączka złota”, wywołana kursem bitcoina, jest doskonałą okazją, aby przyjrzeć się bliżej także regułom inwestowania i zrozumieć różnicę między inwestowaniem profesjonalnym i okazjonalnym. 

W tym artykule poruszam następujące kwestie

  • Co to są bitcoiny i kto za tym stoi
  • Jakie są inne, poza bitcoinem, popularne kryptowaluty
  • Co to jest blockchain
  • Na czym polega “kopanie” walut (mining)
  • Jakie są podstawowe terminy związane z blockchainem i kryptowalutami
  • Jakie są główne platformy do handlu i inwestowania w kryptowaluty
  • Dlaczego cena bitcoina tak gwałtownie rosła 
  • Jakie są reguły inwestowania 
  • Różnica między inwestowaniem a spekulowaniem

Dlaczego oszaleliśmy na punkcie kryptowalut?

O bitcoinach i kryptowalutach jest głośno od dobrych kilku lat. Jakkolwiek dopiero w tym roku zawładnęły one masową wyobraźnią z powodu oszałamiających kursów. Najważniejsza z kryptowalut, bitcoin, rozgrzewa wyobraźnię wielu z nas do czerwoności, bowiem stopa zwrotu z inwestycji w bitcoina sięga niewiarygodnych – czasami wręcz niespotykanych nigdzie indziej  – poziomów. 

Ktoś, kto wyczuł potencjał kryptowalut i zainwestował 100 dolarów w bitcoiny w 2010 roku, ma teraz 73 miliony dolarów! 

100 dolarów zainwestowane w bitcoiny w grudniu 2020 roku, dają teraz, po zaledwie 4 miesiącach, trzy razy tyle. Tymczasem tradycyjne formy inwestowania, na przykład w instrumenty finansowe, czy nawet w złoto, dają znaczenie mniej. Na ogół jest to od kilku do kilkunastu procent w skali roku.

Bitcoiny zyskały na prestiżu szczególnie od czasu, kiedy Elon Musk, twórca takich firm, jak PayPal, Tesla, czy SpaceX przygotowującej się do ekspansji na Marsa, kupił w lutym tego roku astronomiczną sumę półtora miliarda dolarów w bitoinów. 

Już w maju 2021 Musk, zupełnie nieoczekiwanie, zmienił zdanie prawie o 180 stopni i wycofał się z pomysłu, by za samochody Tesla można było płacić bitcoinami. To potwierdza tylko mocno spekulacyjny, nieprzewidywalny charakter inwestowania w bitcoina – i generalnie w kryptowaluty. 

Z drugiej strony coraz więcej znanych instytucji finansowych akceptuje kryptowaluty jako środki płatnicze. Ostatnio do popleczników kryptowalut dołączyła VISA, która oświadczyła, że będzie można płacić krypto używając jej kart. 

A jednak trudno się oprzeć wrażeniu, że kryptowaluty to kolejna spektakularna bańka spekulacyjna.

Ich cena ulega ogromnym wahaniom. W takiej sytuacji, jak zwykle, przewagę mają wiodący gracze, którzy mają środki, by wpływać na ceny i inicjować ich nieoczekiwane wzrosty lub spadki.

Krótki przegląd użytecznych terminów:

Bitoin – pierwsza i najstarsza kryptowaluta wprowadzona w 2009 roku przez legendarnego Satoshi Nakamoto, który jest twórcą rewolucyjnej koncepcji kryptowalut i blockchaina.  Tożsamość Satoshi Nakamoto jest niejasna. Jest to pseudonim osoby lub grupy osób. 

Pierwszy oficjalny dokument o tych technologiach, które zrewolucjonizowały nasz sposób myślenia o naturze pieniądza możesz znaleźć tutaj

Blockchain – podstawą funkcjonowania kryptowalut jest zaawansowany system technologiczny zwany blockchainem, czyli “łańcuchem bloków”. Jest to rodzaj bazy danych, która gromadzi informacje o wszystkich płatnościach i operacjach dokonanych przez użytkowników. Blockchain jest również publicznym systemem księgowym, który zapewnia całemu systemowi przejrzystość. Stał się popularny również poza kryptowalutami i jego idea jest wykorzystywana przez rządy i wielkie korporacje takie, jak Google, czy Amazon. 

Altoins – zbiorcza nazwa dla setek kryptowalut nie będących bitcoinem – najpopularniejszą kryptowalutą. Tylko najbardziej znane z nich reprezentują w oczach traderów lub inwestorów jakąś wartość. Oto kilka przykładów:

  • Ethereum – na rynku od 2015. Może zagrozić hegemonii bitcoina, bowiem jej wydobycie jest tańsze i prostsze. 
  • Tether – powstała w 2014. Jest powiązana z amerykańskim dolarem w stosunku 1:1. Wzbudza wiele kontrowersji z racji małej przejrzystości operacji i często niejasnych decyzji jej właściciela, firmy Tether Ltd.
  • Ripple – kryptowaluta o ustalonej z góry ilości, która wynosi 100 miliardów jednostek.W przeciwieństwie do innych kryptowalut jest oparta o tzw. open source, dzięki czemu można z jej użyciem dokonywać szybkich transakcji. 

Mining – generowanie kolejnych bitcoinów poprzez skomplikowane obliczenia matematyczne służące do zatwierdzenia danej transakcji. Do tych procedur można używać niemal każdego komputera. Obliczenia te pochłaniają tak dużo energii, że ostatnio podnosi się coraz więcej krytycznych głosów obrońców naturalnego środowiska. 

Wallet – portfel. Kryptowaluty są całkowicie elektroniczne. To wymaga stworzenia dla każdego użytkownika wirtualnego portfela, w którym może przechowywać swoje zasoby. 

Trading, czyli handel. To ważne określenie dla użytkowników kryptowalut, bowiem tak naprawdę na ogół kryptowalutami się handluje, obraca, a nie inwestuje w nie w klasycznym rozumieniu. Wykorzystuje się do tego platformy tradingowe. Najbardziej znane to: 

  • TD Ameritrade: dobra zwłaszcza dla początkujących i dla użytkowników urządzeń mobilnych.
  • tastyworks: dla szukających niskokosztowych platform.
  • Interactive Brokers: idealna dla traderów międzynarodowych oraz tych, którzy mają zaawansowaną wiedzę o kryptowalutach.

Dlaczego cena bitcoinów mogła tak gwałtownie rosnąć?

Bitcoiny to waluta o skończonej liczbie tokenów. W przeciwieństwie do oficjalnych walut, którymi posługujemy na co dzień, i które są regulowane przez banki centralne, nie można jej “dodrukowywać”, tworzyć w nieskończoność. 

To oznacza, że jeśli rośnie na nie popyt a podaż kurczy, cena rośnie. 

Wielu inwestorów nie ufa tradycyjnym walutom. Obawiają się oni aktualnego dodrukowania pieniędzy, który jest odpowiedzią większości rządów na kryzys wywołany pandemią. Naturalną i pociągającą alternatywą w tej sytuacji wydają się kryptowaluty. 

Czy warto więc teraz inwestować w kryptowaluty? 

To zależy. I to zależy niekoniecznie od rynku bitcoina, czy innych kryptowalut, ale w przeważającej mierze od nas i naszych kompetencji.

Tylko zorganizowane, długofalowe działanie przynosi konkretne, pożądane rezultaty finansowe. Jeśli działasz “z doskoku” to jest to spekulacja. Na spekulacji zarabia się (lub traci) krocie, ale musisz się na tym dobrze znać i mieć dużą wprawę w tradingu. 

Przypatrzmy się teraz bardzo dokładnie sztuce inwestowania. 

Trzy kroki do inwestowania

Inwestowanie jest, obok generowania pieniędzy, najbardziej zaawansowaną formą zarządzania finansami osobistymi. Jednak każdy może profesjonalnie inwestować i każdy, przy pewnym wysiłku, może generować mnóstwo pieniędzy dzięki inwestowaniu. W pewnym sensie to umiejętność, jak na przykład prowadzenie samochodu, komunikowanie się w języku obcym, czy gra na instrumencie muzycznym: potrzebna jest wiedza i praktyka, by taką umiejętność rozwinąć. 

Dla zainteresowanych jest doprawdy ogrom najprzeróżniejszych możliwości inwestycyjnych. Można inwestować w nieruchomości, biznesy, zwłaszcza startupy, w złoto i kruszce szlachetne, w sztukę, czy w giełdę i instrumenty finansowe. Kryptowaluty to wszakże tylko jedna z wielu dostępnych opcji. 

Oto trzy sprawdzone kroki, które należy podjąć, aby skutecznie inwestować: 

Krok 1. Naucz się pracować z ryzykiem (na ogół mówi się o zarządzaniu ryzykiem, ale ja wolę określenie pracować z ryzykiem, bo nieco trafniej oddaje istotę rzeczy). 

Krok 2. Uporządkuj swoje finanse. Warto też zbudować kapitał zapasowy, który w razie większych trudności, niż zakładałeś, pozwoli Ci funkcjonować przez okres co najmniej sześciu miesięcy). 

Krok 3. Zaplanuj działanie i zabierz się do pracy! Stwórz użyteczny i prosty do zastosowania system pracy. 

Poznaj podstawy finansów osobistych 

Inwestowanie jest jednocześnie najbardziej dochodowym i najbardziej złożonym stadium zarządzania finansami osobistymi. 

Złożonym, ale wykonalnym i dostępnym dla wszystkich zainteresowanych.

W pewnym uproszczeniu, przydatnym dla zrozumienia pieniędzy, którymi dysponujemy na co dzień, nasze finanse osobiste można podzielić na cztery poziomy.

Pierwszy to budżetowanie. Jeśli chcesz zrobić dobry budżet dla Ciebie, czy budżet całej rodziny musisz poznać dokładnie strukturę wydatków, najważniejsze potrzeby bieżące i w przyszłości, wszystkie źródła przychodów i ogólne zasady planowania. Może to zając sporo czasu, zwłaszcza na początku, ale ogólnie rzecz biorąc to dość proste zadanie.

Kolejny poziom to oszczędzanie. Z pozoru proste, jednak może nastręczyć mnóstwa problemów z powodu prawdopodobnej potrzeby zmiany niektórych nawyków-związanych z przyjemnością wydawania, a czasami nawet trzeba zmienić styl życia! Tak więc technicznie oszczędzanie jest bardzo proste, ale z punktu widzenia psychologii niesie pewne wyzwania.

Trzeci poziom to umiejętność wychodzenia z długów. Nieoceniona umiejętność, zwłaszcza w naszym szalonym i nieco chaotycznym świecie, w którym pożyczki, karty kredytowe, debety, czy na ogół życie pod kreską to nie tylko norma, ale wręcz reklamowany codziennie przez biznes i banki styl życia.

Kiedy nauczysz się budżetować, oszczędzać i dawać sobie radę z oddłużaniem, czyli kiedy zrobisz generalne porządki z Twoimi finansami, możesz zabrać się za inwestowanie.

Przygodę z inwestowaniem najlepiej zacząć od krótkiego przeglądu wszystkich kluczowych spraw związanych z zarządzaniem osobistymi finansami.

Następnie warto przyjrzeć się sobie samej, czy sobie samemu, aby mieć jak najbardziej precyzyjny obraz Twoich cech charakteru i osobowości. 

Lubisz ryzyko? Jeśli tak, to jaki jest akceptowalny poziom ryzyka w Twoim przypadku? Dajesz sobie radę ze stresem, z podejmowaniem decyzji pod presją czasu, czy wolisz raczej spokojne życie i nie wyobrażasz sobie życia bez wolnych weekendów i obowiązkowych wieczorów ze znajomymi w przytulnej kawiarni?

No i oczywiście umiejętność obowiązkowa, czyli znajomość finansów. Umiesz sprawnie liczyć, rozumiesz bezbłędnie, jak działa procent składany? 

Poznaj dokładnie inżynierię finansową, by podejmować skuteczne decyzje inwestycyjne. Finanse nie są trudne, ale wymagają jednak pewnego wysiłku i czasu, by je dobrze zrozumieć i nauczyć się nimi zarządzać. 

Uważaj na to, co i jak myślisz 

I jeszcze warto przyjrzeć się uważnie tak zwanym błędom poznawczym. Angielska Wikipedia pod hasłem cognitive bias zawiera aż 104 błędy poznawcze charakteryzująca nasze myślenie. Można je pogrupować w kilka kategorii. 

pierwszej z nich znajdują się błędy, które popełniamy ze względu na nadmierną ilość informacji, którą mamy do dyspozycji. Coś, co wszyscy dobrze znamy w epoce internetu, mediów społecznościowych i wszechobecnych smartfonów. 

Druga grupa zawiera błędy, które popełniamy z powodu niemożności właściwej interpretacji danych, które mamy do dyspozycji. Dlatego tak popularne są algorytmy, które starają się nas wyręczyć w znajdowaniu jakichś sensownych wzorców w danych, które bombardują nas w różnej formie ze wszystkich możliwych kierunków.

kolejnej grupie znajdują poważne nieścisłości, które zniekształcają nasze widzenie świata pod wpływem wspomnień. Kiedy się bliżej przyjrzysz sposobowi, w jaki używasz swoich wspomnień, kiedy je przedstawiasz sobie, czy innym, to zauważysz, że wybierasz pewne rzeczy, inne ignorujesz, a jeszcze inne nieco zniekształcasz, żeby lepiej odpowiadały obecnym potrzebom.

I w ostatniej grupie błędów poznawczych znalazły się te, które się nieuchronnie pojawiają w momencie podejmowania decyzji pod presją czasu. Jeśli musisz podjąć decyzję szybko, nie masz czasu na drobiazgowe analizy, więc możesz coś ważnego pominąć.

12 złotych reguł inwestowania 

Kiedy już masz za sobą te wszystkie etapy przygotowań, czas na ostatecznie przygotowanie do najbardziej pasjonującej akcji Twojego życia! Oto 12 reguł inwestowania:

  1. Przygotuj dobry plan.

Plan to absolutna podstawa każdego udanego działania! Nie możesz spraw w finansach pozostawić bez dobrego pomysłu, bez dokładnych celów i kalendarza oraz kontroli wykonania.

  1. Najlepszy czas na inwestowanie jest teraz.

Nieważne ile masz lat lub jakie doświadczenie. Jeśli chcesz zacząć inwestować i radykalnie zmienić swoją przyszłość zacznij przygotowania teraz.

  1. Zacznij od czegoś prostego.

Doświadczenie w każdej dziedzinie zdobywa się etapami, dlatego zacznij od czegoś prostego, szybkiego i względnie łatwego. Wyciągnij jak najwięcej wniosków i przygotuj kolejne etapy inwestowanie.

  1. Wiedz dokładnie, co robisz.

Niezależnie od rodzaju i wielkości inwestycji zawsze wiedz, co robisz. Kiedy rozumiesz, jakie będą pozytywne skutki tego, co robisz i kiedy masz świadomość wszystkich aspektów technicznych danej inwestycji i wiesz, dlaczego chcesz dokonać tej inwestycji, wszystko będzie OK!

  1. Ustal akceptowalny dla Ciebie poziom ryzyka.

Przypomnij sobie najważniejsze decyzje Twojego życia. Jakie były? Odważne, inne niż otoczenia? Czy raczej podobne do decyzji innych, większości? A ja jest teraz? Czym jest dla Ciebie ryzyko? Bądź bardzo dokładny, bądź dokładny i szczery w Twoich odpowiedziach, bowiem akceptowalny poziom ryzyka to w pewnym sensie najważniejsza składowa każdej inwestycji.

  1. Wybierz dziedzinę i przedmiot Twoich inwestycji.

Fundamentalna, zwłaszcza na początku drogi, kwestia to wybór rodzaju inwestycji, które chcesz realizować. Co Cię najbardziej kręci? Nieruchomości? Startupy? Metale szlachetne? Dzieła sztuki? A może krypto waluty? Najlepiej inwestować w to, co dobrze znasz i rozumiesz. Kiedy już wybierzesz, branżę oczywiście dalej ją eksploruj, aż znajdziesz bardzo szczegółowy przedmiot inwestowania.

  1. Stosuj proste systemy.

Kiedy masz do napisania książkę o inwestowaniu, czy szkolenie do przygotowania wiesz, że trzeba poruszyć mnóstwo spraw, zaprezentować wiele różnych modeli inwestowania, matryc decyzyjnych i rozmaitych użytecznych narzędzi. Kiedy jednak zaczynasz inwestować, musisz sprawy uprościć poprzez wybór optymalnych systemów i metod. Na ogół im prostszy system w inwestycjach czy biznesie tym jest on skuteczniejszy.

  1. Zautomatyzuj pracę.

Używaj aplikacji internetowych i mobilnych do inwestowania. Poszukaj darmowych czy płatnych narzędzi, które odciążą Cię od żmudnego procesu gromadzenia danych czy ich analizowania.

  1. Dywersyfikować, czy nie, oto jest pytanie!

Waren Buffet ma trzy ulubione branże, w które inwestuje: ubezpieczenia, banki i dobra konsumpcyjne. Generalna zasada dywersyfikacji mówi, że trzeba dobierać branże starannie i nie rozpraszać się na zbyt wielu rodzajach inwestycji. Inni mówią, że najlepiej skupić na jednej dziedzinie. Myślę, że to Ty powinnaś, to Ty powinieneś zdecydować, co Ci służy i przynosi najlepsze efekty.

  1. Rób dokładnie coś innego niż większość.

Unikaj jak ognia porad inwestycyjnych z głównym mediów, czy od znajomych, którzy są amatorami w tej dziedzinie. Zawsze jest tak, że kiedy już o czymś jest głośno, kiedy z serwisu telewizyjnego namawiają Cię na inwestowanie w jakiś fundusz, albo na Facebooku jest głośno o bitcoinach, to znaczy, że prawdziwe pieniądze zarobili już inni. Szukaj dobrych kontaktów ze specjalistami w danej dziedzinie i polegaj raczej na lekturze blogów, czy pism branżowych i eksperckich.

  1. Inwestuj tylko takie pieniądze, które możesz stracić.

Każdą inwestycję trzeba dokładnie skalkulować. Jeśli narażasz zbyt dużą część swojego majątku, czy oszczędności możesz skończyć w poważnych tarapatach. Dlatego nigdy nie inwestuj pieniędzy, na których stratę, w razie niepowodzenia, nie możesz sobie pozwolić.

  1. Skup się na wartościach, a nie cenach.

Ceny się zmieniają, ceny bywają kapryśne. Wartości są ponadczasowe. Kiedy poznajesz dokładnie swoją branżę i dziedzinę swojej inwestycji, zaczynasz dostrzegać wartości, które przetrwają kryzys, czy bańkę spekulacyjną. Naucz się odróżniać ceny “napompowane” czyimiś działaniami spekulacyjnymi od wartości, które są znacznie trwalsze.

Jakkolwiek to są na ogół bardzo subiektywne sprawy. Oceny dokonujesz i decyzję podejmujesz zawsze Ty! 

Twoja najważniejsza inwestycja 

A skoro tak, to jest jeszcze jedna inwestycja, najważniejszą, przynosząca najwyższe stopy zwrotu: inwestycję w siebie. Im więcej umiesz, im więcej rozumiesz i im większe Twoje doświadczenie, tym więcej zarobisz na inwestowaniu.

Kryptowaluty są kolejną, być może przejściową, modą. Prawdziwa wartość leży w umiejętności inwestowania, a nieco mniej w fascynacji ulotnymi i kapryśnymi bańkami spekulacyjnymi. 

Jeśli znasz się na inwestowaniu, masz w tym doświadczenie i jeśli znasz rynek kryptowalut od podszewki, możesz na nich zarabiać krocie nawet teraz, kiedy najwięksi wygrani już dawno zgarnęli większość śmietanki. 

W przeciwnym razie weź pod uwagę jedną istotną kwestię. Dlaczego kryptowalutami interesujesz się dopiero teraz, kiedy stały się one przedmiotem zainteresowania popularnych mediów? Profesjonalni inwestorzy polegają na źródłach eksperckich, a nie popularnych, często sensacyjnych doniesieniach. 

Jeśli zafascynowały Cię bitcoiny, lub inne kryptowaluty, i jeśli zrozumiałeś ideę pomnażania pieniędzy, wykorzystaj tę energię, by po prostu nauczyć się inwestować profesjonalnie. 

Andrzej Mańka

Autor tekstu jest założycielem The Manka Academy LTD, specjalizującej się w e-learningu.

24 maja 2021 Andrzej poprowadzi warsztaty online “Bitcoiny – inwestować czy nie?” sprawdź szczegóły tutaj.

Sprawdź szczegóły! TUTAJ
finanse i inwestowanie

Czy w Polsce można być wolnym finansowo?

26 listopada 2020

Pierwszą wersję tego tekstu napisałem równo 10 lat temu, w 2010 roku, kiedy jeszcze mieszkałem w Warszawie. Potem kolejną jego wersję w 2014 roku, już po przeprowadzce do Londynu. I wreszcie teraz, kolejną wersję przygotowałem dla Złotych Myśli, bowiem uważam, że temat jest niesłychanie istotny. Teraz może nawet bardziej na czasie z racji tego, że żyjemy w bardzo burzliwych czasach.

Jeżeli podróżujesz trochę po świecie i jeżeli przywiązujesz większa wagę do ludzi, których spotykasz, a nie do miejsc, prawdopodobnie dostrzegłeś, że są takie nacje, które mają szczególne predyspozycje do przedsiębiorczości i kumulowania majątku. Są też i takie, które nie umieją – lub po prostu nie chcą – wydostać się z zaklętego kręgu biedy. Przynajmniej tak mogłoby się wydawać. Ale czy tak jest?

Istnieje wiele teorii i koncepcji, które usiłują rozpoznać te okoliczności, które decydują o zamożności jednych i ubóstwie innych. Jedną z nich jest dzieło Maxa Webera („Etyka protestancka a duch kapitalizmu”), który starał się dowieść, że o bogactwie decyduje religijna aura, w jakiej kształtują się społeczności. W krajach protestanckich panował etos pracy i panowały idealne warunki do nowoczesnego kapitalizmu, który zbudował potęgę gospodarczą i finansową tzw. krajów północy. Wedle tej samej teorii w krajach katolickich cnotą zawsze było ubóstwo, zaś bogactwo budziło wątpliwości natury moralnej. I tak oto do masowej świadomości przeniknął żywy do dzisiaj podział na bogatą Północ i biedne Południe.

Weber bardzo uprościł sprawę bogactwa i ubóstwa wypływających z ideologii religijnej i zdaje się świadomie pominął kilka niewygodnych, bo nie przystających do jego teorii faktów. To kraje północnej, bardzo katolickiej Italii są kolebką kapitalizmu i finansów w Europie, a nie protestanckie Królestwo Niderlandów. Katolicka Francja jest o wiele większą potęgą niż kilka krajów protestanckich razem wziętych.

Tak więc kwestie religijne mogą nam wiele wyjaśnić, ale nigdy nie rozstrzygną kwestii pochodzenia bogactwa i biedy.

Wielu z nas z pewnością uważa, że Żydzi są szczególną nacją, wręcz predestynowaną do kumulowania majątku i robienia intratnych interesów. Rzeczywiście bardzo dużo w tym prawdy. Prawdopodobnie z uwagi na szczególną historię Żydów, zaś z drugiej strony ich przeświadczenie o szczególnej roli w dziejach wpłynęło na imponujące, a niekiedy wręcz niewiarygodne osiągnięcia przedsiębiorców pochodzenia żydowskiego – także naukowców, czy myślicieli. Jednak trudno przecież nie dostrzec w rozmaitych diasporach żydowskich na przestrzeni wieków także ogromnych rzesz biedoty. Również względnie niedawno powstałe państwo Izrael nie należy, jak na razie, do szczególnie wyróżniających się w świecie pod względem gospodarczym (chociaż z całą pewnością jest to kraj na wskroś nowoczesny, demokratyczny i z ogromnymi możliwościami dla przedsiębiorców).

Nawet w Polsce istnieją spore różnice w poziomie życia i mentalności ludzi żyjących w różnych regionach kraju. Znamy wszyscy podział na Polskę A i B. Ta „lepsza” część kraju A, to zachodnia Polska, zaś B część wschodnia. Różnice w cywilizacyjnym zaawansowaniu zwykło się wyjaśniać w dwojaki sposób.

Po pierwsze o bogactwie polskich regionów decyduje bliskość krajów, z którymi sąsiadujemy. Sąsiedztwo Niemiec wymuszało niejako na Polakach większą przedsiębiorczość i operatywność, by sprostać morderczej konkurencji bogatego sąsiada. Bliskość Rosji wpływała raczej negatywnie na rozwój gospodarczy wschodnich regionów, bowiem nasz drugi potężny sąsiad z wolną konkurencją i zaradnością raczej niewiele ma wspólnego.

Ten koncept także nie do końca wyjaśnia kwestię wzrastania w bogactwie lub ciążeniu ku ubóstwie. Cóż bowiem zdecydowało o potędze gospodarczej Niemiec i zacofaniu Rosji? Religia? A może wpływ jakichś sąsiadów tych państw? Przyznajmy, że brzmi to mało przekonująco i nie wyjaśnia znów w sposób nie budzący zastrzeżeń kwestii zamożności i biedy.

Po drugie do dzisiaj pokutuje w Polsce tradycja zaborów. Jeśli jesteś chociaż trochę dociekliwy z łatwością dostrzeżesz np. niesłychanie rozwiniętą strukturę i gęstość szlaków transportowych np. na Śląsku i w Wielkopolsce i fatalną sytuację na Podlasiu, czy Lubelszczyźnie.

Obok uprzemysłowionego, należącego jeszcze 100 lat temu do Niemiec Śląska, toczyło się dość beztroskie, ale naznaczone nieprawdopodobnym ubóstwem życie w „austro-węgierskiej” Galicji.

Tzw. „Ściana Wschodnia” oznaczająca kilka województw na wschodzie Polski (chociaż pierwotnie była to nazwa bogatej, barwnej części Warszawy na wschód od ul. Marszałkowskiej) potrzebuje mnóstwa dotacji i bodźców do rozwoju. W tym czasie Polska zachodnia kwitnie i coraz bardziej oddala się ekonomicznie i mentalnie od regionów wschodnich.

Czy położenie geograficzne może decydować o cywilizacyjnym rozwoju? Na pewno tak. W Polsce ciągle podkreślamy to, że mamy historycznego pecha w tej materii. Nie mamy, jak inne nacje, czasu na bogacenie się, bo musimy regularnie przeznaczać go na walkę o niepodległość. Przyznajmy, że to także wątpliwa teza. Jeśli bowiem uwolnimy się od dziejowo – geograficznych stereotypów, to możemy zadać sobie takie oto pytania:

Jak to możliwe, że Anglia, leżąca na pochmurnej, deszczowej wyspie, z dala od kontynentu stała się potężnym światowym imperium? Czy Anglia miała jakieś szczególne warunki do tego, by skolonizować połowę świata? A Japonia? Czy jest w jej religii lub położeniu geograficznym coś tak bardzo szczególnego, by stała się potęgą gospodarczą mocno dającą się we znaki (ekonomicznie) Stanom Zjednoczonym, Unii Europejskiej i całej Azji? Nie dalej, jak 65 lat temu przegrała wojnę, a dwa jej miasta stały się pierwszymi ofiarami atomowej zagłady. Jeszcze w latach 60. ubiegłego stulecia była bardziej zacofana niż Polska Ludowa.

Wydaje się, że nasz wywód można ciągnąć niemal bez końca, a pytań bez jednoznacznej odpowiedzi pojawi się tak wiele, że moglibyśmy stworzyć osobny serwis internetowy i rozwijać jego zawartość przez długie lata.

Czas zatem zatrzymać się i skoncentrować na pytaniu postawionym w tytule niniejszej rozprawki. A zatem, czy w Polsce można być bogatym? Czy w Polsce można być wolnym finansowo? Na tak postawione pytanie odpowiedź jest prosta: jasne, że tak. Czy jest to łatwe, tj. czy jest w Polsce „pogoda dla bogaczy”? Nie. Dlaczego?

Spróbujmy odpowiedzieć możliwie krótko i treściwie.

 

Czy w Polsce można być wolnym finansowo? Oczywiście, że tak! Dowody na to, że w Polsce można być bogatym, oraz sporo wskazówek jak osiągnąć wolność finansową, znajdziesz na Seminarium online o inwestowaniu i zarabianiu.

 

  1. Pierwszą przeszkodą dla nas, żyjących w Polsce jest koszmarna spuścizna PRL. Młode pokolenie może nie zdawać sobie z tego do końca sprawy, ale PRL ciągle świetnie się trzyma w demokratycznej i wolnorynkowej Polsce.

Niektórzy uważają, że – jakkolwiek zabrzmi to okrutnie – musi w Polsce nastąpić jeszcze co najmniej kilkakrotna wymiana pokoleń, by pozbyć się tych 50 upiornych lat po wojnie, które o mały włos nie uczyniły z Polaków tzw. „homo sovieticus”.

PRL naznaczył naszą mentalność, niekiedy w sposób prawie nieodwracalny:

Przeciętniactwem. Niewielu Polaków ma wolę – i odwagę – rozwijać i pielęgnować swój indywidualizm. Większość z nas ulega presji przeciętnej większości, która kieruje się filozofią życiową wyrażającą się w takich m. in. narodowych mądrościach, jak „nie wychylaj się przed orkiestrę” lub „jeśli wejdziesz między wrony musisz krakać jak i one”.

Bylejakością. Ta nasza cecha narodowa jest szczególnie zauważalna w stanie polskich dróg, większości usług i krajowych wyrobach – zwłaszcza, jeśli mowa o nowych technologiach.

Próżniactwem. Jeśli jesteś przedsiębiorcą lub jeśli działasz na własną rękę, jako freelancer, i musisz mieć zawsze w zasięgu podwykonawców to spróbuj znaleźć ludzi, którzy dobrze wykonują powierzoną im pracę. Zadanie trudne niesłychanie. A przecież znów mamy spore bezrobocie i, według mediów, tylu zdolnych, wykształconych, nie może znaleźć pracy.

Bezinteresowną zawiścią i niechęcią do wszystkich (i wszystkiego), co wyrasta poza wyimaginowaną średnią. Według rozmaitych sondaży wykonywanych przez ośrodki badania opinii publicznej, a publikowane dość często przez media, nawet 2/3 Polaków nienawidzi biznesmenów! Uważa ich z reguły za złodziei lub co najwyżej kombinatorów uwikłanych w zawsze podejrzane i naganne układy.

Minimalnymi aspiracjami (i ambicjami). Jeszcze w latach 90. Businessman Magazine opublikował raport, w którym wymienił „grzechy główne” polskich przedsiębiorców. Na pierwszym miejscu znalazła się… niezdolność do wielkich marzeń i ambicji! Typowy polski biznesmen, mimo, iż jego potencjał jest taki sam, jak przedsiębiorcy brytyjskiego czy niemieckiego, swoje marzenia uważa za spełnione, jeśli zarobi na dużą willę, luksusowy samochód i parę innych, skądinąd godnych uwagi „gadżetów”. Rzecz w tym, że aspiracje biznesmanów zachodnich sięgają nieskończenie dalej – i wyżej. Oni chcą być najlepsi na świecie – i zmieniać ten świat. Chcą tworzyć wartości, które wpłyną na jakość życia innych.

Prawdopodobnie rzecz trochę uprościliśmy, i może nieco przerysowaliśmy, jednak wydaje się, że spuścizna PRL jest największą barierą na drodze do bogactwa i zamożności w Polsce.

  1. Problemem w Polsce jest nasz bardzo nowoczesny*, zwłaszcza ten prywatny, system edukacji. Od co najmniej 15 lat stał się dochodowym biznesem dla jego właścicieli, studenci zaś mają z tego modelu edukacji niewiele korzyści.

* Z punktu widzenia tzw. wizerunku obecni studenci i młodzi absolwenci skończyli nowoczesne, nawiązujące do światowej czołówki uczelnie. Nic bardziej błędnego. W renomowanym rankingu 500 najlepszych uczelni na świecie znalazły się tylko dwie polskie uczelnie: Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Warszawski.

Inna kwestia to moje osobiste doświadczenie jako okazjonalnego wykładowcy w prywatnych szkołach. Do zajęć warto przygotowywać się dla góra 10% studentów – ci bardzo często są błyskotliwymi, pełnymi zaangażowania młodymi ludźmi, którzy poszukują swojego indywidualnego i oryginalnego pomysłu na życie. A co z pozostałymi 90%? Na pewno jestem bardzo niesprawiedliwy, ale wydaje mi się, że to kolekcjonerzy tzw. papierków (dyplom to określenie niezbyt cool/trendy/jazzy).

Uczelnie, nawet te, które mają w nazwie słówko „przedsiębiorczość” produkują poprawnych pracowników – ale nie ludzi przedsiębiorczych. Tego młodzi Polacy muszą się uczyć samodzielnie.

  1. I wreszcie trzecia, bardzo zauważalna w Polsce bariera. Jest nią popularna, taka powiedzmy na poziomie prowincjonalnych parafii, nauka Kościoła katolickiego.

Sam od dzieciństwa formalnie należę do tego Kościoła – ale należę także do absolwentów jednej z dwóch uczelni, które znalazły się w rankingu światowej „500” – więc tym bardziej problem „parafialnego” nauczania Kościoła może dać się we znaki. (Uprzedzając ewentualne złośliwości – nie trzeba być absolwentem jakiejkolwiek uczelni, by doświadczyć mnóstwa rozterek i wątpliwości w zderzeniu z postawą i nauczaniem polskich duchownych).

Co takiego może irytować w stosunku Kościoła w Polsce do kwestii bogactwa i pieniędzy?

Najbardziej popularnym i powtarzanym – z błędnym na ogół założeniem – cytatem z Biblii na temat bogactwa są słowa Chrystusa przy pewnej bardzo specyficznej sytuacji: Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż bogaty wejdzie do Królestwa Niebieskiego.

Jeśli jesteś chrześcijaninem lub jeśli interesuje Cię Biblia wiesz, że o bogactwie jest mnóstwo innych, mających zgoła inne znaczenie cytatów, np. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma.

Na czym polega ta nie do końca uprawniona promocja ubóstwa? W Biblii jest ponad 2 300 cytatów mówiących o bogactwie i pieniądzach! Jeśli interesuje Cię ten fenomen zajrzyj do rewelacyjnej książki Howarda Daytona „Twoje pieniądze się liczą” i do „Biznes według Biblii” Larry Burketta. W Polsce od 2009 roku działa już polska filia Crown Financial Ministries, fundacji, która pokazuje głęboki, ponadczasowy sens przedsiębiorczości i mądrego zarządzania pieniędzmi.

Trudno mi zrozumieć dlaczego Kościół w Polsce, sam tak bardzo zamożny i wpływowy, pozostaje obojętny lub niechętny bogaceniu się swoich wiernych. Pieniądze są nam bardzo, ale to bardzo potrzebne. Ich brak jest powodem koszmarnych nieszczęść. Jedynie nadmierne przywiązanie do bogactwa można z punktu widzenia chrześcijaństwa uznać za naganne, a nawet zgubne. Ale nie bogactwo samo w sobie! To my wszak nadajemy mu właściwą lub błędną miarę i wartość.

Czy w sytuacji, kiedy mamy w Polsce tak wiele barier na drodze do bogactwa jest coś, co je równoważy – a nawet jest okolicznością istotniejszą i potężniejszą? Tak, jest coś takiego. Na szczęście jest.

Mimo tradycyjnych już w historii Polski zapóźnień cywilizacyjnych w połowie lat 90. załapaliśmy się na globalną rewolucję w komunikacji i dostępie do wiedzy.

Oto dzięki ekspansji mediów internetowych i nowoczesnych technologii każdy z nas, żyjący w Polsce, ma – chyba po raz pierwszy w dziejach – taki sam dostęp do najnowszych informacji i najprzedniejszego w świecie know how, jak Amerykanie, Japończycy, czy Niemcy. Nie możemy już – a nawet nie mamy prawa! – dłużej narzekać, ani usprawiedliwiać krajowej siermięgi brakiem wiedzy, czy niemożnością skorzystania z najbardziej zaawansowanych technologii, zwłaszcza komunikacyjnych, na świecie.

Każdy z nas może partycypować w globalnym przepływie wiedzy i informacji – a nawet konkurować z najlepszymi. Jeśli rozejrzymy się po Internecie dostrzeżemy coraz więcej polskich przedsiębiorców, wolnych strzelców i rozmaitych pasjonatów, którzy tworzą fantastyczne projekty. I zarabiają coraz więcej pieniędzy. (Według GUS i innych źródeł w Polsce rocznie przybywa kilka tysięcy milionerów – może nie są to dane imponujące, ale na pewno bardzo pokrzepiające i inspirujące).

Dzięki krótkim wyjazdom i projektom, które realizowałem w Wielkiej Brytanii (przeniosłem się ostatecznie do Londynu z żoną i dziećmi w lipcu 2012 roku) poznałem sporo Polaków, którzy po pierwszych dwóch-trzech latach spędzonych w pracy poniżej ich kwalifikacji z powodzeniem prowadzą teraz swoje – niekiedy – międzynarodowe biznesy lub pracują w słynnym londyńskim City. Są to z reguły ludzie młodzi, pokolenie 30. latków, pozbawieni jakichkolwiek kompleksów i świetnie czujący się w świecie międzynarodowego biznesu.

Czy jest jeszcze coś, czego nam na ogół brakuje i co powinniśmy jak najszybciej samodzielnie nadrobić? Tak. To edukacja finansowa i biznesowa. Nikt nas tego nie uczy ani w domu, ani w szkole. Ten wysiłek musimy podjąć sami i nauczyć się zasad tej, tylko na pozór, skomplikowanej gry zwanej sztuką zarządzania finansami osobistymi oraz sztuką prowadzenia własnego biznesu.

Andrzej Mańka

 

Czy w Polsce można być wolnym finansowo? Oczywiście, że tak! Dowody na to, że w Polsce można być bogatym, oraz sporo wskazówek jak osiągnąć wolność finansową, znajdziesz na Seminarium online o inwestowaniu i zarabianiu.

 

Niniejszy tekst został także opublikowany w serwisie Smart Polak, prowadzonego przez Pawła Kłosińskiego, przedsiębiorcy mieszkającego w UK. Prowadzi on także serwis dla uczących się języków obcych. 

finanse i inwestowanie

12 złotych reguł inwestowania

12 sierpnia 2020

Poznaj 12 złotych reguł inwestowania!

Niniejszy artykuł został zaczerpnięty z kursu 100 najważniejszych pytań i odpowiedzi na temat Twoich finansów i biznesu.

Inwestowanie jest jednocześnie najbardziej dochodowym i najbardziej złożonym stadium zarządzania finansami osobistymi. Złożonym, ale wykonalnym i dostępnym dla wszystkich zainteresowanych!

W pewnym uproszczeniu, przydatnym dla zrozumienia pieniędzy, którymi dysponujemy na co dzień, nasze finanse osobiste można podzielić na cztery poziomy.

Pierwszy to budżetowanie. Jeśli chcesz zrobić dobry budżet dla Ciebie, czy budżet całej rodziny musisz poznać dokładnie strukturę wydatków, najważniejsze potrzeby bieżące i w przyszłości, wszystkie źródła przychodów i ogólne zasady planowania. Może to zająć sporo czasu, zwłaszcza na początku, ale ogólnie rzecz biorąc to dość proste zadanie.

Kolejny poziom to oszczędzanie. Z pozoru proste, jednak może nastręczyć mnóstwa problemów z powodu prawdopodobnej potrzeby zmiany niektórych nawyków związanych z przyjemnością wydawania, a czasami nawet zmienić styl życia! Tak więc technicznie oszczędzanie jest bardzo proste, ale z punktu widzenia psychologii niesie pewne wyzwania.

Trzeci poziom to umiejętność wychodzenia z długów. Nieoceniona umiejętność, zwłaszcza w naszym szalonym i nieco chaotycznym świecie, w którym pożyczki, karty kredytowe, debety, czy na ogół życie pod kreską to nie tylko norma, ale wręcz reklamowany codziennie przez biznes i banki styl życia.

Kiedy nauczysz się budżetować, oszczędzać i dawać sobie radę z oddłużaniem, czyli kiedy zrobisz generalne porządki z Twoimi finansami, możesz zabrać się za inwestowanie.

Przygodę z inwestowaniem najlepiej zacząć od krótkiego przeglądu wszystkich kluczowych spraw związanych z zarządzaniem osobistymi finansami.

Następnie warto przyjrzeć się sobie samej, czy sobie samemu, aby mieć jak najbardziej precyzyjny obraz Twoich cech charakteru i osobowości. Lubisz ryzyko? Jeśli tak, to jaki jest akceptowalny poziom ryzyka w Twoim przypadku? Dajesz sobie radę ze stresem, z podejmowaniem decyzji pod presją czasu, czy wolisz raczej spokojne życie i nie wyobrażasz sobie życia bez wolnych weekendów i obowiązkowych wieczorów ze znajomymi w przytulnej kawiarni?

No i oczywiście umiejętność obowiązkowa, czyli znajomość finansów. Umiesz sprawnie liczyć, rozumiesz bezbłędnie, jak działa procent składany? Poznaj dokładnie inżynierię finansową, by podejmować skuteczne decyzje inwestycyjne. Finanse nie są trudne.

I jeszcze warto przyjrzeć się uważnie tak zwanym błędom poznawczym. Angielska Wikipedia pod hasłem cognitive bias zawiera aż 104 błędy poznawcze charakteryzująca nasze myślenie. Można je pogrupować w kilka kategorii. W jednej z nich znajdują się błędy, które popełniamy ze względu na nadmierną ilość informacji, którą mamy do dyspozycji. Coś, co wszyscy dobrze znamy w epoce internetu, mediów społecznościowych i wszechobecnych smartfonów. Druga grupa zawiera błędy, które popełniamy z powodu niemożności właściwej interpretacji danych, które mamy do dyspozycji. Dlatego tak popularne są algorytmy, które starają się nas wyręczyć w znajdowaniu jakichś sensownych wzorców w danych, które bombardują nas w różnej formie ze wszystkich możliwych kierunków.

W kolejnej grupie znajdują poważnie nieścisłości, które zniekształcają nasze widzenie świata pod wpływem wspomnień. Kiedy się bliżej przyjrzysz sposobowi, w jaki używasz swoich wspomnień, kiedy je przedstawiasz sobie, czy innym, to zauważysz, że wybierasz pewne rzeczy, inne ignorujesz, a jeszcze inne nieco zniekształcasz, żeby lepiej odpowiadały obecnym potrzebom.

I w ostatniej grupie błędów poznawczych znalazły się te, które się nieuchronnie pojawiają w momencie podejmowania decyzji pod presją czasu. Jeśli musisz podjąć decyzję szybko, nie masz czasu na drobiazgowe analizy, więc możesz coś ważnego pominąć.

Kiedy już masz za sobą te wszystkie etapy czas na ostatecznie przygotowanie do najbardziej pasjonującej akcji Twojego życia!

 

Oto 12 złotych reguł inwestowania.

 

1. Przygotuj dobry plan.

 

Plan to absolutna podstawa każdego udanego działania! Nie możesz spraw w finansach pozostawić bez dobrego pomysłu, bez dokładnych celów i kalendarza oraz kontroli wykonania.

 

2. Najlepszy czas na inwestowanie jest teraz.

 

Nieważne ile masz lat lub jakie doświadczenie. Jeśli chcesz zacząć inwestować i radykalnie zmienić swoją przyszłość zacznij przygotowania teraz.

 

3. Zacznij od czegoś prostego.

 

Doświadczenie w każdej dziedzinie zdobywa się etapami, dlatego zacznij od czegoś prostego, szybkiego i względnie łatwego. Wyciągnij jak najwięcej wniosków i przygotuj kolejne etapy inwestowania.

 

4. Wiedz dokładnie, co robisz.

 

Niezależnie od rodzaju i wielkości inwestycji zawsze wiedz, co robisz. Kiedy rozumiesz, jakie będą pozytywne skutki tego, co robisz i kiedy masz świadomość wszystkich aspektów technicznych danej inwestycji i wiesz, dlaczego chcesz dokonać tej inwestycji, wszystko będzie OK!

 

5. Ustal akceptowalny dla Ciebie poziom ryzyka.

 

Przypomnij sobie najważniejsze decyzje Twojego życia. Jakie były? Odważne, inne niż otoczenia? Czy raczej podobne do decyzji innych, większości? A ja jest teraz? Czym jest dla Ciebie ryzyko? Bądź bardzo dokładny, bądź dokładny i szczery w Twoich odpowiedziach, bowiem akceptowalny poziom ryzyka to w pewnym sensie najważniejsza składowa każdej inwestycji.

 

6. Wybierz dziedzinę i przedmiot Twoich inwestycji.

 

Fundamentalna, zwłaszcza na początku drogi, kwestia – to wybór rodzaju inwestycji, które chcesz realizować. Co Cię najbardziej kręci? Nieruchomości? Start-upy? Metale szlachetne? Dzieła sztuki? A może krypto waluty? Najlepiej inwestować w to, co dobrze znasz i rozumiesz. Kiedy już wybierzesz branżę, oczywiście dalej ją eksploruj, aż znajdziesz bardzo szczegółowy przedmiot inwestowania.

 

7. Stosuj proste systemy.

 

Kiedy masz do napisania książkę o inwestowaniu, czy szkolenie do przygotowania – wiesz, że trzeba poruszyć mnóstwo spraw, zaprezentować wiele różnych modeli inwestowania, matryc decyzyjnych i rozmaitych użytecznych narzędzi. Kiedy jednak zaczynasz inwestować, musisz sprawy uprościć poprzez wybór optymalnych systemów i metod. Na ogół im prostszy system w inwestycjach czy biznesie tym jest on skuteczniejszy.

 

8. Zautomatyzuj pracę.

 

Używaj aplikacji internetowych i mobilnych do inwestowania. Poszukaj darmowych czy płatnych narzędzi, które odciążą Cię od żmudnego procesu gromadzenia danych czy ich analizowania.

 

9. Dywersyfikować czy nie – oto jest pytanie!

 

Waren Buffet ma trzy ulubione branże, w które inwestuje: ubezpieczenia, banki i dobra konsumpcyjne. Generalna zasada dywersyfikacji mówi, że trzeba dobierać branże starannie i nie rozpraszać się na zbyt wielu rodzajach inwestycji. Inni mówią, że najlepiej skupić na jednej dziedzinie. Myślę, że to Ty powinnaś, to Ty powinieneś zdecydować, co Ci służy i przynosi najlepsze efekty.

 

10. Rób dokładnie coś innego niż większość.

 

Unikaj jak ognia porad inwestycyjnych z głównych mediów, czy od znajomych, którzy są amatorami w tej dziedzinie. Zawsze jest tak, że kiedy już o czymś jest głośno, kiedy z serwisu telewizyjnego namawiają Cię na inwestowanie w jakiś fundusz, albo w Facebooku jest głośno o bitcoinach, to znaczy, że prawdziwe pieniądze zarobili już inni. Szukaj dobrych kontaktów ze specjalistami w danej dziedzinie i polegaj raczej na lekturze blogów, czy pism branżowych i eksperckich.

 

11. Inwestuj tylko takie pieniądze, które możesz stracić.

 

Każdą inwestycję trzeba dokładnie skalkulować. Jeśli narażasz zbyt dużą część swojego majątku, czy oszczędności – możesz skończyć w poważnych tarapatach. Dlatego nigdy nie inwestuj pieniędzy, na których stratę, w razie niepowodzenia, nie możesz sobie pozwolić.

 

12. Skup się na wartościach, a nie cenach.

 

Ceny się zmieniają, ceny bywają kapryśne. Wartości są ponadczasowe. Kiedy poznajesz dokładnie swoją branżę i dziedzinę swojej inwestycji, zaczynasz dostrzegać wartości, które przetrwają kryzys, czy bańkę spekulacyjną. Naucz się odróżniać ceny „napompowane” czyimiś działaniami spekulacyjnymi od wartości, które są znacznie trwalsze.

Jakkolwiek to są na ogół bardzo subiektywne sprawy. Oceny dokonujesz i decyzję podejmujesz zawsze Ty! A skoro tak, to jest jeszcze jedna inwestycja, najważniejszą, przynosząca najwyższe stopy zwrotu: inwestycję w siebie. Im więcej umiesz, im więcej rozumiesz i im większe Twoje doświadczenie, tym więcej zarobisz na inwestowaniu.

Andrzej Mańka

 

Zarejestruj się na darmowy kurs zarządzania finansami osobistymi „Co musisz wiedzieć o pieniądzach” tutaj >>>

finanse i inwestowanie

The 3 popular myths stopping you from earning more money and how to deal with them

8 listopada 2019

This article has been prepared to encourage you to take part in the SuperWebinar “How to earn more money”. This online event will be launched on Tuesday 12 November at 7 pm UK Time. 

 

webinar-superwebinarEN

 

I’ve been in the personal finance management business for quite a while, running a personal finance blog and founding a fintech startup called The Financial Manifesto LTD.

 

Before my meetings with attendees of our events in London, or business meetings with clients, I was often thinking of who can run successful projects related to personal finance. I came to the conclusion that it might be three types of people.

 

A rich and famous influencer whose message to the audience is “if you want to be rich, happy and famous like me, just follow my advice.”

 

An expert who showcases his or her great professional career and various certificates and says “look how great my professional achievements are; it’s worth following my advice!”

 

A blogger who is quite similar to their readers. They are neither rich or famous nor have any spectacular professional achievements, but they share their personal experience with money management, which is relevant to their readers.

 

I feel I belong to the third category. I am quite like you, but decided to explore in depth how finance works and share with you some useful insights and tools.

 

Exploring finance is at the same time improving financial literacy and working on your beliefs, patterns of thinking and values. Without knowing very accurately how modern finance works, you have no chance of achieving financial freedom. On the other hand, financial expertise alone is not enough to be financially successful. You also need to develop proper patterns of thinking, useful habits and productive beliefs.

 

There are quite a lot of dangerous, common myths about finance and business that can be real obstacles preventing you from accumulating and multiplying money. Let’s examine three of them.

 

Myth number 1: Finance is difficult. 

Polska wersja językowa >>>

 

The whole of our civilisation is about making our lives easy, quick and enjoyable. Almost 100% of all advertising messages try to persuade us how easy it is to take out a loan, how fast you can travel to your destination, and how fun an educational programme or online course can be, and so on. Every modern product and service is designed to make our lives effortless so we can experience more pleasures.

 

All these things produce a specific atmosphere we live in. That’s why whenever we consider doing something more ambitious or challenging, we often give up before we really try. We give up because we think that it is too difficult or too complicated.

 

The lion’s share of our financial challenges are a matter of lifestyle, not because finance is difficult. The problem is that we don’t have any serious financial education and that we are programmed to spend money and pursue pleasures.

 

I am not saying that finance is easy and you can learn it very quickly. But it is not rocket science, either.

 

The real problem is your mindset and that you have been programmed to delve into instant gratification and avoid difficult decisions.

 

If you learn finance for more than a couple of weeks, you may have already noticed that to be good at saving, investing or earning more money, you quite often need to focus on totally nonfinancial stuff: things like self-discipline, your life goals, your self-image, or your ability to manage risk.

 

When you start working on your lifestyle and making long term life goals matter in your life, then finance appears much easier to comprehend.

 

Myth number 2. You need to love what you do. 

Polska wersja językowa >>>

 

Since nineteenth century when Mark Twain stated “Find a job you enjoy doing, and you will never have to work a day in your life” we’ve come to believe that loving what we do is absolutely essential. The same thoughts have been repeated over and over again by famous business leaders such as Steve Jobs or influential coaches like Tony Robbins.

 

But what if you want to be successful and financially free but hate finance?

 

Does it mean that you can’t gain a high level of financial literacy if you don’t enjoy finance?

Yes, you can! You don’t need to love what you do. It’s enough that you understand how useful is what you do, interesting or important.

 

It’s good to love what we do, but it’s not actually essential.

 

First of all, we need to appreciate and value what we do. A more nuanced approach is the best antidote for this popular myth.

 

Myth number 3: Wealth is a matter of inheritance 

Polska wersja językowa >>>

 

We often give up our dreams because someone persuaded us that if our ancestors or immediate family – particularly our parents – were poor, we don’t have a chance of being really successful. There is some truth in those statements because the way we were brought up shapes our character and patterns of thinking.

 

But this is only one of a few important factors.

 

To better understand how important it is to have a rich family – or how it might be totally irrelevant, let’s have a look at a few examples.

 

Mark Zuckerberg’s mum is a psychiatrist and his dad is a dentist. They were quite wealthy and created a decent home and family.

 

But were they able to show the founder of Facebook, one of the most powerful organisations on the earth, how to run a business worth billions of dollars?

 

Do you know who the parents of Elon Musk, innovator and founder and cofounder of businesses such as PayPal, Tesla and SpaceX are? His father is an engineer, pilot and sailor, and his mother is a model.

 

And one more example – Tony Robbins, who is number one at his game in modern self-development and coaching. His dad was an alcoholic and his family lived oftentimes in total poverty. The atmosphere in Tony’s home was so bad that he left home at 17 and never looked back.

 

A good family is a real blessing but if you lack it, it might be a very strong motivation to make a difference and create a superb, life-changing business.

 

It doesn’t seem so important where we come from. What really counts is where we are going!

 

These three myths can very often prevent us from achieving financial freedom. And to gain this, we need to not only save and invest but first of all earn enough to realise our financial goals.

 

Author: Andrzej Mańka

 

webinar-superwebinarEN

finanse i inwestowanie

Rozprawiamy się z mitem numer 3, czyli czy finanse osobiste są trudne?

24 października 2019

W naszym świecie wszystko powinno być szybkie, łatwe i przyjemne, prawda? A skoro tak to najgorszą rzeczą, jaka może spotkać książkę, szkolenie, czy w ogóle całą dziedzinę nauki lub biznesu jest opinia „to jest trudne!”.

Cały nowoczesny marketing to historie opowiadane o tym, jak coś można zrobić błyskawicznie i bez żadnego wysiłku. Pieniądze pożycza się (czy wręcz dostaje) w kilka minut dzięki wygodnym formularzom on-line, formalności załatwia się zawsze od ręki, nawet języków obcych można się podobno nauczyć w dwa tygodnie.

Słowami, które zostały wyrugowane z przekazów medialnych i kampanii marketingowych są samodyscyplina, wysiłek i determinacja. Nikt bowiem nie chce się za bardzo przemęczać, trudzić, czy mierzyć z własnymi słabościami.

Fakty są takie, że istotnie jest coraz więcej rzeczy, które w naszej ultranowoczesnej cywilizacji są łatwe i szybkie. Dzieje się tak dzięki automatyzacji i nowym technologiom. Ale są też i takie, które w dalszym ciągu wymagają wysiłku, a nawet „staromodnego” poświęcenia.

A jak jest z finansami? Czy finanse osobiste są trudne i skomplikowane? Ten niesłychanie popularny mit o tym, że finanse są trudne, jest ogromną przeszkodą w bogaceniu się.

Jeśli uważamy, że coś jest dla nas za trudne to często odpuszczamy to sobie, zanim nawet spróbujemy!

Oto trzy popularne powody, dla których możemy uważać, że finanse są trudne:

1. Nikt nas nie uczy finansów w szkole. Brak podstawowej edukacji finansowej jest przyczyną wielu błędów finansowych. Łatwo więc nabrać przekonania, że finanse są trudne.

2. Klimat społeczny w którym żyjemy, jest kształtowany przez ideologię konsumpcyjną, czyli przeświadczenie, że najważniejsze jest wydawanie, kupowanie i posiadanie. Wokół tego typu wartości kręci się całe nasze życie.

Na ogół ulegamy pokusie natychmiastowej gratyfikacji.

Tymczasem zarządzanie finansami i osiąganie ambitnych celów finansowych wymaga od nas zaakceptowania odroczonej gratyfikacji.

3. Kiedy wydajemy pieniądze, doświadczamy silnych pozytywnych emocji. A kiedy próbujemy zaoszczędzić odczuwamy napięcie i często inne negatywne emocje, jak na przykład żal, smutek, czy nawet poczucie winy. Jeśli więc nie mamy ukształtowanego nawyku odkładania przyjemności na później – możemy, całkiem mylnie, dojść do przekonania, że zarządzanie pieniędzmi jest trudne. Tymczasem problem leży w naszych nawykach i systemie wartości.

To nie finanse są trudne. Problemem jest to, że nie mamy skonkretyzowanych celów życiowych, które stale dopingowałyby nas do wysiłku i zaangażowania. To nie finanse są skomplikowane, tylko nasze upodobanie do hedonizmu i uleganie łatwym przyjemnościom skutecznie wpędza nas w finansowe tarapaty.

Aby zrozumieć finanse osobiste wystarczy przeczytać jedną, czy dwie książki o planowaniu finansowym. Można też wziąć udział w tym kursie online.

Nie twierdzę, że finanse osobiste są wyjątkowo proste, czy zupełnie nieskomplikowane. W porównaniu jednak z innym wyzwaniami, z którymi musimy zmierzyć się w życiu, finanse osobiste należą raczej do tych łatwiejszych.

O poprzednich mitach przeszkadzających nam w bogaceniu się przeczytaj tutaj:

Bogactwo jest przenoszone drogą płciową. Prawda czy fałsz?
Jak więcej zarabiać, kiedy po prostu nie cierpisz finansów?

Autor: Andrzej Mańka

Zapisz się już teraz na SuperWebinar pt. „Jak zarabiać więcej pieniędzy?”! Odbędzie się on 29 października (wtorek) o godzinie 20:00.

SuperWebinar!

finanse i inwestowanie

Bogactwo jest przenoszone drogą płciową. Prawda czy fałsz?

17 października 2019

poprzednim artykule rozprawiliśmy się z pierwszym mitem przeszkadzającym często w bogaceniu się: jest nim przekonanie, że musimy kochać to, co robimy.

Dzisiaj przypatrzymy się drugiemu popularnemu mitowi, który dla wielu stał się prawdziwą przeszkodą na drodze do sukcesu.

Jeśli czytasz książki o finansach i zaglądasz na seminaria biznesowe, na pewno natrafiłeś/natrafiłaś na takie efektownie brzmiące sformułowanie: Bogactwo jest przenoszone drogą płciową.

Co to właściwie znaczy? Oznacza to tyle, że bogactwo dziedziczymy, zarówno jeśli chodzi o wymiar materialny, jak i kwestie mentalne, czyli sposób myślenia.

Szczególnie wyniesione z domu systemy wartości i schematy postępowania wydają się kluczowe. Jeśli nauczysz się w domu, jak robić biznes i jak pomnażać pieniądze, z pewnością zajdziesz bardzo daleko.

Z takiego przekonania płynie także wniosek, że najważniejsze w naszym życiu jest otoczenie, które nas kształtuje. Najpierw jest to dom i rodzina, a potem znajomi, których wybór jest na ogół konsekwencją naszego rodzinnego wychowania.

Nie ma wątpliwości, że te kwestie się bardzo liczą – to skąd pochodzimy, i jaki był status materialny naszych rodziców. To dlatego na przykład w kraju, w którym żyję, w Wielkiej Brytanii, niesłychanie popularna i wpływowa jest partia socjalistyczna. Brytyjscy socjaliści zabiegają o wyrównywanie szans społecznych i wspierają ubogich Brytyjczyków (jest ich znacznie więcej niż tych dobrze sytuowanych).

Jakkolwiek przekonanie o dominującej roli środowiska z jakiego się wywodzimy bywa stanowczo zbyt często wymówką, by nie kształtować świadomie swojego życia, tylko polegać na organizacjach samorządowych czy programach państwowych.

Fakty są takie, że bogactwo jest najczęściej efektem świadomych wyborów i decyzji życiowych.

Czy wiesz kim są rodzice Marka Zuckerberga, założyciela Facebooka? Mama jest psychiatrą, a tata dentystą. Oboje są świetnie sytuowani, ale byłoby przesadą stwierdzić, że szef jednej z najpotężniejszych organizacji na świecie pochodzi z domu milionerów.

Podobnie Bill Gates – owszem wywodzi się z tzw. „wyższej klasy średniej”, ale to przecież nie to samo, co bycie jednym z najbogatszych ludzi na świecie, prawda? Przy okazji Gates wyznał także, że z żoną Melindą są praktykującymi katolikami, co łamałoby inny stereotyp na temat raczej negatywnego wpływu tradycyjnych religii chrześcijańskich na osobisty sukces.

A Elon Musk? Ten od Tesli, PayPala i kolonizacji Marsa? Mama to modelka i dietetyczka, a tata to inżynier, pilot i żeglarz. Czy rodzice mogli więc nauczyć Elona jak budować globalne, wielomiliardowe biznesy?

Tony Robbins może nie należy do najbogatszych ludzi na świecie, ale na pewno do najbardziej inspirujących. Czy wiesz, że ten guru rozwoju osobistego i pozytywnego myślenia pochodzi z rozbitego domu, w którym gęsto lał się alkohol i często brakowało pieniędzy na podstawowe potrzeby? Było tak źle, że w wieku 17 lat Tony wyprowadził się z domu i nigdy więcej już tam nie wrócił.

Dobra rodzina to bez wątpienia błogosławieństwo, ale jej brak również może być ogromną motywacją do spektakularnych osiągnięć.

Wygląda na to, że nieważne jest, skąd się wywodzisz. Ważne dokąd zmierzasz!

Autor: Andrzej Mańka

Zapisz się na SuperWebinar pt. „Jak zarabiać więcej pieniędzy?”! Odbędzie się on 29 października (wtorek) o godzinie 20:00.

finanse i inwestowanie

Jak więcej zarabiać, kiedy po prostu nie cierpisz finansów?

15 października 2019

Niniejszy artykuł jest pierwszym z trzech, w którym pokażę Ci kilka groźnych mitów przeszkadzającym nam w zarabianiu większych pieniędzy.

Inspiracją do napisania tych artykułów jest SuperWebinar: „Jak więcej zarabiać?” który organizuję już 29 października o 20:00 czasu polskiego z Wydawnictwem Złote Myśli.

Pierwszy z tych mitów na pierwszy rzut oka nie tylko nie przypomina czegokolwiek groźnego, a nawet wygląda na bardzo szlachetną maksymę życiową!

Na co dzień zajmuję się prowadzeniem mojej firmy w Londynie The Financial Manifesto LTD, gdzie pracujemy nad aplikacją Carol do zarządzania finansami osobistymi i realizujemy eventy edukacyjne.

Jest też oczywiście, w naszych działaniach, miejsce na blog o finansach osobistych i biznesie, głównie w języku angielskim, chociaż od tego roku także z sekcją polskojęzyczną.

Kiedy niedawno zastanawiałem się, kto może pisać tego rodzaju blogi, doszedłem do wniosku, że mogą to być trzy typy ludzi:

Bogata osoba (pewnie przy okazji celebryta (celebrytka) lub influencer (influecerka), której przesłanie brzmi: „naśladuj mnie i słuchaj moich rad, a będziesz mieć tak samo niesamowite życie jak ja.”

Ekspert, który mówi coś w stylu: „Zobacz, ile lat pracowałem w znanych bankach i instytucjach finansowych, i ile posiadam wspaniałych certyfikatów; bez wątpienia moje rady na wagę złota!”

Bloger, ktoś trochę podobny do czytelników, który po prostu chce podzielić się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami z nadzieją (i zamiarem), że będą one miały pozytywny wpływ na życie i finanse innych.

Uważam, że najbardziej odpowiednią dla mnie jest trzecia kategoria. Nie oznacza to, że jestem biedny i nieznany lub nie mam specjalistycznej wiedzy finansowej! Bycie celebrytą lub super milionerem nie jest moim celem biznesowym. Te cele, tak przy okazji wyłożyliśmy w naszym Manifeście.

Mimo, że czuję się całkiem nieźle w finansach, to właściwie to nie przepadam za nimi!

Myślę, że znam się na finansach osobistych i mógłbym spokojnie ubiegać się certyfikat doradcy finansowego. Jednak gdzieś głęboko w sercu, wolałbym raczej zajmować się współczesną literaturą, zwłaszcza science fiction, muzyką i kinem (o tańcu nie wspominając) – niż na przykład spędzać czas na sesjach z kalkulatorem finansowym.

Myślę, że prawdopodobnie każdy, kto chce przeczytać jakiś blog finansowy, oczekuje, że blogerzy ubóstwiają zarządzanie finansami osobistymi, pasjonują się bez pamięci wiadomościami z branży finansowej i są stale podekscytowani nowymi poradami dotyczącymi pieniędzy.

W takich stwierdzeniach jest trochę prawdy i sam czasem ulegam takim emocjom, nie zamierzam zaprzeczać! Ale generalnie bardziej pasjonuję się owocami, jakie właściwe zarządzanie finansami osobistymi wnosi do naszego życia.

A najsmaczniejszy owoc to wolność finansowa!

Zacząłem uczyć się finansów nie tyle z pasji do pieniędzy co z powodu okropnych problemów finansowych. To było bardzo bolesne doświadczenie; opowiadanie o tym doświadczeniu i „procesie uzdrawiania” można znaleźć m. in. na moim blogu i w moich kursach.

Bardzo pomocne w dochodzeniu do dobrej formy finansowej były takie doświadczenia jak m. in. kilka miesięcy pracy jako menedżer PR w polskim oddziale Rich Dad. Czytanie Kiyosakiego (a także autorów takich jak Harv Eker czy Bodo Schäfer) było bardzo inspirujące.

Potem miałem okazję prowadzić marketing dla firm zajmujących się szkoleniami z zakresu finansów osobistych w Warszawie, gdzie organizowaliśmy znane seminaria dotyczące finansów, nieruchomości i biznesu. Napisałem nawet książkę o edukacji finansowej wydaną przez Wydawnictwo Złote Myśli.

Dzięki temu w moich kursach internetowych, czy webinarach znajdziesz wiele przydatnych i sprawdzonych informacji. Nie oczekuj jednak, że będę nieustannie podekscytowany pieniędzmi!

Pieniądze to tylko narzędzie. Coś bardzo przydatnego w naszym życiu i biznesie. Trzeba więc poznać od podszewki reguły planowania finansowego i konsekwentnie przestrzegać ich w życiu.

Zatem pierwszy niebezpieczny mit, którego trzeba wyrugować z naszych finansów to przekonanie, że musimy kochać, to co robimy. Wcale nie musimy! Może nawet nie powinniśmy?

Idea „kochania tego, co robimy” sięga XIX wieku, kiedy to Mark Twain oznajmił „Find a job you enjoy doing, and you will never have to work a day in your life.” („Znajdź pracę, która Ci sprawia przyjemność, a nigdy nie przepracujesz dnia w swoim życiu.”).

Brzmi fantastycznie, nieprawdaż? Nadaje się na popularnego mema na Facebooku, czy na motto do jakiegoś motywacyjnego eseju. Jednak nie jest wcale łatwo przełożyć taką maksymę na praktyczne działanie, na codzienną pracę.

„Rób to, co kochasz. Kochaj to, co robisz” – tego typu hasła były w ostatnich latach powtarzane przez miliony ludzi na całym świecie, w tym takich gigantów biznesu, jak Steve Jobs. Jak to zwykle bywa, wszystko zależy od tego, jak definiujesz i interpretujesz to, co czytasz.

Co na przykład oznacza dla Ciebie „kochać”? Może skuteczniej byłoby powiedzieć sobie, że to, co robię ma być dla mnie, i innych, użyteczne? Ma nam przynosić korzyści? Osobiście sugerowałbym używanie takiego właśnie języka, bardziej praktycznego i zrozumiałego w codziennych zmaganiach.

Większość z nas niespecjalnie kocha dość nudne i schematyczne finanse osobiste; ma na ogół ambiwalentny stosunek do pieniędzy. A to praktycznie uniemożliwia zarabianie większych pieniędzy. To poważna przeszkoda na drodze do akumulowania bogactwa.

Jeśli do tego dodamy więc ten popularny mit, że powinniśmy kochać, to co robimy – klęska finansowa gotowa!

Wcale nie musisz kochać tego, co robisz. Wystarczy, że robisz to, co ma dla Ciebie sens, jest korzystne i przynosi pozytywne rezultaty.

Nie musisz kochać finansów, aby być dobrym w finansach; czasem wystarczy, że rozumiesz, jak ogromną rolę pieniądze pełnią w naszym życiu i po prostu działasz zgodnie z takim przekonaniem.

Autor: Andrzej Mańka

 

Zapisz się na SuperWebinar pt. „Jak zarabiać więcej pieniędzy?”! Odbędzie się on 29 października (wtorek) o godzinie 20:00.

finanse i inwestowanie

Precz ze zmorą “mieszanych uczuć”!

20 maja 2019

Modele życia finansowego (4 z 5). Precz ze zmorą “mieszanych uczuć”!  

 

W poprzedniej sesji „Modele życia finansowego” dokonaliśmy próby uchwycenia najważniejszych cech naszej cywilizacji. Nadmiar informacji i kłopoty z właściwą ich selekcją oraz dominująca ideologia konsumpcyjna stanowią poważne bariery na drodze do wolności finansowej. Szansą na realizowanie świadomego życia celowego są liczne techniki, których systematyczne – i racjonalne – stosowanie umożliwia nam osiąganie starannie przemyślanych celów. Zaproponowaliśmy jeden z najlepszych modeli „panowania nad materią” i dążenia do celu SMART/WARTO. Nawiązaliśmy również do sprawdzonych i użytecznych w codziennej praktyce koncepcji Harva Ekera (więcej na www.harveker.com oraz www.millionairemindintensive.com). Eker to wytrawny znawca wszechstronnego rozwoju osobistego i sposobów osiągania pożądanych celów finansowych dzięki efektywnej pracy z tzw. twórczą nieświadomością.

 

Harv Eker zapewnia nam obfitość technik minimalizujących ryzyko finansowej porażki w dłuższej perspektywie życia. Jeżeli sięgnąłeś już po książkę Bogaty albo biedny polecamy bardzo sumienną praktykę „Siedemnastu różnic w myśleniu i działaniu między ludźmi bogatymi a biednymi i z klasy średniej” zawartych w części drugiej książki Ekera. Możesz także skorzystać z jego anglojęzycznego newslettera, który dostarcza jeszcze więcej inspirującej wiedzy do praktycznego zastosowania. Na pewno wielu z nas, zwłaszcza przy pierwszej lekturze, może razić – a nawet skutecznie zniechęcać – nieustanne zapewnianie o niewiarygodnych możliwościach ludzkiego ducha (i psychiki) oraz niebywałej łatwości, z jaką każdy z nas może w szybkim tempie zdobyć ogromną fortunę. Mnie trochę to zniechęca. Oto garstka osobników (płci obojga) zapatrzona m. in. w techniki NLP i inne modne ostatnio koncepty niekiedy wręcz uzurpuje sobie prawa i potęgę właściwą samemu Bogu. NLP czerpie pełnymi garściami z dorobku chrześcijaństwa i spuścizny Biblii, ale stara się „zacierać ślady”. Do wielu technik NLP warto jednak sięgnąć, odwołują się one bowiem do naturalnych, że tak to ujmę, zasobów naszej kreatywności, samokontroli, cierpliwości i odwagi.

 

Wykonaj proszę 1 zadanie i odpowiedz na pytania:

Dlaczego w naszej epoce – i cywilizacji Zachodu – w której żyjemy bardzo realną perspektywą jest osiągnięcie ogromnej fortuny, a nawet wolności finansowej w czasie krótszym niż 5 lat?

  1. Jeśli możesz – a prawdopodobnie TAK – daj kilka dni wolnego wszystkim Twoim wątpliwościom, lękom i negatywnym uczuciom. Pozwól, by Twój świat wypełniła po brzegi nieograniczona wyobraźnia.
  2. Czy w świecie Twojej wyobraźni, pozbawionej lęku i wątpliwości, jesteś w stanie osiągnąć najbardziej ambitne marzenia?
  3. Czy możesz w tym czasie zapisać wszystkie pomysły (i marzenia), jakie przyszły Ci do głowy, by potem sprawdzić, które nadają się do wykorzystania w Twoim życiu?

 

Jeżeli uważasz to ćwiczenie za niewarte czasu i energii przeczytaj biografie takich ludzi, jak Oprah Winfrey, Adam Małysz, Henry Ford, John Lennon, Sting, Karol Wojtyła (a potem Jan Paweł II), Bracia Lumière, czy słynny, powielany w niezliczonych serwisach internetowych życiorys Abrahama Lincolna ( i dziesiątek innych biografii ludzi wielkiego formatu). Wiesz co jest ich cechą wspólną? Ich życiorysy są naznaczone taką liczbą porażek i trudności, a nawet wydarzeń wyjątkowo dramatycznych, że im, w całym życiu, nie powinno się udać nic szczególnego. Nie powinno, a jednak stało się zgoła inaczej.

W jednej z zasad bogactwa Eker zauważa:

Świadomość to obserwacja własnych myśli i działań, która pozwala ci dokonać prawdziwego wyboru w obecnej chwili, zamiast działać na podstawie wcześniejszego programowania.

W poprzedniej sesji zapowiedzieliśmy, że z koncepcją Ekera świetnie korespondują idee innego amerykańskiego ideologa zamożności i obfitości. Jest nim Anthony Robbins, showman, trener rozwoju osobistego i właściciel kilku intratnych biznesów edukacyjnych. Najciekawszą książką przełożoną na język polski jest Obudź w sobie olbrzyma (tytuł oryginalny: Awaken The Giant Within). Zajrzyj także na jego stronę www.tonyrobbins.com.

 

Mieszane uczucia w stosunku do pieniędzy

To, co wydaje nam się najcenniejsze w bogatej i oryginalnej twórczości Robbinsa, to skoncentrowanie naszej uwagi na koszmarze, jakim jest tzw. ambiwalencja uczuć. Ten, nawiązując do poprzedniej sesji, kolejny Upiór, osłabia lub paraliżuje siłą sprawczą naszych decyzji i działań. Kiedy masz do czegoś ambiwalentny stosunek Twoje życie będzie przypominało próbę jazdy samochodem z zaciągniętym hamulcem ręcznym. Równie dobrze może to być także jazda sportowym samochodem, który ma 7 biegów, ale Ty wykorzystujesz tylko 3 lub maksymalnie 4. Dlaczego? Bo masz wątpliwości i całą masę obaw co może się stać, jeśli wykorzystasz cały potencjał, jaki masz do dyspozycji.

Chciałbyś naprawdę porządnie się rozpędzić, ale w głowie masz paraliżujący chaos i mnóstwo kuriozalnych pytań (bez odpowiedzi). A co będzie, jeśli pojadę za szybko? A co jeśli nie wyrobię się na zakręcie? A jeśli zawiodą hamulce? A jeśli na wyższych biegach silnik spali za dużo paliwa? A może odpadnie koło? Urwie się zderzak? Przednia szyba nie wytrzyma naporu powietrza, wpadnie do środka i zniszczy tę piękną skórzaną tapicerkę;)?

Masz potężną maszynę, ale obawiasz się użyć w pełni jej możliwości! My, wspaniali i niezwyciężeni faceci, chętnie rozpowszechniamy dowcip o „panience, co chciałaby, ale się boi”. A jednak sami czasami skrzętnie ukrywamy nasze własne obawy (całkiem dorosłym już Niewiastom również zdarza się tak postępować).

 

Ten koszmar mieszanych uczuć pokażmy w prostym wyobrażeniu graficznym.

rys1

Na czym polegają nasze mieszane uczucia w stosunku do pieniędzy? Wymieńmy te, które prawdopodobnie najczęściej dają się nam we znaki. Niekiedy pozwalamy tym uczuciom dojrzewać i krzepnąć przez całe życie! Robimy to tak długo i tak obsesyjnie, że zaczynamy wręcz z całego serca nienawidzić „podstępnej” mamony – a więc także wszystkich, którzy mają jej więcej niż my.

Oto bardzo prawdopodobna lista owych mieszanych uczuć w stosunku do pieniędzy.

  1. Nie wiemy co dokładnie oznacza dla nas bogactwo i duża kasa. Może 2, a może 5 tysięcy miesięcznie? 100 tysięcy, milion, a może 10 milionów rocznie? Może własny dom na przedmieściach, a może mieszkanie w dobrej dzielnicy? To naprawdę duży problem większości z nas. Jeśli Ty także rozpoznajesz jego destruktywne objawy w swoim życiu już TERAZ wypowiedz mu bezwzględną wojnę. Jednym z wielu sposobów na uporanie się z tym problemem jest model SMART/WARTO, o którym wspomnieliśmy w poprzedniej sesji. Poszukaj jednak także innych sposobów. Niektóre z nich znajdują się w sesjach naszego Kursu: znajdź je!
  2. Całkiem możliwe, że chcielibyśmy zarabiać milion netto rocznie (to już coś, to już jakiś konkret), ale pojawiają się rozmaite obawy, kiedy tylko zobaczymy ten pierwszy milion na naszym koncie. A co, jeśli nastąpi hiperinflacja i wszystko stracę? Co zrobię z tym milionem? Zainwestuję go i pomnożę moje bogactwo, czy kupię dom i samochód? Ale w co inwestować? Może lepiej trzymać w banku? A może powinienem go w części przeznaczyć na potrzeby dorastających dzieci? Jaka to powinna być część? Czy złożona na lokacie bankowej, czy inwestowana w TFI? A może lepiej kupić mieszkania dla dzieci? Gdzie? Jak duże? Nowe, czy z rynku wtórnego?
  3. Jeżeli jesteś doradcą finansowym lub agentem ubezpieczeniowym  z pewnością na co dzień masz do czynienia z klientami, którzy mają naprawdę dobre chęci i spore nadwyżki finansowe do zagospodarowania. A jednak niekiedy trudno zmotywować ich do dokonania wyboru i podjęcia decyzji, której będą trzymać się dłużej niż kilka miesięcy – niż rok, czy dwa lata. Zdarza się często, że na początku roku klient chce ubezpieczyć się na życie i skorzystać z innych ofert ubezpieczeniowych przeznaczając na ten cel 300, 500 czy 4000 złotych miesięcznie. Ale już pod koniec roku dzwoni do Ciebie, by zapytać, czy da się z wpłaconych kwot część pieniędzy wypłacić, bo pojawiły się nowe okoliczności w jego życiu, które zmuszają do poważnej korekty pierwotnych, długofalowych planów. Nie inaczej jest z lokowaniem i inwestowaniem oszczędności. Kiedy tylko TFI nie przynoszą odpowiednio dużych zysków (lub przynoszą, co się zdarza, spore straty) przerzucamy się do lokat bankowych lub kupujemy obligacje Skarbu Państwa.

Na pytanie w co inwestować nie ma idealnej odpowiedzi. Nigdy jej nie ma przed gruntowną analizą rynków finansowych, własnych celów i własnych możliwości! Na pytanie jak inwestować – jest raczej dość dobra odpowiedź pośrednia: najpierw musisz przejść gruntowaną edukację finansową, zadbać o własne kompetencje, no i umieć wybrać dobrego doradcę finansowego.

Jest natomiast dość prosta odpowiedź na dwa inne pytania:

Czy warto inwestować? TAK!

Dlaczego warto inwestować? Bo to najskuteczniejszy sposób na osiągnięcie zamożności i wolności finansowej.

Jeśli masz sprzeczne, mieszane uczucia w stosunku do pieniędzy pozbądź się ich! Jeśli tego nie zrobisz – one mogą pozbyć się… Ciebie trzymając Cię w ciągłym szachu i opóźniając lub po prostu paraliżując Twoje działania.

Rzuć, proszę, okiem jeszcze na ten diagram.

rys2

Pierwowzór tego myślenia bierze swoje źródło z Biblii:  „Jak człowiek myśli w swoim sercu, takim też jest” (tłum. z Biblii angielskiej NIV, Księga Przysłów 23:7). Zwróć uwagę na środek (centrum) piramidy. Integralność to jedno z najcenniejszych osiągnięć myśli ludzkiej, jakie przeniknęło do nowoczesnego biznesu. Integralność oznacza spójność i adekwatność myśli, słów i czynów. To, co myślisz winno przejawiać się w Twoich słowach, te zaś znajdować odzwierciedlenie w Twoich czynach. Łatwo powiedzieć, trudno zrealizować, ale naprawdę to jest możliwe, to się da zrobić. Jeżeli jednak jesteś naprawdę ambitny i spragniony jak najlepszego życia przywyknij jak najszybciej do tego, że budowanie integralności będzie „stałą zmienną”, permanentnym wysiłkiem po kres Twoich dni.

Ten wysiłek powinieneś podjąć niezwłocznie. To nie jest tak, że dopiero kiedy będziesz bogaty powinieneś trzymać się takich szlachetnych zasad. „Kto jest wierny w najmniejszej sprawie i w wielkiej jest wierny, a kto w najmniejszej jest niesprawiedliwy i w wielkiej jest niesprawiedliwy.” (Łukasz 16:10)

Panta rhei, czyli „wszystko płynie; wszystko na świecie jest zmienne, płynne, nietrwałe” (wg greckiego filozofa, Heraklita, na podstawie slownik-online.pl).

Czy to straszna, przykra albo zła wiadomość? Wręcz przeciwnie. Warto cieszyć się i radować z tego, że bardzo często będziemy – jak zawsze w życiu – stawali wobec skomplikowanych, a nawet dramatycznych decyzji – już po podjęciu tych decyzji fundamentalnych dla naszego życia, naszego bogactwa i naszych pieniędzy. Doskonale oddaje to znany cytat z wiersza Jerzego Lieberta: „Dokonawszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać muszę”.

O tej ciągłej zmianie, o niepewności, wreszcie o nieustannych wahaniach między wyborem bezpieczeństwa albo wolności mówi Robert Kiyosaki – najbardziej znany w Polsce, ale także nieco tajemniczy geniusz edukacji finansowej.  

Dlaczego Kiyosaki bywa odbierany przez polskiego czytelnika jako trochę tajemniczy – a także często w Polsce krytykowany i odrzucany? Sądzę, że to kwestia polskich przekładów jego dzieł, które na świecie sprzedały się w ponad 25 milionach egzemplarzy. Polskie wydania nie zawsze mają dostatecznie dobrą jakość tłumaczeń. Nigdy też nie pojawiło się jakieś posłowie do polskiego czytelnika, które pozwoliłoby m. in. na wprowadzenie istotnych polskich kontekstów dla nowatorskich dzieł pisanych przez Amerykanina – i dla odbiorcy amerykańskiego. A jednak, w ostatecznym rozrachunku, te niedogodności są niewiele znaczącym drobiazgiem wobec korzyści, jakie tysiące ludzi w Polsce odniosły dzięki temu, że sięgnęły po poradniki Kiyosakiego pisane wspólnie z jego byłą księgową Sharon Lechter. Jeśli zatem należysz do grona tych, którzy nie zdołali się jeszcze przekonać do oryginalnego, nieco filozoficznego i praktycznego zarazem, systemu ujmującego istotę pieniędzy, bogactwa i biedy spróbuj raz jeszcze. (Moim zdaniem najlepiej przetłumaczoną, a więc świetnie czytającą się książką pary Kiyosaki & Lechter jest Mądre bogate dziecko.)

Najkrócej rzecz ujmując Kiyosaki opiera swoje dzieła na dwóch postaciach, które do jakiegoś stopnia powinniśmy traktować jako oryginalny zabieg literacki. Pierwsza z nich to jego biedny, ale świetnie edukowany, biologiczny ojciec. Biedny ojciec, mimo świetnej posady i ogromnej erudycji przez całe życie miał kłopoty finansowe. Druga postać to jego bogaty, ale bez dobrej, formalnej edukacji, ojciec „symboliczny”. Bogaty ojciec to wytrawny przedsiębiorca, ale również doskonały nauczyciel. To bogaty ojciec jest kopalnią bezcennych rad, jakimi obficie obdarza Kiyosakiego, który potem rozpowszechni je w popularnych, świetnie sprzedających się poradnikach.

W mojej opinii kwintesencją koncepcji finansów osobistych Kiyosakiego są takie oto 4 rady:

  1. Nie pracuj dla pieniędzy – spraw, aby to Twoje pieniądze pracowały dla Ciebie, a więc ucz się współczesnych finansów, by skorzystać z mnóstwa instrumentów inwestycyjnych, które będą je sukcesywnie pomnażać.
  2. Rozwijaj swoją finansową inteligencję (Financial IQ), a więc nie tylko naucz się biegle rozmaitych operacji finansowych, ale również użyj swojej kreatywności, by zwielokrotnić szansę na finansową wolność.
  3. Dąż do zapewnienia sobie przychodu pasywnego, czyli pieniędzy, które generują Ci dobrze zainwestowane pieniądze (np. w nieruchomości pod wynajem, opcje, akcje, TFI, biznesy itd.).
  4. Niech Twoim celem będzie osiągnięcie wolności finansowej, czyli zapracowania na ten jedyny w swoim rodzaju dzień, w którym suma Twoich przychodów z inwestycji przewyższy koszty Twojego życia.

 

Wykonaj proszę 2 zadanie:

  1. Znajdź w Internecie polskie blogi, w których autorzy regularnie piszą, dlaczego starają się osiągnąć wolność finansową. Znajdź informacje o bardzo konkretnej dacie lub wieku, w jakim zamierzają dopiąć swego. Przeczytaj jakie są ich strategie wiodące do finansowej wolności (niezależności).
  2. Znajdź w swojej okolicy klub Cashflow i postaraj się brać udział w jego rozgrywkach co najmniej raz w miesiącu. Cashlow to strategiczna gra edukacyjna ucząca w bardzo zabawny i pomysłowy sposób kultury pieniądza. Cashflow, w którą grywamy od 2006 roku, rozwija finansowe kompetencje bardzo przydatne w codziennym życiu.

 

Model „techniczny” – kwadrant przypływu pieniędzy

rys3

Legenda:       P – pracownicy     S – samozatrudnieni       B – biznesmani      I – inwestorzy.

 

Robert Kiyosaki zapisał się jednak na stałe w historii edukacji finansowej przede wszystkim jako twórca wielce inspirującego kwadrantu przepływu pieniędzy. (Oryginalny diagram zobacz na stronie www.richdad.com lub jego polskiego wydawcy www.ipe.com.pl)

Znakomita większość z nas przywykła do zarabiania pieniędzy tylko w jeden sposób powielany często przez całe życie: mając stałe posady. Nieco mniej – otwiera działalność gospodarczą i „samozatrudnia się”. Jesteśmy zatem, statystycznie, bardzo ograniczeni w pomysłach na generowanie pieniędzy. Jak nas zatem może zainspirować do innego spojrzenia na pieniądze Kiyosaki?

Po pierwsze uzmysławia, że najmniejsze szanse na duże pieniądze mamy pracując na etacie (kwadrant P). Etat, ma mnóstwo zalet, ale ma, z punktu widzenia Kiyosakiego, zbyt wiele wad. Pracując na etacie:

  1. Masz ograniczone wysokością pensji możliwości generowania pieniędzy.
  2. Najczęściej, poza stałą pracą, nie masz już raczej czasu ani energii, by zarabiać dodatkowe pieniądze, których w jakimś momencie może Ci zabraknąć. Cóż zatem wtedy robisz? Bierzesz kredyt lub robisz debet. (Banki uwielbiają ludzi zatrudnionych na stałe. Zastanawiałeś się kiedyś dlaczego „kwadrant P” to ich ulubiona klientela?)
  3. W dzisiejszych czasach nie masz tak dużej pewności, jak 20-30 lat temu, co do stabilności stałego zatrudnienia: prawdopodobnie nie zagrzejesz zbyt długo miejsca w jednej firmie. Etat więc wcale nie daje tak dużego bezpieczeństwa, jakbyśmy tego chcieli. Jest być może obarczony największym ryzykiem ze wszystkich „kwadrantów” – chociaż jest najliczniej reprezentowany (nawet do 90% dorosłych Polaków pracuje na etacie).
  4. Etat z reguły niekorzystnie wpływa na Twoją wrodzoną przedsiębiorczość, kreatywność i samodzielność. Często jest to nie tyle twórcza praca, ale strategia przetrwania (byle do 16 / byle do weekendu).

 

Po drugie Kiyosaki pokazuje nie zawsze od razu dostrzegalne pułapki samozatrudnienia. Kwadrant S (samozatrudnieni) jest również obarczony sporym ryzykiem. Zauważ, że każdy z nas, który w ten sposób realizuje swoje ambicje zawodowe i zarabia na życie:

  1. Nie ma tych wspaniałych przywilejów, co ludzie na etacie (urlopy, świadczenia socjalne itp.). Wprawdzie nie musi się przejmować szefem (chyba, że za bardzo przejmuje się samym sobą 😉 ale jeżeli np. zapadnie na ciężką chorobę firma przestaje istnieć.
  2. Musi sprostać – często samodzielnie – wielu różnorodnym (zbyt różnorodnym) wyzwaniom: prowadzenie buchalterii, zaopatrzenie, dystrybucja, sprzedaż, marketing, negocjacje – i mnóstwo innych aktywności, których nadmiar grozi spadkiem jakości któregoś z ogniw firmy (działalności gospodarczej).

To jest oczywiście bardzo uproszczona wizja etatu i pracy na własny rachunek! Usiłujemy jedynie w sposób maksymalnie zwięzły przedstawić Ci koncept Kiyosakiego.

Kwadrant P i S to tzw. lewa strona naszego życia zawodowego i finansowego („Wyścig szczurów”).

 

Po trzecie Kiyosaki namawia każdego z nas do przejścia na stronę prawą, gdzie otwierają się właściwie nieograniczone możliwości finansowe. Co więcej, pokazuje jak wydostać się z „Wyścigu szczurów” i znaleźć się na tzw. „Szybkim torze”.

 

Wykonaj proszę 3 zadanie (przygotuj osobną kartkę papieru):

  1. Napisz dlaczego kwadrant B (biznes) oraz I (inwestowanie) daje nieograniczone możliwości generowania pieniędzy? Na czym dokładnie te możliwości polegają, jakie dokładnie są?100 najważniejszych pytań i odpowiedzi na temat Twoich finansów i biznesu
  2. Wymień pułapki i niebezpieczeństwa związane z kwadrantem B oraz kwadrantem I.

Od krótkiego komentarza do 3 zadania, zaczniemy w przyszłym tygodniu ostatnią sesję z cyklu „Modele życia finansowego”. Zaprezentujemy w niej m.in. prawdopodobnie najmniej w Polsce znaną koncepcję zarządzania finansami, która od wielu pokoleń inspiruje Amerykanów. To dzięki niej Stany Zjednoczone tak szybko – i na tak długo – stały się głównym rozgrywającym w światowej gospodarce i finansach.

Autor: Andrzej Mańka

Precz ze zmorą “mieszanych uczuć”!  oraz pozostałe sesje tego kursu znajdziesz w najnowszym dziele Andrzeja Mańki – kursie „100 najważniejszych pytań i odpowiedzi na temat Twoich finansów i biznesu” – jako jeden z niezwykle przydatnych bonusów finansowych.

finanse i inwestowanie

Trzy demony.

13 maja 2019

Modele życia finansowego (3 z 5). Trzy demony.

 

W poprzedniej sesji skoncentrowaliśmy się na kolejnych dwóch modelach życia finansowego. Pierwszy z nich, nawiązujący do hierarchii potrzeb Abrahama Maslowa, pokazuje w jaki sposób uporządkować i uszeregować w optymalnej kolejności kluczowe sfery naszego życia. Drugi, inspirowany imponującym dorobkiem Alvina Halla (więcej na http://alvinhall.com), poszerza nasze kompetencje i gwarantuje wyższą jakość zestawień finansowych dzięki wprzęgnięciu w ich sporządzanie czynnika emocjonalnego.

Czy zastanawiałeś się kiedyś dlaczego nasz świat wydaje się być tak bardzo chaotyczny, nieuporządkowany, zaś nasze życie stało się jakimś katastrofalnym, pośpiesznym i bezładnym wyścigiem – nie bardzo wiadomo w jakim dokładnie kierunku, po co i w jakim celu? Wydaje się, że odpowiedzią na te pytania są
3 Upiory, które stanowią również poważne bariery na drodze do osiągnięcia wolności finansowej.

 

PIERWSZY UPIÓR: Nadmiar informacji (Chaos)

Czasy, w których teraz żyjemy, pracujemy i usiłujemy realizować ambitne plany (lub po prostu przetrwać) nazywa się epoką informacyjną. Oto, gdzieś mniej więcej w połowie lat 90. w Polsce przeszliśmy niezauważalnie od ery industrialnej, cechującej się stabilnością i pewną przewidywalnością do tzw. epoki informacyjnej. Najważniejszą stałą cechą naszej epoki jest ciągła zmiana, nieprzejrzystość rzeczy, niewiarygodne tempo przyrostu informacji i brak dostatecznych kryteriów selekcji informacji. Na szczęście natura ludzka ma tę wspaniałą właściwość, że szybko przystosowuje się do nowych warunków. Tym niemniej czy nie masz czasami wrażenia, że ilość bodźców i informacji, która usiłuje zatrzymać Twoją uwagę jest tak ogromna, że podejmowanie na ich podstawie decyzji przypomina rzut kostką albo co najwyżej grę w statki? Jeszcze kilkanaście lat temu problemem był szybki dostęp do informacji i wiedzy, zaś teraz problemem jest umiejętność dokonywania skutecznej selekcji i trafnych wyborów. Wydaje się, że problem ten dotyczy zwłaszcza rynków finansowych, których kondycja decyduje o losach naszych inwestycji.

Jeśli chcesz utrzymywać się stale na powierzchni w tych okolicznościach jest tylko jeden niezawodny sposób: permanentna edukacja, nieustanne rozwijanie kompetencji i maksymalna aktywność.

 

Wykonaj proszę 1 zadanie (przygotuj osobną kartkę papieru):

  1. Wypisz każdą metodę (sposoby/techniki) podejmowania decyzji: Te, które znasz i te, które stosujesz w codziennym życiu.
  2. W jaki sposób podejmujesz decyzje finansowe? Czym się kierujesz? Co przesądza o Twojej decyzji? Fakty finansowe, czy finansowe iluzje?

 

DRUGI UPIÓR: Nasz ZEITGEIST, czyli konsumpcja za wszelką cenę

Zeitgeist to, według słownika Kopalińskiego duch czasu; niedostrzegalne wpływy tworzące klimat opinii i poglądów epoki; konwencje myślowe i nie kwestionowane założenia, zawarte w kulturze i nauce danego okresu, charakterystyczne dla niego tendencje gustów i moralności (twórcą tego pojęcia jest geniusz niemieckiego romantyzmu Goethe).

Kwestią bezsporną jest to, iż dominującą cechą „ducha czasu”, w którym żyjemy jest ideologia konsumpcji, czyniąca z nas dość łatwowiernych i niezbyt odpornych na perswazję niewolników kupowania, wydawania i życia na kredyt (nie mówię konkretne o Tobie, mówię o „sytuacji statystycznej”). Nieco więcej na ten temat mówiliśmy w sesji 2 „Marketing. Sztuka uwodzenia”.

Konsumpcja stanowi najważniejszy rys naszego stylu życia oraz jest głównym motorem napędowym współczesnych systemów gospodarczych. Okrutny paradoks naszej epoki polega na tym, że gdybyśmy nagle przestali się zadłużać i radykalnie ograniczyli konsumpcyjny styl życia w błyskawicznym tempie runąłby globalny system gospodarczy i finansowy!

 

TRZECI UPIÓR: Wątpliwe cele

Większość z nas realizuje cele innych – tych, którzy umieją planować i sprawiać, że ich cele bierzemy za swoje (tu znów odwołujemy się do sesji 2 „Marketing. Sztuka uwodzenia”) Realizujemy cele naszych pracodawców, wreszcie rytm naszego życia bardzo często wyznaczają ramówki mediów – szczególnie nadawców telewizyjnych oraz przywiązanie do mediów społecznościowych i nieskończenie przepastnych, hipnotycznych treści w Internecie. Gdzie jest zatem czas i miejsce na realizacje własnych celów i ambicji?

Niektórzy z nas próbują ustalać cele, ale są one wadliwie formułowane i tylko nieliczni z nas wiodą świadome życie celowe. Według amerykańskich statystyk niespełna 5% populacji trafnie i systematycznie planuje swoje życie (i ma dostatecznie rozwiniętą wolę realizacji planów). Mniej więcej tyle samo populacji skupia w swoich rękach (czy raczej na kontach i w sejfach bankowych) ponad 90% światowego majątku. Czy ta zbieżność jest tylko przypadkiem, czy to ci, którzy umieją dobrze planować znajdują się w światowej elicie finansowej?

Być może zadajesz sobie pytanie dlaczego na początku tej sesji pojawiły się takie nieco akademickie, a więc z reguły niezbyt praktyczne, rozważania? Powód jest prosty. Czy taka aura sprzyja racjonalnym wydatkom? Czy ułatwia planowanie finansowe? Czy pozwala na komfort pracy, uporządkowane życie osobiste i skuteczną, systematyczną kontrolę finansów osobistych? Na pewno nie. Dlatego warto od czasu do czasu zatrzymać się i spróbować znaleźć sposób na poprawę jakości naszego życia.

Oto proponowane przez nas antidotum na destrukcyjny wpływ 3 Upiorów w naszym życiu.

 

Model wyznaczania celów SMART/WARTO

Jeżeli potrzebujesz dobrej techniki definiowania i wyznaczania celów finansowych, zawodowych i osobistych skorzystaj z modelu SMART (to dla tych, którzy bardziej ufają precyzji angielskich pierwowzorów) lub WARTO (jeśli ktoś woli całkiem udatne, rodzime odpowiedniki anglojęzycznych konceptów; ten zaczerpnęliśmy z „Seminarium dla inwestorów w nieruchomości dr Andrzeja Fesnaka i Franciszka Staniszewskiego).
rys1

Dobrze sformułowany cel powinien być wymierny, ambitny, realny, terminowy i określony (w czasie). Oto przykłady takiego celu.

 

  • Do 30 grudnia tego roku zredukuję moje wydatki o 40%, zaś każdą uzyskaną nadwyżkę będę inwestował miesięcznie w TFI na 12% w skali roku. Dzięki temu na początku przyszłego roku zarobię 20 tysięcy złotych.
  • Przez najbliższe pół roku będę pilnie zdobywał wiedzę o inwestowaniu
    w nieruchomości. Przeznaczę na to 5 tysięcy złotych. Dzięki tym umiejętnościom na początku przyszłego roku zrealizuję pierwszą transakcję, zaś do końca przyszłego roku przeprowadzę jeszcze minimum 4. W ten sposób mój przychód pasywny (z wynajmu) do końca przyszłego roku osiągnie minimum 20 tysięcy miesięcznie (Do końca przyszłego roku zarobię 400 tysięcy netto.)

 

Oba cele spełniają warunku modelu WARTO. Są wymierne, określone w czasie, (bardzo) ambitne i realne (możliwe do realizacji). Nawet jeśli uda Ci się osiągnąć 70, 50, czy nawet 20% za pierwszym razem, to czy nie WARTO podjąć próbę? To już zależy tylko od Ciebie.

 

Wykonaj proszę 2 zadanie (przygotuj osobną kartkę papieru):

Przemyśl dokładnie i sporządź co najmniej 3 cele finansowe posługując się modelem SMART / WARTO według następujących kryteriów:

  1. Pierwszy dotyczy struktury wydatków.
  2. Drugi ma wygenerować pomysły na dodatkowe dochody.
  3. Trzeci powinien być pomysłem na dobrą inwestycję lub dochodowy biznes.

 

Co na pewno pomoże Ci w skutecznym określeniu i realizacji celów? Kilka modeli życia finansowego już poznaliśmy, dzisiaj czas na kolejny inspirowany jedną z najbardziej wartościowych prac, jakie pojawiły się w wydaniu polskojęzycznym w ciągu ostatnich lat. To książka Bogaty albo biedny. Po prostu różni mentalnie T. Harva Ekera (oryginalny tytuł: Secrets of the Millionaire Minds).

Twój „schemat pieniędzy” według T. Harva Ekera.

Kiedy pierwszy raz zabrałem się za lekturę Harva Ekera skończyłem ją po kilkunastu minutach i pożałowałem szczerze, że dałem się namówić kilkorgu znajomym na tak podejrzaną wizję rozwoju osobistego ujętego w zgrabne hasło „Daj mi pięć minut, a powiem ci, jaką będziesz miał finansową przyszłość”. Dlaczego? Eker, jak wielu innych amerykańskich guru finansów i rozwoju osobistego opiera swoją koncepcję na dominującej roli podświadomości w naszych postawach, zachowaniach i decyzjach. [Dla naszych potrzeb, łamiąc niekiedy precyzję terminologiczną, będziemy zamiennie stosować określenia „podświadomość” i „nieświadomość”]

Na stronie 27 polskiego wydania przeczytamy o ZASADZIE BOGACTWA: „Jeśli podświadomość musi wybrać między głęboko zakorzenionymi emocjami a logiką, emocje niemal zawsze wygrywają”.

Eker przypomniał mi moją wielce inspirującą, ale bardzo „depresjogenną” przygodę z Freudem podczas studiów w UJ. Studia były wprawdzie filmoznawcze i medioznawcze, ale idea Freuda zapłodniła umysły niezliczonych intelektualistów, zwłaszcza mocno lewicujących. Tak więc wypadało, w gronie postępowych „Jagiellonidów”, znać koncepcje Freuda. Te zaś budziły od początku moją szczerą i głęboką niechęć. Oto Freud oznajmił, iż „nikt już nie jest panem w swoim domu”, co oznaczało mniej więcej tyle, że potężna energia podświadomości obraca w pył każdy nasz wysiłek życia celowego. Wszystko w naszym życiu decyduje się mniej więcej do 3 roku (od narodzin), potem zaś już tylko powielamy jakieś paskudne, neurotyczne schematy nie mając pojęcia o tym, co tak naprawdę rządzi naszą świadomością. Kiedy indziej Freud, jakby jego celem życiowym było zaciągnięcie całej ludzkości do gabinetów psychiatrycznych (sam był psychiatrą, może więc nie był to przypadek☺), usiłował wmówić, że aż do grobowej deski gnębi nas kompleks Edypa (lub Elektry): zależnie od płci, marzymy o uśmierceniu jednego naszego rodzica i seksu z drugim. To, że wiedeński psychiatra zaczerpnął ten efektowny (efekciarski) koncept z mitologii greckiej miało tylko nadać jego metaforom erudycyjnego blasku.

Jak długo, i jak dalece serio można traktować takie dyrdymały? (Czyli, głupotę, niedorzeczność, nonsens, androny, bajędę, bzdet, pierdoły – wg Słownika synonimów On-Line). Jako że wychowałem się w rodzinie katolickiej już w dzieciństwie zaszczepiono mi głębokie (i mające się świetnie do dzisiaj) przekonanie, że nic w naszym życiu nie jest przesądzone. I nigdy nie jest za późno na zmianę (metanoję).

A jednak, kiedy mniej więcej w 2009 roku powróciłem do Ekera i postarałem się pozbyć pierwotnych uprzedzeń dostrzegłem, że – czerpiąc ze skądinąd sensownych koncepcji mocno eksponujących nieświadomą potęgę naszego umysłu – pokazuje on w jaki sposób można zmieniać nasze treści ukryte, odkrywać błędne, szkodliwe schematy i zastępować je pożądanymi. A więc podświadomość tak, ale znów jesteśmy „panem w swoim domu”!

Prześledźmy to, co ma nam do powiedzenia T. Harv Eker. Nasze decyzje, które wydają się racjonalne i starannie przemyślane z reguły opierają się na potężnej sile tego, co zamieszkuje nieświadome czeluście umysłu:

rys2

Ten diagram pokazuje, że najczęściej nieświadome treści wygrają z tzw. rozsądkiem (na naszej wadze bardziej ciąży Nieświadomość niż Rozsądek).

Co zatem zrobić, by nieświadomość działała na naszą korzyść i wspierała nas w osiąganiu zamierzonych celów?

Eker powiada, że „Myśli prowadzą do uczuć. Uczucia prowadzą do działań. Działania prowadzą do wyników”. Oczywiście o jakości naszych myśli decydują treści podświadome.

Przekreśla też „freudowskie przekleństwo” pokazując jak pokonać fatum niepoddającej się kontroli podświadomości.
rys3

Tym, co umożliwia nam wpływ i zmianę niepożądanych treści w nieświadomej części umysłu jest tzw. PROGRAMOWANIE.

Jak tego dokonać? Jak się „programować”, by łatwiej i pewniej osiągać cele finansowe? Możesz to zrobić na własną rękę sięgając wprost do Ekera lub ogromnej liczby blogów, które z reguły dosłownie przytaczają kluczowe tezy amerykańskiego milionera oraz autora książek i seminariów.

Jednak w następnej sesji pokażemy Ci pewną „drogę na skróty”: zaprezentujemy koncepcje innego guru edukacji finansowej i rozwoju osobistego, które, naszym zdaniem, świetnie korespondują z propozycją Ekera i pozwalają spojrzeć na jego koncepcję z innego punktu widzenia.

 

Wykonaj proszę 3 zadanie:  

  1. Sięgnij do czasów dzieciństwa i edukacji szkolnej. Znajdź w tamtym czasie wszystkie 100 najważniejszych pytań i odpowiedzi na temat Twoich finansów i biznesudoświadczenia dotyczące pieniędzy i zamożności, które mają wpływ na Twoją aktualną kondycję finansową. Te doświadczenia to m. in. opinie i system wartości, jakie Ci wpajano i doświadczenie, które mogły ukształtować Twój stosunek do bogactwa i pieniędzy.
  2. Czy wiesz w jaki sposób samodzielnie „przeprogramować” te nieświadome przekonania o pieniądzach, które stoją na drodze do Twojej zamożności?

 

A teraz wykonaj proszę najbardziej znaczące ćwiczenie tej sesji: Skup się na PLANOWANIU i PROGRAMOWANIU kiedy będziesz medytować nad ponadczasową mądrością Biblii.

 

Autor: Andrzej Mańka

Trzy demony oraz pozostałe sesje tego kursu znajdziesz w najnowszym dziele Andrzeja Mańki – kursie „100 najważniejszych pytań i odpowiedzi na temat Twoich finansów i biznesu” – jako jeden z niezwykle przydatnych bonusów finansowych.

SuperWebinar

W sobotę 18 maja 2019 roku odbędzie się SuperWebinar, darmowa konferencja online poświęcona przyszłości finansów osobistych, na którym Andrzej Mańka będzie jednym z prelegentów.

Mówcy głównie z Wielkiej Brytanii i z Polski przygotowali znakomite 20 minutowe prezentacje z 10 minutowymi blokami na pytania. Prezentacje poruszają takie finansowe zagadnienia jak planowanie finansowe, finansowy coaching, budżetowanie, zarabianie i oszczędzanie, podatki, inwestowanie, nowe technologie i fintech. Finanse będą zaprezentowane z różnych interesujących aspektów: psychologicznego, technologicznego, ekonomicznego i biznesowego.

Sobota, 18 maja 2019 roku (o 11 czasu polskiego. Konferencja potrwa do 15:00.)

Poznaj szczegóły i zarejestruj się >>>

finanse i inwestowanie

Hierarchia potrzeb finansowych

9 maja 2019

Modele życia finansowego (2 z 5). Hierarchia potrzeb finansowych.

 

W poprzedniej sesji pochyliliśmy się nad dwoma użytecznymi modelami życia finansowego. Pierwszy z nich buduje nasze bezpieczeństwo finansowe i prowadzi do świetnej kondycji finansowej dzięki ustanowieniu racjonalnych proporcji w strukturze wydatków. Drugi inspiruje do odkrywania i praktykowania właściwych priorytetów ułatwiających osiągnięcie dobrostanu i niezależności finansowej.

Poprzednią sesję zakończyliśmy pytaniem otwartym. Napisaliśmy: Paradoks bogactwa polega na tym, że najzamożniejsi ludzie w historii dziejów nigdy na pierwszym miejscu nie stawiali pieniędzy, a tym bardziej tzw. zawodowej kariery. Dlaczego?

 

POWÓD PIERWSZY: Jeśli chcesz być bardzo bogaty najpierw – i przede wszystkim – musisz posiąść lub rozwinąć niezbędne cechy charakteru. Wymieńmy, dla przykładu, kilka z nich:

  1. Odwaga,
  2. Uczciwość,
  3. Cierpliwość,
  4. Systematyczność
  5. Świetna organizacja pracy,
  6. Kreatywność,
  7. Przebojowość (inteligencja społeczna),
  8. Dotrzymywanie słowa.

Dopiero na końcu tej listy (czy raczej na jej szczycie, kiedy spróbujemy ją zwizualizować) są kompetencje finansowe – i finansowa wyobraźnia.  Popatrz na diagram poniżej.

 

Model „Hierarchii cech i umiejętności ludzi bogatych”

rys1

Wykonaj proszę 1 zadanie:

Dlaczego na szczycie naszej piramidy jest znak zapytania? Co symbolizuje? Jaka kryje się za nim NIEWIADOMA? ☺

Zaproponowany przez nas model jest oczywiście inspirowany znaną Ci na pewno hierarchią potrzeb Abrahama Maslowa. Wadą tego typu modeli jest to, że bardzo upraszczają wielce złożone, zmienne i wymykające się rozmaitym schematom życie człowieka. Jednak ich ogromną zaletą, z nawiązką rekompensującą owe uproszczenia, jest drzemiąca w nich potężna siła porządkująca z reguły dość chaotyczne życie i ułatwiająca świadome kształtowanie przyszłości.

Jeśli Twój pomysł na zdobycie fortuny ogranicza się np. do studiowania giełdowych wykresów, wyrabiania tzw. znajomości i kontaktów oraz wykonywania pracy, która pochłania prawie całe Twoje życie to pewnego dnia dotrze do Ciebie, że autentycznie duże pieniądze zarabiają inni! Ty zaś musisz zadowolić się czymś raczej niewielkim – w dodatku okupionym niewspółmiernie dużym wysiłkiem. Mogą to być, w porównaniu do średniej krajowej, czy statusu większości Twoich znajomych, wysokie dochody. Ale na dłuższą metę nie będzie to ani Wielka Kasa ani zbyt satysfakcjonujące życie.

Wszyscy moi znajomi, którzy są bardzo bogaci lub nawet osiągnęli już finansową wolność przestrzegają kilku, zdawać by się mogło, nieco przestarzałych reguł. Jakich?

  1. Nie pracują więcej niż 8-9 godzin dziennie. Zamiast zwiększać ilość czasu na pracę troszczą się o zwiększanie wydajności i efektywności tych kilku godzin dziennie!
  2. Kolejne 7-8 godzin to troska o kondycję duchową, emocjonalną, fizyczną, czas spędzany z rodziną i relaks.
  3. Wreszcie 8 godzin na sen i regenerację.
  4. Weekendy – w sobotę do 5 godzin na pracę (do wczesnego popołudnia), podsumowania, porządkowanie i plan tygodnia; większość czasu w weekendy pochłania życie towarzyskie, czas dla żony (męża) i dzieci. Niedziela – bezwzględnie wolna. Jeżeli są to osoby religijne niedzielę w całości poświęcają Bogu i rodzinie.

A skoro mowa o przestrzeganiu pewnych „przestarzałych” reguł – czy słyszałeś o obyczajach amerykańskich milionerów? Są one niewiarygodne i zdumiewające. Warto je poznać.

O naszym bogactwie lub naszej biedzie decyduje nade wszystko duchowy system wartości, kondycja emocjonalna, sprawność umysłowa i intelektualna, a dopiero na końcu – biegłość w liczeniu.

Jeśli masz co do tego wątpliwości to odpowiedz na pytanie: ilu znasz księgowych, urzędników skarbowych, komorników, wybitnych matematyków, doradców finansowych, doradców inwestycyjnych, maklerów giełdowych, pracowników banków itd. itp. którzy są milionerami?

 

POWÓD DRUGI. Jeśli znasz naturę współczesnego pieniądza trzeba być szaleńcem, by zjawisko tak niejasne i ulotne stawiać w centrum swojego życia.

Jest kilka bardzo istotnych warunków istnienia współczesnych pieniędzy.

  1. Zaufanie (do tego, że kawałek papieru lub tandetna moneta albo ciąg cyfr pokazujący się po zalogowaniu na konto bankowe mają określoną wartość).
  2. Społeczna zgoda na to, że pieniądze są miernikiem wartości.
  3. Wreszcie – uwaga – wiara w to, że pieniądz ma jakąś wartość (dzisiejszy pieniądz bywa nazywany fiducjarnym, do łacińskiego fides -wiara).

 

W przeciwieństwie do pieniędzy nie musimy aż tak bardzo ufać lub wierzyć w wartość nieruchomości, ziemi czy kruszców szlachetnych. Nawet w czasach największych kryzysów, „plag egipskich” i wojen one raczej zawsze będą miały wartość. A pieniądze? Rzućmy okiem na jeden, bynajmniej nie rekordowy, przykład „wartości pieniądza w czasie”. W 1946 roku inflacja na Węgrzech była tak wysoka, że ceny podwajały się co 15 godzin.

W takiej sytuacji rzeczy mają się mniej więcej tak. Jeżeli pierwszego dnia miesiąca w samo południe Dębowe Mocne (długo warzone) kosztuje 1 złoty, to już w połowie miesiąca jego cena przekroczy 2 miliony złotych. Jeśli nie znasz się za bardzo na matematyce to po 3 tygodniach trudno Ci będzie pojąć liczby, które pokazuje arkusz kalkulacyjny. Oto bowiem do końca miesiąca, czyli do dnia kolejnej wypłaty, pozostaje jeszcze kilka dni, a piwo Dębowe to już wydatek rzędu 4 611 686 018 427 390 000 złotych.

Z powodu jej niebywałej inflacji ani Węgry, ani kilkadziesiąt innych krajów, w których pieniądze w krótkim czasie całkowicie straciły wartość, nie przestały istnieć. Jak dotychczas, względnie szybko, zawsze udawało się w końcu odbudować ekonomię w krajach dotkniętych hiperinflacją i odtworzyć system finansowy. A zatem na pewno musimy dbać o finansową edukację i wytrwale rozwijać finansową inteligencję, mimo, iż pieniądze w naszym świecie w każdej chwili mogą po prostu … zniknąć. Dopóki istnieją ich rola w naszym życiu jest po prostu nie do przecenienia. Warto natomiast mieć zdrowy dystans do pieniędzy. Powinniśmy także przywiązywać większą, niż na ogół to czynimy, wagę do innych wartości, jakie oferuje nam świadome i przemyślane życie oraz nasz wyjątkowy, współczesny świat.

 

Codzienna praktyka pieniądza według Alvina Halla

Pierwszą sesję w całości poświęciliśmy potędze zestawień finansowych. Pozostaną one na zawsze fundamentem wolności finansowej. Bez przejęcia całkowitej kontroli nad finansami osobistymi niewiele na dłuższą metę w życiu osiągniesz.

Najwyższy czas, by rozwinąć koncepcję zestawień finansowych jeszcze bardziej zakotwiczając je w przepastnych głębinach naszego duchowego i emocjonalnego świata. Od dzisiaj cokolwiek zrobisz ze swoimi pieniędzmi zanotuj nie tylko na co – i ile wydałeś, ale napisz obok jak się z tym czułeś. Zacznij od dzisiaj dokładnie monitorować swoje emocje towarzyszące wydawaniu.

Przyjrzyj się poniższemu diagramowi.
rys2

Wykonaj proszę zadania na najbliższy tydzień (przygotuj osobną kartkę papieru):

  1. Zapisuj bardzo skrupulatnie, używając maksymalnie dokładnego i obrazowego języka, każde uczucie, jakie towarzyszy każdej wydanej sumie pieniędzy. Każdej!
  2. Zanotuj każde uczucie, jakie towarzyszy Tobie kiedy powstrzymujesz się świadomie od wydania jakichś pieniędzy na coś, co być może bardzo lubisz, ale uważasz to za zbytnią rozrzutność.
  3. Opisz bardzo precyzyjnie wszystkie uczucia, jakie towarzyszą Ci kiedy oszczędzasz pieniądze (być może używasz to tego osobnego konta, a może po prostu dużego słoja z napisem ‘kapitał zapasowy’, który stoi na lodówce lub na półce z książkami.
  4. Sporządź tabelkę i dokonaj porównania uczuć, które towarzyszą Ci podczas 100 najważniejszych pytań i odpowiedzi na temat Twoich finansów i biznesuwydawania i oszczędzania. Prawdopodobnie wydawanie (niezależnie od tego, czy to Twoje pieniądze, czy kasa banku – karta kredytowa, debet itp.) sprawia Ci ogromną radość, satysfakcję i daje poczucie wolności. Zaś oszczędzanie kojarzy się z bólem, smutkiem, żalem i jesienną depresją;)

 

Autor: Andrzej Mańka

Finansowe bezpieczeństwo oraz pozostałe sesje tego kursu znajdziesz w najnowszym dziele Andrzeja Mańki – kursie „100 najważniejszych pytań i odpowiedzi na temat Twoich finansów i biznesu” – jako jeden z niezwykle przydatnych bonusów finansowych.

SuperWebinar

W sobotę 18 maja 2019 roku odbędzie się SuperWebinar, darmowa konferencja online poświęcona przyszłości finansów osobistych, na którym Andrzej Mańka będzie jednym z prelegentów.

Mówcy głównie z Wielkiej Brytanii i z Polski przygotowali znakomite 20 minutowe prezentacje z 10 minutowymi blokami na pytania. Prezentacje poruszają takie finansowe zagadnienia jak planowanie finansowe, finansowy coaching, budżetowanie, zarabianie i oszczędzanie, podatki, inwestowanie, nowe technologie i fintech. Finanse będą zaprezentowane z różnych interesujących aspektów: psychologicznego, technologicznego, ekonomicznego i biznesowego.

Sobota, 18 maja 2019 roku (o 11 czasu polskiego. Konferencja potrwa do 15:00.)

Poznaj szczegóły i zarejestruj się >>>

 

 

finanse i inwestowanie

Finansowe bezpieczeństwo

26 kwietnia 2019

Modele życia finansowego (1 z 5). Finansowe bezpieczeństwo

W poprzednich dwóch sesjach poznaliśmy wagę zestawień finansowych i sposób, w jaki współczesny marketing wpływa na nasze decyzje finansowe.

Jeśli robisz regularnie zestawienia finansowe – a wierzymy, że tak! – i dostrzegasz ogromną rolę marketingu w kształtowaniu Twojego stylu życia, a więc także Twoich (zbyt emocjonalnych) decyzji finansowych, nie możesz już dłużej mieć wątpliwości, iż nie sposób postawić granicy między finansową sferą naszego życia, a jego wymiarami osobistym, zawodowym, rodzinnym, emocjonalnym i społecznym. Tylko wprzęgnięcie finansów w inne sfery naszego życia i zharmonizowanie wszystkich jego wymiarów jest najpewniejszą drogą do zamożności i polepszania jakości życia w jego najpełniejszym ( i najbardziej szczegółowym) pojmowaniu.  

 

Każdy z nas realizuje pewien finansowy schemat i każdy żyje według jakiegoś modelu. Najczęściej są to schematy i modele bujnie kwitnące i zapuszczające potężne korzenie w naszej nieświadomej części umysłu. Z reguły dopiero jakieś nadzwyczajne wydarzenie, życiowy kataklizm lub główna wygrana w Lotto uzmysławia nam to, że funkcjonowaliśmy według powtarzalnych reguł, które tworzyły nasz zaskakująco trwały, ciągnący się niekiedy latami model życia.

 

Wykonaj proszę 1 zadanie:

Zastanów się dlaczego „wygraną w Lotto” wymieniliśmy jednym tchem z „życiowym kataklizmem”?

Czy wiesz dlaczego dla ponad 90% z nas wygrana na loterii w perspektywie
2-3 lat stanie się jednym z największych nieszczęść, jakie mogło się w życiu wydarzyć? Tymczasem wygrana 1, 2, czy 6 milionów w Lotto jest promowana przez media jako „Uśmiech Losu”, „Wielki traf” i spełnienie najwspanialszych marzeń, jakie tylko można sobie wyobrazić. (Jeżeli nie znasz odpowiedzi na to pytanie zajrzyj do bloga w The Financial Manifesto.)

 

Wszyscy dobrze znamy taki oto normalny model życia.  Wstaję (bardzo niechętnie) o 6 rano. Wymieniam (zdawkowe) uprzejmości z żoną – chyba, że to początek małżeństwa, więc ranek może jeszcze przynosić radość i oświetlać resztę dnia blaskiem miłości. Co najmniej godzinę grzęznę w korkach słuchając serwisów radiowych o politycznych waśniach, katastrofach lotniczych, zamachach terrorystycznych, bankructwach i czwartym w tym roku romansie żony znanego aktora. Potem odgrywam swoją zawodową rolę przez 8 godzin spędzonych (w pracy) tylko po to, by jak najłatwiej dożeglować do bezpiecznej przystani weekendu. Dopinguje mnie w tym większość komercyjnych stacji radiowych, które podtrzymują nas w przekonaniu, że prawdziwe życie trwa tylko od piątkowego popołudnia do niedzielnego wieczoru, zaś reszta tygodnia to wrogi naturze ludzkiej przymusowy obóz pracy. Następnie powrót do domu w korkach (razem z tysiącami mnie podobnych). W domu browar (lub więcej niż jeden) i film (sensacyjny).

W taki model życia jest wpisany bardzo często taki schemat finansowy.

Zarabiam – narzekam, że za mało – wydaję – Zarabiam – narzekam, że za mało – biorę kredyt – wydaję – wydaję jeszcze, więcej niż mam – Zarabiam – narzekam, że za mało – wydaję – wydaję jeszcze, więcej niż mam – biorę kolejny kredyt, bo nie ma za co spłacać poprzedniego – Zarabiam itd.

Taki model życia jest na pewno zbyt uproszczony i nadmiernie przerysowany. Ale prawdopodobnie większość z nas odnajdzie w nim do pewnego stopnia siebie – i nasz świat (który wszak sami stwarzamy i w każdej chwili decydujemy o tym, jaki jest!).

 

Gdyby ten problem sprowadzić do prostego wyobrażenia graficznego będzie on wyglądał tak:
finansowe-bezp-rys1

Nasze umysły są pełne schematów i stereotypów, które determinują postrzeganie i ocenę świata. To, co dzieje się w naszych głowach warunkuje decyzje, które podejmujemy. Decyzje determinują działanie, zaś jego rezultaty potwierdzają nasze stereotypy myślowe – i błędne koło toczy się dalej. Na nasze nieszczęście nie mamy pojęcia, że myślimy i działamy według utrwalanych latami rutyny bezrefleksyjnych wzorów, schematów i modeli KONSUMPCYJNYCH. Co gorsza – uważamy, że postępujemy normalnie, racjonalnie i odpowiedzialnie.

Powiedzieliśmy już, że przerwać to nieświadome błędne koło może nieoczekiwane zdarzenie, które jest w stanie wyrwać nas z błogiego letargu. Musi być ona jednak naprawdę silne i dramatyczne! Jeśli takie nie jest, zachowujemy się mniej więcej jak pies w zasłyszanym na „Seminarium dla inwestorów w nieruchomości” dowcipie (opowiedzianym przez współtwórcę sukcesu tego seminarium, wytrawnego trenera, Franciszka Staniszewskiego):

Spotyka się dwóch znajomych. Jeden z nich wyszedł na spacer z psem, który teraz siedzi  i wyje.
– Dlaczego twój pies tak wyje? – pyta mężczyzna patrząc ze współczuciem na nieszczęśliwego zwierzaka.
– Bo siedzi na gwoździu – odpowiada właściciel psa.
– To dlaczego nie wstanie?
– Widocznie za słabo go uwiera.

Z ludźmi bywa podobnie. Nasze życie może być naprawdę nieznośne, ale nie na tyle, by chciało nam się wstać i coś z nim zrobić. Dlatego potrzebne są jak najsilniejsze bodźce – albo sumienne i niezłomne poszukiwania. Znam osobiście co najmniej sześcioro ludzi, którzy po przeczytaniu książki „Bogaty ojciec, biedny ojciec” Roberta Kiyosaki nie byli już nigdy więcej w stanie wrócić do tzw. normalnego życia zawodowego. Bo ta książka „wywróciła im życie do góry nogami”. Wszyscy z nich to dzisiaj przedsiębiorcy, inwestorzy, ludzie niesłychanie aktywni i nieustannie poszukujący sposobów na rozwój osobisty i ciekawe patenty generujące spore pieniądze. Jednak mnie, i większości moich znajomych, Kiyosaki (do którego konceptów wrócimy w jednej z sesji) nie wystarczył. Potrzebnych było mnóstwo jeszcze silniejszych bodźców, którymi będziemy się sukcesywnie dzielić w tej i kolejnych naszych sesjach.

Dzisiaj proponujemy szczególnej uwadze dwa fantastyczne modele życia finansowego, według których każdy z nas / każda z nas, step by step, dojdzie do tego, co amerykańscy i brytyjscy promotorzy edukacji finansowej (a w Polsce dr Andrzej Fesnak, EFC) nazywają zdrowiem finansowym.

 

Model struktury wydatków i bezpieczeństwa finansowego.

W grudniu 2010 roku pojawił się news w TVP, który zapowiadał obostrzenia w przyznawaniu kredytów. Według ustawodawcy suma kredytów nie może przekraczać 50% domowego budżetu. Z tego powodu podniosły się oburzone, zniesmaczone i groźne głosy tzw. konsumentów oraz developerów i przedstawicieli innych branż zapowiadające recesję gospodarczą i mnóstwo innych tragicznych konsekwencji kredytowych ograniczeń. Zarówno planowana decyzja rządu, jak i głosy kolekcjonerów kredytów mówią w sposób szczególnie dobitny o braku w Polsce edukacji finansowej z prawdziwego zdarzenia.

Popatrz, jak wygląda jeden z najlepszych modeli ujmujących nasze wydatki w bezpieczną, racjonalną i prowadzącą do osobistej zamożności strukturę.

finansowe-bezp-rys2

*dobroczynność ogółem powinna być podzielona na dziesięcinę – 10% i darowizny – 5% (jeśli jednak mozesz dać więcej niż 15%, dlaczego nie dać i 20% albo nawet 50%?)
**oszczędności ogółem powinny być podzielone na długoterminowe – 10% i kapitał zapasowy – 5%

 

Wygląda trochę niewiarygodnie? Nam również kiedyś wydawało się, że jest zupełnie oderwany od (polskiej) rzeczywistości. Ale te czasy niedowierzania mamy już dawno za sobą: nawet w Polsce i nawet przy niewielkich dochodach można realizować w praktyce taki model finansowego życia.

UWAGA! Wiemy, że nie zawsze jest możliwe natychmiastowe dokonane radykalnych zmian. Wystarczy jednak, że w ciągu najbliższych tygodni zreorganizujesz Twoje przepływy finansowe zaledwie o kilka procent. Już w skali jednego roku da Ci to sporo zaoszczędzonych z łatwością pieniędzy. Łatwiej także przyjdzie Ci zrobić kolejny krok w zmianie struktury Twoich wydatków.

I druga fundamentalna kwestia: dokonując natychmiast nawet niewielkich zmian w strukturze wydatków dokonujesz rewolucji w systemie myślenia o pieniądzach. Zmieniają się Twoje nawyki. Pierwszego miliona nie zarobisz (prawdopodobnie) już dzisiaj. Ale właściwe nawyki, które zaprowadzą Cię do fortuny, możesz zacząć kształtować bez chwili zwłoki.

Ten model prawie na pewno zaprowadzi Cię do wolności finansowej.

Zwróć uwagę na najważniejsze jego cechy:

  1. Długi są równoważone inwestycjami.
  2. Dodatkową poduszką finansowego bezpieczeństwa jest systematyczne budowanie kapitału zapasowego.
  3. Co najmniej tyle samo, co na konsumpcję w modelu tym wydaje się na edukację (inwestycję w siebie)– ta zaś jest najważniejszą i najbardziej dochodową inwestycją!
  4. Jest fundusz na konsumpcję i zabawę – to rzecz bardzo ważna, a nawet pożądana. Jednak nie stanowi ona nadmiernego obciążenia w budżecie.
  5. I kwestia dobroczynności. Pamiętaj proszę, że naszą najważniejszą powinnością wobec innych jest bezinteresowne dzielenie się tym, co sami zdołamy zyskać i osiągnąć.

Model idealny, zwiastujący osiągnięcie niezależności finansowej to taki, w którym przychody z inwestycji przewyższają Twoje życiowe potrzeby. Nazywa się to przychodem pasywnym.

Co to takiego? Załóżmy, że miesięczne koszty Twojego utrzymania i inne potrzeby wynoszą miesięcznie 5 tysięcy. Jeśli dobrze zainwestowałeś np. w nieruchomości pod wynajem lub w fundusze inwestycyjne i Twój miesięczny zysk z inwestycji wynosi 5 tysięcy i 117 złotych wyszedłeś z wyścigu szczurów. To jest ten moment, w którym pieniądze pracują dla Ciebie, zaś Ty nie musisz już pracować. (Przynajmniej według popularnych teorii, bowiem inwestycje wymagają sporej aktywności, wysiłku, zaangażowania i niesłychanie szybkiego rozwoju własnych kompetencji).

Każdego miesiąca zostaje Ci 117 złotych ekstra. Jeśli będziesz je regularnie
(i mądrze) inwestował przez 20 lat na 14% to zgromadzisz dodatkowo 154 012, 51. Jeśli po 20 latach wyciągniesz z konta (w nagrodę) 4 tysiące, 12 złotych i 51 groszy na dwutygodniową wycieczkę z żoną np. szlakiem św. Patryka w Irlandii, a pozostałe 150 tysięcy wrzucisz na zwykłą bankową lokatę 5,5% na kolejne 20 lat dla Twojego 2 letniego wnuka, to na progu samodzielnego życia będzie on miał do dyspozycji 500 695, 84 PLN. Jeśli jednak zlekceważysz tę niewielką nadwyżkę 117 złotych miesięcznie to nie pojedziesz na wycieczkę do Irlandii, a Twój ukochany wnuczek kupi mieszkanie zadłużając się w banku na 40 lat, zamiast dostać wygodny apartament za gotówkę!

 

Wykonaj proszę 2 zadanie:

  1. Obok zaproponowanego przez nas modelu przygotuj własny. Porównaj oba modele i zobacz na czym polegają różnice. Przemyśl powody tych różnic. Sporządź pisemną listę różnic i ich powodów.
  2. Stwórz własny, idealny model finansowego życia, a potem porównaj go z Twoim realnym modelem. Czy są między nimi różnice? Jeśli tak to jakie? Dlaczego? Co możesz zrobić, by je zminimalizować lub całkowicie wyeliminować?

 

Harmonia życia według Julie Murphy Casserly

Julie Murphy Casserly należy do najbardziej intrygujących i najbardziej kompetentnych doradców finansowych w Stanach Zjednoczonych. (Więcej informacji znajdziesz na http://juliemurphycasserly.com)

Co mnie najbardziej zaintrygowało w jej fantastycznych publikacjach o finansach? Prenumeruję jej newsletter od 2008 roku, w jednym z nich pojawił się taki oto (mniej więcej) rysunek, zaś obok lista najważniejszych, według Casserly, sfer naszego życia:

finansowe-bezp-rys3

Kół, przypominających mini układ planetarny, jest tyle, ile punktów zawiera lista obok.

O co w tym modelu chodzi? Casserly pisze, że znakomita większość Amerykanów w środkowe koło, wokół którego kręci się „cała reszta”, czyli nasze życie, wpisuje albo karierę zawodową albo pieniądze. I dlatego właśnie ludzie, którzy w ten sposób organizują swoje życie i wyznaczają priorytety nigdy (lub prawie nigdy):

  1. Nie osiągną trwałego bogactwa,
  2. Nie rozwiną w pełni swoich możliwości, potencjału twórczego, zawodowego
    i biznesowego. Paradoks bogactwa polega na tym, że najzamożniejsi ludzie w historii dziejów nigdy na pierwszym miejscu nie stawiali pieniędzy, a tym bardziej tzw. zawodowej kariery.100 najważniejszych pytań i odpowiedzi na temat Twoich finansów i biznesu

Dlaczego? Poszukiwanie odpowiedzi na to pytanie  jest Twoim kolejnym zadaniem na najbliższe dni.

Jednak, by nie pozostawiać Cię zbyt długo w twórczej niepewności odpowiedź znajdziesz już w następnej sesji z cyklu „Modele życia finansowego.”

Autor: Andrzej Mańka

Finansowe bezpieczeństwo oraz pozostałe sesje tego kursu znajdziesz w najnowszym dziele Andrzeja Mańki – kursie „100 najważniejszych pytań i odpowiedzi na temat Twoich finansów i biznesu” – jako jeden z niezwykle przydatnych bonusów finansowych.

finanse i inwestowanie

Potęga zestawień finansowych

23 kwietnia 2019

Potęga zestawień finansowych

Zestawienia finansowe są fundamentem budowania zamożności. Nawet jeśli wydaje Ci się, że Twoje dochody są niewystarczające w stosunku do potrzeb szybko przekonasz się, że może być zupełnie inaczej. Inaczej, czyli to nie dochody są za niskie, ale wydatki nieracjonalne, za wysokie.

Przykład 1. Amerykanin David Bach jest autorem słynnej koncepcji „Latte factor”. Po analizie nawyków budujących nasz codzienny styl życia obliczył, że np. codzienny rytuał picia dobrej kawy w zacisznej, eleganckiej kawiarni może nas rujnować finansowo. Tyle tylko, że my nic o tym nie wiemy! Jeśli spadają dochody firmy, którą prowadzimy lub jeśli pracodawca obniża nam pensję albo jeśli ceny benzyny idą w górę natychmiast zauważamy jak bardzo rzutuje to na naszą kondycję finansową. I od razu widzimy jak negatywnie wpływa na domowy budżet.

Jednak mnóstwo naszych nawyków kryje w sobie koszmarną pułapkę: nie mamy pojęcia, że w skali roku potrafią wyciągnąć z naszych kieszeni duże pieniądze. Banch zauważył, że codzienny rytuał picia kawy w skali 40 lat kosztuje tyle, co luksusowy jacht.

Przykład 2. Dr Andrzej Fesnak, jeden z najlepszych znawców (a nawet koneserów!) finansów w Polsce zauważył, że klienci, którym sporządza plany finansowe nie potrafią określić na co wydają nawet 25% pieniędzy miesięcznie. Tak więc model naszego życia finansowego można określić czynnikiem NMPG SPMP. Co on oznacza? Nie Mam Pojęcia Gdzie Się Podziały Moje Pieniądze! ☺ Dlaczego tak się dzieje? Wynika to z natury naszej cywilizacji i jakości kultury. Zarówno kulturoznawcy, jak i ekonomiści określają ją mianem konsumpcyjnej. Oznacza to, że cała machina
marketingowa i lwia część przekazów medialnych wytrwale, podstępnie i systematycznie, dzień po dniu, pracuje nad naszymi umysłami, by uczynić nas fanatycznymi konsumentami.

W dużych europejskich aglomeracjach przypadkiem niezwykłym są subkultury ludzi, którzy regularnie widują się w modnych i drogich klubach. Miarą ich wartości towarzyskiej jest (UWAGA!) ilość kredytów, które mają. Im wyższe kredyty na luksusowe apartamenty i samochody, im więcej kart kredytowych i linii kredytowych do wykorzystania tym większy powód do dumy. Brzmi niewiarygodnie? Być może tak, jednak w ten sposób myśli wielu Europejczyków.

My, Polacy, jak zresztą większość mieszkańców Globalnej Wioski, mylimy dwa parametry finansowe:

  1. Jestem bogaty.
  2. Wyglądam na bogatego.

 

W naszych umysłach bogactwo jest tym, co widać, co można pokazać i zobaczyć. Nie jest natomiast bogactwem liczba inwestycji, oszczędności, lokat i rozmaitych instrumentów finansowych, które generują nam przychody i zabezpieczają przyszłość. Tego nie widać, a więc to się nie liczy. Więcej o modelach życia finansowego w kolejnych sesjach naszego Kursu, tymczasem wracajmy do zestawień finansowych.

Zestawienie finansowe jest nie tylko, jak już powiedzieliśmy, fundamentem zamożności, ale jest także najprostszym i najtrudniejszym sposobem przejęcia kontroli nad finansami osobistymi.

  1. Jest najprostszym sposobem, bo wymaga nie więcej niż piętnastu minut dziennie, małego notatnika i przejrzystej tabelki w arkuszu kalkulacyjnym (np. Excelu).
  2. Jest najtrudniejszy, bowiem wymaga dyscypliny, systematyczności i zaangażowania.

 

Znasz to przytłaczające uczucie zwane prokrastynacją, czyli odwlekaniem? Pewnie tak. Ja poznałem je na wylot, przejrzałem wszystkie sztuczki, jakimi demon odciągania od pracy usiłuje mnie zwieść. A zatem świetnie daję sobie radę. Jednak systematyczna, codzienna, nudna i uczciwa, rzetelna praca jest jednym z najtrudniejszych zadań, jakie stawia nam świadome i celowe życie.

Wierzymy jednak, że wizja korzyści, ogromnych, niewiarygodnych profitów, jakie da Tobie codzienny rytuał sporządzania zestawień finansowych zastąpi pokusę odkładania rzeczy na później. Pamiętaj, że „Ręka leniwa sprowadza ubóstwo, ręka zaś pilnych wzbogaca” (Księga Przysłów 10:4)

Erich Fromm w świetnej „Sztuce miłości” radzi:

Jak należy uprawiać dyscyplinę? Nasi dziadkowie byli niewątpliwie lepiej przygotowani do odpowiedzi na to pytanie. Zalecali, aby wstawać wcześnie, nie pozwalać sobie na niepotrzebny zbytek i ciężko pracować. Była to dyscyplina surowa i autorytatywna, kładąca główny nacisk na umiarkowanie i oszczędność i pod wieloma względami wroga wobec życia. (…) Jednakże jest rzeczą istotną, by dyscypliny nie uważać za jakiś nakaz narzucony z zewnątrz, lecz by stała się wyrazem własnej woli; by ją odczuwać jako coś przyjemnego, by powoli przyzwyczajać się do takiego postępowania, tak, że czułoby się jej brak, gdyby zarzucić ten tryb życia. Z tego płynie jeszcze jedna bezcenna lekcja: jeśli nie wprzęgniesz finansów w całe swoje życie, jeżeli nie zharmonizujesz finansowego wymiaru życia z jego wymiarami duchowym, emocjonalnym, osobistym, zawodowym i rodzinnym nie masz szans na zamożność. W kolejnych sesjach pokażemy Ci kilkanaście takich modeli finansowego życia, które prowadzą nie tylko do niezależności finansowej, ale także mają zbawienny wpływ na Twoje życie osobiste, rodzinne, społeczne, emocjonalne i duchowe.

Teraz jednak czas na podjęcie decyzji o sporządzaniu zestawień finansowych. Jak to robić?

  1. Od dzisiaj zbieraj wszystkie paragony, kiedy robisz zakupy.
  2. Zapisuj każdą wydaną sumę. Jeśli idziesz ulicą i wrzucisz do kapelusza 2 złote ulicznemu grajkowi zapisz to i uwzględnij w zestawieniu.
  3. Listę wydatków sporządzaj bardzo skrupulatnie. Jeśli kupujesz cukier trzcinowy zapisz jego markę, jeżeli wstępujesz na herbatę zanotuj jej nazwę, jeśli tankujesz na stacji zapisz dokładną cenę i oznaczenie benzyny itd.  Jeśli przyjmiesz zbyt ogólne kategorie typu: jedzenie, ubranie itp. Twoja wiedza o Twoich wydatkach będzie niepełna.
  4. Mniej więcej po tygodniu przygotuj arkusz kalkulacyjny, w którym codziennie wieczorem będą wprowadzane dane.

Oto fragment przykładowego zestawienia finansowego z jednego miesiąca:

WPŁYWY: 5000 300 230 430 Razem : 5960
Dobroczynność (15%): 750  45 34,5 64,5 879
Społeczność lokalna (10%) 500 30 23 43 596
Cele charytatywne (5%) 250 15 11,5 21,5 283
Oszczędności (20%): 1000  60 46 86 1192
Kapitał Zapasowy (10%) 500 30 23 43 596
Długoterminowe (10%) 500 30 23 43 596
Razem D+O 1750  105 80,5 150,5 2071
ZOSTAJE:        

3889

 

  1. WPŁYWY to suma wszystkich źródeł dochodu, np. pracy etatowej, odsetek z lokat, sprzedaży internetowej, zleceń itp.
  2. Pozostałe pozycje pokazują model wydatków przyjętych przez pewną rodzinę:

 

Z uzyskiwanych przychodów 15% przeznaczają na dobroczynność, zaś na KZ, czyli Kapitał Zapasowy i inwestycje 20%.

 

Potem kolejne pozycje w budżecie:

Rachunki:  
Czynsz 500,00
TV 49,00
Energia 80,00
Gaz 60,00
Woda 96,66
GSM 231,00
Dzieci (przedszkole) 800,00
TOTAL: 1816,66

 

Następnie  w zestawieniu finansowym są takie pozycje, jak obsługa długu, wydatki na wyżywienie, ubezpieczenia i inne.

Każde zestawienie jest inne, zależy od indywidualnych potrzeb każdego z nas. Jeśli np. masz spore długi i chcesz się z nich wydobyć jak najszybciej Twój model wydatków będzie inny – a przynajmniej powinien być inny. Radzimy jednak, by mając nawet bardzo wysokie długi uwzględniać w modelu wydatków odkładanie pieniędzy na kapitał zapasowy. Dlaczego? Dowiesz się o tym z sesji poświęconej kredytom i regułom bezpieczeństwa finansowego.

Teraz musisz zapamiętać jedną ważną zasadę: nigdy nie wolno Ci doprowadzić do takiej sytuacji, kiedy pozostajesz bez żadnych pieniędzy!

Dzienne zestawienia finansowe powinny być sumowane w tygodniowe, te zaś w miesięczne, wreszcie potrzebne Ci są do skutecznego planowania finansów osobistych zestawienia roczne.

Kiedy moja żona i ja zaczęliśmy sporządzać takie zestawienia nasz styl życia właściwie nie zmienił się, ale pierwszego roku oszczędziliśmy prawie 40%. Zestawienie finansowe pozwala Ci bowiem nie tylko ograniczać wydatki, ale także prefinansować. Co to oznacza? Jeśli wiesz, że w danym roku czekają Ciebie i Twoją rodzinę:

  1. 3 uroczystości imieninowe,
  2. 3 zabawy urodzinowe,
  3. 2 ważne święta: Wielkanoc i Boże Narodzenie,
  4. Rocznice,
  5. Wyjazdy wakacyjne,
  6. Inne ☺

możesz dzięki bardzo prostym mechanizmom planowania zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy. Prefinansowanie polega na tym, że wiedząc jakie poniesiesz wydatki wykorzystujesz takie instrumenty finansowe, jak lokaty bankowe, overnight’y, TFI i inne, by odkładając regularnie niewielkie kwoty teraz wykorzystać potęgę procentu składanego na swoją korzyść.

90% z nas postępuje dokładnie odwrotnie. Nie planuje wydatków, a więc np. święta Bożego Narodzenia finansuje z pożyczek, debetów, czy kart kredytowych. Innymi słowy słono płaci za swoje przyjemności. Zestawienia finansowe w dłuższej perspektywie pozwalają Ci dostrzec takie pozycje w budżecie, które możesz sfinansować metodą prefinansowania.

Oto przykład:

Za rok będą święta Bożego Narodzenia. Wiesz, że kosztuję Cię one (bo robisz zestawienia finansowe) 2 000 złotych. Jeśli weźmiesz kredyt 2 000 na 24 miesiące na 19% zapłacisz w sumie 2 419,60 złotych nie uwzględniając inflacji i częstych przy kredytach konsumpcyjnych prowizji!

A więc przepłacasz ponad 400 złotych tylko dlatego, że po prostu nie chce Ci się planować wydatków (jakkolwiek leniuchowanie jest przyjemne, dlatego tak je lubimy).

 

A teraz popatrz na model prefinansowania:

Aby za 12 miesięcy mieć 2 000 złotych na Boże Narodzenie wystarczy, że zainwestujesz na 1 rok od 1 883 złotych na 6%. A więc zyskujesz 117 złotych zamiast przepłacać ponad 400 złotych!

To są drobne kwoty. Tak drobne, że być może uważasz rzecz za niewartą zachodu. Na początku, zanim przejdziemy do poważnych kwot chcemy Ci jednak pokazać „tylko” pewien model myślenia.

W kolejnych sesjach pokażemy Ci np. jak za zgrzewkę wody mineralnej kupić… apartament w Warszawie. Brzmi jak science fiction? Jeśli popatrzysz na te niewielkie oszczędności świąteczne i jeżeli spróbujesz na własną rękę rozwijać zasadę prefinanansowania prędzej czy później dojdziesz do tego samodzielnie.

Według ogólnie dostępnych statystyk ponad 90% Polaków zadłuża się praktycznie na całe życie płacąc nawet czterokrotnie większe odsetki od zaciągniętego kredytu. Tylko niecałe 10% umie wykorzystać procent składany na własną korzyść.

Na początku wydaje się to trudne i skomplikowane. Jeśli masz ochotę spróbować dodamy jeszcze, że kiedy barona Rotshilda zapytano kiedyś, czy widział 7 cudów świata, ten odrzekł: „Nie widziałem ich, ale znam 8 cud: procent składany”. Jeśli nauczysz się wykorzystywać procent składany na swoją korzyść, a nie np. banku ten 8 cud świata stanie się częścią Twojego życia.

Pieniądze biorą się wszak z głowy. Jeśli jednak zadbasz o to, by Twoja głowa była pełna dobrych finansowych modeli myślenia wówczas Twoje działania mogą Cię zaprowadzić do pokaźnego majątku.

Pamiętaj proszę, że:

  1. O Twojej zamożności nie decyduje to ile zarabiasz, tylko to, co robisz z zarobionymi pieniędzmi.
  2. Jeśli nie przejmiesz kontroli nas swoimi finansami, jeżeli odrzucisz zestawienia finansowe, jedno jest pewne: będziesz realizować finansowe cele, ale nie własne, tylko banków, sklepów i mnóstwa innych instytucji, które codziennie widujesz w blokach reklamowych w TV.
  3. Zamożność nie zależy tylko od znajomości współczesnych instrumentów finansowych lub wyłącznie do takich cech charakteru, jak zaradność, dyscyplina i pracowitość, tylko jest ich wypadkową. Trwałe bogactwo opiera się na dwóch fundamentach: pomysł na własne życie i wyobraźnia finansowa (o tym szerzej w kolejnych odcinkach).
  4. Jeśli chcesz, by pieniądze były źródłem przyjemności, a nie kłopotów musisz wybrać lub wypracować własny, skuteczny model myślenia i działania finansowego.100 najważniejszych pytań i odpowiedzi na temat Twoich finansów i biznesu
  5. W dzisiejszych czasach tylko permanentna edukacja finansowa i stały rozwój osobisty są gwarancją dobrostanu i bogactwa. Ich początki są na ogół identyczne: należy przedefiniować swoje wartości, hierarchię celów i zastąpić konsumpcyjne schematy myślenia i postępowania modelami myślenia ludzi bogatych.

 

Twoje najważniejsze zadanie na najbliższy tydzień: wypracowanie własnego modelu skutecznych zestawień finansowych.

Autor: Andrzej Mańka

Potęgę zestawień finansowych oraz pozostałe sesje tego kursu znajdziesz w najnowszym dziele Andrzeja Mańki – kursie „100 najważniejszych pytań i odpowiedzi na temat Twoich finansów i biznesu” – jako jeden z niezwykle przydatnych bonusów finansowych.

 

finanse i inwestowanie

Zapomnij o oszczędzaniu. Musisz więcej zarabiać!

12 kwietnia 2019

Na kilka dni przed webinarem, który wspólnie ze Złotymi Myślami przygotowuję dla Czytelników i Czytelniczek Złotych Myśli, postanowiłem napisać bardzo szczególny artykuł. Na rozgrzewkę, i trochę, by pogłębić nasze spotkanie on-line, które odbędzie się już w poniedziałek, 15 kwietnia 2019 roku wieczorem.

Podczas webinaru będziemy mówić o finansach rodziny. Będzie pięć bardzo, ale to bardzo ważnych rzeczy, które musimy wziąć pod uwagę, by skutecznie prowadzić nasz rodzinny biznes, bowiem finanse rodziny to rodzaj przedsiębiorstwa! Może najważniejszego, jakim przyjdzie nam w życiu zarządzać, niezależnie od tego, jak wielkie i imponujące są nasze inne biznesy.

Na webinarze skupimy się na pełnej i szczęśliwej rodzinie, jaką ja sam mam, i na jej podstawie będziemy budować różne, uniwersalne modele, które pozwalają na skuteczne zarządzanie finansami rodziny i wyciągać użyteczne dla wszystkich zainteresowanych wnioski.

Jakkolwiek dość często, także w rodzinach, przechodzimy dramatyczne chwile lub mamy poważne problemy do rozwiązania. Bywają rodziny szczęśliwe, ale też bardzo niepocieszone. Takie, które prosperują i te, które zmagają się z niedostatkiem. Wreszcie są rodziny pełne i takie, w których matki samotnie wychowują dzieci.

I o takiej właśnie rodzinie, która nie dość, że niepełna, to jeszcze przechodzi przez poważne tarapaty, chciałem dzisiaj napisać. A inspiracja przyszła nieoczekiwanie. Otóż kilka dni temu napisała do mnie Jane, moja dobra koleżanka z północnej Anglii, która regularnie czyta mój blog w języku angielskim.

Mieszkam od 7 lat w Londynie, i mój świat jest teraz dwujęzyczny. Sprawy polskie, tak jak dawniej, bardzo mnie zajmują, ale zintegrowałem się też ze społeczeństwem brytyjskim, co w wersji londyńskiej jest w zasadzie integrację z ludźmi dosłownie z całego świata!

Lubię tworzyć w obu językach, angielskim i polskim. I mam wrażenie, że znacznie więcej nas, Polaków i Brytyjczyków łączy, niż dzieli. Historia Jane jest tego dobrym przykładem. Myślę, że mogłaby się ona wydarzyć także w Polsce. Szczegóły byłyby pewnie nieco inne, ale generalne przesłanie byłoby takie same. Oto w całości e-mail, który przyszedł do mnie w czwartek późnym wieczorem 4 kwietnia tego roku.

Myślę o pieniądzach dużo w ciągu ostatnich tygodni i byłabym naprawdę wdzięczna za Twoją opinię. Czytam Twój blog regularnie i właściwie każdy tekst jest dla czytelników, którzy chcą wyjść z długów lub zaoszczędzić jakieś pieniądze, dla tych, którzy chcą zainwestować i wreszcie dla zainteresowanych jak budżetować finanse osobiste tak, by wydawać mniej.

Mam niewielki dług. Miałam kartę kredytową, którą wykorzystałam na pilne wydatki przed Świętami Bożego Narodzenia w 2018 roku. Płacę teraz 50 funtów miesięcznie za tę kartę, przy czym minimalna płatność wynosi 25 funtów, więc płacę dwa razy więcej. Aktualny dług na tej karcie to 2 800 funtów. Nie mam żadnych innych zobowiązań, żadnych innych pożyczek, kredytów, czy długów. Staram się żyć tylko z tego, co zarobię. Nie wydaję więc więcej, niż zarabiam. Na karcie, którą spłacam, odsetki będą naliczane dopiero w lipcu i wtedy zamierzam zamienić ją na inną kartę, które będzie miała 0% a obecną zlikwidować. Przetnę ją na pół!

Jeśli chodzi o moje oszczędności, to ostatnio założyłam konto oszczędnościowe i odłożyłam na nie 100 funtów. Mam tam stałe zlecenie przelewu na 50 funtów miesięcznie. To jest moja minimalna miesięczna oszczędność.

Pracuję jako nauczyciel 5 godzin tygodniowo (wliczając w to pracę nad korektą tekstów). Pracuję też jako pomoc społeczna 25-30 godzin tygodniowo. Staram się także poświęcić jeden dzień w tygodniu na pisanie. Mam nadzieję, że kiedy skończę moje książki oraz inne projekty, nad którymi pracuję, będą mogła na tym w końcu zarobić.

Mimo, iż pracuję ciężko, mój dochód jest niski i od czasu, kiedy mamy konserwatystów u władzy w UK, nie przysługuje mi żaden dodatkowy zasiłek, który dostawałam jeszcze parę lat temu, pomagający mi w takich sprawach, jak opłaty za wynajem. Otrzymuję natomiast dodatek dla osób pracujących, ale osiągających niskie dochody, czyli tzw. working tax credit. Gdyby nie to byłabym teraz bezdomna!

Moje wydatki są ogromne. I mówię o wyłącznie o tych, które muszę ponosić, bo na inne, nie mogą sobie pozwolić. Robię swój budżet i uaktualniam go regularnie. Opłaty za większość rachunków rosną każdego roku w kwietniu, ale za to wysokość mojego wynagrodzenia stoi w miejscu. Obecnie koszt przetrwania dla mnie jako matki samotnie wychowującej dziecko wynosi 1 500 funtów. Jest to kwota, którą otrzymuję z mojej pracy i z zasiłku dla osób mających niskie dochody.

Nie mam żadnych luksusów w życiu, z wyjątkiem bardzo tanich ofert na podróżowanie. Za lot samolotem w ostatnie wakacje zapłaciłam 46 funtów. Wydałam też 150 funtów za inne rzeczy w te wakacje, mieszkając za darmo u różnych ludzi i stołując się poza restauracjami.

Nie kupuję nowych ubrań. Nie chodzę do fryzjera. Nie mam telewizji. Skasowałam niedawno moje subskrypcje w Netfilixie, Spotify, ubezpieczenie mojego kota (kilka funtów miesięcznie) oraz 30 funtów, jakie płaciłam na rzecz funduszu powierniczego mojej córki.

Jestem zdołowana, że musiałam to zrobić, bo przecież to nie są jakieś luksusy!

Staram się brać nadgodziny, kiedy mogę, ale im więcej zarabiam tym wyższe płacę podatki, więc moja sytuacja właściwie się nie poprawia.

Czuję się jak niewolnik tego całego systemu i być może jedyną formą ucieczki byłby jakiś rodzaj ucieczki od cywilizacji i życia na łonie natury.

Moim marzeniem jest posiadanie jakiejś niedużej działki leśnej, gdzie mogłabym zbudować własny dom albo życie na łodzi lub w karawanie, by oszczędzić pieniądze. Rzecz jednak w tym, że to marzenie jest nierealne, bo nie ma jak zaoszczędzić na nie pieniędzy. Mam całe mnóstwo pomysłów na różne biznesy i inwestycje, jak np. kupno domu na łodzi, którą można by wynająć w AirBnB. Jednak potrzebuję pieniędzy, by móc robić pieniądze.

Zastanawiam się, Andrzeju, jak ci z nas, którzy żyją w ubóstwie, mogą się wydostać z tego potrzasku. Jestem przekonana, że jestem naprawdę dobra w zarządzaniu pieniędzmi, ale sprawy są naprawdę trudne i jestem non stop w sytuacji, kiedy zaledwie miesiąc dzieli mnie od bycia bezdomnym, gdybym straciła pracę.

Niniejszym zamawiam artykuł, który poruszy tę kwestię!

Za odpowiedź na tego maila zabrałem się od razu po jego otrzymaniu. Takie, na pierwszy rzut oka, sytuacje “bez wyjścia”, czy co najmniej bardzo trudne, to w pewnym sensie moja specjalność!

Przechodziłem wiele razy w życiu przez takie okoliczności, które wydawały się beznadziejne, zagmatwane i złożone, i mógłbym powiedzieć, że wyspecjalizowałem się w ich skutecznym rozwiązywaniu.

Jakkolwiek, po napisaniu kilku akapitów, przyszła taka oto refleksja, która zatrzymała mnie na parę dni w “twórczej niepewności”. To, co dla mnie jest proste, dla kogoś innego może być przeszkodą nie do przebycia. I odwrotnie, to co ja postrzegam, jako sprawy piekielnie trudne dla innej osoby mogą być dziecinną igraszką. Tak, wiem, to straszny banał, ale też i jedna z fundamentalnych prawd życiowych. Mam więc nadzieję, że mój krótki komentarz pomógł zarówno Jane, jak i pomoże Tobie, drogi Czytelniku i droga Czytelniczko. Jakkolwiek, mam pełną świadomość, że często droga od zaakceptowania jakiejś rady do jej realizacji bywa długa i skomplikowana. O tym, jak tę drogę skrócić będę mówił podczas naszego webinaru.

Najprostszym, i prawdopodobnie najskuteczniejszym sposobem na rozwiązanie problemu, jest zastosowanie takie oto modelu: rozpoznaj i opisz dokładnie swoją obecną sytuację (punkt A). Następnie stwórz precyzyjny opis życia, które chcesz mieć (punkt B). A potem nakreśl plan jak się przemieścić z punktu A do punktu B.

Prawdopodobnie nie ma innego sposobu.

Jane dokładnie opisała swoją obecną sytuację i wspomniała, jak chciałaby żyć, ale nie zrobiła jeszcze żadnego planu, który zawierałby praktyczne kroki prowadzące do zmiany jej finansowego problemu. Jak powiedział Henry Ford jeśli myślisz, że możesz coś zrobić, masz rację. Jeśli myślisz, że nie możesz tego zrobić, też masz rację. Od tego wszystko się zawsze zaczyna – od podjęcia decyzji o zmianie. A więc jeśli zmagasz się z jakimś problemem, podejmij najpierw decyzję, że – żeby nie wiadomo co – znajdziesz rozwiązanie! Stwórz cel, jaki Cię interesuje i dokładny plan jego osiągnięcia.

Są tylko dwa sposoby na to, by więcej zarabiać. Pierwszy to robić to, za co inni płacą obecnie chętnie i dużo. Jeśli nie jesteś w stanie czegoś takiego robić to jest drugi sposób: przekonać innych, by płacili za to, co jesteś teraz w stanie zrobić. Obawiam się, że nie ma innych sposobów. Jeśli więc wykonujesz niskopłatną pracę, zmień ją. Jeśli w mieście, w który żyjesz nie ma innych możliwości, to wyjedź stamtąd. Wiem, że zmiana w życiu to prawdopodobnie najbardziej skomplikowany proces w całym wszechświecie, ale naprawdę warto ją przeprowadzić zanim narastające problemy wymuszą na nas jakąś zmianę.

Myślę, że bardzo ryzykowną rzeczą jest poleganie na politykach w rozwiązywaniu życiowych problemów. Politycy, nawet jeśli niektórzy z nich mają jak najlepsze intencje, prowadzą mnóstwo najprzeróżniejszych gier, aby skutecznie uprawiać swój zawód. Udaje im się więc niekiedy zdziałać coś dobrego dla swoich wyborców, ale lepiej jednak polegać głównie na sobie.

Osobiście moje polityczne poglądy są bardzo eklektyczne i cenię sobie zarówno otwartość i wrażliwość społeczną socjalistów, jak i przywiązanie do tradycji i wolności konserwatystów. Cieszę się, że obie partie trzymają się trochę “w szachu”, ale nie przywiązywałbym się zbytnio do żadnej z nich na dłużej. W Polsce partie wprawdzie inaczej się nazywają, ale moja opinia o nich generalnie jest taka sama, a rada by programów politycznych nie traktować zbyt serio, lecz liczyć głównie na siebie, bardzo szczera.

W moim najnowszym kursie planowania finansów osobistych przygotowałem specjalną sesję zatytułowaną “Oszczędzać czy po prostu więcej wydawać”. Na pierwszy rzut oka to niewłaściwie nakreślony problem, bowiem należy oszczędzać niezależnie od zarobków. To fakt. A jednak w konkretnych sytuacjach życiowych czasami jedynym rozsądnym wyborem jest zwiększenie zarobków. Nie można przecież w nieskończoność ciąć kosztów.

I to jest najważniejsza rada, jaką mogę dać Tobie i Jane: zarabiaj więcej! Kiedy tylko możesz, zmieniaj swój zawód. Ucz się nowych umiejętności. Zainteresuj się tym, co będzie na fali za kilka lat. Nasz świat zmienia się teraz w niewiarygodnym tempie i nie ma żadnego powodu, by tkwić w tradycyjnych przekonaniach o karierze zawodowej i o tym, jak mamy generować pieniądze. Zapewniam Cię, że jeśli sam (-a) zainicjujesz zmiany w swoim życiu to, mimo iż mogą one być trudne i skomplikowane, to będą także ekscytujące, a ich owoce przyniosą Ci mnóstwo wymiernych korzyści i ogrom satysfakcji.

Do zobaczenia na webinarze o finansach rodziny!

Andrzej Mańka

finanse i inwestowanie

Czym grozi nadużywanie papierowych pieniędzy

9 kwietnia 2019

W kwestii naprawy i utrwalenia monety należy, jak się wydaje, wziąć pod uwagę co następuje (…). Aby się strzec nadmiaru pieniądza1.
— Mikołaj Kopernik

Opis rozdziału: W toku historii papier był często nadużywany. Za każdym razem w ten sam sposób, co daje do myślenia na temat powtarzalności zjawiska nagłego wzrostu cen. Ograniczę się do wskazania względnie łagodnych skutków nadużywania papieru i wytłumaczenia niuansów ułatwiających zrozumienie mechanizmu wzrostu cen metali szlachetnych.

Wzrost ilości pieniądza powoduje wzrost cen. Jeżeli pieniądzem jest złoto lub srebro, to wzrost cen jest umiarkowany. Dowiodła tego historia. Jeśli chodzi o papierowe banknoty lub ich ekwiwalenty, wzrosty cen mogą być równie umiarkowane lub — w przypadku utraty kontroli (czytaj: zdrowego rozsądku) — właściwie bezgraniczne. Ci, którzy przyznali sobie monopol na emisję papierowych pieniędzy, ponoszą ogromną odpowiedzialność za konsekwencje swoich działań. Niestety, niewielu za to osądzono. Zapewne z tej prostej przyczyny, że z reguły właśnie rządy wymuszają dodruk papierowych banknotów.

Kiedy metal przestał być jedynym pieniądzem, stał się też towarem. Jego wartość zaczęto mierzyć banknotami. Póki te dwa istniały w równowadze, póty były tyle samo warte. Amerykańska moneta Liberty Saint Gaudens z początku XX w. miała nominał 20 dolarów. Można ją było zamienić na banknot o nominale 20 dolarów.

Dzisiaj ówczesny banknot wciąż będzie wart 20 dolarów, ale złota moneta z nominałem 20 dolarów (rysunek 6.1) pozwoli zdobyć tyle banknotów, na ile jest wyceniana na giełdzie surowców. W chwili pisania tego tekstu jest ona warta ponad 1200 dolarów.

Rysunek 6.1. Złota amerykańska moneta Liberty Saint Gaudens o nominale 20 dolarów. Źródło własne.

Jest to nieco przewrotne, gdyż papierowe 20 dolarów = 20 dolarów, a złote 20 dolarów = 1200 dolarów. Ta niespójność nominałów jest dziwna i nielogiczna, a mimo to nie zwraca naszej uwagi. Anomalię tę zaczęliśmy postrzegać jako normę.

Ewolucja papieru, ewolucja nadużycia

Przed nami jeszcze parę historii, ale już teraz zauważmy, że metal składany w skarbcu banku depozytowego znikał z pola widzenia Kowalskiego, Schmidta czy Smitha. Chowając się tam, stawał się niewidoczny i — co NIEZWYKLE ISTOTNE — niedostępny. Póki bank nie nadużywał tych pieniędzy, póty był wypłacalny. Kowalski i jemu podobni mogli spać spokojnie. Kiedy jednak banki zaczęły robić głupstwa, ludzie cierpieli na bezsenność i parzyli melisę częściej niż zwykle. W najgorszych przypadkach rosła sprzedaż alkoholu, leków uspokajających, a także usług pogrzebowych.

W ciągu wieków papier regularnie zdobywał zaufanie, by potem je tracić. Za sprawą działań rządzących wartość pieniądza była obniżana. Obywatel nigdy nie miał i nigdy nie będzie miał na ten proces bezpośredniego wpływu. Złotu natomiast nie da się odebrać wartości, dlatego rządy nie lubią złota, a jeśli już je stosują, to jedynie przez pewien czas.

Narodziny pokusy

Kilkaset lat temu, z racji swojej użyteczności, krążyły w obiegu zarówno mające pokrycie w metalach szlachetnych kwity depozytowe, jak i niemające pokrycia weksle lub bony. Tymi pierwszymi posługiwali się w 1660 r. angielscy złotnicy. Z czasem jednak, kiedy popularność kwitów depozytowych rosła, złotnicy regulowali nimi swoje płatności2 . Rosła liczba osób, które je akceptowały. Kwit (ang. note) depozytowy, wydawany przez bankiera (ang. bank), przeistaczał się w pieniądz papierowy (ang. banknote). Zaufanie do papieru wzrastało.

Był to krok w stronę przyzwyczajenia się do papieru i podświadomego nadania mu obiektywnej wartości. Nie mogło być inaczej, skoro kwity z pokryciem się sprawdzały, a ludzie przyjmowali je jak prawdziwe pieniądze. Niestety, każdy kij ma dwa końce.

W celu zapewnienia pełnej wymienialności kwitów na pieniądz kruszcowy zapasy kruszcu nie musiały być równe wysokości wyemitowanych kwitów, gdyż tylko część klientów zamieniała je na pieniądz pełnowartościowy. Złotnicy postanowili więc emitować kwity przekraczające wartość zdeponowanych u nich monet. Byli pewni, że w okresach  stabilności gospodarczej mało prawdopodobna jest sytuacja, w której wszyscy klienci zgłosiliby się po kruszec równocześnie (…). Dodatkowa emisja kwitów była dla złotników operacją niezwykle dochodową3 .

Złotnicy opanowali więc sztukę, na którą monopol miały później zdobyć rządy i banki centralne. Sztuka ta zwie się dochodem z emisji pieniądza.

Proceder ten wyglądał w skrócie tak, że początkowo każdej monecie przyporządkowywany był kwit z nominałem o wartości tej monety. Z czasem „wartość” kwitów zaczęła przewyższać wartość monet.

rysunek2

Co więcej, deponenci musieli płacić za przechowywanie swoich monet, bankierzy zaś chętnie udzielali pożyczek w postaci papierowej. Oczywiście na procent i z pokryciem w zdeponowanych monetach. Gdyby wszyscy nagle chcieli zamienić swoje papierki na metal, to zwyczajnie by go nie starczyło. Najpierw nastąpiłby bank run, a następnie bankructwo brawurowego w kredytowaniu banku. Czy historia zna takie przypadki? (…)


1 M. Kopernik, Traktat o reformie monetarnej Prus Królewskich i Książęcych — zasady bicia monety przed kwietniem 1526 r., Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa.
2 A. Kaźmierczak, Pieniądz i bank w kapitalizmie: zarys problematyki, PWN, Warszawa 1993.
3 Ibidem, s. 17.


Tekst jest fragmentem książki „Inwestowanie w srebro i złoto” Łukasza Chojnackiego.

finanse i inwestowanie

Czego rząd nie mówi Ci o inflacji?

25 marca 2019

Czego rząd nie mówi Ci o inflacji?
Jak złoto i srebro zyskiwały w czasie PRL

Najbardziej przewrotne jest to, że na tych zdegenerowanych hiperinflacyjnych banknotach oni umieścili podobizny wielkich ludzi.

— teść autora

Inflacja jest tą formą podatku, którą można nałożyć bez ustawy.
— Milton Friedman

 

Opis rozdziału: Przyjęło się pojmować, że inflacja to wzrost cen. Jest to powszechna opinia, której podtrzymywanie jest niebezpieczne. Ten rozdział rozkłada pojęcie inflacji na czynniki pierwsze, demaskuje jej rodowód i ujawnia, co naprawdę się za nią kryje. Po jego przeczytaniu postrzeganie inflacji dla większości czytelników może być całkowicie odmienne. Inflacja jest tu opisywana nie tylko jako szkodliwa dla gospodarek, ale także jako paliwo dla wzrostu cen metali szlachetnych. Za przykład jej destrukcyjności służy nam historia gospodarcza komunistycznej Polski.

Inflacja, jak już zdążyliśmy się przekonać, pojawia się na kartach historii od bardzo dawna. Nie była jednak określana tym terminem aż do XX w. Obecnie jest pojęciem, które robi spektakularną karierę w ekonomicznej terminologii i nie tylko. Jej pięć minut trwa w najlepsze. Większość z nas, jeśli nie prawie wszyscy, rozumie ją jako WZROST CEN.

Stosowanie tego terminu jest tak nagminne, że wydaje się, iż Kowalski doskonale je zrozumiał. Nic bardziej błędnego. Osłuchany z regularnie powtarzanym w mediach terminem inflacji żyje w przekonaniu, że jest ona nieodłącznym, a nawet potrzebnym „zjawiskiem” zdrowo rozwijającej się gospodarki. Banki centralne twierdzą, że inflacja (czyli według nich wzrost cen) powinna wynosić optymalnie 2,5% w skali roku, podczas gdy prawie nikt nie pyta: dlaczego drożejące towary mają być dla nas dobre? Dlaczego 2,5%, a nie 0,5% lub 5%? Skąd gwarancja, że inflacja nie wymknie się spod kontroli? Dlaczego nikt nie mówi o stracie wynikającej z oszczędzania?

Większość XX-wiecznych oraz współczesnych ekonomistów wierzy (lub przynajmniej tak twierdzi), że inflacja jest dla nas korzystna. Henry Hazlitt dla odmiany nazwał ją wrogiem publicznym numer 1 i miał w tym pełną rację. Stwierdził też, że:

Tak długo, jak będziemy karmieni fałszywymi teoriami odnośnie pochodzenia inflacji, tak długo zalewać nas będą fałszywe recepty na jej uzdrowienie1 .

Tak twierdzi Hazlitt, przeciwnik pustego pieniądza oraz obrońca standardu złota. Jego słowa są jasne i bezpośrednie. Byłoby na miejscu jeszcze je uzasadnić. Zobaczmy zatem, jak się mają sprawy w rzeczywistości.

Iluzja rozumienia inflacji

Pojmowanie inflacji jako wzrostu cen jest nieco zdradliwe. Dlaczego? Dlatego, że taka definicja pomaga zacierać za sobą ślady prawdziwego winnego ich wzrostu. Stosując błędną definicję, większość z nas nie może dociec, kto naprawdę stoi za stratami wynikającymi z podwyżki cen produktów. Myślimy — o ile w ogóle — że to zjawisko, że tak się po prostu dzieje, że produkty niejako naturalnie drożeją. W istocie wcale nie musi tak być i jeśli nie dochodzi do anomalii, to w praktyce tak nie jest.

W zależności od podejścia różnie określa się inflację. Najczęściej spotykamy się z ogólnym wzrostem cen lub procesem wzrostu ogólnego poziomu cen. Większość źródeł podaje definicje, które kładą nacisk na wzrost cen. Postać rzeczy ulega zmianie, kiedy inflację zaczniemy definiować wedle jej pierwotnego znaczenia.

Inflacja to proces ekonomiczny PRZEJAWIAJĄCY SIĘ we wzroście cen towarów, a polegający na zwiększeniu ilości pieniędzy w obiegu w stopniu silniejszym od wzrostu masy towarowej. I tyle.
Pojęcie inflacji przeszło pewnego rodzaju ewolucję: od kładącej nacisk na wzrost ilości pieniądza do koncentrującej się na wzroście cen. Początkowo inflację definiowano jako wzrost podaży pieniądza. Dopiero w czasach współczesnych inflację definiuje się i rozumie jako wzrost cen. Różnica w tych definicjach jest taka jak pomiędzy „Pali się!” a „Ktoś podkłada ogień”. Latami szyta definicyjna szata sprawiła, że na podkładanie ognia patrzymy dziś jak na dobroczynny pożar. Słyszymy bowiem w radiu i telewizji, że „inflacja wzrosła o X%”, i przyjmujemy te wiadomości bez głębszej refleksji. Kiwamy głowami, kiedy mówi się, że tzw. ilościowe luzowanie (czyli dodruk pieniądza na ogromną skalę) ma pobudzić gospodarkę, pomóc we wzroście gospodarczym, uratować banki itd.

Nie pytamy, dlaczego nie mówi się „zwiększono podaż pieniędzy o X%, które podniosły ceny towarów o Y%” lub „siła nabywcza naszych oszczędności straciła X%”. Nie pytamy, też jakim cudem mamy mieć więcej, skoro zaczynamy od zwiększenia ilości pieniądza, kredytu i konsumpcji. To nielogiczne, a jednak dajemy się na to nabierać. Czyż nie?

Rozumienie inflacji można też porównać do obserwowania wzrostu podaży pieniądza oraz zmian cenowych. W tym drugim przypadku widzimy tylko efekt, np. w postaci rosnących liczb na metkach cenowych, które nic a nic nie mówią nam o przyczynach tego stanu rzeczy. Widząc rosnącą stertę banknotów, możemy już pokusić się o wskazanie związku przyczynowo-skutkowego. Niestety, komuś zależy na tym, aby tak się nie stało.

Co ciekawe, inflację określa się mianem ZJAWISKA. Ono właśnie wpływa na nas, sugerując niejako, że przyczyna pochodzi z zewnątrz, z bliżej nieokreślonego miejsca. To w konsekwencji sprawia, że myślimy, iż nie mamy wpływu na to „zjawisko”. Mamy zjawiska fizyczne, atmosferyczne, optyczne, pogodowe i inne, ale czy myślimy o tym, aby je kwestionować i kształtować? Nie. No bo niby jak? Zmienić odwieczne prawa natury?

Wzrost cen nie jest jednak zjawiskiem, na które nie mamy wpływu. Większość z nas po prostu tego nie rozumie. Stosowanie błędnych definicji skutecznie temu pomaga.

Dobrze udokumentowane hiperinflacje z czasów pierwszej połowy XX w. idealnie obrazują konsekwencje nierozumienia zagrożeń płynących z manipulacji ilością papierowego pieniądza. Pokazują także, że ludzie nie mogli się obronić przed tragicznymi skutkami dodruku pieniądza, w głównej mierze dlatego, że nie rozumieli, czym on w rzeczywistości był.

Naturalną reakcją większości Niemców, a także Austriaków i Węgrów — podobnie jak wszystkich innych ofiar inflacji — było założenie, że to nie ich pieniądze tracą wartość, tylko towary stają się coraz droższe w kategoriach bezwzględnych; że to nie ich waluta ulega deprecjacji, ale że — zwłaszcza na początku — kurs innych walut w nieuzasadniony sposób idzie w górę, windując ceny wszystkich artykułów pierwszej potrzeby. Przypominało to sposób myślenia ludzi, którzy uważają, iż Słońce, planety i gwiazdy obracają się wraz z Księżycem wokół Ziemi2 .

Gorzko, ale prawdziwie stwierdzone.

Przez wiele lat naród niemiecki wierzył, że ich inflacja to tylko przejściowe zjawisko, że się niebawem skończy. Wierzyli w to przez blisko dziewięć lat, aż do jesieni 1923 r. Wtedy w końcu zaczęli wątpić. W miarę jak inflacja dalej trwała, ludzie uznali, że rozsądniej jest kupować wszystko, co jest dostępne, niż trzymać pieniądze w kieszeni. Ponadto doszli do wniosku, że nie warto udzielać pożyczek, ale przeciwnie, że znacznie lepiej być dłużnikiem. W ten sposób inflacja utrzymywała się dalej, samoistnie się podsycając3 .

I tak trwało to w Niemczech aż do 20 listopada 1923 r., kiedy nadeszła nieunikniona denominacja, a jednym z określeń banknotów było wówczas „konfetti”.

Wiara w to, że inflacja to wzrost cen, a nie podaży pieniądza, jest brzemienna w skutki. Główne zagrożenie z tego płynące polega na tym, że Kowalski nigdy winą za drożejące produkty nie obarczy rosnącej ilości pieniądza. A tu właśnie kryje się sprawca. Póki człowiek jest syty, póty jest spokojny. Kiedy jest głodny, staje się zły. Rzadko kiedy jest ciekawy. Wierzy, że za wzrostem cen stoją spekulanci, drożejąca ropa, ewentualnie bliżej nieokreślone podmioty i instytucje. Obiekty, których nie można zlokalizować lub zidentyfikować. Idealne kozły ofiarne, tym bardziej że fenomenalnie odwracające uwagę.

Większość z nas tego nie widzi. I to też jest niebezpieczne.

Dopóki błędnie pojmuje się zjawisko inflacji, dopóty nie da się zatrzymać wzrostu cen. Wcześniej czy później będzie musiał on przyśpieszyć. No chyba, że główne upodobanie historii uległo zmianie. Jest to jednak mało prawdopodobne.


1 H. Hazlitt, Inflacja. Wróg publiczny nr 1, Fijorr Publishing, Warszawa 2007, s. 43.
2 A. Fergusson, Kiedy pieniądz umiera, Studio Emka, Warszawa 2012, s. 19.
3 L. von Mises, Ekonomia i polityka, Fijorr Publishing, Warszawa 2006, s. 82.


Tekst jest fragmentem książki „Inwestowanie w srebro i złoto” Łukasza Chojnackiego.

finanse i inwestowanie

Realna wartość papieru, czyli coś, czego nie usłyszysz od polityków i rządowych ekonomistów

22 marca 2019

„Jeśli nie ufasz złotu, to czy ufasz logice ścięcia pięknej sosny o wartości 4000 – 5000 dolarów, przerobienia jej na miazgę, następnie na papier, naniesienia nań atramentu, a na końcu nazwania tego miliardem dolarów?”

— Kenneth J. Gerbino

 

Opis rozdziału: Chłopa często utożsamia się z osobą słabo wykształconą, a przez to mało inteligentną. Niejaki John Maynard Keynes stosowanie standardu złota porównał nawet do barbarzyństwa. Lecz my, Polacy, używamy frazy „na chłopski rozum”, mając zapewne na myśli to, że chłop nie jest filozofem, lecz pragmatykiem. Zobaczmy więc, co takiego mówi nam ów chłopski rozum w odniesieniu do papierowego pieniądza.

 

Zanim banknot zostanie wydrukowany, wygląda w uproszczeniu tak:

obraz1

Ponieważ nie posiada nominału, jest wart mniej więcej 0 zł.

obraz2

 

Ale kiedy na banknot naniesie się farbę, to wygląda on już nieco inaczej — mniej więcej tak:

obraz3

 

Co sprawia, że bezwartościowy banknot staje się nagle wart 100 zł? Formuła tego magicznego działania wygląda następująco:

obraz4

Kluczowym składnikiem tej receptury wydaje się farba.

Ale czy farba jest warta 100 zł?

Oczywiście że nie. A skoro nie, to na czym polega ta magiczna sztuczka?

To nie wszystko. Jest jeszcze coś. Mianowicie ta sama ilość tej samej farby może „stworzyć” banknot o nominale zarówno 10 zł, jak i 10 000 000 zł! Czy to oznacza, że farba może być warta równocześnie 10 zł i 10 000 000 zł?

obraz5

Czy farba posiada nadnaturalne właściwości? Czy jej siła przewyższa fundamentalne prawidłowości matematyczne? Oczywiście że nie. Dlaczego więc niewielka ilość barwnika ma moc kreacji nie tylko pieniądza, ale także jego dowolnego nominału? Jeśli papier i farba nie są obiektywnie warte ani 10 zł, ani 10 000 000 zł, to jakim cudem dochodzi do tego, że są tyle warte? Dlaczego wreszcie bezduszna i bezosobowa substancja chemiczna, jaką jest farba, może w mgnieniu oka „wypracować” większą wartość aniżeli realny fizyczny i umysłowy wysiłek Kowalskiego?

Wartość ta jest umowna i opiera się w pierwszej kolejności na aktach prawnych, które zmuszają nas do korzystania z papierowych banknotów, a w drugiej na przekonaniu obywateli, że banknoty są obiektywnie wartościowe. Niestety, nie są. Historia dowiodła, że większość walut ma termin ważności. Tyle że Smith, Schmidt i Kowalski nigdy go nie znali.

Murray Rothbard, do którego jeszcze nie raz wrócę na kartach tej książki, pisze:
„Państwo (lub jego bank centralny) może produkować te kwity ad libitum i w gruncie rzeczy bez ponoszenia kosztów. Koszt papieru i druku jest bez znaczenia w porównaniu z wartością drukowanej waluty, a jeśli z jakiegoś powodu koszt ma znaczenie, państwo zawsze może po prostu zwiększyć nominał banknotów1!

Do myślenia daje też nieco absurdalna sytuacja, która zdarzyła się w Niemieckim Banku Federalnym2. Otóż osoby, które pracowały przy niszczeniu banknotów wycofanych z obiegu, uległy pokusie przywłaszczenia ich sobie. Cóż, kradzież od zawsze wpisywała się w spektrum ludzkich zachowań, jest nawet do pewnego stopnia pierwotna. Nie jest to jednak usprawiedliwieniem, tak samo jak nie może być nim domniemane niskie wynagrodzenie pracowników banku, których działanie było wątpliwe etycznie. Ale problem nie jest taki prosty. Pod względem fizycznym banknoty się nie zmieniły, lecz zmienił się ich status. Kiedy proceder został ujawniony, a sprawcy ujęci, orzeczenie wyroku było nie lada problemem. Jaką bowiem karę należało wymierzyć osobom, które ukradły… makulaturę przeznaczoną do przemiału? Taki właśnie status miały wówczas skradzione papiery, choć ich forma zewnętrzna w ogóle się nie zmieniła!

Czy gdy złote monety są przeznaczone do ponownego przetopienia, to automatycznie stają się bezwartościowym złomem? Czy gdyby rząd stwierdził, że wycofuje z obiegu złotą monetę, to wyrzuciłby ją bezpowrotnie do śmietnika? Oczywiście że nie.

 

Podsumowanie rozdziału: Pieniądz papierowy nie jest w gruncie rzeczy pieniądzem. Jest środkiem płatniczym. Można też rzec, że czasem jest pieniądzem, a czasem makulaturą. Jego wartość jest skrajnie względna. Czy to ma sens? Czy taka jest cecha stabilnego pieniądza? Natomiast złoto i srebro zawsze są złotem i srebrem. A te zawsze będą miały wartość, gdyż posiadają praktyczne zastosowanie. Jeszcze do tego wrócę.

 

obraz6

Jedna marka polska, wyemitowana w 1919 roku. Pieniądz ten uległ hiperinflacji na początku lat 20. XX wieku. Źródło: www.wcn.pl, autor: Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa, domena publiczna.

 


1 M. Rothbard, Argumenty za prawdziwym złotym dolarem, [w:] L. Rockwell (red.), Austriacy o standardzie złota, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2011, s. 2.
2 J. Hörisch, Orzeł czy reszka. Poezja pieniądza, Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych UNIVERSITAS, Kraków 2010, s. 195.


Tekst jest fragmentem książki „Inwestowanie w srebro i złoto” Łukasza Chojnackiego.

finanse i inwestowanie

Kilka ważnych kwestii przy kupnie nieruchomości

26 lutego 2018

O lokalizacji

Oczekiwania klientów wobec poszukiwanej nieruchomości często są trudne do pogodzenia, ponieważ zazwyczaj trudno jest znaleźć nieruchomość spełniającą wszystkie wymagania klienta. Przy poszukiwaniu nieruchomości kluczowe znaczenie ma odpowiedź na pytanie, czy kupuję jako inwestycję, czy też jako mieszkanie dla siebie.

Najkorzystniejsze byłoby połączenie jednego z drugim. Jednakże w wielu przypadkach jest to niemożliwe. Pozwól, że wytłumaczę na przykładzie.

Osobiście wybierając nieruchomości, traktowałem je jako inwestycje. Dlatego przy inwestycjach kieruję się zasadą, że najważniejsza jest lokalizacja. Wolę mieć gorszą nieruchomość w dobrej lokalizacji niż dobrą nieruchomość w beznadziejnej lokalizacji. Przez słowo „gorsze” w odniesieniu do mieszkania rozumiem mieszkanie mniejsze, gorzej urządzone. Mówiąc o lokalizacji – mam na myśli nie tylko dzielnicę czy też otoczenie budynku, ale wszystko to, na co nie będę miał wpływu jako właściciel pojedynczego lokalu. Mam tutaj na myśli stan klatki schodowej, stan budynku, sąsiedztwo oraz uciążliwości i wygody związane z lokalizacją nieruchomości.

Jako drobny inwestor najprawdopodobniej nie będziesz miał wpływu na otoczenie. Mieszkanie do remontu czy chociażby kiepsko urządzone zawsze można uatrakcyjnić, jeżeli oczywiście jego układ ma w sobie potencjał. Zazwyczaj każde mieszkanie można zmodernizować czy też zmienić tylko niektóre elementy wystroju, żeby po remoncie było atrakcyjniejsze dla najmujących czy kupujących.

Z kolei nieciekawa dzielnica czy też zaniedbany wygląd klatki schodowej będzie czynnikiem odstraszającym. Ja osobiście widząc zaniedbaną klatkę schodową, w ogóle nie mam ochoty oglądać mieszkania znajdującego się w niej. Otoczenie bardzo silnie oddziałuje na nieruchomość, określając jej wartość. Niezależnie czy w otoczeniu Twojej nieruchomości powstanie stacja kolejowa, pole golfowe czy oczyszczalnia ścieków – nieruchomości nie da się przenieść w inne miejsce.

Wartość nieruchomości jest bardzo wrażliwa na zmiany otoczenia. Wpływają one na zmianę wartości nieruchomości. Przykładowo: nieruchomość zyska na wartości, gdy zostanie podjęta decyzja o budowie pola golfowego w jej okolicy lub może wystarczyć informacja o rozpoczęciu budowy oczyszczalni ścieków, aby nieruchomości znajdujące się w okolicy straciły na wartości.

Co powinieneś wiedzieć, korzystając z biura nieruchomości?

Sprzedający korzystając z pośrednictwa biura nieruchomości przy sprzedaży nieruchomości, podpisuje z nim umowę. Jednocześnie zobowiązuje się, że w przypadku dokonania transakcji z kupującym skojarzonym przez biuro uiszcza opłatę na rzecz biura nieruchomości. W różnych częściach kraju opłaty mogą być różne.

W Lublinie prowizje na rzecz biura nieruchomości, które się przyjęły, wynoszą 2% ceny transakcyjnej mieszkania, powiększone o podatek VAT od kwoty prowizji, w wysokości 23%.

Jednocześnie osoba poszukująca mieszkania, w przypadku dokonania transakcji z kupującym skojarzonym przez biuro, ponosi taką samą opłatę. W ramach opłaty biuro przedstawia oferty spełniające  kryteria podane przez poszukującego, takie, jak np.: lokalizacja, liczba pokojów, piętro, metraż, maksymalna cena itd. Biuro zobowiązuje się pomóc w negocjacjach z kupującym i – co najważniejsze – ponosi odpowiedzialność za sprawdzenie stanu prawnego nieruchomości przed zakupem. Dodatkowo pośrednik powinien wyliczyć wszelkie opłaty notarialne i sądowe, skompletować wszystkie niezbędne dokumenty do przeniesienia własności.

Spisując umowę pośrednictwa, należy zwrócić szczególną uwagę na zapisy informujące o posiadaniu licencji zawodowej przez pośrednika, informacje o obowiązkowym ubezpieczeniu od odpowiedzialności cywilnej oraz określić procent wynagrodzenia należnego pośrednikowi. Wysokość minimalnej sumy gwarancyjnej ubezpieczenia OC jest regulowane przez rozporządzenia Ministra Finansów. Problem w tym, że wielu pośredników jest ubezpieczonych na minimalną wymaganą kwotę. W chwili obecnej 25 tys. euro to jest nieco ponad 100 tys. złotych. W przypadku kiedy klient pośrednika poniósłby stratę na skutek jego niedbalstwa, wówczas jest duże prawdopodobieństwo, że kwota uzyskana z ubezpieczenia nie zrekompensuje szkody, którą poniósł klient. Przed rozpoczęciem współpracy warto sprawdzić czy pośrednik wykupił obowiązkowe ubezpieczenie oraz na jaką kwotę ono opiewa.

Czego nie powie Ci żaden pośrednik

Musisz mieć świadomość, że biuro nie sprawdzi za Ciebie wszystkich informacji niezbędnych do podjęcia decyzji o transakcji. Kwestie techniczne związane np. z remontem musisz sprawdzić sam lub przy pomocy fachowca. W mieszkaniu nieświadomą osobę może czekać wiele niespodzianek, tak jak chociażby instalacja elektryczna wykonana z aluminium (w starszych blokach). Jej wymiana jest kosztowna i kłopotliwa. Jednocześnie musisz sprawdzić – na tyle, na ile to możliwe – kwestie uciążliwości związane z nabywaną nieruchomością. Zwróć uwagę, czy w sąsiedztwie nie ma linii wysokiego napięcia czy też nadajników wywołujących silne pole magnetyczne.

Kolejnym problem może być uciążliwe sąsiedztwo zatruwające powietrze, glebę, wodę: może to być np. zakład produkcyjny czy też niefrasobliwi sąsiedzi, którzy za nic mają porządek czy też prawo sąsiadów do spokoju.

Odwiedź okolicę o różnych porach

Mając upatrzoną nieruchomość, staram się zawsze odwiedzić jej sąsiedztwo w różnych porach. Obserwuję, czy działa domofon, sprawdzam, czy na klatce pali się światło, czy też panuje „ciemnia fotograficzna”, czy na klatce nie ma jakichś pijackich krzyków.

Kiedyś oglądałem mieszkanie w dziesięcioletnim bloku. Pięćdziesiąt metrów dalej znajdował się kompleks pawilonów handlowo-usługowych. Nad wejściem do jednego z lokali znajdujących się w kompleksie wisiał szyld charakterystyczny dla barów najniższego sortu. Właściciel mieszkania twierdził, że lokal już dawno nie funkcjonuje, pozostała po nim tylko reklama.

Aby się o tym przekonać, pojechałem w tę okolicę wieczorem. Faktycznie bar akurat nie funkcjonował. Jednak mimo to okolica nie prezentowała się obiecująco. W okolicy praktycznie nie było żadnego czynnego oświetlenia. W dodatku na drodze od głównej ulicy do oglądanego budynku znajdowało się pełno różnych załomków. Podejrzewam, że osoba, która miałaby tę drogę regularnie pokonywać pieszo, nie czułaby się komfortowo.

Kwestia umeblowania

Nie polegaj na zapewnieniach sprzedającego czy też pośrednika. Są kwestie których nawet pośrednik za Ciebie nie sprawdzi. Nie on będzie mieszkał w tym domu. Wszystkie niedogodności spadną na Ciebie jeżeli zdecydujesz się na kupno.

Kiedy otrzymasz puste mieszkanie po podpisaniu aktu notarialnego, może się zdarzyć, że za szafą są ślady pleśni czy grzyb, a parkiet jest zalany wodą. Całkowicie umeblowane mieszkanie utrudnia Ci ocenę jego stanu technicznego.

Jeżeli i oglądasz i bierzesz pod uwagę niedawno wyremontowane mieszkanie to poproś sprzedającego o zdjęcia wykonane na różnym etapie remontu. Pomoże to ocenić jakość wykonanych prac. Kiedy kupisz mieszkanie będziesz wiedział, jak i gdzie poprowadzone są instalacje.

Jeżeli umówisz się ze sprzedającym, że w ramach zapłaconej ceny zostawi on część wyposażenia np. meble, sprzęt AGD, karnisze, żyrandole to spiszcie to wcześniej. Proponuję zapisać, że w przypadku sprzedaży mieszkania sprzedający zostawia kupującemu następujące przedmioty. Następnie trzeba je wyszczególnić.

Byłem świadkiem sytuacji, w której sprzedający obiecał zostawienie części mebli oraz lodówkę. Przed wyjściem do notariusza na podpisanie aktu notarialnego wynikły nieporozumienia dotyczące obiecywanego wcześniej wyposażenia. Proponuję spisać to wcześniej, a nie przed samym wyjściem do notariusza.”

Fragment pochodzi z książki „Jak znaleźć i kupić mieszkanie” Tomasza Szopińskiego.

finanse i inwestowanie

Zmiany w kredytach hipotecznych od lipca 2017 roku?

4 grudnia 2017

„21 kwietnia 2017 roku została opublikowana ustawa o kredycie hipotecznym oraz o nadzorze nad pośrednikami kredytu hipotecznego i agentami. Większość jej zapisów weszła w życie w lipcu 2017 roku.

W ustawie wprowadzono zakaz uzależniania udzielenia kredytu hipotecznego od kupna innych produktów bankowych czy też ubezpieczeniowych. Bank nie może zmuszać konsumenta, aby zostawił u niego lub we wskazanej przez niego współpracującej z nim instytucji dodatkowych pieniędzy. Nie może być takiej sytuacji że kredytodawca powie klientowi np. jeżeli nie wykupi Pan/Pani u nas lub we wskazanej przez nas firmie dodatkowego ubezpieczenia, to nie otrzyma Pan/Pani kredytu.

[…]

W przypadku kiedy kredytodawca, czyli bank chce dokonać sprzedaży wiązanej, czyli zaoferować kredyt hipoteczny w pakiecie z innymi produktami np. wspomniane wyżej ubezpieczenie czy też kartę kredytową, musi pokazać na trwałym nośniku czyli np. na papierze czy też dysku informacje, że taki kredyt jest również dostępny bez dodatkowych produktów. Oferując kredyt hipoteczny z dodatkowymi produktami, kredytodawca musi pokazać także klientowi wariant bez usług dodatkowych. Klient musi mieć możliwość porównania, co zyskuje oraz co traci wybierając kredyt hipoteczny z usługami dodatkowymi oraz bez usług dodatkowych. Jeżeli chodzi o sprzedaż wiązaną bank oferując kredyt hipoteczny, może wyłącznie żądać założenia bezpłatnego konta do obsługi kredytu. Jeżeli kredytodawca twierdzi, że udzielenie kredytu hipotecznego danemu kredytobiorcy jest ryzykowne, może zażądać ubezpieczenia kredytu. Jednocześnie nie może on narzucić ubezpieczyciela. Musi jednocześnie powiadomić klienta o możliwości wyboru dowolnego ubezpieczyciela.

[…]

Oferta przekazana klientowi w formularzu informacyjnym jest wiążąca dla klienta przez 14 dni.  Jest to czas na podjęcie decyzji dla konsumenta. Bank w czasie tych 14 dni nie może naciskać na klienta, aby szybciej podjął decyzje. Nie może też powiedzieć, że w międzyczasie warunki się zmieniły i np. wzrosła marża, prowizja itd.

[…]

Kredytodawca, pośrednik kredytu hipotecznego czy też agent są obowiązani przekazać konsumentowi decyzję w sprawie udzielenia kredytu hipotecznego, na trwałym nośniku, nie później niż 21 jeden dni od daty otrzymania wniosku.

[…]

Ustawa zmienia zasady pobierania opłat za wcześniejszą, częściową lub całkowitą spłatę kredytu.  Po trzech latach konsument może spłacić cały kredyt nawet wtedy kiedy zaciągnięty był na kilkadziesiąt lat bez dodatkowych prowizji za wcześniejszą spłatę. W przypadku spłaty przed upływem 3 lat prowizja za wcześniejszą spłatę (nazwana w ustawie rekompensatą) nie może przekraczać sumy odsetek, które byłyby naliczone od spłaconej przed terminem całości lub części kredytu hipotecznego w okresie roku od dnia faktycznej spłaty, ani większa niż 3% spłacanej kwoty kredytu hipotecznego.”

Fragment pochodzi z książki „Jak znaleźć i kupić mieszkanie” Tomasza Szopińskiego.

finanse i inwestowanie

Dlaczego nie warto zaniżać ceny nieruchomości w akcie notarialnym?

13 listopada 2017

„Chcę zwrócić Twoją uwagę na możliwość pewnego zdarzenia.

Kiedy będziesz z właścicielem mieszkania negocjował cenę sprzedaży, może się tak zdarzyć, że sprzedający będzie chciał, aby zaniżyć cenę mieszkania. Zaproponuje Ci podanie w akcie notarialnym niższej ceny mieszkania i nieformalne przekazanie reszty pieniędzy. Będzie argumentował, że musi zapłacić wysoki podatek i że jeżeli zgodzisz się na zaniżenie ceny mieszkania, wtedy on będzie skłonny obniżyć rzeczywistą cenę mieszkania.

Odradzam takie rozwiązanie.

Po pierwsze – w przypadku korzystania z kredytu, nawet gdyby kwota zaniżenia była niewielka, bank uzna Twój mniejszy wkład własny, co z kolei będzie skutkowało gorszymi warunkami kredytu.

Załóżmy, że właściciel wystawił do sprzedaży mieszkanie w cenie 160 000 PLN. Ty jesteś w stanie wyłożyć 35 000 PLN. Stanowi to ponad 20% ceny mieszkania. Właściciel proponuje zaniżenie ceny do 120 000 PLN. Jednocześnie proponuje obniżenie rzeczywistej ceny do 150 000 PLN. Zatem pod stołem do ceny 120 000 PLN musiałbyś mu dopłacić 30 000 PLN. Zostaje Ci 5 000 PLN. Na resztę planujesz zaciągnąć kredyt. W takiej sytuacji w oczach banku posiadasz wkład własny w granicach 5%.

Banki podczas oceny zdolności kredytowej biorą pod uwagę wkład własny kredytobiorcy. Przyznając kredyt, żądają często ubezpieczenia brakującego wkładu własnego. Ubezpieczenie jest pobierane do czasu, kiedy klient spłaci 20% ceny mieszkania, na które zaciągnął kredyt. Dodatkowo większy wkład własny oznacza mniejsze oprocentowanie kredytu.

Ponadto w przypadku zaniżenia ceny mieszkania ryzykujesz, że urząd skarbowy zakwestionuje podaną cenę i wtedy będziesz musiał dopłacić brakującą kwotę podatku.

W dodatku tak naprawdę nie wiesz, z kim masz do czynienia. Gdyby kiedykolwiek po wpłaceniu pieniędzy zdarzyły się problemy ze sprzedającym, np. gdyby wprowadził Cię w błąd przy sprzedaży lokalu, a Ty musiałbyś oddać sprawę do sądu, wówczas będziesz mógł dochodzić kwoty podanej w akcie notarialnym, a nie rzeczywistej kwoty zawierającej pieniądze przekazane nieformalnie.

Nie polecam zaniżania ceny mieszkania.”

Fragment pochodzi z książki „Jak znaleźć i kupić mieszkanie” Tomasza Szopińskiego.

finanse i inwestowanie

Akurat tyle pieniędzy, żeby nic nie zostawało

4 kwietnia 2017

„Być może znajdujesz się na Poziomie Czerwonym, bo Twoje życie kręci się wokół Twojej pracy albo firmy, a nie wokół własnych finansów i własnego dobrobytu. Być może znajdujesz się tu, bo nawykowo wydajesz wszystko, co zarobisz, albo zamrażasz swoje pieniądze w inwestycjach i nie masz okazji poczuć flow pieniędzy. Być może znajdujesz się tu, bo pomagają Ci rodzice albo współmałżonek. A może dlatego, że masz niezbyt dobrze płatną pracę i nie wiesz, jak zarobić więcej.

Bez względu jednak na Twoją sytuację czy wiek, bez względu na to, czy Twoje przedsiębiorstwo odnosi sukces czy nie, słowem, bez względu na powód, dla którego znajdujesz się na Poziomie Czerwonym, jesteś Ocalałym, ponieważ wszystkie pieniądze przeznaczasz na przetrwanie, a nie na inwestycje, lub na grę pozorów, gdzie pokazujesz innym, że na coś Cię stać (nawet jeśli jest inaczej).

Już nie toniesz, ale pływasz w miejscu. Instalacja jest drożna, kran jest odkręcony, ale nie ma wtyczki abyś mógł się do tej instalacji podłączyć. Masz akurat tyle, żeby starczyło Ci na rachunki, może nawet na odrobinę luksusu czy lekką nadwyżkę finansową; to jednak nie pozwala Ci zbudować bogactwa, natomiast może wywołać u Ciebie rozproszenie. W efekcie masz poczucie, że możesz „iść na całość” i zainwestować na giełdzie, w nieruchomości czy w idee — jednak bez względu na to, jak często będziesz próbować robić to na tym poziomie, wrócisz zawsze do zera, do punktu wyjścia, czyli nic Ci nie zostaje.

Nie ma nic złego w inwestowaniu w swoje pomysły, biznes, akcje czy nieruchomości, ale na Poziomie Czerwonym działanie takie nie przynosi trwałych efektów. Kiedy żyje się z tygodnia na tydzień, podejmuje się wyłącznie krótkoterminowe decyzje. To zaś może wywoływać frustrację i poczucie bezradności, bo człowiek nie jest w stanie pójść dalej.

Dlatego właśnie na Poziomie Czerwonym pojawia się poczucie ulgi i zrezygnowania. Jak wspominałem wcześniej, pozostawanie na tym poziomie przypomina skakanie na trampolinie. Możesz co prawda podskoczyć wyżej — czasem nawet bardzo wysoko — ale nigdy nie zostaniesz na górze; zawsze spadniesz do punktu wyjścia. Aby przenieść się na Poziom Pomarańczowy i wyżej — aby naprawdę zbudować bogactwo — nie możesz podskakiwać jak na trampolinie, tylko musisz się wspinać. W tym celu potrzebne Ci to, czego potrzebuje każdy budowlaniec: stopnie drabiny.

Prawda jest taka, że od miliona dolarów dzieli Cię teraz tylko dziesięć stopni. Wiem, bo sam je pokonałem. Korzystając ze swojego geniuszu, możesz pokonać te dziesięć stopni wiodących na górę Latarni Bogactwa. Skoro wyszedłeś już z Poziomu Podczerwonego, wydobyłeś się z podpiwniczenia, to możesz wejść na pierwszy ze stopni wiodących na szczyt.”

Fragment pochodzi z książki „Strategia Milionera” Rogera Jamesa Hamiltona.

finanse i inwestowanie

Dlaczego Podczerwony zabija?

2 marca 2017

„Odczuwane na co dzień stres, panika i niepewność sprawiają, że Poziom Podczerwony to stan kryzysowy. Otaczający nas ludzie potrafią wyczuć, że znajdujemy się na Poziomie Podczerwonym. Postępujemy, myślimy i wypowiadamy się inaczej. Podobnie jak wszyscy ludzie znajdujący się na Poziomie Podczerwonym, za każdym razem, gdy sam się na nim znajdowałem, byłem wyczerpany, częściej narzekałem, częściej wydawałem opinie i oceny dotyczące najmniejszych drobiazgów i czułem, że muszę tłumaczyć się ze swoich pomysłów.

Dlatego właśnie Poziom Podczerwony nazwany jest poziomem Ofiary. Nie budujemy poczucia własnej wartości na swoich sukcesach, więc odwracamy własną uwagę najróżniejszymi ocenami, opiniami czy pomysłami, bo potrzebujemy ich, aby czuć, że cokolwiek znaczymy. Albo też ze spuszczoną głową harujemy bez wytchnienia, bo naszym zdaniem tylko w ten sposób uda nam się związać koniec z końcem. W rezultacie ludzie nie chcą poświęcać nam tyle czasu co kiedyś, a my zamykamy się na możliwości, które wcześniej się przed nami otwierały.

Dlatego właśnie jedyny cel, jaki stawiamy sobie na Poziomie Podczerwonym, to wyrwać się za wszelką cenę na bardziej pozytywny teren. Tylko w ten sposób można odzyskać kontrolę i przewidywalność i przejść na poziom czerwony.

Być może znajdujesz się na Poziomie Podczerwonym z tego samego powodu co ja: Twoja praca nie zapewnia Ci na tyle dużych zarobków, żeby wystarczyło Ci na życie. Być może straciłeś pracę, przeżywasz ogromne trudności finansowe z powodu kosztów leczenia lub długów albo zwyczajnie nie znasz własnej sytuacji finansowej. Ludzie z Poziomu Podczerwonego mogą wręcz z pozoru wyglądać na ludzi sukcesu. Bez względu na to, czy nie masz pracy, czy też dysponujesz portfelem o wartości wielu milionów, jeśli przepływ Twoich prywatnych środków pieniężnych jest co miesiąc ujemny, znajdujesz się na poziomie podczerwonym. Aby zbudować zrównoważony majątek, trzeba przede wszystkim ustabilizować swój przepływ pieniężny.

Dobra wiadomość jest taka, że kiedy już zobowiążesz się do zmiany, odetniesz się od tego, co Cię dekoncentruje, i pójdziesz za głosem swojego geniuszu, to w trzy miesiące — lub nawet szybciej — wyjdziesz z Poziomu Podczerwieni. Wystarczy, że wykonasz trzy konkretne kroki związane z pieniędzmi, czasem i relacjami.

Trzy kroki pozwalające wyjść z Poziomu Podczerwonego

Jak sam zobaczysz w historiach, które za chwilę poznasz, każdy z czterech rodzajów geniuszu musi wykonać te same trzy kroki, aby wydostać się z podczerwieni w naturalny dla siebie sposób. Musi:

1. Zarządzać swoimi pieniędzmi: jakie są przychody, a jakie wydatki? Jaki jest przepływ Twoich prywatnych środków pieniężnych? Pierwszy krok nie polega jedynie na zdyscyplinowanym podejściu do przepływu pieniędzy, ale również do przepływu czasu i uwagi. W przypadku tych z nas, którzy spadli do podczerwieni z wyższego poziomu
Latarni Bogactwa, oznacza to rezygnację z zasad obowiązujących na poprzednim poziomie.

2. Zobowiązać się do działania: jeśli mają się zmienić Twoje nawyki, muszą się też zmienić stosowane na co dzień zasady. Trzeba postawić na solidność i konsekwencję. Zmiana zachodząca w Twoim postępowaniu polega na tym, że przestajesz oczekiwać, iż sam poprawisz swoją sytuację, a zamiast tego łączysz się z innymi, którzy czerpią już z przepływu na rynku.

3. Wywiązać się ze swoich obowiązków: bez zdyscyplinowanego podejścia do swoich obowiązków Twoja sytuacja w dalszym ciągu będzie się pogarszać. Jeśli nie zmusisz się do tego, aby samemu wziąć odpowiedzialność za wprowadzenie zmiany w swoim życiu, nic się w nim nie zmieni. To nie pora na to, żeby kosztem dyscypliny postawić na swoje pasje. To nie pora na zbawianie świata. Tak jak w samolocie: w razie awarii należy najpierw założyć maskę tlenową sobie, a dopiero potem pomagać innym. Będziesz miał na to mnóstwo czasu po tym, jak sam zapewnisz sobie dopływ tlenu i odzyskasz czas!

W teorii możesz rozumieć te kroki — być może nawet gdzieś o nich czytałeś lub słyszałeś — ale pamiętaj, że informacje różnią się od wskazówek, jak była mowa na początku tej książki: wielu z nas utyka, ponieważ patrzy na całą mapę, zamiast iść drogą odpowiadającą naszemu rodzajowi geniuszu. Posługujesz się swoim geniuszem jak kompasem, a każdy z czterech rodzajów geniuszu ma inną formułę sukcesu, choć aby wyjść z podczerwieni, korzysta z tych samych kroków.

Poniżej zobaczymy, w jaki sposób każdy z czterech rodzajów geniuszu pokonuje powyższe kroki. Bez względu na to, jakim rodzajem geniuszu dysponujesz, zapoznaj się najpierw ze ścieżką Geniuszu Dynamo, aby się dowiedzieć, jak potoczyła się dalej moja historia i w jaki sposób pokonałem kroki, które mają zastosowanie we wszystkich rodzajach geniuszu, aby wyjść z poziomu podczerwonego. Potem możesz przejść do opisu własnego geniuszu — przeczytaj jednak opisy wszystkich czterech rodzajów, aby się dowiedzieć, w jaki sposób różnią się od siebie naturalne strategie.”

Fragment pochodzi z książki „Strategia Milionera” Rogera Jamesa Hamiltona.

finanse i inwestowanie

Stwórz Wizję Przyszłości

24 lutego 2017

„Wizja Przyszłości to coś więcej niż wyznaczenie sobie celów, to coś więcej niż wizualizacja. Wizja Przyszłości to całościowy plan tego, co według Ciebie wydarzy się w Twoim życiu w ciągu roku — to zaplanowanie najbliższej przyszłości, na którą masz wpływ.

Stwórz Wizję Przyszłości, która będzie wymagała od Ciebie wysiłku i będzie budziła Twoje emocje — ale nie na tyle, żebyś nie wierzył w to, że jest możliwa. Według Napoleona Hilla, na tym właśnie w znacznej mierze polega „sekret” pierwszych amerykańskich miliarderów i najwybitniejszych przedsiębiorców, z jakimi rozmawiał w Myśl i bogać się. Ludzi takich jak Andrew Carnegie, Thomas Edison, Alexander Graham Bell, Henry Ford czy John D. Rockefeller… Hill odkrył, że wszystkich ich łączyła jedna rzecz: niezachwiana wiara w przyszłość, którą sami tworzyli. Nie była to kwestia tego, czy coś dojdzie do skutku, ale raczej tego kiedy.

Ja zacząłem tworzyć swoją pierwszą Wizję Przyszłości tej nocy, kiedy straciłem samochód. Od tego czasu co roku zapisuję kolejną. Zapisuję ją w swoim dzienniku i staram się być bardzo konkretny. Korzystam z perspektywy czasu i z wdzięczności. A oto jak to robię:

Perspektywa czasu: wyobraź sobie siebie za rok i zrób w dzienniku wpis z perspektywy swojego przyszłego ja, spoglądając rok wstecz i zaczynając słowami: „W ciągu ostatniego roku…”. Znacznie łatwiej jest wyobrazić sobie, że już dotarłeś do celu i oglądasz się wstecz, niż usiłować wybiegać myślami naprzód.

Wdzięczność: patrząc w przeszłość, nie piszę: „Czuję, że osiągnąłem ogromny sukces, bo udało mi się zrealizować…”. Zamiast tego piszę powodowany wdzięcznością: „Jestem ogromnie wdzięczny za miniony rok. W ciągu ostatniego roku udało mi się…”.

Dzięki perspektywie czasu i wdzięczności będziesz miał poczucie, że jesteś spełniony i że rozpiera Cię energia, już przez sam fakt zapisania swojej Wizji Przyszłości. Nie ma na co czekać, od razu weź się do roboty! Włóż w to ćwiczenie całe serce. Przeznacz na nie przynajmniej pół godziny, a nawet godzinę.

Zacznij od zapisania daty: rok od dnia dzisiejszego, pod którą zamieścisz swój wpis. Wykorzystaj poniższe podpowiedzi i uwzględnij wszystkie aspekty swojego życia. Jak za rok od dnia dzisiejszego miałyby wyglądać wszystkie sfery Twojego życia? (Zwiększ liczbę akapitów, aby ująć inne ważne obszary Twojego życia, które przychodzą Ci do głowy). Postaraj się być jak najbardziej konkretny i podziel się opowieścią o tym, w jaki sposób dotarłeś z miejsca, w którym znajdujesz się dziś, do miejsca, w którym będziesz w przyszłości.

Cały wpis może Ci zająć dwie strony, ale równie dobrze dziesięć. Kiedy skończysz, zapytaj sam siebie, czy czujesz się zainspirowany swoimi słowami. Jeśli nie, zastanów się, co powinieneś dodać. Po skończonej pracy umieść wpis w miejscu, w którym będzie widoczny przez cały następny rok. To Twój cel na najbliższe dwanaście miesięcy!

Data: ………
Jestem ogromnie wdzięczny za zeszły rok.
W ciągu zeszłego roku udało mi się…
Mój przepływ pieniężny…
Moje aktywa…
Mój czas…
Moja praca/firma…
Mój zespół…
Moi klienci…
Moi partnerzy…
Moje zdrowie…
Moja rodzina…
Moi przyjaciele…
Moje poczucie sensu…
Mój wkład…
Mój następny rok będzie…”

Fragment pochodzi z książki „Strategia Milionera” Rogera Jamesa Hamiltona.

finanse i inwestowanie

3 największe pułapki w edukacji finansowej!

5 października 2016

Ciągle widzę w Internecie kolejne informacje o szkoleniach, które mają poprawić Twoją inteligencję finansową, w cudowny sposób doprowadzić Cie w krótkim czasie do dużych pieniędzy.

Wydawać się może, że są ich chyba już tysiące 🙂

Dostrzegam w nich jednak pewne zagrożenia, trzy ogromne pułapki:

  1. Po pierwsze, że będziemy wiedzieli, jak inwestować pieniądze, nie mając ich.
  2. Po drugie, będziemy wiedzieć, że trzeba odkładać pieniądze, ale nie będziemy mieli z czego.
  3. I wreszcie dowiemy się, jak zarabiać pieniądze, bez zwiększania swojej wartości jako człowieka.

Przeważająca większość rozpoczyna swoją finansową edukację od niewłaściwej strony – od nauki inwestowania. Tymczasem pierwszym krokiem powinno stać się zdobycie najważniejszej umiejętności, którą jest zarabianie pieniędzy.

Jeżeli tego nie potrafimy, będziemy skłaniać się do zdobywania pieniędzy na drodze spekulacji lub nie zawsze uczciwych metod. Będziemy karmić się nadzieją, że uda nam się przejść drogą na skróty: osiągnięcie zamożności bez podniesienia swojej wartości jako człowieka.

To ślepy zaułek!

Dowiedz się, dzięki Grze o Milion, jak postawić priorytety, jak zaplanować swoje działania i wreszcie, jaką cenę należy zapłacić za swoją finansową niezależność.

Zacznij od właściwej strony i z właściwymi ludźmi!
Fryderyk Karzełek

finanse i inwestowanie

Wizerunek finansowy w BIK

10 sierpnia 2016

Wizerunek finansowy w Biurze Informacji Kredytowej to po prostu nasza historia kredytowa. Na podstawie raportu BIK banki  i inne instytucje, u których chcemy zaciągnąć zobowiązanie, podejmują decyzję, czy kredytu nam udzielić czy też nie. Warto więc wiedzieć co wpływa na nasz wizerunek finansowy w BIK i jak możemy go poprawić.

Co składa się na naszą ocenę w BIK?

Podstawowa miara, jaka obowiązuje w Biurze Informacji Kredytowej, to scoring, czyli metoda punktowa oceny ryzyka kredytowego. Klient oceniany jest na podstawie podobieństwa do innych klientów, którzy już otrzymali kredyt. Im bardziej podobna będzie nasza historia kredytowa, do historii klientów regularnie spłacających swoje zobowiązania, tym więcej punktów otrzymamy. Punkty przydziela się w skali od 192 do 631, a dla ułatwienia przydzielane są także gwiazdki – od 1 do 5. Im wyższa będzie nasza ocena wiarygodności kredytowej, tym łatwiej będzie nam otrzymać kredyt.

Na scoring ma wpływ wiele czynników, między innymi terminowość spłacania zobowiązań.  A także skłonność do zadłużania się. Nawet częstotliwość przekraczania limitów na kartach kredytowych, czy debetu na koncie, ma istotny wpływ na nasz wizerunek finansowy. Nasza ocena kredytowa przydzielana jest względem grupy klientów, do których przyporządkował nas BIK. Możemy więc z biegiem czasu, np. po przekroczeniu 30, 40 czy 50 lat otrzymać zupełnie inną ocenę, ze względu na przyporządkowanie do innej grupy – na to jednak nie mamy bezpośredniego wpływu.

Co obniża nasz scoring w BIK?

Musimy pamiętać, że dokładne wyliczanie scoringu przez BIK to złożony i niepubliczny proces. Wiadomo natomiast co negatywnie wpływa na naszą ocenę w Biurze Informacji Kredytowej. Im więcej mamy opóźnień w spłatach, im są dłuższe i im większą mają wartość, tym gorzej. Także czas pomiędzy kolejnymi opóźnieniami jest istotny. Im częściej pojawiają się zaległości w spłacie zadłużenia, tym bardziej obniża się nasz wizerunek finansowy.

Także notoryczne przekraczanie limitu kredytowego i wysoki poziom wykorzystania go źle o nas świadczy w oczach banku. Co ciekawe, duża liczba nowych kredytów w krótkim czasie i małe odstępy czasowe pomiędzy nimi, mogą, ale nie muszą, wpłynąć negatywnie na naszą wiarygodność. Należy więc na to uważać. Pocieszającym jest fakt, że jeżeli uregulujemy wszelkie zaległości to po upływie 3 lat BIK przestanie obniżać za to naszą ocenę. O ile oczywiście w tym czasie nie wystąpią nowe problemy ze spłatą zobowiązań.

Jak poprawić swój wizerunek finansowy?

Duża i dobra historia kredytowa jest bardzo dobrze postrzegana przez banki. Nie należy jednak brać wielu kredytów w krótkim czasie. Po prostu co jakiś czas warto pokusić się na zakupy ratalne i mieć kartę kredytową. Dzięki temu bank będzie widział, że nasza sytuacja finansowa jest stabilna i jesteśmy w stanie regularnie spłacać zaciągnięte zobowiązania. Wtedy np. przy staraniu się o kredyt hipoteczny będziemy lepiej postrzegani. Zgodnie z prawem informacje o źle spłacanych kredytach znikają z BIK po 5 latach, a te po poprawnie spłaconych od razu.

Można jednak podczas podpisywania umowy z bankiem zaznaczyć, że chcemy, by informacje o kredycie zostały w BIK nawet po spłaceniu go. Dlatego warto zgodzić się na przetwarzanie informacji, jeżeli jesteśmy pewni, że kredyt spłacimy bez problemów – wtedy przy zaciąganiu kolejnych bank będzie widział, że jesteśmy godni zaufania.

Oczywiste jest to, że aby dobrze wyglądać oczach banku trzeba po prostu regularnie spłacać kredyty. Jeżeli jednak zdarzy się coś nieprzewidzianego i nie będziemy w stanie regularnie radzić sobie ze zobowiązaniami powinniśmy zawiadomić o tym bank. Wtedy możliwe jest zawieszenie spłaty kredytu na pewien czas lub raty na pewien okres zostaną nam obniżone. Warto także regularnie sprawdzać swój scoring w BIK. Jak to zrobić i jaki jest tego koszt dowiedzieć można się na stronie Biura Informacji Kredytowej. Ważne jest, by sprawdzić czy uregulowane kredyty zostały już usunięte z BIK, bo obniża to naszą zdolność kredytową.

Dlaczego dobra historia kredytowa w BIK jest taka ważna?

Wszystkie banki komercyjne, banki spółdzielcze i SKOK-i współpracują z Biurem Informacji Kredytowej. Podczas zaciągania nawet najmniejszego zobowiązania zostaniemy sprawdzeni w BIK. Nawet zakup na raty wiąże się z tym, że instytucja, która udzieli nam możliwości spłaty ratalnej, sprawdzi naszą historię kredytową. Jest to proces, który chroni banki przed udzielaniem złych kredytów, które nie będą spłacane regularnie lub w ogólnie nie zostaną spłacone.

Musimy jednak pamiętać, że BIK daję tylko informację o naszej wiarygodności, ale zdolność kredytowa wyznaczana jest przez bank, który udziela nam kredytu. Jeżeli więc nie chcemy obawiać się o możliwość zaciągnięcia zobowiązania powinniśmy zadbać o to, by nasza historia kredytowa byłą jak najlepsza. Co ważne, dzięki dobrej historii kredytowej możemy negocjować z bankiem oprocentowanie, co w przypadku dużych kredytów pozwala nam dużo zaoszczędzić.

Podsumowując, Biuro Informacji Kredytowej chroni banki przed udzieleniem kredytów, których spłata może wiązać się z problemami. Gromadzi ono informacje o naszej historii kredytowej i udziela je na żądanie poszczególnych instytucji. Powinniśmy więc jak najwcześniej zadbać o dobry wizerunek finansowy, dzięki któremu będziemy mogli uzyskać kredyt na lepszych warunkach. Jednak decyzja o udzieleniu nam kredytu zawsze należy przede wszystkim od banku.

Autorką artykułu jest Aleksandra Lukoszek. Tekst powstał we współpracy z portalem ranking-bankow.com.pl

finanse i inwestowanie

Po co inwestować pieniądze?

18 lipca 2016

„Inwestowanie pomaga zatrudnić pieniądze do pracy, aby te zarabiały dla nas. Zwracałam też uwagę na to, że inwestowanie jest konieczne, jeśli poważnie myślisz o swojej niezależności i wolności, a tym samym pełnej swobodzie finansowej. Inwestowanie jest obowiązkiem, jeśli chcesz w przyszłości posiadać takie środki, aby nie musieć już pracować. Inaczej? Tak, będziesz musiała pracować, aby przetrwać. Podkreślę to ostatnie słowo: PRZETRWAĆ! Nawet jeśli dzisiaj świetnie zarabiasz na etacie, masz doskonałą pozycję zawodową, to jesteś uzależniona od jednego źródła pieniędzy. Nie muszę Cię straszyć niezapowiedzianym zwolnieniem z pracy albo utratą zdrowia, rozwodem. Aby dobrze inwestować, trzeba opanować prostą umiejętność analizy, zdyscyplinowanego zarządzania pieniędzmi i stałej edukacji na temat inwestowania. Nabycie wiedzy finansowej pozwoli Ci dobrze wykorzystywać informacje ekonomiczne, podejmować najlepsze decyzje i rozwijać swoją inteligencję finansową – Twoje największe aktywo.

Inwestowanie jest obowiązkiem, jeśli chcesz w przyszłości posiadać takie środki, aby nie musieć pracować. To także sposób na nagłe zwolnienie z pracy albo utratę zdolności do pracy z powodu choroby czy rozwodu.

Prosiłam Cię też już o to, abyś spisała swoje marzenia oraz o to, abyś przeliczyła swój obecny majątek i okres, przez jaki jesteś w stanie przeżyć bez pracy na bazie posiadanego majątku. Zastanów się proszę teraz nad tym przez 5 spokojnych minut. Co widzisz w tych liczbach? Co dzisiaj masz, a ile chcesz mieć? Ile potrzebujesz, aby dobrze żyć, i ile – aby spełniać swoje marzenia? Popatrz przed siebie, nawet policz, ile jeszcze lat życia przed Tobą. 70, 60, 50, 40, 30, 20, 10 lat? To dużo czy mało?

Ja dzisiaj mam 36 lat, myślę, że będę żyła ok. 85 lat. Przede mną jest jeszcze 49 lat życia! Liczby nie kłamią i dużo nam uzmysławiają. Podoba mi się taka perspektywa. Teraz policz Ty!

Czas w inwestycjach jest równie istotny, jak dobrze dobrane aktywa. Inwestowanie jest długoterminowe, dlatego warto zacząć jak najwcześniej. Jeśli jesteś mamą, to zacznij już dzisiaj uczyć swoje dzieci, jak właściwie zajmować się pieniędzmi. Masz córkę, kup jej osobny egzemplarz tej książki. Ucz siebie i najbliższych.

Po co chcesz inwestować? To jest bardzo ważne pytanie. Odpowiedź nada Twoim najbliższym latom bardzo konkretny kierunek.

1.  Określ miesięczną kwotę przepływu pieniężnego (dochód pasywny z aktywów), jaką chcesz otrzymywać.
2.  Wybierz główny rodzaj inwestycji, na jakich chcesz się skoncentrować.
3.  Określ czas, w jakim chcesz osiągnąć swój cel.
4.  Zrób plan, w którym przydzielisz aktywom cele finansowe składające się na cel główny.

Zdobywaj wiedzę o inwestowaniu
Proponuję Ci skorzystać ze szkoleń i książek oraz codziennych doniesień mediowych. Do tego dołóż spotkania z różnymi doradcami inwestycyjnymi, którzy oczywiście będą chcieli Ci coś sprzedać, ale nie zniechęcaj się. Skorzystaj z wiedzy, jaką chętnie się z Tobą podzielą i do tego obserwuj, jakie techniki sprzedaży stosują. Ucz się cały czas!

Zaczynaj od małej inwestycji
Ta zasada pozwala zredukować początkowy strach, który z pewnością towarzyszy każdej z nas, szczególnie gdy jesteśmy tuż przed podpisaniem ważnych dokumentów. Przy małej inwestycji daj sobie także przyzwolenie na popełnianie błędów. Nie stawiaj wszystkiego na jedną kartę. Próbuj, popełniaj błędy i ucz się jak najwięcej.

Ryzykuj niewielką ilość pieniędzy przy pierwszych inwestycjach
Niewielka kwota na start oznacza niewielkie ryzyko. Błędy kosztują stratę pieniędzy, prawie zawsze. A jak już ustaliłyśmy, popełnianie błędów jest nieuniknione, a wręcz wskazane. Po prostu na początku skup się na nauce i małych stratach. Na duże transakcje przyjdzie pora wraz z Twoim rozwojem. Będziesz wiedzieć, kiedy jesteś gotowa.

Inwestuj w to, na czym się znasz
Jeśli na przykład pracujesz w banku i masz dostęp do wiedzy (nie mam tutaj na myśli tajemnic handlowych, ale lepszą znajomość branży niż inni mają), to masz przewagę, z której skorzystaj. Pracując u dewelopera, znasz dobrze rynek nieruchomości w danym mieście czy dzielnicy. To wystarczy, aby lepiej wyszukiwać okazje, skuteczniej negocjować przy kupnie, po prostu wybrać lepszą inwestycję.

Przygotuj się na wygraną w inwestowaniu
Zaczynanie od czegoś małego ma jeszcze taką zaletę, że masz szansę zasmakować pierwszych sukcesów. Dużo pisałam wcześniej o błędach, za które trzeba płacić. Owszem, ale to nie znaczy, że zawsze poniesiesz porażkę. Posmakowanie sukcesu daje ważnego kopa energetycznego, który zachęca do działania, do dalszej gry.

Mądrze wybieraj znajomych do życia i inwestycji
Przede wszystkim otaczaj się ludźmi, którzy choćby dobrym słowem będą wspierali Twoje starania inwestycyjne. Stwórz wokół siebie stymulujące środowisko, dzięki któremu będziesz się rozwijać. Szukaj mądrzejszych od siebie i podobnych w podejściu do życia i pieniędzy. Możesz znaleźć nowych przyjaciół na szkoleniach, w organizacjach czy w stowarzyszeniach branżowych.

Inwestowanie jest procesem i wymaga czasu
Z inwestowaniem jest jak ze związkiem. Wchodzisz w relację z myślą o długich i szczęśliwych latach. Zależy Ci na spełnieniu, osiągnięciu długoterminowego szczęścia. Tak jest w życiu i tak jest z inwestycjami. Wchodzisz do gry na długo. Otwierasz pierwsze aktywo, potem kolejne. Uczysz się przy tym, rozwijasz. Poprawiasz i poprawiasz. Krok po kroku. I tego się trzymaj.

Nie przestawaj się uczyć
Trenuj głowę, tak jak trenujesz swoje ciało na sali gimnastycznej. Nie możesz zostać w tyle, bo wypadniesz z gry. Nie martw się, wejdzie Ci to w nawyk! Pamiętaj: książki, szkolenia, praktyka!

Dobrze się baw, inwestując
Radość w inwestowaniu jest tak samo ważna jak w każdym innym elemencie życia. Świętowanie sukcesów mniejszych i większych jest paliwem do osiągania kolejnych wyzwań. Tak samo jak poszukiwanie okazji inwestycyjnych, doglądanie tego, co już się ma, uczenie się nowych rzeczy, dzięki którym kolejna inwestycja będzie jeszcze lepsza. Nie mówiąc już o przyjemności, gdy pieniądze wpływają na konto.”

Fragment pochodzi z książki „Kobieta i pieniądze” Dominiki Nawrockiej.

finanse i inwestowanie

Emocje a zakupy.

15 lipca 2016

Emocje a zakupy. Kontrola czy może niepohamowane wydawanie pieniędzy?

Jeśli jest to Twój (lub kogoś w Twoim otoczeniu) problem, koniecznie przeczytaj, jakie rady ma dla Ciebie Dominika Nawrocka, autorka książki „Kobieta i pieniądze”.

„Postanowiłam jeszcze wrócić do kobiecych emocji związanych z wydawaniem pieniędzy. Uważam, że każda z nas ma wystarczająco dużo inteligencji i samozaparcia w życiu w osiąganiu wyznaczonych celów, ale… statystyki mnie przeraziły i skłoniły do spisania porad, jak sobie radzić z problemem niepohamowanego wydawania pieniędzy przez kobiety.

1. Poproś o czas, o odłożenie. Trudno, nie wrócisz już po piątą sukienkę w tym miesiącu. Uciekniesz „z twarzą”. Kasjerka szybko o Tobie zapomni, a sukienka wróci na wieszak. Ty uchronisz się przed kłopotami i wyrzutami sumienia.

2. Nigdy nie wypłacaj na zakupy pieniędzy z Oszczędności i Inwestycji. Jak to zrobisz, to moja klątwa Cię dopadnie i sroga kara czeka. To są pieniądze na aktywa, na lepsze życie. Na zachcianki masz budżet Przyjemności. Chcesz więcej? Wygeneruj aktywo, które Ci za to zapłaci.

3. Jesteś zła, smutna, podekscytowana – nie wchodź do sklepu, idź na siłownię. Sport jest dobry na wszystko: na stan fizyczny, ale też emocjonalny i w jakimś sensie też duchowy. Lepiej poczujesz się fizycznie, to momentalnie lepiej poczujesz się psychicznie.

4. Nie dawaj zaliczki, nie umawiaj się na natychmiastową dostawę. Patrz punkt pierwszy. Odwlekaj, ile się da, aż w końcu się rozmyślisz. Oczywiście chodzi tutaj o sytuacje, gdy masz problemy z nadmiernym kupowaniem. Jeśli trzymasz rękę na pulsie, to wiesz, że większe zakupy robisz z budżetu Duże Wydatki.

5. Nie bierz 30-dniowego darmowego okresu próbnego. To jest strategia na małego pieska. Kupujesz pieska, bierzesz go do domu i zawsze możesz zwrócić. Oddasz go?

6. Nie bierz udziału w prezentacjach produktów w domu, bo one zawsze kończą się zakupami… sprzętu za co najmniej 4 tys. zł. Miła atmosfera, same przyjaciółki wkoło, smakołyki. Wszystko, co potrzeba, aby wydać grube tysiące na coś, bez czego przecież możesz żyć.

7. Wyłącz komputer i kup zwykły budzik. Przed snem odetnij dostęp do sieci też w komórce, która służy Ci za budzik. Zakupy przez internet robimy coraz częściej, bo jest wygodniej i szybko. I super, ale rób tylko te zakupy, które są zaplanowane i potrzebne.

8. Ustal limity na karcie i na transakcje internetowe zgodne z wysokością budżetów.

9. Nie przeglądaj katalogów internetowych – weź papierowy. Masz wtedy dłuższą i trudniejszą drogę do zakupów.

10. Rób listę zakupów – zawsze się sprawdza.

11. Nie kupuj prezentów z poczucia winy dla siebie, dla innych. Prezenty z pozytywnymi emocjami są świetne i są na to pieniądze w budżecie Przyjemności.

12. Ustalaj minibudżety w ramach dużych budżetów. Jeśli naprawdę masz problemy z nadmiernym wydawaniem pieniędzy, możesz ustawić na kartach limity mniejsze niż całkowity budżet. Możesz także zamiast jednego przelewu wg modelu podzielić go na cztery w tygodniowych odstępach (2 tys. zł miesięcznie dzielisz na cztery tygodnie po 500 złotych. I tyle masz na tydzień na koncie Życie do dyspozycji).

13. Nie musisz robić wrażenia na kimkolwiek. Ważna sprawa! W większości przypadków jesteśmy ważni tylko dla najbliższych i ich opinie są dla nas kluczowe. Reszta? Nie musisz nic nikomu udowadniać.

14. Trzymaj się budżetów. Nie oszukuj, nie płać kartą Duże Wydatki za obiad w stołówce. Nie rób niedozwolonych przelewów z konta na konto, bo na jednym skończyły się pieniądze. Jeśli potrzebujesz mocniejszych metod, to operuj wyłącznie gotówką trzymaną na kontach i wypłacaną z bankomatów albo nawet w oddziałach banków. Może się okazać, że im trudniejszy dostęp, tym lepiej będziesz się obchodzić ze swoimi pieniędzmi.

15. Porównuj ceny, zanim zrobisz większy wydatek.

16. Negocjuj i pytaj o rabaty. W 90% dostaniesz obniżkę ceny. Warto? Warto!

17. Kupuj też używane rzeczy. Często się zdarza, że można kupić rzeczy w bardzo dobrym stanie za dużo mniejsze pieniądze. Na pewno nie kupuj nowego fabrycznie samochodu!

18. Korzystaj z programów premiowych i ailiacyjnych i płać mniej. Fajna sprawa!”

Fragment pochodzi z książki „Kobieta i pieniądze” Dominiki Nawrockiej.

finanse i inwestowanie

Struktura kosztów, czyli porządek w torebce

13 lipca 2016

„Przyjrzyjmy się teraz strukturze Twoich miesięcznych kosztów. Ważne, aby zbierać informacje na temat każdej wydanej kwoty: prowizja za przelew, jednorazowy bilet autobusowy, napiwek w kawiarni, 2 zł dla grajka ulicznego. Wiem, że to jest męczące, ale warte zachodu. Uwierz mi. Dzięki temu, że skrupulatnie podchodzisz do gromadzenia wszelkich danych na temat swoich finansów, masz nad nimi kontrolę i naprawdę niewiele może Cię zaskoczyć.

Kiedy spisałaś już wszystkie rachunki i poniesione koszty z danego miesiąca, w końcu możesz zobaczyć sumy. To ważne, aby dowiedzieć się, ile wydajesz sama lub z rodziną na poszczególne kategorie kosztów. Ach, jak żałuję, że nie mogę zobaczyć Twojej miny w takim momencie. To jak objawienie. „Tyle? Aż tyle na jedzenie na mieście? Aż tyle na alkohol, a tyle na benzynę?!”. Bezcenne. To też szok dla niektórych. A przecież nie trzeba było w związku z tym zrobić nic więcej, jak tylko każdego dnia usiąść na pół godziny, godzinę i spisać poniesione wydatki. I nagle dzięki temu uświadomiłaś sobie także, że bank podniósł prowizje, a firma energetyczna wprowadziła nowy cennik.

Jeden miesiąc na to, aby poznać strukturę swoich wydatków to absolutne minimum. To pozwoli Ci się zorientować, jak w ogóle wygląda sytuacja. Pamiętaj, nie chodzi o to, żeby tylko wystarczało do pierwszego i na rachunki. Chodzi o to, abyś to Ty miała kontrolę nad sobą i swoimi pieniędzmi. Opanowanie chaosu, wyeliminowanie złych nawyków i unikania tematu, a w konsekwencji w ogóle rozpoczęcie myślenia w nowych kategoriach i wprowadzanie dobrych praktyk – to konieczny ruch. Absolutne minimum.

Przy analizie weź pod lupę ze szczególną skrupulatnością koszty:

  • jednorazowe, czyli to, co lubi przeciekać przez palce (przyjemności, zachcianki),
  • związane z obsługą długów i zobowiązań (jakie długi, na jakie cele i z jakimi kosztami obsługi),
  • także jednorazowe, ale duże i nieprzewidziane wydatki, jakie trafiły się w ostatnim miesiącu (naprawa samochodu, płatna rehabilitacja, naprawa ogrzewania, drogie szkolenie, nagły wyjazd, wakacje droższe, niż się pierwotnie wydawało, oraz inne podobne).

Byłam ciekawa, jak struktura kosztów wygląda w statystyce. Spojrzałam do raportu Głównego Urzędu Statystycznego z 2014 roku, żeby poznać budżet domowy statystycznej polskiej rodziny. Wiem, jak to wygląda u mnie, ale ciekawiło mnie, jak to wygląda na tle średniej krajowej.

I tak. Najwięcej wydajemy na codzienne wyżywienie – wg struktury wydatków gospodarstw domowych (grupy wydatków jako procent wydatków ogółem w 2014 roku):

24,4% – żywność i napoje bezalkoholowe
20,1% – użytkowanie mieszkania
9,2% – transport
6,5% – rekreacja i kultura
5,8% – pozostałe towary i usługi
5,3% – odzież i obuwie
5,0% – łączność
5,0% – zdrowie
4,9% –  wyposażenie mieszkania i prowadzenie gospodarstwa domowego
4,4% – wydatki pozostałe
4,2% – restauracje i hotele
2,5% – napoje alkoholowe, wyroby tytoniowe
1,6% – kieszonkowe
1,1% – edukacja

Kolejna największa grupa kosztów jest związana z utrzymaniem mieszkania i energią elektryczną. Dalej transport, rekreacja, kultura, odzież, obuwie, edukacja, wyposażenie mieszkania i cała masa nieskatalogowanych wydatków.

Samo nasuwa się pytanie: jak powinna wyglądać właściwa struktura wydatków? O tym dokładnie napiszę przy okazji omawiania kroku 4. Budżetowanie.

Analiza kosztów mówi dużo przede wszystkim o nas samych. Widzimy czarno na białym, ile spożywamy alkoholu, ile jemy niezdrowego jedzenia, czy trwonimy pieniądze na zbędne zakupy. Liczby oddają obraz nas samych. Widzimy w nich siebie jak w najbardziej wyraźnym lustrze.

Fragment pochodzi z książki „Kobieta i pieniądze” Dominiki Nawrockiej.

Artykuły, finanse i inwestowanie, rozwój osobisty i osiąganie celów

Jak uwolnić się od etatu? 10 pułapek

20 sierpnia 2015

Witam Cię w drugim odcinku z serii: Finance LifeHack. Ja nazywam się Daniel Wilczek. Jestem przedsiębiorcą, trenerem inteligencji finansowej oraz wieloletnim inwestorem.

W tej audycji przedstawię ci konkretne sposoby, dzięki którym będziesz efektywniej zarabiał, wydawał, oszczędzał oraz inwestował swoje pieniądze. Prosto, bez nadęcia, bez skomplikowanych wyliczeń. Tego dotyczy seria Finance LifeHack. LifeHack, czyli strategie i techniki, które sprawią, że to, co robisz na co dzień będzie bardziej efektywne.

Każdy odcinek to kolejna broń w twoim arsenale narzędzi finansowych. Każdy odcinek to krok do przodu w twojej sytuacji finansowej. Jeśli szukasz odrobiny stabilizacji, wolności, pasji w tym, co robisz i po prostu dobrej zabawy z życia dzięki sprawnym finansom, to ta audycja jest dla ciebie!

W dzisiejszym odcinku dowiesz się:

– dlaczego etat przyciąga (i trzyma) jak magnes

– jakie 10 pułapek, które trzymają cię na etacie

– i jak to zmienić, jeśli chcesz rzecz jasna.

A więc zacznijmy od początku. Dlaczego od poniedziałku do piątku pędzisz do pracy? Nie wygląda to na zbyt dobrą zabawę. Założę się, że w poniedziałkowy poranek sto razy bardziej wolałbyś zostać w łóżku, niż gnać na złamanie karku i jeść w pośpiechu śniadanie. Jest jednak coś, co trzyma Cię w tym pędzie podążania do pracy. To pułapka. I 10 powodów przez które większość ludzi zostaje złapana w jej sidła aż do… emerytury.

Chcesz je poznać? A więc do dzieła!

Numer 1 w naszej top liście zajmuje…. Strach

Strach przed brakiem pieniędzy motywuje do ciężkiej pracy. Chcesz zarabiać godziwe pieniądze, chcesz mieć pewność, że Twoje finanse będą w porządku, że będziesz w stanie się utrzymać. Przez strach idziesz do pracy z nadzieją, że pieniądze ukoją ten lęk, ale tak nie jest. Ten strach trzyma miliony ludzi w gotowości. Więc wstają i idą do pracy w nadziej, że pensja zabije to, co ich gryzie. Że zabije finansową niepewność.

 [pauza]

Numer 2 to Chciwość

Gdy dostajesz wypłatę, włącza się chciwość. Chcesz wynagrodzić sobie miesiąc ciężkiej pracy. Masz ochotę nieco zaszaleć, zrobić coś nowego, kupić kilka ładnych rzeczy itd. Normalna sprawa. Dostajesz do ręki trochę pieniędzy i biorą górę emocje związane z chęcią zabawy, z jakimś nowym pragnieniem itd. Siłą rzeczy reagujemy wtedy odruchowo. Dajemy się ponieść magii zakupów. Finanse i plany schodzą na dalszy plan. A za miesiąc finanse znowu szepczą do ucha, żebyśmy poświęcili im trochę uwagi. Tak niestety jest.

  [pauza]

Trzecia pozycja to Pragnienie 

Pragnienie czegoś lepszego, ładniejszego. Normalna rzecz. Pracujesz też z powodu pragnień, jakie masz. Pragniesz pieniędzy potrzebnych do kupienia tych rzeczy. Te pragnienia wynagradzają Twoją ciężką pracę.

Numer 4 to Krótka perspektywa

Krótka perspektywa zamiast długoterminowej – czyli świeżo upieczony student myśli tak: ok, mam papierek, kolejna rzecz to muszę mieć pieniądze, żeby się utrzymać. Wniosek: rozglądam się za etatem. A teraz zamiast zaraz biec na etat, żeby trochę zarobić, żeby zabić to uczucie strachu, powinieneś zadać sobie pytanie:

Czy w dłuższej perspektywie czasu znalezienie pracy będzie najlepszym rozwiązaniem?

Według mnie nie do końca. Bo z reguły praca na etacie jest jedynie doraźnym rozwiązaniem długoterminowego problemu. I finanse długoterminowo też na tym cierpią.

Jednak są dwa wyjątki. Etat jest jak najbardziej dobrą opcją w dwóch przypadkach:

1.) gdy dopiero zaczynasz i chcesz mieć jakieś źródło dochodów, abyś mógł normalnie funkcjonować i pomału budować aktywa albo zbierać kapitał, abyś mógł ostatecznie zająć się tym, czym chcesz i mógł dojść do takiego pułapu zarobków, jaki planujesz mieć.

2.) a po drugie etat jest ok jeśli lubisz taką pracę, tzn. jeśli kochasz swoją pracę, jeśli daje Ci to satysfakcję i co ważne odpowiedni poziom zarobków. I jeśli tak nie jest w obecnej sytuacji, to masz prawo to zmienić.

Także jeśli etat jest wstępem do Twojej ostatecznej metody zarabiania, Twojego zajęcia w życiu albo jeśli po prostu swoją pracę na etacie lubisz, to jest to jak najbardziej w porządku. 

Numer 5 to Ukojenie

Chwila rozrywki za miesiąc pracy. Trochę to śmieszne i w sumie tragiczne, że przeciętny człowiek ciężko pracuje cały tydzień, żeby później w sobotę w galerii handlowej wydać większość tych zarobionych pieniędzy (po opłaceniu rachunków rzecz jasna) na: kino, jedzenie, ubrania, imprezę czy wyjście do baru. Trochę bezsensu. Tygodniem harówki kupuje sobie kilkugodzinną rozrywkę. No ale tak jest, prawda? I przez to my jako ludzie wpadamy w pewien ustalony schemat. A finanse stają się ciężarem, a nie podporą. Bo co miesiąc jest to samo. Z całym szacunkiem, ale to trochę tak, jak dawniej chłop pańszczyźniany. Pracował przez cały tydzień, a później w kilka godzin przepijał większość tego, co zarobił w karczmie. Jak zwierzątko na smyczy. Trochę swobody, ale nie za dużo. Niczym się to nie różni.

Szóste miejsce zajmuje: Okłamywanie siebie

Mów prawdę sobie o tym, jak się czujesz ze swoimi finansami. Jak się czujesz pracując tam, gdzie pracujesz. Przeciętny Kowalski czuje strach związany z tym, ile ma pieniędzy. Zamiast pomyśleć, rozważyć sytuację i stawić czoła strachowi, reaguje odruchowo. Zamiast powiedzieć prawdę o tym, jak się czuje, reaguje na swoje odczucia, nie myśląc. Emocji nie wyłączysz. Bo inaczej przestałbyś być człowiekiem. Emocje to coś, co nas – ludzi – wyróżnia. Bądźmy prawdziwi. Bądź prawdomówny, gdy chodzi o twoje emocje oraz używaj swojego umysłu i emocji na swoją korzyść, a nie przeciwko sobie.

Numer 7: Robię to dla pieniędzy, nie dla pasji

Przeciętny człowiek szuka pracy z myślą o pensji. A nie z myślą o pasji do tej pracy. No i później jego finanse wyglądają tak, jak wyglądają. Nie daj się złapać w pułapkę pracy dla pieniędzy. Weźmy przykład Joanne Rowling (autorka Pottera). Mimo fatalnej sytuacji (nawiasem mówiąc była samotną matką z dzieckiem na zasiłku państwowym), mimo namowy ze strony innych osób, ona zdecydowała się robić swoje. Bo widziała długoterminowe korzyści, które przeważały nad krótkoterminową niepewnością.

Pozycja numer 8 to: Wstyd

Strach o to, że stracisz obecny standard życia. Że Twoje finanse Cię pogrążą. Co powiedzą znajomi, gdy nie będzie mnie stać na opłacenie raty samochodu, czy domu, i je stracę. Albo co gdy nie będzie mnie stać na nowe. I wszelkie tego typu obawy. Wstyd, jak magnez trzyma ludzi na etacie. Jest bardzo silny.

Nasz numer 9 to Emocje

Jak już mówiłem wszyscy czujemy strach związany z pieniędzmi. I często zamiast pomyśleć, rozważyć sytuację i stawić czoła strachowi, reagujemy odruchowo. Dajemy się ponieść emocjom, zamiast ruszyć głową. Prawda jest taka, że silne emocje mają tendencję do obniżania inteligencji finansowej. I stąd biorą się wakacje na kredyt, albo smart tv warte 6 tys., za które płacimy 8 itp. Wszystko to jest ładne i normalna sprawa, że chcemy to mieć, ale są sytuacje, gdy nie jest to zbyt inteligentne. Luksusy są dobre, pod warunkiem, że Cię na nie stać. Jeśli zarabiasz 4 tysiące, ale chcesz udawać faceta, który zarabia 10 kawałków, to BMW nie jest najmądrzejszym wydatkiem.

I numer 10, czyli: Przymus

Muszę pracować, żeby mieć za co żyć. Muszę, bo mam dzieci. Muszę, bo mam kredyty na karku. Jeśli szczerze sam przed sobą przyznałeś, że tak jest teraz w Twoim życiu, to jak to mówi Łukasz Milewski – „czas na zmiany„. Bo życie jest zbyt krótkie, żeby być miernym.

 

Przez te 10 punktów zostaje ustalony schemat rannego wstawania, chodzenia do pracy, płacenia rachunków, odrobiny rozrywki, rannego wstawania, chodzenia do pracy, płacenia rachunków… Jak wyjść z tej pułapki?

Przeciętny człowiek skupia się na pensji. Bo pensja jest krótkoterminową nagrodą za wysiłek. Jednak w długim terminie, prowadzi to do tego, że żyjesz poniżej Twoich możliwości.

Finanse mogą być w Twoim życiu przeszkodą albo podporą. Wszystko zależy od decyzji, jakie podejmujesz na co dzień. Wszystko zależy od tego, czy zaczniesz pracować nie tylko dla pensji, ale dla siebie. I zaczniesz budować solidne filary Twojego bezpieczeństwa finansowego. Zacznij dbać o siebie.

Dziękuję ci za wspólnie spędzony czas. I oczywiście jeśli masz jakieś pytanie, chcesz mnie o coś zapytać, to pisz śmiało. Odpowiem na każdy komentarz i chętnie poznam twoją opinię, twoje problemy, pomysły czy wątpliwości, które spróbujemy razem rozwiązać.

A teraz życzę ci miłego dnia i do usłyszenia w kolejnym odcinku.

Pozdrawiam Cię serdecznie,

Daniel Wilczek.

Artykuły, finanse i inwestowanie

Jak zarobić pieniądze – 5 kroków

15 sierpnia 2015

Aby polepszyć swoje finansowe życie musimy nauczyć się trzech rzeczy:

  1. Zarabiać pieniądze
  2. Wydawać pieniądze
  3. Skutecznie inwestować pieniądze

I tego schematu nie da się pominąć. Ja zacząłem od tego, że nauczyłem się jak mądrze wydawać pieniądze, co pozwoliło mi uzyskać środki na inwestowanie pieniędzy. I stałem się piekielnie skuteczny w ich mnożeniu. Jednak w inwestowaniu czasami dobrze ocenisz sytuację a czasami źle. I kiedy parę razy pod rząd źle oceniłem sytuację. Poczułem ważność pierwszego punktu.

Zarabianie pieniędzy

Przede wszystkim musisz się nauczyć jak zarabiać dużo pieniędzy. A to możesz osiągnąć dzięki prostym krokom.

  1. Wybierz działalność, którą kochasz (Tak aby motywacja pojawiała się sama. Rzecz, którą mógłbyś robić nawet jeśli miałbyś płacić za jej robienie. Pomyśl o sobie nie o tym co pomyślą inni)
  2. Znajdź obszar lub sposób, w którym ludzie będą chcieli płacić za Twoją pasję
  3. Dostarczaj prawdziwą wartość swoim klientom. Rozwiązuj ich problemy, wspieraj ich zarówno przed jak i po kupnie Twoich produktów.
  4. Bądź konsekwentny w działaniu. Nie musisz robić dużo naraz. Wystarczy, że codziennie będziesz robił pewne rzeczy. To jak z myciem zębów. Jeśli raz w tygodniu będziesz mył zęby przez 14 minut odniesiesz gorsze efekty niż myjąc je raz dziennie po 2 minuty.
  5. Wykorzystaj dźwignię. Chodząc od klienta do klienta stracisz dużo czasu, a pozyskasz mało klientów. Nagraj filmik na Youtube i go rozreklamuj… jeśli jesteś dobry dotrzesz do gigantycznej ilości klientów.