Do naszego wydawnictwa przychodzi dużo opinii o książkach. Wiele z nich jest pozytywnych, ale też zdarzają się negatywne. Cieszymy się i z jednych, i z drugich, bo dzięki nim wiemy, nad czym powinniśmy popracować, co ulepszyć i udoskonalić.
Ostatnio przyszła do nas taka opinia o książce „Giełda, pasja, pieniądze!”:
„Niestety zawiodłem się, bo zapowiadało się ciekawie. Książka jest bezwartościową kopią innych tego typu publikacji, zawierająca mnóstwo błędów, gdzie autor m.in. źle wylicza % składany (wzrost w ciągu 10 lat o 600% to nie jest 50% rocznie!!!). Odnoszę wrażenie (być może mylne), iż jest ona pisana przez teoretyka, który tylko sporo o giełdzie przeczytał i tę wiedzę zawarł w swojej publikacji. Żadnego własnego wartościowego odniesienia i opinii. Niektóre porady są złe i wprowadzają one w błąd nowych inwestorów.”
Dostaliśmy też pozytywne opinie o tej książce, dlatego przekazaliśmy ją autorowi publikacji, Danielowi Sokołowskiemu. Otrzymaliśmy taką wyczerpującą odpowiedź:
„Dziękuję za informację. Oczywiście każdy ma prawo do opinii zarówno pozytywnej, jak i negatywnej. Natomiast w nawiązaniu do opinii czytelnika to w całej książce nie ma słowa o procencie składanym! Procent składny to nic innego jak odsetki naliczane od kwoty głównej (przykładowo od środków na lokacie) i po kapitalizacji dodawane do niej, przez co zwiększa się kwota główna na lokacie i od większej już kwoty naliczane są kolejne odsetki itd., co tworzy wspomniany procent składany.
Czytelnik odwołuje się do fragmentu na stronie 178, dotyczącego wykresu złota i wartości tam podanych.
Wyjaśnienie:
Rynek kontraktów terminowych, zwłaszcza kontraktów na towary jak złoto!, jest rynkiem o dużym ryzyku, na którym występuje tzw. dźwignia finansowa i nie ma tam mowy o jakimkolwiek procencie składanym, ponieważ nikt nie da nam gwarancji, że otrzymamy stały procent co roku – jednego roku zarobimy , a drugiego stracimy(dodatkowo nikt nie trzyma na takim rynku otwartej pozycji przez kilka lat!).
Dodatkowo każdy, kto kiedykolwiek inwestował pieniądze na rynku kontraktów terminowych, wie, że nawet jak zarobimy jakiś procent od zainwestowanych pieniędzy, to nie inwestujemy ponownie całej kwoty, ponieważ jest to bardzo ryzykowne i może spowodować utratę wszystkich zainwestowanych pieniędzy, wiec procent składany na kontraktach terminowych to raczej marzenie życzeniowe niż realne, ponieważ od stałych i bezpiecznych odsetek są banki, a nie rynek futures!
Wspomniane w książce 600% miało na celu uzmysłowić czytelnikowi to, jak potężny jest rynek towarowy i jak dużo można na nim zarobić. Nie było istotą podawanie kwot do trzech miejsc po przecinku, bo w tym miejscu nie o to chodziło, a jedynie o przybliżone wartości.
W 2002 r. uncja złota kosztowała w granicach 278–351 $/uncję , a w 2011 r. 1556–1920 $/uncję. Jeżeli przyjmiemy wartość z 2002 r. na poziomie 278 $, to przy cenie 1668–1918$/uncję w 2011 r. wychodzi wzrost na poziomie 500–590% (278$ + 500/900% = 1668/1918$) , czyli średnio 545% (500%+900%/2). Jeżeli podzielimy tę wartość przez 10, to wychodzi wspomniana granica 50% rocznie. Celem tych liczb było pokazanie czytelnikowi, jak potężny jest rynek kontraktów terminowych i jak dużo można na nim zarobić, a także zaakcentowanie , że jest to doskonała alternatywa dla rynku akcji i nie ma tam nic o procencie składanym!
Czytelnik powołuje się także na inne błędy, tylko ich nie podaje, więc nie mogę się do nich odnieść. Co do wrażenia czytelnika do tego, że jestem teoretykiem, odsyłam go do mojego kursu wideo, w którym przedstawiam swoje skany z rachunku maklerskiego, na których widać moje przykładowe miesięczne zarobki z transakcji na kontraktach terminowych i to, ile przez miesiąc na nich zarobiłem przy wykorzystaniu wiedzy, doświadczenia i zasad zawartych w książce „Giełda, pasja, pieniądze!”. Dlatego co do porad i opinii, które „wprowadzają w błąd inwestora”, to zaznaczyć chciałbym , że są to przemyślenia i wnioski, do jakich dochodziłem, inwestując na rynku przez lata i nikt nie musi z nich korzystać. Skoro czytelnik liczy na procent składany, to najlepszym rozwiązaniem byłyby dla niego lokaty lub obligacje ze stałym oprocentowaniem, bo tylko tam jest gwarancja 99% na zarabianie na takim procencie.
Dodatkowo takie książki jak „Giełda, pasja, pieniądze” pisane są właśnie po to, aby czytelnik potrafił zrozumieć różnicę pomiędzy bankiem a rynkiem akcji, kontraktów i walut i aby w ostateczności nie stracił swoich pieniędzy.
Proponuję, aby zwrócić temu Panu pieniądze za książkę, jednocześnie potrącając tę kwotę z mojego konta autora”.
Dziękujemy za opinię i za komentarz autora.
Zapewniamy, że każdą z opinii traktujemy bardzo poważnie i staramy się zawsze wyjaśniać (na ile to możliwe) wszelkie wątpliwości. Dlatego też tym bardziej zachęcamy do komentowania, bo dzięki temu każdy może się czegoś dowiedzieć, a zysk będzie obopólny 🙂
No Comments