Dobry początek to połowa roboty.
Przysłowie polskie
Wkraczasz więc. I już samo to wkraczanie może być zdradliwe i niebezpieczne. To, w jaki sposób wejdziesz na scenę, przekazuje ważną informację o twoim przygotowaniu, samopoczuciu i energii. Widziałem wiele osób, które szły na środek jakby niosły na plecach worek kartofli. Zgarbione, przyciśnięte do ziemi. Stawały na środku i rozpoczynały swoją prezentację głośnym westchnieniem. Albo zaczynały ją już po zrobieniu pierwszego kroku w kierunku centrum, będąc jeszcze tyłem do publiczności. Byle jak najkrócej to trwało, byle nie musieć patrzeć ludziom w oczy. Tym samym dawały zarówno zgromadzonym, jak i sobie jasny znak: stres zżera mnie od środka.
Na pewno wiesz, jak duże znaczenie ma pierwsze wrażenie. Kilka sekund kontaktu, w czasie których każdy tworzy wyobrażenie na twój temat, jako osoby i jako mówcy. Jeżeli jesteś nieśmiały, przeprowadzałeś już pierwsze prezentacje i zżerał cię stres, to prawdopodobnie nie zostawiłeś po sobie oszałamiającego krajobrazu. Na szczęście, jeżeli z wystąpieniami masz do czynienia w pracy, w szkole, na uczelni, ale nie jest to główne źródło twoich dochodów, to poprawiony warsztat wzbudzi podziw, a ludzie skomentują go krótkim: Wow! Ależ zrobiłeś postępy!
Ale żeby usłyszeć taki komentarz, musisz być przede wszystkim dobrze przygotowany. Wtedy będziesz mógł podejść ze spokojem i pewnością do swojej prezentacji. I wtedy jednak masz możliwość popełnienia błędów, więc pamiętaj o trzech punktach budowy pierwszego wrażenia podczas prezentacji:
1. Postawa — wychodząc na scenę, powinieneś być wyprostowany, a twój krok musi być pewny i sprężysty.
2. Kontakt wzrokowy — gdy już dotrzesz do środka, popatrz na publiczność z uśmiechem.
3. Mówienie — zacznij wystąpienie dopiero gdy będziesz już stał na środku. Nie mów, będąc jeszcze w trakcie marszu na środek.
Możemy zaczynać. Ale w dalszym ciągu trzeba mieć na uwadze czyhające niebezpieczeństwa.
Błędy, które możesz popełnić na początku prezentacji, to:
— zły, nieinteresujący początek,
— zniszczenie swojego autorytetu,
— brak przygotowanego planu B.
1. Zacznij interesująco
Wychodzisz na scenę i stajesz przed publicznością. Teraz twoim najważniejszym zadaniem, od którego w dużej mierze zależy, czy utrzymasz uwagę słuchaczy, jest początek twojego wystąpienia.
Dlaczego pierwsze minuty wystąpienia są tak ważne?
— po raz pierwszy spotkasz się z publicznością;
— nawiążesz z nią łączność;
— przekonasz zgromadzonych, że warto cię słuchać.
Dobre rozegranie tej partii będzie miało znaczny wpływ na dalszy przebieg prezentacji. Dlatego warto ją odpowiednio przygotować.
Dobry początek to taki, który zainteresuje publiczność, przyciągnie jej uwagę lub zaskoczy. Większość prezentacji ma taką samą strukturę. Prezenter wychodzi na scenę, wita się z publicznością, podaje temat prezentacji i zaczyna: Podczas mojej prezentacji dowiedzą się Państwo o… po czym czyta wyświetlane na ekranie punkty. Fascynujące, prawda? Publiczność podrywa się z miejsc, wiwatuje, okrzykom radości nie ma końca. Taaaak! Kolejna standardowa prezentacja! Właśnie na to wszyscy czekali!
Publiczność z miejsc się nie poderwie i nie zacznie wiwatować. Ale ty możesz to zrobić… teraz. Dlaczego? Bo powinieneś zdać sobie sprawę, z jaką łatwością możesz wybić się ponad przeciętność. Nie wystarczy jednak zrezygnować ze standardowej formy, bo przejście od razu do omawiania poszczególnych punktów wprowadzi publiczność w zakłopotanie i przez pierwsze kilkadziesiąt sekund każdy obecny na sali (oprócz ciebie) będzie zastanawiał się, o co właściwie chodzi. A tego chcesz uniknąć jeszcze bardziej niż bycia standardowym.
I teraz lekko namieszam ci w głowie. Początek wystąpienia to moment, w którym publiczność jest najbardziej zainteresowana tym, co powiesz i tak szczerze powiedziawszy: mógłbyś zrobić standardowy wstęp, a oni i tak będą słuchali. Po co więc się wysilać? Żeby zrobić dobre pierwsze wrażenie. Jeżeli będziesz miał przed sobą dwóch mówców, to którego chętniej wysłuchasz: tego, który już na początku próbuje cię zaskoczyć, stawia na ciekawe podejście do prezentacji, czy tego, który zrobi standardowy wstęp i przejdzie do dalszej części prezentacji? Osobiście słuchałbym tego pierwszego. Standardowe prezentacje mnie nudzą.
Warto wspomnieć o jeszcze jednej istotnej rzeczy: jeśli występujesz na konferencji lub po prostu prezentujesz swój temat jako któraś z kolei osoba, musisz pamiętać, że energia widowni spada z każdym kolejnym standardowym mówcą. Na ścieżkę wznoszącą wraca dopiero podczas prezentacji ostatnich mówców. Niestandardowy, ciekawy początek spowoduje, że obudzisz zgromadzonych. Jak więc rozpocząć prezentację w sposób zaskakujący? Rozwiązaniem zagadki jest znalezienie czegoś, co: zainteresuje, zszokuje lub zaangażuje publiczność. Istnieje kilka sposobów, od których warto rozpocząć wystąpienie. W zależności od tego, jaki charakter ma twoja prelekcja, możesz użyć jednego z nich bądź wybierać z większości.
Historia oparta na twoim doświadczeniu / twoich przygodach
Przydaje się podczas każdego typu prezentacji, jeżeli tylko potrafisz powiedzieć coś związanego z tobą i jednocześnie związanego z tematem. Lub jeżeli potrafisz tak powiązać historię z twoim tematem, żeby wyciągnięte wnioski potwierdzały to, o czym będziesz mówił, ale żeby nie były to wnioski naciągane.
Więc jeżeli masz zamiar odwołać się do dnia, w którym złamałeś rękę, beztrosko hasając po lesie, gdy byłeś dzieckiem, a reprezentujesz firmę zajmującą się produkcją gipsu syntetycznego, to faktycznie może to być dobre połączenie. Jednak jeśli pracujesz dla przedsiębiorstwa produkującego słodycze, to znalezienie właściwego powiązania może być bardzo trudne, a słuchacze mogą nie nadążać za twoim tokiem rozumowania.
W każdym razie, jeśli masz odpowiednią historię — skorzystaj z niej. Ludzie uwielbiają słuchać opowieści. A jeżeli jej głównego (lub jednego z głównych) bohatera będą mieli przed sobą, to zaangażują się w nią, a tobie będzie łatwiej nawiązać z nimi kontakt. Zresztą, kto nie lubi opowiadać o sobie? Własna historia pomoże także tobie. Przydarzyła się tobie, kojarzysz z nią określone emocje, dlatego jej odtworzenie pozwoli ci spokojnie rozpocząć wystąpienie.
Jeżeli jednak w twojej głowie nie istnieje żadne doświadczenie, a chciałbyś się do takiego odnieść, lepiej wymyśl całą historię od początku (kilka słów o opowieściach znajdziesz niżej) i stwórz dla niej fikcyjnego bohatera. Kłamstwo jest nieetyczne i istnieje spore prawdopodobieństwo zaliczenia wpadki. A tego typu wpadka, nawet jeżeli miałaby miejsce na kilka minut przed końcem prezentacji, poważnie zaszkodzi twojemu autorytetowi.
Wspólne doświadczenie
Utknąłeś rano w korku? Spotkała cię nietypowa przygoda podczas podróży koleją? W cukierni obok miejsca, w którym odbywa się prezentacja, sprzedają świetne pączki? Podziel się tymi doświadczeniami z uczestnikami prezentacji.
Każdy przynajmniej raz w życiu tkwił w korku, zadziwiające historie, które mają miejsce w pociągu, nie są niczym… zadziwiającym, a cukiernia, w której sprzedają smaczne pączki, może wzbudzić zainteresowanie i dyskusję zgromadzonych.
Co jednak najważniejsze, ze wspólnym doświadczeniem trudno się nie zgodzić. Są to oczywiste dla każdego fakty oraz sytuacje, które można porównać do swoich własnych przeżyć.
Rozpoczęcie od wspólnego doświadczenia rozluźni atmosferę, być może doprowadzi do krótkiej wymiany zdań między tobą a uczestnikami. Dyskusji, która wprawdzie będzie nie na temat, ale: po pierwsze, pokaże, że jesteś swój chłop, masz podobne przemyślenia, więc da się ciebie lubić (a tym, których lubimy, wierzymy bardziej); po drugie, rozluźni atmosferę i zarówno ty, jak i słuchacze poczujecie się pewniej w swoim towarzystwie.
Opowieść
Każdy lubi słuchać opowieści. Chcesz rozpocząć swoją prezentację w ciekawy sposób, ale w twoim życiu nie przytrafiło się nic, co pasowałoby do tematu? Stwórz historię. Wymyśl bohatera, nadaj mu imię, być może jakiś zarys osobowości. I snuj swoją opowieść.
Nie umieszczaj w wymyślonej historii siebie jako bohatera. Chyba że uprzedzisz publiczność, że opowieść jest zmyślona. Ale również wtedy lepiej sobie darować. Jeśli wymyślisz historię, która będzie nieprawdziwa, umieścisz w niej siebie i wyjdzie na jaw, że skłamałeś, to twój autorytet legnie i bardzo trudno będzie go odbudować.
Przykład? Znasz zapewne tzw. urban legend: „Mój kolega ma kolegę, którego kolega jak był na studiach, to była taka sytuacja”.
Najpopularniejszymi są opowieść o babci, którą potrąciła dziewczyna zjeżdżająca na nartach w lecie oraz historia misji na księżyc, w trakcie której z wieżowca wyrzucono dwóch studentów zamkniętych w szafie. Jeśli nieświadomie umieścisz siebie w roli bohatera takiej opowieści — masz przechlapane.
Więc najlepiej zasłyszane opowieści przedstawiać jako zasłyszane, a wymyślone jako wymyślone.
Możesz to osiągnąć w prosty sposób: rzucając potężne zaklęcie, które brzmi: Wyobraź sobie. Gdy prosisz kogoś, żeby coś sobie wyobraził, przenosi się on automatycznie do tego świata. Wtedy możesz opowiadać, mając pewność, że rozmówca czy słuchacz widzi w swojej głowie to, o czym mówisz.
Powszechnie znany fakt
Wykorzystując taki fakt, osiągniesz efekt zgody. Mikołaj Kopernik był wielkim astronomem. Fakt, któremu trudno zaprzeczyć. Publiczność przyzna ci rację na samym początku twojej prezentacji. Mały plusik i szansa dla ciebie na redukcję stresu: wiesz, że „zaplusowałeś”, jest przychylność. Pamiętaj tylko, żeby ten fakt był powiązany z tematem twojej prezentacji lub odnosił się do jej treści.
Pytanie
Pytanie, na które można odpowiedzieć prosto „tak” lub „nie” poprzez podniesienie ręki. Prowadzisz wystąpienie przed przedsiębiorcami? Zapytaj, ilu z nich prowadzi swoją pierwszą firmę. Przed szeroką publicznością? Zapytaj, kto wypił rano kawę. Przed grupą ze studiów? Zapytaj, kto już robił prezentację (chyba że ty robisz jako pierwszy — wtedy zadaj inne pytanie, np. to o kawę). Pytanie może i powinno nawiązywać do treści wystąpienia, ale jeżeli prowadzisz np. szkolenie lub prezentacja jest częścią większej całości, to pytanie o kawę oraz każde inne, które buduje więzi w grupie, jest fantastyczne.
Nie zadawaj pytań trudnych i szczegółowych ani takich, które wymagają złożonej odpowiedzi. Na początku prezentacji zgromadzeni niechętnie będą się wypowiadali, a jeśli pytanie będzie skomplikowane, to nie mając pewności co do swojej odpowiedzi, większość się nie zgłosi.
Możesz też spróbować czegoś bardziej szalonego, nietuzinkowego i oryginalnego. Ale jest to wyższa szkoła jazdy. Trzeba naprawdę „mieć jaja”, żeby wybiec na scenę jak Steve Ballmer z Microsoftu i przez kilkadziesiąt sekund skakać i wyć, jakby deski pod nogami płonęły. Dlatego na początek proponuję ci tradycyjne i skuteczne rozwiązania.
Jeszcze jedna mała uwaga: standardowe wypunktowanie nie jest złe, jeśli prowadzisz długi wykład lub szkolenie. Ale mimo wszystko lista nie powinna być początkiem prezentacji. Rozpocznij od ciekawej historii lub pytania, które szybko skomentujesz. Dopiero wtedy przejdź do podania podpunktów.
Przypomnij sobie prezentację, która zainteresowała cię już na samym początku. Co zrobił mówca? Jak zaczął? Czy mógłbyś rozpocząć swoje wystąpienie w podobny sposób?
2. Zbuduj swój autorytet
Zawsze byłem niesamowicie zdziwiony, słysząc mówcę, który zaczyna swoją prezentację od słów: „Już na wstępie chciałem Was przeprosić za jakość slajdów” albo „Szanowni Państwo, mam nadzieję, że moja prezentacja przypadnie Państwu do gustu i nie będę zanudzał swoim wystąpieniem”.
Jeśli nie masz czasu przygotować dobrych slajdów, najlepiej prowadź prezentację bez ich użycia. Jeśli nie jesteś pewien, czy temat, który chcesz przedstawić, jest interesujący, to znajdź takie jego aspekty, które będą dla słuchaczy ciekawe. Brak przygotowania do prowadzonej prezentacji jest największym i najczęściej popełnianym błędem. A przyznanie się do winy i przepraszanie uczestników na samym początku nie tylko ci nie pomoże, ale dodatkowo podkopie twój (w tym momencie) wątły autorytet. Więc albo oddaj zgromadzonym pieniądze i wręcz każdemu pomidora, którego będzie można w ciebie rzucić, albo dukaj, pal się ze wstydu i marnuj czas innych ludzi. Tak czy siak, jesteś na straconej pozycji i przyznanie się do nieprzygotowania nic ci nie pomoże. Ludzie i tak to zauważą.
Ale niekiedy zdarza się tak, że mało doświadczony prelegent, który jest dobrze przygotowany do wystąpienia i posiada w zanadrzu ciekawe fakty, które chce wykorzystać, zaczyna prezentację od słowa „przepraszam” lub jakiegoś zwrotu, który ma zapewnić jakąś formę ochrony przed ewentualnymi wypadkami. Nazywam to Zasadą Pomniejszonych Oczekiwań (ZPO).
Użycie ZPO ma spowodować zmniejszenie oczekiwań widza: Zaraz zaprezentuję temat, ale bądź przygotowany, że coś może pójść nie tak. Jeśli pójdzie — trudno, ostrzegałem, więc nie mogłeś ode mnie oczekiwać perfekcji. Jeśli wszystko poszło dobrze, to tylko lepiej dla mnie, a prezentacja będzie uznana za lepszą.
Nikt nie oczekuje od ciebie perfekcji. Perfekcyjni ludzie są sztuczni i źle się ich słucha. Oczekuje się od ciebie swobody, elokwencji i ciekawego przedstawienia tematu, a to jest o wiele łatwiejsze niż perfekcja.
Zresztą, niezależnie od tego, czy pójdzie ci dobrze, czy źle, nikt tego pierwszego zdania nie zapamięta. Jeśli poprowadzisz genialną prezentację, to ludzie będą pamiętali tylko ją. Jeżeli coś bardzo pogmatwasz, to też pozostanie w pamięci. To dlaczego się w ogóle czepiam przepraszania lub usprawiedliwiania?
Bo niszczy ono twój autorytet. Dobrze słucha się prezentera, który jest pewny siebie i swoich argumentów. Takiego, który wie, co mówi i wie, w jaki sposób mówić powinien. Takiego, który może się założyć, że potrafi dobrze sprzedać temat. „Przepraszam” rzucone na początku prezentacji nie pokazuje cię jako osoby pewnej siebie i swoich racji. Powoduje za to:
1. napływ negatywnych emocji u widowni („Skoro już teraz mówi, że ma złe slajdy, to muszą być naprawdę okropne”),
2. wzbudzenie współczucia („biedny X, musi to poprowadzić, a nie miał czasu się przygotować”).
A tych uczuć nie chcemy wywoływać u widowni. Zgromadzeni mają cię widzieć jako pewnego siebie lidera i osobę, która mimo natłoku obowiązków potrafi znaleźć czas i odpowiednio się przygotować.
Tylko jedno negatywne uczucie możesz obnażyć przed publicznością. Możesz to zrobić tylko wtedy, gdy faktycznie masz z tym problem: zdenerwowanie.
Czasami osoby, które zaczynają przygodę z wystąpieniami publicznymi, mają duży problem z opanowaniem zdenerwowania. Jeżeli zastosowałeś techniki oddechowe, rozgrzałeś głos, jesteś dobrze przygotowany i pozytywne myślenie to wciąż dla ciebie za mało, to powiedz, że jesteś zdenerwowany. Możesz to zrobić dobrze lub źle.
Gdy zrobisz to źle, wyjdziesz na środek i powiesz (pomijam ewentualne „yyy”):
„Przepraszam Państwa, niezbyt lubię występować publicznie. Bardzo mnie to denerwuje. Dlatego przepraszam za ewentualne błędy. Postaram się szybko skończyć”.
Gdy zrobisz to dobrze, wyjdziesz na środek i powiesz:
„Dzień dobry. Szanowni Państwo, jest to jedno z moich pierwszych wystąpień publicznych. Spędziłem sporo czasu, żeby było ciekawe i merytoryczne. Wciąż jednak towarzyszy mi bardzo duży stres. Będę wdzięczny za wsparcie z Państwa strony”.
Możesz zastosować inny, wymyślony przez siebie tekst. Ważne jest jednak, żeby od początku budować pozytywne emocje u twojej publiczności. W powyższym komunikacie przekazałeś publiczności szereg informacji:
1. nie masz doświadczenia;
2. jesteś przygotowany, profesjonalnie podchodzisz do sprawy;
3. towarzyszy ci stres, normalny dla większości osób przemawiających publicznie;
4. prosisz o wsparcie — w tłumie na pewno dostrzeżesz kilka uśmiechów i ciepłych spojrzeń. Pamiętaj, że publiczność jest przychylna i nie chce twojej porażki.
Niezależnie od tego, czy jesteś doświadczonym mówcą, czy stawiasz dopiero pierwsze kroki — autorytet jest bardzo ważny. Jeśli stracisz go na początku wystąpienia, to będzie go trudno odbudować.
Uwaga: Tekst jest fragmentem książki „Wystąpienia publiczne dla nieśmiałych” Andrzeja Kozdęby, która ukaże się już w poniedziałek w Złotych Myślach.
No Comments