Jak ograniczyć wydatki? Oto druga odsłona historii Piotra. Pierwszą znajdziecie tutaj.
Prośba o wsparcie
— Więc próbowałeś wszystkiego, co możliwe, żeby ograniczyć wydatki, i… — zawiesiłem głos, zachęcając Piotra do rozwinięcia tematu. Podjął go:
— Tak, próbowałem: obcięliśmy wydatki na książki, kino, teatr, ubrania, buty, leki. Tankujemy tylko za określoną kwotę, jak w telefonie na kartę; nie wyjeżdżamy, nie odwiedzamy rodziny, nie naprawiamy uszkodzeń koło domu itp. Przeczytałem w kilku książkach o wychodzeniu z długów, rady okazały się bezużyteczne. Nie mam już pomysłów, co jeszcze mogę zrobić. Chyba tylko pożyczyć na przetrwanie — dało się słyszeć nutę rezygnacji w jego głosie.
— Rozumiem, że stąd pomysł spotkania ze mną. Że niby mam z czego.
— Tylko ty nam zostałeś. Ostatnia deska ratunku — tym razem Piotr uśmiechnął się smutno.
— Dobrze. Wiemy już sporo o przyczynach i naturze twoich problemów. Myślę, że wystarczająco, żeby coś z nimi zrobić. Jednak zanim pójdziemy dalej, potrzebujesz jeszcze wiedzy, jak z nich wyjść. Dlatego zajmijmy się twoimi finansami.
— Dobrze, co powinienem wiedzieć?
— Musisz znać podstawy. To, co z nich najważniejsze, to… Tu nastąpił miniwykład z końcówki części pierwszej tej publikacji: o aktywach, pasywach, o procesach ewolucji finansów osobistych, o zagrożeniach i pułapkach, w które czasem wpadamy, kiedy nie jesteśmy ich świadomi. O kłopotach, które mogą stąd wynikać i o sposobach radzenia sobie z nimi.
Nagłe zdziwienie
— Twierdzisz więc, że istnieje sposób inny niż kolejna pożyczka, żeby naprawić moją sytuację?
— Oczywiście. Zgodnie z zasadą odpowiedzialności: jeśli twoje decyzje z przeszłości doprowadziły cię do obecnej sytuacji, Twoje dzisiejsze decyzje mogą odwrócić skutki decyzji wcześniejszych. Tylko muszą być odpowiednie. Dlaczego?
Przyjrzyjmy się ponownie strukturze wydatków Piotra: 94% to wydatki stałe, 6% to konsumpcja bieżąca. Jeśli masz swobodę dysponowania własnymi środkami jedynie w odniesieniu do 6% ich wysokości, to trochę mało. Nawet gdybyś wydatki te sprowadził do zera, co w ogóle nie jest możliwe, efekt, jaki osiągniesz będzie znikomy. Nie tędy więc droga.
— Jak więc mam oszczędzać, na wydatkach stałych? — Piotr nie krył zdumienia.
— Tak, na wydatkach stałych — odpowiedziałem z całą mocą.
— Ale wydatki stałe są… stałe, jak mam je ograniczyć? — nie dawał za wygraną Piotr.
— Piotrze, fundamenty twoich finansów są chore, więc twoja sytuacja ma charakter fundamentalny. To nie jakieś tam chwilowe problemiki. Jeśli zgodzisz się z tym, zrozumiesz, że tylko działania o charakterze fundamentalnym mogą ją zmienić. Wszystkie inne nie dadzą żadnego efektu. Powiększysz tylko długi.
— Jak to, nie rozumiem! Mam może podnieść dochody, wziąć drugi etat?! Kiedy, już z tym się nie „wyrabiam”! To nie jest możliwe! Jak mam to zrobić? — Piotr nie krył wzburzenia.
— Tym razem nie tędy droga. Przez prawie piętnaście lat stopniowo udawało ci się powiększać swoje dochody i do czego cię to doprowadziło? Dobrze jest zwiększać dochody, nawet tak trzeba, lecz musisz przy tym wiedzieć, jak nimi dysponować. Tobie brakuje elementarnej wiedzy o ich funkcjonowaniu, i jeśli tego nie zmienisz, jeśli nie naprawisz fundamentów, zwiększanie dochodów odroczy tylko wyrok. To pewne.
— Więc co mam robić? Nadal nie rozumiem.
— Ujmę to inaczej: twoja obecna sytuacja finansowa jest rezultatem decyzji finansowych, jakie podejmowałeś w przeszłości. Nabywałeś tylko pasywa. Z każdym składnikiem pasywów wiązały się jakieś wydatki na ich obsługę. I to wydatki o charakterze stałym lub prawie stałym. Widać to po strukturze twoich wydatków: 94% to właśnie wydatki, które wziąłeś sobie na głowę, nabywając składniki pasywów. To właśnie jest jedna z fundamentalnych zasad ewolucji Twoich finansów. Ty dotarłeś do…
— Dna? — szybko wtrącił Piotr, chcąc mnie uprzedzić.
— Nie, nie do dna. Powiedziałbym, że do granicy możliwości. Bardziej już nie można. W tej sytuacji nawet drobne wahnięcia w dochodach twoich czy twojej żony powodują utratę płynności, czyli brak możliwości regulowania zobowiązań na bieżąco, ale to już wiesz.
— Chyba zaczynam chwytać, o co w tym chodzi; rozumiem, że zamiast uzupełniać deficyt, żeby przetrwać, należy zacząć redukować stałe obciążenia, tak?
— Właśnie tak. To jest właśnie pole do kreatywnego oszczędzania. Bo pomyśl: jeśli nie wszystko wydajesz i zostaje ci trochę na koniec miesiąca, co za filozofia oszczędzać? Wystarczy powstrzymać się od wydawania. Jeśli nie masz z czego oszczędzać (żebyś tylko wiedział, od ilu osób to słyszałem), wtedy oszczędzanie to dopiero wyzwanie. A ile frajdy, jeśli się uda. To jak? Podejmujemy próbę znalezienia oszczędności w twoim budżecie?
— Dobrze — ponownie słychać było rezygnację w głosie Piotra. — Niech tak będzie. Tylko ja nie wiem, co to znaczy i jak się do tego zabrać.
— Właśnie po to znalazłeś się u mnie, a to już moja specjalność. Zaczniemy od szczegółowej analizy poszczególnych pozycji wydatków stałych i zastanowimy się, co można z nimi zrobić.
— Więc do roboty! — Piotra ogarnął zapał.
— Do roboty — zgodziłem się.
Analizując wydatki, ujawniliśmy w budżecie Piotra to, co przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Wprawdzie wiedziałem, że w każdym budżecie istnieją możliwości oszczędzania, jednak teraz ich skala zaskoczyła nawet mnie. Ciebie także zaskoczy, tym bardziej jeśli odniesiesz nasze pomysły do własnego budżetu. Życzę Ci tego.
Cdn. 🙂
Uwaga: Tekst pochodzi z książki Czwarta droga.
No Comments