Oboko, który nie doznał oświecenia, zanim osiągnął wiek ponad pięćdziesięciu lat, napisał tego pamiętnego dnia:
Księżyc, nadal jest tym samym księżycem,
Kwiaty są dokładnie takie, jak były,
Mój umysł wciąż mnie zaprząta,
A jednak widzę siebie migoczącego w stawie,
Powiewam, żółty na wietrze.
Kiedy Nonoko w końcu osiągnął oświecenie, napisał poniższy wiersz:
Cóż, to tylko ruch moich oczu!
A ja tak tego wszędzie poszukiwałem!
W końcu obudzony, widzę, że nie jest ze mną
Aż tak źle!
Werner Erhard stworzył program est, który może być w dużej mierze postrzegany jako kulminacja „Ulegania Ameryki Wschodnim
Wpływom” — procesu, który stał się widoczny w późnych latach pięćdziesiątych i wczesnych sześćdziesiątych. Est został nazwany „logicznym rozszerzeniem całego ruchu ludzkiego potencjału”. Jest to zadziwiające nie tylko z powodu niewiarygodnego rozwoju, ale także ponieważ est twierdzi, że w zaledwie dwa weekendy można „zrozumieć” — co przynajmniej dla niektórych ludzi oznacza doznanie oświecenia. Co bardziej istotne, w stosunku do znacznego procenta uczestników treningu, est wywiązuje się z tej obietnicy.
Choć organizacja est zawsze mówi o „zrozumieniu” i zanim ktoś podejmie trening, ten termin pozostaje mglisty, sam Werner stwierdził w pewnym wywiadzie, że „tym, co absolwenci uzyskują, jest przeżycie oświecenia”.
Jerry Rubin pisze: „W est doświadczyłem minisatori. Wyszedłem poza siebie i spojrzałem na siebie, widząc siebie tak, jak ktoś inny by mógł mnie ujrzeć”. Liza Schwartebaum, pisząc bardziej emocjonalnie, twierdziła:
— Podczas czwartego dnia treningu, po tygodniowej huśtawce maniackiej euforii i depresji i po trzech dniach treningowych strachu, cierpienia, trudności i miażdżącej kości nudy — czwartego dnia UZYSKAŁAM TO! W nagłym błysku mój umysł naprawdę skojarzył. Strumień pustki przeniknął mnie od stóp do głów — jak komiks o oświeceniu — i w tym momencie doświadczyłam tego, NICOŚCI…
Wiedziałam i wiem, że teraz wnoszę pozostałość wrażenia tego momentu nicości-która-jest-wszystkim w całe moje życie. Z tego powodu głęboko cenię ów trening, który przygotował dla mnie to przeżycie.
Moje własne przeżycie „doznania tego” było inne za każdym razem, kiedy uczestniczyłem w treningu. Za pierwszym było to przygnębiające, za drugim, cztery miesiące później — przeżyłem cudowne, radosne, podnoszące na duchu i długo trwające wyzwolenie — coś, co można by nazwać przeżyciem oświecenia.
Kiedy zrozumiemy, jak Werner doszedł do tego, by stworzyć trening est, dostrzeżemy jeszcze wyraźniej, jak centralną sprawą w tym treningu jest „doznanie tego”. Werner tłumaczył, że po trwającym dekadę zanurzeniu się w wielu czołowych rozszerzających świadomość dziedzinach: scjentologii, Dynamice Umysłu, Subud, terapii Gestalt, Zen, hinduizmie — doznał przeżycia, które opisuje, jako „katalityczne”, „przeżycie oświecenia”.
Odpowiednio dla amerykańskiego guru, doznał oświecenia podczas jazdy swym samochodem po typowej amerykańskiej szosie. Około miesiąca później stwierdził: „Wstałem i zrobiłem Trening. Rozpocząłem est”.
Choć kuszące byłoby twierdzić, że est został stworzony po to, by Werner mógł zarabiać pieniądze, argumentacja ta wywraca się o to, że zdobywanie pieniędzy nigdy nie było problemem dla Wernera. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że Werner musiał przeżyć jakieś niezwykłe doświadczenie, aby stworzyć swój trening. Żaden sprzedawca nie ośmieliłby się zbudować niczego podobnego do Standardowego Treningu est.
Można bez końca wskazywać różne procesy, pojęcia, techniki i metody, które Werner pozornie zapożyczył od tych dyscyplin, którym się intensywnie poświęcał, ale trening est pozostaje całkowicie niepowtarzalny. Mógł on zostać stworzony wyłącznie przez kogoś mającego całkowitą pewność, iż wie, nie co ludzie sądzą, że pragną (co jest tym, czego szuka sprzedawca), ale co sprawia, że życie funkcjonuje, co pozwala im uciec z więzienia, o którym nawet nie wiedzieli, że w nim tkwią. Werner doświadczył uwolnienia od tyranii własnego umysłu i ten trening pozwala innym na podobnie wyzwalające przeżycie. Choć est przekracza elementy, z których został uformowany, proces „zrozumienia” mający miejsce czwartego dnia — wysiłki Wernera, by „rozwalić ludziom umysły” — jest najważniejszy.
Werner opisuje swoje własne zdobycie oświecenia następująco:
— Całe życie dodawałem informacje do mego magazynu informacji, dodawałem „doświadczenie” (naprawdę mając na myśli zapisywanie doświadczeń w magazynie zapisów doświadczeń) z nadzieją, że coś się wydarzy, co doprowadzi do masy krytycznej i nastąpi eksplozja, albo znajdę ten sekret. Rozumiecie? To zaś, co się zdarzyło owego dnia, to nie była wcale żadna nowa informacja, ale to, że został dotknięty system, w którym moja informacja była zawarta, więc ja nagle przeszedłem od znajomości tych czterech miliardów rzeczy do znajomości całkowicie innych czterech miliardów rzeczy.
Innymi słowy, w jednej chwili nie wiedziałem nic i zacząłem wiedzieć wszystko. To nieco mało skromne tak mówić — musicie to zrozumieć w duchu, w jakim to zostało wyrażone. Ale naprawdę, nie widziałem nic, znaczy przeszedłem przez taki okres, kiedy absolutnie nic nie wiedziałem, ponieważ widziałem, że każda informacja we mnie zawarta, nawet informacja w moich komórkach o tym, jak mają funkcjonować, była zawarta w systemie uniemożliwiającym autentyczne odczuwanie życia. Cały mój system wiedzy — nie żebym o tym wiedział, ale ten system, o którym wiedziałem — padł i wyszedłem na drugą stronę, nie doświadczywszy dosłownie niczego… Tak nagle, jak znalezienie wszystkiego w jednym momencie.
Ten opis własnego oświecenia wskazuje, dlaczego Werner uważa, iż siedemdziesiąt pięć procent tego, co uczestnicy uzyskują z treningu, ma miejsce czwartego dnia i dlaczego anatomia umysłu jest dla est sprawą centralną. Ważne jednak jest, by w tej dyskusji rozróżnić „zrozumienie” od tego, co się określa jako „przeżycie oświecenia”. Nikt w est nigdy nie obiecuje uczestnikom oświecenia w wyniku treningu, choć sam Werner wskazuje, że to jest to, co absolwenci uzyskują.
Est obiecuje zrozumienie, a skoro trener est mówi o oświeceniu zaraz po tym, jak wielu uczestników miało radosne i wyzwalające przeżycie „zrozumienia”, naturalnym jest dla tych uczestników utożsamianie tego „zrozumienia” z oświeceniem. Jednak następnie trener stara się przekonać dziesiątki innych uczestników, że „dostali to”, nawet jeśli w istocie to, co odnaleźli, było dla nich przygnębiające, trywialne lub trudne do pojęcia. Mylącym jest zrównywanie przeżycia kogoś, kto odczuwa smutek, gniew, resentyment i rozczarowanie w okresie przeznaczonym na „zrozumienie”, z kimś, kto eksploduje śmiechem z kosmicznego żartu i przez następne trzy dni czuje się, jakby był „na haju”.
Obie te osoby, jak twierdzi est, „zrozumiały”, ale jeśli mamy używać języka tak, jak normalnie jest używany, nie możemy powiedzieć, że obie te osoby „przeżyły oświecenie”. Takie przeżycie musi zawierać pewność, światło i jasność; wszechświat staje się jasny i przejrzysty, życie staje się lżejsze. Jak wyraził to pewien mistrz Zen, po doświadczeniu oświecenia wszystko pozostaje takie samo, jak przedtem, tyle że dwie stopy nad ziemią.
Jednak według Wernera, wszyscy uczestnicy treningu „pojmują”, przez co on rozumie, że w pewnym momencie (zazwyczaj czwartego dnia) wszyscy oni wyłamują się ze swej identyfikacji z własnym umysłem i ciałem, uzyskując przebłysk tego, kim naprawdę są, co zazwyczaj jest równoznaczne z tym, kim byli cały czas.
Jak mówi Werner: „Dana osoba przestaje się identyfikować ze swoim umysłem, przestaje się identyfikować ze swoim ciałem, przestaje się identyfikować ze swoimi emocjami, przestaje się identyfikować ze swoimi problemami, przestaje się identyfikować ze swoją mają, zaczyna dostrzegać, że nie jest Grą”. Wraz z tym zaprzestaniem identyfikacji dana osoba odkrywa esencję dramatu, którą jest po prostu ona sama. „Ja sam to wszystko, co jest”, mówi Werner. „Chodzi o to, że to jest to. Staramy się osiągnąć to, co jest już zrealizowane, dlatego to jest takie łatwe. To, co jest już zrealizowane, to… ty sam”. Ściana oddzielająca uczestników od tego, kim w rzeczywistości są, zostaje częściowo rozbita w czasie „procesu zrozumienia”.
Niektórym uczestnikom pęka tylko kilka cegieł, u innych cała ściana może zostać całkowicie rozbita, czego skutkiem jest to, co nazywamy przeżyciem oświecenia. W obu jednak przypadkach, jak twierdzi Werner — niezależnie od tego, czy uczestnik jest w stanie euforii, czy też jest przygnębiony — nastąpiła fundamentalna zmiana: kontekst, w którym uczestnik treningu przeżywa swoje doświadczenia, będzie inny. Jak mówi trener, życie uczestnika zostanie odwrócone o sto osiemdziesiąt stopni. Jest to coś, co Werner nazywa „getting it” i co, jak twierdzi, dzieje się z wszystkimi uczestnikami treningu, nieważne, czy są w euforii czy nie, a co ja nazywam przeżyciem oświecenia, i co przydarza się jedynie niektórym z nich. Jest to za każdym razem przeżycie spokojnego „odpuszczenia” własnego umysłu i ciała, zaprzestania identyfikacji z tą maszyną oraz utożsamianie się ze wszystkim jako z „sobą”.
Większość z tych, którzy odczuwają euforię podczas czwartego dnia treningu, nie ma prawdopodobnie najmniejszego pojęcia, dlaczego są tak radośnie podnieceni, ale wytłumaczenie Wernera na temat tego procesu wydaje się sensowne: nawet w samym akcie powiedzenia „wszyscy jesteśmy maszynami” uczestnik treningu w istocie przestaje się ze swą maszyną, swoim umysłem, identyfikować, a ta dysocjacja jest jego przeżyciem oświecenia.
Istotne jest, by zrozumieć, co Werner ma na myśli, mówiąc o „zrozumieniu” i o sposobie, w jaki pojawia się przeżycie oświecenia, ponieważ niebezpieczeństwo w czytaniu o treningu est polega na tym, że widzi się to jako pewną serię intelektualnych stanowisk, którą trzeba ocenić na podstawie ich wewnętrznej logiki i zewnętrznych związków z innymi szeroko akceptowanymi stanowiskami. To podejście ma tak samo niewielką wartość, jaką by miało zastosowane do twierdzenia mistrza Zen, że Budda to dwa funty lnu. Poglądy głoszone przez est (takie jak „Umysł jest liniowym ułożeniem…”, i tym podobne) nie są niezbędną podstawą do stworzenia przeżyć oświecenia, a przyjęcie ich mogłoby być niebezpieczne.
Uwaga: Tekst pochodzi z książki Księga est.
No Comments