Minęły dwa dni… Były to upalne dni. W hotelu klimatyzacja działała bez zarzutu, ale na zewnątrz upał zapierał dech.
Były to dni intensywnej pracy od 8:00 rano do wieczora, a często do nocy. Tematem przewodnim było słuchanie i odkrywanie tego, co ludzie mówią naprawdę oraz jaki wpływ ma sposób wypowiadania się na tworzenie subiektywnej rzeczywistości.
Sesję poranną rozpoczęliśmy badaniem strategii. Zaczęło się całkiem niewinnie. Jedna z uczestniczek, Elisabeth, przedstawiła problem, z którym borykała się od dawna.
— Hm — powiedziała — mam poważny kłopot. Moje córki, już nastoletnie, nie chcą sprzątać. Sprzątanie całego domu jest na mojej głowie i to jest dla mnie męczące. Chciałabym jakoś na nie wpłynąć. Czy to jest możliwe?
— Oczywiście, możemy się tym zająć — odpowiedziałem. — Na początek mam pytanie: czy córki nigdy nie sprzątają?
— Sprzątają. Tylko gdy one sprzątają, to robią to niedbale i zawsze muszę poprawiać. Więc już wolę zrobić to sama.
Ta wypowiedź wywołała sporo wesołości w grupie.
— Jak zrozumiałem, Elisabeth, córki sprzątają, ale robią to niedbale i to powoduje, że musisz po nich poprawiać — sparafrazowałem.
— Właśnie tak. I to mnie najbardziej denerwuje. Nie mogę im powierzyć nawet tak prostej czynności jak sprzątanie. Nie wiem, czy dadzą sobie radę w życiu. To mnie przytłacza i denerwuje. Nie wiem, jak je nauczyć porządnego sprzątania.
— Jak rozumiem, twoje sprzątanie jest porządne, a sprzątanie córek jest byle jakie.
— Tak, robią to byle jak.
— Mam do ciebie kolejne pytanie: kiedy osobiście sprzątasz, to kiedy wiesz, że jest już wystarczająco czysto?
— Oczywiście kiedy wszystko lśni. Kiedy nie ma na meblach ani na podłodze żadnej plamy ani kropeczki kurzu. Kiedy wszystko posprzątam, czuję się okropnie zmęczona i dlatego chcę, żeby również córki sprzątały, ale one robią to niedokładnie. Zawsze muszę po nich poprawiać i to jest mój problem.
— Jak się czujesz, kiedy skończysz sprzątanie? — zapytałem.
— Czuję satysfakcję — odpowiedziała Elisabeth.
— Nie pytałem, co czujesz, tylko jak się czujesz. Już wcześniej powiedziałaś, jak się czujesz. Przypuszczam jednak, że nie zauważyłaś nawet, że to powiedziałaś.
Na twarzy Elisabeth pojawiło się skupienie. Wyraźnie było widać, jak szuka odpowiedzi. Po chwili powiedziała:
— Po kilkugodzinnym sprzątaniu jestem zmęczona. To chyba normalne? Czuję też satysfakcję, lubię, gdy jest czysto i sama do tego doprowadziłam. Córki nie są w stanie tak porządnie posprzątać.
— Na razie zostaw córki w spokoju. Jak usłyszałem, po zakończeniu sprzątania jesteś zmęczona.
— Tak, jestem zmęczona i czuję satysfakcję.
Wiedziałem, że Elisabeth pracuje często do późnego wieczora, dlatego zapytałem wprost:
— Sprzątasz w soboty?
— Tak, skąd wiesz?
— Kiedy w sobotę rano wstajesz, to skąd wiesz, że trzeba posprzątać?
— Ponieważ widzę, że jest brudno. Widzę kurz i plamy na podłodze.
— A w piątek wieczorem?
— W piątek wieczorem jestem zmęczona całym dniem i nie widzę tych plam ani kurzu.
Po tej wypowiedzi na sali zapanowała ogólna wesołość. Richard nie mógł już wytrzymać i odezwał się głośno:
— Jak powiedziałaś, w piątek wieczorem nie widzisz ani plam, ani kurzu, bo jesteś zmęczona. W sobotę rano jesteś wypoczęta i widzisz plamy i kurz. Jak posprzątasz, to jesteś zmęczona i wtedy znowu jest czysto. To logiczne!
— Czyli Elisabeth mierzy czystość mieszkania poziomem swojego zmęczenia — dodał ktoś inny.
Na twarzy Elizabeth malowała się konsternacja. Próbowała protestować:
— Przecież to nie jest tak. Po kilkugodzinnym sprzątaniu każdy jest zmęczony. Usiłujecie mi zasugerować nieprawdę. Zresztą tu nie chodzi o mnie, tylko o moje córki, które sprzątają niedokładnie.
Richard znowu nie wytrzymał:
— Kiedy córki sprzątają, to jesteś zmęczona? Chyba nie. Czy zdajesz sobie sprawę, że to nie córki sprzątają niedokładnie? To, że po ich sprzątaniu ty nie jesteś zmęczona, powoduje, że zauważasz plamy i kurz. Rozumiesz?
— To nie może być prawda — odpowiedziała Elisabeth. — Kiedy nie jestem zmęczona, to widzę plamy i kurz? To znaczyłoby, że córki sprzątają dobrze? Tylko mój stan powoduje, że oceniam je negatywnie? Muszę to przemyśleć.
— Przypuszczam — odezwał się Robert — że sprawa jest o wiele poważniejsza. Tu nie chodzi tylko o sytuację Elisabeth. Uważam, że wielu z nas w różnych sytuacjach czuje zmęczenie nie z tego powodu, że naprawdę jesteśmy zmęczeni. Ja na przykład jestem często zmęczony, bo tak wypada. Kiedy się napracuję i jestem zmęczony, mam wrażenie, że odwaliłem kawał roboty. Kiedy po całym dniu nie czuję zmęczenia, wtedy mam wrażenie, że ukradłem ten dzień.
— Czyli — odezwałem się — kiedy po całym dniu jesteś zmęczony, masz wrażenie dobrej pracy. Kiedy nie jesteś zmęczony, to znaczy, że nie pracowałeś wydajnie?
— Tak to mniej więcej jest.
— Słuchajcie — dodałem — dzięki Elisabeth i jej problemowi jesteśmy na tropie wielkiego odkrycia. Możemy pokusić się o dużą generalizację: ludzie mierzą jakość swojej pracy poziomem zmęczenia. Co więcej, ten odczuwany poziom zmęczenia wpływa na to, co zauważamy wokół siebie.
— Nie zgadzam się z tym — odezwał się Anton. — Kiedy cały dzień pracuję i biegam, by załatwić różne sprawy, to wieczorne zmęczenie jest czymś obiektywnym.
— Masz rację. Gdyby jednak przemyśleć coś innego: czy są takie dni, że biegasz, załatwiasz i mimo to wieczorem nie jesteś zmęczony?
— Oczywiście są. To są takie dni, gdy udaje mi się załatwić różne sprawy. Kiedy nie wszystko mi się udaje, wtedy jestem zniechęcony i zmęczony.
— Czy mógłbyś się zdecydować: zniechęcony czy zmęczony?
— To i to.
Odezwał się Robert:
— Anton, coś kręcisz. Kiedy ci się udaje, to nie jesteś zmęczony. Kiedy ci się nie udaje, jesteś zniechęcony i zmęczony. Z jakiego powodu jesteś wtedy zmęczony?
— Stop — przerwałem — możemy tak długo dywagować. Proponuję przyjąć założenie, niekoniecznie prawdziwe. Ludzie męczą się — to jest fakt. Ludzie męczą się, bo tak wypada lub tak się przyzwyczaili. Postawię retoryczne pytanie: czy można się nie męczyć? Albo inaczej, czy można cały dzień pracować i nie być zmęczonym? To są pytania, na które być może są odpowiedzi twierdzące. Proponuję zastanowić
się, jakie zyski mam z tego, że jestem zmęczony.
— Ja lubię być zmęczona — powiedziała Margarethe. — Kiedy jestem zmęczona, mogę powiedzieć mężowi, żeby na przykład zrobił mi kawę. Wtedy chętnie robi kawę i podaje mi ją.
— A gdy nie jesteś zmęczona? — zapytałem.
— Wtedy jakoś głupio mi go o to poprosić. Co innego, gdy jestem zmęczona.
Ta wypowiedź wywołała ogólną wesołość i śmiech.
Długo jeszcze trwała dyskusja na temat zmęczenia — kiedy wypada być zmęczonym, a kiedy nie. Jakie zyski i straty daje zmęczenie.
Uwaga: Tekst pochodzi z książki NLP wg Dantego, która od jutra do niedzieli będzie w weekendowym dealu.
No Comments