Browsing Tag

blokady emocjonalne

rozwój osobisty i osiąganie celów

Blokady emocjonalne moje i moich rówieśników, czyli jak pokonać samego siebie i odnaleźć harmonijną drogę do funkcjonowania w grupie

19 października 2018

Franek: Nie jest to chyba pierwszy raz, gdy zgadzam się z niektórymi stwierdzeniami z filmów. Mam teraz na myśli robienie z siebie błazna, żeby przypodobać się grupie.

Człowiek jest zdolny do najgłupszych rzeczy, byleby ktoś udawał, że go polubił, i chciał się z nim zadawać. Załóżmy, że jest grupa szkolnych celebrytek. Wszystkie one uważają się za lepsze od innych dziewczyn. Na przykład tylko przez to, że ich rodzice mają więcej pieniędzy niż rodzice pozostałych dzieci, albo dlatego, że trzymają się w grupie, a jak wiemy, w kupie siła, tfu: w grupie! Gdy mamy już taką grupę, to teraz znajdujemy jakąś dziewczynę, która nie jest specjalnie znana w szkole, a chce taka być. Co robi, żeby osiągnąć ten cel? Najpierw niemrawo podchodzi do tej grupki i próbuje z nimi zagadać, ale celebrytki są do rozmowy niechętne. W pewnym momencie zauważają, że dziewczyna X zrobi wszystko, byle przynależeć do „gangu”, i wykorzystują to w mgnieniu oka. Ona myśli i wierzy w to, że dziewczyny zaczynają traktować ją jak równą sobie. W pewnym momencie celebrytki każą jej robić przedziwne rzeczy, które X bez wahania wykonuje. Po chwili, zanim się obejrzy, jest największym  pośmiewiskiem w środowisku. Wszyscy na nią dziwnie patrzą podczas przerw na szkolnych korytarzach. Celebrytki już się do niej nie odzywają, bo osiągnęły to, co chciały, czyli upokorzenie kogoś, kto miał krótkoterminowe marzenie, żeby być jak one. Grupa jest przecież wąska, co tworzy jej elitarność, innymi słowy: nie jest dla każdego i jeżeli jakaś osoba sądzi, że może tak po prostu dostać się do tego „jakże zasłużonego grona”, to trzeba jej pokazać, jak bardzo się myli.

Czy przynależenie do grupy jest aż tak ważne, żeby się upokarzać przed innymi? Często takie osoby zapominają o swoich dawnych, prawdziwych przyjaciołach, którym naprawdę na tej osobie zależało i nie obchodziło ich wcale, jak jest ubrana i czy jest umalowana. Liczył się dla nich sam człowiek oraz właśnie bycie sobą, bycie autentycznym.

U ludzi widać, czy to, co robią, jest u nich czymś naturalnym, czy tylko udają, żeby się przed kimś popisać. Ci, którzy poznali prawdziwe wnętrze jakiegoś człowieka, od razu wyłapią, że to, co robi, jest fałszywe i pachnie kiczem.

Czym jest maska emocjonalna? Jest to sztuczna warstwa zachowań i sposobu bycia, którą ludzie pokrywają się, gdy rośnie w nich obawa przed odrzuceniem ze stron innych.

Widziałem kiedyś pewne zdanie na Facebooku: „Uważaj, kiedy podążasz za masami. Czasami M jest nieme”. Tamtego dnia chyba nie usłyszałem ani nie zobaczyłem niczego mądrzejszego niż to zdanie. Ta wypowiedź jest w 100% prawdziwa i adekwatna do tego, co dzieje się obecnie na świecie. W mniejszych społecznościach, jak szkoła, żeby mieć uznanie, wystarczy znaleźć kilku słuchaczy, którzy będą w Ciebie ślepo zapatrzeni. Przekazując im swoje racje i poglądy, szybko zdobędziesz kolejnych fanów. Jak? Poprzez mówienie o Tobie innym na poziomie pierwszych wyznawców. Oni po usłyszeniu Twoich słów od razu lecą z tymi nowinami w świat i ogłaszają je społeczeństwu.

Jest to dużo łatwiejsze niż 20 – 30 lat temu, ponieważ mamy media społecznościowe i portale internetowe typu Facebook. Teraz to dziecinnie proste. Zakładasz fałszywe konto albo stronę w takim portalu i rozwijasz je poprzez regularne wstawianie postów, w których przedstawiasz swoje przekonania. Nie zawsze jest to mądre, ale nie ma możliwości, żeby nie znalazł się ktoś ślepo w to zapatrzony. Po jakimś czasie taka osoba nie ma swojego życia i wszystko, co chce robić, to pomagać Ci i promować Twoje racje.

To jest najprawdopodobniej Twoje prawdziwe ja albo zwyczajnie sposób zwrócenia na siebie uwagi, gdy nie ma się nic ciekawego do zaoferowania. Tfu, co ja mówię! Piszę tu o wierze w siebie, rozwijaniu, a mówię, że ktoś może nie mieć niczego do zaoferowania! Każdy ma coś do zaoferowania światu, jeden więcej, drugi mniej, ale każdy MA. Czasem ktoś oferuje światu radość, jak kierowca autobusu z pewnego filmiku na Facebooku, a potem świat daje mu czadu. Możesz ten film wygooglować: „Wyrzucali go z pracy dwa razy za to, że jest wesoły”.

Dobra, pora zacząć płynąć do brzegu tego rozdziału. Wydaje mi się, że maskę emocjonalną rozpoznają u nas rodzice oraz nasi prawdziwi przyjaciele. Dlaczego uważam, że akurat oni? Bo bez względu na to, ile spędzają z Tobą czasu w ciągu dnia, będą wiedzieli, czy masz na sobie emocjonalną maskę. Zapewne nie raz zdarzyło Ci się pokazać przed nimi swoje prawdziwe ja. Jeżeli tak było, to Twoje zachowanie było w 100% naturalne, byłeś na kompletnym luzie i nie przejmowałeś się opinią rozmówców.

Skoro jesteśmy już przy takim odlocie, powiem Ci, jak to u mnie czasami wygląda, kiedy zrzucam maskę. Cóż, musisz wiedzieć, jak bardzo świrnięty jest jeden z autorów książki, którą czytasz… Otóż chyba mój najczęstszy stan, gdy nie mam na sobie maski (tak, czasami nadal zdarza mi się ją nosić), to brak zahamowań w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Jak to się u mnie objawia? Wybieram playlistę w Spotify, zazwyczaj jest to klasyka polskiego rocka albo klasyka disco. Po wybraniu muzyki podłączam się pod głośniki w domu, ustawiam głośność na maksa i odpalam. Wtedy akurat nikogo nie ma, więc szał jest prawie jak na jakimś dobrym koncercie. Śpiewam, tańczę, robię wszystko, co chcę.

Gdy ktoś osiągnie taki poziom, że nie będzie się kompletnie przejmował tym, co mówią o nim inni, to takie akcje, które ja sam robię w domu bądź w gronie bliskich osób, będzie robił w każdym miejscu — i to jest wolność.

W pewnym stopniu odnalezienie swojego prawdziwego ja to też w życiu dorosłym odpowiednia praca. Jeżeli człowiek nie wie, co chciałby robić w przyszłości, to jest ktoś taki jak psycholog pracy. Taka osoba po kilku spotkaniach i dowiedzeniu się trochę o Tobie pomaga dobrać Ci najlepszy zawód.

Psycholog pomaga też nauczyć się, jak powoli zdejmować z siebie tę emocjonalną maskę. Jak to robi? Poprzez rozmowę. Zawsze powtarzam do znudzenia wszystkim moim znajomym, że gdy mają jakiś problem, który jest dla nich bardzo uciążliwy, to lepiej z kimś pogadać niż tłumić to w sobie. Z reguły ich reakcja jest taka:

  • „Jezuuu! Po co ja mam z kimś gadać, przecież radzę sobie świetnie”. Serio radzisz sobie świetnie i nie potrzebujesz porozmawiać?
  • „Ale psycholog to stary pewnie i nic mi nie pomoże, tylko powie, że coś jest ze mną nie tak”. Nie o to chodzi, że z Tobą jest coś nie tak, tylko o to, że potrzebujesz nastawić pewne elementy własnego życia, z którymi jest coś nie tak.

Zabrzmi to może egoistycznie, ale nie przychodzi mi do głowy aktualnie żadna inna osoba, która jest najlepszym przykładem tego, ile daje taka zwykła rozmowa, niż ja sam. Dlaczego tak twierdzę? Mówię tak, ponieważ jak już wiesz, od małego zasuwałem do psychologów przez „kochaną” mamusię. Tak więc rozmawiaj z ludźmi, którzy chcą Ci pomóc. Jacek i ja napisaliśmy tę książkę specjalnie dla Ciebie. Chcemy Ci pomóc. Wykorzystaj to tak jak umiesz i robiąc ćwiczenia, uznaj to za wyzwanie (Jacek rzuca Cię na głęboką wodę, ale warto popływać), w którym nie możesz się poddać bez walki.

Jacek: A zatem wrzucam Cię znów w wir ćwiczeń i „głębokiej wody”, o której pisał Franek. Jeśli obserwujesz i słuchasz innych ludzi bez oceniania, nie powstaje w Tobie emocja. Jesteś spokojny. Kiedy umysł zaczyna się włączać, powracasz do oddechu, a emocje po prostu rozpływają się w Tobie jako świadomości.

Kluczem do nowych kontaktów z rówieśnikami jest przerwanie starych modeli komunikacji. Modele te są myślowe: widzisz znaną twarz i od razu umysł wchodzi w tryb autopilota. Zaczynasz rozmawiać i zachowywać się w znany Ci, utarty sposób, który jednak nie wnosi w relację niczego dobrego.

Od tej pory traktuj innych ludzi jak przejaw rzeczywistości. Wchodź w wewnętrzną przestrzeń ciszy i nie oceniaj myślowo rozmówcy lub rozmówców, a nie tylko pozostaniesz spokojny i bez strachu, ale też stworzysz przestrzeń do otwarcia nowej relacji.

Twój niewzruszony spokój nie będzie oznaką słabości. Ludzie zobaczą w Tobie siłę spokoju, a więc i siłę charakteru. To właśnie ta niewzruszoność stanowi siłę osobistą oraz wytrwałość życiową. Czując to, rówieśnicy zaczną Cię szanować nie ze względu na przewagę fizyczną, ale psychiczną — to wyższy poziom stabilności.

Jednocześnie rozmówcy zaczną się przy Tobie uspokajać i ufać Ci. Twój spokój udzieli im się, jak również otworzy ich na to, co nazywamy bezpieczeństwem w relacji. Ktoś tak spokojny i stabilny jest oparciem dla kompanów.

Nie to, co powiesz, a zatem hałas umysłu, będzie stanowiło Twój sukces w relacji z rówieśnikami i przełamanie własnych barier. Liczą się słowa niewypowiedziane, czyny niezrobione oraz emocje nieodczute. W tej wewnętrznej ciszy i spokoju rozpocznie się zmiana Twojej rzeczywistości w relacjach z innymi ludźmi. Nie może być inaczej, bo każda zmiana zaczyna się od zmiany Ciebie. Jeżeli z zaangażowaniem i szacunkiem do siebie, a także tej książki, rozpocząłeś już zmianę siebie, z łatwością zrozumiesz tę jakże oczywistą prawdę.

Co ciekawe, w tej fazie nie potrzebujesz ani książki, ani autorów. To, czym jesteś, a więc wewnętrzna cisza świadomości, będzie Cię prowadzić za rękę i efekty tej drogi pojawią się w Twoim codziennym życiu same.

Fragment pochodzi z książki „DNA Nastolatka”, której autorami są Jacek Ponikiewski i Franciszek Górski.

relacje i związki, rozwój osobisty i osiąganie celów

ZRZUCENIE MASKI PODCZAS RELACJI Z RÓWIEŚNIKAMI — BYĆ SOBĄ, CZYLI ODNALEŹĆ SWOJE PRAWDZIWE JA

8 października 2018

Franek: Nie wiadomo, czy kosmici istnieją i czy mają jakieś blokady emocjonalne. Natomiast wiadomo, że człowiek ma ich chyba najwięcej, a z pewnością więcej niż wszystkie blokady maszyn razem wzięte. Największym twórcą blokad ludzi jest ich głowa. Wiemy przecież, że z mózgu wychodzą wszystkie informacje i plany do organizmu o tym, jaką czynność chcemy zaraz wykonać, prawda? Najlepsze w tym połączeniu informacji jest to, że czasami ten przekaz jest szybszy niż my sami zaczniemy o tym świadomie myśleć. Idealnym przykładem takiego mechanizmu jest chwila, w której powiemy coś niezbyt mądrego czy adekwatnego do zdarzenia, a przecież nawet o tym nie pomyśleliśmy. Nazywamy to „przypał”. Najgorzej więc, gdy „przypał” jest nieumyślny — po prostu jakiś głupi tekst w trakcie istotnego wydarzenia albo wobec kogoś dla nas ważnego.

Takie nagłe wypowiedzi, nieuświadomione, są wyrazem naszych podświadomych blokad. Dlatego przechodząc powoli do głównego tematu rozdziału, muszę napisać coś o blokadach, które możesz w sobie mieć. Blokady pozytywne to niechęć do robienia głupich rzeczy. Gwarantami nierobienia rzeczy idiotycznych są na pewno własna godność i brak chęci do popisania się przed innymi za wszelką cenę (to jest aprobata, narkotyk społeczny, o jakim pisał Jacek). Zazwyczaj ludzie przełamują pewne granice, aby zyskać aprobatę. Może to być chociażby ilość alkoholu, którą ktoś w siebie wleje na imprezie.

Po przełamaniu tej blokady najprawdopodobniej drugiego dnia budzimy się w miejscu innym niż planowane, a może i z kimś, kogo nie było w planach, i nie wiemy, co robić.

Mądrą blokadą jest blokada psychiczna, która wyskakuje jeszcze w trakcie wykonywanej przez nas czynności, aby porzucić przełamywanie danej bariery. Nazywamy to strachem. Strach jest normalny, szczególnie u rasy ludzkiej. Przecież człowiek najbardziej boi się tego, co obce, nieznane, co po prostu nas przeraża. Nie ma sensu udawać przed znajomymi bohatera w tak głupi sposób. Jednak wiele blokad, naznaczonych strachem, uwidacznia się w relacjach z rówieśnikami. Zwyczajnie czasem się ich boimy.

Prostym przykładem takiego mechanizmu jest kontakt ze zwierzęciem, oczywiście nie każdym, ale po prostu większym od nas. Wyobraź sobie, że nurkujesz na Karaibach. Woda czysta, przejrzysta — tylko Ty i ona. Nagle widzisz w oddali zbliżającego się rekina piaskowego. Nie wiesz, że ten rekin jest niegroźny dla człowieka i że nie odnotowano żadnego ataku na ludzi ze strony tego gatunku. Twoja reakcja? Zaczynasz się panicznie bać, serce Ci bije jak oszalałe i nie wiesz, co robić, a zwierzę jest coraz bliżej. Gdy przepływa obok Ciebie, masz dwie opcje: albo zaczniesz go atakować, co raczej będzie nieskuteczne, bo nie masz przy sobie nic oprócz nóg i rąk, albo nim rekin do Ciebie dopłynie, postarasz się uspokoić własne zachowanie i reakcje emocjonalne ciała. A więc pierwszy scenariusz jest taki, że kopiesz go i walisz, a on odgryza Ci jakąś kończynę, a drugi, stanowczo lepszy, że pozostajesz w bezruchu i rekin po prostu przepływa obok.

Jeżeli potrafisz zapanować nad sobą w relacjach z rówieśnikami, staniesz się prawdziwym liderem grupy. Twoją siłą będą opanowanie i wyczuwalna dla innych stabilność emocji.

Po czym poznać prawdziwego lidera, przywódcę grupy? Po tym, że nie pokazuje w stosunku do ludzi, z którymi pracuje, że jest lepszy pod jakimś względem, czyli nie jest tzw. finger managerem. Prawdziwy przywódca przyłącza się do grupy i wnosi do zespołu nową energię, wiedzę oraz bagaż doświadczeń w danym temacie. Aby to jednak zrobić, taka osoba musi być stabilna emocjonalnie w czasie relacji z rówieśnikami.

Ktoś taki szybko przełamie lody z nowo poznanymi ludźmi i nawiąże dobry kontakt, który będzie procentował w przyszłości. Prawdziwy lider powinien być też otwarty na sugestie innych, konstruktywną krytykę i być wyrozumiały w stosunku do partnerów, z którymi jest w grupie. Uwierz mi: wszyscy będą Cię słuchać, jeżeli nie będziesz ich atakował swoim sposobem mówienia. Gdy ktoś czegoś nie rozumie, nie denerwuj się. Nerwy tylko pogorszą sytuację. Weź kilka głębokich oddechów, jeżeli czujesz, że zdenerwowanie bierze górę, i zacznij tłumaczyć drugiej osobie to, czego nie rozumie, aż do skutku. Ton, jakim tłumaczysz, nie może być agresywny, żeby odbiorca Twoich słów nie czuł się atakowany. Głos, jakim będziesz tłumaczyć, powinien być łagodny, lecz stanowczy. Najlepszym sposobem na sprawdzenie, czy przekaz dotarł do drugiej osoby, jest poproszenie jej, żeby powtórzyła polecenie, ale własnymi słowami.

Co do samej grupy rówieśników: jeśli grupa określonych ludzi ma prawidłowo funkcjonować, to te osoby powinny mieć podobne zainteresowania, czyli nadawać na podobnej częstotliwości. W szkole zaś mogą powstawać sztuczne grupy osób. Taki zespół stworzony jest z uczniów, którzy nie muszą nadawać na tym samym poziomie i każdy może mieć tylko jedno wspólne zainteresowanie. Wtedy już się tworzy temat do rozmów. Oczywiście są ludzie, którzy mają przy innych osobach na twarzy „maskę”, aby nie pokazać swojej prawdziwej natury (podobno to ma chronić przed byciem zjedzonym).

Dojrzałość emocjonalna, która objawia się zrzuceniem maski w grupie, wymaga rozwoju samego siebie, nad czym pracuje z Tobą Jacek poprzez odpowiednie ćwiczenia mentalne. Podstawą rozwoju jest zaś postęp. Od zawsze ludzkość wiedziała, że aby się rozwinąć, należy próbować czegoś nowego i zapomnieć o niektórych starych rozwiązaniach. Tak jest w każdej dziedzinie: sporcie, informatyce itp. Zacznijmy od sportu. Jeżeli trenujesz jakąś dyscyplinę, to zadaj sobie pytanie: czy dojdziesz gdzieś dalej, jeżeli nie spróbujesz nauczyć się nowych zagrywek i technik? Oprócz nowych rzeczy, jakie się poznaje wraz ze wzrostem swojego poziomu, żeby osiągnąć więcej niż inni, trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu. Opuszczenie tego stanu oznacza zmuszenie swojego organizmu do większego wysiłku niż dotychczas. Jeżeli Twój organizm będzie za każdym razem zmuszany do większego wysiłku, to po pewnym czasie stanie się to dla niego normą. Tak samo jest z przełamywaniem własnych granic w kontaktach z rówieśnikami i dorosłymi. Możesz zawsze odzywać się do ludzi gburowato, z poczuciem wyższości, albo w ogóle z nimi nie rozmawiać z uwagi na lęk, ale takie podejście, szczególnie w nowych znajomościach, od razu spisze tę relację na niepowodzenie.

Warto zatem pamiętać o kilku rzeczach:

  1. Podczas rozmowy nie zapominać o drugiej osobie i ją też dopuścić do słowa, a nie tylko samemu ciągle „nawijać”.
  2. Zadawać drugiej osobie pytania dotyczące jej życia i poczucia humoru. Wtedy taka osoba zobaczy, że nas interesuje i nam na niej zależy.
  3. Rozmawiać więcej na żywo, a nie przez Skype’a, Messengera i inne aplikacje tego typu. Do czegoś takiego przyczyni się spędzanie razem czasu.

W życiu trzeba pamiętać o tym, żeby utrzymywać relacje nie tylko z rówieśnikami i innymi znajomymi, ale i z dorosłymi. Najważniejszymi dorosłymi, z jakimi powinno się rozwijać relację i polepszać kontakt, są nasi rodzice. Na początku życia każdego młodego człowieka relacja z nimi jest na ogół bardzo dobra, chyba że rodzice nie poświęcają wystarczająco dużo czasu swoim dzieciom. Trzymając się scenariusza z brakiem zainteresowania własnym potomstwem, możemy się spodziewać pogorszenia relacji na linii rodzic – dziecko. Młody człowiek dojrzewa, a na jaw wychodzą frustracje, a im większe nerwy, tym mocniejsze słowa. Na pewnym etapie słowa, jakie będą padać, nie powinny mieć miejsca w stosunkach rodzic – dziecko, chyba że stałoby się coś naprawdę poważnego. Zwykła sprzeczka rodzinna nie jest czymś wielkiej wagi. Gdy młody człowiek wstępuje w okres dojrzewania, jego hormony buzują. Kiedy w Tobie wszystko się zmienia, Twoje podejście do tego, co mówią rodzice, także ulega zmianie. Jeśli masz gdzieś to, co słyszysz od taty czy mamy, oni też się denerwują, przez co wszyscy jesteście na siebie wkurzeni.

Dobra, ale przecież nie tylko Ty jesteś zawsze wszystkiemu winien, a wiem z własnego życia, jak denerwujący może być rodzic, który czepia się o byle co! Gdy on tak się czepia, Ty dostajesz szału i myślisz sobie, że masz nienormalnych rodziców. Tylko proszę, nie wmawiaj sobie teraz, że nie naciskasz na nich w takich sytuacjach, bo na pewno chociaż raz Ci się to zdarzyło.

Co robić, żeby nie dolewać oliwy do ognia? Kiedy przewidujesz, że np. twój tata będzie Cię krytykował za jakąś głupotę, istnieje kilka sposobów na brak konfliktu:

  1.  Gdy ujrzysz ojca idącego w Twoją stronę, to po prostu zejdź mu z drogi. Nie dyskutuj i nie udowadniaj swoich racji, bo nie warto.
  2. Następny sposób wymaga trochę więcej wkładu własnego. W tej metodzie musisz uspokoić się wewnętrznie, gdy wyczujesz agresję w zachowaniu rodzica (tego też uczy Cię Jacek w czasie ćwiczeń). Kiedy już uda Ci się opanować, to rozmowa nawet ze zdenerwowanym tatą nie będzie dla Ciebie żadnym problemem.

Jacek: Jeżeli udało Ci się wejść w ciszę, którą jesteś, na pewno zacząłeś zadawać sobie pytanie, czym właściwie można nazwać to coś, tę świadomość i zarazem Twoją najgłębszą istotę.

Znajdź najpierw chwilę czasu w ciągu dnia, aby spotkać się ze źródłem własnego istnienia w ciszy parku lub domu. Jeżeli kontemplacje i wchodzenie w kolejne stany świadomości zajmą Ci kilka dni, to nic dziwnego i nic niewłaściwego. Ważne, żebyś był wtedy sam — w tych momentach kontemplacji. Przychodzimy przecież na świat i odchodzimy z niego w samotności. Ta dziwna pustka, brak hałasu wokół, stanowi bramę do głębi tego, kim jesteś.

Fragment pochodzi z książki „DNA Nastolatka”, której autorami są Jacek Ponikiewski i Franciszek Górski.