Browsing Tag

e-biznes

e-biznes i sprzedaż

Kreatywna sprzedaż: korzyści oraz kluczowa potrzeba

15 stycznia 2021

Pokazuj ludziom korzyści, a nie cechy produktu

Jedna z podstawowych zasad w sprzedaży mówi: ludzie kupują korzyści, a nie cechy produktu. Ludzi nie interesuje, jakie są cechy danego produktu. Ludzi interesuje, co dany produkt czy usługa „robią” i jakie korzyści będą z tego mieli! Jednym z podstawowych błędów popełnianych w sprzedaży jest podawanie zainteresowanym własnych powodów, dla których uważamy, że warto kupić dany produkt. Mówimy: „Nasza firma istnieje od… roku, mamy największy wybór asortymentu X. Produkt, który panu oferuję, jest najwyższej jakości” itd. Jest to błąd . Kupującego to nie interesuje. Osoba kupująca szuka odpowiedzi na następujące pytania: „Co w tym jest dla mnie?”, „Co zyskam dzięki tej transakcji?”.

Im jaśniejsza odpowiedź na to pytanie, tym większe szanse na zamknięcie sprzedaży. Właściciela firmy nie interesuje, czym jest elektroniczna faktura. Właściciela firmy interesują jedynie korzyści wynikające z jej wystawiania. Chce on uzyskać jasną odpowiedź na następujące pytanie: „Co w tym jest dla mnie?”, „Co uzyskam dzięki transakcji?”, „Ile uda mi się zaoszczędzić i jak szybko zwrócą mi się poniesione koszty?”. Osoba sprzedająca elektroniczną fakturę, mówiąca o jej cechach, ma raczej niewielkie szanse na zamknięcie sprzedaży. Osobę zainteresowaną interesują tylko i wyłącznie korzyści, jakie będzie miała dzięki zawarciu transakcji. Poniżej podam przykład próby sprzedaży, która z pewnością nie zostanie sfinalizowana.

Omówię popełnione błędy i wskażę prawidłowe podejście.

Rysunek 5. Billboard reklamowy

Jest to czołowy billboard i hasło reklamowe jednej z prywatnych uczelni wyższych. Stał się on główną wizytówką uczelni. Został umieszczony na tramwajach, przystankach, murach uczelni, stronie internetowej oraz ulotkach reklamowych. Billboard ten miał jedno zadanie: nakłonić do podjęcia nauki we wskazanej uczelni. Spójrzmy na ten billboard oczyma przyszłego studenta i zobaczmy, jakie budzi w nim odczucia. Przyszły student szuka odpowiedzi na pytanie: „Co w tym jest dla mnie? Co zyskam dzięki transakcji?”.

Odpowiedź, jaką otrzymuje: „Nauka na tej uczelni będzie dla mnie wyzwaniem. Będę musiał stawić czoła samemu sobie oraz wykładowcom. Jeśli uda mi się ją ukończyć, będę miał wysokiej jakości wykształcenie. Jednak co będzie w przypadku, gdy nie uda mi się sprostać poziomowi nauki? Lepiej będzie, jak poszukam sobie innej uczelni. Nie chcę się z nikim siłować. Chciałbym dobrze wspominać ten okres w moim życiu”.

Punkt widzenia uczelni: świetnie wykonany billboard, doskonale oddający wysoką jakość nauczania na naszej uczelni. Jakość nauki to nasz największy atut! Jesteśmy z niego niezwykle dumni.

Błędy popełnione przez uczelnię:

  • Pokazywanie cech produktu, zamiast korzyści płynących z przeprowadzenia transakcji.
  • Podawanie własnych powodów przemawiających za kupnem.
  • Nieefektywne wykorzystanie budżetu na reklamę.

Skutkiem popełnionych błędów podczas kampanii reklamowej było zmniejszenie się liczby studentów o połowę w ciągu zaledwie 3 lat. Szkoła była zmuszona ciąć koszty. Zaprzestała reklamy na tramwajach, zrezygnowała z wynajmu jednego biurowca, zapadła również decyzja o zamknięciu jednego wydziału. Poniżej schemat prawidłowego działania, jaki powinna zastosować uczelnia:

  1. Zrobić listę potrzeb, jakie chce zaspokoić klient (student) dzięki zawarciu transakcji.
  2. Ułożyć ją według ważności poszczególnych korzyści.
  3. Określić kluczowy powód zakupu.
  4. Stworzyć hasło reklamowe odzwierciedlające najważniejszą korzyść, jaką klient uzyska dzięki zawarciu transakcji.

Rezultatem jest np.: „Twój sukces, nasza wiedza!”. Hasło to pokazuje, co osiągnie student, wybierając daną uczelnię. Informuje, że do osiągnięcia sukcesu jest niezbędna wiedza, którą uczelnia daje. Pośrednio pokazuje wysoką jakość kształcenia, budzi również pozytywne odczucie chęci niesienia pomocy studentowi. Myślę, że to hasło przyniosłoby o wiele więcej korzyści dla uczelni. Ważne jest, aby w trakcie procesu sprzedaży posługiwać się językiem korzyści. Cechy produktu powinny być jedynie argumentami za tym, że obiecywana korzyść jest możliwa do osiągnięcia.

Przykład. „Dzięki temu, że samochód ten ma pojemny bagażnik (cecha produktu), będzie mógł pan zabrać ze sobą na wakacje wszystkie potrzebne rzeczy. Tak pojemny i przestronny bagażnik na pewno będzie również pomocny w trakcie robienia cotygodniowych zakupów (korzyść z produktu)”.

Gra sprzedaży

Umiejętność sprzedaży tak naprawdę sprowadza się do jednego: do odkrycia kluczowej potrzeby rozmówcy, a następnie przedstawienia mu oferty w taki sposób, aby ten miał pewność, że otrzyma to, czego potrzebuje. Pamiętaj o zasadzie 90/10. 90% decyzji zakupowych jest podejmowanych na podstawie 10% korzyści, jakie zaoferujesz klientowi. Twoim zadaniem jest odkrycie, jakie to korzyści. W chwili gdy odkryjesz kluczowy powód zakupu, staraj się o nim mówić więcej i więcej, nie pozwalając zrezygnować klientowi z zakupu. Musisz wiedzieć, że tak jak w każdej sprzedaży, istnieje kluczowa korzyść, dla której klient decyduje się na zakup. Tak również w każdej sprzedaży występuje kluczowa obiekcja klienta, powstrzymująca go przed decyzją o zakupie.

Zasada 90/10

Dzięki wiedzy na temat kluczowego powodu zakupu jesteśmy w stanie przeciwstawić się obiekcjom klienta. Jeśli klient będzie uchylał się od dokonania zakupu, wymyślając coraz to nowe powody, należy za każdym razem odpowiadać: „Tak, ma pan rację, ale… (kluczowy powód zakupu)”. Załóżmy, że prowadzimy sprzedaż wysokiej jakości sprzętu do nurkowania.

Klient: „Sprzęt ten jest zbyt kosztowny, nie mogę pozwolić sobie na jego zakup. Państwa konkurencja oferuje go średnio o 30 % taniej”.

Sprzedawca: „Tak, to prawda, ma pan całkowitą rację. Na rynku są firmy oferujące sprzęt nurkowy tańszy nawet o 30%, jednak gwarantujemy, że oferowane przez nas wyposażenie jest najwyższej jakości, co zapewni panu większe bezpieczeństwo podczas nurkowania”.

Klient: „No nie wiem, czas oczekiwania na państwa sprzęt nurkowy to blisko 3 tygodnie, podczas gdy u innej firmy z branży maksymalny czas oczekiwania na dostawę wynosi 2 dni”.

Sprzedawca: „Rzeczywiście, słuszna uwaga. Niestety na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie dostarczyć panu sprzętu, o którym mowa, w krótszym czasie. Jego sprzedaż przekroczyła nasze wszelkie oczekiwania (reguła społecznego dowodu słuszności), jesteśmy właśnie w trakcie uzupełniania zapasów. Jednak nieco dłuższy czas oczekiwania na pewno zrekompensuje panu wysoka jakość wykonania, co niewątpliwie bardzo przełoży się na pana bezpieczeństwo podczas nurkowania. Nie chciałby się pan chyba spotkać z sytuacją awarii sprzętu pod wodą, prawda? Co wówczas by pan zrobił?”.

Klient: „Ma pan rację, nie ma co oszczędzać na własnym bezpieczeństwie”.

Powyższy przykład to oczywiście uproszczenie, jednak doskonale pokazuje, w jaki sposób można zamknąć transakcję, jeśli klient próbuje nam „uciec”. Za każdym razem, gdy kupujący zgłasza kolejne obiekcje, sprzedający odpowiada: „Tak, ma pan całkowitą rację, jednak dzięki… (cecha produktu) ma pan absolutną pewność, że… (kluczowa przyczyna zakupu)”.

Technika ta sprawdza się, jeśli podczas rozmowy z klientem odkryjemy jego główny motyw zakupu.

W jaki sposób odkryć główny motyw klienta przy dokonywaniu zakupu? W tym celu należy zadać następujące pytanie:

„Szanowny panie, gdyby miał pan kiedykolwiek kupić ten produkt, to co skłoniłoby pana do podjęcia decyzji?”.

Po zadaniu tego pytania daj klientowi parę chwil na zastanowienie, nie przerywaj. Jeśli zadasz to pytanie w swobodny sposób, teoretyczny klient zapewne odpowie:

„No cóż, jeśli kiedykolwiek miałbym kupić ten produkt, musiałbym być przekonany, że…”.

W ten sposób jesteśmy w stanie poznać główny motyw klienta przemawiający za zakupem.

Później zrób wszystko, aby przekonać rozmówcę, że osiągnie daną korzyść (motyw zakupu) natychmiast, gdy tylko przyjmie Twoją ofertę.

Fragment pochodzi z książki „Zwycięska przewaga w biznesie”, której autorem jest Paweł Wiącek.

e-biznes i sprzedaż

Storytelling — sprzedaż przez opowiadanie historii

15 listopada 2016

„Ludzie od zawsze opowiadali i tworzyli historie. Opowieści są źródłem rozrywki, przestrogi oraz edukacji. Mają jeden nadrzędny cel: wywołać emocje. Za nami setki lat ustnych opowieści, literatury i teatru. Stosunkowo niedawno pojawił się film, którego atrakcyjność wizualna daje mu niebywale potężne środki wywołania emocjonalnego zaangażowania u odbiorcy.

Jako przykłady można podać historię, którą snuje o sobie Robert Lewandowski, promując w reklamie markę Huawei, czy też poniższe wzruszające opowieści marki Pantene:

  1. https://youtu.be/Ect56804xfA,
  2. https://youtu.be/gU4xtXiEoAY.

Ten, kto lepiej opowiada swoją historię, wygrywa dziś w biznesie w walce o uwagę konsumentów. Jeśli opis produktu jest dobrą opowieścią, to szybko zyskuje zasięg i generuje wartościowy ruch na stronie WWW. Dzięki prawidłowemu sposobowi narracji marka może zwiększyć swoją rynkową pozycję.

Jaka jest dobra opowieść?

Dobrą opowieścią jest historia, którą pamiętasz i potrafisz przywołać mimo upływu czasu. Opowieść o firmie czy jej produkcie jest prowadzona według ścisłych reguł.
Dobra opowieść jest:

  • Prosta — łatwa w zrozumieniu, w przyswojeniu i w dalszym powtarzaniu. Im jest prostsza, tym naturalniej osadza się w wyobraźni odbiorcy, w jego realiach, w tym, co zna i widział w swoim życiu. Pozwól odbiorcy rozkoszować się znanym mu światem, w którym umieszczasz opowieść. Odbiorca wtedy najwięcej z tego przyswoi.
  • Zaskakująca — tworząca efekt „wow, tego się nie spodziewałem”. Umysł każdego człowieka przewiduje i bawi się w odgadywanie, co będzie dalej w opowieści. Tym większą przyjemność wywołują w nas opowieści, które potrafią wypaść z „torów” i zaskoczyć zwrotem akcji w narracji. Przewiduj, co widzi w swojej wyobraźni odbiorca, co podpowiada mu umysł odnośnie do najbliższych wydarzeń, i zaskocz go czymś niespodziewanym. Słowem: łam spodziewane schematy w opowieściach.
  • Emocjonalna — to absolutnie wymagany składnik opowieści. Działaj na emocje. Im silniej, tym lepiej! Silne emocje powodują, że ludzie chcą się natychmiast nimi podzielić. Pamiętaj, że najsilniejszą ludzką emocją jest strach. Strach jest wszechobecny. Jest doskonałym motywatorem do zmian. Emocje są kluczem w pozyskiwaniu wiedzy o świecie przez ludzi.

Myślenie powierzchowne czy analityczne?

Myślenie powierzchowne jest przyjemne, ze względu na szybkość i wynikającą z niej łatwość rozpracowywania docierających informacji. Natomiast myślenie analityczne jest powolne, męczące, wymaga sporego zaangażowania, w efekcie nie generuje przyjemności, a szybkie przeciążenie umysłu. Najbardziej naturalny sposób przekazywania i przyswajania informacji to sposób ogólny, bez wchodzenia w szczegóły. Im bardziej ogólnie, im mniej skupienia na detalach, tym lepiej. Tworząc opowieść, pracuj z myśleniem powierzchownym, zwalcz pokusę nagromadzenia informacji.

Jak utrzymać uwagę?

Zakończenie opowieści jest zbudowane tak, by zostało zapamiętane. Często staje się punktem wyjścia do dalszych rozważań i dyskusji. Podczas obcowania z materią opowieści chcemy się jak najszybciej dowiedzieć, jak się ona zakończy. Pojawia się luka informacyjna. Zdaniem Roberta Cialdiniego właśnie ta tajemnica jest sekretną bronią utrzymywania uwagi. Ciekawość nas napędza. Zaspokojenie luki informacyjnej jest niezmiernie ważne, lecz pamiętaj, aby odwlekać je w czasie — potęguje to uwagę odbiorców i wzmacnia ciekawość, co będzie dalej. Opowieść biznesową zakończ przesłaniem wzbogacającym odbiorcę.

Co fascynuje w opowieściach?

Opowieść to zapis zmian. Ciągle się zmieniasz, tak samo jak wszystko naokoło Ciebie. Zmiana pociąga i fascynuje, nawet jeśli tylko się o niej czyta czy ogląda ją w kinie. Jest kwintesencją życia. Dramaturgia zmiany to kopalnia pomysłów na opowieści. Zmiana stanu rzeczy powoduje powstanie emocji. Opowiadając, odważnie łechtaj zmysły odbiorcy, by uruchomić jego wyobraźnię.

(…)

Storytelling = sukces
Tworząc opowieść, baw się tym, baw się słowem, bądź odważny w odkrywaniu swoich możliwości. Nie ustawaj w pracy. Systematyczność pisania doprowadzi Cię do sukcesu!”

Fragment pochodzi z książki „Biblia e-biznesu 2. Nowy Testament” pod redakcją Macieja Dutko.

e-biznes i sprzedaż

Nisza w e-usługach

28 października 2016

„Specyfika rynku internetowego sprawia, że zmiany zachodzą tutaj w zaskakującym tempie i przynoszą wiele szans na wejście w dochodowy biznes. Pojawienie się na polskim rynku Facebooka wywołało falę szybko rosnących agencji social media, czyli firm zajmujących się marketingiem w mediach społecznościowych. W czasie kilku lat garażowe projekty przerodziły się w wyspecjalizowane kilkudziesięcioosobowe firmy o dużych przychodach. Symbolem sukcesu w tej niszy rynkowej jest agencja Socializer, która po pięciu latach działalności przy wycenie kilkudziesięciu milionów złotych została wchłonięta przez międzynarodową korporację.

Zmiany w prawie przyczyniły się do powstania podmiotów usługowych wspierających biznes e-commerce w regulowaniu kwestii prawnych. Przykładem mogą być Trustme.pl oraz inne firmy oferujące ochronę prawną sklepów internetowych związaną m.in. ze stałym monitoringiem wzorca regulaminu. Sztandarowa usługa tego rodzaju podmiotów była odpowiedzią na nadużycia nieetycznie działających organizacji prokonsumenckich, które wykorzystywały niedoskonałości rejestru klauzul niedozwolonych.

Dążenie do ciągłego zmniejszenia dystansu e-zakupów w stosunku do zakupów tradycyjnych sprawia, że w szybkim tempie wyrastają firmy tworzące różnego rodzaju wirtualne wizualizacje produktów. Liderzy rynku myślą nawet o tym, aby za sprawą drukarek 3D i peryferii komputera włączyć do procesu zakupowego w e-commerce zmysły węchu i dotyku. Prawdopodobnie jest na tym polu jeszcze wiele do odkrycia, nie wspominając o znanej od lat, ale wciąż rzadko wykorzystywanej w e-sprzedaży technologii Augmented Reality (AR; z ang. rzeczywistość rozszerzona).

Poszukując atrakcyjnej niszy w e-usługach, warto bazować na długookresowych trendach. Stały spadek tradycyjnej telewizji na rzecz VOD (ang. Video on Demand — wideo na życzenie) przyczynia się do powstania firm specjalizujących się w kampaniach wideo w serwisie YouTube. Przykładem może być firma LifeTube, która skupia najpopularniejszych twórców kanałów serwisu YouTube i sprzedaje reklamę wideo, opierając się na ich zasięgu i rozpoznawalności. Oczywiście należy pamiętać, że przenoszenie budżetów reklamowych z TV do VOD wiąże się zarówno ze zmianą przyzwyczajeń konsumentów, jak i z niedoskonałościami starszego systemu (skuteczność tradycyjnej reklamy TV trudniej zmierzyć).”

Fragment pochodzi z książki „Biblia e-biznesu 2. Nowy Testament” pod redakcją Macieja Dutko.

e-biznes i sprzedaż

Co przyniesie przyszłość?

21 października 2016

„Rynek e-commerce, z racji swojego zasięgu i wygody dla klientów, będzie rósł w siłę, choć sama dynamika będzie maleć. Według różnych analiz przewiduje się, że do 2020 r. udział e-commerce w handlu detalicznym może wynieść nawet 10%. Wzrost znaczenia dużych podmiotów i ich siła będą prowadzić do stopniowej konsolidacji rynku i umacniania swojej przewagi nad pozostałymi graczami, co nie oznacza, że przetrwają tylko najwięksi. Wciąż będzie miejsce dla małych e-sklepów oferujących niszowy czy specjalistyczny asortyment, konkurujących unikalnym podejściem do klienta czy sprzedających produkty taniej niż konkurencja. Zmiana zachowań i zwyczajów konsumentów, którą już można zaobserwować, powoduje, że zakupy w internecie, choć ciągle kojarzone głównie z niższą ceną, będą wybierane coraz częściej z uwagi na wygodę i szerszy asortyment. Wbrew pozorom to właśnie duże e-sklepy i podmioty dwukanałowe (prowadzące sprzedaż stacjonarną i online) przyczynią się do większego zaufania do idei zakupów internetowych, gwarantując swoją marką bezpieczeństwo transakcji oraz prowadząc szerokozasięgowe kampanie w telewizji i internecie.

Przyszłość e-commerce to także wykorzystanie do transakcji smartfonów, które stały się nieodzowną częścią życia kupujących w sieci. Udział ruchu z telefonów komórkowych na stronach sklepów internetowych wynosi w Polsce ponad 8% i będzie rósł. Już dzisiaj istnieją e-sklepy, dla których udział wejść ze smartfonów wynosi nawet 25% (np. w Wielkiej Brytanii jest to średnio 31,1% dla całej branży). Jeśli dodać do tego faworyzację przez Google witryn przyjaznych urządzeniom mobilnym oraz oczekiwaną przez klientów wygodę przeglądania ofert z telefonu, widać, że wzrost liczby witryn dopasowanych do funkcjonalności smartfonów jest nieunikniony.

W przyszłości zacierać się będą granice między tym, co dziś uważa się za handel online, a tym, co jest handlem offline. Cross-channelling (o którym więcej przeczytasz w podrozdziale 8.2), czyli sprzedaż w kilku kanałach, ograniczy myślenie „my — stacjonarni, oni — internetowi” i zapoczątkuje myślenie w kategorii „my, nasza firma, jeden klient”. Bo czy online, czy offline, klient jest ten sam, a mający coraz większe znaczenie efekt ROPO (ang. Research Online, Purchase Offline — wyszukiwanie informacji o produktach online przed zakupem stacjonarnym), który obecnie wynosi 40 – 50%, zmieni podejście do wielu biznesów. Dla dużej liczby graczy towarzyszenie klientowi w procesie internetowego przygotowania się do zakupów będzie Hamletowskim „być albo nie być”.

W e-commerce rosnąć też będzie znaczenie jakości usług, budowania relacji i pozytywnych doświadczeń z klientami. E-sklepy nie tylko będą miejscem transakcyjnym, ale także miejscem porad czy inspiracji. Tak jak niższe ceny są obecnie głównym motorem napędowym rynku e-commerce, tak niedługo wzrośnie rola obsługi klienta (rozdział 6.) — termin i wybór metody dostawy, szybkość reakcji na zapytania, prokonsumenckie nastawienie przy rozwiązywaniu problemów czy możliwość bezpłatnego zwrotu towaru z odbiorem z domu klienta.

Przyszłość branży to także szeroko rozumiana innowacyjność, np.: nowe rozwiązania w prezentacji produktów czy personalizacja i automatyzacja marketingu internetowego, a także ograniczenie czasu dostawy.

Fragment pochodzi z książki „Biblia e-biznesu 2. Nowy Testament” pod redakcją Macieja Dutko.

e-biznes i sprzedaż

Siła obrazu

22 czerwca 2016

„Niemal 63% Polaków nie przeczytało w 2015 r. żadnej książki. Co gorsza, w tej grupie znajdują się również osoby, które nie przeczytały artykułu dłuższego niż kilka stron. Tylko co dziesiąty Polak deklaruje, że czyta więcej niż siedem książek w roku. Jak to możliwe, zapytasz. Odpowiedź jest bardzo prosta: przekaz słowny wypiera forma wizualna.

Aż 90% informacji, jakie odbiera nasz mózg z otoczenia, to przekaz wizualny. Obraz przemawia do nas 60 000 razy szybciej niż tekst. Te dane mówią same za siebie. Marketerzy na całym świecie budują komunikację, wykorzystując tę wiedzę. Bardzo często w nawiązaniu do wyższości przekazu wizualnego nad tekstowym cytuje się znane chińskie przysłowie: „Jeden obraz jest wart tysiąc słów”.

Nasza koncentracja podczas przyswajania informacji jest coraz mniejsza. Utrzymanie uwagi czytelnika czy widza jest zatem jednym z kluczowych zadań osób zajmujących się tworzeniem treści. Coraz częstszym zachowaniem staje się szybkie „skanowanie” tekstu przez czytelnika. Umieszczenie w tekście internetowym dodatkowych elementów, takich jak zdjęcie czy film, pozwala przyciągnąć uwagę czytelnika, co często wpływa na wydłużenie czasu spędzonego przez odwiedzającego na stronie.

Popularność przekazu wizualnego w postaci zdjęć czy infografik była w ostatnich latach skrzętnie wykorzystywana przez marki na całym świecie. Jest jednak taki format wizualny, który wpływa zdecydowanie skuteczniej na nasze zmysły, a tym samym na budowanie wizerunku marki i na sprzedaż — to video.

Video pozwala jak żaden inny przekaz wywołać w widzu emocje, a te są w stanie sprzedać nawet najdroższy produkt.

Nie twierdzę, że nie jesteśmy zdolni poczuć emocji, czytając książkę czy oglądając fotografię, jednak film oddziałuje na nas na wielu płaszczyznach jednocześnie i to jest jego siła. Bardzo często tę samą postać w książce dwie czytające osoby mogą wyobrażać sobie inaczej. W filmie historia jest pokazana dokładnie tak, jak wyobraził ją sobie jej twórca. To bardzo ważne w działaniach marketingowych, gdyż te nie mają pozostawiać pola do wyobrażeń o wizerunku marki, a precyzyjnie ten wizerunek klientowi wskazywać.

Istnieje pięć elementów, które wpływają na siłę przekazu filmowego. Są to elementy, które pojawiają się w naszym codziennym życiu na każdym kroku, jednak ich połączenie w formacie filmowym może stworzyć wyjątkowo perswazyjny i niepowtarzalny komunikat.

Pierwszy z nich to ludzka twarz. Istnieją dowody naukowe, że to twarz człowieka jest punktem, na którym widz skupia swoją uwagę, i właśnie z twarzy odczytuje sygnały, które sprawiają, że wierzy w przekaz. Kilka lat temu Rockstar Games (jedna z największych stajni gier komputerowych) zdecydowała się na wykorzystanie bardzo pracochłonnej i kosztownej technologii face capture do oddania emocji bohaterów w grze L.A. Noire. Decyzja ta była podyktowana linią fabularną, w której bohaterem gry jest detektyw. Musi on przesłuchiwać świadków, aby odgadnąć, czy zeznają prawdę. Technologia face capture była niezbędna do osiągnięcia celu twórców gry. Bez realnego odwzorowania mimiki aktorów grających postaci realizacja założeń gry byłaby niemożliwa.

Drugim elementem wpływającym na siłę przekazu w formacie video jest język niewerbalny, czyli praca ciała aktora grającego w filmie. Nawet jeśli twórca filmu decyduje się na brak narracji czy dialogów, jest w stanie bardzo dużo przekazać właśnie za pomocą niewerbalnego języka aktorów. Albert Mehrabian, amerykański naukowiec badający zachowania niewerbalne, twierdzi, że 55% informacji czerpiemy z komunikacji niewerbalnej. Nasze ciała często mówią dużo więcej niż to, co przekazujemy słowami. Nietrudno jest po sposobie zachowania rozpoznać, kiedy ktoś mimo usilnych starań denerwuje się lub jest podekscytowany. Przy użyciu gestów, ruchu czy nawet mimiki aktora można oddać w filmie emocje bardziej dosadnie i wielopłaszczyznowo.

Trzecim filarem skutecznego materiału video jest narracja w postaci głosu aktora lub podkładu lektorskiego. O tym, jaki efekt może zapewnić dobrze dopasowany do tematyki filmu głos, świadczy choćby przykład Krystyny Czubówny, która wszystkim Polakom kojarzy się z filmami przyrodniczymi i trudno sobie wyobrazić kogokolwiek innego w roli lektora w takich produkcjach. Znanych i charakterystycznych głosów w polskich produkcjach filmowych jest znacznie więcej. Charakterystyczne głosy zapadają nam głęboko w pamięć. Nawet aktor mniej znany, użyczający głosu w produkcji, kiedy zagra swoją rolę ze zrozumieniem i z pełnym zaangażowaniem, może sprawić, że efekt będzie imponujący. Narracja w filmie niejednokrotnie stanowi dopełnienie obrazu. Ten zabieg artystyczny stosowany jest chętnie przez producentów filmów pełnometrażowych. Ponieważ jednak komunikacja wykorzystująca format video upodabnia się stopniowo do „dużego ekranu”, coraz częściej w produkcjach reklamowych można usłyszeć urzekające dialogi właśnie w postaci narracji aktorskiej.

Czwartym, bardzo ważnym elementem przekazu wizualnego jest ruch. Najlepsi reżyserzy na świecie wiedzą, że zaplanowana z chirurgiczną precyzją praca kamery jest w stanie zmienić nawet najmniej ciekawy obiekt w filmie w wyciskacz łez. Czasem ruch w filmie dzieje się tylko na poziomie tego, co znajduje się w nieruchomym kadrze kamery. W innych sytuacjach nieruchomemu obiektowi kamera nadaje właściwy kontekst poprzez odpowiednie ujęcie. Ruch w filmie to właśnie to, czego często z pozoru nie dostrzegamy, a co w nieoceniony sposób wpływa na nasz odbiór emocjonalny produkcji. Osadza nas on również w nieznanej przestrzeni. To, jak reżyser pracuje kadrem, powoduje, że widz może odbierać przekaz bardzo skrajnie. Ciasny kadr często wywołuje poczucie prawie klaustrofobiczne, skupione na jakimś elemencie. Szeroki kadr może nadać przestrzeni dodatkowe znaczenie. Dzięki temu widz może, oglądając film, poczuć emocje, takie jak chęć ucieczki czy odkrycia nowych krain.

Muzyka to ostatni składnik sukcesu świetnego filmu, dla wielu widzów nieodzowny. Muzycy komponujący podkłady dźwiękowe do hitów kinowych nierzadko tworzą arcydzieła na potrzeby zbudowania odpowiedniego klimatu. Ścieżek dźwiękowych do wyjątkowych filmów słucha się często jeszcze długo po obejrzeniu filmu, by przypomnieć sobie klimat i emocje, które urzekły nas w produkcji. Muzyka może (i powinna) dopełnić całości produkcji video. Źle dobrana może zaprzepaścić nawet najlepiej zapowiadający się film. Dobrze dobrana czy skomponowana ścieżka dźwiękowa lub podkład do filmu są nieprzecenionymi elementami budowania historii. Za ich pomocą twórcom filmowym udaje się sprawić, by świat w filmie był bardziej przekonujący. Muzyka jest fenomenalnym środkiem służącym do podkreślenia emocjonalnego wydźwięku sceny. Stanowi też naturalne tło dla obrazu. Filmy, które nie mają podkładu muzycznego, odbiera się zupełnie inaczej. Jeśli reżyser chce podkreślić narastające emocje, najlepszym narzędziem do wydobycia tej płaszczyzny w filmie będzie właśnie odpowiednio dobrany utwór.

Video jest fenomenalnym narzędziem do opowiadania historii. Jeśli się nad tym dłużej zastanowisz, zauważysz, że każdy przekaz, jaki Cię otacza, to historia. Filmy, piosenki, książki czy nawet opowieści Twoich znajomych to wszystko są otaczające Cię na co dzień historie. Nie wszystkie jednak są dobrze opowiedziane. Od tysięcy lat ludzie opowiadają sobie historie, zmienia się tylko forma przekazu. Nośna opowieść była kiedyś w stanie przetrwać wiele pokoleń, jednak jej przekazywanie było żmudne. Dziś ten sposób narracji przeniknął do świata biznesu. Marki nauczyły się opowiadać swoje historie, by stworzyć więź z klientami. Firmy, które nie doceniają siły przekazu emocjonalnego i są przekonane, że aby przetrwać na rynku, wystarczy dobra strategia sprzedażowa, mogą się bardzo zdziwić. Budowanie relacji w marketingu bowiem nie jest już fanaberią, a koniecznością. Ci, którzy potrafią to robić skutecznie, wygrywają!”
Fragment pochodzi z książki „Video marketing nie tylko na YouTube” Magdaleny Daniłoś.