Browsing Tag

jak zarabiać więcej

finanse i inwestowanie

Jak więcej zarabiać, kiedy po prostu nie cierpisz finansów?

15 października 2019

Niniejszy artykuł jest pierwszym z trzech, w którym pokażę Ci kilka groźnych mitów przeszkadzającym nam w zarabianiu większych pieniędzy.

Inspiracją do napisania tych artykułów jest SuperWebinar: „Jak więcej zarabiać?” który organizuję już 29 października o 20:00 czasu polskiego z Wydawnictwem Złote Myśli.

Pierwszy z tych mitów na pierwszy rzut oka nie tylko nie przypomina czegokolwiek groźnego, a nawet wygląda na bardzo szlachetną maksymę życiową!

Na co dzień zajmuję się prowadzeniem mojej firmy w Londynie The Financial Manifesto LTD, gdzie pracujemy nad aplikacją Carol do zarządzania finansami osobistymi i realizujemy eventy edukacyjne.

Jest też oczywiście, w naszych działaniach, miejsce na blog o finansach osobistych i biznesie, głównie w języku angielskim, chociaż od tego roku także z sekcją polskojęzyczną.

Kiedy niedawno zastanawiałem się, kto może pisać tego rodzaju blogi, doszedłem do wniosku, że mogą to być trzy typy ludzi:

Bogata osoba (pewnie przy okazji celebryta (celebrytka) lub influencer (influecerka), której przesłanie brzmi: „naśladuj mnie i słuchaj moich rad, a będziesz mieć tak samo niesamowite życie jak ja.”

Ekspert, który mówi coś w stylu: „Zobacz, ile lat pracowałem w znanych bankach i instytucjach finansowych, i ile posiadam wspaniałych certyfikatów; bez wątpienia moje rady na wagę złota!”

Bloger, ktoś trochę podobny do czytelników, który po prostu chce podzielić się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami z nadzieją (i zamiarem), że będą one miały pozytywny wpływ na życie i finanse innych.

Uważam, że najbardziej odpowiednią dla mnie jest trzecia kategoria. Nie oznacza to, że jestem biedny i nieznany lub nie mam specjalistycznej wiedzy finansowej! Bycie celebrytą lub super milionerem nie jest moim celem biznesowym. Te cele, tak przy okazji wyłożyliśmy w naszym Manifeście.

Mimo, że czuję się całkiem nieźle w finansach, to właściwie to nie przepadam za nimi!

Myślę, że znam się na finansach osobistych i mógłbym spokojnie ubiegać się certyfikat doradcy finansowego. Jednak gdzieś głęboko w sercu, wolałbym raczej zajmować się współczesną literaturą, zwłaszcza science fiction, muzyką i kinem (o tańcu nie wspominając) – niż na przykład spędzać czas na sesjach z kalkulatorem finansowym.

Myślę, że prawdopodobnie każdy, kto chce przeczytać jakiś blog finansowy, oczekuje, że blogerzy ubóstwiają zarządzanie finansami osobistymi, pasjonują się bez pamięci wiadomościami z branży finansowej i są stale podekscytowani nowymi poradami dotyczącymi pieniędzy.

W takich stwierdzeniach jest trochę prawdy i sam czasem ulegam takim emocjom, nie zamierzam zaprzeczać! Ale generalnie bardziej pasjonuję się owocami, jakie właściwe zarządzanie finansami osobistymi wnosi do naszego życia.

A najsmaczniejszy owoc to wolność finansowa!

Zacząłem uczyć się finansów nie tyle z pasji do pieniędzy co z powodu okropnych problemów finansowych. To było bardzo bolesne doświadczenie; opowiadanie o tym doświadczeniu i „procesie uzdrawiania” można znaleźć m. in. na moim blogu i w moich kursach.

Bardzo pomocne w dochodzeniu do dobrej formy finansowej były takie doświadczenia jak m. in. kilka miesięcy pracy jako menedżer PR w polskim oddziale Rich Dad. Czytanie Kiyosakiego (a także autorów takich jak Harv Eker czy Bodo Schäfer) było bardzo inspirujące.

Potem miałem okazję prowadzić marketing dla firm zajmujących się szkoleniami z zakresu finansów osobistych w Warszawie, gdzie organizowaliśmy znane seminaria dotyczące finansów, nieruchomości i biznesu. Napisałem nawet książkę o edukacji finansowej wydaną przez Wydawnictwo Złote Myśli.

Dzięki temu w moich kursach internetowych, czy webinarach znajdziesz wiele przydatnych i sprawdzonych informacji. Nie oczekuj jednak, że będę nieustannie podekscytowany pieniędzmi!

Pieniądze to tylko narzędzie. Coś bardzo przydatnego w naszym życiu i biznesie. Trzeba więc poznać od podszewki reguły planowania finansowego i konsekwentnie przestrzegać ich w życiu.

Zatem pierwszy niebezpieczny mit, którego trzeba wyrugować z naszych finansów to przekonanie, że musimy kochać, to co robimy. Wcale nie musimy! Może nawet nie powinniśmy?

Idea „kochania tego, co robimy” sięga XIX wieku, kiedy to Mark Twain oznajmił „Find a job you enjoy doing, and you will never have to work a day in your life.” („Znajdź pracę, która Ci sprawia przyjemność, a nigdy nie przepracujesz dnia w swoim życiu.”).

Brzmi fantastycznie, nieprawdaż? Nadaje się na popularnego mema na Facebooku, czy na motto do jakiegoś motywacyjnego eseju. Jednak nie jest wcale łatwo przełożyć taką maksymę na praktyczne działanie, na codzienną pracę.

„Rób to, co kochasz. Kochaj to, co robisz” – tego typu hasła były w ostatnich latach powtarzane przez miliony ludzi na całym świecie, w tym takich gigantów biznesu, jak Steve Jobs. Jak to zwykle bywa, wszystko zależy od tego, jak definiujesz i interpretujesz to, co czytasz.

Co na przykład oznacza dla Ciebie „kochać”? Może skuteczniej byłoby powiedzieć sobie, że to, co robię ma być dla mnie, i innych, użyteczne? Ma nam przynosić korzyści? Osobiście sugerowałbym używanie takiego właśnie języka, bardziej praktycznego i zrozumiałego w codziennych zmaganiach.

Większość z nas niespecjalnie kocha dość nudne i schematyczne finanse osobiste; ma na ogół ambiwalentny stosunek do pieniędzy. A to praktycznie uniemożliwia zarabianie większych pieniędzy. To poważna przeszkoda na drodze do akumulowania bogactwa.

Jeśli do tego dodamy więc ten popularny mit, że powinniśmy kochać, to co robimy – klęska finansowa gotowa!

Wcale nie musisz kochać tego, co robisz. Wystarczy, że robisz to, co ma dla Ciebie sens, jest korzystne i przynosi pozytywne rezultaty.

Nie musisz kochać finansów, aby być dobrym w finansach; czasem wystarczy, że rozumiesz, jak ogromną rolę pieniądze pełnią w naszym życiu i po prostu działasz zgodnie z takim przekonaniem.

Autor: Andrzej Mańka

 

Zapisz się na SuperWebinar pt. „Jak zarabiać więcej pieniędzy?”! Odbędzie się on 29 października (wtorek) o godzinie 20:00.

finanse i inwestowanie

Zapomnij o oszczędzaniu. Musisz więcej zarabiać!

12 kwietnia 2019

Na kilka dni przed webinarem, który wspólnie ze Złotymi Myślami przygotowuję dla Czytelników i Czytelniczek Złotych Myśli, postanowiłem napisać bardzo szczególny artykuł. Na rozgrzewkę, i trochę, by pogłębić nasze spotkanie on-line, które odbędzie się już w poniedziałek, 15 kwietnia 2019 roku wieczorem.

Podczas webinaru będziemy mówić o finansach rodziny. Będzie pięć bardzo, ale to bardzo ważnych rzeczy, które musimy wziąć pod uwagę, by skutecznie prowadzić nasz rodzinny biznes, bowiem finanse rodziny to rodzaj przedsiębiorstwa! Może najważniejszego, jakim przyjdzie nam w życiu zarządzać, niezależnie od tego, jak wielkie i imponujące są nasze inne biznesy.

Na webinarze skupimy się na pełnej i szczęśliwej rodzinie, jaką ja sam mam, i na jej podstawie będziemy budować różne, uniwersalne modele, które pozwalają na skuteczne zarządzanie finansami rodziny i wyciągać użyteczne dla wszystkich zainteresowanych wnioski.

Jakkolwiek dość często, także w rodzinach, przechodzimy dramatyczne chwile lub mamy poważne problemy do rozwiązania. Bywają rodziny szczęśliwe, ale też bardzo niepocieszone. Takie, które prosperują i te, które zmagają się z niedostatkiem. Wreszcie są rodziny pełne i takie, w których matki samotnie wychowują dzieci.

I o takiej właśnie rodzinie, która nie dość, że niepełna, to jeszcze przechodzi przez poważne tarapaty, chciałem dzisiaj napisać. A inspiracja przyszła nieoczekiwanie. Otóż kilka dni temu napisała do mnie Jane, moja dobra koleżanka z północnej Anglii, która regularnie czyta mój blog w języku angielskim.

Mieszkam od 7 lat w Londynie, i mój świat jest teraz dwujęzyczny. Sprawy polskie, tak jak dawniej, bardzo mnie zajmują, ale zintegrowałem się też ze społeczeństwem brytyjskim, co w wersji londyńskiej jest w zasadzie integrację z ludźmi dosłownie z całego świata!

Lubię tworzyć w obu językach, angielskim i polskim. I mam wrażenie, że znacznie więcej nas, Polaków i Brytyjczyków łączy, niż dzieli. Historia Jane jest tego dobrym przykładem. Myślę, że mogłaby się ona wydarzyć także w Polsce. Szczegóły byłyby pewnie nieco inne, ale generalne przesłanie byłoby takie same. Oto w całości e-mail, który przyszedł do mnie w czwartek późnym wieczorem 4 kwietnia tego roku.

Myślę o pieniądzach dużo w ciągu ostatnich tygodni i byłabym naprawdę wdzięczna za Twoją opinię. Czytam Twój blog regularnie i właściwie każdy tekst jest dla czytelników, którzy chcą wyjść z długów lub zaoszczędzić jakieś pieniądze, dla tych, którzy chcą zainwestować i wreszcie dla zainteresowanych jak budżetować finanse osobiste tak, by wydawać mniej.

Mam niewielki dług. Miałam kartę kredytową, którą wykorzystałam na pilne wydatki przed Świętami Bożego Narodzenia w 2018 roku. Płacę teraz 50 funtów miesięcznie za tę kartę, przy czym minimalna płatność wynosi 25 funtów, więc płacę dwa razy więcej. Aktualny dług na tej karcie to 2 800 funtów. Nie mam żadnych innych zobowiązań, żadnych innych pożyczek, kredytów, czy długów. Staram się żyć tylko z tego, co zarobię. Nie wydaję więc więcej, niż zarabiam. Na karcie, którą spłacam, odsetki będą naliczane dopiero w lipcu i wtedy zamierzam zamienić ją na inną kartę, które będzie miała 0% a obecną zlikwidować. Przetnę ją na pół!

Jeśli chodzi o moje oszczędności, to ostatnio założyłam konto oszczędnościowe i odłożyłam na nie 100 funtów. Mam tam stałe zlecenie przelewu na 50 funtów miesięcznie. To jest moja minimalna miesięczna oszczędność.

Pracuję jako nauczyciel 5 godzin tygodniowo (wliczając w to pracę nad korektą tekstów). Pracuję też jako pomoc społeczna 25-30 godzin tygodniowo. Staram się także poświęcić jeden dzień w tygodniu na pisanie. Mam nadzieję, że kiedy skończę moje książki oraz inne projekty, nad którymi pracuję, będą mogła na tym w końcu zarobić.

Mimo, iż pracuję ciężko, mój dochód jest niski i od czasu, kiedy mamy konserwatystów u władzy w UK, nie przysługuje mi żaden dodatkowy zasiłek, który dostawałam jeszcze parę lat temu, pomagający mi w takich sprawach, jak opłaty za wynajem. Otrzymuję natomiast dodatek dla osób pracujących, ale osiągających niskie dochody, czyli tzw. working tax credit. Gdyby nie to byłabym teraz bezdomna!

Moje wydatki są ogromne. I mówię o wyłącznie o tych, które muszę ponosić, bo na inne, nie mogą sobie pozwolić. Robię swój budżet i uaktualniam go regularnie. Opłaty za większość rachunków rosną każdego roku w kwietniu, ale za to wysokość mojego wynagrodzenia stoi w miejscu. Obecnie koszt przetrwania dla mnie jako matki samotnie wychowującej dziecko wynosi 1 500 funtów. Jest to kwota, którą otrzymuję z mojej pracy i z zasiłku dla osób mających niskie dochody.

Nie mam żadnych luksusów w życiu, z wyjątkiem bardzo tanich ofert na podróżowanie. Za lot samolotem w ostatnie wakacje zapłaciłam 46 funtów. Wydałam też 150 funtów za inne rzeczy w te wakacje, mieszkając za darmo u różnych ludzi i stołując się poza restauracjami.

Nie kupuję nowych ubrań. Nie chodzę do fryzjera. Nie mam telewizji. Skasowałam niedawno moje subskrypcje w Netfilixie, Spotify, ubezpieczenie mojego kota (kilka funtów miesięcznie) oraz 30 funtów, jakie płaciłam na rzecz funduszu powierniczego mojej córki.

Jestem zdołowana, że musiałam to zrobić, bo przecież to nie są jakieś luksusy!

Staram się brać nadgodziny, kiedy mogę, ale im więcej zarabiam tym wyższe płacę podatki, więc moja sytuacja właściwie się nie poprawia.

Czuję się jak niewolnik tego całego systemu i być może jedyną formą ucieczki byłby jakiś rodzaj ucieczki od cywilizacji i życia na łonie natury.

Moim marzeniem jest posiadanie jakiejś niedużej działki leśnej, gdzie mogłabym zbudować własny dom albo życie na łodzi lub w karawanie, by oszczędzić pieniądze. Rzecz jednak w tym, że to marzenie jest nierealne, bo nie ma jak zaoszczędzić na nie pieniędzy. Mam całe mnóstwo pomysłów na różne biznesy i inwestycje, jak np. kupno domu na łodzi, którą można by wynająć w AirBnB. Jednak potrzebuję pieniędzy, by móc robić pieniądze.

Zastanawiam się, Andrzeju, jak ci z nas, którzy żyją w ubóstwie, mogą się wydostać z tego potrzasku. Jestem przekonana, że jestem naprawdę dobra w zarządzaniu pieniędzmi, ale sprawy są naprawdę trudne i jestem non stop w sytuacji, kiedy zaledwie miesiąc dzieli mnie od bycia bezdomnym, gdybym straciła pracę.

Niniejszym zamawiam artykuł, który poruszy tę kwestię!

Za odpowiedź na tego maila zabrałem się od razu po jego otrzymaniu. Takie, na pierwszy rzut oka, sytuacje “bez wyjścia”, czy co najmniej bardzo trudne, to w pewnym sensie moja specjalność!

Przechodziłem wiele razy w życiu przez takie okoliczności, które wydawały się beznadziejne, zagmatwane i złożone, i mógłbym powiedzieć, że wyspecjalizowałem się w ich skutecznym rozwiązywaniu.

Jakkolwiek, po napisaniu kilku akapitów, przyszła taka oto refleksja, która zatrzymała mnie na parę dni w “twórczej niepewności”. To, co dla mnie jest proste, dla kogoś innego może być przeszkodą nie do przebycia. I odwrotnie, to co ja postrzegam, jako sprawy piekielnie trudne dla innej osoby mogą być dziecinną igraszką. Tak, wiem, to straszny banał, ale też i jedna z fundamentalnych prawd życiowych. Mam więc nadzieję, że mój krótki komentarz pomógł zarówno Jane, jak i pomoże Tobie, drogi Czytelniku i droga Czytelniczko. Jakkolwiek, mam pełną świadomość, że często droga od zaakceptowania jakiejś rady do jej realizacji bywa długa i skomplikowana. O tym, jak tę drogę skrócić będę mówił podczas naszego webinaru.

Najprostszym, i prawdopodobnie najskuteczniejszym sposobem na rozwiązanie problemu, jest zastosowanie takie oto modelu: rozpoznaj i opisz dokładnie swoją obecną sytuację (punkt A). Następnie stwórz precyzyjny opis życia, które chcesz mieć (punkt B). A potem nakreśl plan jak się przemieścić z punktu A do punktu B.

Prawdopodobnie nie ma innego sposobu.

Jane dokładnie opisała swoją obecną sytuację i wspomniała, jak chciałaby żyć, ale nie zrobiła jeszcze żadnego planu, który zawierałby praktyczne kroki prowadzące do zmiany jej finansowego problemu. Jak powiedział Henry Ford jeśli myślisz, że możesz coś zrobić, masz rację. Jeśli myślisz, że nie możesz tego zrobić, też masz rację. Od tego wszystko się zawsze zaczyna – od podjęcia decyzji o zmianie. A więc jeśli zmagasz się z jakimś problemem, podejmij najpierw decyzję, że – żeby nie wiadomo co – znajdziesz rozwiązanie! Stwórz cel, jaki Cię interesuje i dokładny plan jego osiągnięcia.

Są tylko dwa sposoby na to, by więcej zarabiać. Pierwszy to robić to, za co inni płacą obecnie chętnie i dużo. Jeśli nie jesteś w stanie czegoś takiego robić to jest drugi sposób: przekonać innych, by płacili za to, co jesteś teraz w stanie zrobić. Obawiam się, że nie ma innych sposobów. Jeśli więc wykonujesz niskopłatną pracę, zmień ją. Jeśli w mieście, w który żyjesz nie ma innych możliwości, to wyjedź stamtąd. Wiem, że zmiana w życiu to prawdopodobnie najbardziej skomplikowany proces w całym wszechświecie, ale naprawdę warto ją przeprowadzić zanim narastające problemy wymuszą na nas jakąś zmianę.

Myślę, że bardzo ryzykowną rzeczą jest poleganie na politykach w rozwiązywaniu życiowych problemów. Politycy, nawet jeśli niektórzy z nich mają jak najlepsze intencje, prowadzą mnóstwo najprzeróżniejszych gier, aby skutecznie uprawiać swój zawód. Udaje im się więc niekiedy zdziałać coś dobrego dla swoich wyborców, ale lepiej jednak polegać głównie na sobie.

Osobiście moje polityczne poglądy są bardzo eklektyczne i cenię sobie zarówno otwartość i wrażliwość społeczną socjalistów, jak i przywiązanie do tradycji i wolności konserwatystów. Cieszę się, że obie partie trzymają się trochę “w szachu”, ale nie przywiązywałbym się zbytnio do żadnej z nich na dłużej. W Polsce partie wprawdzie inaczej się nazywają, ale moja opinia o nich generalnie jest taka sama, a rada by programów politycznych nie traktować zbyt serio, lecz liczyć głównie na siebie, bardzo szczera.

W moim najnowszym kursie planowania finansów osobistych przygotowałem specjalną sesję zatytułowaną “Oszczędzać czy po prostu więcej wydawać”. Na pierwszy rzut oka to niewłaściwie nakreślony problem, bowiem należy oszczędzać niezależnie od zarobków. To fakt. A jednak w konkretnych sytuacjach życiowych czasami jedynym rozsądnym wyborem jest zwiększenie zarobków. Nie można przecież w nieskończoność ciąć kosztów.

I to jest najważniejsza rada, jaką mogę dać Tobie i Jane: zarabiaj więcej! Kiedy tylko możesz, zmieniaj swój zawód. Ucz się nowych umiejętności. Zainteresuj się tym, co będzie na fali za kilka lat. Nasz świat zmienia się teraz w niewiarygodnym tempie i nie ma żadnego powodu, by tkwić w tradycyjnych przekonaniach o karierze zawodowej i o tym, jak mamy generować pieniądze. Zapewniam Cię, że jeśli sam (-a) zainicjujesz zmiany w swoim życiu to, mimo iż mogą one być trudne i skomplikowane, to będą także ekscytujące, a ich owoce przyniosą Ci mnóstwo wymiernych korzyści i ogrom satysfakcji.

Do zobaczenia na webinarze o finansach rodziny!

Andrzej Mańka