„Mówiłam już o tym wcześniej, ale powtórzę raz jeszcze: moim zdaniem kłótnie w związku są potrzebne. Gdy ich nie ma, to znaczy, że do związku wkradła się obojętność. Nie znam pary, która się nie kłóci. Grunt to robić to z sensem. Ludzie mają to do siebie, że wiele rzeczy w sobie tłumią. Potem im się to zbiera i zbiera i nic dziwnego, że tłumiony żal i pretensje w końcu muszą znaleźć ujście. A wtedy tylko krok do katastrofy.
Najbardziej przeżywamy te pierwsze kłótnie w związku, ponieważ one otwierają nam oczy, które do tej pory były troszkę jakby zamglone. Wcześniej widzieliśmy partnera przez różowe okulary, totalnie bez wad. Teraz związek wszedł w nową fazę i już wiemy, że nasz partner/partnerka, jak każdy inny człowiek, ma pewne wady, z którymi nauczymy się żyć lub nie. Najważniejsze jednak, żeby nie robić z tego tragedii.
Kłócimy się o najróżniejsze rzeczy — o to, że on nas nie słucha, a ona ciągle narzeka. O to, że on ciągle chce jeździć do swojej matki na obiady, a ona tej nieszczęsnej teściowej nie cierpi. On według nas w ogóle nam nie pomaga, a jej się nic nie podoba. Musimy jednak zrozumieć, że każdy z nas jest inny i to nie powinien być zarzut. Gdybyśmy byli tacy sami, to mogłoby się okazać, że nie jesteśmy dla siebie atrakcyjni i szybko byśmy się sobą znudzili.
Największy problem z kłótniami jest taki, że nie potrafimy wyrazić tego, czego naprawdę chcemy. Boimy się, że ktoś nas wyśmieje, jeśli powiemy, że chcielibyśmy, żeby partner okazywał nam więcej czułości, a partnerka mniej nas krytykowała. Właśnie te niedopowiedzenia nas tak naprawdę dobijają. Nie czarujmy się, Drodzy Państwo: jeśli nie powiecie drugiej osobie o tym, co Was boli, to nie możecie oczekiwać, że ona się domyśli. Nikt z nas nie jest wróżką. Nauczcie się więc mówić wprost o tym, co Was boli i co Wam się nie podoba. Trudno się tego nauczyć, jeśli z domu rodzinnego wynieśliśmy przekonanie, że o uczuciach się nie rozmawia. Zamiast poprosić partnera, żeby spędzał z nami więcej czasu, co mówi żona? „Znowu siedzisz przed telewizorem! Ile można przed nim siedzieć?”. Nie powie: „Chciałabym, żebyś spędził ze mną czas”. A dokładnie to ma na myśli, tego potrzebuje. To, co wygłaszamy, znacznie się różni od tego, co czujemy. Dlatego warto mówić, nawet jeśli boimy się, jak odbierze to partner.
Najwięcej konfliktów przydarza się w momencie narodzin pierwszego dziecka. Ostatnio rozmawiałam z koleżanką, która prowadzi własną firmę. Mówi, że odwiedza pewnych klientów, którym niedawno urodziło się dziecko. Wcześniej byli zgodnym małżeństwem, ale po urodzeniu dziecka widać u nich niesamowitą zmianę — potrafią pokłócić się o wszystko, i to przy świadkach. Koleżanka była w szoku, jak bardzo mogło zmienić się to małżeństwo, które teraz jest na skraju rozwodu. Po urodzeniu dziecka nadchodzi czas na ponowne uzgodnienie priorytetów, nasza relacja ulega przedefiniowaniu, mamy inne oczekiwania wobec partnerów. Dzieje się tak zwłaszcza w rodzinach, w których kobieta jest niejako zmuszona zostać z dzieckiem w domu, a mąż wziął na siebie ciężar utrzymania rodziny. On nie rozumie, że ona chciałaby wrócić do pracy, a ona ma dosyć siedzenia w domu, chciałaby wyjść do ludzi. I oto zaczynają się konflikty, zwłaszcza jeśli mąż pochodził z rodziny, w której rodzice uskuteczniali właśnie taki format życia rodzinnego. To jest moment, w którym na nowo trzeba ustalić podział ról i obowiązków. Musicie się dotrzeć po raz kolejny, tak jak na początku związku, po pierwszym kryzysie. Potrzeba tylko ogromnej dozy cierpliwości i wzajemnego szacunku.
Pytanie: jak wygląda dobra kłótnia? Czy w ogóle jest coś takiego? Kłótnia sama w sobie nie jest dobra, ale jest potrzebna, aby oczyścić atmosferę. Jeśli poprowadzimy ją w odpowiedni sposób, uda nam się wyjść z tej potyczki bez strat w ludziach i w związku. Czego unikać w kłótni? Przede wszystkim obrażania się, wyzywania, pogardy, braku szacunku i wrogości. Nie można także udawać, że problemu nie ma. Te wszystkie rzeczy, które wymieniłam, to najczęściej spotykane przyczyny rozpadu związku. Można to pokazać na następującym przykładzie: Janina i Paweł są małżeństwem od siedmiu lat. Mają dwójkę dzieci. Paweł bardzo dużo pracuje i późno wraca do domu. Janina została w domu z dziećmi. Bardzo by chciała, żeby Paweł spędzał więcej czasu z dziećmi. On mówi, że jest zmęczony po pracy i czasami nie ma siły na zabawę z chłopcami.
Ustalili między sobą, że pewnego dnia Paweł skończy pracę o 15. Niestety, nie był w stanie dotrzymać tego zobowiązania. Janina była bardzo zła i rozgoryczona. Gdy Paweł przyszedł do domu, wywiązał się następujący dialog:
Janina: Jak mogłeś nie dotrzymać obietnicy? Jesteś beznadziejny! Obiecałam chłopcom, że z nimi dzisiaj pójdziesz do parku, i co? Jak ja teraz wyglądam? Przez ciebie myślą, że ich oszukałam!
Paweł: Nie zrobiłem tego specjalnie, przecież muszę pracować!
J.: Praca to nie wszystko. Jak zwykle nie dotrzymujesz obietnicy!
P.: Nie przesadzaj! Nic się przecież nie stało! Możemy się umówić na inny dzień.
J.: Żebyś znowu nie dotrzymał słowa? O nie, już ci nie wierzę!
P.: No tak, zrób ze mnie tego najgorszego. Rzeczywiście jestem zły, bo dbam, żebyś miała wszystko, czego zapragniesz! Nie musisz pracować, wydajesz na co chcesz, dzieciaki głodne nie chodzą, ale to ja jestem ten zły!
J.: A ty masz za to poprane, pogotowane, posprzątane! Jak myślisz, kto to robi, krasnoludki?!
Ten dialog mógłby wyglądać zupełnie inaczej, gdyby Janina powiedziała Pawłowi nie o tym, co o nim myśli, tylko o tym, jak się czuje. Mówmy o faktach, nie o tym, jaka jest druga osoba. Na przykład:
Janina: Paweł, umówiliśmy się, że przyjdziesz o piętnastej, a jest godzina dwudziesta. Chłopcy zaraz pójdą spać i już cię nie zobaczą. Jest mi bardzo przykro z tego powodu. Niepokoiłam się, że coś złego cię zatrzymało. Umówmy się, że następnym razem dotrzymasz słowa i pojawisz się w domu o piętnastej, dobrze?
Prawda, że zupełnie inaczej to brzmi? Jestem pewna, że Paweł nie poczułby się zaatakowany tak bardzo, jak w pierwszym przypadku. W tej drugiej sytuacji nie ma ataku — jest przedstawienie faktów i skupienie się na odczuciach. Oczywiście czasami w emocjach trudno się powstrzymać, żeby nie wybuchnąć wyrzutami, ale myślę, że warto spróbować.
A jak wyglądają kłótnie u Ciebie w związku? (…)
Ktoś może zarzucić, że w tym, co mówię jest sztuczność, i że w prawdziwej kłótni aż furczy od emocji. Pewnie tak trochę jest, ale w każdej kłótni warto ważyć słowa. Słowa, jak już wielokrotnie w tej książce udowodniłam, mają naprawdę ogromną moc. Raz wypowiedziana obraza boli jeszcze przez długie tygodnie. Nie da się jej wymazać. Podczas kłótni nie powinno się także wychodzić z pokoju i przerywać jej w połowie. To także rodzaj agresji — terapeuci nazywają ją karą milczenia. Partner/partnerka po kłótni funduje nam tzw. ciche dni. Jest to jedno z najgorszych rozwiązań i nie posuwa sprawy do przodu. Niczego w ten sposób nie osiągniemy. Oczywiście możemy kłótnię przerwać i powiedzieć: „Jesteś zbyt zdenerwowany. Porozmawiamy o tym, gdy się uspokoisz, ale nie powinniśmy wychodzić z domu bez słowa w złości. To zachowanie jest niedojrzałe i bardzo źle o nas świadczy”.
To ćwiczenie możecie wykonać w parach, razem z partnerem. Powiedzcie sobie nawzajem, czego nie lubicie w Waszych kłótniach, a dzięki temu będziecie mogli nad tym popracować przy następnej sprzeczce.
Powiem Ci, jakie błędy najczęściej popełniają ludzie podczas kłótni:
- Wychodzą z pokoju albo z domu. To oznaka niedojrzałości i braku szacunku do partnera/partnerki. Jasno pokazujemy, że nie obchodzi nas to, co on/ona ma do powiedzenia.
- Wyzywają się i obrażają. Nie ma nic gorszego. Słowa mają ogromną moc, zastanów się więc dziesięć razy, zanim powiesz coś, czego będziesz żałować. Raz wypowiedzianych słów już nie cofniesz.
- Stosują przemoc fizyczną. Tego nie trzeba komentować — to jest przestępstwo niezależnie od sytuacji.
- Stosują tzw. ciche dni. To rozwiązanie bardzo często wykorzystują kobiety. Nie muszę chyba dodawać, że nie przynosi ono spodziewanego efektu, tylko irytację partnera? Niczego tym nie zyskasz. Problem nie zostanie rozwiązany, a jedynie sytuacja się zaogni.
- Włączają do kłótni dzieci/rodziców/znajomych. Nie włączajcie innych do swoich kłótni, to jest sprawa tylko między Wami. Wprawiacie innych w zakłopotanie i zmuszacie do zajęcia stanowiska wbrew woli tych osób. Wasze kłótnie powinny zostać tylko Wasze.
- Kłócą się w miejscach publicznych. Jesteście pewni, że lubicie, kiedy inni ludzie widzą, jak się kłócicie i wywlekacie na wierzch swoje brudy? Nikt nie lubi tego słuchać, Wasi znajomi i osoby postronne także nie.
- Wypominają dawne urazy, o których niby zapomnieli. Tutaj także panie wychodzą na prowadzenie w stosowaniu tego chwytu. Mężczyzna je zdradza, one wybaczają, ale tak naprawdę nadal chowają urazę i przy każdej możliwej kłótni, w sytuacji braku argumentów, rzucają im w twarz: „Bo ty mnie zdradziłeś”. Nie tłumaczę zdrady, bo jest czymś okropnym. Ale jeśli decydujemy się, że wybaczamy, to nie wypominajmy.
Co zatem robić, aby kłótnia nie skończyła się rzucaniem talerzami i wyprowadzką?
- Nie wychodźcie z pokoju ani z domu podczas trwania sprzeczki. Takie zachowanie jest niedojrzałe, a ponadto dajecie partnerowi/partnerce do zrozumienia, że nie interesuje nas jego/jej zdanie.
- Nie wciągajcie osób trzecich w Wasze kłótnie. Już bez tego sytuacja jest skomplikowana.
- Nie obrażajcie się wzajemnie. Niektóre słowa może być trudno zapomnieć.
- Nie kłóćcie się w miejscach publicznych. Inni nie muszą chcieć oglądać Waszych temperamentów w akcji.
- Nie wypominajcie dawnych uraz i krzywd. Albo wybaczacie, albo wypominacie. Wiem, że to trudne, ale nie można wybaczyć, a potem całe życie wypominać daną krzywdę.
- Nigdy nie stosujcie przemocy w żadnej formie.
- Nie stosujcie „cichych dni”. Nic Wam to nie da, a zaogni konflikt.
- Nie dyskutujcie w momencie, w którym sprzeczka do niczego Was nie prowadzi. Przełóżcie dyskusję na inny czas, kiedy oboje się uspokoicie.
Tych kilka zasad powinno ułatwić Wam wzajemne komunikowanie się w momencie, w którym najchętniej rzucalibyście talerzami. Pamiętajcie: to, jak się kłócicie, ma duży wpływ na to, jacy jesteście jako para. Nie da się zbudować solidnego związku w sytuacji, w której nie szanujemy się wzajemnie i pokazujemy to w kłótni z partnerem.”
Fragment pochodzi z książki Joanny Jankiewicz pt. „TOXIC 2”.
Najnowsze komentarze