Browsing Tag

kurs

Droga do spełnienia

16. Kontroluj kurs — sprawdzaj azymut

8 lutego 2024

— Cała naprzód! — Na to hasło załoga galeonu El Dragon zawtórowała głośnym: „Hej!!!”. Kiedy już wszystkie żagle zostały postawione, Vargas stojący, jak to często miał w zwyczaju, przy sterze skinął na marynarza Lesta, mówiąc:

— Przejmiesz ster?

Lest natychmiast wykonał polecenie.

Vargas zszedł pod pokład. Był trochę zmęczony. Położył się na swojej koi i za chwilę już chrapał.

Po jakimś czasie zbudziło go pukanie do drzwi.

— Kapitanie, mogę?

— Tak, wejdź — odparł nieco jeszcze zaspany Vargas.

— Musimy się zastanowić nad racjami żywnościowymi, bo po ostatnim sztormie zniknęło nam z pokładu kilka skrzynek z prowiantem.

Vargas wiedział, że bosman Jack ma rację. Należało dobrze przemyśleć, jak dozować marynarzom racje żywnościowe, po tym jak zmyło część ładunku. Vargas był zawsze dobrze przygotowany, ale życie to tylko życie i kiedy spotykają nas różne historie, trzeba dostosowywać możliwości do sytuacji, aby dojść do celu. Czy dopłynąć.

Przez kilka godzin Vargas z Jackiem analizowali, co i jak zrobić, i dopiero pod wieczór, kiedy słońce zaczęło chować się za horyzontem, obaj wyszli na pokład. Wiała ciepła, ale całkiem przyjemna bryza, która dmuchała w żagle wartko płynącego galeonu.

Vargas podszedł do steru i spojrzał na kompas.

— Hej, Lest, co jest z naszym kursem?!

— Jak to, kapitanie? Płyniemy zgodnie z wytycznymi — odparł zdziwiony Lest.

— Przyjacielu, nie widzisz, że odbiliśmy cztery stopnie na zachód w stosunku do naszego celu?

— Kapitanie, to przecież tylko cztery stopnie. — Lest wciąż uważał, że wszystko jest w porządku.

— Marynarzu, czy nie wiesz, że jeśli zmienimy kurs o cztery stopnie i go nie skorygujemy, to znajdziemy się po drugiej stronie oceanu? Nigdy nie dopłyniemy tam, gdzie chcemy!

Lest zbaraniał. Nie wiedział. Stanął ze spuszczoną głową. Było mu głupio.

Vargas, widząc reakcję Lesta, powiedział spokojnie:

— Nie przejmuj się już, tylko zapamiętaj: kurs można skorygować, ale przez to, że go wcześniej zgubiliśmy, stracimy czas. Na krótkim dystansie to może wydawać się nieistotne, ale na dłuższym odcinku jest fundamentalne. Dlatego zawsze sprawdzaj azymut. Patrz, czy płyniemy w dobrym kierunku. Patrz, czy płyniemy w kierunku celu, jaki sobie obraliśmy. Zawsze.


Planujesz super randkę. Myślisz: „Zrobię tak: najpierw do niej zadzwonię, zaproszę na kolację, później kupię w kwiaciarni jej ulubione kwiaty, w knajpie zamówimy jej ulubionego drinka i to, co lubi zjeść, na końcu dam jej pierścionek z jej ulubionym kamieniem.”
Realizacja: zadzwoniłeś, jest super. W kwiaciarni nie było róż, tylko były frezje – wziąłeś je. W knajpie nie sprawdziłeś, że akurat w menu nie mieli ginu, więc drinka wypiliście z wyborową. A z ryb były tylko śledzie (ona ryby lubi najbardziej), no i zjedliście śledzie.

Efekt: po siedmiu miesiącach, kiedy poprosiłeś ją o rękę, dostałeś kosza? Myślisz, czemu, kur…, czemu? Spotykasz jej koleżankę – najlepszą – mówi Ci, że matka Twojej narzeczonej, jak dowiedziała się, że zamiast róż dałeś swojej lubej frezje, prawie zemdlała, bo dla matki to był zły znak – nienawidziła frezji. No i jeszcze ta wyborowa i śledzie…
Drobna zmiana kursu w danym momencie może powodować, że nie docieramy tam, gdzie chcemy. Niczyja to wina… chociaż czy sprawdziłeś w innej kwiaciarni, czy nie ma róż?

Czemu po tym, jak dowiedziałeś się, że w knajpie nie ma jedzenia i picia, jakie planowałeś, to nie zaproponowałeś zmiany lokalu… Drobne gesty, ale jakże niedrobne i konstruktywne myślenie. Poza tym nie martw się, może ta laska wcale nie była dla Ciebie.

Mówisz, co tam uczucia – teraz poświęcę się firmie. I dochodzi do tego wymarzonego dnia, w którym masz podpisać umowę ze strategicznym partnerem. To rozwiązuje większość kwestii: masz zbyt, masz dostawy, jesteś w zasadzie ustawiony. Tylko ten jeden kontrakt. Alleluja. Na godzinę przed podpisaniem kontraktu rozmawiasz z dyrektorem tej firmy, z którą masz podpisać kontrakt, i on mówi coś, co wytrąca Cię z równowagi: kwestie środowiskowe. Zdarzało im się wyrzucać toksyczne odpady do Wisły. Nikomu nic nigdy nie udowodniono. Prawnie wszystko jest ok. Ale wiesz o tym. Dowiedziałeś się. Przy podpisaniu umowy po skroni spływa Ci kropla potu. Denerwujesz się – to nie Twoje wartości. Ale ten kontrakt jest przecież taki lukratywny. Podpisujesz. I wieczorem wychylasz ze swoją załogą największą flachę Chivasa Regala, jaką tylko świat widział. Mija rok i komisja do spraw nadużyć i opieki nad nie wiadomo czym unieruchamia Twoją firmę, zamraża kapitał, siada na konta bankowe z uwagi na śledztwo prowadzone wobec firmy-partnera, z którym rok temu podpisałeś kontrakt. No i tak będzie, że albo ledwo się wykaraskasz, albo sam splajtujesz, bo zaprzedałeś się – zmieniłeś kurs swojego działania i wyobrażeń. Zamiast zarobić miliony – zarobiłeś obrzęk płuc i guza, nie powiem czego.

Drobne, z pozoru, zmiany kursu dziś przekładają się na potężnie inne rezultaty w przyszłości. Przykład kursu, po jakim płynie okręt, statek, jest idealny, bo nawet niewielkie zmiany kursu spowodują, że po przepłynięciu tysiąca, dwóch czy trzech mil morskich, wylądujesz w zupełnie innym porcie niż zakładałeś. Zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym, trzeba mieć kierunkowskaz, azymut, według którego się poruszamy, bo inaczej może czekać nas niepowodzenie w tej łagodniejszej formie, czy porażka w tej bardziej drastycznej. Azymutem może być system moralno-etyczny, tak jak w powyższym przykładzie o naszym biznesmenie. Ten system stanowi o wartościach, jakimi człowiek się kieruje. Jeśli w pewnym momencie sprzeniewierzamy się temu, co jest dla nas istotne, to dostajemy to, czego raczej byśmy nie chcieli. Rzecz w tym, że wtedy może być za późno na niektóre rzeczy.

A nasz randkowicz? To przecież nie system moralno-etyczny nie dał mu szczęścia trzymania za rękę wybranki Jego losu, ale niedbałość o detale, niedbałość o to, by dobrze stworzony plan doprowadzić do zakończenia według zaplanowanego scenariusza. Nonszalancja i zawierzenie ślepemu trafowi. A uda się czy nie uda, no i zadziałało prawo Murph’ego, mówiące o tym, że jak coś się może zepsuć, to z pewnością tak się stanie.


W tym celu, żeby nie miotało nami przeznaczenie, czy los, jak kto woli, czy ślepy traf, jak mawiają inni, mamy stworzony plan działania. Mapę, według której podążamy. Wyznawane wartości, system moralno-etyczny, plan działania, rozpatrywane wcześniej alternatywne możliwości co zrobić na wypadek, gdyby coś nie zadziałało, czy plan awaryjny – to wszystko może się składać na nasz drogowskaz. No i nasza intuicja.

No i zostaje jeszcze kwestia perfekcjonizmu. Nie ma pierwszych idealnych planów. Nie jest zresztą zasadnym, by silić się na zbędny perfekcjonizm, bowiem życie i tak dorzuci i skoryguje nas o pewne aspekty. Wystarczy, że plan jest dobry, a nawet jeśli okaże się zły, to wyrzucamy go do kosza i robimy nowy. I trzeba mieć to na uwadze, że wtedy stracimy tak zwany czas, że rozwój projektu zajmie nam dłużej. Bo każde „zboczenie z kursu” będzie wiązało się z czasem, który jest potrzebny na powrót na kurs właściwy. I to jest też ok. Najważniejsze to „trzymać kurs”. No chyba że zmieniamy cel, a co za tym idzie, w naszej przenośni port docelowy. Co wtedy? Wtedy zaczynamy od nowa.

e-biznes i sprzedaż

Jak zarabiać 300 tysięcy w 90 dni w trudnych czasach?

19 października 2023

– Widzisz grę Igi Świątek? Jej zwycięstwa biorą się z zupełnie innego podejścia i sposobu myślenia niż to, które cechuje nawet najlepszych niedzielnych graczy widywanych na kortach Agrykoli. Przedsiębiorcy są jak Iga: głodni sukcesu odkrywcy – zdobywcy – mówi Andrzej Mańka, założyciel i szef The Manka Academy LTD

Patrzę na waszą stronę i widzę kurs pod tytułem: Oto jak zarobisz 300 tysięcy PLN w Twoim biznesie w 90 dni. Hmm, jak widzę takie tytuły to mam wątpliwości…

Bo nie jesteś przedsiębiorcą! Ten kurs pokazuje, jak przedsiębiorca, który już prowadzi swój biznes, ale nie osiąga jeszcze zadowalających wyników, może z wykorzystaniem naszych wskazówek, osiągnąć realne dochody na poziomie 300 tysięcy złotych we względnie krótkim czasie. Podpowiadamy, co i jak powinien zrobić, by osiągnąć taki wynik.

No właśnie – jak?

Może to zrobić np. sprzedając E-booki, kursy online i programy coachingowe, które wygenerują mu już 25 tys. zł miesięcznie. W tym kursie dajemy dziesięć przetestowanych strategii, które szybko i z łatwością można wdrożyć w swoim biznesie. To nie jest żadna wiedza tajemna, ale same konkrety, które sprawdziły się u nas i u naszych kursantów. Przekonanie, graniczące z pewnością, że możemy osiągnąć te ustalone kwoty i tworzyć systemy, które w tym pomogą, to są normalne rzeczy w biznesie.

A skąd to wiesz?

Andrzej Mańka, założyciel The Manka Academy LTD

Opowiem ci pewną historię. Pracując w Londynie dla Marcus Evans sprzedawałem programy inwestycyjne dla tzw. asset managers. Były to firmy, które zajmują się pomnażaniem pieniędzy inwestorów dysponujących sumami powyżej 100 milionów EURO. Szefowie takich firm mają masę obowiązków i pracują pod presją osiągnięcia bardzo wyśrubowanych rezultatów finansowych. Prowadzenie z nimi rozmów wymaga dużej wprawy i znajomości ich sposobu myślenia.

Aż w 2020 roku przyszła pandemia.

Właśnie! To był szok dla nas wszystkich. I prawdziwy koszmar dla asset managers. Menedżerowie odpowiedzialni za pomnażanie kapitału muszą się zmierzyć z sytuacją, w której miliony ludzi zostaje uwięzionych w swoich domach, świat dosłownie staje i pogrąża się w kryzysie, zmieniają się reguły gry. 

I?

Szybko odkryliśmy, że CEO największych globalnych firm inwestycyjnych, z którymi codziennie rozmawialiśmy, dzielą się na trzy kategorie. Najliczniejsza jest kategoria C. To grupa prezesów, którzy dosłownie schowali się ze strachu pod stołami w swoich gabinetach. W rozmowach z nimi wyczuwaliśmy strach i chęć ucieczki. Kategoria B to CEO pasywni, bardzo niechętni do podejmowania jakichkolwiek działań. Z menedżerami i przedsiębiorcami z tych dwóch kategorii nie było szansy robić w realiach pandemii żadnych interesów.

Postawiliście więc na kategorię A.

Tak. Ta grupa była najmniej liczna i ledwie zauważalna w owych koszmarnie trudnych czasach. CEO z tej kategorii byli nastawieni na działanie, podejmowanie nieustannych prób. Nie zamierzali się nigdy poddać. Właśnie w trudnym położeniu ujawnia się Twój prawdziwy charakter i rozumiesz, co tak naprawdę się dla Ciebie liczy. I ja też, w samym środku pandemii, kiedy większość branż była w totalnym odwrocie, założyłem The Manka Academy. Firmę e-learningową specjalizującą się w przedsiębiorczości. Miało to tę fundamentalną zaletę, że nasze umiejętności ukształtowały się w ogniu walki. 

Czyli odnalazłeś się w kategorii A.

Tak. Nigdy nie czekam, aż ktoś do mnie zadzwoni, tylko sam inicjuję rozmaite projekty i wydarzenia. Utrzymuję po prostu postawę przedsiębiorczą, walczę z przeciwnościami losu i nie daję za wygraną.

To jak wygląda dorobek The Manka Academy?

Mamy już społeczność kilkudziesięciu prywatnych partnerów biznesowych, którzy finansują niektóre z naszych działań marketingowych i sprzedażowych w zamian za krótkoterminowe zyski. Myślę, że sukcesem w Polsce jest nasza akcja To jest Twój Biznes, pod patronatem mediów, jak Dziennik Gazeta Prawna, Money.pl i Grupa Wirtualna Polska, Gazeta MSP oraz Europejskiej Akademii Planowania Finansowego i jak zwykle nasz szczególny Partner Złote Myśli.  

Co oferujecie w ramach tej akcji?

Wszyscy zainteresowani przedsiębiorczością dostają od nas masę darmowych materiałów. Ciekawe artykuły, newsletter z poradami o tym, jak szybko i skutecznie rozwijać dochodowy biznes, wywiady ze znanymi przedsiębiorcami, wiele kursów i szkoleń oraz możliwość indywidualnych konsultacji biznesowych. Zorganizowaliśmy dwa seminaria w systemie hybrydowym, w którym mogliśmy spotkać się z naszymi odbiorcami na żywo oraz online. Kolejna edycja seminarium już we wrześniu.

Działacie głównie w Zjednoczonym Królestwie…

Tak, ale nie mniejszą wagę przywiązujemy do Polski. Ponadto właśnie wchodzimy do USA, jesteśmy już na Filipinach, przymierzamy się do Indii. Za sukces uważam też to, że mamy już 11-osobowy zespół freelancerów z całego świata. To są eksperci z różnych dziedzin.

Powiedziałeś, że nie jestem przedsiębiorcą. A kto nim jest? I czym właściwie jest przedsiębiorczość?

To jest sport wyczynowy. Widzisz grę Igi Świątek? Jej zwycięstwa biorą się z zupełnie innego podejścia i sposobu myślenia niż to, które cechuje nawet najlepszych niedzielnych graczy widywanych na kortach Agrykoli. Przedsiębiorcy są jak Iga: głodni sukcesu odkrywcy – zdobywcy. Moim zdaniem jedyna sensowna postawa to jest pójście na całość, a jeśli coś się nie uda, to z taką samą postawą przystępujesz do kolejnej próby.

A co wyróżnia The Manka Academy wśród firm oferujących know-how dobrego biznesu?

Nie tylko dajemy narzędzia do rozwoju firmy, ale też pokazujemy prowadzenie firmy od strony mentalnej. Biznes jest jak samolot, by wspiąć się wysoko, musi mieć dwa skrzydła. Pierwsze to wszystkie narzędzia, strategie i aspekty techniczne. Drugie to mindset: sposób myślenia, charakter, odporność na stres, nawyk wygrywania. Bez odpowiedniego sposobu myślenia nawet najlepsze strategie się nie sprawdzą. 

Dlatego obok narzędzi, jak system pięciu kroków, nasi partnerzy otrzymują od nas możliwość coachingu i mentoringu. Ważne jest dla nas indywidualne podejście. Dla polskiego odbiorcy mamy jedną unikalną korzyść: jesteśmy firmą międzynarodową, więc uczymy podejścia z szerszej perspektywy, globalnego. Dla międzynarodowego odbiorcy jesteśmy firmą, która na każdym kroku oferuje znacznie bardziej spersonalizowane podejście, niż większość firm e-learningowych.

Mówi się, żeby pomagać innym odkrywcom – zdobywcom, trzeba najpierw samemu zmierzyć się z podobnymi wyzwaniami.

Właśnie o tym mówię. Po przeprowadzce do Londynu skoncentrowałem się głównie na sprzedaży, pracując dla wiodących firm w Wielkiej Brytanii, jak Media 10 i Marcus Evans. Mówię i piszę po angielsku tak samo dobrze, jak po polsku, a sprzedając w moim drugim języku zostałem Sales Managerem w jednej z wiodących firm medialnych na Wyspach. 

Napisałem parę książek i e-booków (w obu językach) o biznesie, finansach, marketingu i sprzedaży. Jestem także autorem książki Bogaty Polak, biedny Polak; skupiam się w niej na edukacji finansowej i sposobach myślenia o pieniądzach, które prowadzą do skutecznych decyzji finansowych. Przebiegłem the London Marathon, we wrześniu w Warszawie i już zapisałem na kolejny, w roku 2024 w Atenach, gdzie maraton zaczyna się w Maratonie, tam gdzie wszystko się zaczęło! 

Zarób 300 tysięcy PLN w Twoim biznesie w 90 dni! – zarezerwuj swoje miejsce TUTAJ.

finanse i inwestowanie

Zapomnij o oszczędzaniu. Musisz więcej zarabiać!

12 kwietnia 2019

Na kilka dni przed webinarem, który wspólnie ze Złotymi Myślami przygotowuję dla Czytelników i Czytelniczek Złotych Myśli, postanowiłem napisać bardzo szczególny artykuł. Na rozgrzewkę, i trochę, by pogłębić nasze spotkanie on-line, które odbędzie się już w poniedziałek, 15 kwietnia 2019 roku wieczorem.

Podczas webinaru będziemy mówić o finansach rodziny. Będzie pięć bardzo, ale to bardzo ważnych rzeczy, które musimy wziąć pod uwagę, by skutecznie prowadzić nasz rodzinny biznes, bowiem finanse rodziny to rodzaj przedsiębiorstwa! Może najważniejszego, jakim przyjdzie nam w życiu zarządzać, niezależnie od tego, jak wielkie i imponujące są nasze inne biznesy.

Na webinarze skupimy się na pełnej i szczęśliwej rodzinie, jaką ja sam mam, i na jej podstawie będziemy budować różne, uniwersalne modele, które pozwalają na skuteczne zarządzanie finansami rodziny i wyciągać użyteczne dla wszystkich zainteresowanych wnioski.

Jakkolwiek dość często, także w rodzinach, przechodzimy dramatyczne chwile lub mamy poważne problemy do rozwiązania. Bywają rodziny szczęśliwe, ale też bardzo niepocieszone. Takie, które prosperują i te, które zmagają się z niedostatkiem. Wreszcie są rodziny pełne i takie, w których matki samotnie wychowują dzieci.

I o takiej właśnie rodzinie, która nie dość, że niepełna, to jeszcze przechodzi przez poważne tarapaty, chciałem dzisiaj napisać. A inspiracja przyszła nieoczekiwanie. Otóż kilka dni temu napisała do mnie Jane, moja dobra koleżanka z północnej Anglii, która regularnie czyta mój blog w języku angielskim.

Mieszkam od 7 lat w Londynie, i mój świat jest teraz dwujęzyczny. Sprawy polskie, tak jak dawniej, bardzo mnie zajmują, ale zintegrowałem się też ze społeczeństwem brytyjskim, co w wersji londyńskiej jest w zasadzie integrację z ludźmi dosłownie z całego świata!

Lubię tworzyć w obu językach, angielskim i polskim. I mam wrażenie, że znacznie więcej nas, Polaków i Brytyjczyków łączy, niż dzieli. Historia Jane jest tego dobrym przykładem. Myślę, że mogłaby się ona wydarzyć także w Polsce. Szczegóły byłyby pewnie nieco inne, ale generalne przesłanie byłoby takie same. Oto w całości e-mail, który przyszedł do mnie w czwartek późnym wieczorem 4 kwietnia tego roku.

Myślę o pieniądzach dużo w ciągu ostatnich tygodni i byłabym naprawdę wdzięczna za Twoją opinię. Czytam Twój blog regularnie i właściwie każdy tekst jest dla czytelników, którzy chcą wyjść z długów lub zaoszczędzić jakieś pieniądze, dla tych, którzy chcą zainwestować i wreszcie dla zainteresowanych jak budżetować finanse osobiste tak, by wydawać mniej.

Mam niewielki dług. Miałam kartę kredytową, którą wykorzystałam na pilne wydatki przed Świętami Bożego Narodzenia w 2018 roku. Płacę teraz 50 funtów miesięcznie za tę kartę, przy czym minimalna płatność wynosi 25 funtów, więc płacę dwa razy więcej. Aktualny dług na tej karcie to 2 800 funtów. Nie mam żadnych innych zobowiązań, żadnych innych pożyczek, kredytów, czy długów. Staram się żyć tylko z tego, co zarobię. Nie wydaję więc więcej, niż zarabiam. Na karcie, którą spłacam, odsetki będą naliczane dopiero w lipcu i wtedy zamierzam zamienić ją na inną kartę, które będzie miała 0% a obecną zlikwidować. Przetnę ją na pół!

Jeśli chodzi o moje oszczędności, to ostatnio założyłam konto oszczędnościowe i odłożyłam na nie 100 funtów. Mam tam stałe zlecenie przelewu na 50 funtów miesięcznie. To jest moja minimalna miesięczna oszczędność.

Pracuję jako nauczyciel 5 godzin tygodniowo (wliczając w to pracę nad korektą tekstów). Pracuję też jako pomoc społeczna 25-30 godzin tygodniowo. Staram się także poświęcić jeden dzień w tygodniu na pisanie. Mam nadzieję, że kiedy skończę moje książki oraz inne projekty, nad którymi pracuję, będą mogła na tym w końcu zarobić.

Mimo, iż pracuję ciężko, mój dochód jest niski i od czasu, kiedy mamy konserwatystów u władzy w UK, nie przysługuje mi żaden dodatkowy zasiłek, który dostawałam jeszcze parę lat temu, pomagający mi w takich sprawach, jak opłaty za wynajem. Otrzymuję natomiast dodatek dla osób pracujących, ale osiągających niskie dochody, czyli tzw. working tax credit. Gdyby nie to byłabym teraz bezdomna!

Moje wydatki są ogromne. I mówię o wyłącznie o tych, które muszę ponosić, bo na inne, nie mogą sobie pozwolić. Robię swój budżet i uaktualniam go regularnie. Opłaty za większość rachunków rosną każdego roku w kwietniu, ale za to wysokość mojego wynagrodzenia stoi w miejscu. Obecnie koszt przetrwania dla mnie jako matki samotnie wychowującej dziecko wynosi 1 500 funtów. Jest to kwota, którą otrzymuję z mojej pracy i z zasiłku dla osób mających niskie dochody.

Nie mam żadnych luksusów w życiu, z wyjątkiem bardzo tanich ofert na podróżowanie. Za lot samolotem w ostatnie wakacje zapłaciłam 46 funtów. Wydałam też 150 funtów za inne rzeczy w te wakacje, mieszkając za darmo u różnych ludzi i stołując się poza restauracjami.

Nie kupuję nowych ubrań. Nie chodzę do fryzjera. Nie mam telewizji. Skasowałam niedawno moje subskrypcje w Netfilixie, Spotify, ubezpieczenie mojego kota (kilka funtów miesięcznie) oraz 30 funtów, jakie płaciłam na rzecz funduszu powierniczego mojej córki.

Jestem zdołowana, że musiałam to zrobić, bo przecież to nie są jakieś luksusy!

Staram się brać nadgodziny, kiedy mogę, ale im więcej zarabiam tym wyższe płacę podatki, więc moja sytuacja właściwie się nie poprawia.

Czuję się jak niewolnik tego całego systemu i być może jedyną formą ucieczki byłby jakiś rodzaj ucieczki od cywilizacji i życia na łonie natury.

Moim marzeniem jest posiadanie jakiejś niedużej działki leśnej, gdzie mogłabym zbudować własny dom albo życie na łodzi lub w karawanie, by oszczędzić pieniądze. Rzecz jednak w tym, że to marzenie jest nierealne, bo nie ma jak zaoszczędzić na nie pieniędzy. Mam całe mnóstwo pomysłów na różne biznesy i inwestycje, jak np. kupno domu na łodzi, którą można by wynająć w AirBnB. Jednak potrzebuję pieniędzy, by móc robić pieniądze.

Zastanawiam się, Andrzeju, jak ci z nas, którzy żyją w ubóstwie, mogą się wydostać z tego potrzasku. Jestem przekonana, że jestem naprawdę dobra w zarządzaniu pieniędzmi, ale sprawy są naprawdę trudne i jestem non stop w sytuacji, kiedy zaledwie miesiąc dzieli mnie od bycia bezdomnym, gdybym straciła pracę.

Niniejszym zamawiam artykuł, który poruszy tę kwestię!

Za odpowiedź na tego maila zabrałem się od razu po jego otrzymaniu. Takie, na pierwszy rzut oka, sytuacje “bez wyjścia”, czy co najmniej bardzo trudne, to w pewnym sensie moja specjalność!

Przechodziłem wiele razy w życiu przez takie okoliczności, które wydawały się beznadziejne, zagmatwane i złożone, i mógłbym powiedzieć, że wyspecjalizowałem się w ich skutecznym rozwiązywaniu.

Jakkolwiek, po napisaniu kilku akapitów, przyszła taka oto refleksja, która zatrzymała mnie na parę dni w “twórczej niepewności”. To, co dla mnie jest proste, dla kogoś innego może być przeszkodą nie do przebycia. I odwrotnie, to co ja postrzegam, jako sprawy piekielnie trudne dla innej osoby mogą być dziecinną igraszką. Tak, wiem, to straszny banał, ale też i jedna z fundamentalnych prawd życiowych. Mam więc nadzieję, że mój krótki komentarz pomógł zarówno Jane, jak i pomoże Tobie, drogi Czytelniku i droga Czytelniczko. Jakkolwiek, mam pełną świadomość, że często droga od zaakceptowania jakiejś rady do jej realizacji bywa długa i skomplikowana. O tym, jak tę drogę skrócić będę mówił podczas naszego webinaru.

Najprostszym, i prawdopodobnie najskuteczniejszym sposobem na rozwiązanie problemu, jest zastosowanie takie oto modelu: rozpoznaj i opisz dokładnie swoją obecną sytuację (punkt A). Następnie stwórz precyzyjny opis życia, które chcesz mieć (punkt B). A potem nakreśl plan jak się przemieścić z punktu A do punktu B.

Prawdopodobnie nie ma innego sposobu.

Jane dokładnie opisała swoją obecną sytuację i wspomniała, jak chciałaby żyć, ale nie zrobiła jeszcze żadnego planu, który zawierałby praktyczne kroki prowadzące do zmiany jej finansowego problemu. Jak powiedział Henry Ford jeśli myślisz, że możesz coś zrobić, masz rację. Jeśli myślisz, że nie możesz tego zrobić, też masz rację. Od tego wszystko się zawsze zaczyna – od podjęcia decyzji o zmianie. A więc jeśli zmagasz się z jakimś problemem, podejmij najpierw decyzję, że – żeby nie wiadomo co – znajdziesz rozwiązanie! Stwórz cel, jaki Cię interesuje i dokładny plan jego osiągnięcia.

Są tylko dwa sposoby na to, by więcej zarabiać. Pierwszy to robić to, za co inni płacą obecnie chętnie i dużo. Jeśli nie jesteś w stanie czegoś takiego robić to jest drugi sposób: przekonać innych, by płacili za to, co jesteś teraz w stanie zrobić. Obawiam się, że nie ma innych sposobów. Jeśli więc wykonujesz niskopłatną pracę, zmień ją. Jeśli w mieście, w który żyjesz nie ma innych możliwości, to wyjedź stamtąd. Wiem, że zmiana w życiu to prawdopodobnie najbardziej skomplikowany proces w całym wszechświecie, ale naprawdę warto ją przeprowadzić zanim narastające problemy wymuszą na nas jakąś zmianę.

Myślę, że bardzo ryzykowną rzeczą jest poleganie na politykach w rozwiązywaniu życiowych problemów. Politycy, nawet jeśli niektórzy z nich mają jak najlepsze intencje, prowadzą mnóstwo najprzeróżniejszych gier, aby skutecznie uprawiać swój zawód. Udaje im się więc niekiedy zdziałać coś dobrego dla swoich wyborców, ale lepiej jednak polegać głównie na sobie.

Osobiście moje polityczne poglądy są bardzo eklektyczne i cenię sobie zarówno otwartość i wrażliwość społeczną socjalistów, jak i przywiązanie do tradycji i wolności konserwatystów. Cieszę się, że obie partie trzymają się trochę “w szachu”, ale nie przywiązywałbym się zbytnio do żadnej z nich na dłużej. W Polsce partie wprawdzie inaczej się nazywają, ale moja opinia o nich generalnie jest taka sama, a rada by programów politycznych nie traktować zbyt serio, lecz liczyć głównie na siebie, bardzo szczera.

W moim najnowszym kursie planowania finansów osobistych przygotowałem specjalną sesję zatytułowaną “Oszczędzać czy po prostu więcej wydawać”. Na pierwszy rzut oka to niewłaściwie nakreślony problem, bowiem należy oszczędzać niezależnie od zarobków. To fakt. A jednak w konkretnych sytuacjach życiowych czasami jedynym rozsądnym wyborem jest zwiększenie zarobków. Nie można przecież w nieskończoność ciąć kosztów.

I to jest najważniejsza rada, jaką mogę dać Tobie i Jane: zarabiaj więcej! Kiedy tylko możesz, zmieniaj swój zawód. Ucz się nowych umiejętności. Zainteresuj się tym, co będzie na fali za kilka lat. Nasz świat zmienia się teraz w niewiarygodnym tempie i nie ma żadnego powodu, by tkwić w tradycyjnych przekonaniach o karierze zawodowej i o tym, jak mamy generować pieniądze. Zapewniam Cię, że jeśli sam (-a) zainicjujesz zmiany w swoim życiu to, mimo iż mogą one być trudne i skomplikowane, to będą także ekscytujące, a ich owoce przyniosą Ci mnóstwo wymiernych korzyści i ogrom satysfakcji.

Do zobaczenia na webinarze o finansach rodziny!

Andrzej Mańka