Browsing Tag

mentalność

finanse i inwestowanie

Czy w Polsce można być wolnym finansowo?

26 listopada 2020

Pierwszą wersję tego tekstu napisałem równo 10 lat temu, w 2010 roku, kiedy jeszcze mieszkałem w Warszawie. Potem kolejną jego wersję w 2014 roku, już po przeprowadzce do Londynu. I wreszcie teraz, kolejną wersję przygotowałem dla Złotych Myśli, bowiem uważam, że temat jest niesłychanie istotny. Teraz może nawet bardziej na czasie z racji tego, że żyjemy w bardzo burzliwych czasach.

Jeżeli podróżujesz trochę po świecie i jeżeli przywiązujesz większa wagę do ludzi, których spotykasz, a nie do miejsc, prawdopodobnie dostrzegłeś, że są takie nacje, które mają szczególne predyspozycje do przedsiębiorczości i kumulowania majątku. Są też i takie, które nie umieją – lub po prostu nie chcą – wydostać się z zaklętego kręgu biedy. Przynajmniej tak mogłoby się wydawać. Ale czy tak jest?

Istnieje wiele teorii i koncepcji, które usiłują rozpoznać te okoliczności, które decydują o zamożności jednych i ubóstwie innych. Jedną z nich jest dzieło Maxa Webera („Etyka protestancka a duch kapitalizmu”), który starał się dowieść, że o bogactwie decyduje religijna aura, w jakiej kształtują się społeczności. W krajach protestanckich panował etos pracy i panowały idealne warunki do nowoczesnego kapitalizmu, który zbudował potęgę gospodarczą i finansową tzw. krajów północy. Wedle tej samej teorii w krajach katolickich cnotą zawsze było ubóstwo, zaś bogactwo budziło wątpliwości natury moralnej. I tak oto do masowej świadomości przeniknął żywy do dzisiaj podział na bogatą Północ i biedne Południe.

Weber bardzo uprościł sprawę bogactwa i ubóstwa wypływających z ideologii religijnej i zdaje się świadomie pominął kilka niewygodnych, bo nie przystających do jego teorii faktów. To kraje północnej, bardzo katolickiej Italii są kolebką kapitalizmu i finansów w Europie, a nie protestanckie Królestwo Niderlandów. Katolicka Francja jest o wiele większą potęgą niż kilka krajów protestanckich razem wziętych.

Tak więc kwestie religijne mogą nam wiele wyjaśnić, ale nigdy nie rozstrzygną kwestii pochodzenia bogactwa i biedy.

Wielu z nas z pewnością uważa, że Żydzi są szczególną nacją, wręcz predestynowaną do kumulowania majątku i robienia intratnych interesów. Rzeczywiście bardzo dużo w tym prawdy. Prawdopodobnie z uwagi na szczególną historię Żydów, zaś z drugiej strony ich przeświadczenie o szczególnej roli w dziejach wpłynęło na imponujące, a niekiedy wręcz niewiarygodne osiągnięcia przedsiębiorców pochodzenia żydowskiego – także naukowców, czy myślicieli. Jednak trudno przecież nie dostrzec w rozmaitych diasporach żydowskich na przestrzeni wieków także ogromnych rzesz biedoty. Również względnie niedawno powstałe państwo Izrael nie należy, jak na razie, do szczególnie wyróżniających się w świecie pod względem gospodarczym (chociaż z całą pewnością jest to kraj na wskroś nowoczesny, demokratyczny i z ogromnymi możliwościami dla przedsiębiorców).

Nawet w Polsce istnieją spore różnice w poziomie życia i mentalności ludzi żyjących w różnych regionach kraju. Znamy wszyscy podział na Polskę A i B. Ta „lepsza” część kraju A, to zachodnia Polska, zaś B część wschodnia. Różnice w cywilizacyjnym zaawansowaniu zwykło się wyjaśniać w dwojaki sposób.

Po pierwsze o bogactwie polskich regionów decyduje bliskość krajów, z którymi sąsiadujemy. Sąsiedztwo Niemiec wymuszało niejako na Polakach większą przedsiębiorczość i operatywność, by sprostać morderczej konkurencji bogatego sąsiada. Bliskość Rosji wpływała raczej negatywnie na rozwój gospodarczy wschodnich regionów, bowiem nasz drugi potężny sąsiad z wolną konkurencją i zaradnością raczej niewiele ma wspólnego.

Ten koncept także nie do końca wyjaśnia kwestię wzrastania w bogactwie lub ciążeniu ku ubóstwie. Cóż bowiem zdecydowało o potędze gospodarczej Niemiec i zacofaniu Rosji? Religia? A może wpływ jakichś sąsiadów tych państw? Przyznajmy, że brzmi to mało przekonująco i nie wyjaśnia znów w sposób nie budzący zastrzeżeń kwestii zamożności i biedy.

Po drugie do dzisiaj pokutuje w Polsce tradycja zaborów. Jeśli jesteś chociaż trochę dociekliwy z łatwością dostrzeżesz np. niesłychanie rozwiniętą strukturę i gęstość szlaków transportowych np. na Śląsku i w Wielkopolsce i fatalną sytuację na Podlasiu, czy Lubelszczyźnie.

Obok uprzemysłowionego, należącego jeszcze 100 lat temu do Niemiec Śląska, toczyło się dość beztroskie, ale naznaczone nieprawdopodobnym ubóstwem życie w „austro-węgierskiej” Galicji.

Tzw. „Ściana Wschodnia” oznaczająca kilka województw na wschodzie Polski (chociaż pierwotnie była to nazwa bogatej, barwnej części Warszawy na wschód od ul. Marszałkowskiej) potrzebuje mnóstwa dotacji i bodźców do rozwoju. W tym czasie Polska zachodnia kwitnie i coraz bardziej oddala się ekonomicznie i mentalnie od regionów wschodnich.

Czy położenie geograficzne może decydować o cywilizacyjnym rozwoju? Na pewno tak. W Polsce ciągle podkreślamy to, że mamy historycznego pecha w tej materii. Nie mamy, jak inne nacje, czasu na bogacenie się, bo musimy regularnie przeznaczać go na walkę o niepodległość. Przyznajmy, że to także wątpliwa teza. Jeśli bowiem uwolnimy się od dziejowo – geograficznych stereotypów, to możemy zadać sobie takie oto pytania:

Jak to możliwe, że Anglia, leżąca na pochmurnej, deszczowej wyspie, z dala od kontynentu stała się potężnym światowym imperium? Czy Anglia miała jakieś szczególne warunki do tego, by skolonizować połowę świata? A Japonia? Czy jest w jej religii lub położeniu geograficznym coś tak bardzo szczególnego, by stała się potęgą gospodarczą mocno dającą się we znaki (ekonomicznie) Stanom Zjednoczonym, Unii Europejskiej i całej Azji? Nie dalej, jak 65 lat temu przegrała wojnę, a dwa jej miasta stały się pierwszymi ofiarami atomowej zagłady. Jeszcze w latach 60. ubiegłego stulecia była bardziej zacofana niż Polska Ludowa.

Wydaje się, że nasz wywód można ciągnąć niemal bez końca, a pytań bez jednoznacznej odpowiedzi pojawi się tak wiele, że moglibyśmy stworzyć osobny serwis internetowy i rozwijać jego zawartość przez długie lata.

Czas zatem zatrzymać się i skoncentrować na pytaniu postawionym w tytule niniejszej rozprawki. A zatem, czy w Polsce można być bogatym? Czy w Polsce można być wolnym finansowo? Na tak postawione pytanie odpowiedź jest prosta: jasne, że tak. Czy jest to łatwe, tj. czy jest w Polsce „pogoda dla bogaczy”? Nie. Dlaczego?

Spróbujmy odpowiedzieć możliwie krótko i treściwie.

 

Czy w Polsce można być wolnym finansowo? Oczywiście, że tak! Dowody na to, że w Polsce można być bogatym, oraz sporo wskazówek jak osiągnąć wolność finansową, znajdziesz na Seminarium online o inwestowaniu i zarabianiu.

 

  1. Pierwszą przeszkodą dla nas, żyjących w Polsce jest koszmarna spuścizna PRL. Młode pokolenie może nie zdawać sobie z tego do końca sprawy, ale PRL ciągle świetnie się trzyma w demokratycznej i wolnorynkowej Polsce.

Niektórzy uważają, że – jakkolwiek zabrzmi to okrutnie – musi w Polsce nastąpić jeszcze co najmniej kilkakrotna wymiana pokoleń, by pozbyć się tych 50 upiornych lat po wojnie, które o mały włos nie uczyniły z Polaków tzw. „homo sovieticus”.

PRL naznaczył naszą mentalność, niekiedy w sposób prawie nieodwracalny:

Przeciętniactwem. Niewielu Polaków ma wolę – i odwagę – rozwijać i pielęgnować swój indywidualizm. Większość z nas ulega presji przeciętnej większości, która kieruje się filozofią życiową wyrażającą się w takich m. in. narodowych mądrościach, jak „nie wychylaj się przed orkiestrę” lub „jeśli wejdziesz między wrony musisz krakać jak i one”.

Bylejakością. Ta nasza cecha narodowa jest szczególnie zauważalna w stanie polskich dróg, większości usług i krajowych wyrobach – zwłaszcza, jeśli mowa o nowych technologiach.

Próżniactwem. Jeśli jesteś przedsiębiorcą lub jeśli działasz na własną rękę, jako freelancer, i musisz mieć zawsze w zasięgu podwykonawców to spróbuj znaleźć ludzi, którzy dobrze wykonują powierzoną im pracę. Zadanie trudne niesłychanie. A przecież znów mamy spore bezrobocie i, według mediów, tylu zdolnych, wykształconych, nie może znaleźć pracy.

Bezinteresowną zawiścią i niechęcią do wszystkich (i wszystkiego), co wyrasta poza wyimaginowaną średnią. Według rozmaitych sondaży wykonywanych przez ośrodki badania opinii publicznej, a publikowane dość często przez media, nawet 2/3 Polaków nienawidzi biznesmenów! Uważa ich z reguły za złodziei lub co najwyżej kombinatorów uwikłanych w zawsze podejrzane i naganne układy.

Minimalnymi aspiracjami (i ambicjami). Jeszcze w latach 90. Businessman Magazine opublikował raport, w którym wymienił „grzechy główne” polskich przedsiębiorców. Na pierwszym miejscu znalazła się… niezdolność do wielkich marzeń i ambicji! Typowy polski biznesmen, mimo, iż jego potencjał jest taki sam, jak przedsiębiorcy brytyjskiego czy niemieckiego, swoje marzenia uważa za spełnione, jeśli zarobi na dużą willę, luksusowy samochód i parę innych, skądinąd godnych uwagi „gadżetów”. Rzecz w tym, że aspiracje biznesmanów zachodnich sięgają nieskończenie dalej – i wyżej. Oni chcą być najlepsi na świecie – i zmieniać ten świat. Chcą tworzyć wartości, które wpłyną na jakość życia innych.

Prawdopodobnie rzecz trochę uprościliśmy, i może nieco przerysowaliśmy, jednak wydaje się, że spuścizna PRL jest największą barierą na drodze do bogactwa i zamożności w Polsce.

  1. Problemem w Polsce jest nasz bardzo nowoczesny*, zwłaszcza ten prywatny, system edukacji. Od co najmniej 15 lat stał się dochodowym biznesem dla jego właścicieli, studenci zaś mają z tego modelu edukacji niewiele korzyści.

* Z punktu widzenia tzw. wizerunku obecni studenci i młodzi absolwenci skończyli nowoczesne, nawiązujące do światowej czołówki uczelnie. Nic bardziej błędnego. W renomowanym rankingu 500 najlepszych uczelni na świecie znalazły się tylko dwie polskie uczelnie: Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Warszawski.

Inna kwestia to moje osobiste doświadczenie jako okazjonalnego wykładowcy w prywatnych szkołach. Do zajęć warto przygotowywać się dla góra 10% studentów – ci bardzo często są błyskotliwymi, pełnymi zaangażowania młodymi ludźmi, którzy poszukują swojego indywidualnego i oryginalnego pomysłu na życie. A co z pozostałymi 90%? Na pewno jestem bardzo niesprawiedliwy, ale wydaje mi się, że to kolekcjonerzy tzw. papierków (dyplom to określenie niezbyt cool/trendy/jazzy).

Uczelnie, nawet te, które mają w nazwie słówko „przedsiębiorczość” produkują poprawnych pracowników – ale nie ludzi przedsiębiorczych. Tego młodzi Polacy muszą się uczyć samodzielnie.

  1. I wreszcie trzecia, bardzo zauważalna w Polsce bariera. Jest nią popularna, taka powiedzmy na poziomie prowincjonalnych parafii, nauka Kościoła katolickiego.

Sam od dzieciństwa formalnie należę do tego Kościoła – ale należę także do absolwentów jednej z dwóch uczelni, które znalazły się w rankingu światowej „500” – więc tym bardziej problem „parafialnego” nauczania Kościoła może dać się we znaki. (Uprzedzając ewentualne złośliwości – nie trzeba być absolwentem jakiejkolwiek uczelni, by doświadczyć mnóstwa rozterek i wątpliwości w zderzeniu z postawą i nauczaniem polskich duchownych).

Co takiego może irytować w stosunku Kościoła w Polsce do kwestii bogactwa i pieniędzy?

Najbardziej popularnym i powtarzanym – z błędnym na ogół założeniem – cytatem z Biblii na temat bogactwa są słowa Chrystusa przy pewnej bardzo specyficznej sytuacji: Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż bogaty wejdzie do Królestwa Niebieskiego.

Jeśli jesteś chrześcijaninem lub jeśli interesuje Cię Biblia wiesz, że o bogactwie jest mnóstwo innych, mających zgoła inne znaczenie cytatów, np. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma.

Na czym polega ta nie do końca uprawniona promocja ubóstwa? W Biblii jest ponad 2 300 cytatów mówiących o bogactwie i pieniądzach! Jeśli interesuje Cię ten fenomen zajrzyj do rewelacyjnej książki Howarda Daytona „Twoje pieniądze się liczą” i do „Biznes według Biblii” Larry Burketta. W Polsce od 2009 roku działa już polska filia Crown Financial Ministries, fundacji, która pokazuje głęboki, ponadczasowy sens przedsiębiorczości i mądrego zarządzania pieniędzmi.

Trudno mi zrozumieć dlaczego Kościół w Polsce, sam tak bardzo zamożny i wpływowy, pozostaje obojętny lub niechętny bogaceniu się swoich wiernych. Pieniądze są nam bardzo, ale to bardzo potrzebne. Ich brak jest powodem koszmarnych nieszczęść. Jedynie nadmierne przywiązanie do bogactwa można z punktu widzenia chrześcijaństwa uznać za naganne, a nawet zgubne. Ale nie bogactwo samo w sobie! To my wszak nadajemy mu właściwą lub błędną miarę i wartość.

Czy w sytuacji, kiedy mamy w Polsce tak wiele barier na drodze do bogactwa jest coś, co je równoważy – a nawet jest okolicznością istotniejszą i potężniejszą? Tak, jest coś takiego. Na szczęście jest.

Mimo tradycyjnych już w historii Polski zapóźnień cywilizacyjnych w połowie lat 90. załapaliśmy się na globalną rewolucję w komunikacji i dostępie do wiedzy.

Oto dzięki ekspansji mediów internetowych i nowoczesnych technologii każdy z nas, żyjący w Polsce, ma – chyba po raz pierwszy w dziejach – taki sam dostęp do najnowszych informacji i najprzedniejszego w świecie know how, jak Amerykanie, Japończycy, czy Niemcy. Nie możemy już – a nawet nie mamy prawa! – dłużej narzekać, ani usprawiedliwiać krajowej siermięgi brakiem wiedzy, czy niemożnością skorzystania z najbardziej zaawansowanych technologii, zwłaszcza komunikacyjnych, na świecie.

Każdy z nas może partycypować w globalnym przepływie wiedzy i informacji – a nawet konkurować z najlepszymi. Jeśli rozejrzymy się po Internecie dostrzeżemy coraz więcej polskich przedsiębiorców, wolnych strzelców i rozmaitych pasjonatów, którzy tworzą fantastyczne projekty. I zarabiają coraz więcej pieniędzy. (Według GUS i innych źródeł w Polsce rocznie przybywa kilka tysięcy milionerów – może nie są to dane imponujące, ale na pewno bardzo pokrzepiające i inspirujące).

Dzięki krótkim wyjazdom i projektom, które realizowałem w Wielkiej Brytanii (przeniosłem się ostatecznie do Londynu z żoną i dziećmi w lipcu 2012 roku) poznałem sporo Polaków, którzy po pierwszych dwóch-trzech latach spędzonych w pracy poniżej ich kwalifikacji z powodzeniem prowadzą teraz swoje – niekiedy – międzynarodowe biznesy lub pracują w słynnym londyńskim City. Są to z reguły ludzie młodzi, pokolenie 30. latków, pozbawieni jakichkolwiek kompleksów i świetnie czujący się w świecie międzynarodowego biznesu.

Czy jest jeszcze coś, czego nam na ogół brakuje i co powinniśmy jak najszybciej samodzielnie nadrobić? Tak. To edukacja finansowa i biznesowa. Nikt nas tego nie uczy ani w domu, ani w szkole. Ten wysiłek musimy podjąć sami i nauczyć się zasad tej, tylko na pozór, skomplikowanej gry zwanej sztuką zarządzania finansami osobistymi oraz sztuką prowadzenia własnego biznesu.

Andrzej Mańka

 

Czy w Polsce można być wolnym finansowo? Oczywiście, że tak! Dowody na to, że w Polsce można być bogatym, oraz sporo wskazówek jak osiągnąć wolność finansową, znajdziesz na Seminarium online o inwestowaniu i zarabianiu.

 

Niniejszy tekst został także opublikowany w serwisie Smart Polak, prowadzonego przez Pawła Kłosińskiego, przedsiębiorcy mieszkającego w UK. Prowadzi on także serwis dla uczących się języków obcych. 

rozwój osobisty i osiąganie celów

FILM W TWOJEJ GŁOWIE

30 lipca 2020

Kiedy ostatnio byłeś w kinie na bardzo słabym filmie? Czy nie czułeś się oszukany? Z pewnością pomyślałeś, że zmarnowałeś swoje pieniądze i czas. Może powiedziałeś, że już nigdy nie pójdziesz na taki seans do kina. Zapragnąłeś obejrzeć coś naprawdę wartościowego?

Dzięki poprzednim ćwiczeniom zauważyłeś, że często budujesz w swojej głowie historie. Zadaj sobie teraz pytanie, jakie filmy chcesz oglądać w swojej wyobraźni.

Przypomnij sobie swój ulubiony. Co ci się w nim podobało? Jak była prowadzona fabuła? Kim byli bohaterowie i co robili? Jak czułeś się w trakcie oglądania i po seansie?

CO DZIŚ GRAJĄ? POZNAJ SWÓJ REPERTUAR

Przyjrzyj się, jakie mentalne filmy tworzysz w swojej głowie. Zacznij obserwować, kim jesteś w tych filmach. Kim są osoby wokół ciebie? Jak wyglądacie? Jakie role gracie?

Gdzie się znajdujecie i co robicie?

Może w zupełności identyfikujesz się z bohaterami? Wierzysz w swoją postać. Mówisz do innych i obserwujesz ich reakcje, nawet nie wiedząc, że sam jesteś twórcą całej sceny. Czy to nie szaleństwo?

W jakich sytuacjach najczęściej tworzysz mentalne filmy? Stałeś się już ich świadomy, bo wykonałeś ćwiczenia z rozdziału piątego.

Przypomnij sobie, jakie historie budujesz przed ważnym spotkaniem lub egzaminem. Czy automatycznie widzisz, jak wszystko idzie po twojej myśli i pod koniec dnia już nie możesz doczekać się, aż zasiądziesz do pisania? A może nie śpisz całą noc, nieustannie zamartwiając się pytaniami, na które, jak już podejrzewasz, nie znasz odpowiedzi?

Zauważ, jaki to ma wpływ na całe twoje ciało. Brian Tracy, opowiadając o różnicy między wygranymi i przegranymi, często powtarza, że wygrani tworzą w swojej głowie wizje zwycięstwa, a przegrani wizje klęski. Byron Katie mówi, że jakiekolwiek uczucia pojawiają się w twoim ciele, są wynikiem fałszywego postrzegania otaczającej rzeczywistości. Nie chodzi zatem tylko o to, aby myśleć pozytywnie na każdy temat bez względu na to, co tak naprawdę, gdzieś w głębi, o tym sądzimy. To, co jest istotne, to zdanie sobie sprawy (i jak widzisz, nie namawiam cię do walki ze swoimi przekonaniami), że sami kreujemy rzeczywistość. To, co czujemy, jest zawsze wynikiem naszych myśli.

Doszukaj się w swoim życiu momentów, w których mentalne filmy pomogły lub przeszkodziły ci w działaniu. Mocne oddziaływanie tych filmów można zauważyć w stosunkach międzyludzkich.

Ludzie układają sobie wizję całego życia w wyobraźni. Tworzą przyszłość i przeszłość w odniesieniu do danej osoby. Budują dokładne sceny, jak może być lub co powinno się wydarzyć. Nie jest to do końca złe, dopóki ten ktoś nie straci przez to kontaktu z rzeczywistością, a mentalne filmy nie staną się ważniejsze od prawdziwego życia. Wtedy jest to sen na jawie. A nikt nie chce przespać całego życia, prawda?

Zbadajmy, co się dzieje, gdy na przykład mężczyzna chce podejść, by zagadać do nieznajomej kobiety. W jego głowie może powstać kilka mentalnych filmów o tym, co się stanie.

Jedna z jego wersji może przedstawiać wizję sukcesu: nawiąże uroczy kontakt, a następnie miło spędzi czas, a nawet zbuduje razem z wybranką poważny związek. Drugi mentalny film może mieć zupełnie inny charakter. Będzie ukazywał odrzucenie przez drugą osobę oraz upokorzenie, jakie się z tym wiąże.

Takie projekcje często powstają instynktownie, powodując negatywne emocje i wpływając na działanie. Oczywiście gdy w głowie danej osoby powstanie obraz klęski i poniżenia, da to bolesne reakcje. Jest więc mało prawdopodobne, żeby ktoś w takim stanie podjął właściwe działanie.

Jeśli jednak powstanie obraz sukcesu, radości i szczęścia, dana osoba z pewnością podejdzie, by zagadać.

Możesz powiedzieć: „W porządku, ale to wcale nie gwarantuje, że nie zostanę odrzucony. Co wtedy? Jak się będę czuł?”.

I znów tworzysz negatywne obrazy tego, jak będziesz się czuł. Dlaczego tak bardzo się tego boisz, skoro zdążyłeś to przeżyć już kilka razy w swojej głowie?

Czy widzisz teraz, ile bólu sam sobie przysparzasz? Pomyśl, o ile byłbyś szczęśliwszym człowiekiem, pozbywając się tego nieustannego zadawania ran i skrępowania. Uwierz, nie jesteś w stanie przeżyć tylu bolesnych sytuacji, ile tworzysz w głowie każdego dnia. Popatrz na swoje życie tak, jak ono naprawdę wygląda. Jest piękne, czyż nie?

Oczywiście to był najprostszy przykład. Może również być tak, że w głowie powstaną dwa odmienne filmy. Jeden będzie prezentował sukces, a drugi porażkę. W takim wypadku podjęcie decyzji będzie się wiązało z tym, który będzie powodował większe emocje. Jeśli nie jesteś tego świadom i nie potrafisz zapanować nad swoimi wizualizacjami, prawdopodobnie przychylisz się raczej w kierunku tych złych emocji, bo to one w jakiś sposób górują w niedoświadczonym umyśle. Na szczęście już posiadłeś tę wiedzę i bez wątpienia nie jesteś już niedoświadczony. Teraz musisz tylko praktykować i rozwijać się.

Na ten moment zapoznaj się ze swoim repertuarem.

Uzmysłów sobie swoje mentalne filmy z przeszłości i ich wpływ na twoje życie. Zdaj sobie sprawę, czy w nie wierzyłeś. Może miałeś w nich momenty, gdy zbudowałeś w swojej głowie pewien obraz zdarzenia, które miało nastąpić, a okazało się, że było zupełnie inaczej — nie taki diabeł straszny, jak go malują. Podobnie mogło być z sytuacją z przeszłości. Być może ją koloryzowałeś lub wręcz przeciwnie — demonizowałeś zaszłe zdarzenia.

Zajrzyj w głąb siebie. Świadomość tych procesów da ci wielką moc i doświadczenie, które na pewno przyda się w życiu.

Popatrz na mentalne filmy, jakie budują inne osoby. Może twoi bliscy kiedyś zaczęli opowiadać jakąś historię. W jaki sposób przedstawiali pewne sceny? Na czym się skupiali? Które zmysły były dominujące oraz jakie emocje pojawiały się w ich opowieściach?

Nigdy wcześniej się temu nie przyglądałeś? Teraz możesz łatwo rozpoznać u każdej napotkanej osoby, jakie emocje i zmysły u niej dominują. Już wiesz, jak do niej mówić, jakich słów używać, aby w pełni cię zrozumiała.

Mała rzecz, a naprawdę ułatwia kontakty z ludźmi. Po raz kolejny zachęcam cię do badania zawartych w tej książce ćwiczeń właśnie pod tym kątem — jak mogą ułatwić ci codzienne życie? Bo o to chodzi. Pamiętaj: nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku.

CZAS NA FILM

Jakie filmy lubisz oglądać? Z jakiego gatunku? Co się w nich dzieje? Jak toczy się akcja? Czy jest dużo efektów specjalnych? Zacznij zastanawiać się nad muzyką, ruchem kamery, grą aktorów. Pomyśl o początku i o zakończeniu.

Przypomnij sobie pięć ulubionych filmów. Jeśli masz czas, to obejrzyj je jeszcze raz, tym razem z wielką uwagą i zastosowaniem wskazówek tu podanych. Zauważ jak najwięcej szczegółów. Teraz na pewno jesteś lepszym obserwatorem rzeczywistości.

Ćwiczenie rozgrzewające wyobraźnię przed tworzeniem mentalnych filmów

Po obejrzeniu swojego ulubionego filmu połóż się lub przyjmij inną wygodną pozycję. Zamknij oczy i zrelaksuj się.

Wyobraź sobie, że oglądasz swój film. Po prostu włącz go. Możesz wyobrazić sobie, że siedzisz w kinie, a twój film wyświetlany jest na wielkim ekranie. Oczywiście możesz również wyobrazić sobie, że nie tylko oglądasz film, ale w nim grasz.

Żeby lepiej przypomnieć sobie fabułę, postaraj się poczuć emocje, jakich doznawałeś w trakcie oglądania.

Nie przejmuj się, że niektóre sceny pojawiają się w złej kolejności. Wyjdź z założenia, że nie chcesz obejrzeć dokładnie tej samej produkcji, tylko film, który został zarejestrowany przez twój mózg przy pomocy twoich zmysłów.

Jeśli chcesz, możesz również stać się narratorem filmu lub osobą, która opisuje dane sceny. Wyobraź sobie, że opowiadasz o wszystkich scenach swojemu przyjacielowi lub komuś bliskiemu.

Pamiętaj również, że możesz w czasie wizualizacji swojego filmu wykorzystywać wszystkie zmysły, nawet węch i smak. Nic cię nie ogranicza, a więc pozwól ponieść się fantazji. Niech każda scena będzie przesycona kolorami, dźwiękami, dynamiką, zapachami, smakami oraz głębią.

Zacznij zwalniać i przyspieszać poszczególne sceny.

Rób to nawet kilka razy. Jednak postaraj się działać według praw, jakie rządziły w filmie.

Dzięki temu ćwiczeniu dowiesz się bardzo wiele o swoim sposobie postrzegania.

Jeszcze raz określ wszystkie swoje preferencje. Na moment stań się wielkim krytykiem filmowym. Oceń swoje filmy pod każdym względem. Pamiętaj o szczegółach. Zwróć uwagę na efekty audiowizualne. Możesz każdy aspekt oceniać w skali od jednego do dziesięciu.

W skrócie:
1. Obejrzyj swój ulubiony film.
2. Zrelaksuj się.
3. Zacznij wizualizować cały film.
4. Pamiętaj o:

  •  wizji,
  •  dźwięku,
  •  efektach specjalnych,
  •  dynamice,
  •  bohaterach,
  •  fabule,
  •  głębi,
  •  innych zmysłach — smaku, dotyku i zapachu.

5. Na końcu oceń jakość swojej wizualizacji.
6. Pomyśl, co byś zrobił lepiej, jakie sceny byś ominął.

Równie dobrze możesz stworzyć film na podstawie ulubionej książki. Tym razem wykreuj wszystko samodzielnie, korzystając z danej fabuły. To ćwiczenie oczywiście będzie wymagało od ciebie większej kreatywności, ponieważ nie będziesz kopiował scen, tylko fabułę.

Dla zachęcenia powiem, że w trakcie czytania instynktownie tworzyłeś już scenerie, w jakich miała miejsce akcja. Twój umysł musiał to robić, żeby zrozumieć czytaną treść. Tworzył postaci i krajobrazy, nadawał ton głosu postaciom. Teraz wystarczy rozwinąć te projekcje — dodać do nich więcej szczegółów. Sprawić, by były bardziej wyraziste.

Otwórz swoją głowę, stań się bardziej spontaniczny. Dodaj emocje. Pamiętaj o ciągłej uwadze.

KURS TWORZENIA WŁASNYCH MENTALNYCH FILMÓW

Teraz, gdy masz już jakieś doświadczenie, jeśli chodzi o projekcje filmów, stwórz własną mentalną produkcję.

Zaplanuj ją dokładnie. Pomyśl o szczegółach. Wykorzystaj wiedzę zdobytą w poprzednim ćwiczeniu.

Możesz być głównym aktorem. Film będzie wtedy przedstawiał na przykład historię twojego życia. Twoje wzloty i upadki. Dzięki temu, że będziesz widział w swojej wyobraźni oba te elementy, będziesz mógł też lepiej zrozumieć znaczenie tych zdarzeń. Co zmieniły w twoim życiu? Jakie były ich bezpośrednie, a co ważniejsze, pośrednie efekty (możesz je zobaczyć dopiero teraz, kiedy minęło trochę czasu)?

Określ zawczasu, kim chcesz być na końcu tego filmu. Równie dobrze możesz być tylko narratorem opowieści.

Jeśli masz ochotę, opowiedz jakąkolwiek historię w swojej głowie, a później zdaj się na to, co się pojawi.

Dobrze jest określić początek i koniec. Na przykład: film będzie opowiadał o biednym chłopcu, a w zakończeniu będziesz widział pewnego siebie, rosłego mężczyznę, który wiele w życiu osiągnął.

Brakuje Ci celu w życiu?

Zdobądź ZA DARMO legendarnego ebooka Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu” Superumysł oraz Określony Cel Główny.

Prawo Sukcesu

  • Wreszcie skupisz się na tym, czego naprawdę pragniesz.
  • Dowiesz się, na czym w rzeczywistości polega PLANOWANIE i jaką ma moc w realizacji Twoich celów.
  • Poznasz 4-stopniową formułę, która pozwoli Ci zająć się w życiu tym, co przynosi Ci najwięcej satysfakcji i zysków

Pobieram ebooka!

Jeśli jesteś trenerem lub nauczycielem, stwórz w swojej głowie prezentację jakiegoś tematu. Nie ograniczaj się, dorzuć do niej jakieś efekty specjalne. Zrób ją w jakimś dziwnym miejscu. Dołóż do niej wszystkie zmysły. Zaskocz odbiorców. Stwórz fascynującą prezentację pełną rozmachu.

W skrócie:
1. Pomyśl, o czym chcesz stworzyć mentalny film.
2. Zidentyfikuj emocje, które mają ci towarzyszyć.
3. Jeśli chcesz, określ dokładnie fabułę.
4. Przyjmij wygodną pozycję, zrelaksuj się i zamknij oczy.
5. Zacznij tworzyć swój film.
6. Wciel się w różne role: reżysera, aktora, scenarzysty, operatora.
7. Wykorzystaj wszystkie zmysły.
8. Pamiętaj o obserwacji ciała.
9. Zakończ film.
10. Podsumuj ćwiczenie.

Rozwinięciem tego ćwiczenia jest stworzenie mentalnego filmu na jakiś konkretny temat. Na przykład stwórz produkcję o jakimś swoim idolu lub o postaciach takich jak da Vinci, Edison. Stań się Albertem, który jest o krok od teorii względności, lub Napoleonem dowodzącym wojskami.

Poszukaj również inspiracji dookoła siebie. Pomyśl, czy można stworzyć jakiś film o prostych rzeczach.

Doszukaj się nowych możliwości. Przecież nie musisz robić takich samych filmów. Stwórz coś wyjątkowego, coś futurystycznego, coś dziwnego. Zauważ, że nic cię to nie kosztuje, możesz zrobić, cokolwiek tylko zechcesz.

ZDOBĄDŹ DWANAŚCIE OSCARÓW

Mam nadzieję, że już masz za sobą wyreżyserowanie pierwszego mentalnego filmu.

Ze zdobytą wiedzą oraz umiejętnościami nie będzie ci trudno stworzyć naprawdę wyjątkową produkcję w swojej wyobraźni. Najlepiej jeśli będzie ona w tobie wywoływała bardzo pozytywne emocje oraz motywowała do działania.

Zatroszcz się o swój mentalny film pod każdym względem. Dbając o obraz w głowie, dbasz o swój rozwój i całą otaczającą cię rzeczywistość. Niech będzie żywy. Dodaj do niego poruszającą ścieżkę dźwiękową. Zadbaj o głębię i zapach. Skorzystaj z wszelkich wniosków, jakie nasunęły ci się poprzednio i jakie nasuwają ci się w trakcie pracy nad filmem.

Możesz zacząć od stworzenia wstępnego planu, określenia, jaki charakter ma mieć film. Oceń każdy pomysł pod wieloma aspektami. Stań się marzycielem, krytykiem oraz wykonawcą w jednym.

Pamiętaj o zachowaniu spójności. Niech twój mentalny film nabierze znaczenia. Wypełnij go wartościami, które wyznajesz. Dodaj do niego uczucia, które są ci najbliższe.

Możesz być głównym bohaterem i równocześnie narratorem, lub opowiadać historię całkowicie z boku.

TWOJA NIEKOŃCZĄCA SIĘ OPOWIEŚĆ

Czy zastanawiasz się, po co tworzyć takie filmy? Wykorzystaj to pytanie, tak jak powinieneś wykorzystać każde, które pojawia się w twoim umyśle. Znajdź na nie odpowiedź, ale nie poprzestawaj na jednej. Sam szukaj rozwiązań.

W zasadzie już na początku tego rozdziału podałem kilka przyczyn.

Najbardziej praktyczny powód zawiera się w wykorzystywaniu swojej wyobraźni w jak najbardziej kreatywny sposób. Twoje mentalne filmy mogą być użyte na przykład przed jakimś ważnym wydarzeniem. Zamiast wpadać w panikę, myśląc o tym, jak źle może się coś potoczyć, wykreuj bardzo klarowny film o tym, co możesz zrobić dobrze i co może się udać. Nie chodzi tu o bezmyślne fantazjowanie.

niewyobrazalnyPo raz setny powtórzę: zachowaj świadomość i obserwuj wpływ, jaki mają dane obrazy na twoje ciało i umysł.

Liczy się świadomy wybór. Nie walcz z negatywnymi wizjami, zauważ je, bardzo dokładnie zbadaj. Na pewno niosą wiele wartościowych informacji. Powiedzą ci, czy tak naprawdę jesteś przygotowany do danego wydarzenia, wskażą ci twoje nawyki.

Gdy zdobędziesz te informacje, odtwórz inny film w swojej głowie. Tym razem w wersji, gdzie przedstawisz sytuację, która powinna się wydarzyć.

Niech będzie to od razu kilka wersji. Eksperymentuj. Zadawaj sobie pytania. Zachowaj świadomość. Wiedz o tym, że to ty tworzysz te wizualizacje. One jeszcze się nie wydarzyły, a to, czy tak się stanie, zależy w głównej mierze od ciebie.

W skrócie:
1. Twórz tylko pozytywne scenariusze swojego życia.
2. Odtwórz w głowie ulubiony film lub książkę.
3. Wykreuj swój własny film.
4. Wspomagaj się w trudnych chwilach pozytywnymi filmami w twojej głowie.

Fragment pochodzi z książki „Niewyobrażalny potencjał”, której autorem jest Dawid Gut.