Browsing Tag

wiara

Droga do spełnienia

22. Wspinaj się na szczyty na barkach gigantów

6 marca 2024

Wieczory na pełnym oceanie bywają raczej chłodne. Ten nie był chłodny. Był przyjemny. Gwiazdy rozpoczęły swoją codzienną wędrówkę po sobie tylko znanym niebie.

— Brema, opowiedz nam jedną z tych twoich historii — rzucił hasło Dobry Bud. Nikt nie wiedział, dlaczego Bud zyskał ten przydomek, ale jakoś wszyscy tak na niego wołali.

Brema z zadowoleniem zakręcił swój ponad siedemdziesięcioletni siwy wąs. Lubił opowiadać marynarzom różne historie, a marynarze bardzo lubili ich słuchać.

— To o czym dziś będzie? — ciągnął Dobry Bud.

— Hmm… — Brema zamyślił się, zamykając oczy. — O gigantach. Dziś będzie o gigantach. — I zaczął swoją opowieść.

Dawno, dawno temu, ale nie za górami i nie za lasami, tylko za siedmioma morzami, żyli giganci.

Nawiasem mówiąc, nietrudno było się domyślić, że stary wilk morski będzie snuł opowieść zza mórz, a nie zza lasów.

Brema kontynuował.

Giganci mieli w sobie potężną moc. Ludzie nie mogli się z nimi równać. Giganci byli raczej niechętni do obcowania z ludźmi, którzy wtedy tam żyli, bo ludzie byli zawistni, głupi i słabi nie tylko fizycznie, ale także emocjonalnie.

Kiedyś jeden człowiek założył się z drugim o to, że zdoła przekonać giganta, by ten pozwolił mu na swoich barkach wznieść się na Szczyt Osiągnięć. Ludzie zawarli zakład. Leo — bo tak nazywał się ów śmiałek, który zdecydował się usiąść na barkach giganta — poszedł na równiny, gdzie przebywali giganci, i upatrzył sobie jednego takiego — a miał ten gigant z dziewięć metrów: był wielki jak dąb — po czym wyjawił mu cel swojej wizyty. Gigant zgodził się, choć niezbyt chętnie, by na jego barkach człowiek mógł zdobyć Szczyt Osiągnięć. Ale postawił warunek.

— Siedem życzeń mych spełnisz — zażądał, a Leo na to przystał.

Zadania były niewyobrażalnie trudne, ale Leo był tak zdeterminowany, że wszystkie je wypełnił. Kiedy tego dokonał, wrócił do giganta i razem wyruszyli w podróż na Szczyt Osiągnięć.

Podróż do Góry Osiągnięć zajęła im osiem długich miesięcy. Przeżyli różne przygody i najczęściej Leo siedział wtedy na barkach giganta, który pokonywał przeszkody jedną po drugiej. Nie było możliwości, by człowiek bez tej pomocy dotarł do miejsca przeznaczenia — Leo sam tak kiedyś stwierdził, mówiąc to wprost do giganta.

Kiedy dotarli do Góry Osiągnięć, gigant zdjął Leo ze swego ramienia, postawił na ziemi i odwróciwszy się na pięcie, udał się w drogę powrotną.

— A ty gdzie??!!! — zakrzyknął Leo. — Przecież szczyt jest tak wysoko, jak tam wejdę bez twojej pomocy?

— Tak to już jest w życiu, Leo. — Gigant przyjął bardzo poważny ton. — Giganci mogą ci pomóc do czasu, do pewnego momentu, ale szczyt swoich osiągnięć musisz zdobyć sam.

— I co, i co, Leo zdobył ten szczyt? — zniecierpliwiony wykrzyknął Dobry Bud.

— Hmm… — zamyślił się Brema. — Pomyślmy…


Żyjemy wśród ludzi, zwierząt, otoczenia i przyrody. Jesteśmy częścią układanki o wdzięcznej lub niewdzięcznej nazwie życie. Biorąc pod uwagę tę okoliczność, trudno sobie wyobrazić, że człowiek sam w sobie mógłby być oderwany, „autonomiczny”, skazany na siebie. Żyjemy w sieci wzajemnych powiązań, zależności i układów. Bez pomocy matki, rodzica lub innych ludzi, nowonarodzone dziecko nie przeżyje. Bez nauczyciela nie będzie ucznia. Bez mędrca nie będzie głupca lub będą sami głupi. Rządzący zwierzętami instynkt przetrwania, jak to niektórzy nazywają, pozwala im egzystować, żyć i zabijać, by żyć. Wszystko jest zależne od czegoś. Akcja rodzi reakcję, a warunki nie biorą się same z siebie, tylko wynikają z przyczyn, które je tworzą. A teraz przełóżmy to na podejście do naszych działań, a w szczególności na to, co nazywam „wspinaniem się na szczyty na barkach Gigantów”.

Robiąc określone przedsięwzięcie, zakładając firmę, dążąc do dowolnego celu, czy to materialnego, czy jakiegokolwiek innego, możemy używać dźwigni. Dźwignią dla nowej firmy może być wsparcie finansowe lub włączenie do jej szeregów kogoś, kto zna się na biznesie. Dźwignią dla adepta medytacji jest i może być mistrz, który wskaże mu drogę. Gdybyśmy chcieli podzielić te dźwignie w jakiś sposób, można stwierdzić, że są dwa główne typy: materialne – jak np. pieniądze oraz niematerialne – wiedza. Przez pieniądze rozumiemy także sytuację, w której ktoś udostępnia Ci zaplecze logistyczne pod Twoją bazę. Niekoniecznie musi to być pieniądz wprost. Przez niematerialne możemy rozumieć nie tylko podpowiedzi co i jak dobrze jest zrobić, nie tylko naukę fachu, ale także wsparcie mentalne życzliwych osób, które często jest o niebo ważniejsze niż wszystkie pieniądze i wskazówki świata.

Co do samych Gigantów, to można powiedzieć, że tak najogólniej są to istoty lub szeroko rozumiane instytucje, które mają większą moc (szeroko rozumianą – materialną i niematerialną) lub wiedzę niż nasza. Korzystając z ich zasobów, możemy łatwiej osiągać nasze cele. Jeśli chcesz się nauczyć dobrze sprzedawać nieruchomości, idź do kogoś, kto robi to dobrze lub doskonale i ucz się od niego. Pracuj u niego za darmo, albo płać mu przez rok za to, żeby u niego pracować, jeśli nie chce słuchać o współpracy z Tobą. Jeśli chcesz stać się super mechanikiem samochodowym, znajdź najlepszego fachowca w tej dziedzinie i idź do niego na staż. Jeśli Twoje problemy mogą być rozwiązane przez powiększone zaplecze finansowe, to pożycz pieniądze. Choć z tym pożyczaniem pieniędzy to lepiej ostrożnie.

A teraz o zagrożeniach, czy może o wyobrażeniach, które mogą nam strzelać gole do naszych własnych bramek. Korzystanie z pomocy jakiejkolwiek dźwigni, jakiegokolwiek rodzaju Giganta, nie rozwiązuje do końca wszystkich kwestii, a jedynie albo aż wspiera nas w tym, by było łatwiej osiągnąć cokolwiek. Dobry fachowiec może nam przekazać wiedzę, ale to zupełnie inna kwestia, jak tą wiedzę zinterpretujemy, przyjmiemy i co najważniejsze, jak ją zastosujemy w praktyce, czyli jak będziemy nią posługiwali się na naszym własnym podwórku. Pieniądze same nie rozwiązują różnych kwestii, stanowią tylko zasób do wykorzystania. Od tego, czy to zasób potrzebny i właściwy, świadczyć będzie dopiero to, jak go wykorzystamy. Gdyby pieniądze same w sobie były rozwiązaniem na większość bolączek, abstrahując od dziedziny życia, w jakiej je wykorzystamy, to nie widzielibyśmy tylu plajt i nieszczęść następujących po niewłaściwym ich wykorzystaniu. Pieniądze szczęścia nie dają. Zgoda. Święta zgoda. Mogą natomiast pomóc w budowie szczęścia, tylko wtedy, kiedy właściwie z nich skorzystamy.

Jeśli masz jakiś projekt, jakiś cel, chcesz coś osiągnąć i chcesz to zrobić szybciej niż wolniej, to szukaj trampoliny w dowolnej postaci. Trampoliny, od której będziesz się mógł odbić i chwycić swoje marzenia, plany czy cele. Wiedz jednak, że tak naprawdę prędzej czy później będziesz musiał sam pokonać to, co jest w Tobie. Tak jest z każdym wchodzeniem na każdy godny szczyt. Dzieje się tak, bowiem tak naprawdę przeszkodą, jaką musimy pokonać, idąc na dowolny ambitny szczyt, jest nasze wyobrażenie o nim i nasze ograniczenia, które powodują, że jeszcze go nie zdobyliśmy. Zawsze ostatecznie pokonujemy samych siebie. Łamiemy swoje własne stereotypy, zmieniamy przekonania, nawyki, koncentrujemy się na określonych działaniach, najczęściej tych mniej przyjemnych, by rozerwać kajdany ograniczających nas uwarunkowań stojących na drodze do naszej wielkości w dowolnej dziedzinie.
A Giganci? Pomimo tego, że prawdziwi i dobrze dobrani Giganci to doświadczenie i wiedza, to moc i mądrość, trzeba pamiętać, że są tylko dodatkiem. Są pomocą na ścieżce, na naszej drodze. Prawdziwy Gigant jest w Tobie, to Twoja moc, która może przenosić góry i ruszać świat w jego posadach. Pytanie jest tylko takie, czy zdołasz w to uwierzyć, budząc swojego Giganta?

Droga do spełnienia

11. Nie myl wiary z wiedzą

15 lutego 2024

— Obiad!!! Obiad!!! — Kucharz Wurst walił jak opętany w okrętowy dzwon. — Ruszać się, moczymajtki, bo gulasz wystygnie!!

„Dlaczego marynarze muszą zawsze tak drzeć mordę?” — pomyślał galopujący ile sił w nogach po swoją michę cieśla James. „No pewnie dlatego, żeby się dobrze słyszeć” — przyszło mu od razu do głowy. „To takie proste” — znów pomyślał, zanim runął na deski El Dragona jak długi. No i tym razem stał w kolejce po strawę ostatni.

Wiatr nie może wiać cały czas, słońce czasem chowa się za chmury, po nocy przychodzi dzień. I dlatego galeon El Dragon poznał w końcu smak flauty. Bezwietrzna pogoda i do tego bardzo suche jak na morskie warunki powietrze rozleniwiły załogę. Nic do roboty, szwendanie się z jednego końca okrętu na drugi. Ileż można? Może właśnie dlatego poobijany jeszcze James rzucił nieprzygotowane, wydawałoby się, pytanie:

— Skoro nic się nie dzieje, to może zagramy w brydża?

Gra w karty wśród marynarzy często kończy się mordobiciem. Nie trzeba wzbogacać tych sytuacji żadnym z mocniejszych trunków, by dochodziło do rękoczynów. Ot, taka już krew płynie w żyłach wilków morskich. Jednak nasza załoga miała we krwi coś, co utrudniało im zapalanie się iskry w żyle, gdy ktoś nadepnął komuś na odcisk. Byli opanowani.

— Ech, było zagrać w pokera — smutno rzekł kucharz Wurst. — Wtedy może by mi się poszczęściło, a tak przerżnąłem całą kasę z tą fajtłapą Jamesem.

— Ale jak mogłeś z nim wygrać, skoro on to robi od dwudziestu lat, a ty nauczyłeś się gry w brydża, kiedy poznałeś tę lafiryndę z Breville, jak jej było… — Tak wspierał Wursta jego najlepszy przyjaciel Lowel.

— A, już nie pamiętam, jak jej było. Zresztą czort z nią. Ech, nie mam szczęścia — lamentował Wurst.

— To nie szczęścia ci zabrakło, bracie — rzekł do Wursta Vargas, który nie grał z nimi, ale siedział kilka metrów dalej, rozkoszując się rekreacyjną pogodą. — Nie szczęścia. Zamiast wiedzieć, jak wygrać, wierzyłeś, że wygrasz. Szczęście można sobie wypracować. Może nie zawsze, ale często. Szczęściu trzeba pomóc.

— Ale jak? — zapytał Wurst.

— Dobrym przygotowaniem, bracie. Dobrym przygotowaniem.


Jeśli Sukces, obojętnie w jakiej dziedzinie, można osiągnąć dzięki dobremu przygotowaniu. Zaplanuj to, co chcesz zrobić, przygotuj się odpowiednio, naszykuj narzędzia… i sukces murowany. Czy tak? No, nie zawsze, ale takie podejście zwiększa szanse na powodzenie. Ludzie szukają Złotych Środków, Złotych Myśli i Złotych Reguł, nie zdając sobie sprawy, że tak właściwie wynik naszych działań składa się z wielu czynników. To tak jak Prawo przyciągania czy inne złote receptury. Autor napisał, ty zastosowałeś, wyprułeś sobie flaki, a tu niestety mówiąc kolokwialnie „dupa”. Nie ma Złotych Reguł i jedynie słusznych rozwiązań. Są jedynie albo aż kierunkowskazy, które mogą nasze działanie uczynić mniej lub bardziej efektywnym, skutecznym. Dobre przygotowanie nie gwarantuje sukcesu, ale zwiększa jego szanse.


Siadasz do brydża z mistrzem świata w tej dziedzinie i oczekujesz, że wygrasz. On spędził przy karcianym stole całe życie, a ty jesteś po weekendowym kursie, więc jak na boga to się może udać? Jesteś po szkole oficerskiej i chcesz zostać masarzem, no to kupujesz rzeźnię, no i co ma z tego wyjść? Befsztyk tatarski? Na pewno wyjdzie rzeźnia.

Dobre przygotowanie „zwiększa szanse”, ale nie gwarantuje sukcesu. Trzeba mieć to wkodowane. Jednocześnie trzeba wiedzieć, że brak wiary we własny sukces to droga do klęski. Trzeba także czynnie wspierać swoje mentalne nawyki i robić pewne fikołki „niematerialne”, tak to nazwijmy, by zwiększyć szansę jeszcze bardziej. Te fikołki to afirmacje, wizualizacje, czy inne duchowe czary mary, które w zasadzie działają, tylko trzeba wiedzieć, jak i kiedy ich używać.


W całej tej układance jest jeszcze kilka czynników, które wpływają na to, czy to, co zakładasz, powiedzie się, czy nie. Są to czynniki nieprzewidywalne lub ciężkie do określenia czy zdiagnozowania, kiedy zaczyna się podróż. Pojawiają się z różnych stron i mają różne oblicza. Czasem są to nasze podświadome kody, które rozbijają nasze starania w drobny pył. Czasem są to okoliczności, które wynikają pod wpływem tego, co i jak robimy. A czasem są to po prostu takie czynniki, które mają czysto ludzką naturę, czyli charakteryzują się tym, co nazywamy „zmienność”.

Nasze podświadome kody sabotują nas jako istoty. Chcesz mieć kupę kasy, ale niestety Twoje kody są zaprogramowane na biedę. No i możesz milion lat naparzać głową w słup ogłoszeniowy z czystego betonu i ni hu hu. Trzeba zmienić kody.
Okoliczności są super. Zaorałeś pole, żeby hodować sałatę, a okazało się, że w tym roku poszły takie ulewy, że dorobiłeś się garba. Trzeba było sadzić ryż! No, ale skąd było wiadomo, jak tam matka Natura rozegra sobie zabawę w słońce i deszcz w tym roku?
Czysto ludzkie czynniki są przeurocze, ale najczęściej wyprowadzają nasze ręce z równowagi. Budujesz firmę i strukturę sprzedaży, oparłeś na dwóch najlepszych laskach w mieście w tej dziedzinie. Zatrudniłeś je i zaplanowaliście wszystko, co i jak ma hulać. A tu nagle jedna zachodzi w ciążę i idzie na macierzyński, a druga, pod wpływem tej pierwszej, też chce mieć dziecko i wpada w półroczną depresję z powodu „dziecięcego myślokształtu”. No i możesz sobie swoją strategię sprzedaży wsadzić wiadomo gdzie. Trzeba budować od nowa.


No to jak już wiemy, że dobre przygotowanie może nas zaprowadzić na szczyt, ale może nie wystarczyć, to wiemy, że nie należy do wszystkiego podchodzić tak ogromnie poważnie. Nie zmienia to jednak faktu tezy, jaką postawiłem na początku tego wywodu. Dobre przygotowanie ZWIĘKSZA SZANSE. Dlatego też nie należy go ani bagatelizować, ani pomijać. To tak jak na szali czegokolwiek. Zbierasz na prawej kupce kamyczki i na lewej. Jak je później zapakujesz na szalki odpowiednio z każdej strony wagi, to wiadomo, co jest cięższe.

Podejmując się czegokolwiek, jakiegokolwiek działania, możemy przygotować „dobry grunt” pod zbiory. Tym dobrym gruntem jest właśnie przygotowanie się, w miarę możliwości, na ewentualności czy inne „ości”, nie tylko te, które mogą stanąć w gardle po niewłaściwym spożyciu karpia.


Podsumowując – jak się za coś bierzesz, naucz się tego, w miarę możliwości, nie tylko teoretycznie. Postaraj się pomyśleć, co i dlaczego może pójść nie tak, zbierz do pomocy fachowców, zaplanuj, co jeśli nie pójdzie wszystko tak, jak zaplanowałeś (tu uwaga – to nie to samo co planowanie porażki!).


Przygotuj się do tego, co masz zrobić, na tyle dobrze, by mieć osobiste poczucie, że zrobiłeś to, co trzeba – tylko tak, realnie i optymalnie zdefiniowane. A dalej? A dalej idź i nie zwlekaj, bo nie ma skończonych idealnych planów. Życie robi to, co chce. A ty modyfikuj to, co się dzieje w trakcie. I dalej planuj i szykuj. Bądź przygotowany na to, że trzeba być przygotowanym. To pomoże.

rozwój osobisty i osiąganie celów

12-etapowy system stawiania celów

29 stycznia 2021

Tak naprawdę to, co jest ważne to, żeby po prostu znaleźć taką strategię. Ja w swojej książce „Otrzep kolana i biegnij” bardzo szczegółowo opisuję strategię, którą Brian Tracy w jednej ze swoich książek nazwał „Maksimum osiągnięć”.

To jest dwunastoetapowy system realizowania celów – bardzo fajny system pokazujący, jak krok po kroku możesz go przejść, jak krok po kroku z niego korzystać.

Sam popatrz:

Weźmy „na tapetę” przykład, którym łatwiej zobrazujemy cały model: „Chcę mieć swój dom”.

1. ROZWIŃ W SOBIE PRAGNIENIE

Być może powiesz, że to oczywiste – każdy cel ma przecież swój początek w pragnieniu. Sęk jednak w tym, byś NAPRAWDĘ czegoś pragnął. Masz pragnąć tego ponad wszystko, tak jakby zależało od tego Twoje życie. Niech to będzie Twoje marzenie – marzenie tak wielkie, że nic nie będzie w stanie Cię powstrzymać przed jego realizacją.

Czyli nie wystarczy tylko marzyć o własnym domu, trzeba go pragnąć. Jak tlenu, jak wody, to musi być Twoje „must have”!

2. ROZWIŃ W SOBIE WIARĘ

Jeśli nie uwierzysz, że coś naprawdę może się stać, realizacja Twojego celu może okazać się karkołomna. Twoje myśli mają potężną moc – na pewno nie raz przekonałeś się już, że wystarczy, że o czymś pomyślisz, a po chwili się to dzieje. Działa to także w drugą stronę – jeśli zamiast na wymarzonym efekcie będziesz skupiać się na trudnościach, przeszkodach czy wymówkach, jeśli nie uwierzysz, że jesteś w stanie je pokonać, nie spodziewaj się cudów.

Zatem, musisz uwierzyć, że jesteś w stanie to zrobić. Właśnie TY. Zaufanie do siebie i wiara w swoje możliwości to podstawa!

3. ZAPISZ TO, CZEGO CHCESZ

A jeśli nie lubisz pisać – narysuj, wytnij, wymodeluj. Chodzi o to, żeby zmaterializować cel, który na razie istnieje tylko w Twoich myślach. Bardzo ważne jest natomiast, by opisywać swoje cele i pragnienia w formie dokonanej – nie pisz „chciałbym”, napisz „zrobiłem to”. Nie ma tu miejsca na wątpliwości!

Zatem, niech myśli zostaną przelane na papier. Zapisz dokładnie jak ma wyglądać Twój dom, ile ma mieć pokoi, jaki kolor ścian. Dokładnie to spisz. Albo na kartkę wklej dokładne zdjęcie swojego celu.

4. SPORZĄDŹ LISTĘ KORZYŚCI

No dobrze, czyli masz cel i ponad wszystko pragniesz jego realizacji. Ale co dokładnie Ci on da? Jakie korzyści Ci przyniesie? Załóżmy, że chcesz rzucić palenie. W tym przypadku korzyści są oczywiste, ale skup się na nich i nie pozwól sobie o nich zapomnieć. Pamiętaj, że kiedy rozstaniesz się z papierosem, będziesz mieć lepszą cerę, skończą się zadyszki i pokasływania, Twoje ciuchy przestaną śmierdzieć dymem, a Ty zaoszczędzisz 400 zł miesięcznie. Świadomość tych korzyści znacznie wzmocni Twoją wytrwałość.

Zrób zatem listę wszystkich korzyści, jakie wynikają z posiadania własnego domu. Grillowanie, ogród, przyjęcia ze znajomymi, miejsce na siłownię… To wszystko zmobilizuje Cię jeszcze bardziej do osiągnięcia Twojego celu.

5. OKREŚL SYTUACJĘ WYJŚCIOWĄ

Sprecyzuj, na czym obecnie stoisz. Określ, co konkretnie chcesz zmienić. Wróćmy do przykładu z paleniem – zamierzasz rzucić ten nałóg? Uświadom sobie, ile papierosów dziennie wypalasz, ile wydajesz na nie pieniędzy. Musisz wiedzieć, skąd startujesz i dlaczego obrałeś dany cel. To pomoże Ci wystartować!

Jaki jest Twój start, kiedy zaczynasz poważnie myśleć o swoim domu? Ile masz oszczędności, czy możesz spieniężyć swoje mieszkanie, czy możesz otrzymać kredyt, jeśli taką drogę wybierzesz?

6. OKREŚL OSTATECZNY TERMIN

Twój mózg to przebiegły organ. Jeśli nie sprecyzujesz, kiedy konkretnie planujesz osiągnąć zamierzony cel, nie przekonasz go do zmian. Bez precyzyjnego terminu realizacji Twojego celu niełatwo będzie Ci go osiągnąć. Deadline to świetna motywacja! Im bardziej szczegółowy, tym lepiej. A co jeśli niezależnie od Twoich starań nie uda Ci się go dotrzymać? Wyznacz nowy i się nie rozleniwiaj. Grunt to działać!

Jaką datę sobie stawiasz na to, żeby wejść przez próg własnego domu? Za ile miesięcy, lat? Kiedy dokładnie?

7. STWÓRZ LISTĘ PRZESZKÓD

Być może napotkasz na swojej drodze ludzi, którzy za wszelką cenę będą się starali Ci udowodnić, że nie uda Ci się osiągnąć Twojego celu. Świetnie! Wysłuchaj, co mają do powiedzenia i zanotuj ich uwagi na liście potencjalnych przeszkód, na które możesz trafić, a potem przestań zawracać sobie tymi osobami głowę. Choć musisz wierzyć w realizację Twojego celu, to dobrze jest mieć świadomość trudnych momentów, których możesz doświadczyć po drodze. W ten sposób o wiele łatwiej będzie Ci się z nimi rozprawić.

Zatem, co przeszkodzi Ci, aby mieszkać w swoim domu? Może brak finansów, może brak działki budowlanej, a może to Ty jesteś przeszkodą i Twoje przekonania?

8. OKREŚL INFORMACJE DODATKOWE

Zwracaj uwagę na wszystko, co może wiązać się z realizacją Twojego celu. Także na to, czego nie doświadczasz teraz, ale być może doświadczysz w przyszłości. Zastanów się, co może Ci pomóc i zrób niezbędne sprawdzenie tematu. W przypadku rzucania palenia mogą okazać się pomocne artykuły, porady innych ludzi czy przegląd specjalistycznych leków wspomagających ten proces.

A jeśli chodzi o Twój dom? Może katalog z projektami Ci się przyda? A może porównanie cen w składach budowlanych? Spisuj wszystko, potem będzie jak na wagę złota.

9. ZNAJDŹ LUDZI POMOCNYCH

Z reguły bywa to dużo trudniejsze, niż znalezienie malkontentów, którzy będą powątpiewać w realizację Twojego celu, tym bardziej miej zatem na uwadze, że to bardzo istotny krok. Pomocni ludzie wyróżniają się zdrowym poczuciem wartości – czują się ze sobą dobrze, Twój sukces ich zatem nie przeraża. To właśnie oni wesprą Cię w trudniejszych chwilach i skutecznie zmotywują Cię do działania.

Kto z Twoich znajomych mieszka w domu? Kto go zbudował? Ta osoba może stać się dla Ciebie ogromnym wsparciem!

10. SPORZĄDŹ PLAN

Część osób drży z przerażenia na sam dźwięk tego słowa, ale uwierz, plan jest bardzo pomocny. To dzięki niemu będziesz wiedział, co robić dalej i zauważysz swoje postępy. Wystarczy choćby ogólny zarys, który pomoże Ci zrozumieć, czego tak naprawdę chcesz i jakie etapy Cię do tego zaprowadzą.

Zatem, od czego zaczniesz? Jakie będą kolejne kroki. Zapisz wszystko bardzo precyzyjnie. Projekt domu, działka budowlana, potem jak po sznurku kolejne kroki!

11. UŻYJ WIZUALIZACJI

Wizualizacja to modny ostatnimi czasy termin i nic w tym dziwnego, potrafi bowiem ona zdziałać naprawdę wiele. O co konkretnie chodzi? Najzwyczajniej w świecie zobacz oczami wyobraźni siebie po osiągnięciu celu. Chcesz schudnąć dziesięć kilo? Ujrzyj w myślach tę wersję siebie. Zobacz, jakie nosisz ubrania, jaki rozmiar wybierasz w sklepie, ciesz się swoim widokiem w lustrze i komplementami. Wizualizuj jak najwięcej, a w pewnym momencie odkryjesz, że naprawdę stałeś się osobą z Twoich wyobrażeń.

Wyobraź sobie , jak chodzisz po swoim domu, jak czujesz ciepło kominka, jak pachną kwiaty w wazonie. Poczuj to wszystko i zobacz. To wielkie wsparcie!

12. PODEJMIJ DECYZJĘ, ŻE NIGDY SIĘ NIE PODDASZ

To tak naprawdę kluczowy krok na Twojej drodze do realizacji celu. Bez niego nic nie osiągniesz. Jeśli w pewnym momencie sobie odpuścisz, cały Twój wysiłek pójdzie na marne. Nieważne, jak będzie trudno, nieważne, ile razy coś Ci nie wyjdzie. Ważne, aby po każdym niepowodzeniu po prostu nadal podążać ścieżką, którą dla siebie wybrałeś i wierzyć, że się uda. Bo musi się udać!

Przecież Twój dom to Twój cel!

ĆWICZENIE

Wyznacz swój cel. Użyj 12-etapowego systemu stawiania celów. Przejdź go ze swoim celem krok po kroku, zapisz wszystkie szczegóły i postanowienia, a następnie skutecznie realizuj plan!

………………………………………………………………………………………………………………

………………………………………………………………………………………………………………

………………………………………………………………………………………………………………

Autor: Anna Urbańska

Chcesz, aby rok 2021 był Twoim najlepszym rokiem, a nie poprzednim rokiem przeżytym drugi raz?

Sprawdź nagranie „Mój Najlepszy 2021” i do dzieła!