Browsing Tag

zmiany

Droga do spełnienia

PODSUMOWANIE: THAT’s The Point, czyli o to chodzi

12 marca 2024

Pewność osiągnięcia celu wskazuje bezpośrednio na jego osiągnięcie.

Cel wskazuje drogę.

Podążając drogą, mamy szczęście… prędzej czy później.

Vargas rozmyślając, patrzył w dal. Na horyzoncie pojawiły się mewy zwiastujące ląd. „Jest!! To jest ląd naszego przeznaczenia!!”. Spojrzał na mapę, definiując długość i szerokość geograficzną. Zapisał te dane w dzienniku pokładowym, który miał akurat przy sobie. „Nareszcie — myślał, nie posiadając się z radości. — Tyle czasu zajęło nam, by dotrzeć na wyspę Samorealizacji. Ale w końcu jest: La Bella!”.

Vargas patrzył przed siebie na zbliżający się coraz szybciej ląd. Kontury wyspy przeszły w pejzaże i oczom kapitana ukazały się przepiękne egzotyczne drzewa, cudowny złoty piasek, lazurowa toń morskiego brzegu. Kolorowe ptaki wesoło tańczyły na szczytach różnobarwnych roślin.

W lewym oku Vargasa zakręciła się łza, która po chwili spłynęła mu po policzku. Płakał ze szczęścia. „A jednak to nie był mit. La Bella istnieje naprawdę. Ileż to lat szukałem właśnie jej! Ile razy głupi ludzie mówili, że gonię za mirażem, za utopią, za tym, co nie istnieje. Moja La Bella!!”. Ostatnie zdanie zabrzmiało jak słowa zakochanego człowieka do obiektu swego oblubienia (lub może raczej: do swojej oblubienicy).

W tym natłoku emocji w głowie Vargasa pojawiła się niepokojąca myśl: „Gdzie jest załoga?”. Rozejrzał się. Na pokładzie nie było żadnego marynarza. „Co jest grane? Gdzie oni są?! Gdzie wszyscy moi przyjaciele, -ele, -ele…?”.

— Kapitanie! Kapitanie!!!

Vargas otworzył oczy.

— Prosił pan, by zbudzić pana na wieczorną wachtę — oznajmił bosman Jack i wyszedł z kajuty.

Leżąc na łóżku, Vargas pomyślał: „Więc to był tylko sen. A już myślałem, że dotarliśmy na miejsce. Ale przecież ten sen był taki realny. Nie może być inaczej. La Bella istnieje naprawdę!!! Zaraz, zaraz, w moim śnie zapisałem do dziennika pokładowego dokładne współrzędne tej wyspy…”.

No i jak to często bywa w takich chwilach, tylko częściowo udało się odtworzyć koordynaty wyspy Samorealizacji. Ale to nie zniechęciło kapitana, wręcz przeciwnie. Wyszedł na pokład, przeciągnął się i zapytany przez pełniącego swe obowiązki marynarza: „Kapitanie, co będzie jutro? Gdzie jutro płyniemy?”, spokojnie i z pewnością w głosie odpowiedział:

— Do celu. Jutro płyniemy do celu.


Świat potrzebuje bohaterów. Nie dlatego, że światu czegoś brakuje, ale dlatego, że stając się bohaterem, człowiek, kobieta, mężczyzna, dziecko, stary, prosty czy garbaty, daje świadectwo tego, że jest w nas nieograniczony potencjał – potencjał, byśmy byli kim chcemy, potencjał do tego, byśmy robili to, co chcemy, potencjał do tego, byśmy realizowali się tam, gdzie tylko zapragniemy. Droga każdego człowieka może być drogą po cierniach, po tłuczonym szkle. Może być także poezją, symfonią, może być drogą spełnienia. Najczęściej, nawet u wybitnych jednostek, jest to kolaż, mix wszystkiego tego, czym jesteśmy i do czego dążymy. Żeby wejść na własny szczyt swoich własnych osiągnięć, żeby dotrzeć na wyspę naszego przeznaczenia, najpierw trzeba sobie zdać sprawę, że taki szczyt czy wyspa istnieje. Później trzeba podjąć decyzję, że się tam dotrze, a na koniec trzeba już tylko zrobić to, co się zaplanowało.

Celowo użyłem wcześniej słowa „wybitna jednostka”. Myślimy o Jezusie, o Gandhi, czy o innym wyzwolicielu, czy zbawcy jako o kimś szczególnym. Myślimy o jego ogromnym potencjale i zestawiamy go z naszym potencjałem człowieka z blokowiska, który zakupy robi w Konsumie, czy innym sklepie Społem i myślimy – gdzie mi tam do nich. Nawet się nad tym nie zastanawiamy, bo mamy w głowie tak głęboko wryte absurdy, że jesteśmy słabi, bez siły, zdani na okoliczności i jak nas wyleją z roboty, to trzeba iść do urzędu pracy, żeby dostać zasiłek. Jak mamy myśleć o Wyspach Szczęścia, skoro wokół szaleje wirus, czy inny pasożyt? Jak mamy myśleć o radości, skoro kiedy kichniemy w tramwaju zza bardzo ściśle nałożonej na kaganiec twarzy maski, patrzą na nas oczy pełne lęku, strachu i agresji? O jakich wyspach szczęścia mamy sobie imaginować podczas kiedy siedzimy na stołku przychodni onkologicznej, myśląc jedynie o dacie, kiedy nas pochowają na Powązkach?

Świat stanął na rozdrożu i nie ma co do tego dwóch zdań. I właśnie dlatego potrzebujemy bohaterów: ludzi z ambicją i pasją do tego, by pozwolić sobie na „szczęśliwe życie”. Życie bez strachu, bez napięcia, życie z uśmiechem. To jest kwestia wyboru, na co się decydujemy. Kiedy z telewizorów płynie stek bzdur i kłamstw, mamy prawo go wyrzucić na śmietnik. Kiedy straszą nas pandemią, mamy prawo myśleć zdrowo i rozsądnie, mamy prawo wierzyć w swój system odpornościowy, który właściwie pielęgnowany poradzi sobie nie tylko z pasożytami umysłu. Kiedy widzimy ilość chemii w pożywieniu, mamy prawo mieć własny ogródek, w którym wyhodujemy kartofle. Kiedy nas straszą wojną, śmiercią czy czymkolwiek, mamy prawo powiedzieć: „To nie mój świat”. Moc jest w nas, i to nie są puste słowa. Nie doświadczysz nigdy niczego, jeśli nie będziesz sobie w stanie tego wyobrazić. Nie doświadczysz tego, co zanegujesz, zastępując smutne wizje swoją wersją zdarzeń, bowiem moc podąża za uwagą, a świat, w którym żyjemy, budujemy WŁASNYMI MYŚLAMI – WŁASNYM UMYSŁEM.

Nasze Wyspy Szczęścia są w nas, trzeba tylko być bohaterem, by pozwolić sobie na przełamanie stereotypu. Trzeba wyjść poza stado i przestać jak baran na zad innego barana. Trzeba podnieść głowę i poszybować w górę jak orzeł, wytyczyć swój własny szlak, zebrać swoją załogę i ruszyć tam, gdzie ma się ochotę, z podobnie myślącymi ludźmi. To wszystko jest tu i na wyciągnięcie ręki. Trzeba jednocześnie pamiętać, że nic się samo z siebie nie zadzieje. Potrzebne jest nasze przyzwolenie i decyzja, a jak już się ruszy, determinacja. Każdy sam określa, gdzie i jak płynie. Determinizm, darwinizm czy inni „izm” są jak opium dla naszych umysłów, ciał, a co za tym idzie, dla naszego życia. I poszło to trochę za daleko, dlatego też właśnie dziś Świat potrzebuje bohaterów.

Żeby życie było ekscytujące, trzeba wiedzieć, po co się żyje, dokąd się zmierza i co się ma osiągnąć. Vargas szuka swojej Wyspy, bo wie, że istnieje, wie, że może tam dotrzeć i wcale nie przejmuje się tym, że to był tylko sen, że tam dotarł, BO WIE, że cel jest drogą, a droga jest celem. I tak samo jest w naszym życiu. Jeśli pragniemy spełnienia, to uczmy się za wszelką cenę traktować małe rzeczy, małe sprawy, docieranie do każdego małego z pozoru celu jako dar, jako błogosławieństwo i jako naszą misję. Inaczej całe życie będzie jedną wielką frustracją i zastanawianiem się, dlaczego jeszcze nie dotarliśmy tam, gdzie mieliśmy dotrzeć. A prawda stara jak świat i oczywista, tak jak oczywista oczywistość, jest taka, że dotarcie do celu, dotarcie na sam szczyt da satysfakcję tylko na krótką chwilę. Nie zasiądziesz na tronie i nie będziesz potrafił napawać się tą chwilą w nieskończoność. Zrobisz imprezę, dwie, czy nawet trzysta, ale przy trzysta pierwszej znudzisz się i zaczniesz kombinować, o co w tym chodzi, tylko po to, by dojść do punktu, w którym wytyczysz nowy cel i zaczniesz kolejną podróż. Czy to się kiedyś kończy? Hmm, pomyślmy…

Droga do spełnienia

31. Buduj wspierające Cię nawyki

20 lutego 2024

— Rudolf, zabieraj łapy od tego smalcu! — krzyknął kucharz Markos.

— Oj tam, oj tam — cicho zachichotał Rudolf i wytoczył się z pokładowej spiżarni.

Sto siedemdziesiąt kilo żywej wagi, biorąc pod uwagę zawód marynarza, to prawie porażka, ale Vargas miał do Rudolfa słabość. Kapitan wierzył, że ten ludzki wieloryb przynosi szczęście. Niejednokrotnie przekonał się o tym, że wszędzie, gdzie był Rudolf, wiał pozytywny i szczęśliwy wiatr. Po prostu w towarzystwie Rudolfa wszystko było prostsze. A że dodatkowo Rudolf był bardzo zdolnym kartografem i superspecem od czytania map i kompasów, miał u Vargasa specjalne względy.

Kiedy Rudolf oblizywał palce, czyszcząc je z kapiącego smalcu, Markos mówił już spokojniej:

— Rudolf, narzekasz, że ważysz tyle co potwór morski, że ledwo oddychasz, że nie możesz się wtoczyć po schodach, że sznurowadeł nie możesz sobie sam zawiązać, a żresz ten smalec jak oszalały. Co z tobą? Przecież tak nigdy nie schudniesz, ogarnij się, chłopie!

— Łatwo ci tak mówić, bo nie jesteś mną. — Rudolf trochę posmutniał, spuścił głowę i wyszedł, tocząc się, z kuchni.

Popołudniowa bryza zastała Rudolfa siedzącego na pokładzie. Po chwili przysiadł się Markos.

— Wiem, chłopie, jak to jest, kiedyś też mierzyłem się z podobnymi problemami.

— Tak? I jak sobie z nimi radziłeś? — zaciekawił się Rudolf.

— Wspierałem się określonymi rodzajami nawyków.

— Że co? — Rudolf był inteligentny, ale widocznie nie po tej stronie ogarnięcia.

— To proste. Jeśli chcesz coś zmienić w swoim życiu, to przestań robić to, co wspiera to, co chcesz przestać robić.

Rudolf spojrzał na Markosa, jakby chciał zapytać: „Czyli?”.

Markos wyczuł pismo nosem i rzucił niby od niechcenia:

— Jak chcesz schudnąć, to nie przebywaj w towarzystwie żrących wciąż grubasów, przestań przy każdej sposobności odwiedzać kuchnię, nie zaglądaj do chłodni, gdzie jest żarcie, przestań myśleć tylko o tym, co chcesz zjeść. Zamiast tego znajdź sobie nowe hobby, jak musisz coś koniecznie zjeść, to wypij kubeł wody, obierz sobie za cel, że każdego dnia musisz schudnąć o kilogram, i po prostu to zrób. Jeśli masz jeszcze jakieś inne nawyki, które wspierają twoją otyłość, to je znajdź, zagoń do kąta i zmień. Nie niszcz ich, tylko zastąp je innymi. Pomyśl o tym. Jesteś inteligentny, dasz sobie radę — oznajmił na koniec, po czym wstał i poszedł szykować kolację dla załogi.

A Rudolf myślał.

Po trzech tygodniach, kiedy załoga rano wstała do ćwiczeń, ni z tego, ni z owego przyłączył się do nich Rudolf, ważący już tylko sto czterdzieści kilo.

— Rudolf, jakim cudem tyle schudłeś w tak krótkim czasie? — zapytał zdyszany Doni, pompując na kościach.

— Idź do niego. — Rudolf wskazał głową na Markosa. — On ci powie.


Negatywne i szkodliwe nawyki są naszą zmorą. Prowadzą nas na skraj wyczerpania, cicho i podstępnie. Żeby skutecznie radzić sobie z trudnościami nawyków, a co za tym idzie, aby budować te, które będą nas wspierały, potrzebne jest przekonanie, że jest coś do zmiany, oraz motywacja, by tej zmiany dokonać.


Motywacja powinna być na tyle silna, by swoją mocą była zdolna pokonać komfort starego przyzwyczajenia, w jakim utknęliśmy. Mówiąc po ludzku, jeśli bardziej będzie nam zależało na zmianie czegoś niż na trwaniu w utartym schemacie, to mamy większe szanse na powodzenie. Co dalej? Dalej jest już tylko pod górkę.


Zawsze na początku jest plan, nie chaos, tylko plan. Jeśli nam coś doskwiera, trzeba usiąść i napisać plan. Taki w głowie ma tendencję do tego, by się „zapomnieć”, bo kto by tam pamiętał za jakiś czas, cośmy „wygdybali”. Chcesz schudnąć? Bierzesz notes i notujesz: sto siedemnaście i pół. Robisz plan. Za tydzień ma być mniej o sześć kilo. I naparzasz. Przez tydzień nie zjadasz pączków i chudniesz. Wprowadzasz także inne ograniczenia i inne dyspozycje, bo masz schudnąć.

Masz problem, obojętnie czy to jest nadwaga, czy braki w portfelu, czy niemożliwość wejścia na taki pułap, o jakim marzysz. Zawsze kwestia tkwi w Twoim wyobrażeniu o samym sobie. To niby jest takie proste. Zawsze kluczem jest umiejętność zrozumienia, że to my tworzymy naszą rzeczywistość – zawsze. Nieudolny Mike Tyson, chuderlawy Arnold Schwarzenegger, niemyślący ja. Mike – mistrzem mistrzów – pomimo tego, że na jego ulicy każdy go tłukł jak tylko mógł. Arnold, ja – no, może zła kolejność…
Kilka takich podpowiedzi z cyklu „to co wszyscy już wiedzą” w kontekście utrwalania w sobie nawyków wspierających osiągnięcie tego, co chcemy uzyskać. Nie otaczaj się „krabami w wiaderku”, czyli zrezygnuj z toksycznych ludzi, z toksycznego środowiska. Jeśli jesteś alkoholikiem i chcesz rzucić nałóg, przestań chodzić pod budkę z piwem, gdzie stoją Twoi dobrzy znajomi. Zastąp kulawe działania działaniami stojącymi prosto. Jeśli masz tendencję zjadać za dużo smalcu o czternastej trzydzieści, to od czternastej do piętnastej trzydzieści zaplanuj sobie spacer po lesie, by nie mieć dostępu w tym czasie do lodówki, a co za tym idzie do smalcu. Jeśli po piwo sięgasz o szesnastej, a chcesz przestać pić piwo, to o piętnastej czterdzieści pięć wypij dwa litry zdrowej, źródlanej wody z niskim potencjałem redox (znaczy z ujemnym redox). Wtedy jest szansa, że nie będzie ci się chciało już tak bardzo pić piwa. No to tyle może rad z cyklu. A co jeszcze można powiedzieć w tym temacie?

Można powiedzieć, że wszelkie nawyki, przyzwyczajenia, nałogi i fobie są zaprogramowane w naszej, nazwijmy to, podświadomości jako elementy zaspokajające nas w jakiś sposób – jako elementy dające nam poczucie spełnienia, komfortu. Może to być „ucieczka od”, jak na przykład nałóg picia alkoholu, który często jest przez nas wykombinowany, bo rzeczywistość, z jaką się spotykamy, jest dla nas nie do przyjęcia. Nie będę się tu zbytnio rozwodził nad tymi kwestiami opisywanymi w różnych podręcznikach. Tyjemy, bo zakrywamy to, a chudniemy, bo odkrywamy tamto. Obojętnie.

Chodzi o to, że tak naprawdę większość tych fobii, nałogów czy przyzwyczajeń (jeśli nie wszystkie) to odpowiedź naszego ciała i naszego myślenia, a co za tym idzie działania na negatywne, tak to nazwijmy, zdarzenia lub kody z przeszłości. Albo coś ukrywamy, albo coś nas dręczy, albo coś nas dusi. Żal do matki, nienawiść do ojca, złość na rodzeństwo, gniew wobec nauczycieli, rówieśników, oprawców, katów, ciemiężycieli i innych typów powoduje, że wpadamy w koleiny, z których wydostanie się jest niezmiernie trudne. Najczęściej kluczem do zamka naszego wybawienia jest przebaczenie. Przebaczenie wszystkim i wszystkiego. Zrozumieć wszystko, to wszystko wybaczyć. Powtórzę, bo to jest najważniejsze. Za każdym przypadkiem jakiegokolwiek krzywdzącego nas samych lub szkodliwego dla naszego ducha i ciała nałogu czy przyzwyczajenia stoi nasza psychika i demony, jakie mamy w naszych umysłach. Nic innego. Jeśli zatem będziemy pracować z dowolnym nawykiem czy przyzwyczajeniem tylko z perspektywy zmiany diety, harmonogramu zajęć czy innych fizycznych aspektów, to może się nie udać, i najczęściej się nie udaje. Przyczyną jest brak pracy na polu psychiki, a szczególnie wybaczenia. Efekt jojo czy nieudane próby wyjścia z dowolnego nałogu są wyłącznie potwierdzeniem tego, co pozwoliłem sobie naszkicować powyżej.

Dlatego najskuteczniejszą metodą czy sposobem zmiany naszych przyzwyczajeń jest dojście do źródła, dlaczego tak, a nie inaczej działamy, a to źródło ZAWSZE siedzi w naszej psychice, w naszej przeszłości, w naszych doświadczeniach. Dopiero dotarcie do przyczyny problemu pomoże skutecznie go rozwiązać. Pomoże, bo nie rozwiąże. Żeby rozwiązać temat, po rozpoznaniu przyczyny, trzeba ją usunąć – i tu jest popis dla naszej pracy nad samym sobą. I tu kłania się myślenie. Dlatego Rudolf myślał ☺

rozwój osobisty i osiąganie celów

Zaprogramowanie przez enkulturację

16 lipca 2021

Innym aspektem myślenia i otwartego umysłu jest nasze zaprogramowanie poprzez enkulturację. „Enkulturacja” to uczone słowo na określenie wszystkiego, czego uczymy się od naszego kulturowego otoczenia od chwili naszych narodzin. Te wpływy pochodzą z całej kultury, w której żyjemy, od naszych przyjaciół, ludzi, których spotkaliśmy, rodziny (a przede wszystkim rodziców), naszych kontaktów z władzami (nauczycielami, policjantami, urzędnikami itd.)… Czyli praktycznie od każdej osoby, rzeczy czy miejsca, z którymi mieliśmy w życiu do czynienia.

To naprawdę sporo wpływów, a wszystkie one programują naszą psychikę, nasz umysł w jakiś sposób, tak że stajemy się kimś innym, niż jesteśmy naprawdę. Enkulturacja wywołuje w nas liczne uprzedzenia, antypatie, irracjonalne skłonności, a także wiarę, że pewne rzeczy są „złe” albo „dobre”, nie dlatego, że takie są, tylko dlatego, że „tak nas życie nauczyło”.

Enkulturacja oczywiście ma też swoje istotne zalety, bo dzięki niej możemy żyć w społeczeństwie, nie podejmując co chwilę trudnych i wymagających długich deliberacji decyzji, tylko czyniąc wiele rzeczy w miarę automatycznie. Jednak w wyniku naszej enkulturacji niemal wszyscy spośród nas mają skłonność do zamykania się na wiele możliwości, nieeksplorowania wielu możliwych, a potencjalnie korzystnych dróg postępowania, ponieważ bezmyślnie określamy je jako „złe”.

Nasze zaprogramowanie przez enkulturację, szczególnie to najwcześniejsze, w dzieciństwie, przez naszych rodziców i resztę rodziny, było oczywiście przeważnie dokonane w dobrej wierze i miało na celu nauczyć nas funkcjonować w naszej kulturze, społeczności, w tym rodzaju życia, jakie dla nas przewidywano. Część z tego była czyniona świadomie, a część nie. Dużą część z tego, co nasi rodzice robili z nami, robili po prostu dlatego, że ich rodzice tak postępowali z nimi. Jako dzieci zazwyczaj to akceptowaliśmy, jako nastolatki buntowaliśmy się przeciw temu… Potem zaś tak samo czynimy z własnymi dziećmi, ponieważ skoro w końcu wyszliśmy na ludzi, to widać rodzice mieli jednak rację.

Powtórzmy – znaczna część tego programowania jest konieczna, byśmy byli bezpieczni, zdrowi i mogli istnieć wśród ludzi. Inna jednak jego część, także zazwyczaj spora, stanowi po prostu balast dla naszych myśli i hamulec dla naszej kreatywności. To ona zamyka nasz umysł, nie pozwalając podejmować rozsądnych decyzji, nie pozwalając na istotne zmiany, utrzymując nas w przywiązaniu do nie najlepszej przyszłości, ponieważ boimy się ryzyka i nowości. Kiedy pozbędziesz się tej negatywnej części swego zaprogramowania, otwierasz drzwi do wielu nowych możliwości, a tym samym – do sukcesu.

Wiele z tego psychicznego zaprogramowania jest całkiem łatwe do rozpoznania. Każdy z nas ma w głowie nagraną taśmę z tego rodzaju programami. Czy nigdy nie łapiesz się na tym, że zaczynasz brzmieć jak Twoja własna matka? Albo powtarzać zdania, które lubił powtarzać Twój dziadek? Albo reagować na coś w dany sposób tylko dlatego, że „to jest właśnie jedyny prawidłowy sposób reakcji na takie coś”? Albo odczuwać do czegoś niechęć, ponieważ zawsze ją odczuwałeś? To wszystko są właśnie te zaprogramowane taśmy.

Zaprogramowanie powoduje przywiązanie do przyszłości – lub raczej przywiązanie do zaprogramowania dokonanego w przeszłości. Takie przywiązanie powoduje negatywne myśli i wypowiedzi, niepotrzebne samoograniczenia w działaniu, nieadekwatne reakcje na wydarzenia. A często także psychiczny przymus podobania się każdemu bez różnicy i tego, by zawsze być „grzecznym chłopczykiem” czy „grzeczną dziewczynką”, choćbyśmy mieli już własne prawnuki. Żadna z tych rzeczy nie sprzyja otwartości umysłu i z pewnością nie przyczyni się do osiągnięcia wymarzonych celów.

To, co sam o sobie mówisz. Oto parę drobnych przykładów tego, co sami o sobie potrafimy mówić – w myślach albo głośno. Są to takie jakby etykietki, które sami sobie przyklejamy, i które nas naprawdę niesamowicie ograniczają:

  • Nie jestem dość dobry do tej pracy.
  • Nie jestem dość atrakcyjny, by ta dziewczyna ze mną się umówiła.
  • Jestem zbyt nieśmiały.
  • To mi się nigdy nie udaje (albo jeszcze dużo gorsza wersja: „To mi się nigdy nie uda”).
  • Mój ojciec miał rację. Nigdy nic wielkiego nie osiągnę.
  • Nie powinienem za wiele oczekiwać od życia. Jak człowiek jest w porządku, nie stanie mu się krzywda. A jeśli się szarpie i mu się nie udaje, to dopiero wychodzi na głupka!

W ten sposób sami sobie przyklejamy metki z negatywnymi ocenami, które nas następnie niesamowicie ograniczają. A przecież to tylko drobna część tego, co złego na swój własny temat potrafi, w ciągu choćby jednej doby, powiedzieć całkiem normalny, psychicznie zdrowy i ogólnie w porządku człowiek!


Brakuje Ci celu w życiu?

Zdobądź ZA DARMO legendarnego ebooka Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu” Superumysł oraz Określony Cel Główny.

Prawa Sukcesu Napoleon Hill
  • Wreszcie skupisz się na tym, czego naprawdę pragniesz.
  • Dowiesz się, na czym w rzeczywistości polega PLANOWANIE i jaką ma moc w realizacji Twoich celów.
  • Poznasz 4-stopniową formułę, która pozwoli Ci zająć się w życiu tym, co przynosi Ci najwięcej satysfakcji i zysków

Większość tych samoumniejszających stwierdzeń pochodzi bezpośrednio z naszego zaprogramowania. Poniekąd to zadziwiające, jak niewielu ludzi na tym najlepszym ze światów naprawdę lubi samych siebie! I naprawdę nie jest to sprawa wesoła, ponieważ to, co ci ludzie o sobie mówią, tak samo niezawodnie definiuje ich rzeczywistość, jak i ich samych. Jest to bowiem nic innego, niż…

Samospełniające się proroctwo — kiedy mówisz, że czymś jesteś, stajesz się tym!

Takie samospełniające się proroctwa, zazwyczaj pochodzące z bardzo wczesnego zaprogramowania, powodują zwątpienie we własne możliwości i lęk za każdym razem, gdy chce się podjąć ryzyko albo komuś czy czemuś zaufać. W takich wypadkach samospełniające się proroctwa ściągają Cię wstecz, do strefy Twego psychicznego bezpieczeństwa, a potem utrzymują w bezpiecznym zamknięciu. Niczym tamte mustangi w zagrodzie. Utrzymują one także Twe oczekiwania – wobec siebie, wobec innych, wobec świata – na niskim poziomie, chroniąc Cię wprawdzie w pewnym sensie przed możliwością rozczarowania, ale przede wszystkim – ograniczając Twój potencjał, Twoje zdolności i Twoje szanse. Nie pozwalają Ci w ogóle zwracać uwagi na „zwariowane pomysły”, które mogą być drogą do wymarzonego sukcesu. W końcu – jeśli Twoi rodzice nigdy by czegoś takiego nie brali pod uwagę, to dlaczego Ty miałbyś brać? Prawda?

Potrzeba, by mieć zawsze słuszność. Jest to symptom enkulturacji, z reguły przejęty od jakiejś osoby mającej na Ciebie duży wpływ, na przykład kogoś z rodziców. Niezależnie od wszystkiego, po prostu zawsze musisz mieć rację! Zostałeś w tym względzie zaprogramowany tak silnie, że to się już stało odruchem warunkowym. Będziesz się więc kłócił, aż całkiem zsiniejesz na twarzy. Czy czasem zastanawiałeś się po takiej kłótni, po co Ci to w ogóle było? Przecież sam przedmiot sporu nie miał większego znaczenia, a poza tym sam dostrzegałeś, że Twój przeciwnik ma sporo dobrych argumentów. Cóż, to właśnie jeden ze skutków negatywnej enkulturacji. I akurat to nie przyczyni Ci wielu nowych przyjaciół, sam zresztą na to wpadniesz, jeśli się chwilę zastanowisz.

Aby mieć otwarty umysł i osiągać swe cele, trzeba wyrzec się tej potrzeby, by zawsze mieć rację. Wyrzec się trzeba także samoograniczających wypowiedzi (na głos i w myślach) i w ogóle wszelkiej negatywności, która powstrzymuje Cię przed osiąganiem celów i odnoszeniem sukcesów.

Ćwiczenia

Z pewnością nie zdołasz wypracować otwartego umysłu bez pewnej ilości pracy. Dlatego przy końcu każdego rozdziału znajdziesz ćwiczenia, które Ci pomogą w Twym przedsięwzięciu. Bądź w nich tak uczciwy, jak tylko możesz, w końcu robisz to dla siebie samego. Nie martw się też wynikami, bo nikt poza tobą ich nie ujrzy. Z rzeczy materialnych przyda Ci się zeszyt, taki formatu A4, w którym będziesz prowadził dziennik swej pracy nad sobą. W przyszłości bardzo Ci się takie względnie metodyczne zapiski przydadzą, zresztą – wyniki tych ćwiczeń są Ci potrzebne do wykonania ćwiczeń z następnych rozdziałów.

Ćwiczenie 1 — Zbadaj własne myśli

Przyjrzyj się swojej obecnej życiowej sytuacji i sukcesowi, którego osiągnięcia pragniesz.

  • Zapisz w swym dzienniku swoje cele (jeśli masz ich kilka, wybierz dla potrzeb tego ćwiczenia tylko jeden i używaj go do wszystkich ćwiczeń w tej książce).
  • Zrób sobie na papierze kilka kopii tabeli ukazanej na następnej stronie.
  • Przez następnych siedem dni (nie przeskakując żadnego z nich!) notuj wszelkie swe negatywne myśli, wypowiedzi i działania w pierwszej kolumnie tej tabeli. Notuj je niezależnie od tego, czy w tej chwili uważasz, że przeszkadzają Ci w osiągnięciu Twego celu, czy też nie. Użyj tak wielu kartek z tą tabelą, ilu będziesz potrzebował. Z początku z pewnością nie uchwycisz wszystkiego, ale z biegiem tygodnia z pewnością zaczniesz wyłapywać coraz więcej własnych negatywnych myśli, wypowiedzi i działań.

Ćwiczenie 2 — Wpływ zaprogramowania

Korzystając z tabeli z ćwiczenia 1, zrób następujące rzeczy:

  • Dla każdego „negatywnego” zjawiska (myśli, wypowiedzi, działania) umieszczonego w pierwszej kolumnie tabeli określ, czy wzięło się ono z zaprogramowania (a jeśli tak, to od kogo konkretnie) oraz jak naprawdę mogłeś do tej sytuacji doprowadzić.
  • Następnie określ, za pomocą jakich wypowiedzi na temat samego siebie (bezwiednie) utrzymujesz to negatywne zaprogramowanie w stanie aktywności we własnym życiu oraz dlaczego czujesz potrzebę, by mieć w tej sprawie rację. Rozpocznij każde takie stwierdzenie od słów: „Jeśli nie mam racji, to…”. Na następnej stronie zobaczysz przykład wypełnionej tabeli, co powinno Ci pomóc zrozumieć, o czym mówimy.

Kiedy już wykonasz wszystkie ćwiczenia zawarte w tej książce, możesz jeszcze odczuć potrzebę powrócenia do ćwiczeń 1 i 2 – aż do czasu, gdy stwierdzisz, że ilość i siła Twych negatywnych myśli, wypowiedzi i czynów zdecydowanie się zmniejszyła. A zatem nie pozbywaj się tych dwóch ćwiczeń ze swego dziennika!

Zobacz przykład wypełnionej tabeli:

Fragment pochodzi z książki „Zmień swoje myśli”, której autorem jest Alan Falcone.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Gotowość na zmiany

29 października 2020

Czy łatwo akceptujesz zmiany? Czy jesteś elastyczny? Czy łatwo adaptujesz się do nowych okoliczności?

Myślę, że gotowość do zmian jest kluczowa, aby się rozwijać i radzić sobie ze strachem. Jeżeli czytasz tę książkę, która ma pomóc Ci pokonać samego siebie, a nie jesteś gotowy, aby zmienić coś w swoim życiu, to jaki jest w tym cel? Robiąc nowe rzeczy, podejmując coraz bardziej wymagające wyzwania, Twój świat będzie się zmieniał.

Nie trzymam się kurczowo tego, co znam, tego, co mam. Uwielbiam wszystko, co nowe, a  w  ten sposób wachlarz moich doświadczeń ciągle się poszerza.

Czy zawsze chodzisz tymi samymi ścieżkami, idąc do pracy, szkoły, czy sklepu? A pomyślałeś, żeby czasem wybrać inną drogę, mimo tego, że nie jest najkrótsza? Zmiana otoczenia pobudza kreatywność, wybudza umysł z letargu.

Jeżeli panicznie boisz się zmian, prawdopodobnie uważasz je za coś złego i przykrego. Zapewne to jedynie uczucie dyskomfortu wynikające z niepewności, czyli tego, że nie wiesz jak skończy się dana historia. Wiele osób nawet nie próbuje robić czegoś nowego, ponieważ bojąc się zmian, znajduje sobie masę wymówek.

Jeżeli jesteś gotowy na zmiany, Twoje życie staje się prostsze, dlaczego? Kiedy pojawi się trudna sytuacja, będziesz wiedział, że to kolejne wyzwanie i jedyne co musisz zrobić, to znaleźć dla niej rozwiązanie. Nie będziesz biegał w panice, nie wiedząc co zrobić.

Dla mnie gotowość do zmiany to taka sama umiejętność jak gra na gitarze, jazda samochodem czy taniec. Każdy może się jej nauczyć i ją w sobie wytrenować! Ja robię to w ten sposób:

  • Jeżeli mogę, to wybieram inną drogę, inny autobus, inne połączenie, przemieszczając się po mieście.
  • Jeżeli mam okazję spróbować czegoś nowego, to po prostu to robię.
  • Często improwizuję w kuchni.
  • Będąc w tej samej restauracji, zamawiam coś innego, coś czego jeszcze wcześniej nie jadłem itp.

Co zrobić, jeżeli sama myśl na temat zmiany wywołuje w Tobie lęk?

1.
Zamysł jest prosty, jeżeli masz możliwość zmienić choćby drobną rzecz w jakiejkolwiek czynności, to zrób to. Na początku staraj się, aby były to sprawy błahe, czyli niewywołujące uczucia dyskomfortu. Następnie świadomie i powoli podnoś sobie poprzeczkę. Utrudniaj sobie daną czynność np. codzienną jazdę do pracy.

Jeżeli poruszasz się samochodem, to na początku zmień trasę, następnie zrezygnuj z auta i wsiądź w autobus itd. Możesz tak zrobić dosłownie z  każdą czynnością, w  ten sposób przyzwyczajasz się do zmian w swoim życiu.

To dość długi proces i zależny od tego, jak szybko będziesz go stopniował. Jeżeli każdego dnia świadomie i konsekwentnie będziesz zmieniał w swoim życiu choćby jedną rzecz, zaskoczysz się efektem tej prostej czynności i szybciej oswoisz się z uczuciem zmiany.

2.
Wykorzystaj synergię metody obniżenia ważności, podziału na etapy oraz zmiany perspektywy. W przypadku myśli o zmianie wywołujących lęk, świetnie się one sprawdzają. Dzięki tym metodom możesz świadomie obniżyć ważność nawet takiej decyzji, jak zmiana miejsca zamieszkania. W tym przypadku nowym przedmiotem koncentracji mogą być korzyści wynikające z przeprowadzki do nowego miasta, np. więcej miejsc pracy, przyjazne otoczenie, jezioro w pobliżu.

Szukaj tego, na czym Ci zależy, co będzie dla Ciebie lepsze. Jednocześnie obniżaj ważność pobytu w obecnej miejscowości oraz samej przeprowadzki. Możesz spojrzeć na to z takiej perspektywy:

Gdy jesteś gotowy na zmiany i przychodzą Ci one z łatwością, Twoje życie staje się dużo prostsze. Często sami utrudniamy sobie proste czynności, nadając im ogromną ważność.

Przeprowadzka to nic innego jak prosty proces, który można podzielić na kilka łatwych do wykonania etapów:

  1. Znalezienie miejsca zamieszkania.
  2. Spakowanie najważniejszych rzeczy.
  3. Przewiezienie ich do nowego miejsca.
  4. Rozpoczęcie nowego dnia w innym mieście.

Tak naprawdę to proste. To my sami utrudniamy i nadajemy ogromne znaczenie takim czynnościom.

Pewnie zapytasz: Co z  rodziną i  znajomymi? W  XXI wieku z  wideorozmowami, tanimi lotami i  wszystkimi formami komunikacji jakie są ogólnodostępne, kontakt z bliskimi jest naprawdę łatwy. Ostatnio leciałem na trasie Warszawa-Rzeszów za 70 zł w 45 min. Więcej czasu stracisz w korkach, jadąc do domu w godzinach szczytu we własnym mieście.

Znajomi? Nowe miasto daje Ci ogromną możliwość zawarcia wspaniałych przyjaźni! Pamiętaj, wszystko zależy jedynie od Twojego sposobu myślenia.

 

Fragment pochodzi z książki „Pokonaj siebie!” Piotra Porowskiego.

relacje i związki, rozwój osobisty i osiąganie celów

Doceń kryzys!

7 kwietnia 2020

Czasami trzeba się potknąć, by odnaleźć właściwą drogę.
Autorka – Ewelina Golba

Najpierw skaczesz w dół; skrzydła rozwijasz w trakcie spadania.
Ray Bradbury

Nawet nie wiesz, jakie szczęście Cię spotkało! Na prawdę! Kryzys jest dowodem na to, że coś w Twoim życiu źle funkcjonowało i dlatego powinieneś to zmienić. Im szybciej bądź intensywniej przebiega — tym bardziej widoczne jest, że świat tak bardzo Cię kocha, iż uprzedza Cię przed zmarnowaniem życia!

Nim sama to sobie uświadomiłam, w chwili załamania raczej szukałam winnych i wcale nie miałam zamiaru nikomu dziękować za to, że do niego doszło. Ale gdy zrozumiałam, jak wielkim jest darem — zaczęłam za niego dziękować!

To on sprawia, że:

  • zmieniasz sposób patrzenia na świat;
  • zaczynasz myśleć, rozmawiać ze sobą;
  • na nowo szukasz swojej drogi;
  • znajdujesz swoje najmocniejsze strony.

Wiem, że to, co Ci teraz przekazuję, jest lekko szokujące, ale zdaję sobie też sprawę z tego, że jako osoba inteligentna zrozumiesz, co mam na myśli.

Dlatego zamiast rozpaczać nad swoim losem — postaraj się wysłuchać tego, co świat chce Ci powiedzieć. Niby w jaki sposób miałby Ci przekazać, że coś w Twoim życiu funkcjonuje nie tak, jak powinno? Może obdarowując? Jeśli masz dzieci, to pewnie nie raz zdarzyło Ci się je ukarać. Dlaczego tak uczyniłeś? Czy nie dlatego, by coś zrozumiały? By zastanowiły się nad swoim postępowaniem? By je zmieniły? Czy miałeś coś złego na myśli, karząc je? Czy może robiłeś to dla ich dobra?  Z tego samego powodu, z jakiego świat karze Ciebie — Ty karzesz swoje dzieci! A czy przypadkiem nie robisz tego z miłości?

I właśnie dlatego powinieneś dziękować za kryzys: bo jest on wyrazem miłości świata do Ciebie! Teraz nadchodzi pora, byś z wdzięczności za tę miłość — skorzystał z niego!

Niepowodzenia i porażki mogą zmienić Twoje życie — zawsze na lepsze. Są doskonałym przygotowaniem gleby do zasadzenia nowych nasion, z których w przyszłości zbierzesz plony. Pamiętaj tylko, by zasiać inne nasiona niż wcześniej, oraz o tym, by przygotować dobrą glebę… A jak to zrobić, zdradzę Ci w kolejnych rozdziałach. Nim do nich przejdziesz, zrób coś dla mnie:

Ćwiczenie. Przepis na nowe życie.

Brakuje Ci celu w życiu?

 

Zdobądź ZA DARMO legendarnego ebooka Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu” Superumysł oraz Określony Cel Główny.

Prawo Sukcesu

  • Wreszcie skupisz się na tym, czego naprawdę pragniesz.
  • Dowiesz się, na czym w rzeczywistości polega PLANOWANIE i jaką ma moc w realizacji Twoich celów.
  • Poznasz 4-stopniową formułę, która pozwoli Ci zająć się w życiu tym, co przynosi Ci najwięcej satysfakcji i zysków

Pobieram ebooka!

Weź czystą kartkę papieru i podziel ją na pół pionową linią.

  • Z lewej strony napisz rzecz, którą traktowałeś jako powód do załamania, coś, co się rozpadło, lub coś, co straciłeś.
  • Postaraj się wypisać dziesięć przemyśleń na temat tego, co źle funkcjonowało wokół tej rzeczy/sytuacji.
  • Z prawej napisz wielkimi literami „Trzy lata później”.
  • Spróbuj sobie wyobrazić siebie po upływie 3 lat, jeśli ta rzecz nadal by trwała.
  • Wypisz dziesięć takich wyobrażeń po prawej stronie kartki.

 

Już? Teraz przeczytaj to, co zapisałeś.

  • Zastanów się, skąd się wzięły podpunkty z lewej strony kartki.
  • Pomyśl, co świat chciał Ci przekazać, do czego mogły te rzeczy doprowadzić.
  • Zastanów się, jak wielki miałbyś problem, gdyby Cię nie ostrzegł już teraz?
  • Zastanów się, co powinieneś zrobić, by w przyszłości do nich nie doprowadzić.

Pozytywny egoistaJeśli tego dnia nie jesteś w stanie racjonalnie odpowiedzieć na te pytania, spróbuj jutro, pojutrze, za tydzień. Porozmawiaj o tym z zaufaną i szczerą osobą, czasem ktoś stojący z boku potrafi więcej zauważyć niż my sami.

Gdy odkryjesz sposób na uniknięcie podobnej sytuacji w przyszłości — zapisz go kartce. Przeczytaj go na głos. Właśnie zapisałeś swój przepis na nowe życie!

Powieś go w widocznym miejscu i działaj zgodnie z nim!

Fragment pochodzi z książki „Pozytywny egoista”, której autorką jest Ewelina Golba.

finanse i inwestowanie

Trzy demony.

13 maja 2019

Modele życia finansowego (3 z 5). Trzy demony.

 

W poprzedniej sesji skoncentrowaliśmy się na kolejnych dwóch modelach życia finansowego. Pierwszy z nich, nawiązujący do hierarchii potrzeb Abrahama Maslowa, pokazuje w jaki sposób uporządkować i uszeregować w optymalnej kolejności kluczowe sfery naszego życia. Drugi, inspirowany imponującym dorobkiem Alvina Halla (więcej na http://alvinhall.com), poszerza nasze kompetencje i gwarantuje wyższą jakość zestawień finansowych dzięki wprzęgnięciu w ich sporządzanie czynnika emocjonalnego.

Czy zastanawiałeś się kiedyś dlaczego nasz świat wydaje się być tak bardzo chaotyczny, nieuporządkowany, zaś nasze życie stało się jakimś katastrofalnym, pośpiesznym i bezładnym wyścigiem – nie bardzo wiadomo w jakim dokładnie kierunku, po co i w jakim celu? Wydaje się, że odpowiedzią na te pytania są
3 Upiory, które stanowią również poważne bariery na drodze do osiągnięcia wolności finansowej.

 

PIERWSZY UPIÓR: Nadmiar informacji (Chaos)

Czasy, w których teraz żyjemy, pracujemy i usiłujemy realizować ambitne plany (lub po prostu przetrwać) nazywa się epoką informacyjną. Oto, gdzieś mniej więcej w połowie lat 90. w Polsce przeszliśmy niezauważalnie od ery industrialnej, cechującej się stabilnością i pewną przewidywalnością do tzw. epoki informacyjnej. Najważniejszą stałą cechą naszej epoki jest ciągła zmiana, nieprzejrzystość rzeczy, niewiarygodne tempo przyrostu informacji i brak dostatecznych kryteriów selekcji informacji. Na szczęście natura ludzka ma tę wspaniałą właściwość, że szybko przystosowuje się do nowych warunków. Tym niemniej czy nie masz czasami wrażenia, że ilość bodźców i informacji, która usiłuje zatrzymać Twoją uwagę jest tak ogromna, że podejmowanie na ich podstawie decyzji przypomina rzut kostką albo co najwyżej grę w statki? Jeszcze kilkanaście lat temu problemem był szybki dostęp do informacji i wiedzy, zaś teraz problemem jest umiejętność dokonywania skutecznej selekcji i trafnych wyborów. Wydaje się, że problem ten dotyczy zwłaszcza rynków finansowych, których kondycja decyduje o losach naszych inwestycji.

Jeśli chcesz utrzymywać się stale na powierzchni w tych okolicznościach jest tylko jeden niezawodny sposób: permanentna edukacja, nieustanne rozwijanie kompetencji i maksymalna aktywność.

 

Wykonaj proszę 1 zadanie (przygotuj osobną kartkę papieru):

  1. Wypisz każdą metodę (sposoby/techniki) podejmowania decyzji: Te, które znasz i te, które stosujesz w codziennym życiu.
  2. W jaki sposób podejmujesz decyzje finansowe? Czym się kierujesz? Co przesądza o Twojej decyzji? Fakty finansowe, czy finansowe iluzje?

 

DRUGI UPIÓR: Nasz ZEITGEIST, czyli konsumpcja za wszelką cenę

Zeitgeist to, według słownika Kopalińskiego duch czasu; niedostrzegalne wpływy tworzące klimat opinii i poglądów epoki; konwencje myślowe i nie kwestionowane założenia, zawarte w kulturze i nauce danego okresu, charakterystyczne dla niego tendencje gustów i moralności (twórcą tego pojęcia jest geniusz niemieckiego romantyzmu Goethe).

Kwestią bezsporną jest to, iż dominującą cechą „ducha czasu”, w którym żyjemy jest ideologia konsumpcji, czyniąca z nas dość łatwowiernych i niezbyt odpornych na perswazję niewolników kupowania, wydawania i życia na kredyt (nie mówię konkretne o Tobie, mówię o „sytuacji statystycznej”). Nieco więcej na ten temat mówiliśmy w sesji 2 „Marketing. Sztuka uwodzenia”.

Konsumpcja stanowi najważniejszy rys naszego stylu życia oraz jest głównym motorem napędowym współczesnych systemów gospodarczych. Okrutny paradoks naszej epoki polega na tym, że gdybyśmy nagle przestali się zadłużać i radykalnie ograniczyli konsumpcyjny styl życia w błyskawicznym tempie runąłby globalny system gospodarczy i finansowy!

 

TRZECI UPIÓR: Wątpliwe cele

Większość z nas realizuje cele innych – tych, którzy umieją planować i sprawiać, że ich cele bierzemy za swoje (tu znów odwołujemy się do sesji 2 „Marketing. Sztuka uwodzenia”) Realizujemy cele naszych pracodawców, wreszcie rytm naszego życia bardzo często wyznaczają ramówki mediów – szczególnie nadawców telewizyjnych oraz przywiązanie do mediów społecznościowych i nieskończenie przepastnych, hipnotycznych treści w Internecie. Gdzie jest zatem czas i miejsce na realizacje własnych celów i ambicji?

Niektórzy z nas próbują ustalać cele, ale są one wadliwie formułowane i tylko nieliczni z nas wiodą świadome życie celowe. Według amerykańskich statystyk niespełna 5% populacji trafnie i systematycznie planuje swoje życie (i ma dostatecznie rozwiniętą wolę realizacji planów). Mniej więcej tyle samo populacji skupia w swoich rękach (czy raczej na kontach i w sejfach bankowych) ponad 90% światowego majątku. Czy ta zbieżność jest tylko przypadkiem, czy to ci, którzy umieją dobrze planować znajdują się w światowej elicie finansowej?

Być może zadajesz sobie pytanie dlaczego na początku tej sesji pojawiły się takie nieco akademickie, a więc z reguły niezbyt praktyczne, rozważania? Powód jest prosty. Czy taka aura sprzyja racjonalnym wydatkom? Czy ułatwia planowanie finansowe? Czy pozwala na komfort pracy, uporządkowane życie osobiste i skuteczną, systematyczną kontrolę finansów osobistych? Na pewno nie. Dlatego warto od czasu do czasu zatrzymać się i spróbować znaleźć sposób na poprawę jakości naszego życia.

Oto proponowane przez nas antidotum na destrukcyjny wpływ 3 Upiorów w naszym życiu.

 

Model wyznaczania celów SMART/WARTO

Jeżeli potrzebujesz dobrej techniki definiowania i wyznaczania celów finansowych, zawodowych i osobistych skorzystaj z modelu SMART (to dla tych, którzy bardziej ufają precyzji angielskich pierwowzorów) lub WARTO (jeśli ktoś woli całkiem udatne, rodzime odpowiedniki anglojęzycznych konceptów; ten zaczerpnęliśmy z „Seminarium dla inwestorów w nieruchomości dr Andrzeja Fesnaka i Franciszka Staniszewskiego).
rys1

Dobrze sformułowany cel powinien być wymierny, ambitny, realny, terminowy i określony (w czasie). Oto przykłady takiego celu.

 

  • Do 30 grudnia tego roku zredukuję moje wydatki o 40%, zaś każdą uzyskaną nadwyżkę będę inwestował miesięcznie w TFI na 12% w skali roku. Dzięki temu na początku przyszłego roku zarobię 20 tysięcy złotych.
  • Przez najbliższe pół roku będę pilnie zdobywał wiedzę o inwestowaniu
    w nieruchomości. Przeznaczę na to 5 tysięcy złotych. Dzięki tym umiejętnościom na początku przyszłego roku zrealizuję pierwszą transakcję, zaś do końca przyszłego roku przeprowadzę jeszcze minimum 4. W ten sposób mój przychód pasywny (z wynajmu) do końca przyszłego roku osiągnie minimum 20 tysięcy miesięcznie (Do końca przyszłego roku zarobię 400 tysięcy netto.)

 

Oba cele spełniają warunku modelu WARTO. Są wymierne, określone w czasie, (bardzo) ambitne i realne (możliwe do realizacji). Nawet jeśli uda Ci się osiągnąć 70, 50, czy nawet 20% za pierwszym razem, to czy nie WARTO podjąć próbę? To już zależy tylko od Ciebie.

 

Wykonaj proszę 2 zadanie (przygotuj osobną kartkę papieru):

Przemyśl dokładnie i sporządź co najmniej 3 cele finansowe posługując się modelem SMART / WARTO według następujących kryteriów:

  1. Pierwszy dotyczy struktury wydatków.
  2. Drugi ma wygenerować pomysły na dodatkowe dochody.
  3. Trzeci powinien być pomysłem na dobrą inwestycję lub dochodowy biznes.

 

Co na pewno pomoże Ci w skutecznym określeniu i realizacji celów? Kilka modeli życia finansowego już poznaliśmy, dzisiaj czas na kolejny inspirowany jedną z najbardziej wartościowych prac, jakie pojawiły się w wydaniu polskojęzycznym w ciągu ostatnich lat. To książka Bogaty albo biedny. Po prostu różni mentalnie T. Harva Ekera (oryginalny tytuł: Secrets of the Millionaire Minds).

Twój „schemat pieniędzy” według T. Harva Ekera.

Kiedy pierwszy raz zabrałem się za lekturę Harva Ekera skończyłem ją po kilkunastu minutach i pożałowałem szczerze, że dałem się namówić kilkorgu znajomym na tak podejrzaną wizję rozwoju osobistego ujętego w zgrabne hasło „Daj mi pięć minut, a powiem ci, jaką będziesz miał finansową przyszłość”. Dlaczego? Eker, jak wielu innych amerykańskich guru finansów i rozwoju osobistego opiera swoją koncepcję na dominującej roli podświadomości w naszych postawach, zachowaniach i decyzjach. [Dla naszych potrzeb, łamiąc niekiedy precyzję terminologiczną, będziemy zamiennie stosować określenia „podświadomość” i „nieświadomość”]

Na stronie 27 polskiego wydania przeczytamy o ZASADZIE BOGACTWA: „Jeśli podświadomość musi wybrać między głęboko zakorzenionymi emocjami a logiką, emocje niemal zawsze wygrywają”.

Eker przypomniał mi moją wielce inspirującą, ale bardzo „depresjogenną” przygodę z Freudem podczas studiów w UJ. Studia były wprawdzie filmoznawcze i medioznawcze, ale idea Freuda zapłodniła umysły niezliczonych intelektualistów, zwłaszcza mocno lewicujących. Tak więc wypadało, w gronie postępowych „Jagiellonidów”, znać koncepcje Freuda. Te zaś budziły od początku moją szczerą i głęboką niechęć. Oto Freud oznajmił, iż „nikt już nie jest panem w swoim domu”, co oznaczało mniej więcej tyle, że potężna energia podświadomości obraca w pył każdy nasz wysiłek życia celowego. Wszystko w naszym życiu decyduje się mniej więcej do 3 roku (od narodzin), potem zaś już tylko powielamy jakieś paskudne, neurotyczne schematy nie mając pojęcia o tym, co tak naprawdę rządzi naszą świadomością. Kiedy indziej Freud, jakby jego celem życiowym było zaciągnięcie całej ludzkości do gabinetów psychiatrycznych (sam był psychiatrą, może więc nie był to przypadek☺), usiłował wmówić, że aż do grobowej deski gnębi nas kompleks Edypa (lub Elektry): zależnie od płci, marzymy o uśmierceniu jednego naszego rodzica i seksu z drugim. To, że wiedeński psychiatra zaczerpnął ten efektowny (efekciarski) koncept z mitologii greckiej miało tylko nadać jego metaforom erudycyjnego blasku.

Jak długo, i jak dalece serio można traktować takie dyrdymały? (Czyli, głupotę, niedorzeczność, nonsens, androny, bajędę, bzdet, pierdoły – wg Słownika synonimów On-Line). Jako że wychowałem się w rodzinie katolickiej już w dzieciństwie zaszczepiono mi głębokie (i mające się świetnie do dzisiaj) przekonanie, że nic w naszym życiu nie jest przesądzone. I nigdy nie jest za późno na zmianę (metanoję).

A jednak, kiedy mniej więcej w 2009 roku powróciłem do Ekera i postarałem się pozbyć pierwotnych uprzedzeń dostrzegłem, że – czerpiąc ze skądinąd sensownych koncepcji mocno eksponujących nieświadomą potęgę naszego umysłu – pokazuje on w jaki sposób można zmieniać nasze treści ukryte, odkrywać błędne, szkodliwe schematy i zastępować je pożądanymi. A więc podświadomość tak, ale znów jesteśmy „panem w swoim domu”!

Prześledźmy to, co ma nam do powiedzenia T. Harv Eker. Nasze decyzje, które wydają się racjonalne i starannie przemyślane z reguły opierają się na potężnej sile tego, co zamieszkuje nieświadome czeluście umysłu:

rys2

Ten diagram pokazuje, że najczęściej nieświadome treści wygrają z tzw. rozsądkiem (na naszej wadze bardziej ciąży Nieświadomość niż Rozsądek).

Co zatem zrobić, by nieświadomość działała na naszą korzyść i wspierała nas w osiąganiu zamierzonych celów?

Eker powiada, że „Myśli prowadzą do uczuć. Uczucia prowadzą do działań. Działania prowadzą do wyników”. Oczywiście o jakości naszych myśli decydują treści podświadome.

Przekreśla też „freudowskie przekleństwo” pokazując jak pokonać fatum niepoddającej się kontroli podświadomości.
rys3

Tym, co umożliwia nam wpływ i zmianę niepożądanych treści w nieświadomej części umysłu jest tzw. PROGRAMOWANIE.

Jak tego dokonać? Jak się „programować”, by łatwiej i pewniej osiągać cele finansowe? Możesz to zrobić na własną rękę sięgając wprost do Ekera lub ogromnej liczby blogów, które z reguły dosłownie przytaczają kluczowe tezy amerykańskiego milionera oraz autora książek i seminariów.

Jednak w następnej sesji pokażemy Ci pewną „drogę na skróty”: zaprezentujemy koncepcje innego guru edukacji finansowej i rozwoju osobistego, które, naszym zdaniem, świetnie korespondują z propozycją Ekera i pozwalają spojrzeć na jego koncepcję z innego punktu widzenia.

 

Wykonaj proszę 3 zadanie:  

  1. Sięgnij do czasów dzieciństwa i edukacji szkolnej. Znajdź w tamtym czasie wszystkie 100 najważniejszych pytań i odpowiedzi na temat Twoich finansów i biznesudoświadczenia dotyczące pieniędzy i zamożności, które mają wpływ na Twoją aktualną kondycję finansową. Te doświadczenia to m. in. opinie i system wartości, jakie Ci wpajano i doświadczenie, które mogły ukształtować Twój stosunek do bogactwa i pieniędzy.
  2. Czy wiesz w jaki sposób samodzielnie „przeprogramować” te nieświadome przekonania o pieniądzach, które stoją na drodze do Twojej zamożności?

 

A teraz wykonaj proszę najbardziej znaczące ćwiczenie tej sesji: Skup się na PLANOWANIU i PROGRAMOWANIU kiedy będziesz medytować nad ponadczasową mądrością Biblii.

 

Autor: Andrzej Mańka

Trzy demony oraz pozostałe sesje tego kursu znajdziesz w najnowszym dziele Andrzeja Mańki – kursie „100 najważniejszych pytań i odpowiedzi na temat Twoich finansów i biznesu” – jako jeden z niezwykle przydatnych bonusów finansowych.

SuperWebinar

W sobotę 18 maja 2019 roku odbędzie się SuperWebinar, darmowa konferencja online poświęcona przyszłości finansów osobistych, na którym Andrzej Mańka będzie jednym z prelegentów.

Mówcy głównie z Wielkiej Brytanii i z Polski przygotowali znakomite 20 minutowe prezentacje z 10 minutowymi blokami na pytania. Prezentacje poruszają takie finansowe zagadnienia jak planowanie finansowe, finansowy coaching, budżetowanie, zarabianie i oszczędzanie, podatki, inwestowanie, nowe technologie i fintech. Finanse będą zaprezentowane z różnych interesujących aspektów: psychologicznego, technologicznego, ekonomicznego i biznesowego.

Sobota, 18 maja 2019 roku (o 11 czasu polskiego. Konferencja potrwa do 15:00.)

Poznaj szczegóły i zarejestruj się >>>

rozwój osobisty i osiąganie celów

BRAK SKUTECZNOŚCI

1 grudnia 2016

„Ma on różne przyczyny. Jedną z nich jest sytuacja, w której klient ma nowe cele, ale starą osobowość. Na przykład chce stworzyć kolejny związek, ponieważ poprzedni się rozpadł, ale do budowania nowej relacji przystępuje, angażując osobowość, którą miał kilka lat temu. W efekcie, choć szukał partnerki odmiennej od tej, z którą się właśnie rozstał, poznaje kobietę bliźniaczkę swojej byłej ukochanej. Nie przyszło mu do głowy, że aby poznać nową kobietę, najpierw musi stać się innym mężczyzną. To typowe — ludzie nie aktualizują tego, co sądzą na swój temat. Jeśli więc przychodzą do people helpera z celem „chcę być bardziej skuteczny”, to rolą helpera jest wskazanie im, że osiągnięcie skuteczności wymaga porzucenia jakiejś części dawnego siebie i stworzenia nowej osobowości. Stara osobowość posługuje się starymi technikami, a z ich pomocą nie da się osiągnąć nowych celów. Klient w procesie zmiany musi najpierw opanować nowe techniki, zdobyć nowe umiejętności i narzędzia (inaczej mówiąc, odpowiednie zasoby), by móc zacząć dążyć do nowego celu.

Innym powodem braku skuteczności może być też to, że klient sabotuje własne działania służące osiągnięciu celu. Czyni tak m.in. ze strachu. Obawia się, że w momencie, kiedy osiągnie sukces, wydarzy się coś złego. Rolą helpera jest przewidzenie takiej sytuacji i przygotowanie na nią klienta. Należy mu wówczas zadać pytanie: Co złego się wydarzy, kiedy osiągniesz sukces? albo w wersji konkretniejszej: Co złego się wydarzy, gdy zdobędziesz więcej pieniędzy? Klient twierdzi, że nie może więcej zarabiać, choć wie, że stać go na to intelektualnie i warsztatowo. Ma wiedzę i umiejętności, ale mimo to nie podejmuje działania. Kiedy słyszy pytanie: Co złego się wydarzy, kiedy zarobisz więcej pieniędzy?, odkrywa, że przeszła mu przez głowę myśl o rozstaniu z żoną. I wówczas staje się jasne, dlaczego sabotuje osiągnięcie swojego celu. Właściwie jest z żoną szczęśliwy, ale podświadomie obawia się, że większe pieniądze go zmienią i zechce rozbić swoje małżeństwo. Część ludzi nie poradzi sobie z cieniami, które pojawią się obok dużych pieniędzy. Mężczyźni sukcesu mogą zostawić dotychczasowe partnerki, ponieważ „więcej pieniędzy to większe możliwości”. Także towarzyskie. Mamy więc konflikt: z jednej strony klient chce lepiej zarabiać, z drugiej uznaje, że nie powinien, bo pieniądze staną się zagrożeniem dla jego związku. A przecież da się zarabiać więcej i zachować kontrolę nad majątkiem.”

Fragment pochodzi z książki „Psychologia Zmiany”, której autorem jest Mateusz Grzesiak.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Stres… czy lęk

8 listopada 2016

„Choć we współczesnej medycynie uczucie towarzyszące nowemu wyzwaniu czy dążeniu do ważnego celu nosi nazwę stresu, przez wiele stuleci znano je pod starym i popularnym mianem lęku. Zauważyłem, że nawet obecnie ludzie odnoszący największe sukcesy to osoby zdolne spokojnie patrzeć w twarz największym lękom. Zamiast korzystać więc z terminów takich jak strach, lęk czy nerwowość, ludzie tacy otwarcie mówią, że czują niepokój w obliczu wyzwań i obowiązków. Oto, co powiedział Jack Welsh, były prezes zarządu koncernu General Electric: „Każdy, kto prowadzi jakiś interes, wraca wieczorem do domu i zadaje sobie cały czas to samo pytanie: czy to ja będę osobą, która doprowadzi to wszystko do ruiny?”. Chuck Jones, twórca rysunkowych postaci skunksa Pepego le Swąd i kojota Wilusia twierdził, że „strach jest istotnym czynnikiem procesu twórczego”. Z kolei Sally Ride, astronautka, nie boi się mówić otwarcie o lękach: „Wszystkie przygody, zwłaszcza wyprawy na nowe tereny, są straszne”.

Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego tak wiele osób używa określenia strach zamiast słowa stres czy lęk. Zrozumiałem to pewnego dnia, gdy odwiedzałem Akademię Medyczną w Los Angeles i obserwowałem przyszłych lekarzy podczas szkolenia. Przez cały dzień towarzyszyłem wtedy jednemu z lekarzy rodzinnych, praktykującemu w przychodni i zajmującemu się dziećmi i dorosłymi, którzy przychodzili z różnymi dolegliwościami. Zauważyłem, że gdy dorośli mówili o swoim bólu natury emocjonalnej, często używali takich słów jak stres, lęk, depresja, nerwowość i napięcie. Z kolei dzieci na ogół opisywały takie stany za pomocą określeń przestrach, smutek lub strach.

Doszedłem wtedy do wniosku, że przyczyną takiego a nie innego doboru słów nie są objawy tylko oczekiwania. Dzieci zakładały, że ich odczucia są normalne i że żyją w świecie, którego nie są w stanie kontrolować. Nie miały wpływu na to, czy ich rodzice są w dobrym czy złym nastroju albo czy ich nauczyciele są złośliwi czy sympatyczni. Rozumiały więc, że lęk jest istotną częścią ich życia.

Z kolei dorośli, jak sądzę, uważają, że jeżeli będą prowadzić właściwe życie, będą w stanie kontrolować swoje otoczenie. Kiedy pojawia się lęk, oznacza to, że coś poszło źle, dlatego też dorośli wolą korzystać z określeń psychiatrycznych. Strach staje się zaburzeniem, czymś, co można spokojnie włożyć do szufladki z etykietą „stres” lub „lęk”.

Takie podejście do strachu jest nieproduktywne. Jeżeli oczekujesz, że dobrze powadzone życie musi zawsze być ułożone, prosisz się o panikę i porażkę. Jeżeli zakładasz, że nowa praca, związek czy poprawa zdrowia będą proste i łatwe, będziesz reagować na strach złością oraz zmieszaniem i zrobisz wtedy wszystko, by wyeliminować to uczucie. Możemy nawet nie zdawać sobie sprawy z przesadnych, desperackich prób pozbycia się strachu. Ów powszechny, lecz ograniczający produktywność fenomen odzwierciedla popularny dowcip: pijak chodzi na czworakach pod latarnią. Podchodzi do niego policjant i pyta: „Co pan tu robi?”. „Szukam kluczy” odpowiada pijak. „Gdzie pan je zgubił”, pyta policjant. „Tam”, odpowiada pijak, wskazując na drugi koniec ulicy. Policjant drapie się w głowę i pyta: „To dlaczego szuka pan ich tutaj?”. „Bo tu jest więcej światła”, odpowiada pijak.

Kiedy życie staje się przerażające i trudne, często szukamy rozwiązania tam, gdzie łatwo prowadzić takie poszukiwania, a nie w ciemnych, nieprzyjemnych miejscach, gdzie mogą się one faktycznie znajdować. I tak osoba, która obawia się intymności, może zmieniać pracę lub miejsce zamieszkania, może działać w kierunku poprawienia i tak już dobrej pozycji w pracy, zamiast zainteresować się bardziej domem, gdzie może czekać na nią intymność. Ludzie, którzy nie troszczą się specjalnie o zdrowie albo ignorują niesatysfakcjonujące małżeństwo, mogą skupić się na kupnie nowego czy też drugiego domu. Ludzie o niskiej samoocenie mogą poddać się operacji plastycznej albo rygorystycznej diecie, koncentrując się na liczeniu kalorii i grupach pokarmowych zamiast spojrzeć na siebie i swój nadmiernie krytyczny charakter.

„Strach jest bezcenną nauką”
— Lance Armstrong

Jeżeli jednak oczekujesz strachu, możesz podejść do niego spokojnie. Warto pamiętać, że kiedy pragniemy się zmienić, myśli racjonalne nie zawsze kierują naszymi działaniami, a strach może czaić się w najbardziej pospolitych miejscach. Powiedzmy, że przez ostatnich kilka tygodni zdarzyło Ci się spóźniać do pracy. Pewnego ranka podejmujesz rozsądne postanowienie: dziś pojawię się w biurze punktualnie. Istnieje wszak szansa, że lęki, z których nie zdajesz sobie sprawy, być może konfrontacja z dominującym współpracownikiem, wejdą Ci w drogę, zmuszając Cię do wykonania dodatkowego telefonu czy zrobienia prania przed wyjściem z domu. W wyniku tego lęk może podświadomie sabotować Twoje najlepsze intencje.

Nie można pozwolić, aby te powszechne blokady zmiany wywołały u Ciebie poczucie winy czy frustracji, które zmuszą Cię do zaprzestania prób rozwoju. Konflikt to rzecz bardzo ludzka. Gdybyśmy byli w stanie kontrolować swoje działania, bylibyśmy znacznie spokojniejszym gatunkiem, a pierwsze strony gazet wyglądałyby zupełnie inaczej. Postaraj się wykorzystywać ciężkie czasy do tego, by przypomnieć sobie, że strach jest darem ostrzegającym nas przed wyzwaniem. Im bardziej się o coś troszczymy, im więcej marzymy, tym więcej odczuwamy strachu. Myślenie o nim w ten sposób pomaga zachować koncentrację. W ciężkich chwilach warto pamiętać, że strach jest rzeczą normalną, stanowi naturalną oznakę ambicji, sprawia, że mocniej trzymamy się nadziei i optymizmu, dzięki którym chętniej korzystamy ze strategii małych kroków pozwalających omijać strach. Zamiast więc obwiniać się o kolejne spóźnienie albo uznać, że po prostu nie jesteśmy zdolni przychodzić na czas, możemy przyjąć ów lęk i wpływ, jaki ma na nas. Dopiero wtedy możemy cicho i spokojnie wykonać mały krok, taki jak wyobrażenie sobie miłej rozmowy z trudnym pracownikiem. Po pewnym czasie takie zachowania wytworzą w naszym umyśle nowe nawyki. W następnych rozdziałach dokładnie wyjaśnię Ci strategię małych kroków kaizen, za których pomocą można stawić czoła swoim lękom, a nawet przekształcić je tak, by zaczęły Ci pomagać.”

Fragment pochodzi z książki pt. „Filozofia Kaizen. Jak mały krok…”, której autorem jest Robert Maurer.