rozwój osobisty i osiąganie celów

JA i MNIE

9 września 2019

Zrozumieć siebie — taki powinien być nasz cel każdego dnia. Jeżeli bowiem nie zrozumiemy, czym w istocie jesteśmy, nie zrozumiemy świata poza nami, a raczej tego wokół nas.

Prosiłbym cię, abyś dokonał ze mną introspekcji samego siebie. Rozdzielił to, czym naprawdę jesteś, od tego, czym wydaje ci się, że jesteś. W tym celu przedstawię kilka ciekawych — jak sądzę — przykładów i tez, a następnie poproszę cię o wykonanie ćwiczenia mentalnego.

Najpierw zastanówmy się, co to jest ego. Ego bowiem to niezwykle ciekawa i perfidna struktura, która konstytuuje nasze „jestestwo” ze światem zewnętrznym oraz z przedmiotami. Zawsze chce mi się śmiać, gdy spotykam kogoś, kto uważa, że jest swoim samochodem, portfelem lub ubraniem. Takim ludziom wydaje się, iż są bardzo silni, a tak naprawdę to idealne i zarazem najprostsze cele dla osoby, która zna narzędzia wywierania wpływu. Nie trzeba się zwyczajnie zagłębiać w psychikę danej osoby, lecz wpłynąć na nią poprzez zewnętrzne rzeczy, które ją konstytuują — jest to swego rodzaju wejście kuchennymi drzwiami w sposób niezauważony.

Ego to wszystko to, z czym się utożsamiamy, a co czyni nas słabymi. Mówię tu o przedmiotach czy stanowiskach.

Zacznijmy od tego, iż w życiu spotyka nas wiele złych rzeczy. Prawda jest jednak bardzo prosta: wszystko, co nas spotyka, jest dla nas najlepszą możliwością. Czy świat może się mylić? Pewnie się nie myli, ale co z tego, jeżeli my nadal cierpimy… Faktycznie 90% naszego bólu tworzymy sobie sami, posługując się śmiesznymi zasadami, które wpojono nam w istnym praniu mózgu. Wciąż chcemy być liderem, być bogatym i pięknym… Proszę bardzo, bądź. Dalej brnij w horror własnej produkcji. Nikt nie będzie cię ratować na siłę. Dalej uzależniaj się od pochwał, pieniędzy, rzeczy, ludzi — w istocie prochu. 10% jednak jest nam narzucane. Nie chcemy się na takie narzucenie zgodzić. Jest tak, bo my jesteśmy egoistami.

Pamiętasz sytuację z dwoma zakochanymi ludźmi, którą wcześniej przytoczyłem? Podobnie dzieje się z naszym losem. Spotyka nas nieszczęście, które sprowadził na nas świat w jakimś celu. Często ów cel dotyczy innych, żyjących obok ludzi. Myślimy sobie wtedy, iż jest on tyranem, skoro każe nam umierać, aby ktoś inny mógł wstąpić na inną ścieżkę lub coś zrozumieć. Mówimy więc: świat w ogóle mnie nie kocha! Każe mi cierpieć, żeby tamten gość coś zrozumiał! A więc… myślę znów tylko o sobie. Co gorsza, uważam, iż świat jest tak samo ograniczony jak ja, bo nie przyszło mi do głowy, że nie raz to samo robił dla mnie, sprowadzając na kogoś nieszczęście i że mnie kocha tak samo jak tego drugiego człowieka. Ja jednak myślę tylko o sobie, bo pojęcie miłości dla mnie jest zupełnie inne, płytsze. Kiedy uda się nam wyjść z okowów egoizmu, uda się nam uwolnić od śmiesznych utrapień.

Wokół nas wszystko dzieje się tak, jak powinno. Dlaczego? Ponieważ jest to skutkiem chłodnej matematyki. Zauważ, iż wszechświat to idealna konstrukcja, w której nawet jeden stopień ma znaczenie. Przykładowo, jeżeli oś kuli ziemskiej przechyli się o ów jeden stopień, klimat na naszej planecie może zmienić się diametralnie. Zrozum wreszcie, że to, co cię spotyka, a także cała rzeczywistość to mechanizm, który nie wyrządzi sobie krzywdy. Jest w nim bowiem zamontowany, choć nie wiemy, jak to się stało, pewien system przetrwania. Podobnie zresztą jak w człowieku, który zawsze kieruje się własnym dobrem — i nawet jeżeli postępuje głupio, czego następstwem jest cierpienie, w danej chwili uważa konkretne działanie za najlepsze z możliwych. Często dokonujemy też nieświadomej autodestrukcji. Jest to oczywiste, gdyż każdy gatunek musi zniszczyć sam siebie, jeżeli zaczyna niszczyć przestrzeń wokół, przestrzeń, w której żyje. Przykładem może tu być destrukcja własnego gniazda, czyli w przypadku ludzi — Ziemi. Jakiś mądry mechanizm powoduje, że wszystko dąży do równowagi — zawsze.

Dochodzimy więc do przykrego wniosku: nie liczysz się. Nikt z nas się nie liczy. Nasze życie ma ogromną wartość, ale nie jest priorytetem dla świata. Świat kręci się dalej, mimo że wygrasz w lotka, stracisz nogę w wypadku lub spłonie twój dom. Świat ma to… przepraszam… gdzieś. To boli, wiem. Czujesz się teraz strasznie, ale jeżeli to zrozumiesz (choć wierzę, że zawsze to rozumiałeś) i zaakceptujesz (w to już trudniej mi uwierzyć), zdobędziesz wielką przewagę nad rzeczywistością. Wiesz, dlaczego Chińczycy mawiali, iż przyjaciół trzeba mieć blisko, a wrogów jeszcze bliżej? Aby ich rozumieć i znać. W tym wypadku jest podobnie, choć świat nie jest ani twoim wrogiem, ani też przyjacielem — on po prostu jest i beznamiętnie wykonuje zabiegi na samym sobie w celu utrzymania równowagi. Jeżeli gatunek homo sapiens ma zniszczyć siebie (to leży w mechanizmie rozwoju danej populacji na danym terenie), to tak będzie, aby utrzymać równowagę. Złudne jest myślenie, iż tę równowagę można zachwiać. Zastanówmy się, pewne gatunki ryb opanowują niektóre rejony amerykańskich rzek. Jednak w końcu wymierają, gdyż: mają za mało pokarmu, niszczą środowisko, w jakim żyją, a także dochodzi do niekorzystnych mutacji. To samo dotyczy wszystkiego, co robisz i z czym masz do czynienia.

Wszystko, co cię spotyka, jest zatem często niezależne od ciebie. Czy jest twoją zasługą, że urodziłeś się w bogatej rodzinie? Czy jest twoją zasługą, że twoi rodzice mieli pieniądze, aby cię wykształcić? Nie. Więc dlaczego się z tym utożsamiasz? Przecież to nigdy nie było twoje. Czym więc jesteśmy? Ja jest dość płynne i niestałe. Ja to de facto wszystko, co pozostanie po odjęciu przedmiotów, tytułów i niepowodzeń. Wyobraź sobie, że jesteś projektorem, który rejestruje wszystko, co jest wokół niego, a następnie to przetwarza. Projektor nie jest zatem tym, co odtwarza — jest sobą, choć w gruncie rzeczy substancją nieokreśloną.

Natura deszczu jest zawsze taka sama — spada on zarówno na ciernie, jak i kwiaty
— arabskie przysłowie

Jeżeli będziesz traktować otaczającą rzeczywistość jako zbiór pewnych narzędzi, uda ci się osiągnąć ciekawe efekty. Oddziel ja od mnie, a osiągniesz wielki spokój i harmonię, o których tak wiele tu piszę. Jest w tym sens. Dopatrzysz się go, jeżeli zastosujesz opisane powyżej medytacje oraz inne ćwiczenia, służące rozwojowi mentalnemu. Uwierz mi, że nie ma nic ważniejszego niż jasny ogląd sytuacji, a temu właśnie służą wewnętrzny spokój i harmonia.

Ćwiczenie mentalne:

  1. Połóż się z dłońmi pod pępkiem. Oddychaj miarowo, ale swobodnie.
  2. Pomyśl o rzeczach, które są dla ciebie cenne. Co jest w twoim przekonaniu wartością, która sprawia, że czujesz się lepiej lub gorzej? Czy to stanowisko, czy to przedmioty?
  3. Wyobraź sobie, że nadchodzi twój czas i umierasz. Nie możesz zabrać tych przedmiotów ze sobą. Twoje tytuły nie mają zaś znaczenia. Stajesz się taki, jaki się urodziłeś — nagi i prawdziwy.
  4. Uświadom sobie, że jesteś jak dziecko w łonie matki, które cały czas się rozwija, aby w ostatecznym rozrachunku narodzić się prawdziwie.
  5. Poczuj, że czas jest względny. Jesteś „tu”, ale niedługo ten czas się skończy — to nieuniknione.
  6. To, co było, nie jest już twoje. To, co jest, właśnie mija. To, co będzie, nie jest prawdziwe i może nigdy nie być twoje.

Czas medytacji: 20 minut.

Fragment pochodzi z książki „Mentalizm” Jacka Ponikiewskiego.

5/5 - (1 vote)
<< Poprzedni <<
>> Następny >>

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply

*