Archives:

rozwój osobisty i osiąganie celów

4 Etapy drogi od odkrycia pasji do monetyzacji

6 listopada 2023

W naszym modelu droga od pasji do profesji prowadzi przez 4 charakterystyczne etapy:


Discover Your Flow – wszystko, czego potrzebujesz, aby odkryć w pełni swój FLOW! Poznaj swoje talenty, pasje, predyspozycje i odkryj spersonalizowaną drogę do wymarzonej kariery.


Grow Your Flow – rozwiń osobowość, umysł i potrzebne umiejętności, zdobądź wartościowe kontakty i zbuduj mocny, stabilny fundament.


Master Your Flow – wejdź na mistrzowski poziom swojego flow, stwórz team i odkryj swoje unikalne super-moce dzięki którym wyróżnisz się na rynku.


Monetize Your Flow – Zbuduj system dystrybucji Twojego flow na rynku, zamień swoje talenty, pomysły i umiejętności
w skalowalne produkty.

Drogę przez 4 etapy podzieliliśmy na 12 konkretnych kroków do wykonania

Matrycę w pełnym
rozmiarze możesz
pobrać tutaj

Przejdziemy teraz po kolei przez każdy z nich.


Dodatkowo otrzymasz też 36 wskazówek
(po 3 do każdego kroku), jak szybko i skutecznie
wprowadzić ten model w praktykę.

KROK #1 – 4 FUNDAMENTY TWOJEGO FLOW


Zacznij od zbudowania silnego fundamentu poprzez zdobycie umiejętności w kluczowych obszarach: umysł, osobowość, ciało, kariera.


Zaniedbanie choćby jednego z obszarów może spowodować, że ciężko Ci będzie wejść we Flow.


3 WSKAZÓWKI PRZY TYM KROKU:

Opanuj wiedzę o produktywności

Poznaj jak działa stan Flow i opanuj kluczowe mechanizmy umysłu wpływające na Twoją produktywność.

Życiowa równowaga

Zachowaj równowagę między umysłem i ciałem, aktywnością i odpoczynkiem, znajdź swój optymalny rytm dopasowany do Twojego organizmu i osobowości.

Wybierz swoją grę

Wybierz 1-2 dziedziny, w których będziesz dążyć do mistrzostwa i stale podnosić sobie poprzeczkę, aby utrzymać mobilizację i flow.

4 FUNDAMENTALNE OBSZARY FLOW:

Wszystkie te aktywności będziemy praktykować wspólnie w klubie flowmakers. Przygotowaliśmy specjalne narzędzia i spotkania, które będą wspierać Cię w budowaniu mocnych fundamentów Twojego Flow.

MIND FLOW:
Rozwijaj koncentrację i umysł
Rozwijaj swoją produktywność
Rozwijaj nowe umiejętności i kompetencje
Rozwijaj swoją ekspertyzę i wiedzę spcjalistyczną

PERONALITY FLOW:
Rozwijaj wybrane cechy osobowości
Rozwijaj inteligencję emocjonalną
Rozwijaj swoje talenty i naturalne predyspozycje
Rozwijaj umiejętność zarządzania swoim charakterem

BODY FLOW:
Rozwijaj swoje zdrowie i ciało
Rozwijaj siłę i wytrzymałość
Rozwijaj zdrowy styl życia i pozytywne nawyki
Rozwijaj samodyscyplinę i pewność siebie

CASH FLOW:
Rozwijaj umiejętność zarabiania pieniędzy
Rozwijaj umiejętność zarządzania swoim cashflow
Rozwijaj umiejętność budowania aktywów.
Rozwijaj umiejętność inwestowania

KROK #2 – KAŻDEGO DNIA 1 AKTYWNOŚĆ NA KAŻDY FUNDAMENT


Każdego dnia wykonaj minimum 1 aktywność na każdy z 4 obszarów. Poczytaj książkę (umysł), Wykonaj trening lub idź na spacer (ciało) itd. Pamiętaj, że Twoja kariera i życie to maraton, a nie sprint.


Pracuj każdego dnia nad wzmacnianiem fundamentów.


Praktykuj uważność i uwalniaj trudne emocje (osobowość), popracuj nad kluczowym zadaniem w firmie.

3 WSKAZÓWKI PRZY TYM KROKU:

Chwila dla umysłu

Każdego dnia wykonaj przynajmniej jedną aktywność rozwijającą umysł – przeczytaj książkę lub artykuł, przejrzyj notatki, przeanalizuj wybrane zagadnienie lub zdobądź nową, przydatną wiedzę.

Dbaj o cashflow

Każdego dnia wykonaj co najmniej jedną aktywność wpływającą pozytywnie na Twój cashflow.

Chwila dla ciała

Zjedz dobry posiłek, zadbaj o odpowiednią ilość wody, znajdź chwilę na relaksującą drzemkę, kąpiel lub spacer.

PRZYDATNE NARZĘDZIA DOSTĘPNE W KLUBIE

Fragment pochodzi z ebooka „Droga od pasji do profesji”, którego autorem jest Kamil Dunowski.

Wyszukano w Google m.in. przez frazy:

rozwój osobisty i osiąganie celów

Proces zmiany pasji w profesję

2 listopada 2023

Proces zmiany pasji w profesję w naszym modelu wygląda tak:

  1. Poznaj swoje mocne strony, talenty i naturalne predyspozycje
  2. Odkryj pasję, która staje się motywacją do uczenia się
  3. Zbuduj wokół niej umiejętności specjalistyczne,
  4. Znajdź rynek, na którym te umiejętności są pożądane,
  5. Wejdź na niego robiąc pierwsze projekty komercyjne,
  6. Stwórz portfolio realizacji
  7. Wypracuj powtarzalny proces produkcji i pozyskiwania klientów

Fragment pochodzi z ebooka „Droga od pasji do profesji”, którego autorem jest Kamil Dunowski.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Czym jest stan Flow i jak z niego korzystać

30 października 2023

Flow – Psychologiczne doświadczenie przepływu charakteryzuje się subiektywnym doświadczeniem pełnego zaangażowania w to, co się robi, do tego stopnia, że zwracanie uwagi na bodźce związane z zadaniem wydaje się bezwysiłkowe.

9 aspektów Flow obejmuje:

  • równowagę między umiejętnościami jednostki a wyzwaniem, jakie stwarza sytuacja (równowaga umiejętności i wyzwań),
  • jasne cele,
  • natychmiastowa i jednoznaczna informacja zwrotna,
  • skupiona koncentracja,
  • połączenie działania i świadomości ,
  • podwyższone poczucie kontroli,
  • zniekształcenie czasu oraz doświadczanie aktywności jako samoistnie satysfakcjonującej (Csikszentmihalyi, 1988; Jackson i Eklund, 2002; Jackson i Marsh, 1996; Jackson i in. in., 2001; Makbet, 1988; Nakamura i 2 Csikszentmihalyi, 2002).

Według międzynarodowego badania Gallupa od 15% do 20% dorosłych twierdzi, że codziennie doświadcza stanu flow.


Kolejne 60% deklaruje, że jest intensywnie zaangażowane w to, co robią, od raz na kilka miesięcy do co najmniej raz w tygodniu (Csikszentmihalyi, 2004).


Potwierdziło się, że przepływ jest stanem uniwersalnym obejmującym działania takie jak sport elitarny i nieelitarny, doświadczenia estetyczne, pisanie literackie i naukowe, działania twórcze i społeczne oraz w szerokim zakresie działań związanych z pracą.


Badania naukowe pokazują, że im więcej czasu osoba spędza w przepływie, tym większą samoocenę doświadcza (Wells, 1988).


Kilka badań powiązało przepływ z zaangażowaniem i osiągnięciami w szkole średniej (Carli i in., 1988).

Fragment pochodzi z ebooka „Droga od pasji do profesji”, którego autorem jest Kamil Dunowski.

e-biznes i sprzedaż

Jak zarabiać 300 tysięcy w 90 dni w trudnych czasach?

19 października 2023

– Widzisz grę Igi Świątek? Jej zwycięstwa biorą się z zupełnie innego podejścia i sposobu myślenia niż to, które cechuje nawet najlepszych niedzielnych graczy widywanych na kortach Agrykoli. Przedsiębiorcy są jak Iga: głodni sukcesu odkrywcy – zdobywcy – mówi Andrzej Mańka, założyciel i szef The Manka Academy LTD

Patrzę na waszą stronę i widzę kurs pod tytułem: Oto jak zarobisz 300 tysięcy PLN w Twoim biznesie w 90 dni. Hmm, jak widzę takie tytuły to mam wątpliwości…

Bo nie jesteś przedsiębiorcą! Ten kurs pokazuje, jak przedsiębiorca, który już prowadzi swój biznes, ale nie osiąga jeszcze zadowalających wyników, może z wykorzystaniem naszych wskazówek, osiągnąć realne dochody na poziomie 300 tysięcy złotych we względnie krótkim czasie. Podpowiadamy, co i jak powinien zrobić, by osiągnąć taki wynik.

No właśnie – jak?

Może to zrobić np. sprzedając E-booki, kursy online i programy coachingowe, które wygenerują mu już 25 tys. zł miesięcznie. W tym kursie dajemy dziesięć przetestowanych strategii, które szybko i z łatwością można wdrożyć w swoim biznesie. To nie jest żadna wiedza tajemna, ale same konkrety, które sprawdziły się u nas i u naszych kursantów. Przekonanie, graniczące z pewnością, że możemy osiągnąć te ustalone kwoty i tworzyć systemy, które w tym pomogą, to są normalne rzeczy w biznesie.

A skąd to wiesz?

Andrzej Mańka, założyciel The Manka Academy LTD

Opowiem ci pewną historię. Pracując w Londynie dla Marcus Evans sprzedawałem programy inwestycyjne dla tzw. asset managers. Były to firmy, które zajmują się pomnażaniem pieniędzy inwestorów dysponujących sumami powyżej 100 milionów EURO. Szefowie takich firm mają masę obowiązków i pracują pod presją osiągnięcia bardzo wyśrubowanych rezultatów finansowych. Prowadzenie z nimi rozmów wymaga dużej wprawy i znajomości ich sposobu myślenia.

Aż w 2020 roku przyszła pandemia.

Właśnie! To był szok dla nas wszystkich. I prawdziwy koszmar dla asset managers. Menedżerowie odpowiedzialni za pomnażanie kapitału muszą się zmierzyć z sytuacją, w której miliony ludzi zostaje uwięzionych w swoich domach, świat dosłownie staje i pogrąża się w kryzysie, zmieniają się reguły gry. 

I?

Szybko odkryliśmy, że CEO największych globalnych firm inwestycyjnych, z którymi codziennie rozmawialiśmy, dzielą się na trzy kategorie. Najliczniejsza jest kategoria C. To grupa prezesów, którzy dosłownie schowali się ze strachu pod stołami w swoich gabinetach. W rozmowach z nimi wyczuwaliśmy strach i chęć ucieczki. Kategoria B to CEO pasywni, bardzo niechętni do podejmowania jakichkolwiek działań. Z menedżerami i przedsiębiorcami z tych dwóch kategorii nie było szansy robić w realiach pandemii żadnych interesów.

Postawiliście więc na kategorię A.

Tak. Ta grupa była najmniej liczna i ledwie zauważalna w owych koszmarnie trudnych czasach. CEO z tej kategorii byli nastawieni na działanie, podejmowanie nieustannych prób. Nie zamierzali się nigdy poddać. Właśnie w trudnym położeniu ujawnia się Twój prawdziwy charakter i rozumiesz, co tak naprawdę się dla Ciebie liczy. I ja też, w samym środku pandemii, kiedy większość branż była w totalnym odwrocie, założyłem The Manka Academy. Firmę e-learningową specjalizującą się w przedsiębiorczości. Miało to tę fundamentalną zaletę, że nasze umiejętności ukształtowały się w ogniu walki. 

Czyli odnalazłeś się w kategorii A.

Tak. Nigdy nie czekam, aż ktoś do mnie zadzwoni, tylko sam inicjuję rozmaite projekty i wydarzenia. Utrzymuję po prostu postawę przedsiębiorczą, walczę z przeciwnościami losu i nie daję za wygraną.

To jak wygląda dorobek The Manka Academy?

Mamy już społeczność kilkudziesięciu prywatnych partnerów biznesowych, którzy finansują niektóre z naszych działań marketingowych i sprzedażowych w zamian za krótkoterminowe zyski. Myślę, że sukcesem w Polsce jest nasza akcja To jest Twój Biznes, pod patronatem mediów, jak Dziennik Gazeta Prawna, Money.pl i Grupa Wirtualna Polska, Gazeta MSP oraz Europejskiej Akademii Planowania Finansowego i jak zwykle nasz szczególny Partner Złote Myśli.  

Co oferujecie w ramach tej akcji?

Wszyscy zainteresowani przedsiębiorczością dostają od nas masę darmowych materiałów. Ciekawe artykuły, newsletter z poradami o tym, jak szybko i skutecznie rozwijać dochodowy biznes, wywiady ze znanymi przedsiębiorcami, wiele kursów i szkoleń oraz możliwość indywidualnych konsultacji biznesowych. Zorganizowaliśmy dwa seminaria w systemie hybrydowym, w którym mogliśmy spotkać się z naszymi odbiorcami na żywo oraz online. Kolejna edycja seminarium już we wrześniu.

Działacie głównie w Zjednoczonym Królestwie…

Tak, ale nie mniejszą wagę przywiązujemy do Polski. Ponadto właśnie wchodzimy do USA, jesteśmy już na Filipinach, przymierzamy się do Indii. Za sukces uważam też to, że mamy już 11-osobowy zespół freelancerów z całego świata. To są eksperci z różnych dziedzin.

Powiedziałeś, że nie jestem przedsiębiorcą. A kto nim jest? I czym właściwie jest przedsiębiorczość?

To jest sport wyczynowy. Widzisz grę Igi Świątek? Jej zwycięstwa biorą się z zupełnie innego podejścia i sposobu myślenia niż to, które cechuje nawet najlepszych niedzielnych graczy widywanych na kortach Agrykoli. Przedsiębiorcy są jak Iga: głodni sukcesu odkrywcy – zdobywcy. Moim zdaniem jedyna sensowna postawa to jest pójście na całość, a jeśli coś się nie uda, to z taką samą postawą przystępujesz do kolejnej próby.

A co wyróżnia The Manka Academy wśród firm oferujących know-how dobrego biznesu?

Nie tylko dajemy narzędzia do rozwoju firmy, ale też pokazujemy prowadzenie firmy od strony mentalnej. Biznes jest jak samolot, by wspiąć się wysoko, musi mieć dwa skrzydła. Pierwsze to wszystkie narzędzia, strategie i aspekty techniczne. Drugie to mindset: sposób myślenia, charakter, odporność na stres, nawyk wygrywania. Bez odpowiedniego sposobu myślenia nawet najlepsze strategie się nie sprawdzą. 

Dlatego obok narzędzi, jak system pięciu kroków, nasi partnerzy otrzymują od nas możliwość coachingu i mentoringu. Ważne jest dla nas indywidualne podejście. Dla polskiego odbiorcy mamy jedną unikalną korzyść: jesteśmy firmą międzynarodową, więc uczymy podejścia z szerszej perspektywy, globalnego. Dla międzynarodowego odbiorcy jesteśmy firmą, która na każdym kroku oferuje znacznie bardziej spersonalizowane podejście, niż większość firm e-learningowych.

Mówi się, żeby pomagać innym odkrywcom – zdobywcom, trzeba najpierw samemu zmierzyć się z podobnymi wyzwaniami.

Właśnie o tym mówię. Po przeprowadzce do Londynu skoncentrowałem się głównie na sprzedaży, pracując dla wiodących firm w Wielkiej Brytanii, jak Media 10 i Marcus Evans. Mówię i piszę po angielsku tak samo dobrze, jak po polsku, a sprzedając w moim drugim języku zostałem Sales Managerem w jednej z wiodących firm medialnych na Wyspach. 

Napisałem parę książek i e-booków (w obu językach) o biznesie, finansach, marketingu i sprzedaży. Jestem także autorem książki Bogaty Polak, biedny Polak; skupiam się w niej na edukacji finansowej i sposobach myślenia o pieniądzach, które prowadzą do skutecznych decyzji finansowych. Przebiegłem the London Marathon, we wrześniu w Warszawie i już zapisałem na kolejny, w roku 2024 w Atenach, gdzie maraton zaczyna się w Maratonie, tam gdzie wszystko się zaczęło! 

Zarób 300 tysięcy PLN w Twoim biznesie w 90 dni! – zarezerwuj swoje miejsce TUTAJ.

e-biznes i sprzedaż

Obudź w sobie i rozwiń ducha przedsiębiorczości!

18 lipca 2022

Co w istocie oznacza “myśleć jak przedsiębiorca”? Czym jest przedsiębiorczość?

W popularnych tekstach na temat zalet przedsiębiorczości zazwyczaj podkreśla się, że kiedy założysz biznes, zostaniesz swoim własnym szefem. Wymieniane są takie zalety jak: nikt nie mówi Ci, co masz robić; pracujesz kiedy, ile i gdzie chcesz; robisz to, co jest Twoją pasją. Co więcej, szanse na zarabianie są w zasadzie nieograniczone.

To prawda. Ale tylko częściowa. To jedynie kilka aspektów wyrwanych ze znacznie szerszego kontekstu.

Fakty są takie, że większość biznesów upada. I to bardzo szybko – w ciągu pierwszego roku. Na ogół, aby rozwinąć udane przedsięwzięcie, należy najpierw zaakceptować te nieudane przedsięwzięcia. Jednak jeśli masz duszę przedsiębiorcy, nie ma to większego znaczenia.

Nieudane przedsięwzięcia są trochę jak niecelne strzały najlepszych napastników w piłce nożnej.

Czy wiesz, że zawodnicy takiej klasy jak Ronaldo czy Lewandowski najpierw muszą oddać nawet 10 lub więcej niecelnych strzałów, aby zdobyć gola?

Co to może oznaczać dla Ciebie? Na przykład to, że chcąc zarobić większe pieniądze na kursie online, będziesz musiał stworzyć kilka szkoleń. Następnie, systematycznie je doskonalić i poprawiać aż osiągną swój komercyjny potencjał. Istnieje możliwość, że będziesz musiał po drodze eksperymentować z grupami odbiorców, modyfikować opis, a nawet zmienić tytuł lub inne istotne parametry kursu.

Warto od razu nastawić się na większy wysiłek i konieczność wykazania się dużą kreatywnością. Dzięki temu sukces finansowy i biznesowy będzie… łatwiejszy do osiągnięcia.

Im częściej robimy trudne i skomplikowane rzeczy, tym łatwiejsze się one stają. Taka jest istota procesu edukacyjnego.

Przedsiębiorczość jest znacznie trudniejsza niż praca na etacie, dlatego większość z nas pracuje na etacie. Z tego też względu tak ważne jest odpowiednie nastawienie od samego początku.

Biznes raczej nie jest sprintem. To maraton, w którym od czasu do czasu można pobiec znacznie szybciej, aby znowu powrócić do normalnego, równego tempa.

Jeśli zaczyna Ci świtać myśl, że przedsiębiorczość to inny styl życia, jesteś na dobrej drodze!

Aby zrozumieć naturę przedsiębiorczości i nauczyć się biznesu, zajmijmy się najpierw regułami biznesu.

Większość tych reguł dotyczy nastawienia i kwestii psychologicznych. W Polsce tego typu podejście jest ciągle traktowane z dużą rezerwą, podejrzliwością, a nawet jawną niechęcią. To duży błąd, bowiem cechy charakteru czy kwestie mentalne można rozwijać tak samo skutecznie jak umiejętności czysto techniczne. Odwaga, wytrwałość, samodyscyplina czy pozytywne nastawienie niezależnie od okoliczności są w każdym biznesie absolutnie kluczowe.

Umiejętności techniczne – sprawne pisanie, nagrywanie wideo czy sprzedaż – oraz pozytywne nastawienie, wytrwałość i dyscyplina, są jak dwie strony tej samej monety.

Pamiętaj, że same umiejętności techniczne, bez woli ich wdrożenia w życie, są na ogół nic niewarte. Podobnie jak samo pozytywne myślenie bez ciężkiej pracy.

Warto odpowiedzieć sobie na następujące pytania: Jakim typem osobowości jesteś? Czy jesteś systematyczny, czy raczej cechuje Cię słomiany zapał? Czy dobrze sobie radzisz z ryzykiem, czy raczej wybierasz bezpieczne rozwiązania?

Pochylmy się więc nad kluczowymi zasadami biznesu. Dotyczą one zarówno sfery mentalnej, jak i technicznej. Potraktuj je poważnie – z zaangażowaniem i atencją.

Oto podstawowe reguły przedsiębiorczości.

Wczytaj się w nie bardzo uważnie i zacznij je wdrażać stopniowo w życie już teraz.

Bądź pewny tego, co robisz.

Media uwielbiają epatować doniesieniami o wszechogarniającej niepewności, która jest, np. wynikiem pandemii lub jakiegoś kryzysu.

Na pewno istnieje możliwość stworzenia modeli statystycznych, które przedstawią warianty niepewności bądź pewności konkretnego czasu, czy okoliczności. Na przykład kiedy sytuacja polityczna jest niestabilna, mamy prawo odczuwać niepokój. Kiedy nagle tracimy pracę, także jedną z naturalnych emocji jest poczucie niepewności.

A jednak pewność lub niepewność to na ogół bardzo subiektywne kategorie. To bardziej stan umysłu niż “obiektywna rzeczywistość” – jeśli do takiej rzeczywistości mamy w ogóle dostęp!

Pewność to Twój wybór. To Twoja decyzja. Twoja wizja i determinacja, aby tę wizję wcielić w życie.

Pewność i przekonanie, że stworzysz kurs online, który będzie sukcesem komercyjnym, to Twoje zadanie. Co więcej, musisz uwierzyć, że w trakcie realizacji projektu rozwiniesz wszystkie niezbędne umiejętności. Nie szukaj pewności w okolicznościach zewnętrznych, ale raczej w wewnętrznym przekonaniu, że zrobisz to, co zamierzasz.

Podejmuj starannie skalkulowane ryzyko.

Prawie zawsze jest tak, że im większe ryzyko jesteśmy w stanie podjąć, tym potencjalnie większe zyski możemy osiągnąć.

Wysokie ryzyko jest na ogół związane z brakiem doświadczenia i umiejętności. Im więcej wiemy o danej kwestii i częściej ją ćwiczymy, tym mniejsze ryzyko ponosimy.

Miej obsesję na punkcie klienta.

Twój projekt musi się kręcić, niczym w układzie planetarnym, wokół odbiorcy, użytkownika! To jego lub jej problemy masz rozwiązywać. To ich potrzeby zaspokajać. To oni, Twoi klienci, są sensem istnienia Twojego biznesu.

Regularnie pytaj o feedback Twoich klientów. Szczególne znaczenie przypisuj uwagom krytycznym, bowiem to one są najlepszym drogowskazem i największą szansą na rozwój Twojego przedsięwzięcia.

Eksperymentuj.

W sztuce czy badaniach akademickich duże znaczenie mają manifesty, debaty i modele teoretyczne. W biznesie kluczem jest to, co działa w praktyce, a najlepszą drogą, aby się o tym przekonać, jest przeprowadzanie eksperymentów.

Rozwijaj model biznesu.

Model biznesu to sposób, w jaki działasz i generujesz pieniądze. To Twoi klienci, korzyści, jakie im oferujesz, strategię dostarczania oferowanych wartości, cena, Twoje koszty i przychody.

Pracuj nad wzrostem biznesu.

Biznes online jest nieco łatwiejszy do spektakularnego rozwoju niż biznes tradycyjny. Przedsięwzięcia online nie podlegają ograniczeniom fizycznym czy przestrzennym. Nie oznacza to, że rozwijać biznes online jest łatwo. Jednak na pewno należy tzw. exponential growth wpisać w strategie biznesu już od samego początku.

Przedsiębiorca to człowiek renesansu.

O ile w świecie zatrudnionych na etacie, niezależnie od szczebla, liczą się bardzo wąskie specjalizacje, o tyle w świecie biznesu stajesz się człowiekiem renesansu. W świecie korporacji im lepszy jesteś w swojej specjalizacji, tym efektywniejsza jest twoja kariera.

W świecie własnego biznesu sam będziesz zatrudniać wybitnych specjalistów. Ty natomiast masz doskonale rozumieć różne dziedziny i branże. Twoim obowiązkiem jest wiedza nie tylko o swoim produkcie, ale także o sprzedaży, marketingu, zarządzaniu projektem i zarządzaniu ludźmi, o finansach i podatkach. Musisz się szybko uczyć nowych rzeczy, by nieustannie rozwijać swój biznes.

Bądź liderem.

Przedsiębiorczość to sztuka przewodzenia. Przedsiębiorca to lider – ktoś, kto swoim przykładem inspiruje i zachęca innych do działania. To ważne, żeby pamiętać, że przewodząc swojemu projektowi należy dawać przykład, a nie tylko wydawać polecenia.

Im bardziej zaawansowany jest Twój projekt biznesowy, tym większa jest Twoja odpowiedzialność.

Nawet jeśli świadomie chcesz pozostać małą, czy nawet jednoosobową firmą to i tak będziesz potrzebował wielu specjalistów do współpracy. Ucz się więc przywództwa. Postaw sobie za cel przewodzenie przez dawanie przykładu. Jeśli oczekujesz, że Twoi współpracownicy będą kreatywni, słowni, dobrze zorganizowani oraz produktywni, sam najpierw zademonstruj takie umiejętności.

Podstawą sukcesu i wysokiej produktywności jest systematyczna praca. Dlatego ważne jest, aby stosować przedstawione reguły przedsiębiorczości. To one pokazują co jest ważne w każdym biznesie oraz jak należy postępować, by osiągnąć sukces.

Przedsiębiorczość to po pierwsze zbiór umiejętności technicznych, takich jak: zarządzanie projektem, budowanie modeli biznesu i generowanie przychodu. Po drugie są to umiejętności psychologiczne, takie jak: przywództwo, determinacja i osiąganie celów. Obu tych grup umiejętności można się nauczyć i sukcesywnie je rozwijać.

Jako przedsiębiorca dbasz o wszechstronny rozwój w wielu dziedzinach. Kiedy pracujesz na etacie głównie koncentrujesz się na jednej specjalności.

Andrzej Manka 


Tekst publikujemy w ramach wakacyjnej akcji Zostań Przedsiębiorcą, którą publikujemy we współpracy z Andrzejem Mańka z The Manka Academy LTD. Celem akcji jest pokazanie sposobów bezpiecznego przejścia z etatu do własnego, wymarzonego biznesu oraz prezentacja najskuteczniejszych narzędzi do dynamicznego rozwoju biznesu. 

Zachęcamy do pobrania podręcznika online „12 kroków do dochodowego biznesu online”.

„12 kroków do dochodowego biznesu online” to e-book, który uświadomi Ci, jakie kroki musisz przejść, jeśli chcesz osiągnąć finansowy sukces w biznesie. Każdy z dwunastu kroków uświadomi Ci ważne kwestie, które musisz wziąć pod uwagę podczas prowadzenia biznesu i na co zwrócić uwagę przed rozpoczęciem działalności.

e-biznes i sprzedaż

Biznes dla każdego

11 lipca 2022
Biznes dla każdego

Czy nie byłoby po prostu wspaniale stworzyć przychód pasywny — w pełni zautomatyzowany biznes online, który w ciągu kilku miesięcy przyniesie Ci 5-6 tysięcy Euro miesięcznie? 

Biznes online może być Twoją drogą do niezależności finansowej. Zautomatyzowany, w całości lub w istotnej części, biznes oparty o technologie internetowe bywa także inwestycją przynoszącą wyższą stopę zwrotu niż większość finansowych instrumentów inwestycyjnych. 

Oto prosty przykład. Jeśli zainwestujesz 100 tysięcy Euro uzyskasz prawdopodobnie stopę zwrotu nie większą niż 6 procent w skali roku. Biorąc pod uwagę inflację, podatki, rozmaite opłaty i prowizje (plus ewentualnie Twoje osobiste koszta poniesione, by wszystkiego dopilnować) 6 tysięcy to chyba maksymalny zysk, na który możesz liczyć. 

6 tysięcy podzielone na 12 miesięcy daje 500 Euro miesięcznie. 

Jeśli rozpoczniesz biznes po godzinach, którego przedmiotem będzie tworzenie i sprzedaż kursów online taki wynik finansowy osiągniesz po kilku miesiącach. Jeżeli masz niewielkie pieniądze na start, rzędu 2 – 3 tysięcy Euro na stworzenie systemu online i promocję, taki rezultat możesz osiągnąć nawet w kilka tygodni. 

Przy stałej, systematycznej i kreatywnej pracy dochód z biznesu online może sięgnąć poziomu sześcio i siedmiocyfrowego. 

A jeśli planujesz podzielić się pracą i zatrudnić zespół do prowadzenia i rozwoju biznesu skala przychodów odpowiednio się zwiększy. 

Biznes online zapewni Ci także dużą swobodę w wyborze miejsca zamieszkania. Możesz pracować nad swoimi projektami jednocześnie podróżując po świecie, czy czasowo zmieniając miejsce zamieszkania stosownie do pory roku, klimatu, czy Twoich aktualnych upodobań. 

Będziesz też znacznie odporniejszy na kryzysy i zawirowania na rynkach finansowych bowiem edukacja online stała się jedną z najszybciej rozwijających się branż na całym świecie. Jej wartość szacowana jest w setkach miliardów dolarów. Także w Polsce rynek edukacji online kwitnie. Nasz kraj należy do czołówki najszybciej rozwijających się rynków e-learning na świecie! 

Jak stworzyć i rozwijać taki biznes? 

Z własnego doświadczenia wiem, że sukces w tym biznesie (w moim przypadku są to kursy online i edukacja online) zależy od starannego zastosowania 12 kroków. 

KROK 1. Stwórz profil klientów. 

Biznes robi się z ludźmi. Nawet ten w pełni zautomatyzowany. Z ludźmi i dla ludzi. Dlatego kwestią absolutnie kluczową jest wybór odpowiedniej grupy docelowej i zrozumienie jej upodobań, stylu życia, sukcesów i porażek, głęboko ukrytych lęków i marzeń. 

Zanim więc zaczniesz planować biznes upewnij się, że wiesz kto ma być Twoim klientem. Możesz zacząć od danych demograficznych, typu wiek, płeć, zawód, dochody, czy miejsce zamieszkania (duże aglomeracje, małe miasteczka, wsie itp). 

Jeśli zamierzasz sprzedawać szkolenia online o kodowaniu i tworzeniu aplikacji mobilnych prawdopodobnie Twoją grupą docelową będą młodzi mieszkańcy większych ośrodków miejskich, na ogół płci męskiej. Nie mówię, że tak musi być, bo to zależy od wielu innych zmiennych, ale tak może wyglądać wstępny portret Twojego odbiorcy.

KROK 2. Zastosuj najlepszy model biznesu

Twój model biznesu to sposób, w jaki działasz i generujesz przychód. 

W przypadku edukacji online model biznesu może wyglądać tak. 

Strona internetowa to miejsce, gdzie trafiają Twoi klienci. Jest na niej system płatności, platforma e-learningowa, lista kursów i seminariów, blog i newsletter. 

Strona jest zintegrowana z systemem do obsługi kampanii mailingowych, np. Mailchimpem. Klienci są podzieleni na grupy według takich kryteriów jak tytuł produktu, jaki zakupili, ilość transakcji, specjalne promocje i programy partnerskie. 

Jest także panel dla partnerów, którzy sprzedają Twoje produkty i autorów zewnętrznych, którzy produktów dostarczają. 

Kursy i seminaria dostępne są osobno, w pakietach i w modelu subskrypcyjnym. 

Znakomita większość procesu jest w pełni zautomatyzowana. 

Dodatkowymi produktami premium są coaching indywidualny i mentoring biznesowy (produkty super premium). 

Warto regularnie przeglądać i usprawniać Twój model biznesu – czy raczej Twoje modele, bo możesz stosować wiele modeli w Twoim biznesie. 

KROK 3. Zadbaj o percepcję 

Musisz spełnić kilka warunków, aby ludzie od Ciebie kupowali. Muszą Cię znać, lubić i mieć do Ciebie zaufanie. 

Możesz to wszystko zdobyć dzięki marketingowi. 

Marketing to sztuka budowania wizerunku. 

 KROK 4. Zaplanuj swoje słowa i frazy kluczowe (SEO)

Od samego początku Twojego biznesu musisz mieć precyzyjną wizję tego, przez jakie słowa kluczowe i frazy chcesz być znajdowany. Musisz wiedzieć z czym chcesz być kojarzony. Darmowe porady, czy elitarne szkolenia, prestiż społeczny czy popularne rozwiązania, poziom podstawowy, czy zaawansowany? Te i setki innych określeń determinują nie tylko to, jakich klientów przyciągasz i ile zarabiasz, ale mówią prawie wszystko o naturze Twojego biznesu i wizerunku Twojej marki. 

SEO, czyli optymalizacja dla wyszukiwarek internetowych to Twoja super broń strategiczna.

KROK 5. Wykreuj produkt który dobrze komponuje się w biznes

Produkt to nie tylko kwestia materialna, namacalna, ale także efekt tego, co jest częścią opowieści marketingowych. 

Współczesny marketing apeluje do naszych emocji i wartości. Sprawy materialne są drugorzędne, liczy się percepcja. 

Przykładem mogą być powieści współczesne, sztuka, gadżety, zdrowa żywność czy moda. W tych przypadkach zdajemy się na gust i opinie recenzentów, influencerów i dyktatorów mody. 

W nowoczesnym biznesie nie zawsze proces tworzenia zaczyna się od produktu czy usługi. Zdarza się, że zaczynam od… marketingu i sprzedaży! A dopiero poznawszy społeczny oddźwięk naszych pomysłów zabieramy się za produkt. 

Warto mieć na początku jakiś pomysł, koncept, strategię. Draft produkty i jego generalny zarys. Jednak zdarza się, że finalny produkt jest następstwem analizy i rozumienia rynku i modelu biznesu.

KROK 6. Ustal cenę, czyli kto i ile ma Ci zapłacić? 

To, na ile wycenisz swój produkt ma ogromne znacznie. To prawdziwa sztuka. Chcesz mieć większy obrót czy raczej zamożnych klientów, czyli większy duży przychód z pojedynczej transakcji? Chcesz być postrzegany jak popularna budka z kebabem, czy droga restauracja w Centrum? Chcesz być popularnym VW golf czy raczej Bentleyem? Obie opcje, czyli marki popularne i luksusowe, i oczywiście mnóstwo pośrednich, ma głęboki sens biznesowy. Każda opcja może Ci przynieść fortunę. Ale musisz dokonać wyboru i konsekwentnie budować wokół koncepcji ceny strategię rozwoju swojego biznesu. 

Nie zamieniaj też swoich długofalowych ambicji za krótkofalowe, doraźne, krótkotrwałe zyski.

KROK 8. Eksperymentuj. Często i chętnie! 

Zamiast spędzać czas tylko na pracochłonne biznesplany – co też jest oczywiście potrzebne – sprawdzaj częściej w praktyce swoje hipotezy i założenia. 

W świecie startupów bardzo popularna jest koncepcja MVP i idea prototypingu. MVP, czyli Minimum Viable Product to wstępna wersja produktu, którą możesz wypuścić na rynek, by zobaczyć jaka jest reakcja Twoich klientów. Obserwując pierwsze reakcje, poziom zainteresowania, uwagi i opinie możesz skutecznie dopracowywać systematycznie bardziej dojrzałą i komercyjną wersję produktu.

KROK 9. Stwórz proces kontroli jakości 

Dotychczas skupialiśmy się nad tym, jak działać szybko i skutecznie. Ale w bardziej dojrzałej fazie biznesu potrzebna jest solidna praca nad jakością, doskonaleniem i rozwojem. 

Jeśli chcesz nie tylko przetrwać z biznesem, ale systematycznie się rozwijać musisz stworzyć procedury obsługi klienta, sposoby na kontrolę jakości, przejrzyste i szybkie kanały komunikacji z klientem i reagowanie na krytyczne uwagi i zastrzeżenia. 

Zadawaj pytania do dotychczasowych klientów – zarówno o to, co im się podoba, jak i co chcieliby zmienić, czego im brakuje, co ich rozczarowało itp. 

KROK 10. Stwórz zespół. 

Jeśli piszesz dzieło filozoficzne, utwór muzyczny lub autobiografię możesz pracować sam. Ma to z pewnością swoje zalety. 

Ale jeśli jesteś przedsiębiorcą – zawsze pracuj z zespołem. Otaczaj się, już od najwcześniejszej fazy rozwoju projektu, specjalistami. 

Nawet jeśli wolisz pracować solo, nawet jeśli nie chcesz zbudować prawdziwego biznesu, opartego o rozwój zasobów ludzkich zdecyduj jakie prace będziesz zlecać i tak dobieraj sobie współpracowników, aby pomagali Ci rozwiązać problemy i przyśpieszyć prace. 

KROK 11. Wykształć i rozwiń nawyk wygrywania. 

Nawyk wygrywania jest dość złożony i składa się z 7 elementów.

KROK 12. Zaplanuj i zrealizuj swój spektakularny wzrost

W świecie online praktycznie nie ma małych biznesów. To znaczy możesz taki prowadzić, ale na ogół masz możliwość niesłychanie szybkiego, spektakularnego rozwoju. Jeśli tylko ten świat zrozumiesz. 

Aby zrozumieć jak stosunkowo łatwo możesz systematycznie zwielokrotniać swoje dochody i znacząco zwiększać skalę biznesu popatrz na to zestawienie. 

Jak możesz tego dokonać? Oto kilka prostych pomysłów: 

Poprzez zastrzyk gotówki od inwestora 

Partnerstwo 

Reklamę w Facebooku

Kampanię SEO

Lepsze narzędzia pracy  

Aby lepiej zrozumieć jak ważne jest stałe planowanie wzrostu i jak ogromne przynosi efekty przeanalizuj poniższą tabelkę. 


Tekst publikujemy w ramach wakacyjnej akcji Zostań Przedsiębiorcą, którą publikujemy we współpracy z Andrzejem Mańka z The Manka Academy LTD. Celem akcji jest pokazanie sposobów bezpiecznego przejścia z etatu do własnego, wymarzonego biznesu oraz prezentacja najskuteczniejszych narzędzi do dynamicznego rozwoju biznesu. 

Zachęcamy do pobrania podręcznika online „12 kroków do dochodowego biznesu online”.

„12 kroków do dochodowego biznesu online” to e-book, który uświadomi Ci, jakie kroki musisz przejść, jeśli chcesz osiągnąć finansowy sukces w biznesie. Każdy z dwunastu kroków uświadomi Ci ważne kwestie, które musisz wziąć pod uwagę podczas prowadzenia biznesu i na co zwrócić uwagę przed rozpoczęciem działalności.

inne

Jak to drzewiej bywało

28 grudnia 2021
Jak to drzewiej bywało

Do czego wykorzystywano konopie w Polsce (i w innych krajach)? Już odpowiadam. Z konopi robiono zupy, w których głównym składnikiem było siemię konopne. Pierogi nadziewano nasionami konopi. Konopie miały zastosowanie w budownictwie — wytwarzano z nich płyty budowlane. Służyły jako materiał termoizolacyjny domów. Pakułami konopnymi uszczelniano budynki. Materace i tapczany były wyrabiane z konopi albo za ich pomocą. Maści, kremy i okłady z konopi były tak samo popularne jak nalewki czy odwary. Konopie na złamania, oparzenia, choroby skórne, inhalacje na gorących kamieniach, środek przeciwbólowy głowy czy zębów — to kolejne zastosowania.

Zastosowań medycznych naszej roślinki bohaterki było naprawdę bardzo dużo. Dla karmiących matek, żeby było mleko, dla wenerycznie skrzywdzonych, by nie bolało i nie piekło, na dobre trawienie, na nudności, dla zwierząt (weterynaria kochała konopie) — to tylko przykłady. Było ich bez liku. Obrzędy zwane tańczeniem na urodzaj czy wykonywanie polewek z nasion konopnych zwanych siemieniec to tylko niektóre przykłady zastosowania konopi także w folklorze. I tak aż do połowy XX w., kiedy to jeszcze polskie ziemie w ilości 30 tys. hektarów „stały konopiami”. Dlaczego nie dziś? Regulacje prawne o zwalczaniu narkomanii oraz wejście włókien syntetycznych, czyli interesy korporacyjne, to dwie główne przyczyny zepchnięcia konopi do narożnika. I w tym narożniku konopie stały do pierwszych lat XXI w., by pomału zacząć łapać oddech na początku nowego milenium. Dziś już wstały z kolan, a za chwilę opuszczą gardę i rozpoczną swój taniec nie tylko na ringu. Jak Rocky Balboa :-).

Fragment pochodzi z publikacji „Królowa Marysieńka”, której autorem jest Marek R.S. Zabiciel.


inne

Czymże jesteś, królowo?

22 grudnia 2021
Czymże jesteś, królowo?

Konopie to rośliny nieprzewidywalne, niedające się do końca poukładać i zaprogramować. Na finalny wynik procesu dającego produkt konopny ma wpływ wiele czynników: rodzaj konopi, warunki, w jakich rosły, środowisko, otoczenie. Nasłonecznienie, wilgotność, to, na jakiej ziemi rosła, co w tej ziemi się znajdowało, jak i czym były podlewane, pielęgnowane, kiedy i jak były ścięte, przez kogo, czym, jak były przechowywane, jakim procesom były poddane, jak z tych procesów były oczyszczone, z czym zmieszane — te i jeszcze wiele innych czynników wpływa na to, jakiej jakości będzie ostateczny produkt. Produktem może być olejek czy susz, a artykułów, jakie powstaną z konopi albo z ich domieszką, nie sposób w jednej chwili (czy nawet kilku chwilach) wyliczyć.

W kwestii badań nad różnego rodzaju konopiami oraz nad znajdującymi się w nich substancjami można śmiało powiedzieć, że było ich sporo. Na tyle dużo, że można się pokusić o wnioski, które przedstawię poniżej. Dodam jeszcze, że te wnioski, poukładane na podstawie tego, co naukowcy odkryli w swoich laboratoriach w XX i XXI w., były znane ludziom, zanim maszyna biurokratyczno-korporacyjno-lobbystyczno farmaceutyczna jak jadący po asfalcie walec sprasowała dobroczynny wpływ konopi na ludzkie życie i zdrowie.

A co robiono? Wykonywano tysiące badań na ludziach, na zwierzętach, na komórkach, na populacjach, na określonych grupach etnicznych. Badania te dotyczyły wpływu związków zawartych w konopiach oraz kannabinoidów na komórki, na narządy, na procesy biochemiczne zachodzące w organizmach żywych.

Powinienem tu podać źródło, skąd mam takie przekonanie (co do tych badań). Nie jest to jedyne źródło, z którego korzystałem, ale jest napisane po polsku i dlatego łatwe do przyswojenia. Zapraszam do lektury książek Bogdana Jota. Można się z nimi zapoznać na stronie http://marihuanaleczy.pl/. Oczywiście można też samemu przekopywać się przez anglojęzyczne strony, np. bazę PubMed (https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/), w której znajdują się artykuły naukowców (i nie tylko) dotyczące przeróżnych badań.

Wracając do wątku głównego: przedstawię pewne konkluzje, podkreślając jednocześnie, że całość mojego opracowania jest jedynie wstępem do zagadnienia konopi i tego, jak one wpływają na nasze otoczenie, życie i zdrowie. Wyniki badań wskazały dosyć jednoznacznie, jak działają substancje zawarte w konopiach na komórki, systemy, procesy zachodzące w ciałach organizmów żywych (ludzi i zwierząt). Okazało się, że kannabinoidy zawarte w omawianej roślinie wspomagają terapie leczenia: padaczki, chorób neurologicznych, chorób układu pokarmowego, wątroby, cukrzycy, nowotworów, osteoporozy, jaskry, AIDS, astmy i innych. Poza tym pomagają w schorzeniach neurologicznych, zwalczają ból, łagodzą stany zapalne w organizmie, likwidują nudności, poprawiają apetyt, łagodzą problemy skórne, kardiologiczne, pomagają w likwidacji uzależnień, wspomagają sen. To nie koniec listy. Dla tych, którzy nie muszą się zmagać ze schorzeniami, substancje zawarte w konopiach proponują relaks w momentach stresu, odprężenie, poprawę koncentracji, kiedy są chwile, że trzeba skupić się na konkretnych zadaniach.

To spora lista jak na jedną roślinkę (czy jeden gatunek). Czy coś jeszcze? Tak, jest coś jeszcze. Kannabinoidy wspomagają działanie naszego systemu immunologicznego, czyli pomagają nam utrzymać odporność. Mówiąc inaczej: z ich pomocą nasz układ odpornościowy może zachować stan homeostazy, równowagi, a dzięki temu jesteśmy odporni na choroby. Czy to mało? Biorąc pod uwagę, że niezwykle trudno jest przedawkować te substancje (kannabinoidy zawarte w konopiach, z wyjątkiem THC, który przy przekroczeniu pewnej dawki jest psychoaktywny), nasuwa się wniosek, że konopie nie tylko są dla nas korzystne, ale wręcz zbawienne — szczególnie dla tych, którym tradycyjna medycyna nie może zaoferować rozwiązań satysfakcjonujących, a przyznajmy, że takich osób jest sporo. Do kannabinoidów i różnych typów konopi przejdziemy za chwilę. Najpierw spójrzmy, czym polska ziemia drzewiej stała :-). Nie trzeba być omnibusem, żeby stwierdzić: stała konopiami!

Fragment pochodzi z publikacji „Królowa Marysieńka”, której autorem jest Marek R.S. Zabiciel.


inne

Renesans, czyli odrodzenie królowej

17 grudnia 2021
Królowa Marysieńka

Przyglądając się konopiom, nieodłącznie widzimy obraz marihuany kojarzonej z narkomanią, zepsuciem, degeneracją. Marihuana zakazana, sprzedawana nielegalnie, będąca narzędziem w rękach szatana jest uznawana za substancję deprawującą młodzież. Slogany z cyklu „każdy narkoman na początku jarał marychę” i inne nieogarnięte ani naukowo, ani badawczo steki bzdur sprowadziły naszą królową do podziemia (czy w narożnik ringu, trzymając się poprzedniej metafory).

Ale czy ona naprawdę szkodzi? Kiedy palimy konopie, nie tylko indyjskie, ale takie, w których stężenie kannabinoidu THC jest wysokie, „upalamy się” i jesteśmy „na haju”, jeśli taki mamy cel, lub się rozluźniamy, jeśli zachowujemy umiar — taki też możemy mieć cel. Czy dlatego ta roślina jest nielegalna w większości krajów, bo może mieć właściwości odurzające? Pewnie po części tak, ale przyjrzyjmy się temu z innej strony. Główne przyczyny, dlaczego marihuana jest nielegalna, w kilku zdaniach już przedstawiłem, rysując uproszczony historycznie obrazek. A czy może być szkodliwa? No pewnie. Może być tak samo szkodliwa jak większość leków z apteki. Jeżeli zjemy na raz całe opakowanie aspiryny albo innego ibuprofenu czy ketonalu, to nam zaszkodzi. Jeżeli zjemy na raz kilo miodu, to nam zaszkodzi. Jeżeli zjemy na raz kilo cukru… Nie no, bez przesady, to by nas mogło zabić. Wszystko w nadmiarze szkodzi. Lekarstwo staje się trucizną wtedy, kiedy spożyjemy go za dużo. Marihuana mądrze używana — nawet ta „dobra do upalenia się” — jest według badań przeprowadzonych na całym świecie lecznicza. Koniec, kropka! Czy wciąga i uzależnia? Pewnie niektórych tak. Uzależnia także oglądanie porno, zjadanie batoników, czyli cukru, objadanie się fast foodami, przemoc, alkohol — legalny, papierosy — legalne. Wszystko to może uzależniać. Nie usprawiedliwiam i nie popieram narkomanii ani żadnego innego uzależnienia. Nałóg to nałóg. Uzależnienie to uzależnienie i oznacza, że człowiek nie jest kimś samodzielnie myślącym i kierującym sobą samym. Nie popieram tego. Jestem przeciw. Ale równocześnie jestem za zdroworozsądkowym podejściem do tego, co nas otacza.

A co w kwestii legalności? Jeśli uczynimy marihuanę legalną (no bo teraz jest zakazana, oprócz tej „medycznej” — upraszczam pewne kwestie z uwagi na nienaukowy charakter tej pracy), to będziemy mieli to samo, co mieli Holendrzy, kiedy uczynili posiadanie jej legalnym — takie są niczym niepoparte teorie, wyssane może nie tyle z kciuka, ile z małego palca stopy. No i co się stało w tejże Holandii? Wszyscy Holendrzy chodzą dziś ujarani? Narkomania kwitnie? Proponuję zapoznać się z danymi dotyczącymi tego tematu — zdziwicie się. Jest odwrotnie. Statystyki, które powinny niby rosnąć z uwagi na zwiększający się odsetek osób uzależnionych, spadają. Cytując klasyka polskiej alternatywnej strony sceny medycznej, powiem: „Włączamy myślenie!”.

Fragment pochodzi z publikacji „Królowa Marysieńka”, której autorem jest Marek R.S. Zabiciel.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Magiczne zaklęcie, czyli afirmacje

14 grudnia 2021

Wiktora nigdzie nie było. Jego tata sprawdził już niemal całą norkę. Nie było go w jego pokoiku ani w salonie. Nie schował się w kuchni ani w spiżarni. „Gdzie on się podział?” — zastanawiał się tata. W końcu wyszedł z nory i rozpoczął poszukiwania poza domem. Las był ogromny, więc i miejsc, w których mógł schować się mały lisek, było wiele. Tata jednak się nie poddawał. Zaglądał pod każdy krzaczek i w każdą napotkaną w lesie dziurkę. Czas mijał, a ojciec wytrwale przemierzał las, nawołując syna. W końcu dotarł na skraj lasu. Na środku leśnej polany, pod samotną smukłą brzozą ujrzał rude futerko. „No to teraz sobie porozmawiamy, mój drogi!” — pomyślał rozgniewany i skierował się w kierunku syna.

Był wściekły, że Wiktor wyszedł z domu, nie mówiąc, dokąd idzie i co zamierza robić. „O nie, mój drogi, tak się nie robi!” — mówił do siebie ojciec, a jego puszysty rudy ogon wachlował ze złości na prawo i lewo. „Nie możesz zachowywać się w ten sposób! Ja i twoja mama zamartwiamy się, szukamy po całym lesie, zastanawiając się, czy nie stała ci się krzywda, a ty się wylegujesz pod drzewem!”. Im bliżej był swojego syna, tym większa narastała w nim złość. Jednak gdy był już bardzo blisko, gdy miał już zamiar się odezwać i powiedzieć synowi kilka słów nagany, nagle usłyszał dźwięk, który go zaniepokoił. Spojrzał na swego synka z uwagą. Nie, nie zdawało mu się — Wiktor rzeczywiście płakał. W tym momencie cała dotychczasowa złość odpłynęła gdzieś w nieznane, a jej miejsce zajęła troska o syna. Powoli podszedł do płaczącego liska. Wydawał się taki mały, taki bezbronny. Objął syna swoimi łapkami.

— Co się stało, syneczku? — zapytał.
— Tata? — Mały lisek odwrócił łebek w kierunku przybysza i zaczął szybkimi ruchami ocierać łzy spływające z oczu. — Skąd ty się tutaj wziąłeś? Jak mnie znalazłeś? Ja…
— Razem z mamą martwiliśmy się o ciebie — tata spojrzał mu prosto w oczy. — Szukałem cię po całym lesie. Byłem wściekły, gdy cię w końcu zobaczyłem tu na tej polanie. Miałem ochotę przetrzepać ci skórę. Jednak kiedy usłyszałem, że płaczesz, zrozumiałem, iż stało się coś niedobrego. Opowiesz mi o tym?
— Tato… — Wiktor zawahał się na chwilę. — Ja już nie chcę chodzić do przedszkola. Nigdy więcej nie chcę tam pójść.
— Rozumiem, że stało się coś złego, coś, co sprawiło, że przestałeś lubić przedszkole. Chciałbym usłyszeć, co się wydarzyło.
— To wszystko, przez moich kolegów: Bartka i Szymona. Te dwa przebrzydłe borsuki ciągle się ze mnie śmieją. Twierdzą, że nie potrafię się bawić z innymi zwierzątkami. Mówią, że jak tylko przyłączam się do zabawy, to cała zabawa się
psuje i wszyscy się rozchodzą. — Wiktor spojrzał na tatę i wtuliwszy się w jego ciepłe, grube futro, dodał ściszonym głosem:
— Wiesz, oni chyba mają rację. Ja naprawdę nie potrafię bawić się z innymi zwierzętami. Oni wszyscy mają zawsze fajne pomysły, wymyślają zabawy na poczekaniu. Ja tak nie potrafię. A nawet jak już coś wymyślę, to nikt inny nie chce się ze mną bawić.

Tata słuchał synka w milczeniu. Tulił go mocno do siebie, zastanawiając się, jak pomóc swojej pociesze. Syn nabrał już przekonania, że nie potrafi bawić się z dziećmi. Było to dosyć niepokojące i należało postępować delikatnie i taktownie. W końcu przypomniał sobie o pewnym rozwiązaniu. Zastanowił się chwilę, a potem zwrócił się do syna tymi słowami: — Dawno temu, kiedy byłem jeszcze młodym liskiem, trochę starszym od ciebie, miałem poważny problem. Byłem bardzo nieśmiały. Bałem się odezwać do kogokolwiek, kto nie był moją mamą lub moim tatą. Mój lęk przed rozmową z innymi zwierzętami był tak silny, że zacząłem unikać wszelkich spotkań. W towarzystwie zacząłem się jąkać, a w końcu, podobnie jak ty teraz, chciałem zrezygnować z chodzenia do szkoły. Mój tata (dziadek Rudzik), opowiedział mi wtedy o pewnej metodzie radzenia sobie z takimi problemami. Dziadek nazywał tę metodę afirmacjami. Ja jednak nadałem jej inną nazwę. Otóż metoda ta okazała się tak skuteczna, a zarazem tak prosta, iż postanowiłem nazywać ją magiczną sztuczką. Ilekroć pojawiał się w moim życiu jakiś poważny problem, zawsze używałem swojej magicznej sztuczki. A ona zawsze działała.

Dziś nadszedł czas, abym przekazał tę magiczną sztuczkę również tobie, mój synku. Posłuchaj, na czym ona polega.

Główną jej zasadą jest powtarzanie pewnych słów. Mój tata nazywał je afirmacjami, a ja magicznymi zaklęciami. Możesz je nazywać, jak ci się to podoba, mój synku. Ważne, abyś te magiczne zaklęcia powtarzał tak często, jak się tylko da, a zwłaszcza na wieczór, przed pójściem spać, i rano, po przebudzeniu. Wtedy magiczne zaklęcia mają największą moc. Jeśli będziesz je powtarzał wystarczająco długo, zaklęcie się spełni.

No a teraz opowiem ci o tym, jak układać takie zaklęcia. Pamiętaj, mój synku, aby zaklęcie zawsze było pozytywne i aby nie zawierało słówka „nie”. Podam ci przykład. Prawidłowym zaklęciem jest „jestem grzecznym liskiem”, a nieprawidłowe to „nie dokuczam innym”. Czy dostrzegasz różnicę, mój synku?

Wiktor pokiwał potakująco łebkiem, a jego tata kontynuował:
— Niech twoje zaklęcie będzie tak sformułowane, jakby już się spełniło. To znaczy, że zaklęcie powinno brzmieć: „jestem zawsze uśmiechnięty”, zamiast: „będę się zawsze uśmiechał”. Rozumiesz? — Chyba tak, tato. — Lisek uśmiechnął się,
majtając rudym ogonkiem.
— Należy także unikać słowa „chciałbym”. Zaklęcie „chciałbym być bogaty” nie będzie dobrze działało. A może ty wymyślisz poprawne zaklęcie niezawierające słowa „chciałbym”? — No to może… „jestem bogaty”? — spróbował nieśmiałym głosem Wiktor.
— Doskonale, mój synku. Jesteś bardzo pojętnym uczniem. — Tata był naprawdę zadowolony z syna. — Kiedy będziesz układał swoje własne zaklęcia, pamiętaj, aby umieścić w nich jakieś słowa związane z emocjami, na przykład: „czuję się świetnie” lub „jestem szczęśliwy”. Takie słowa zwiększają moc zaklęcia. Zresztą sam będziesz czuł, czy zaklęcie pasuje do ciebie czy też nie. Jeśli poczujesz, że coś z nim jest nie tak, to je zmień. Zaklęcie powinno być tak ułożone, aby pasowało do ciebie jak twój ulubiony szalik. Powinieneś czuć się ze swoim zaklęciem dobrze.

A teraz powiem ci, jakie było moje pierwsze magiczne zaklęcie. Mówiłem ci, że moim problemem była nieśmiałość. Chciałem pozbyć się tego problemu i móc jak inne zwierzęta swobodnie rozmawiać z przyjaciółmi, a nawet z nieznajomymi.

Siedziałem nad nim całe popołudnie. W końcu ułożyłem zaklęcie, które brzmiało w taki sposób (pamiętam je do dziś): „Czuję się szczęśliwy, rozmawiając bez skrępowania z każdym napotkanym zwierzęciem”. Powtarzałem je każdego dnia, rano i wieczorem, przy śniadaniu i przy obiedzie, kiedy myłem zęby i kiedy szedłem do szkoły. Powtarzałem to magiczne zaklęcie tak często, jak tylko się dało. A po kilku tygodniach stało się coś dziwnego. Otóż, pewnego dnia nasza nauczycielka, pani Wiewiórka, ogłosiła, że szuka chętnych do wzięcia udziału w konkursie recytatorskim. I wiesz, kto pierwszy podniósł rękę? Otóż, właśnie ja, mój synku. Twój nieśmiały tata. Pani Wiewiórka była zaskoczona.

„Jesteś tego pewien?” — zapytała mnie. A ja wstałem i przed nią oraz przed całą swoją klasą, bez zająknięcia się, z pewnością w głosie, powiedziałem „Tak jestem tego pewien, pani Wiewiórko”. Od tamtej pory moja nieśmiałość odeszła w zapomnienie i nigdy już nie wróciła. — Tato, a czy te magiczne zaklęcia podziałają również na mnie? — dopytywał się Wiktor. — Oczywiście. Ta metoda jest uniwersalna i działa na każdego, kto ją stosuje. — To świetnie — w oku Wiktora tata dostrzegł nieznaczny błysk. — Wiesz, tato, właśnie wymyśliłem swoje własne zaklęcie: „Każdego dnia świetnie bawię się z przyjaciółmi, sprawiając radość sobie i im” — czy takie zaklęcie jest odpowiednie? — To najlepsze zaklęcie, jakie w życiu słyszałem — odpowiedział tata, biorąc syna w objęcia. — A teraz chodźmy już do domu. Mama bardzo się o ciebie martwi. Nie pozwólmy jej dłużej na nas czekać.

I ojciec z synem ruszyli do domu przez zielony las. A wśród zielonego listowia widać było tylko przemykające szybko rude kształty, które wkrótce zginęły gdzieś w odległych zaroślach.

Jeszcze tego samego dnia, przed położeniem się spać, Wiktor powtórzył swoje nowo wymyślone zaklęcie i to dwadzieścia razy. To samo zrobił rano, zaraz po przebudzeniu. A i w ciągu dnia powtarzał je za każdym razem, gdy sobie o nim przypomniał.

Zaklęcie to nie zaczęło działać od razu. Nie zaczęło działać w ciągu pierwszego tygodnia ani nawet w drugim tygodniu. Lisek był jednak wytrwały.

Powtarzał je wciąż i wciąż, wierząc, że przyniesie spodziewane rezultaty. I przyniosło.

Pewnego dnia, gdy Wiktor siedział na ławeczce, przed szkołą, podbiegł do niego jeden z borsuków i klepnąwszy go w ramie, zakrzyknął: — Berek!

Wiktor zerwał się z ławki i pognał za uciekającym Szymonem.

— Nigdy mnie nie złapiesz! — krzyczał Szymon, śmiejąc się i odwracając głowę w kierunku goniącego.
— Berek. Mam cię! — Wiktor okazał się jednak odrobinę szybszy. Chwilę potem usłyszał kilka kolejnych wykrzykiwanych przez zwierzątka słów „Berek”. To kolejni przyjaciele włączali się do wspólnej zabawy. Ganiali się przez blisko godzinę
i pewnie robiliby to jeszcze dłużej, gdyby po Wiktora nie przyszedł tata.
— Muszę już iść do domu — powiedział Wiktor do przyjaciół. — Tata na mnie czeka.
— Szkoda — powiedział Szymon.
— Może jutro znowu pobawimy się w berka — dodał jego brat Bartek.
— Świetny pomysł. A więc do zobaczenia jutro.
— Pożegnał przyjaciół Wiktor.
— Cześć! — zawołały inne zwierzątka chórem.

Tata przyglądał się tej scenie z lekkim uśmieszkiem. Poruszał swymi długimi wąsami, co oznaczało, że jest dumny ze swojego syna. — Chyba magiczna sztuczka zadziałała? — zapytał synka.
— Tak, ale ja nazywam ją „Magią słów” — Wiktor chwycił tatę za łapkę i razem ruszyli do domu.

Opowieść pochodzi z książki „Bajki z sukcesem w tle” Sławomira Żbikowskiego.


Wyszukano w Google m.in. przez frazy:

rozwój osobisty i osiąganie celów, szybkie czytanie i nauka

Jak działa ludzki mózg?

7 grudnia 2021

Nasz mózg jest wspaniałym narzędziem. Składa się z około biliona komórek nerwowych, z czego każda ma tysiące rozgałęzień. Cokolwiek robisz, cokolwiek czujesz lub myślisz, jest efektem łączenia się tych komórek, a następnie przekazywania impulsów elektrycznych.

Ludzki mózg ma wiele części, a każdej z nich przypisano inne zadanie. Najistotniejszy podział ze względu na sposób działania to ten na lewą i prawą półkulę. Właściwie nie mamy w głowie jednego, a dwa mózgi!

Żaden komputer na świecie nie jest tak wyspecjalizowany jak mózg małego dziecka. Zauważ, ile się zmieniło, odkąd przestałeś być dzieckiem. Ile nowych umiejętności nabyłeś, jak świetnie potrafisz odnaleźć się w większości sytuacji. Wyobrażasz sobie siebie z umiejętnościami pięciolatka? Byłoby ciężko.

Skoro więc posiadłeś tyle umiejętności, to czy to, co wiesz teraz, jest już wszystkim, czego się nauczysz? Oczywiście, że nie! Każdy człowiek jest genetycznie zaprogramowany do uczenia się, zdobywania nowych umiejętności i wiedzy. Pomyśl zatem, ile jeszcze się nauczysz. A przede wszystkim zastanów się, o ile więcej możesz osiągnąć, jeśli świadomie poprowadzisz ten proces i przyspieszysz go kilkukrotnie, rozwijając swój mózg i komunikację między dwiema półkulami.

Dwie półkule mózgowe, czyli dwa w jednym

Jak wspomniałem powyżej, głównym podziałem naszego mózgu jest podział na lewą i prawą półkulę. Te dwa mózgi nie są od siebie całkowicie oddzielone. Łączy je kłębek włókien nerwowych, tak zwane spoidło wielkie (corpus callosum), dzięki któremu obie półkule mogą przekazywać sobie informacje. Informacje przetwarzane przez lewą półkulę są logiczne, werbalne i analityczne, podczas gdy te przez prawą — emocjonalne, niewerbalne, kreatywne. Prawa półkula jest odpowiedzialna za podejmowanie decyzji, które mogą się wydawać nielogiczne, ale które, co ciekawe, są zazwyczaj trafne. To ona jest zaangażowana w większość wizualnych czynności. Niesamowicie ważna jest dobra komunikacja pomiędzy tymi dwiema półkulami, ponieważ dopiero wtedy możemy otrzymać pełny obraz otaczającej nas rzeczywistości.

Zostało wykazane, że kobiety mają większe spoidło wielkie, lepiej odczytują zatem mowę ciała i są bardziej empatyczne. Niektórzy naukowcy sugerują nawet, że właśnie ta lepsza komunikacja dwóch półkul u kobiet jest odpowiedzialna za tak zwaną kobiecą intuicję — potrafią one trafniej odczytywać informacje dotyczące czyjegoś zachowania i przetworzyć je w lewej półkuli, aby wyczuć czyjeś złe intencje.

Gdy poszliśmy do szkoły, nasz naturalny system pracy na obu półkulach został przerwany. System edukacji kładzie duży nacisk na wykorzystanie lewej półkuli. Do tego dzieci są często krytykowane przez rodziców i nauczycieli za bujanie w obłokach.

Nasze społeczeństwo stało się więc w dużej mierze ukierunkowane na wykorzystanie funkcji lewej półkuli mózgowej. Nie jest to oczywiście ani złe, ani dobre. Obie półkule są równie ważne. To, co należy poprawić, to przede wszystkim komunikację pomiędzy nimi, bo to dzięki temu nasz potencjał może być w pełni wykorzystany.

Zresztą sam w trakcie czytania tej książki zauważysz, w jak dużej mierze lewa półkula zawładnęła życiem codziennym, zarówno twoim, jak i naszego całego społeczeństwa. Jest to z pewnością w pewnym stopniu związane z historią. Niegdyś ludzie w wioskach pracowali od świtu do nocy, koncentrowali się na zapewnieniu bytu sobie i rodzinie, nie mając czasu na zwyczajne marzenia. Ci, którzy częściej używali funkcji swojej prawej półkuli, byli uważani za dziwaków śniących na jawie.

Również obecnie ceni się ludzi konkretnych i myślących logicznie. Różnica polega na tym, że teraz już wiemy, że rozwijanie swojej prawej półkuli wpływa na trafność decyzji lewej i zwiększa efektywność zarówno w życiu zawodowym, jak i osobistym (od kiedy zdano sobie z tego sprawę, w szkołach praktykuje się na przykład lekkie ćwiczenia fizyczne w trakcie lekcji, w biurach kładzie się większy nacisk na rozpoznawanie mowy ciała, organizuje wyjazdy integracyjne).

Osiągnięcia największych geniuszy były zdeterminowane przez ich umiejętność wykorzystywania w jednym czasie wielu partii mózgu, czyli właśnie synchronizacji. Idealnym przykładem takiego działania jest Albert Einstein (o którym jeszcze nieraz przeczytasz na kartach tej publikacji), który zasłynął jako wielki fizyk i matematyk, ale również jako wielki wizjoner (a są to funkcje dwóch różnych półkul!).

Zanim zaczniesz wykonywać jakiekolwiek ćwiczenie, uświadom sobie pozycję, z której startujesz. Chodzi o to, że możesz mieć już całkiem dobrze rozwinięte funkcje prawej półkuli mózgowej. Teraz tylko wystarczy wnieść świadomość w jej działanie oraz zharmonizować działanie całego mózgu.

Ta książka ma za zadanie przedstawić ci, w jaki sposób można wykorzystać ludzki mózg, nie zaś przedstawić dokładnie jego strukturę. Jednak jeśli interesuje cię kwestia jego budowy, serdecznie zachęcam do zapoznania się z literaturą fachową.

Ćwiczenia na synchronizację i pobudzenie półkul

Teraz przejdźmy do sedna tego rozdziału. Wiadomo, teoria stanowi dobry wstęp i może pomóc zdać sobie sprawę z pewnych procesów. Jednak nie zapominaj, że wiedza jest tylko trampoliną, dzięki której uzyskujemy rezultaty. Co z tego, że Albert Einstein potrafił wykorzystać swój mózg w taki, a nie inny sposób, jeśli ty nie potrafisz?

Nie przejmuj się tym. Ta książka jest po to, aby pokazać ci praktyczne sposoby, dzięki którym rozwiniesz swoją wyobraźnię. Do dzieła.

Magia kolorów

Kolory są nieodłączną częścią świata. Dostrzegamy to, obserwując naturę. Zabarwienie ciała jest w przyrodzie bardzo istotną sprawą, u zwierząt może nawet wyrażać pewne stany fizjologiczne, takie jak płodność, jadowitość i tym podobne. Motyle często wykorzystują moc kolorów do odstraszania ptaków oraz do maskowania. Zwierzęta takie jak kameleon ukrywają się na pniu drzewa lub pomiędzy liśćmi dzięki zmianie barwy swojego ciała.

Ludzie również wykorzystują kolory. Bardziej świadomie, na przykład w ruchu drogowym, mniej świadomie w opisywaniu swoich przeżyć oraz doznań — „ciemno to widzę”, „patrzę na świat przez różowe okulary” i tym podobne.

A jakie znaczenie mają dla ciebie kolory? Ile ich dostrzegasz, idąc do pracy czy do szkoły? Jaki mają na ciebie wpływ? Jaki jest twój ulubiony kolor? Odpowiedz sobie na te pytania w ramach krótkiej rozgrzewki.

Co uzyskasz, wykonując te ćwiczenia:

  1. Zaczniesz dostrzegać więcej kolorów na co dzień.
  2. Zyskasz umiejętność wyobrażania sobie kolorów, co wniesie życie i klarowność do twoich wizualizacji.
  3. Bogatsze wizualizacje to jaśniejszy przekaz dla twojego mózgu, a co za tym idzie, szybsze osiągnięcie celów.
  4. Żywe i kolorowe wizualizacje oddziałują pozytywnie na nasze emocje — poczujesz się radośniejszy i szczęśliwszy.
  5. Pośrednim efektem mogą być bardziej kolorowe i żywe sny.

Postaraj się w tym momencie zauważyć wokół siebie wszystkie podstawowe kolory.

Rozejrzyj się: zacznij od niebieskiego. Nie ograniczaj się do zauważenia, że na przykład twój wazon jest niebieski. Postaraj się dostrzec różnice między kolorami. Ich odcień i intensywność. Wejdź w każdy kolor — poczuj go. Który z nich jest jaśniejszy, a który bardziej intensywny? Czym, poza nasyceniem, się różnią?

Co czujesz, gdy widzisz dany kolor? Może masz jakieś wspomnienia, które jesteś w stanie przywołać?

Zrób podobnie z każdym innym kolorem: żółtym, czerwonym, zielonym, białym, brązowym… Jest to bardzo ważne ćwiczenie na początek. W założeniu ma być także bardzo przyjemne i łatwe.

Następnie wybierz jeden kolor, zamknij oczy i wyobrażaj go sobie. Na początku możesz wyobrażać sobie jakiś przedmiot w tym kolorze. Na przykład gdy chcesz wyobrazić sobie czerwony, to pomyśl o czerwonym pomidorze. Jednak nie każdy pomidor jest w tym samym odcieniu. Jedne są bardziej czerwone, drugie mniej. Baw się kolorem w swojej głowie. Możesz wyobrazić sobie, że kolorujesz cały świat na jeden kolor.

Gdy masz problem z widzeniem kolorów w swojej wyobraźni, wróć do początku ćwiczeń. Wykonaj je bardziej szczegółowo i rzetelnie.

Rozbudowanie ćwiczenia. Kiedy następnym razem będziesz szedł do pracy lub na przystanek, zauważ wszystkie odcienie zielonego lub brązowego. Spójrz na niebo i jeśli są na nim chmury, zobacz, że każda ma nieco inny kolor. W jednym momencie skupiaj się tylko na jednym odcieniu. Gdy już to zrobisz, zacznij szukać różnic między danymi kolorami. Na początku zapytaj siebie o jasność i intensywność danego koloru. Czym właściwie różni się niebieski od zielonego? Tak, kolorem. Ale tym razem naprawdę zobacz tę różnicę, być może nawet poczuj lub usłysz.

Zastanów się, czy kolory wpływają na nasze zmysły smaku i węchu. Fakt takiej zależności jest wykorzystywany w przemyśle gastronomicznym. Zauważ, że często „jemy oczami”. Oczywiście ten proces ma wiele różnych uwarunkowań, jednak kolory odgrywają w nim znaczącą rolę. Często, widząc sam kolor owocu lub jakiejś potrawy, wiemy, czy będzie nam smakować. Stań się świadomy, w jaki sposób kolory wiążą się z pozostałymi zmysłami i wpływają na twoje życie.

Więcej praktycznych ćwiczeń znajdziesz w tej książce.

Wprowadź to w swoje codzienne życie

Helen Keller, pisarka, od dziewiętnastego miesiąca życia była niewidoma i niesłysząca. Pomimo to nauczyła się mówić i czytać. Powiedziała kiedyś: „Używaj swoich oczu, jakbyś jutro miał stać się ślepy. Słuchaj muzyki głosów, pieśni ptaka, jakbyś miał jutro ogłuchnąć. Dotykaj każdego przedmiotu, jakbyś jutro miał być pozbawiony możliwości dotykania czegokolwiek. Wąchaj kwiaty i smakuj każdy kęs z prawdziwą radością, jakbyś jutro miał być niezdolny do wąchania lub smakowania czegokolwiek”.


Brakuje Ci celu w życiu?

Zdobądź ZA DARMO legendarnego ebooka Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu” Superumysł oraz Określony Cel Główny.

Prawa Sukcesu Napoleon Hill
  • Wreszcie skupisz się na tym, czego naprawdę pragniesz.
  • Dowiesz się, na czym w rzeczywistości polega PLANOWANIE i jaką ma moc w realizacji Twoich celów.
  • Poznasz 4-stopniową formułę, która pozwoli Ci zająć się w życiu tym, co przynosi Ci najwięcej satysfakcji i zysków

Przedstawię proste metody, dzięki którym możesz rozwijać w sobie zdolność do lepszej obserwacji wszystkiego wokół i wewnątrz siebie, poprzez praktykowanie ćwiczeń na co dzień. Polecam na początku poćwiczyć wykonywanie wszystkich wymienionych zadań w zaciszu swojego pokoju. Pomyśl o sobie oraz o rozwoju swojej wyobraźni jako o podróży rakietą kosmiczną gdzieś na inną planetę.

Ty jesteś dowódcą statku, twoje wszystkie zdolności, wraz z wyobraźnią, są twoim sterowcem, razem z każdym elementem, który się w nim znajduje. Jeśli będziesz wykonywał ćwiczenia, twój statek będzie się stawał coraz lepszy. Będzie nowocześniejszy i funkcjonalny, będzie miał różnego rodzaju udogodnienia, które na pewno przydadzą się podczas twojej podróży. Proces pracy nad statkiem, jak już pisałem, przypomina sumienne wykonywanie ćwiczeń. Poświęć więc kilka godzin na zapoznanie się z nimi i zrobienie ich przynajmniej raz.

Z pewnością, jeśli wykażesz choć trochę zaangażowania, ćwiczenia będą dla ciebie bardzo łatwe. Jeśli nie masz motywacji, postaraj się uzmysłowić sobie bardzo dokładnie znaczenie ćwiczeń i tego, co mogą ci dać. Więcej o motywacji znajdziesz w rozdziale poświęconym celom.

Pamiętaj, że często najwięcej energii zużywamy na początku pracy z jakimś tematem. Tu może być podobnie. Ćwiczenia są jak start pojazdu — wtedy spala się najwięcej paliwa. Później statek kosmiczny lekko płynie w przestworzach. Podobnie będzie tu, jeśli dobrze wykonasz ćwiczenia i skupisz się na możliwościach, które ci oferują. Później wszystko przyjdzie niezwykle łatwo. Pamiętaj o efekcie kuli śnieżnej — wszystko zacznie się ze sobą łączyć i każde kolejne ćwiczenie będzie wpływało na następne, sprawiając, że twoje wizualizacje nabiorą niespotykanego do tej pory rozmachu. A to ulepszy sposób i jakość twojego życia. Do tego sam rozwój nie ustanie, gdy zdobędziesz swoje cele. Będzie ciągłym procesem samodoskonalenia. Te ćwiczenia nie są jednorazową próbą osiągnięcia celu. To inwestycja na całe życie. Raz sumiennie je wykonując, na zawsze wytwarzasz nowe połączenia między komórkami. Wiedz, że tak naprawdę liczy się tylko twoja świadomość, która czuwa nad każdym procesem, będącym częścią twojej rzeczywistości.

Pamiętaj — baw się tymi ćwiczeniami. Nic cię nie ogranicza. Stań się dzieckiem, które poznaje świat na nowo. W tym kryje się wielka moc, która popchnie cię do spełnienia marzeń.

Jak już pisałem, nie ma lepszego sposobu na zużytkowanie czasu poświęconego na dojście na uczelnię lub do pracy, spacerowanie po parku, bycie na zakupach. Stań się kolekcjonerem obrazów i dźwięków. Rób zdjęcia otoczeniu. Wykonuj podane ćwiczenia cały czas. Gdy słuchasz muzyki, wyobrażaj sobie jej treść. Gdy rozmawiasz z kimś, postaraj się dokładnie wizualizować to, co dana osoba chce ci przedstawić. Skup się na tonie jej głosu, mowie ciała. Poczuj dynamikę otoczenia. Nie muszę cię już przekonywać, że te ćwiczenia zmienią twoje życie. Nie tylko wtedy, kiedy medytujesz, lub je wykonujesz, ale na co dzień. Zaczniesz lepiej doświadczać świata, lepiej rozumieć innych ludzi.

Cały czas wizualizujesz coś w swojej głowie, twoja wyobraźnia działa prawie non stop. Dlaczego nie użyć jej zatem tak, aby jakość twojego życia diametralnie się poprawiła?

W skrócie:

  1. Ćwicz synchronizację obu półkul mózgowych.
  2. Stymuluj każdy zmysł osobno.
  3. Łącz ze sobą doznania różnych zmysłów.

Fragment pochodzi z książki „Niewyobrażalny potencjał”, której autorem jest Dawid Gut.

inne

Perswazja, czyli kilka słów o skutecznym przekonywaniu

17 listopada 2021

Czym jest perswazja?

Perswazja jest sztuką przekonywania (namawiania, odradzania, doradzania, etc.) z wykorzystaniem różnego rodzaju sztuczek i forteli. Sposób, w jaki przekonuje się drugą osobę, jest na tyle subtelny, żeby nie odniosła wrażenia, że jest do czegoś zmuszana.

Perswazja jest najbardziej powszechną techniką oddziaływania na innych ludzi. Stosowana jest w handlu, w reklamie i w życiu codziennym przez niemal każdego. Niektórzy korzystają z niej świadomie, inni nieświadomie. Nie zmienia to jednak faktu, że towarzyszy nam od dawna i jest akceptowana społecznie (oczywiście do pewnych granic).

Techniki perswazyjne były szeroko stosowane już w starożytnej Grecji, gdzie wyznawano równość obywatelską. Każdy miał prawo a nawet obowiązek przemawiać we własnym imieniu oraz w bieżących sprawach podczas zgromadzeń politycznych. Grecki system sądowniczy wymagał od obywateli, aby sami bronili swoich racji. Wynajmowanie innych obywateli jako prawników reprezentujących ich interesy, było niedozwolone. Dlatego właśnie umiejętność sztuki przekonywania była tak ważna w życiu każdego obywatela. Sztuki tej każdy obywatel mógł nauczyć się od nauczycieli perswazji, zwanych sofistami. Sofiści nie tylko wygłaszali wykłady, ale również zajmowali się pisaniem poradników z dziedziny perswazji.

Sztukę perswazji podobnie traktowano w starożytnym Rzymie, gdzie system polityczny zachęcał do prowadzenia sporów politycznych i wygłaszania przemówień. W odróżnieniu jednak od Grecji, system sądowniczy pozwalał na zatrudnienie zawodowych prawników i polityków, reprezentujących interesy obywatela. Najbardziej znanym z prawników i mówców starożytnego Rzymu, był Cyceron (106 r. p.n.e.- 43 r. p.n.e.).

Język perswazji

Język perswazji wykorzystuje całą masę różnego rodzaju subtelnych technik oddziaływania na innych. Techniki te można nazwać skrótowo trickami lub też fortelami, choć może słowo „trick” nie jest najlepszym określeniem. Umówmy się jednak, że właśnie tego słowa będziemy używać.

Pozorny wybór”

Najbardziej znanym trickiem wykorzystywanym w perswazji jest trick zwany „pozornym wyborem”. Polega on na takim skonstruowaniu komunikatu (najczęściej w formie pytania), że odbiorca ma do wyboru jedynie jedną z zasugerowanych przez nadawcę opcji (oczywiście najczęściej obie opcje satysfakcjonują nadawcę). Przykładowo, jeżeli żona zapyta męża: „Czy wyrzucisz śmieci teraz czy po wiadomościach?” to da mu do wyboru dwie pozorne opcje (pierwsza, że wyrzuci śmieci teraz a druga, że wyrzuci śmieci po wiadomościach). W rzeczywistości wybór którejkolwiek z opcji przez męża i tak oznaczać będzie akceptację wykonania oczekiwanego od jego żony zachowania (wyrzucenia śmieci). Ten trick jest bardzo często wykorzystywany przez agentów ubezpieczeniowych (np.: „Czy życzy pan sobie podpisać umowę teraz czy po obiedzie?”) oraz sprzedawców (np.: „Czy woli pan dostać rabat na zakup tego samochodu czy też otrzymać możliwość zakupu dodatkowego wyposażenia w promocyjnej cenie?”). Trick ten jest bardzo skuteczny, ponieważ odwraca uwagę od właściwej decyzji i kieruje ją na decyzję dotyczącą mało istotnego szczegółu.

Stosując ten trick, trzeba jednak zachować umiar i rozsądek, bowiem źle skonstruowany komunikat przyniesie więcej szkód niż korzyści (np.: może sprawić, że nastawienie odbiorcy zmieni się na negatywne).

Przykładem źle skonstruowanego pytania jest pytanie: „Czy chce pan podpisać tę umowę długopisem czy piórem?”.

Przy pomocy tego tricku można również wyprowadzić kogoś z równowagi i zapędzić w tak zwany „kozi róg”. Jeżeli bowiem zapytamy kogoś o to, czy wykonywał jakąś czynność, (której wiemy, że nie wykonywał) w sposób zmuszający go do potwierdzenia tej informacji, możemy postawić tego kogoś w niezręcznej sytuacji. Jeżeli bowiem nie będzie umiał się obronić, to zostanie „zmuszony” do potwierdzenia słuszności zarzutu wykonania wspomnianej czynności. Przykładowo, jeżeli zapytamy kogoś czy już przestał oszukiwać innych ludzi, wymuszamy na nim potwierdzenie faktu oszukiwania innych („Czy przestałeś wreszcie oszukiwać innych ludzi?”). Jeżeli odpowie twierdząco, przyzna, że oszukiwał innych, ale już tego nie robi. Jeżeli odpowie przecząco przyzna, że oszukiwał innych i nadal to robi. W takiej sytuacji, jedyną obroną jest zaprzeczenie pełnym, krótkim i wymownym zdaniem obalającym twierdzenie („Nigdy nie oszukiwałem innych ludzi i nie zamierzam tego robić!”) oraz natychmiastowy atak, który zmusi napastnika do zmiany strategii (np.: „Skoro zadajesz mi takie pytanie, to oznacza, że sam tak robisz. W psychologii takie zachowanie nazywa się projekcją i polega na przenoszeniu własnych negatywnych cech na innych. Zatem to może ja w imieniu wszystkich tu obecnych powinienem zapytać, kiedy wreszcie przestaniesz oszukiwać innych ludzi i oskarżać ich niesprawiedliwie?”)

Słowa kierunkujące

„Pozorny wybór” nie jest jedynym trickiem, jaki jest stosowany w konstrukcji komunikatów perswazyjnych. W konstrukcji komunikatu perswazyjnego stosuje się również pewne grupy słów, które pozwalają na odpowiednie nastawienie osoby przekonywanej. Tymi słowami są słowa „przed”, „po” czy „zanim”. Przykładowo, żona może powiedzieć do męża: „Zanim wyrzucisz śmieci, usmażę Twoje ulubione placki ziemniaczane.”. W takim wypadku, umysł męża zaczyna podążać za wizją ulubionych placków ziemniaczanych i przyjemności, jaka wyniknie z ich zjedzenia. Oczywiście, czynność wyrzucenia śmieci zostanie wykonana, po tym jak żona skończy smażyć placki. Innym przykładem może być pytanie zadane przez agenta ubezpieczeniowego klientowi: „Czy dasz się zaprosić na obiad, zanim podpiszemy umowę?”. Po takiej propozycji klient zaczyna myśleć o obiedzie w miłej restauracji i przyjemności z jedzenia smakowitych potraw, zamiast o tym, czy chce czy też nie chce podpisać umowy. Po skonsumowaniu obiadu prawdopodobieństwo niepodpisania przez niego umowy będzie bardzo niskie. Konstrukcja zdania z użyciem omawianych słów, składa się z dwóch członów. Pierwszy człon zawiera tak zwany „prezent”, który ma za zadanie pozytywnie nastawić odbiorcę oraz człon drugi zawierający „oczekiwania” nadawcy (oczekiwany rewanż za „prezent”).

Istnieje wiele innych tricków, ale tak naprawdę należy je traktować bardziej jako dodatek czy element wspomagający w przekonywaniu, niż fundament. Zwłaszcza, gdy przekonujemy kogoś do czegoś bardziej poważnego, niż prozaiczna czynność wyrzucenia śmieci.

Fragment pochodzi z książki „Psychologia wywierania wpływu i psychomanipulacji” Andrzeja Stefańczyka.

inne

Sztuka organizacji — i Ty możesz być uporządkowany

15 października 2021

Lubisz swój dom i podoba Ci się taki, jaki jest. Meble, na które oszczędzałeś latami, a wśród i na których możesz teraz z dumą usiąść. Wszystko jest idealnie umiejscowione, a jednak zagracone papierami, przedmiotami, których miejsce jest w innych częściach domu, nadmiarem bibelotów i śmieci, które jakimś cudem nie dotarły do kosza.

Nie trać ducha! Istnieje sztuka precyzyjnego podchodzenia do porządkowania. Po pierwsze — spójrzmy, dlaczego powinieneś to zrobić i co otaczający Cię bałagan robi z wystrojem Twoich wnętrz.

Nauczyłeś się już, że bałagan koliduje z Twoim poczuciem spokoju oraz przepływem energii w domu. Przedmioty naprawdę mają pewną częstotliwość energii i bałagan będzie zakłócać jej płynny przepływ! Przyczynia się to do ospałości i odkładania wszystkiego na później. Czujesz się przygnieciony ciężarem tego, co Cię otacza.

Bałagan sprawia, że przestrzeń wydaje się mniejsza, oraz przyćmiewa światło. W rezultacie zarówno Ty, jak i Twoja rodzina i przyjaciele możecie być przygnębieni.

Jeżeli miewasz zatkany nos, kichasz i kaszlesz w swoim domu, to możliwe, że wdychasz dużo zgromadzonego w nim kurzu. Łączy się to z niechcianym bałaganem. Przez niego ucierpi Twoje zdrowie!

Innym problemem powodowanym przez bałagan jest to, że będziesz się czuć przytłoczony. Mając dookoła siebie tyle nieporządku i zbędnych przedmiotów, będziesz miał trudności ze skupieniem się. Dlatego wraz z utratą energii podupadniesz na duchu. Nie jest to najprzyjemniejsza wizja!

Takie problemy są doskonałymi oznakami tego, że już najwyższy czas umocnić swoją pozycję. Są to dobre powody, aby uporządkować swój dom i przestrzeń dookoła siebie.

Pokój, w którym panuje porządek, jest radosnym miejscem do życia, z którego korzystasz z przyjemnością. Uśmiecha się do Ciebie. Jest on niczym sanktuarium spokoju, w którym możesz się skupić. Gdy Twój dom jest pozbawiony bałaganu, otrzymujesz pożądany przepływ energii. Czujesz, że masz więcej wigoru!

Wszyscy powinniśmy być dumni ze swoich domów. Nasz dom powinien być naszym schronieniem przed burzami życia. Nasz dom powinien być naszym zamkiem! Powinniśmy uwielbiać w nim przebywać i często zapraszać gości.

Z chwilą, gdy każdy przedmiot ma wyznaczoną dla siebie przestrzeń, Twoje życie staje się bardziej uporządkowane. To jest pierwszy i najważniejszy krok.

Oto sztuka bycia zorganizowanym. Kiedy uporządkujesz cały swój dom, otrzymasz dzieło sztuki. Gdy każda rzecz będzie się znajdować na przypisanym jej miejscu, cała przestrzeń będzie się do Ciebie uśmiechać od progu. Będziesz odczuwać spokój i zadowolenie. Będziesz dumny!

Zanurz się w falach porządkowania już dzisiaj. Nie odkładaj tego na później. Twój czas jest cenny — wykorzystaj go mądrze!

Dobra organizacja — kilka wskazówek i trików

Wielozadaniowość

Zacznij dziś dzień od połączenia kilku czynności. Na przykład:

1) ćwicz i oglądaj telewizję,
2) przeglądaj czasopisma lub katalogi podczas rozmowy telefonicznej,
3) piłuj paznokcie, gdy czekasz na spotkanie,
4) podlewaj ulubione kwiatki, gdy pranie jest w suszarce.

Naucz swoje dzieci utrzymywania porządku

Zaprojektuj pokój swoich dzieci tak, aby mogły one utrzymywać w nim porządek samodzielnie. Pokaż dzieciom, jak to robić, i nagradzaj je za osiągnięcia w tej dziedzinie. Przydziel im pewne obowiązki domowe, a potem zaoferuj im jakąś formę wynagrodzenia. To nauczy je bycia uporządkowanymi i zorganizowanymi.

Uporządkuj swoje ubrania

Powieś ubrania w szafie, dzieląc je na rodzaje lub umieszczając podobne rzeczy razem. Pogrupowanie ubrań według koloru w każdej kategorii ułatwi Ci później dopasowywanie części garderoby. Latem przechowuj zimowe ubrania w starych walizkach, szufladach, pokrowcach lub kufrach, a zimą przechowuj tam rzeczy letnie. W szafie na okrycia wierzchnie przechowuj tylko płaszcze, żakiety i marynarki odpowiednie dla danej pory roku. Używaj podziałek w szafie (na przykład półek z tkaniny), a zyskasz więcej przestrzeni.

Uporządkuj swoją kuchnię

Oto dobre sposoby na znalezienie nowej przestrzeni w kuchni:

1) Zamontuj mniejsze półeczki na ścianach — do przechowywania pojemników i mniejszych sprzętów domowych.
2) Spakuj i odłóż (lub oddaj) sprzęty domowe i kuchenne, których już nie używasz.
3) Półki w dużych szafkach rozdziel specjalnymi podziałkami.
4) Powieś na ścianach kołki do wieszania lekkich i małych przedmiotów.
5) Nie pozwól, by nieużywana przestrzeń pod kuchennym zlewem się marnowała — użyj plastikowych podziałek do szuflad.

Uporządkuj swoją sypialnię

Podnieś standard swojej sypialni! Stwórz przytulną, a zarazem praktyczną przestrzeń przy łóżku. Przedmioty, których potrzebujesz, takie jak np. notatnik, długopisy, okulary do czytania i wszelkie inne drobiazgi potrzebne do robótek, którymi lubisz się zajmować w sypialni, trzymaj pod ręką — czy to na stoliku nocnym, czy też w podręcznej skrzyneczce. Tam, gdzie to możliwe, zawieś półki. Zyskasz więcej przestrzeni, na przykład dla dekoracyjnych drobiazgów.

Im dokładniej przejrzysz swoje rzeczy osobiste i dla im większej ich liczby znajdziesz nowy dom, tym więcej wolnej przestrzeni uzyskasz — to właśnie jest szczyt bycia uporządkowanym i zorganizowanym!

Fragment pochodzi z książki „Zorganizuj się!”, której autorem jest John Doowhit.

szybkie czytanie i nauka

Jeśli nauka ma być skuteczna

1 października 2021
Jeśli nauka ma być skuteczna

Sprzyjająca atmosfera

Chcąc, by dziecko uczyło się szybko i skutecznie – czy to ortografii, czy czegokolwiek innego – trzeba mu zapewnić w domu właściwą atmosferę. Dziecko musi czuć się kochane – BEZ WZGLĘDU NA OSIĄGANE WYNIKI. Kochamy dziecko po prostu za to, że jest – i otwarcie mu o tym mówimy. Okazujemy mu stale, że jest dla nas ważne i że może liczyć na naszą miłość, nawet jeśli nie będzie przynosić do domu piątek, wyróżnień i dyplomów.

Jeśli bowiem chłopiec czy dziewczynka wyczuje, że miłość rodziców uzależniona jest od tego, jak on czy ona radzi sobie w nauce i w życiu, to wkrótce zacznie mieć poważne problemy natury emocjonalnej, które sprawią, że motywacja do nauki będzie niska, proces zapamiętywania zaburzony i w efekcie dziecko zacznie mieć problemy nie tylko w nauce, ale również może zacząć sprawiać problemy wychowawcze.

Zatem pierwsza i naczelna zasada to bezwarunkowa miłość. Kolejna ważna sprawa – dzieci nie mogą się uczyć pod silną presją. Jeśli stawiamy im wysokie wymagania i surowo sprawdzamy stopień ich realizacji, a na dodatek stosujemy kary, jeśli dziecko nie spełnia naszych wymagań (uwaga: posępna mina czy nadmierne okazywanie rozczarowania to też jest kara!), jeśli to jest właśnie nasz sposób na edukację dziecka, to zapomnijmy o dobrych efektach. Owszem, jeśli dzieciak jest wybitnie uzdolniony, to być może poradzi sobie z wygórowanymi wymaganiami rodziców, ale działania takie zrujnują jego psychikę i – mimo świetnych ocen w szkole – będzie miał w przyszłości problemy z osiągnięciem prawdziwych sukcesów w życiu, problemy z samym sobą czy z komunikacją z innymi ludźmi.

Dlatego – podkreślam to zawsze – nie stawiaj dziecku wymagań, które rodzą frustracje, strach przed karą, lęk przed sprawieniem rodzicom zawodu, poczucie winy w przypadku niepowodzenia. W zamian za to wyrażaj całym sobą swoje pozytywne oczekiwania wobec dziecka, czyli głęboką wiarę i przekonanie, że jest zdolne, wspaniałe, że ma w sobie dużo cennych zalet – i ucz je jednocześnie, jak te zalety wykorzystać, by się przełożyły na przyszły sukces (poprzez zachęcanie do wytrwałości, systematyczności, stałego poszerzania wiedzy, stawiania sobie celów itp.). Jeśli coś nie wyjdzie i wynik będzie znacznie niższy od oczekiwanego, okaż dziecku swoje zainteresowanie i chęć pomocy, zastanówcie się wspólnie, co można zrobić, by ten wynik poprawić.

Uwierz mi – a wiem to z własnego matczynego doświadczenia 🙂 – dziecko, które:

  • wie, że rodzice w nie wierzą i są przekonani, iż jest zdolne do osiągania wspaniałych rzeczy,
  • ma pewność, że w przypadku niepowodzenia nie zostanie ukarane odrzuceniem, brakiem miłości czy czułości,

będzie starało się samo za wszelką cenę sprostać tym oczekiwaniom. W ten sposób powstanie jego własna WEWNĘTRZNA motywacja, która jest o wiele bardziej skuteczna niż motywacja ZEWNĘTRZNA (np. strach przed karą).

Przystępując więc do nauki ortografii, przyrzeknij sobie, że bez względu na to, czy Twoje dziecko szybko osiągnie upragnione przez Ciebie efekty, czy też będzie potrzebowało więcej czasu, będziesz miał zawsze dla niego w zanadrzu ciepły, życzliwy uśmiech. Obiecaj sobie, że wykażesz maksimum cierpliwości, by swoje dziecko lepiej poznać i ustalić, które metody są dla niego najskuteczniejsze. I wreszcie – że nie zwątpisz w to, że MASZ MĄDRE DZIECKO. Daj odczuć synkowi czy córeczce, że ma w Tobie pełne oparcie i że będziesz je mocno kochać nawet wtedy, gdy po raz dziesiąty napisze „góra” przez „u” zwykłe. Nawiasem mówiąc – jeśli zastosujesz metody, o których będę pisała, wątpię, żeby taka sytuacja zaistniała :-).

Kolejna ważna sprawa – trzeba zbudować w dziecku odpowiednie nastawienie do nauki. Błagam, nie zaczynaj uczenia ortografii od takiego wstępu:

– Wiesz, Mateuszku, język polski jest bardzo trudny i ma w sobie wiele pułapek… Jest tyle reguł, o których trzeba pamiętać, a jeszcze więcej wyjątków. Nie wiem, jak Ty sobie z tym wszystkim poradzisz… Spróbuję Cię nauczyć paru zasad, choć nie jestem pewna, czy coś z tego zapamiętasz. Przygotuj się na to, że nie będzie łatwo.

Co dziecko wyniesie i zapamięta z takiej „przemowy”? Że ortografia jest bardzo trudna i skomplikowana i że najprawdopodobniej nie da sobie z tym rady. I jaki będzie efekt? Że faktycznie sobie z nią nie poradzi! A czyja to będzie wina? Hm… Dajmy sobie spokój z obwinianiem :-). Poświęćmy lepiej czas na szukanie lepszych rozwiązań.

Warto przysłuchać się temu, co się mówi do dziecka, bo treść naszych przekazów (zarówno ta wypowiedziana, jak i ta ukryta w naszej mowie ciała) ma na dziecko kolosalny wpływ.

Jak więc inaczej można zacząć przygodę z ortografią, jeśli chcesz zrobić to lepiej? Chociażby tak:

– Wiesz co, Mateuszku? Mam dla Ciebie propozycję. Pobawimy się teraz w naukę ortografii. Ortografia to zasady pisowni wyrazów. Nasz język pod tym względem jest naprawdę fascynujący. Sam zobacz. Jeśli napiszemy „jeżyk” przez „zet” z kropką, to otrzymamy małe kolczaste zwierzątko, które dobrze znasz. A wiesz, co się stanie, jeśli „zet” z kropką zamienimy na „er-zet”? Z kolczastego zwierzątka zrobi się ptak. Wiesz, jak wygląda jerzyk? Poszukamy za chwilę w Google. Jak myślisz, jak można zapamiętać, że ten z kolcami to przez „ż”, a ten ze skrzydłami to przez „rz”? Może utworzymy jakieś skojarzenie?

I tak dalej – metodę skojarzeń poznasz w dalszej części ebooka. Jak sądzisz, czy po takim wstępie dziecku w ogóle przejdzie przez głowę myśl, że nauka ortografii jest uciążliwa i nudna? Z pewnością nie.

Mówiąc więc do dziecka, używaj sformułowań:

  • „jakie to ciekawe”, a nie: „jakie to trudne”;
  • „jakie to fascynujące”, a nie: „jakie to skomplikowane”;
  • „pobawimy się w naukę …”, a nie: „musisz się nauczyć…”;
  • „szybko sobie z tym poradzisz”, a nie: „nie wiem, czy dasz sobie z tym radę…”;
  • „powiem Ci pewną ciekawostkę”, a nie: „poznasz teraz pierwszą zasadę” itd.

Myślę, że wiesz już, o co w tym chodzi. Dziecko musi mieć POZYTYWNE nastawienie, wiarę w swoje możliwości, przekonanie, że to, czego się uczy, jest ciekawe i na tyle proste, że bez problemu sobie z tym poradzi. Takie nastawienie to już połowa sukcesu.

Zresztą – pojęcia „łatwe” i „trudne” to pojęcia względne. Dam Ci prosty przykład. Wyobraź sobie, że jakiś Iksiński nie uczył się jeszcze angielskiego i pyta mnie, czy to łatwy język. A ja mu na to:

– No… Wiesz, ma aż szesnaście czasów gramatycznych. Cztery teraźniejsze, dwa przeszłe, dwa zaprzeszłe, cztery przyszłe i cztery przyszłe w przeszłości… Sam rozumiesz…

A oto inna wersja odpowiedzi:

– Angielski? Podam Ci przykład. Wiesz, jak jest po angielsku „duże piłki”? Big balls. A „dużych piłek”? Big balls. A „dużym piłkom”? Big balls. A „dużymi piłkami”? Big balls. Sam widzisz – zero końcówek.

Pewnie domyślasz się, jakie zdanie o angielskim będzie miał delikwent po pierwszej odpowiedzi, a jakiego przekonania nabierze po drugiej wersji. Oczywiście każda z tych odpowiedzi to tylko część prawdy, ale w zależności od tego, którą część ten ktoś usłyszy, to albo nauczy się tego języka stosunkowo szybko i bez większych trudności, albo też będzie się męczył, chcąc nauczyć się choćby podstaw.

I na koniec jeszcze jedna – może najważniejsza – zasada:

Jeśli coś dziecku nie wychodzi i ciągle ma trudności z pisownią wyrazów, NIE SZUKAJ WINY W DZIECKU, TYLKO W METODZIE. Dobrze sobie zapamiętaj tę zasadę, jeśli chcesz, by Twoje dziecko uczyło się efektywnie. Nigdy nie zakładaj, że dziecko jest mało zdolne i dlatego ma trudności w nauce. Raczej bądź pewien, że metoda nauki jest zła i po prostu wypróbuj inną. W tym ebooku poznasz wiele metod i będziesz mógł je wszystkie z dzieckiem przetestować.

Fragment pochodzi z książki „ABC Mądrego Rodzica: Skuteczna nauka ortografii” Jolanty Gajdy.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Dlaczego odwlekasz?

23 września 2021

Pewnie zastanawiasz się, dlaczego tak się dzieje.

Przecież masz marzenia, wiesz, co trzeba robić, a mimo to nic nie robisz. Marnujesz czas. Marnujesz energię i pogrążasz się w marazmie.

Zróbmy mały przegląd powodów odwlekania. Wiem, że czytasz tę książkę, bo chcesz poznać rozwiązania. Jednak zanim do tego dojdziemy, najpierw musisz dobrze poznać wroga.

Odwlekanie jest jak bandzior czający się na powóz przejeżdżający przez las. Jeśli nic o nim nie wiesz, to nie masz pojęcia, w jaki sposób zaatakuje, gdzie i kiedy. Nie masz świadomości, czy tylko zabierze łupy, czy też może będzie wolał nie zostawiać żadnych świadków i wyrżnie wszystkich jak oszalały rzeźnik.

Gdy poznasz przyczyny odwlekania, twoja reakcja będzie bardziej świadoma. Będziesz wiedział, że zbliżasz się do „niebezpiecznej strefy” i warto złapać za rękojeść miecza.

Zatem do rzeczy. Oto powody odwlekania:

  1. Natychmiastowa gratyfikacja. Siedzenie przed komputerem jest wygodniejsze niż bieganie. Przeglądanie maila jest przyjemniejsze niż praca nad projektem. Wypicie kawy przed pracą jest nagrodą za pracę, która jeszcze nie została wykonana. Po co masz się wysilać i czekać na efekty, skoro dobre emocje możesz mieć tu i teraz? Przecież wystarczy tylko kilka kliknięć i już czujesz się lepiej.
  2. Brak konsekwencji. W szkole stał nad tobą nauczyciel. W pracy przez ramię zaglądał kierownik. Niestety, kiedy pracujesz na własny rachunek musisz pilnować się sam.

Będąc freelancerem, sam sobie jesteś sterem, wiatrem i okrętem, dlatego często zbaczasz z kursu. Przeglądasz blogi, oglądasz wideo na Youtube, przeglądasz Facebook, grasz w gry i robisz wiele innych rzeczy, zamiast zająć się pracą.

Nie dostajesz nagany, nie jesteś wzywany do szefa na dywanik, zatem twoje zachowanie nie jest w żaden sposób ukarane. Kara oczywiście przyjdzie w postaci słabych ocen lub marnych zarobków, ale na razie jest jeszcze jest poza twoim doświadczeniem.

  1. Przeceniasz swoje możliwości. Wybacz, ale wcale nie jesteś taki dobry, jak sądzisz. Gdybyś rzeczywiście był, miałbyś zdecydowanie lepsze efekty.

Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Twoje wyniki są słabe (nieważne, czy w nauce, czy w biznesie), bo ty jesteś słaby.

Może myślisz sobie: „Dzisiaj będę się obijał i zabiorę się za to od przyszłego tygodnia. Będę na tym maksymalnie skoncentrowany. Jak już się zmobilizuję, to zrobię wszystko od A do Z”. Niestety w konfrontacji z rzeczywistością wygląda to zupełnie inaczej. Pamiętaj, że chwila obecna to też kiedyś była przyszłość.

Prawda wygląda tak, że skoro teraz nie potrafisz się zabrać za pracę, to w przyszłości będzie tak samo. Może nóż na gardle nieco cię zmobilizuje, ale zobaczysz, że i tak nie zdążysz ze wszystkim na takim poziomie, jakiego oczekujesz.

Powtórzę to jeszcze raz: przeceniasz swoje możliwości. Wcale nie jesteś taki dobry, jak myślisz, że jesteś, a najlepszym tego dowodem są twoje wyniki. Kropka.

  1. Realizujesz nie swój plan. Niestety odwlekanie, przerywanie pracy i oddawanie się przyjemnościom jest domeną osób, które zdecydowały się podjąć jakąś pracę, ale nigdy nie odbyły konkretnej podróży w głąb siebie.

Wspinają się po drabinie, która oparta jest o niewłaściwą ścianę. Jeżeli wybrałeś kierunek studiów ze względu na panujące trendy, to mocno się na tym przejedziesz.

Robiąc coś naprawdę doskonale, bez względu na fach, zarobisz godziwe pieniądze. Są kucharze, którzy gotują w zajazdach przy drodze, a są i tacy, którzy gotują dla gwiazd ekranu. Są krawcowe, które całe życie będą skracać nogawki, i są projektanci, którzy za swoje kreacje biorą ogromne pieniądze. Tak samo z fryzjerami, ogrodnikami czy trenerami fitnessu.

Kiedy odkryjesz, co lubisz robić, w czym jesteś dobry i za co ludzie ci zapłacą, to sprawa odwlekania będzie zamknięta raz na zawsze.

Osobiście lubię mówić. Zawsze byłem gadułą. Jestem w tym dobry. Lubię także zdobywać nową, praktyczną wiedzę i testować ją na sobie. To poprawia jakość mojego życia. W ten sposób zmieniłem swoje nawyki, jestem w cudownym związku, wiem, jak rozwiązywać konflikty, jak szybko się uczyć i jak pracować produktywnie.

(…)

Kiedy odkryjesz swoje mocne strony i zrealizujesz zgodne z nimi cele (a to wcale nie jest takie proste), życie nabierze zupełnie innych barw. Doświadczysz szczęścia i cudownego uczucia zwanego spełnieniem.

Zajmij się tym tematem, żebyś nie obudził się jako sfrustrowany czterdziestolatek, który chciał być pisarzem, ale został prawnikiem, bo uległ presji ze strony rodziny.

  1. Perfekcjonizm. Perfekcjonizm ma swoje dobre i złe strony. To, co produkujesz, będzie naprawdę wysokiej jakości, ale często będziesz poprawiał swoje projekty w nieskończoność.

Nagle pojawi się konkurencja, która wypuści swój produkt wcześniej i sprzątnie ci sprzed nosa najlepszą część tortu. Może będziesz lepszy, ale jak przekonasz ludzi do swojej oferty, skoro ich potrzeba już została zaspokojona?

Niestety dzisiaj nie jest aż tak ważne, kto jest lepszy, ale kto jest pierwszy. Warto spojrzeć na takiego giganta jak Microsoft.

Bill Gates wielokrotnie był krytykowany za techniczne błędy Windowsa. Strategia Microsoftu jest bardzo prosta: wypuszczamy produkt na rynek — ludzie zgłaszają błędy — wypuszczamy aktualizacje i uzupełnienia. Kto jak kto, ale Bill Gates chyba wie, co robi. W końcu facet przez długi czas był najbogatszym człowiekiem na świecie. Nawet dzisiaj, mając tylko udziały w Microsofcie, Bill podczas porannego mycia zębów zarobi więcej niż większość ludzi na świecie przez całe swoje życie.

Panowie Hewitt i Flett, autorzy książki Perfectionism: Theory, Research, and Treatment(4) twierdzą, że perfekcjonizm dzieli się na trzy zasadnicze kategorie:

a. Zorientowany na siebie — osoba sama sobie stawia wyśrubowane normy. Ma wysoką motywację do osiągnięcia perfekcji w tym, co robi. Wynika to z jej wnętrza. Sama ocenia pozytywnie bądź negatywnie swoje osiągnięcia.

b. Zorientowany na innych — to nic innego jak wymaganie od pracowników czy współpracowników perfekcyjnego działania. Często standardy wyznaczane przez człowieka z tak pojmowanym perfekcjonizmem są nierealistyczne.

c. Uwarunkowany społecznie — ten rodzaj perfekcjonizmu jest najbardziej dotkliwy. Jest to przekonanie, że inni ludzie (rodzina, współpracownicy, pracownicy,szefowie, klienci) mają wobec nas ogromne wymagania.

Osoba z takim podejściem czuje, że jej działania są nieustannie krytykowane. Wierzy, że otoczenie oczekuje od niej doskonałości.

Ludzie tak uwarunkowani nie czerpią przyjemności ze swojej pracy. Ciągle myślą, że to, co robią, nie jest wystarczająco dobre.

Badania potwierdzają, że perfekcjonizm niekoniecznie jest przejawem wewnętrznej potrzeby bycia najlepszym. Wynika znacznie częściej z presji zewnętrznej (która realnie niekoniecznie musi istnieć).

Kiedy prowadzę konsultacje lub szkolenia z efektywnej nauki, wymagam od podopiecznych przejścia przez „tor wyzwań” dla ich wyobraźni. Jest to powrót do dzieciństwa, gdzie wystarczył karton, kilka butelek, a reszta fabryki była namalowana w naszych głowach.

Zmuszam kursantów do zabawy wyobraźnią. Dorośli na początku mają z tym problemy. Dzieci radzą sobie lepiej, ale zauważam, że z roku na rok coraz młodsze roczniki nie radzą sobie z tworzeniem żywych, barwnych i nacechowanych emocjami wizualizacji. Kursanci na początku wstydzą się dzielić tym, co sami stworzyli.

Dlatego pierwszą rzeczą mocno podkreślaną na kursie jest przekonanie: „Zrób źle — ale zrób”. Od razu nie będziesz miał takich skojarzeń jak ja, bo ja tematem zajmuję się od lat. Na początku nie będziesz też tak dobrym pisarzem jak Stephen King, Harlan Coben, Andrzej Sapkowski czy Terry Pratchett.

Myślę, że warto sobie zaszczepić to podejście. Pozwala ono ruszyć z miejsca, nawet jeśli uważasz, że nie jesteś zbyt dobrze przygotowany, albo że to, co zrobiłeś, nie jest wystarczająco dobre. Wypuść z rąk — zbierz opinię — popraw — wypuść ponownie.

  1. Strach i niepewność. Odwlekasz podjęcie działania, bo jest to dla ciebie coś nowego. Coś, czego rezultatu nie potrafisz przewidzieć. Lęk przed nieznanym to nieco większy temat, dlatego poświęcę mu osobny rozdział.

(4) 4 G.L. Flett, P.L. Hewitt, Perfectionism. Theory, Research, and Treatment, Washington 2002.

Fragment pochodzi z książki „Przestań odwlekać i zacznij działać!”, której autorem jest Bartłomiej Popiel.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Rodzaje odwlekania

21 września 2021

Przeanalizowałem setki maili, jakie otrzymałem od ludzi, którzy mają problem z odkładaniem na później. Przeprowadziłem wiele rozmów i moim zdaniem odwlekanie można podzielić na trzy zasadnicze segmenty. Z pewnością któryś z nich pasuje do ciebie. Gorzej, gdy zgadzają się wszystkie trzy, ale i z tym możesz sobie poradzić.

Odwlekanie terminowe. Najprościej rzecz ujmując: masz wykonać zadanie na określony termin. Zwlekasz z podjęciem działania tak długo, jak tylko się da.

Kiedy nieuchronnie zbliża się termin oddania raportu/projektu/pracy zaliczeniowej, wchodzisz na zupełnie nowe obroty. Skupiasz się maksymalnie i jakimś cudem dajesz radę. Niestety tego typu działanie jest dość ryzykowne, ponieważ przyjmujesz, że nic nie zakłóci twojej pracy.

Jednak pamiętaj, że życie ma głęboko gdzieś, czy masz jutro ostateczny termin, czy nie. Nagle możesz dowiedzieć się, że złodziej włamał się do twojego samochodu albo ktoś z twojej rodziny miał poważny wypadek.

Może też być tak, że twój najlepszy przyjaciel przyjedzie ze skrzynką wódki, chcąc świętować narodziny syna. I co? Wyprosisz go?

Powiesz: „Stary, no fajnie, ale wiesz, ja jutro mam oddać raport”. Spojrzy wtedy na ciebie i powie: „Ten raport, o którym wspominałeś trzy miesiące temu? Jeszcze tego nie zrobiłeś? Ty skończony złamasie!”.

On może użyć ostrzejszych słów i wiesz co? Będzie miał rację. Miałeś trzy miesiące, ale nic z tym nie zrobiłeś.

Odwlekanie osobiste. Z tym rodzajem odwlekania zmaga się ogromna liczba moich klientów. Problemy, jakie pojawiają się w tym obszarze, to np.:

  1. Wykonywanie pracy, której nienawidzisz.
  2. Lęk przed założeniem własnej działalności lub rozpoczęciem czegoś całkiem nowego.
  3. Odwlekanie rozwiązania problemu. Ktoś jest nieśmiały, ale nic z tym nie robi. Daje wiarę temu, że zwyczajnie już taki jest.

Problemy, jakie pojawiają się w tym obszarze, to marzenia, aspiracje i inne szeroko rozumiane zmiany życiowe. To są sprawy najlepiej znane tylko i wyłącznie tobie. Nie mają żadnych ustalonych z góry terminów, więc nie uznajesz tego za odwlekanie.

Odwlekanie małych spraw. Podobno po tym, jak człowiek załatwia małe sprawy, poznasz, jak zachowa się w sprawach wielkiej wagi. Coś w tym jest.

Te małe sprawy, które odwlekamy, to np. sprzątanie mieszkania, telefon do kogoś z rodziny, umówienie się z dentystą na konkretny termin itp.

Wiesz, chodzi o naprawdę drobne zadania. Zwykle wygląda to tak, że zastanawiasz się przez chwilę: „Zrobić to czy nie zrobić?”. Po tym początkowym wahaniu postanawiasz daną rzecz odłożyć na bok. Pojawia się niechęć do doświadczenia zmęczenia. Uciekasz od najmniejszego dyskomfortu.

W której z powyższych kategorii najczęściej popełniasz błędy? Sprawy związane z realizacją zadań na określony termin? Czy te dotyczące życiowych zmian i codzienności?

Niech zgadnę — w każdej?

Fragment pochodzi z książki „Przestań odwlekać i zacznij działać!”, której autorem jest Bartłomiej Popiel.

inne

Usuwanie nieporządku

14 września 2021

Zwalczenie „strachu przed utratą”

Jeżeli obawiasz się procesu pozbywania się zbędnych rzeczy, jak sobie poradzić z oczyszczaniem domu?

Istnieje kilka powiązanych uczuć i emocji odnośnie gromadzenia przedmiotów:

  • obawa, że kiedyś przedmiot może być potrzebny,
  • niechęć pozbycia się czegoś potencjalnie wartościowego,
  • brak chęci pozbycia się przedmiotów sentymentalnych, ze względu na więź emocjonalną czy wspomnienia.

Wszystkie te emocje są zazwyczaj bardzo silne i jeżeli nie dasz sobie z nimi rady, nie uda ci się skutecznie pozbyć tego, co w twoim życiu zbędne.

Oto kilka sposobów na to, jak sobie z nimi poradzić:

  • Jeżeli nie użyłeś danego przedmiotu w ciągu ostatnich sześciu miesięcy — wyrzuć go. Wyjątkiem od tej zasady są przedmioty użytkowane sezonowo, jak ciuchy na zimę itp. W ich przypadku zwiększ „okres ochronny” do dwunastu miesięcy. Sprawa jest prosta: jeżeli czegoś nie używasz, jest to przedmiot zbędny. Cóż jednak, gdyby pojawiła się sytuacja, w której dany przedmiot byłby jednak przydatny? Raczej do tego nie dojdzie, ale nawet wtedy: wystarczy, że zastanowisz się, czy nie mógłbyś użyć czegoś innego, może pożyczyć ten przedmiot od znajomego, wypożyczyć lub — w najgorszym wypadku — kupić używany odpowiednik. Zazwyczaj możemy sobie w ten sposób poradzić, choć taki scenariusz i tak jest mało prawdopodobny — jako że nie potrzebowałeś danego przedmiotu przez pół roku. Jeżeli jednak będzie inaczej, to i tak nie jest to koniec świata.
  • Zrozum, że przechowywanie zbędnych rzeczy jest pewnego rodzaju marnotrawstwem. Niektórzy uważają, że marnotrawstwem jest pozbycie się tego, co może za jakiś czas być potrzebne i… mają w tym trochę racji. Nie zmienia to jednak faktu, że to przekonanie prowadzi do wykształcenia zwyczaju kumulowania niesamowitych ilości śmieci, rupieci, złomu i innych zbędnych rzeczy. Doskonale o tym wiem, ponieważ miałem okazję zobaczyć na własne oczy góry nieużywanych rzeczy,
    które „kiedyś mogą być potrzebne” — i nie był to fajny widok. Zamiast tego zdaj sobie sprawę z faktu, że o wiele większym marnotrawstwem jest gromadzenie rzeczy, z których się nie korzysta (rzec można, że niektórzy się nawet w takich rzeczach „zakochują”). Te przedmioty zajmują przecież przestrzeń, którą opłaca się każdego miesiąca w formie czynszu, hipoteki lub miejsca do magazynowania. Do tego marnują twój czas i zdrowie, powodując niepotrzebny stres, wymagając konserwacji, a także wzbudzając frustrację podczas ich przeszukiwania w celu znalezienia tej, w danej chwili potrzebnej, rzeczy. W końcu, gromadząc i przechowując użyteczne lub wartościowe przedmioty, z których nie korzystasz, w praktyce zapobiegasz ich wykorzystaniu przez kogoś, komu mogą one być faktycznie przydatne.
  • Zrób zdjęcie. Jeżeli przechowujesz jakiś przedmiot z powodów sentymentalnych, to najpewniej dzieje się tak, ponieważ wiążą się z nim jakieś wspomnienia, a nie dlatego, czym te rzeczy są lub do czego mogą zostać wykorzystane. Zrób zatem cyfrową fotografię, lub — jeżeli jest to obrazek lub dokument — zeskanuj na komputer. Wspomnienia nadal pozostaną, ale nie będą już zabierać fizycznej przestrzeni. Wypróbuj ten sposób choćby na kilku rzeczach, a przekonasz się, że obawom przed utratą przedmiotów sentymentalnych można w ten prosty sposób skutecznie zapobiec.
  • Kartonowe pudło z ƒƒ etykietą „być może”. Jeżeli nie możesz zebrać się na wyrzucenie zbędnego przedmiotu, wrzuć go do pudła, zapisz datę i schowaj karton do schowka, piwnicy lub wynieś na strych. Jeżeli po upływie pół roku ani razu nie będziesz potrzebował żadnej z rzeczy z tego pudła, to sygnał, że są one dla ciebie po prostu zbędne — bez względu na to, co mogłeś o nich myśleć — i lepiej je wyrzucić, rozdać lub sprzedać, niż przechowywać. To jest najlepszy test na przydatność rzeczy, które uważamy za „potencjalnie” użyteczne.

Jak zacząć?

Rozpoczęcie procesu oczyszczania zabałaganionego domu może być trudne, ponieważ na pierwszy rzut oka ta czynność będzie się wydawać przytłaczająca. Ważne jest zatem, aby zacząć od czegoś małego.

„Nie od razu Kraków zbudowano” — jak głosi przysłowie.

Fly Lady sugeruje zacząć od zlewozmywaka i ja się z tym zgadzam. Zmyj wszystkie naczynia i wyczyść zlewozmywak. Tę czynność możesz wykonać w dziesięć–piętnaście minut i zadziała na ciebie motywująco.

Od teraz zawsze utrzymuj zlew w czystości.

Następnie możesz iść dalej: oczyść blaty i szafki w kuchni, posprzątaj podłogę, pozbądź się zbędnych przedmiotów. Utrzymuj ten obszar w czystości przez kilka dni.

Potem przenieś swoje działania na kolejne pokoje — posprzątaj blaty stołów, podłogi, półki i szafy. Jedna powierzchnia naraz. Pamiętaj przy tym, żeby nadal utrzymywać kuchnię (zwłaszcza zlewozmywak) w czystości. Wszystko, co już posprzątałeś i oczyściłeś ze zbędnych rzeczy — utrzymuj w tym stanie.

Nie ma potrzeby, żeby robić to wszystko od razu. Możesz sprzątać po kawałku, dziesięć–piętnaście minut dziennie, lub więcej, gdy masz czas i ochotę. Jeżeli chcesz, możesz zaplanować jeden pełny weekend na sprzątanie, ale nie jest to konieczne, gdyż i tak z czasem osiągniesz cel.

System Oczyszczania

Oto prosty sposób na skuteczne oczyszczenie domu:

  1. Rozpocznij od płaskich powierzchni, zajmując się jedną naraz. Blat kredensu, stołu, kawałek podłogi, regał, dno szafy. Postaraj się skupić tylko na jednej półce lub jednej szufladzie w danym momencie.
  2. Zdejmij wszystko z powierzchni (lub wyjmij z półki w szafie, zdejmij z regału). Ułóż na jedną kupkę. To będzie twoje tymczasowe miejsce pracy.
  3. Weź jedną rzecz z kupki i podejmij szybką decyzję: czy używasz tej rzeczy regularnie i lubisz to robić? Używałeś jej w ciągu ubiegłych sześciu miesięcy? Jeżeli tak, odłóż ją na bok, na kupkę rzeczy, które zostają. Jeżeli nie, włóż ją do kartonu z rzeczami do rozdania lub wyrzuć do kosza. Możesz również ewentualnie włożyć przedmiot do pudła oznaczonego „być może”, jeżeli nie możesz się zdecydować (pisałem o tym nieco wcześniej).
  4. Powtórz punkt 3. z każdą rzeczą z kupki. Jedna rzecz naraz, podejmuj szybkie decyzje. Rób tak dopóty, dopóki nie skończysz. Nie ma co się zbytnio rozwodzić nad pojedynczymi rzeczami. Efektem pracy będą dwie kupki: to, co zostaje oraz to, co rozdasz (i ewentualnie pudło „być może”).
  5. Teraz wyczyść powierzchnię, z której wziąłeś rzeczy do posortowania. Następnie odłóż na nią to, co zdecydowałeś się zostawić. Staraj się nie upychać rzeczy — jeżeli coś się nie mieści, poszukaj innej lokalizacji dla tego przedmiotu.
  6. Karton z rzeczami do rozdania zapakuj do auta i jak najszybciej wywieź do organizacji, która się zajmie jego zawartością. Może to być kościół, może to być przytułek lub instytucja charytatywna — wybór należy do ciebie. Następnie wynieś śmieci, a pudło „być może” włóż do schowka lub wynieś na strych. Gotowe!

Powtórz ten proces dla pozostałych płaskich powierzchni i pojemników.

Fragment pochodzi z książki „Minimalizm” Leo Babauty.

szybkie czytanie i nauka

Uczenie się „równoległe”

7 września 2021

Jak uczyć się jednocześnie dwóch rzeczy?

Szukając optymalnych form uczenia się, zawsze zwraca się uwagę na potrzebę silnej koncentracji na wykonywanym zadaniu. Koncentracja to nic innego, jak umiejętność utrzymywania przez dłuższy czas uwagi na temacie, którym się zajmujemy. Spotykamy się jednak w życiu codziennym z sytuacjami, w których potrafimy wykonywać dobrze dwie różne czynności w tym samym czasie, np. oglądać film i czytać książkę, rozmawiać i przeglądać z uwagą nasz terminarz, czy chociażby prowadzić samochód i rozważać w głowie ważne kwestie. W takim razie bardzo interesujące wydaje się pytanie, czy z równym powodzeniem możemy wykorzystać podobny mechanizm, gdy przyswajamy nową wiedzę. Jeden bezsporny dowód na to, że jest to możliwe, to niewątpliwie mapy myśli. Kiedy je tworzymy, synchronicznie pracują ze sobą obie części naszego mózgu.

Od kilkunastu lat prowadzone są badania nad możliwością równoległego przetwarzania informacji przez człowieka. Początek to lata 50. ubiegłego stulecia, kiedy to amerykański naukowiec Roger Sperry przeprowadził serię eksperymentów z udziałem ludzi, których półkule mózgowe zostały rozdzielone przez przecięcie ciała modzelowatego. Sperry odkrył, że badani z „podzielonym mózgiem” potrafili wykonywać dwie zupełnie niezwiązane ze sobą czynności jednocześnie, np. rysować jedną ręką, pisząc w tym samym czasie drugą. Eksperymenty prowadzone m.in. przez Gordona Drydena, Jeanette Vos i Sheilę Ostrander pokazują, że jednoczesne przyswajanie informacji z dwóch różnych źródeł może być jak najbardziej efektywne, jeżeli natura tych informacji wymaga zaangażowania oddzielnie lewej i prawej półkuli mózgowej oraz tylko jedno z zadań wymaga pełnej koncentracji. Dzięki temu przekaz skierowany jest równolegle do świadomej i nieświadomej części umysłu. Tak się dzieje, gdy np. uważnie czytasz książkę i słuchasz w tym samym czasie lekcji języka obcego (z głośnością ustawioną na poziomie granicy słyszalności). Oczywiście taka nauka będzie efektywna, gdy wytrenowany umysł nie będzie traktował czynności równoległej jako elementu zakłócającego.

Mówi się, że Cezar, Mahomet czy Napoleon potrafili jednocześnie wykonać dwie różne operacje myślowe — takie jak prowadzenie rozmowy i pisanie listu. We wczesnych latach 20. ubiegłego wieku prawdziwą furorę na swoich pokazach robił Harry Kahne, który potrafił wykonać sześć rzeczy jednocześnie, związanych z pisaniem (obiema rękami, stopami i ustami), czytaniem i liczeniem. Polecam Ci gorąco książkę „Zwielokrotnianie umysłu”, w której nie tylko przeczytasz o tych niezwykłych wyczynach, ale również poznasz ćwiczenia, dzięki którym możesz opanować podobne umiejętności.

Jak wiesz, wszystko jest kwestią treningu i wprawy. Zacznij trenować mózg w umiejętności uczenia się równoległego, np.:

  1. Słuchaj radia, sporządzając jednocześnie mapę myśli z czytanej książki.
  2. Oglądaj film i równocześnie śpiewaj znaną Ci piosenkę.
  3. Oglądaj jednocześnie dwa różne programy telewizyjne na dwóch odbiornikach.
  4. Wykonując proste działania matematyczne (np. mnożenie), pokoloruj książeczkę z rysunkami.
  5. Zaśpiewaj tekst jednej piosenki na melodię innej.

Fragment pochodzi z książki „Ale urwał!” Andrzeja Bubrowieckiego.

Wyszukano w Google m.in. przez frazy:

relacje i związki

DETEKTOR PANTOFLARSTWA (test dla niej i dla niego)

24 sierpnia 2021

DLA NIEGO

Suma odpowiedzi na TAK:
Suma wszystkich odpowiedzi: 28

Każda odpowiedź na TAK, zwłaszcza jeżeli wspomniana sytuacja się powtarza, może być sygnałem, że źle się dzieje w Waszym związku. Im więcej zaznaczyłeś TAK, w tym gorszym stanie jest Wasza relacja. Żadna z tych sytuacji nie wydarzyłaby się, gdybyś w oczach swojej partnerki nie utracił pierwotnej wartości, którą kiedyś w Tobie widziała. Tak było na początku mojego związku – wszystkie odpowiedzi zaznaczyłbym na NIE, po czym z czasem coraz więcej pojawiało się odpowiedzi na TAK, a im dłużej trwał związek, tym więcej i więcej ich było. Jeżeli niepokojąco dużo razy zaznaczyłeś TAK, to nieświadomie mogłeś stać się pantoflem. Uświadomienie sobie tego faktu to już – uwaga! – 50% sukcesu. Teraz możesz coś z tym zrobić.

Fragment pochodzi z książki „Byłem Pantoflem” (autor: Andrzej Kraczla).

DLA NIEJ

Suma odpowiedzi na TAK:
Suma wszystkich odpowiedzi: 29

Każda odpowiedź na TAK, zwłaszcza jeżeli wspomniana sytuacja się powtarza, jest sygnałem, że źle się dzieje w Waszym związku. Zapewne do żadnej z tych sytuacji by nie doszło, gdyby Twój facet zachowywał się jak prawdziwy mężczyzna. Im więcej zaznaczyłaś TAK, w tym gorszym stanie jest Wasza relacja i tym bardziej zdominowałaś swojego partnera. Z jednej strony możesz czuć się z tym komfortowo, bo robisz, co chcesz, i on też robi, co chcesz. Z drugiej strony możesz czuć do niego pogardę, bo nie czerpiesz szczęścia z tego związku. Jeżeli zaznaczyłaś 14 i więcej razy TAK, to czas się poważnie zastanowić, co dalej zrobisz ze swoim związkiem. Szansa na to, że na tym etapie mężczyzna sam się domyśli, jak ma się zachowywać, jest minimalna. Jeżeli zaznaczyłaś 20 i więcej odpowiedzi na TAK, to oficjalnie możesz przyznać partnerowi dyplom pantoflarza! 🙂

Jeżeli nie zaznaczyłaś żadnej odpowiedzi, to gratuluję cudownego związku! Masz niesamowite szczęście i mogę w sekrecie powiedzieć, że zapewne wiele Twoich koleżanek zazdrości Ci mężczyzny. Z lektury książki „Byłem pantoflem. Odkryj sekretny mechanizm niszczący związki” dowiesz się, jak myśli mężczyzna, który jest pantoflarzem, a jak prawdziwy mężczyzna. Ta wiedza to skarb, który wskazuje, jakich zachowań szukać u mężczyzny, aby upewnić się, że wybrałaś idealnego partnera. Uwaga: Jeżeli jesteś w związku z pantoflem, to możesz rozważyć, aby podarować swojemu mężczyźnie w prezencie tę książkę. Jednak przestrzegam, proces wychodzenia z pantoflarstwa jest bolesny dla obu stron – to jak wyrwanie martwego zęba. Jest to konieczne, aby potem było dobrze. Warto jednak zdawać sobie sprawę z tego, że nikt nie przewidzi, jak zachowa się Twój partner, gdy uświadomi sobie, do czego doprowadził. Jeżeli wciąż Cię kocha – a jest na to duża szansa – to będzie się starał wszystko naprawić. Będzie się to jednak wiązać z utratą przez Ciebie części kontroli, tak jak było na początku Waszego związku.

Niezależnie do tego, jaką decyzję podejmiesz, życzę Ci dużo szczęścia!

Fragment pochodzi z książki „Byłem Pantoflem” (autor: Andrzej Kraczla).

Wyszukano w Google m.in. przez frazy:

relacje i związki

Cztery rodzaje relacji damsko-męskich

20 sierpnia 2021
Cztery rodzaje relacji damsko-męskich

W uproszczeniu można wyróżnić cztery typy relacji pomiędzy mężczyzną a kobietą. Interesuje nas moment, w którym dwie osoby jeszcze nie wiedziały o swoim istnieniu, na przykład jeden dzień przed poznaniem się. Jak czuli się w tym momencie? Jakie myśli i emocje dominowały w ich umysłach? Zmienną jest tutaj to, jak czuje się osoba sama ze sobą: czy czuje spełnienie, cieszy się każdym dniem i drogą, która podąża, czy bardziej czuje pustkę i desperacko szuka sposobu, jak tę pustkę wypełnić. Wyróżniamy więc cztery takie relacje:

a) Nieczujący szczęścia mężczyzna – nieczująca szczęścia kobieta
b) Nieczujący szczęścia mężczyzna – czująca szczęście kobieta
c) Czujący szczęście mężczyzna – nieczująca szczęścia kobieta
d) Czujący szczęście mężczyzna – czująca szczęście kobieta

Nieczujący szczęścia mężczyzna – nieczująca szczęścia kobieta

Świat jest pełen ludzi, którzy pędzą w pogoni za szczęściem. Liczą na to, że gdy w końcu kupią swój wymarzony samochód, awansują w pracy lub zmienią ją na lepszą, pojadą na wakacje w tropikach czy w końcu znajdą swoją drugą połówkę i wezmą ślub, to wtedy zaznają szczęścia.

Problem w tym, że takie podejście ma kilka wad. Skoro zakładamy, że dopiero osiągnięcie celu da nam szczęście, to cała droga do niego, często kręta i wyboista, może nam się wydawać katorgą pełną cierpienia, a przecież przez większość życia będziemy w drodze. Czy to oznacza, że przez cały ten czas mamy czuć się nieszczęśliwie? Z drugiej strony co zrobisz, jeśli po osiągnięciu celu jednak nie zaznasz szczęścia?

Miałem tak przez długi czas, gdy wydawało mi się, że osiągnięcie dochodu rzędu dziesięciu tysięcy złotych miesięcznie doprowadzi mnie do pełnej satysfakcji i od tego momentu będzie już tylko z górki. Problemem nie było te magiczne dziesięć tysięcy złotych, tylko mój sposób myślenia. Po pierwsze podświadomie umysł obawiał się, co się stanie, jeżeli po osiągnięciu celu jednak nie zaznam szczęścia, i sprytnie sabotował moje poczynania, aby przypadkiem nie doznać zawodu. Chronił mnie tym samym przed porażką i bólem. Po drugie sama droga do celu nie sprawiała mi frajdy. Po trzecie w zakamarkach umysłu krążyła myśl, że gdy w końcu osiągnę cel, to co dalej? Będę musiał wyznaczyć kolejny, a to zasiewało niepewność, ponieważ groziło opuszczeniem bezpiecznej strefy komfortu. W relacji kobiety z mężczyzną jest podobnie. Jeżeli bliskie jest Ci podejście, zgodnie z którym zaznasz szczęścia wtedy, gdy znajdziesz drugą połówkę, tę wyjątkową, jedyną i niepowtarzalną – i do końca życia będziecie żyć w radości, to ostrzegam, kroczysz drogą pełną niebezpieczeństw, na której końcu spotkasz rozczarowanie i cierpienie.

To bez wątpienia jedna z tragiczniejszych sytuacji, w jakich mógłbyś się znaleźć.

Mija dzień za dniem i żyjesz normalnym życiem, przy czym wewnątrz czujesz pustkę i po czasie możesz właśnie zacząć myśleć w wyżej opisany sposób. Zaczynasz patrzeć na potencjalne kobiety z nadzieją, że gdy w końcu poznasz tę właściwą, wtedy ona ugasi pożar samotności i da Ci szczęście, którego tak pragniesz.

Dokładnie tak samo może czuć kobieta. Może być w tym stanie, będąc jeszcze młodą dziewczyną bez większych doświadczeń z mężczyznami, nie wiedząc, co tak naprawdę świat może jej zaoferować. Może nie posiadać wiedzy i zrozumienia, jak świadomie zarządzać swoimi emocjami i odczuciami. Może być też kobietą po przejściach, która była już w jednym czy kilku związkach, ale nigdy nic z nich nie wychodziło. Odczarowując słowo „wychodziło” – mam na myśli, że nie czuła długofalowo szczęścia w tych związkach. Obecnie liczy na to, że gdy znowu pozna kogoś wartościowego, to w końcu zakocha się tak naprawdę, a jej partner wypełni pustkę w jej sercu i będą żyli długo i szczęśliwie.

Gdy dwie osoby z takim podejściem trafią na siebie i zapałają chęcią nawiązania bliższej znajomości, wtedy na początku może być nawet dobrze. Pierwotny haj zakochania, niewiele różniący się od stanu po zażyciu narkotyków, powoduje, że wszelkie wady i negatywne zachowania drugiej osoby mogą zejść na dalszy plan.

Bardzo szybko jednak oboje zaczną ograniczać sferę wolności swojej drugiej połówki. Bierze się to stąd, że pojawia się strach przed utratą bliskiej osoby. Dlatego wszelkie sposoby na ograniczenie ryzyka tego zdarzenia wydają się jak najbardziej racjonalne. Krok po kroku może się okazać, że Twojej wybrance nie do końca pasuje, że spotykasz się ze swoimi wieloletnimi przyjaciółmi. Oni mogą widzieć, jak negatywny wpływ ma na Ciebie, więc na wszelki wypadek dla niej lepiej, żebyś się z nimi nie spotykał, bo jeszcze zainspirują Cię do zmian. Może ona oczekiwać ograniczenia Twoich kontaktów z koleżankami – to przecież potencjalna konkurencja. Dokładnie te same oczekiwania mogą płynąć ze strony mężczyzny w kierunku kobiety.

Nieuniknione będą też częste kłótnie, ponieważ oboje w swoich mniemaniach starają się z całych sił, aby związek trwał, a z każdym tygodniem czują coraz mniej szczęścia. Nawiązując do opowieści z motylem, można powiedzieć, że każde z nich coraz mocniej zaciska dłoń, raniąc przy tym bezbronnego motylka.

Niesamowite jest to, że osoby potrafią tkwić w takich relacjach latami. Życzę Ci, abyś nigdy się w niej nie znalazł, a jeżeli już w niej jesteś, to zastanów się, czy na pewno chcesz tam spędzić kolejne miesiące czy lata swojego życia.

Fragment pochodzi z książki „Byłem Pantoflem” (autor: Andrzej Kraczla).

Nieczujący szczęścia mężczyzna – czująca szczęście kobieta

W tym przypadku szansa na trwały związek, dający satysfakcję obu partnerom, jest minimalna. Jeżeli w ogóle kobieta po pierwszym spotkaniu będzie chciała kontynuować znajomość, to bardzo szybko okręci sobie partnera wokół palca. Stanie się tak, ponieważ w oczach mężczyzny będzie jak anioł. Nie dość, że będzie czuł do niej pociąg fizyczny, to jeszcze będzie mu imponować jej pozytywne nastawienie do życia. Jest szansa, że podświadomie będzie się czuł jak ten gorszy, w związku z czym z dużym prawdopodobieństwem będzie spełniać każdą jej prośbę, nawet wtedy, gdy doprowadzi to do obniżenia jego wartości, z czego może w ogóle nie zdawać sobie sprawy. Często u mężczyzny pojawiają się wtedy niemoc i frustracja. Dla kobiety będzie to na dłuższą metę męcząca i ograniczająca relacja, ponieważ początkowy efekt zauroczenia może szybko minąć.

Z drugiej strony to, co będzie się nasilać, to ciągła potrzeba upewnienia się mężczyzny co do oddania kobiety. Bojąc się, że może ją stracić, będzie jeszcze bardziej nieświadomie obniżać swoją wartość i pogarszać swoją pozycję w relacji. Jeżeli nic się nie zmieni w podejściu faceta, to jest duże ryzyko, że partnerka w końcu poczuje się jak w złotej klatce i zakończy związek. Ewentualnie jeżeli będzie czerpać z niego wymierne korzyści finansowe, to kontakty z partnerem ograniczy do niezbędnego minimum, a poza związkiem znajdzie sobie kochanka jako alternatywę. Przywilej zakończenia związku będzie całkowicie po jej stronie, a jego ostateczny koniec najprawdopodobniej będzie niespodziewanym ciosem dla mężczyzny.

Jak rozpoznać, że jesteś w takiej relacji? Kobieta będzie dawać Ci sygnały, że jeżeli odejdziesz, to ona poradzi sobie bez problemu. Może przykładowo powiedzieć, że „droga wolna”, bo wielu innych mężczyzn się nią interesuje, i będziesz czuł, że to jest prawda. Będzie reagować spokojem na wszelkie Twoje próby wywarcia na nią presji. Raczej będzie unikać kłótni i będzie się starać łagodzić napięte sytuacje. Musisz też liczyć się z tym, że w finalnym rozrachunku, jeżeli nie będzie otrzymywać ze związku ciepła i wsparcia, a zamiast tego dostanie pretensje i zaborcze podejście – całkowicie uzasadnione będzie, że zacznie szukać poza związkiem pozytywnych chwil i emocji.

Czujący szczęście mężczyzna – nieczująca szczęścia kobieta

Od razu wpadła Ci w oko. Gdy patrzyłeś jej w oczy, to czułeś, jak miękną Ci nogi. Z wyglądu i charakteru była idealna. Dokładnie taka kobieta, jaką sobie wymarzyłeś. Jedyne, o czym myślałeś, to jak najszybciej znaleźć się z nią w łóżku.

Czułeś się wyśmienicie wtedy, kiedy robiła śniadanie czy kolację. Kiedy po raz kolejny, gdy miałeś ochotę na seks, dobrała się do Ciebie z własnej inicjatywy. Kiedy zrobiła Ci kolejną niespodziankę – życie jak w bajce.

Początkowy stan zakochania przesłaniał motywacje, które stały za staraniami kobiety. Nikt nigdy nie nauczył jej, że szczęście to nawyk, który trzeba samemu wypracować. Ona wciąż szuka na zewnątrz. Traci życie na poszukiwaniu kogoś, to wypełni tę pustkę, kto ukoi jej głód szczęścia i potrzebę bycia kochaną.

Gdy Cię zobaczyła, poczuła to coś. Z każdym kolejnym spotkaniem coraz bardziej wkręcała się w Waszą relację, dawała od siebie coraz więcej. Robiła tak, bo zwrotnie czuła szczęście płynące od Ciebie, które wypełniało pustkę w jej sercu.

Mogłeś pomyśleć: „Tworzymy idealny związek. Mam idealną partnerkę – chwilo, trwaj”.
– Chciałabym, żebyśmy więcej czasu spędzali razem – zawołała z drugiego pokoju.
– Spędzamy razem każdą wolną chwilę, kochanie – odpowiedziałeś z uśmiechem, w końcu to świetnie, że chce spędzać z Tobą tyle czasu.
– No tak, tylko wiesz, tak bardzo za tobą tęsknię, gdy nie ma cię w pobliżu. Może zamiast pójść jak co tydzień na spotkanie z kolegami, zostaniesz i spędzimy ten czas razem? – zapytała kuszącym głosem, niespodziewanie stając przed Tobą w szpilkach i erotycznej bieliźnie.

To mogła być prośba o ograniczenie spotkań z kolegami, może efekt drobnej sprzeczki o to, że utrzymujesz kontakt z koleżankami, a może o to, że masz swoje pasje, kawałek swojego świata, do którego nie ma dostępu.

Gdy taka sytuacja zdarzy się raz na jakiś czas, to nic wielkiego – każdy potrzebuje czasem więcej obecności bliskiej osoby. Gorzej, kiedy z perspektywy czasu zaczynasz zauważać, że małymi krokami oddaliłeś się od swoich znajomych. Gdy pojawią się dzieci, będzie to zapewne nieuniknione. Mimo wszystko gdy znajdziesz się w takiej sytuacji, spróbuj wyczuć intencję, jaka stoi za słowami dziewczyny.

Zawsze starała się, aby było Ci jak najlepiej, i w zamian otrzymywała Twoje ciepło. Wszystko było w porządku. Jednak ulatniający się z czasem efekt zakochania odkrywa strach i pustkę głęboko w jej duszy. Całkowicie nieświadomie zacznie domagać się coraz więcej uwagi, aby zasypać tę próżnię. Jeżeli nic się nie zmieni w tym, jakie ma podejście do szczęścia, to będzie tylko gorzej. Z biegiem czasu zaczniesz odczuwać coraz więcej negatywnych emocji z jej strony. Będziecie się coraz częściej kłócić. Możesz mieć poczucie, że tracicie czas na niepotrzebne sprzeczki. W końcu czujesz się świetnie sam ze sobą i chcesz dzielić się tym szczęściem z kobietą, którą kochasz. Przy czym z czasem zaczniesz dostrzegać, że zdecydowanie więcej złego niż dobrego otrzymujesz z tej relacji. Zauważysz, że nie jesteś w stanie wytłumaczyć sobie jej dziwnego zachowania, takiego jak kłótnia o to, że rozmawiasz z koleżanką, o kolejne wyjście z kolegami, o to, że za mało czasu spędzacie razem.

Może zacząć dochodzić do przykrych scen zazdrości z jej strony. Może pojawić się problem z alkoholem i innymi używkami. Bądź też gotów na to, że spróbuje użyć seksu jako broni. Czy możesz mieć jakiekolwiek pretensje? Oczywiście, że nie. Możesz pragnąć ją zmienić. Zdecydowanie! W końcu tyle czasu jesteście już razem i naprawdę ją kochasz. Jednak zastanów się, jak trudno jest zmienić się samemu, gdy się tego bardzo chce, a następnie odpowiedz sobie na pytanie, czy łatwiej będzie Ci zmienić kogoś innego.

Często jedynym wyjściem może okazać się zakończenie związku. W dłuższej perspektywie zerwanie może być szansą dla kobiety na chwilę refleksji i rozpoczęcie poszukiwania szczęścia w samej sobie.

Doświadczyłem tego osobiście, gdy po jakimś czasie po rozstaniu otrzymałem od jednej ze swoich byłych książkę „Ja jestem OK – ty jesteś OK” Thomasa A. Harrisa z jasną sugestią, że nasz związek dał jej dużo do myślenia i zrozumiała, jakie źródło miały jej niszczące zachowania. W jej przypadku, jak u wielu innych, miały one swoje podłoże w dzieciństwie. Polecam Ci tę książkę z całego serca.

Czujący szczęście mężczyzna – czująca szczęście kobieta

Taka relacja to Święty Graal związków. Gdy oboje odnajdują szczęście w codziennych chwilach, wtedy połączenie ich podejść sprawia, że dwa plus dwa nie równa się ani cztery, ani pięć, ani sześć, tylko jeszcze więcej. Gdy oboje są zorientowani na dawanie, mogą skupić się na tym, aby na zewnątrz osiągać coraz to nowe szczyty. Wzajemnie wspierają się w pracy i w domu. Doskonale zdają sobie sprawę, że są ze sobą wyłącznie dlatego, że chcą, a nie dlatego, że muszą. Gdyby jakimś cudem okazało się, że ich związek musi się zakończyć, to bez problemu sobie poradzą. Ta świadomość tym bardziej cementuje relację. Gdy brałem się za napisanie tego fragmentu książki, to uświadomiłem sobie, że nie bardzo jest o czym pisać. Jest to po prostu wzór relacji. Życzę Ci takiej relacji z całego serca.

Fragment pochodzi z książki „Byłem Pantoflem” (autor: Andrzej Kraczla).

Wyszukano w Google m.in. przez frazy:

relacje i związki

Pantoflarz – czyli kto?

18 sierpnia 2021

Nadszedł czas, aby odpowiedzieć na pytanie, kim jest tytułowy pantofel. Jest to mężczyzna, którego związek znajduje się w fazie trzeciej. Taki mężczyzna jakiś czas temu utracił wartość w oczach swojej kobiety i obecnie najlepszym określeniem odczuć kobiety względem niego jest pogarda. Poprzez swój brak doświadczenia oraz brak wiedzy w zakresie relacji damsko-męskich nie rozumie delikatnej gry, która toczy się pomiędzy partnerami. Jego umysł żyje w świecie halucynacji na temat związku wykreowanych przez kolorowe czasopisma, podpowiedzi równie nieświadomych przyjaciół i koleżanek oraz hollywoodzkich filmów.

Jest to mężczyzna, który zatańczy tak, jak ona mu zagra. Spełnia wszystkie życzenia i prośby swojej kobiety w nadziei, że w ten sposób wkupi się w jej łaski. Nieświadomie pokazuje całkowity brak szacunku do samego siebie oraz bierność w prowadzeniu związku.

Godzi się na traktowanie, na które nigdy by nie pozwolił pewny siebie mężczyzna – na przykład wchodząc w związek małżeński, przyjmuje nazwisko rodowe kobiety. To drastyczny przykład zachowania, które nie tylko pokazuje całkowitą uległość mężczyzny, lecz także stoi w opozycji do wielowiekowej tradycji, w której to kobieta przyjmuje nazwisko męża.

Pantofel to mężczyzna, który panicznie boi się rozpadu związku, myśląc, że drugiej tak wartościowej kobiety już w życiu nie pozna. Ten sposób myślenia stoi w oczywistej sprzeczności z punktem widzenia samca alfa, który jest gotowy w każdej chwili zakończyć związek. Paradoksalnie takie podejście cementuje przywiązanie kobiety i trwale scala związek. Dlaczego tak się dzieje? – zapytasz. Ponieważ kobieta będzie czuła nieustanny pozytywny haj hormonalny związany z brakiem możliwości owinięcia mężczyzny wokół swojego palca. Chodzi tutaj o słynne zdanie: „Nie chodzi o to, aby złapać króliczka, tylko o to, aby go gonić”.

Tak jak alkoholik, pantoflarz też często nie zdaje sobie sprawy z tego, że problem tkwi w nim samym, w związku z tym nie podejmuje właściwych działań w celu poprawy swojej sytuacji. Zamiast tego szuka winny u innych, w tym u swojej partnerki – to ona jest źródłem wszelkich nieszczęść. Przecież on się stara z całych sił. Często rzeczywiście tak jest. Gdy sam byłem w tym stanie, absolutnie nie dopuszczałem do siebie myśli, że cokolwiek robię źle. Dopiero po trzech latach (TRZECH LATACH!), zainspirowany przez mojego przyjaciela, który zachęcił mnie do zgłębienia tematu relacji damsko-męskich, zacząłem desperacko poszukiwać wiedzy i tak zaczęła się moja droga wychodzenia z pantoflarstwa.

Fragment pochodzi z książki „Byłem Pantoflem” (autor: Andrzej Kraczla).

Dlaczego napisałem tę książkę?

Kilka lat minęło od pierwszej myśli, aby popełnić tę książkę, do chwili, w której napisałem te słowa. Publikacja opisuje drogę od niedoświadczonego młodego mężczyzny i pierwszego związku do narzeczeństwa, w którym popełniłem chyba wszystkie możliwe błędy. Każdy rozdział zakończony jest podsumowaniem oraz wskazaniem, jak warto się zachować w danej sytuacji z pozytywnym skutkiem dla związku.

Od zakończenia opisywanej historii minęło kilka ładnych lat. W tym czasie odbyłem całą masę szczerych rozmów zarówno z kobietami, jak i z mężczyznami. Kobiety opowiadały mi, jak to jest być z pantoflem. Opowiadały o tym, że tak naprawdę to nic przyjemnego i pomimo posiadania kontroli w związku jednak nie czują w takiej relacji szczęścia. Z drugiej strony mężczyźni raz za razem opowiadali mi tę samą historię: na początku było cudownie, a potem – nie wiadomo kiedy – związek zaczął się sypać.

Obie strony opowiadały bardzo podobne historie, których przebieg można zawrzeć w jednym schemacie. Nazwałem go sekretnym mechanizmem niszczącym związki. Dlaczego sekretnym? Ponieważ mimo że w dzisiejszych czasach wiedza jest ogólnie dostępna, to jednak powszechność separacji, rozwodów czy związków, w których miłość już dawno się wypaliła, sugeruje, że większość z nas nie ma pojęcia, jak budować i pielęgnować związek tak, aby czerpać z niego satysfakcję w długim terminie.

Równocześnie prześledziłem mnóstwo badań i zapoznałem się z wypowiedziami ekspertów, książkami czy publikacjami. Co najważniejsze, sprawdzałem zdobytą wiedzę w praktyce w związkach, w których byłem. Według Głównego Urzędu Statystycznego średnio w Polsce rozwodzi się 62 tysiące małżeństw rocznie. Ta liczba rośnie z każdą dekadą pomimo faktu, że w naszym kraju od dłuższego czasu nie przybywa mieszkańców. Pamiętajmy – co jest oczywiste – że każda para, która się rozwiodła, kilka lub kilkanaście lat wcześniej wzięła ślub. Z dużym prawdopodobieństwem możemy więc założyć, że wchodząc w związek małżeński, młodej parze nawet do głowy nie przyszło, że kiedyś się rozwiodą. Wynika z tego, że w trakcie małżeństwa czy też nieformalnego związku musi zachodzić proces, który jest powszechny i który w wielu przypadkach kończy się rozwodem. Po rozmowach przeprowadzonych z ponad tysiącem kobiet i mężczyzn dochodzę do wniosku, że w dużej mierze odpowiada za to wspomniany sekretny mechanizm niszczący związki.

Fragment pochodzi z książki „Byłem Pantoflem” (autor: Andrzej Kraczla).

Wyszukano w Google m.in. przez frazy:

rozwój osobisty i osiąganie celów

Zaprogramowanie przez enkulturację

16 lipca 2021

Innym aspektem myślenia i otwartego umysłu jest nasze zaprogramowanie poprzez enkulturację. „Enkulturacja” to uczone słowo na określenie wszystkiego, czego uczymy się od naszego kulturowego otoczenia od chwili naszych narodzin. Te wpływy pochodzą z całej kultury, w której żyjemy, od naszych przyjaciół, ludzi, których spotkaliśmy, rodziny (a przede wszystkim rodziców), naszych kontaktów z władzami (nauczycielami, policjantami, urzędnikami itd.)… Czyli praktycznie od każdej osoby, rzeczy czy miejsca, z którymi mieliśmy w życiu do czynienia.

To naprawdę sporo wpływów, a wszystkie one programują naszą psychikę, nasz umysł w jakiś sposób, tak że stajemy się kimś innym, niż jesteśmy naprawdę. Enkulturacja wywołuje w nas liczne uprzedzenia, antypatie, irracjonalne skłonności, a także wiarę, że pewne rzeczy są „złe” albo „dobre”, nie dlatego, że takie są, tylko dlatego, że „tak nas życie nauczyło”.

Enkulturacja oczywiście ma też swoje istotne zalety, bo dzięki niej możemy żyć w społeczeństwie, nie podejmując co chwilę trudnych i wymagających długich deliberacji decyzji, tylko czyniąc wiele rzeczy w miarę automatycznie. Jednak w wyniku naszej enkulturacji niemal wszyscy spośród nas mają skłonność do zamykania się na wiele możliwości, nieeksplorowania wielu możliwych, a potencjalnie korzystnych dróg postępowania, ponieważ bezmyślnie określamy je jako „złe”.

Nasze zaprogramowanie przez enkulturację, szczególnie to najwcześniejsze, w dzieciństwie, przez naszych rodziców i resztę rodziny, było oczywiście przeważnie dokonane w dobrej wierze i miało na celu nauczyć nas funkcjonować w naszej kulturze, społeczności, w tym rodzaju życia, jakie dla nas przewidywano. Część z tego była czyniona świadomie, a część nie. Dużą część z tego, co nasi rodzice robili z nami, robili po prostu dlatego, że ich rodzice tak postępowali z nimi. Jako dzieci zazwyczaj to akceptowaliśmy, jako nastolatki buntowaliśmy się przeciw temu… Potem zaś tak samo czynimy z własnymi dziećmi, ponieważ skoro w końcu wyszliśmy na ludzi, to widać rodzice mieli jednak rację.

Powtórzmy – znaczna część tego programowania jest konieczna, byśmy byli bezpieczni, zdrowi i mogli istnieć wśród ludzi. Inna jednak jego część, także zazwyczaj spora, stanowi po prostu balast dla naszych myśli i hamulec dla naszej kreatywności. To ona zamyka nasz umysł, nie pozwalając podejmować rozsądnych decyzji, nie pozwalając na istotne zmiany, utrzymując nas w przywiązaniu do nie najlepszej przyszłości, ponieważ boimy się ryzyka i nowości. Kiedy pozbędziesz się tej negatywnej części swego zaprogramowania, otwierasz drzwi do wielu nowych możliwości, a tym samym – do sukcesu.

Wiele z tego psychicznego zaprogramowania jest całkiem łatwe do rozpoznania. Każdy z nas ma w głowie nagraną taśmę z tego rodzaju programami. Czy nigdy nie łapiesz się na tym, że zaczynasz brzmieć jak Twoja własna matka? Albo powtarzać zdania, które lubił powtarzać Twój dziadek? Albo reagować na coś w dany sposób tylko dlatego, że „to jest właśnie jedyny prawidłowy sposób reakcji na takie coś”? Albo odczuwać do czegoś niechęć, ponieważ zawsze ją odczuwałeś? To wszystko są właśnie te zaprogramowane taśmy.

Zaprogramowanie powoduje przywiązanie do przyszłości – lub raczej przywiązanie do zaprogramowania dokonanego w przeszłości. Takie przywiązanie powoduje negatywne myśli i wypowiedzi, niepotrzebne samoograniczenia w działaniu, nieadekwatne reakcje na wydarzenia. A często także psychiczny przymus podobania się każdemu bez różnicy i tego, by zawsze być „grzecznym chłopczykiem” czy „grzeczną dziewczynką”, choćbyśmy mieli już własne prawnuki. Żadna z tych rzeczy nie sprzyja otwartości umysłu i z pewnością nie przyczyni się do osiągnięcia wymarzonych celów.

To, co sam o sobie mówisz. Oto parę drobnych przykładów tego, co sami o sobie potrafimy mówić – w myślach albo głośno. Są to takie jakby etykietki, które sami sobie przyklejamy, i które nas naprawdę niesamowicie ograniczają:

  • Nie jestem dość dobry do tej pracy.
  • Nie jestem dość atrakcyjny, by ta dziewczyna ze mną się umówiła.
  • Jestem zbyt nieśmiały.
  • To mi się nigdy nie udaje (albo jeszcze dużo gorsza wersja: „To mi się nigdy nie uda”).
  • Mój ojciec miał rację. Nigdy nic wielkiego nie osiągnę.
  • Nie powinienem za wiele oczekiwać od życia. Jak człowiek jest w porządku, nie stanie mu się krzywda. A jeśli się szarpie i mu się nie udaje, to dopiero wychodzi na głupka!

W ten sposób sami sobie przyklejamy metki z negatywnymi ocenami, które nas następnie niesamowicie ograniczają. A przecież to tylko drobna część tego, co złego na swój własny temat potrafi, w ciągu choćby jednej doby, powiedzieć całkiem normalny, psychicznie zdrowy i ogólnie w porządku człowiek!


Brakuje Ci celu w życiu?

Zdobądź ZA DARMO legendarnego ebooka Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu” Superumysł oraz Określony Cel Główny.

Prawa Sukcesu Napoleon Hill
  • Wreszcie skupisz się na tym, czego naprawdę pragniesz.
  • Dowiesz się, na czym w rzeczywistości polega PLANOWANIE i jaką ma moc w realizacji Twoich celów.
  • Poznasz 4-stopniową formułę, która pozwoli Ci zająć się w życiu tym, co przynosi Ci najwięcej satysfakcji i zysków

Większość tych samoumniejszających stwierdzeń pochodzi bezpośrednio z naszego zaprogramowania. Poniekąd to zadziwiające, jak niewielu ludzi na tym najlepszym ze światów naprawdę lubi samych siebie! I naprawdę nie jest to sprawa wesoła, ponieważ to, co ci ludzie o sobie mówią, tak samo niezawodnie definiuje ich rzeczywistość, jak i ich samych. Jest to bowiem nic innego, niż…

Samospełniające się proroctwo — kiedy mówisz, że czymś jesteś, stajesz się tym!

Takie samospełniające się proroctwa, zazwyczaj pochodzące z bardzo wczesnego zaprogramowania, powodują zwątpienie we własne możliwości i lęk za każdym razem, gdy chce się podjąć ryzyko albo komuś czy czemuś zaufać. W takich wypadkach samospełniające się proroctwa ściągają Cię wstecz, do strefy Twego psychicznego bezpieczeństwa, a potem utrzymują w bezpiecznym zamknięciu. Niczym tamte mustangi w zagrodzie. Utrzymują one także Twe oczekiwania – wobec siebie, wobec innych, wobec świata – na niskim poziomie, chroniąc Cię wprawdzie w pewnym sensie przed możliwością rozczarowania, ale przede wszystkim – ograniczając Twój potencjał, Twoje zdolności i Twoje szanse. Nie pozwalają Ci w ogóle zwracać uwagi na „zwariowane pomysły”, które mogą być drogą do wymarzonego sukcesu. W końcu – jeśli Twoi rodzice nigdy by czegoś takiego nie brali pod uwagę, to dlaczego Ty miałbyś brać? Prawda?

Potrzeba, by mieć zawsze słuszność. Jest to symptom enkulturacji, z reguły przejęty od jakiejś osoby mającej na Ciebie duży wpływ, na przykład kogoś z rodziców. Niezależnie od wszystkiego, po prostu zawsze musisz mieć rację! Zostałeś w tym względzie zaprogramowany tak silnie, że to się już stało odruchem warunkowym. Będziesz się więc kłócił, aż całkiem zsiniejesz na twarzy. Czy czasem zastanawiałeś się po takiej kłótni, po co Ci to w ogóle było? Przecież sam przedmiot sporu nie miał większego znaczenia, a poza tym sam dostrzegałeś, że Twój przeciwnik ma sporo dobrych argumentów. Cóż, to właśnie jeden ze skutków negatywnej enkulturacji. I akurat to nie przyczyni Ci wielu nowych przyjaciół, sam zresztą na to wpadniesz, jeśli się chwilę zastanowisz.

Aby mieć otwarty umysł i osiągać swe cele, trzeba wyrzec się tej potrzeby, by zawsze mieć rację. Wyrzec się trzeba także samoograniczających wypowiedzi (na głos i w myślach) i w ogóle wszelkiej negatywności, która powstrzymuje Cię przed osiąganiem celów i odnoszeniem sukcesów.

Ćwiczenia

Z pewnością nie zdołasz wypracować otwartego umysłu bez pewnej ilości pracy. Dlatego przy końcu każdego rozdziału znajdziesz ćwiczenia, które Ci pomogą w Twym przedsięwzięciu. Bądź w nich tak uczciwy, jak tylko możesz, w końcu robisz to dla siebie samego. Nie martw się też wynikami, bo nikt poza tobą ich nie ujrzy. Z rzeczy materialnych przyda Ci się zeszyt, taki formatu A4, w którym będziesz prowadził dziennik swej pracy nad sobą. W przyszłości bardzo Ci się takie względnie metodyczne zapiski przydadzą, zresztą – wyniki tych ćwiczeń są Ci potrzebne do wykonania ćwiczeń z następnych rozdziałów.

Ćwiczenie 1 — Zbadaj własne myśli

Przyjrzyj się swojej obecnej życiowej sytuacji i sukcesowi, którego osiągnięcia pragniesz.

  • Zapisz w swym dzienniku swoje cele (jeśli masz ich kilka, wybierz dla potrzeb tego ćwiczenia tylko jeden i używaj go do wszystkich ćwiczeń w tej książce).
  • Zrób sobie na papierze kilka kopii tabeli ukazanej na następnej stronie.
  • Przez następnych siedem dni (nie przeskakując żadnego z nich!) notuj wszelkie swe negatywne myśli, wypowiedzi i działania w pierwszej kolumnie tej tabeli. Notuj je niezależnie od tego, czy w tej chwili uważasz, że przeszkadzają Ci w osiągnięciu Twego celu, czy też nie. Użyj tak wielu kartek z tą tabelą, ilu będziesz potrzebował. Z początku z pewnością nie uchwycisz wszystkiego, ale z biegiem tygodnia z pewnością zaczniesz wyłapywać coraz więcej własnych negatywnych myśli, wypowiedzi i działań.

Ćwiczenie 2 — Wpływ zaprogramowania

Korzystając z tabeli z ćwiczenia 1, zrób następujące rzeczy:

  • Dla każdego „negatywnego” zjawiska (myśli, wypowiedzi, działania) umieszczonego w pierwszej kolumnie tabeli określ, czy wzięło się ono z zaprogramowania (a jeśli tak, to od kogo konkretnie) oraz jak naprawdę mogłeś do tej sytuacji doprowadzić.
  • Następnie określ, za pomocą jakich wypowiedzi na temat samego siebie (bezwiednie) utrzymujesz to negatywne zaprogramowanie w stanie aktywności we własnym życiu oraz dlaczego czujesz potrzebę, by mieć w tej sprawie rację. Rozpocznij każde takie stwierdzenie od słów: „Jeśli nie mam racji, to…”. Na następnej stronie zobaczysz przykład wypełnionej tabeli, co powinno Ci pomóc zrozumieć, o czym mówimy.

Kiedy już wykonasz wszystkie ćwiczenia zawarte w tej książce, możesz jeszcze odczuć potrzebę powrócenia do ćwiczeń 1 i 2 – aż do czasu, gdy stwierdzisz, że ilość i siła Twych negatywnych myśli, wypowiedzi i czynów zdecydowanie się zmniejszyła. A zatem nie pozbywaj się tych dwóch ćwiczeń ze swego dziennika!

Zobacz przykład wypełnionej tabeli:

Fragment pochodzi z książki „Zmień swoje myśli”, której autorem jest Alan Falcone.

szybkie czytanie i nauka

Czytaj szybciej, zrozum lepiej

13 lipca 2021

Zapewne masz swoje własne przemyślenia na temat „Twojego czytania”. Niektórzy z Was zadają sobie pewnie pytanie: a kiedy ja ostatnio sięgnąłem po książkę? Często staramy się usprawiedliwiać nasze nieczytanie brakiem czasu, dużą ilością innych, „ważniejszych” spraw. Co nas, Ciebie, tak naprawdę powstrzymuje przed sięgnięciem po nową książkę? Czy tylko brak czasu?

A ile razy w tym samym czasie kiedy rzekomo nie masz czasu, oglądasz film i później głośno wzdychasz: „Ale nudy!”. A może jest coś innego?

Wyobraź sobie , że masz do dyspozycji dwa samochody. Jeden to stary wysłużony „maluch”, który często odmawia posłuszeństwa. Bywało, że dzięki niemu straciłeś nieraz mnóstwo czasu i nerwów. W Twoim zanadrzu jest również drugie auto. Usiądź wygodnie i pomyśl o swoim wymarzonym samochodzie:

Jakiej jest marki?
Jaki ma kolor?
Jakie jest jego wnętrze?

Jak się czujesz, jadąc nim i mając świadomość, że Twoje ukochane autko zawiezie Cię na miejsce, na czas?

Nie wiem jak Ty, ale ja już wiem, którym autem chciałbym jeździć.

A teraz zastanów się, może sposób naszego czytania jest jak ten maluch: niewydajny i mało skuteczny. A co by się stało gdybyś dostał coś, co pozwoli Ci zwiększyć tempo czytania i do tego więcej z tego zapamiętać? I już słyszę te głosy płynące z Twojej głowy: „Przecież to niemożliwe, przecież tak się nie da”. Pewnie Twój wewnętrzny doradca Ci podpowiada: „O czym ten gościu tu gada? On chce mi powiedzieć, że ja słabo czytam. Jeszcze trochę i zasugeruje mi ,że nie potrafię czytać.”

Nie, nie. Stop. Dość tych bzdur.

To są właśnie nasze przekonania o tym, że coś jest niemożliwe, że czegoś się nie da. Myślimy, że wiele rzeczy jest po prostu nie dla nas, że została stworzona mała grupka osób, które są w stanie dokonać takich poczynań, a my na pewno do nich nie należymy.

Czy byłeś kiedyś małym dzieckiem? Cóż za pytanie ? Każdy z nas był. Ja dalej jestem. Przypomnij sobie lub zapytaj najbliższych, jak to było z jazdą na rowerze. Kiedy pierwszy raz przewróciłeś się i nie miałeś ochoty na dalszą jazdę. Ocierałaś łzy, krzycząc na cały głos: „Ja nigdy nie nauczę się jeździć na tym wstrętnym rowerze!”. Teraz pewnie uśmiechasz się do siebie, wspominając tamte czasy. Czy dzisiaj też byś powiedział swojemu dziecku, młodszemu koledze/koleżance, że jazda rowerem to coś arcytrudnego?

(…)

Średnie tempo czytania wynosi około 150 – 250 słów na minutę, a jak udowodnili naukowcy z amerykańskich instytutów (np. Prinston), jest to mniej więcej 2 – 3 razy za wolno dla naszego mózgu, który potrzebuje tempa co najmniej 500 słów na minutę, aby się nie nudzić i osiągnąć wysoką koncentrację na tekście. Jeśli czytamy wolniej, nasz mózg zaczyna sobie szukać ciekawszego zajęcia, myślimy o innych rzeczach, patrzymy za okno zapominając zupełnie o leżącym przed nami tekście. Regresję czytelniczą popełniamy także, gdy chcemy się upewnić, że dobrze przeczytaliśmy dane słowo, patrzymy, czy to na pewno to, a cały sens zdania nam umyka, więc czytamy je na nowo. Im więcej takich regresji, tym mniejsze tempo czytania, a my koniec końców rozumiemy mniej, niż gdybyśmy pominęli te kilka wyrazów.

Kolejnym błędem w czytanie jest to, że nie wiemy, jaki jest cel tekstu, z którym mamy zamiar się zapoznać. Nie stosujemy innych strategii do różnych rodzajów tekstu, wszystko czytamy jednakowo, bez świadomości, że można inaczej, niezależnie od tego czy czytamy pracę naukową czy powieść kryminalną.

Fonetyzacja to zmora czytelników, bardzo spowalnia tempo czytania, a jej brak przeraża na początku. To nic innego jak wynikające ze sposobu, w jaki jesteśmy uczeni czytania, „odsłuchiwanie” w myślach czytanych wyrazów, jak na nagraniu.

Do błędów tradycyjnego czytania możemy również zaliczyć czytanie po jednym wyrazie. Mamy już taki nawyk, a także wąskie pole widzenia. Czytanie słowa po słowie to niezwykłe marnotrawstwo czasu, a także pole do popisu dla mózgu, żeby zaczął się nudzić i odciągnąć nas od lektury.

Nasze dzieci idą do szkoły i tam mają za zadanie nauczyć się czytać. Poznają literki, uczą się alfabetu, potem czytają sylabami, sklecają je w całe wyrazy. Powoli mogą czytać już wyraz po wyrazie, całe rządki, co przyspiesza ich tempo czytania, ale na tym niestety, kończy się postęp w nauce czytania. Szkoły nie pokazują metod, które okazałyby się przydatne przy zwiększaniu tempa czytania, a to z kolei mogłoby przysporzyć dziecku wielu korzyści, chociażby przeczytanie „Krzyżaków” w dwa wieczory, brzmi cudownie, prawda?

Jakie są inne korzyści płynące z szybkiego czytania?

  1. Nauka będzie przychodziła łatwiej Twojemu dziecku, stanie się przyjemniejsza i bardziej przyjazna dla niego, co sprawi, że nie będzie się ono stresować.
  2. Czytanie w tempie 800 czy 1000 słów na minutę to nie żadne czary, a umiejętność, którą może nabyć każdy.
  3. Twoje dziecko przestanie rozmyślać o niebieskich migdałach w czasie czytania książki, skupi się w pełni na jej treści, aby maksymalnie skrócić czas tego zajęcia.
  4. Dziecko zacznie chętniej czytać, nie tylko szkolne lektury. Będzie sięgać po powieści, które zaczną go interesować.
  5. Uczeń zrozumie, jak trafnie wybierać teksty w księgarni czy bibliotece.
  6. Zlikwidujesz u dziecka błędy czytelnicze – będzie ono widzieć tekst, nie słyszeć, więc uniknie zarówno fonetyzacji, jaki i regresji czytelniczej, będzie świadome celu czytania.
  7. Pisanie referatów czy sprawozdań stanie się łatwiejsze, bo korzystanie z kilku źródeł naraz stanie się zdecydowanie prostsze.
  8. Dziecko zacznie mieć więcej czasu dla siebie, na odpoczynek, kolegów, zabawę.
  9. Twoja pociecha nabierze pewności siebie, będzie pewne swoich umiejętności, swojego zdania.
  10. Twoje dziecko zacznie dostawać lepsze oceny przy mniejszym wysiłku.

Fragment pochodzi z książki „Sekret geniusza” Ireneusza Czyżewskiego i Julii Czyżewskiej.

szybkie czytanie i nauka

Notatki, które rozwiną wyobraźnię i kreatywność dziecka

9 lipca 2021

Tradycyjne notatki są sporządzane albo w formie narracyjnej, czyli w formie ciągu zdań, albo w formie listy myśli w kolejności ich pojawiania się, albo w formie hierarchicznej, gdzie lista kategorii i podkategorii jest oznaczona literą lub cyfrą. Są to trzy najpopularniejsze sposoby notowania i ponad 95% uczniów, studentów i pracowników firm notuje właśnie w taki sposób. Jakie są wady takich notatek?

Przede wszystkim są zbyt długie – kluczowe pojęcia, rzeczowniki czy czasowniki, które budują od razu pożądane skojarzenia, giną w gąszczu niepotrzebnych słów, sprawiając, że są one nudne, a mózg nie wyłapuje naprawdę istotnych informacji.

Tracimy naprawdę mnóstwo czasu, pisząc wiele niepotrzebnych słów, czytając je i próbując znaleźć wśród nich słowa – klucze.

Są trudne do zapamiętania ze względu na swój monotonny, jednokolorowy wygląd, nie zaciekawiają one wizualnie naszego mózgu i trudno się je przyswaja.

Co ważne, tradycyjne notowanie nie pobudza mózgu do twórczej pracy – nie rozwijamy naszego umysłu, mamy wrażenie, że notatka kończy się wraz z kropką i nie wykraczamy poza te granice, nie wykorzystując nawet trochę potencjału naszego mózgu.

Korzystanie z tradycyjnego, ogólnie przyjętego sposobu notowania może prowadzić do wielu konsekwencji dla pracy naszego umysłu:

  • tracimy zdolność koncentracji, bo mózg najzwyczajniej w świecie się nudzi, gdy ciągle dajemy mu do analizy ciąg danych;
  • to co już wcześniej napomniałem – im więcej pracujemy, tym osiągamy słabsze wyniki;
  • poświęcamy mnóstwo czasu na notatki, które mogłyby zająć nam kilka chwil, w których byłyby jedynie najważniejsze informacje;
  • tracimy wiarę w siebie, zapał do nauki i ciekawość świata;
  • tradycyjne notatki są nudne, co działa na nas przygnębiająco i frustrująco.

Dr Howe z uniwersytetu w Exeter przeprowadził badania, które miały stwierdzić efektywność różnych metod notowania. Na miejscu najlepszego sposobu notowania prym wiodły samodzielnie sporządzone notatki w postaci słów – kluczy, co wykazało, jak ogromny wpływ na notatki ma skrótowość, funkcyjność i indywidualne zaangażowanie.

Jak zatem wykorzystać to w praktyce? Warto nauczyć nasze dziecko prawidłowego wykonywania map myśli – niezwykle twórczych notatek, które nie tylko staną się dla ucznia łatwiejsze w odbiorze, ale także pomogą mu zaoszczędzić czas przy wykorzystywaniu znacznie większego potencjału mózgu. Są one wyrazem myślenia wielokierunkowego, nie zamykają tylko na jedną funkcję umysłu jak tradycyjne notatki.

(…)

W tworzeniu map myśli najważniejsza jest kreatywność – tutaj muszą puścić wszelkie hamulce. Musimy więc przekonać dziecko, aby robiło ją w taki sposób, w jaki chce – czy z rysunkami, dużą ilością kolorów. Niech znajdzie swój własny styl. To on ma być królem map myśli. Taki sposób notowania nie tylko rozwinie wyobraźnię i kreatywność dziecka, ale także zacznie ono wykorzystywać potencjał swojego umysłu w znacznie większym stopniu.

Fragment pochodzi z książki „Sekret geniusza” Ireneusza Czyżewskiego i Julii Czyżewskiej.


szybkie czytanie i nauka

Jak uczynić ze swojego otoczenia przyjaciela koncentracji?

7 lipca 2021

Warunki zewnętrzne, czyli nasze otoczenie, w którym pracujemy, to często pomijany lub traktowany nieco po macoszemu zespół czynników, ale jego rola jest ogromna. Twoim zadaniem jest takie przeobrażenie swojego otoczenia, aby w jak największym stopniu było ono dla Ciebie pomocne w osiąganiu Twoim celów, a nie tylko niepotrzebnie Ci przeszkadzało. Jeśli pracujesz w otoczeniu ludzi z wysoką motywacją, którzy znają swój cel oraz mają określony plan (dokładnie omówimy sobie te czynniki w dalszej części), to masz ogromne szanse, że kiedyś staniesz się taki jak oni. I na odwrót: jeśli pracujesz w otoczeniu jakieś potężnej budowy, to dźwięk wiertarki oraz nawoływania robotników mogą być jedyną rzeczą, którą zapamiętasz z całej tej nauki. A więc nie lekceważ swojego otoczenia, tylko wyeliminuj wszystko to, co przeszkadza w nauce i otocz się tymi elementami, które Ci w tym pomogą.

Jak to zrobić? O tym przeczytasz właśnie w tym rozdziale.

A) ZAMIEŃ NEGATYWY NA POZYTYWY

Mówiąc krótko, chodzi o to, aby negatywne czynniki zewnętrzne, które przeszkadzają w koncentracji zamienić w pozytywne czynniki zewnętrzne wspomagające Twoją koncentrację. W czasie swojej pracy bezwzględnie musisz wyłączyć radio, telewizor, telefon i wszelkie inne urządzenia, które mogą Ci przeszkodzić w pracy. Pamiętaj jednakże o fakcie, że warto w czasie nauki włączyć sobie bardzo spokojną, instrumentalną muzykę, na tyle cicho, aby grała sobie w tle – to bardzo pomaga w skutecznej koncentracji.

Kolejnym istotnym czynnikiem jest właściwe oświetlenie, o czym już szczegółowo sobie powiedzieliśmy w poprzednim rozdziale, więc nie będę się tutaj powtarzał. Warto jeszcze dodać do tego, że najlepiej jest zawsze i wszędzie pracować przy świetle dziennym.

Jak zapewne wiesz, nasz mózg zużywa ogromne ilości tlenu, a jeszcze więcej go potrzebuje w czasie zdwojonego wysiłku umysłowego, więc jeśli nie chcesz zbyt szybko poczuć się zmęczony i porzucić swojej pracy, zadbaj o odpowiednie zaopatrzenie swojego umysłu właśnie w tlen. Jak to zrobić? Najprostsze sposoby są zwykle najlepsze, a więc przewietrz pomieszczenie, w którym będziesz się uczył – kilka minut przed rozpoczęciem nauki, w czasie przerw w nauce oraz tuż po jej zakończeniu. O przerwach jeszcze sobie szczegółowo powiemy w dalszej części e-booka. Stosowanie tego prostego sposobu zapewni Twojemu mózgowi stały dopływ świeżego tlenu, dzięki czemu będzie Ci się po prostu lepiej pracowało oraz łatwiej koncentrowało. Zwróć jednakże uwagę na szczególnie zimne lub gorące powietrze oraz na przeciągi: lepiej wystrzegać się takich skrajności, gdyż faktycznie zapewniasz tlen, ale jednocześnie szkodzisz swojemu ciału.

Większość z prac wykonujemy w obecnych czasach w pozycji siedzącej, a więc oprócz właściwej postawy naszego ciała w czasie pracy (o czym za chwilę) ważny jest także fakt, na czym właściwie siedzimy. Nie najlepszym pomysłem jest nauka na kanapie, czy szczególnie miękkim fotelu, gdyż siedzenie na nich, jest bardzo przyjemne, ale jednocześnie może wywoływać w nas określone skojarzenia związane z bardziej przyjemnymi rzeczami niż czekająca nas praca. Z drugiej strony surowa, twarda, drewniana ławka, to także nie do końca to, bo po określonym czasie siedzenia na czymś takim, nasz organizm może się zbuntować. Co więc zrobić? Prawda – jak zwykle – „leży” gdzieś po środku. A więc wykorzystuj do pracy fotel/krzesło niezbyt wygodne, ale jednocześnie także niezbyt niewygodne. Innymi słowy: znajdź sobie takie oparcie, aby siedzieć prosto i nie móc się wygodnie rozłożyć.

B) TWOJA POSTAWA, A WIĘC JAK SIEDZISZ W CZASIE PRACY?

Niezmiernie ważnym czynnikiem jest to, jak właściwie siedzimy w czasie wykonywania naszej pracy. Jeśli robimy to nieprawidłowo, to możemy zapomnieć o jakimkolwiek skutecznym koncentrowaniu się. Najlepiej brać przykład ze skutecznie pracujących sekretarek. Większość z nich w czasie pracy ma wyprostowane plecy – to jest raz, a dwa – siedzą na odpowiednim fotelu (tzn. odpowiednio dostosowanym do ich rozmiarów, czyli pozwalającym im trzymać prosto głowę, mieć wyprostowane plecy oraz swobodnie opierać nogi na podłodze). Właśnie tego potrzebujemy do skutecznej nauki. Wszelkie garbienie się, siedzenie krzywo, przekrzywienia, zakładanie nogi na nogę itd., to wszystko powoduje, że wcześniej czy później nasze ciało zbuntuje się, a więc będziemy musieli co i rusz zmieniać pozycję naszego ciała. Po prostu takie siedzenie w czasie pracy jest szalenie niewygodne, co powoduje, że cały czas odczuwamy fizyczny dyskomfort, a to przekłada się na dyskomfort psychiczny. Skutkiem tego są ciągłe zmiany naszej pozycji, co z kolei powoduje, że nijak nie możemy się skupić na tym, co właściwie powinniśmy robić. Sam przyznasz, że to wszystko jest dokładnym przeciwieństwem tego, do czego właśnie zmierzamy.

A więc: siedź zawsze w taki sposób, aby plecy były naprężone, kręgosłup wyprostowany, kark prosty (nie zginaj go) i rozluźniony, nie zakładaj nogi na nogę (to powoduje uciskanie jednej z tętnic, co utrudnia przepływ krwi w uciskanej nodze), całe Twoje ciało powinno być lekko pochylone do przodu w kierunku materiału, z którego się uczysz.


Brakuje Ci celu w życiu?

Zdobądź ZA DARMO legendarnego ebooka Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu” Superumysł oraz Określony Cel Główny.

  • Wreszcie skupisz się na tym, czego naprawdę pragniesz.
  • Dowiesz się, na czym w rzeczywistości polega PLANOWANIE i jaką ma moc w realizacji Twoich celów.
  • Poznasz 4-stopniową formułę, która pozwoli Ci zająć się w życiu tym, co przynosi Ci najwięcej satysfakcji i zysków

Jeśli jednak uważasz, że postawa ciała nie jest taka ważna, to jeszcze raz przypomnij sobie jak wyglądają pracujące sekretarki w porządnej firmie. Siedzą prosto? Siedzą. A co robią Ci wszyscy słynni jogini i inne medytujące osoby w czasie swojej medytacji? Także siedzą prosto, prawda? A czyż medytacja nie wymaga wysokiego poziomu skoncentrowania się? O tak i to jeszcze jakiego. Oto bardzo proste dowody na to, że właściwa postawa to jeden z kluczowych czynników naszego potencjalnego sukcesu w koncentrowaniu się.

C) PRACUJ TAM, GDZIE LUBISZ PRZEBYWAĆ

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej – uczy stare porzekadło, co wcale nie oznacza, że masz pracować w domu. Chodzi tutaj o pomieszczenie, które z pewnych, osobistych względów podoba Ci się i lubisz w nim przebywać. Takie pomieszczenie daje Ci komfortowe warunki oraz pełen relaks, co wprawia Cię automatycznie w dobry nastrój, a to bardzo, bardzo ułatwia skoncentrowanie się na tym, co właśnie robisz, gdyż uwaga naszego mózgu w takim otoczeniu nie jest odciągana przez psychiczny dyskomfort. Z kolei zupełnie obcy pokój, dom, pomieszczenie, które w dodatku jeszcze Ci się nie podoba, to definitywnie zły wybór, jako miejsce do pracy, czy nauki, gdyż wywołuje w nas uczucie psychicznej niewygody, a to potrafi całkiem skutecznie zablokować nasz mózg.

D) POMIESZCZENIE, KTÓRE LUBISZ + W KTRÓYM ZWYKLE PRACUJESZ = MIESZANKA DOSKONAŁA 🙂

Pomieszczenie, w którym lubisz przebywać to jedno, a pomieszczenie, które używasz do nauki to drugie – tak przeważnie właśnie jest, prawda? Jeżeli każde z tych pomieszczeń w Twoim wypadku jest czymś innym, to zmień to i spraw, aby stały się jednym. Dlaczego?

Pomieszczenie, którego używasz do innych rzeczy niż nauka, wywołuje w Twoim mózgu określone skojarzenia z czynnościami, które zwykle w nim wykonujesz. To znaczy, że np. przebywając w kuchni, możesz zacząć się zastanawiać co by tutaj dobrego sobie zjeść, będąc w sypialni, możesz zacząć zastanawiać się, czy to już nie pora, żeby na chwilkę się zdrzemnąć, bo przecież jesteś tak bardzo zmęczony tą całą nauką itp. W takim układzie z perspektywy efektywności Twojej pracy nic Ci nie daje fakt, że dane pomieszczenie lubisz, skoro przebywanie w nim odciąga Twój umysł od pracy, a sprawia, że koncentruje się na czymś innym niż potrzeba.

Rozwiązaniem zarysowanego powyżej problemu jest stworzenie sobie w pomieszczeniu, które lubisz – stałego miejsca do pracy, które wykorzystujesz tylko i wyłącznie w tym celu i w żadnym innym. Z uwagi na ewentualne problemy z wprowadzeniem tej sugestii w życie, możesz wykorzystać po prostu określoną część swojego pokoju z biurkiem, przy którym zwykle się uczysz albo wstawiasz swoje biurko do kuchni, sypialni, korytarza – zrób cokolwiek chcesz, byle tylko to zrobić.

E) WYKORZYSTAJ MOTYWUJĄCE SYMBOLE

Na pewno słyszałeś już nieraz, jak bardzo ważna dla skutecznej pracy jest motywacja. Możesz to wykorzystać poprzez umieszczenie w swoim miejscu pracy określonych symboli przypominających Ci, że jesteś tutaj po to, aby pracować i musisz to robić szybko oraz dobrze, a więc pełna koncentracja jest wymagana:).

Użyłem słowa „symbol”, aby podkreślić fakt, że przy jego wyborze panuje pełna dowolność uzależniona od Twoich osobistych przekonań i uwarunkowań Twojego otoczenia. Może to być równie dobrze jakiś ciekawy plakat, hasło napisane na ścianie, zdjęcie kogoś podziwianego lub rzecz/przedmiot wywołująca określone skojarzenia. Słowem: obojętnie co, byle tylko po prostu było skuteczne i zbytnio nie odciągało Twojej uwagi w czasie pracy.

PODSUMOWANIE

Wiedza na temat, jak uczynić ze swojego otoczenia przyjaciela koncentracji, nie jest oszałamiająca, podobnie jak informacje o tym, jakie negatywne czynniki mogą występować w Twoim otoczeniu, a które skutecznie przeszkadzają w wystąpieniu koncentracji. Najważniejsza jest tutaj kwestia i wymiar praktyczny tych informacji. Skoro bez większych problemów, będąc w 100% uczciwym wobec samego siebie, potrafisz zidentyfikować określone negatywne czynniki swojego otoczenia, to je po prostu zmień na pozytywne korzystając z powyższych sugestii.

Fragment pochodzi z książki „Zabójcza koncentracja” Pawła Sygnowskiego.

szybkie czytanie i nauka

TROCHĘ O HIGIENIE… NAUKI

25 czerwca 2021

Teraz skupimy się na rzeczach, które budują nam całe środowisko nauki. Wielu z nas o tym zapomina, a to właśnie takie szczegóły często warunkują sukces. Dowiesz się, jak zorganizować środowisko pracy, aby w jak największym stopniu wykorzystać potencjał mózgu Twojego dziecka.

ŚRODOWISKO NAUCZANIA

Aby rozwinąć nawyk „mądrej” nauki warto jest stworzyć odpowiednie środowisko nauczania, to kluczowy krok w tym kierunku.

Otoczenie musi się relaksować i odprężać. Ma być miłe dla oka i ucha. To, co zawsze polecam moim uczniom jest słuchanie muzyki klasycznej przy uczeniu się. Łatwiej jest się nam wtedy skoncentrować, procesy myślowe zachodzą szybciej. Jeśli taka muzyka jest dla Ciebie męczarnią może spróbuj muzyki stworzonej typowo do nauki? Wiele takich utworów znajdziesz chociażby na YouTube, wykorzystują one fale alpha i pomagają osiągnąć stan wyjątkowego skupienia.

Postaraj się też (jeśli oczywiście masz możliwość) aby ściana, przy której się uczy Twoje dziecko nie była w ciemnym kolorze – spowolni to Twoje myślenie i spowoduje zły nastrój. Czerwony i żółty również nie wydają się być strzałem w dziesiątkę, pomimo że początkowo pobudzają do myślenia. W dłuższej perspektywie natomiast wywołują stres na poziomie podświadomym. Najlepsze kolory to te jasne, przyjemne dla oka – kremowy, zielony, błękitny. Postaraj się w takim klimacie utrzymać kącik do nauki.

Pozbądź się także wszelkich rozpraszaczy – komórki, drażniących zapachów czy niewygodnych ubrać. To często dekoncentruje i jest uporczywym problemem w procesie nauki. Pamiętaj, że to uczeń ma się czuć tu dobrze, więc zrób to tak, by było to zgodnie z nim – poproś go o pomoc, niech będzie kreatywny i popuści wodze fantazji.

Porządek to kolejna istotna kwestia. Często bałagan na biurko sprawia, że szukamy kilka minut zszywacza czy notesu. To bardzo dezorganizuje proces nauki. Dziecko powinno mieć przygotowane pole pracy tak, by było dostosowane do jego potrzeb. Moja córka na przykład na biurku zawsze ma otwartą książkę, w pojemniku markery, a obok czyste kartki do map myśli, dzięki czemu nie musi tego szukać w trakcie pracy.

Istotne jest, by zadbać o odpowiednią temperaturę pomieszczenia (im niższa, tym lepiej pracuje mózg) a także, by biurko i krzesło były naprawdę wygodne.

Pamiętaj o porządnym nawodnieniu – woda jest kluczowa w pracy całego organizmu, pomaga zwalczyć bóle głowy i utrzymuje cię bardziej skoncentrowanym i produktywnym. Nie zapomnij także, aby otoczenie było jasne (najlepsze światło to to, które mamy za dnia), a także odpowiednio wywietrzone – warto otworzyć okno kwadrans przed nauką i w czasie przerw.

PRZERWY

To, że robienie przerw wpływa korzystnie na efektywność nauki, potwierdzono naukowo. Nasz mózg bowiem zapamiętuje najlepiej informacje, który zdobył na samym początku i w ciągu 20 ostatnich minut nauki. Dodatkowo, stosując system z chwilą na relaks, rozwijamy pamięć długotrwałą. Gdy zatem mamy więc do nauczenia się dużej partii materiału (np. do matury czy sesji), warto pracować w trybie 30-5-30, czyli 30 minut pracy i 5 minut przerwy.

W czasie tych 5 czy 10 minut powinniśmy robić to, co nas odpręża. Zrelaksować się, włączyć ulubioną muzykę, rozciągnąć mięśnie czy otworzyć okno, przejść się po mieszkaniu, a może zadzwonić do przyjaciela. To ma być chwila dla nas, nie myślimy wtedy o nauce.

Fragment pochodzi z książki „Sekret geniusza” Ireneusza Czyżewskiego i Julii Czyżewskiej.

„Sekret geniusza” Ireneusz Czyżewski
rozwój osobisty i osiąganie celów

Prosta metoda do walki z odwlekaniem

15 czerwca 2021

W tej chwili chcę ci przedstawić jedną z najprostszych metod walki z prokrastynacją. To pięć bazowych punktów, które często wystarczają, żeby mocno ruszyć do przodu. Wiadomo — sprawa sprawie nierówna, ale istnieje schemat, który obejmuje większość problemów.

  1. Wybierz ważne zadanie. Nie ma sensu zbyt długo nad tym siedzieć. Tak naprawdę dokładnie wiesz, co powinno być już dawno załatwione, ale nie jest.

Wybierz coś, co jest naprawdę bardzo istotne. Ukończenie tego zadania musi być dla ciebie niezwykłym przeżyciem.

  1. Zacznij od tego dzień. Spraw, by jak największą część tego zadania załatwić jak najwcześniej. Przed pracą, szkołą, sprawdzeniem poczty i Facebooka.

Chcesz zrzucić na wadze, ale nie masz kiedy ćwiczyć? Wstań pół godziny wcześniej i zaaplikuj sobie poranną gimnastykę. To samo z nauką słówek, nauką programowania, pisaniem książki czy podnoszeniem kompetencji zawodowych.

  1. Zachowaj prostotę. Ludzie na siłę komplikują zadanie po to, żeby móc od niego uciec. Nie znam twoich problemów, ale mogę się założyć, że do rozpoczęcia projektu nie potrzebujesz zbyt wielu narzędzi i rozwiązań.

Zacznij tu, gdzie jesteś i z tym, co masz. Naprawdę wiem, co piszę, bo sam zaczynałem ze swoim biznesem od zera. Nie miałem pieniędzy, tradycji biznesowych w rodzinie ani mentora.

Wierz mi — nawet jeżeli masz 50 zł w portfelu, to jest dobry początek. To twoja pierwsza cegiełka do wspaniałego pałacu.

Widzisz, do napisania książki nie potrzebujesz nic, poza notatnikiem.

Aby zrzucić zbędne kilogramy, nie potrzebujesz suplementów, karnetów na siłownię ani specjalistycznego sprzętu. Na początek wystarczy spacer.

Spacer nie wymaga żadnego sprzętu, pozwala spędzić czas z bliskimi i… uwaga, uwaga — jest za darmo!

Nie komplikuj, OK?

  1. Zacznij. Zrób cokolwiek choćby przez 10 minut. Nic nie poprawiaj, nie edytuj, nie rozważaj. Po prostu działaj. Jeśli za długo się nad czymś zastanawiasz, to po pierwsze, pojawiają się wątpliwości, a po drugie, szukasz dróg na skróty, co nie zawsze jest dobrym rozwiązanie.
  2. Nagroda. Na późniejszych etapach nagrody nie są konieczne, bo wiesz, że pracujesz w imię wyższych wartości. Jednak na początku walki z odwlekaniem musisz traktować siebie jak treser w cyrku trenuje foki. Foka zakręci piłkę na nosie i dostanie rybkę. Tygrys przeskoczy przez obręcz, a otrzyma kawałek krwistego steku.

Myślisz, że na nas to nie działa? Grubo się mylisz. Uwielbiamy nagrody i wcale nie muszą to być nagrody materialne. Czasami wystarczy uznanie, uśmiech, poklepanie po plecach i oświadczenie: „Odwaliłeś kawał dobrej roboty!”.

Mało tego — kiedy sam czujesz, że się napracowałeś i twoje działania nie zostały w żaden sposób docenione, to poczujesz się źle. Brak nagrody, choćby w postaci uznania, wiele osób potraktuje jako karę i przy następnym projekcie wykażą się znacznie mniejszym zaangażowaniem.

Skoro już wybrałeś zadanie i zrobiłeś pierwszy mały krok do przodu, zafunduj sobie małą nagrodę. To może być kawa, ciekawa książka, artykuł, odcinek serialu czy cokolwiek innego, co sprawi ci przyjemność.

Od tego się wszystko zaczyna. Zatem zanim przejdziemy do szczegółów, sprawdź powyższą strategię.

Fragment pochodzi z książki „Przestań odwlekać i zacznij działać!”, której autorem jest Bartłomiej Popiel.

„Przestań odwlekać i zacznij działać!” Bartłomiej Popiel
finanse i inwestowanie

Czy warto inwestować w kryptowaluty?

21 maja 2021

Obecna “gorączka złota”, wywołana kursem bitcoina, jest doskonałą okazją, aby przyjrzeć się bliżej także regułom inwestowania i zrozumieć różnicę między inwestowaniem profesjonalnym i okazjonalnym. 

W tym artykule poruszam następujące kwestie

  • Co to są bitcoiny i kto za tym stoi
  • Jakie są inne, poza bitcoinem, popularne kryptowaluty
  • Co to jest blockchain
  • Na czym polega “kopanie” walut (mining)
  • Jakie są podstawowe terminy związane z blockchainem i kryptowalutami
  • Jakie są główne platformy do handlu i inwestowania w kryptowaluty
  • Dlaczego cena bitcoina tak gwałtownie rosła 
  • Jakie są reguły inwestowania 
  • Różnica między inwestowaniem a spekulowaniem

Dlaczego oszaleliśmy na punkcie kryptowalut?

O bitcoinach i kryptowalutach jest głośno od dobrych kilku lat. Jakkolwiek dopiero w tym roku zawładnęły one masową wyobraźnią z powodu oszałamiających kursów. Najważniejsza z kryptowalut, bitcoin, rozgrzewa wyobraźnię wielu z nas do czerwoności, bowiem stopa zwrotu z inwestycji w bitcoina sięga niewiarygodnych – czasami wręcz niespotykanych nigdzie indziej  – poziomów. 

Ktoś, kto wyczuł potencjał kryptowalut i zainwestował 100 dolarów w bitcoiny w 2010 roku, ma teraz 73 miliony dolarów! 

100 dolarów zainwestowane w bitcoiny w grudniu 2020 roku, dają teraz, po zaledwie 4 miesiącach, trzy razy tyle. Tymczasem tradycyjne formy inwestowania, na przykład w instrumenty finansowe, czy nawet w złoto, dają znaczenie mniej. Na ogół jest to od kilku do kilkunastu procent w skali roku.

Bitcoiny zyskały na prestiżu szczególnie od czasu, kiedy Elon Musk, twórca takich firm, jak PayPal, Tesla, czy SpaceX przygotowującej się do ekspansji na Marsa, kupił w lutym tego roku astronomiczną sumę półtora miliarda dolarów w bitoinów. 

Już w maju 2021 Musk, zupełnie nieoczekiwanie, zmienił zdanie prawie o 180 stopni i wycofał się z pomysłu, by za samochody Tesla można było płacić bitcoinami. To potwierdza tylko mocno spekulacyjny, nieprzewidywalny charakter inwestowania w bitcoina – i generalnie w kryptowaluty. 

Z drugiej strony coraz więcej znanych instytucji finansowych akceptuje kryptowaluty jako środki płatnicze. Ostatnio do popleczników kryptowalut dołączyła VISA, która oświadczyła, że będzie można płacić krypto używając jej kart. 

A jednak trudno się oprzeć wrażeniu, że kryptowaluty to kolejna spektakularna bańka spekulacyjna.

Ich cena ulega ogromnym wahaniom. W takiej sytuacji, jak zwykle, przewagę mają wiodący gracze, którzy mają środki, by wpływać na ceny i inicjować ich nieoczekiwane wzrosty lub spadki.

Krótki przegląd użytecznych terminów:

Bitoin – pierwsza i najstarsza kryptowaluta wprowadzona w 2009 roku przez legendarnego Satoshi Nakamoto, który jest twórcą rewolucyjnej koncepcji kryptowalut i blockchaina.  Tożsamość Satoshi Nakamoto jest niejasna. Jest to pseudonim osoby lub grupy osób. 

Pierwszy oficjalny dokument o tych technologiach, które zrewolucjonizowały nasz sposób myślenia o naturze pieniądza możesz znaleźć tutaj

Blockchain – podstawą funkcjonowania kryptowalut jest zaawansowany system technologiczny zwany blockchainem, czyli “łańcuchem bloków”. Jest to rodzaj bazy danych, która gromadzi informacje o wszystkich płatnościach i operacjach dokonanych przez użytkowników. Blockchain jest również publicznym systemem księgowym, który zapewnia całemu systemowi przejrzystość. Stał się popularny również poza kryptowalutami i jego idea jest wykorzystywana przez rządy i wielkie korporacje takie, jak Google, czy Amazon. 

Altoins – zbiorcza nazwa dla setek kryptowalut nie będących bitcoinem – najpopularniejszą kryptowalutą. Tylko najbardziej znane z nich reprezentują w oczach traderów lub inwestorów jakąś wartość. Oto kilka przykładów:

  • Ethereum – na rynku od 2015. Może zagrozić hegemonii bitcoina, bowiem jej wydobycie jest tańsze i prostsze. 
  • Tether – powstała w 2014. Jest powiązana z amerykańskim dolarem w stosunku 1:1. Wzbudza wiele kontrowersji z racji małej przejrzystości operacji i często niejasnych decyzji jej właściciela, firmy Tether Ltd.
  • Ripple – kryptowaluta o ustalonej z góry ilości, która wynosi 100 miliardów jednostek.W przeciwieństwie do innych kryptowalut jest oparta o tzw. open source, dzięki czemu można z jej użyciem dokonywać szybkich transakcji. 

Mining – generowanie kolejnych bitcoinów poprzez skomplikowane obliczenia matematyczne służące do zatwierdzenia danej transakcji. Do tych procedur można używać niemal każdego komputera. Obliczenia te pochłaniają tak dużo energii, że ostatnio podnosi się coraz więcej krytycznych głosów obrońców naturalnego środowiska. 

Wallet – portfel. Kryptowaluty są całkowicie elektroniczne. To wymaga stworzenia dla każdego użytkownika wirtualnego portfela, w którym może przechowywać swoje zasoby. 

Trading, czyli handel. To ważne określenie dla użytkowników kryptowalut, bowiem tak naprawdę na ogół kryptowalutami się handluje, obraca, a nie inwestuje w nie w klasycznym rozumieniu. Wykorzystuje się do tego platformy tradingowe. Najbardziej znane to: 

  • TD Ameritrade: dobra zwłaszcza dla początkujących i dla użytkowników urządzeń mobilnych.
  • tastyworks: dla szukających niskokosztowych platform.
  • Interactive Brokers: idealna dla traderów międzynarodowych oraz tych, którzy mają zaawansowaną wiedzę o kryptowalutach.

Dlaczego cena bitcoinów mogła tak gwałtownie rosnąć?

Bitcoiny to waluta o skończonej liczbie tokenów. W przeciwieństwie do oficjalnych walut, którymi posługujemy na co dzień, i które są regulowane przez banki centralne, nie można jej “dodrukowywać”, tworzyć w nieskończoność. 

To oznacza, że jeśli rośnie na nie popyt a podaż kurczy, cena rośnie. 

Wielu inwestorów nie ufa tradycyjnym walutom. Obawiają się oni aktualnego dodrukowania pieniędzy, który jest odpowiedzią większości rządów na kryzys wywołany pandemią. Naturalną i pociągającą alternatywą w tej sytuacji wydają się kryptowaluty. 

Czy warto więc teraz inwestować w kryptowaluty? 

To zależy. I to zależy niekoniecznie od rynku bitcoina, czy innych kryptowalut, ale w przeważającej mierze od nas i naszych kompetencji.

Tylko zorganizowane, długofalowe działanie przynosi konkretne, pożądane rezultaty finansowe. Jeśli działasz “z doskoku” to jest to spekulacja. Na spekulacji zarabia się (lub traci) krocie, ale musisz się na tym dobrze znać i mieć dużą wprawę w tradingu. 

Przypatrzmy się teraz bardzo dokładnie sztuce inwestowania. 

Trzy kroki do inwestowania

Inwestowanie jest, obok generowania pieniędzy, najbardziej zaawansowaną formą zarządzania finansami osobistymi. Jednak każdy może profesjonalnie inwestować i każdy, przy pewnym wysiłku, może generować mnóstwo pieniędzy dzięki inwestowaniu. W pewnym sensie to umiejętność, jak na przykład prowadzenie samochodu, komunikowanie się w języku obcym, czy gra na instrumencie muzycznym: potrzebna jest wiedza i praktyka, by taką umiejętność rozwinąć. 

Dla zainteresowanych jest doprawdy ogrom najprzeróżniejszych możliwości inwestycyjnych. Można inwestować w nieruchomości, biznesy, zwłaszcza startupy, w złoto i kruszce szlachetne, w sztukę, czy w giełdę i instrumenty finansowe. Kryptowaluty to wszakże tylko jedna z wielu dostępnych opcji. 

Oto trzy sprawdzone kroki, które należy podjąć, aby skutecznie inwestować: 

Krok 1. Naucz się pracować z ryzykiem (na ogół mówi się o zarządzaniu ryzykiem, ale ja wolę określenie pracować z ryzykiem, bo nieco trafniej oddaje istotę rzeczy). 

Krok 2. Uporządkuj swoje finanse. Warto też zbudować kapitał zapasowy, który w razie większych trudności, niż zakładałeś, pozwoli Ci funkcjonować przez okres co najmniej sześciu miesięcy). 

Krok 3. Zaplanuj działanie i zabierz się do pracy! Stwórz użyteczny i prosty do zastosowania system pracy. 

Poznaj podstawy finansów osobistych 

Inwestowanie jest jednocześnie najbardziej dochodowym i najbardziej złożonym stadium zarządzania finansami osobistymi. 

Złożonym, ale wykonalnym i dostępnym dla wszystkich zainteresowanych.

W pewnym uproszczeniu, przydatnym dla zrozumienia pieniędzy, którymi dysponujemy na co dzień, nasze finanse osobiste można podzielić na cztery poziomy.

Pierwszy to budżetowanie. Jeśli chcesz zrobić dobry budżet dla Ciebie, czy budżet całej rodziny musisz poznać dokładnie strukturę wydatków, najważniejsze potrzeby bieżące i w przyszłości, wszystkie źródła przychodów i ogólne zasady planowania. Może to zając sporo czasu, zwłaszcza na początku, ale ogólnie rzecz biorąc to dość proste zadanie.

Kolejny poziom to oszczędzanie. Z pozoru proste, jednak może nastręczyć mnóstwa problemów z powodu prawdopodobnej potrzeby zmiany niektórych nawyków-związanych z przyjemnością wydawania, a czasami nawet trzeba zmienić styl życia! Tak więc technicznie oszczędzanie jest bardzo proste, ale z punktu widzenia psychologii niesie pewne wyzwania.

Trzeci poziom to umiejętność wychodzenia z długów. Nieoceniona umiejętność, zwłaszcza w naszym szalonym i nieco chaotycznym świecie, w którym pożyczki, karty kredytowe, debety, czy na ogół życie pod kreską to nie tylko norma, ale wręcz reklamowany codziennie przez biznes i banki styl życia.

Kiedy nauczysz się budżetować, oszczędzać i dawać sobie radę z oddłużaniem, czyli kiedy zrobisz generalne porządki z Twoimi finansami, możesz zabrać się za inwestowanie.

Przygodę z inwestowaniem najlepiej zacząć od krótkiego przeglądu wszystkich kluczowych spraw związanych z zarządzaniem osobistymi finansami.

Następnie warto przyjrzeć się sobie samej, czy sobie samemu, aby mieć jak najbardziej precyzyjny obraz Twoich cech charakteru i osobowości. 

Lubisz ryzyko? Jeśli tak, to jaki jest akceptowalny poziom ryzyka w Twoim przypadku? Dajesz sobie radę ze stresem, z podejmowaniem decyzji pod presją czasu, czy wolisz raczej spokojne życie i nie wyobrażasz sobie życia bez wolnych weekendów i obowiązkowych wieczorów ze znajomymi w przytulnej kawiarni?

No i oczywiście umiejętność obowiązkowa, czyli znajomość finansów. Umiesz sprawnie liczyć, rozumiesz bezbłędnie, jak działa procent składany? 

Poznaj dokładnie inżynierię finansową, by podejmować skuteczne decyzje inwestycyjne. Finanse nie są trudne, ale wymagają jednak pewnego wysiłku i czasu, by je dobrze zrozumieć i nauczyć się nimi zarządzać. 

Uważaj na to, co i jak myślisz 

I jeszcze warto przyjrzeć się uważnie tak zwanym błędom poznawczym. Angielska Wikipedia pod hasłem cognitive bias zawiera aż 104 błędy poznawcze charakteryzująca nasze myślenie. Można je pogrupować w kilka kategorii. 

pierwszej z nich znajdują się błędy, które popełniamy ze względu na nadmierną ilość informacji, którą mamy do dyspozycji. Coś, co wszyscy dobrze znamy w epoce internetu, mediów społecznościowych i wszechobecnych smartfonów. 

Druga grupa zawiera błędy, które popełniamy z powodu niemożności właściwej interpretacji danych, które mamy do dyspozycji. Dlatego tak popularne są algorytmy, które starają się nas wyręczyć w znajdowaniu jakichś sensownych wzorców w danych, które bombardują nas w różnej formie ze wszystkich możliwych kierunków.

kolejnej grupie znajdują poważne nieścisłości, które zniekształcają nasze widzenie świata pod wpływem wspomnień. Kiedy się bliżej przyjrzysz sposobowi, w jaki używasz swoich wspomnień, kiedy je przedstawiasz sobie, czy innym, to zauważysz, że wybierasz pewne rzeczy, inne ignorujesz, a jeszcze inne nieco zniekształcasz, żeby lepiej odpowiadały obecnym potrzebom.

I w ostatniej grupie błędów poznawczych znalazły się te, które się nieuchronnie pojawiają w momencie podejmowania decyzji pod presją czasu. Jeśli musisz podjąć decyzję szybko, nie masz czasu na drobiazgowe analizy, więc możesz coś ważnego pominąć.

12 złotych reguł inwestowania 

Kiedy już masz za sobą te wszystkie etapy przygotowań, czas na ostatecznie przygotowanie do najbardziej pasjonującej akcji Twojego życia! Oto 12 reguł inwestowania:

  1. Przygotuj dobry plan.

Plan to absolutna podstawa każdego udanego działania! Nie możesz spraw w finansach pozostawić bez dobrego pomysłu, bez dokładnych celów i kalendarza oraz kontroli wykonania.

  1. Najlepszy czas na inwestowanie jest teraz.

Nieważne ile masz lat lub jakie doświadczenie. Jeśli chcesz zacząć inwestować i radykalnie zmienić swoją przyszłość zacznij przygotowania teraz.

  1. Zacznij od czegoś prostego.

Doświadczenie w każdej dziedzinie zdobywa się etapami, dlatego zacznij od czegoś prostego, szybkiego i względnie łatwego. Wyciągnij jak najwięcej wniosków i przygotuj kolejne etapy inwestowanie.

  1. Wiedz dokładnie, co robisz.

Niezależnie od rodzaju i wielkości inwestycji zawsze wiedz, co robisz. Kiedy rozumiesz, jakie będą pozytywne skutki tego, co robisz i kiedy masz świadomość wszystkich aspektów technicznych danej inwestycji i wiesz, dlaczego chcesz dokonać tej inwestycji, wszystko będzie OK!

  1. Ustal akceptowalny dla Ciebie poziom ryzyka.

Przypomnij sobie najważniejsze decyzje Twojego życia. Jakie były? Odważne, inne niż otoczenia? Czy raczej podobne do decyzji innych, większości? A ja jest teraz? Czym jest dla Ciebie ryzyko? Bądź bardzo dokładny, bądź dokładny i szczery w Twoich odpowiedziach, bowiem akceptowalny poziom ryzyka to w pewnym sensie najważniejsza składowa każdej inwestycji.

  1. Wybierz dziedzinę i przedmiot Twoich inwestycji.

Fundamentalna, zwłaszcza na początku drogi, kwestia to wybór rodzaju inwestycji, które chcesz realizować. Co Cię najbardziej kręci? Nieruchomości? Startupy? Metale szlachetne? Dzieła sztuki? A może krypto waluty? Najlepiej inwestować w to, co dobrze znasz i rozumiesz. Kiedy już wybierzesz, branżę oczywiście dalej ją eksploruj, aż znajdziesz bardzo szczegółowy przedmiot inwestowania.

  1. Stosuj proste systemy.

Kiedy masz do napisania książkę o inwestowaniu, czy szkolenie do przygotowania wiesz, że trzeba poruszyć mnóstwo spraw, zaprezentować wiele różnych modeli inwestowania, matryc decyzyjnych i rozmaitych użytecznych narzędzi. Kiedy jednak zaczynasz inwestować, musisz sprawy uprościć poprzez wybór optymalnych systemów i metod. Na ogół im prostszy system w inwestycjach czy biznesie tym jest on skuteczniejszy.

  1. Zautomatyzuj pracę.

Używaj aplikacji internetowych i mobilnych do inwestowania. Poszukaj darmowych czy płatnych narzędzi, które odciążą Cię od żmudnego procesu gromadzenia danych czy ich analizowania.

  1. Dywersyfikować, czy nie, oto jest pytanie!

Waren Buffet ma trzy ulubione branże, w które inwestuje: ubezpieczenia, banki i dobra konsumpcyjne. Generalna zasada dywersyfikacji mówi, że trzeba dobierać branże starannie i nie rozpraszać się na zbyt wielu rodzajach inwestycji. Inni mówią, że najlepiej skupić na jednej dziedzinie. Myślę, że to Ty powinnaś, to Ty powinieneś zdecydować, co Ci służy i przynosi najlepsze efekty.

  1. Rób dokładnie coś innego niż większość.

Unikaj jak ognia porad inwestycyjnych z głównym mediów, czy od znajomych, którzy są amatorami w tej dziedzinie. Zawsze jest tak, że kiedy już o czymś jest głośno, kiedy z serwisu telewizyjnego namawiają Cię na inwestowanie w jakiś fundusz, albo na Facebooku jest głośno o bitcoinach, to znaczy, że prawdziwe pieniądze zarobili już inni. Szukaj dobrych kontaktów ze specjalistami w danej dziedzinie i polegaj raczej na lekturze blogów, czy pism branżowych i eksperckich.

  1. Inwestuj tylko takie pieniądze, które możesz stracić.

Każdą inwestycję trzeba dokładnie skalkulować. Jeśli narażasz zbyt dużą część swojego majątku, czy oszczędności możesz skończyć w poważnych tarapatach. Dlatego nigdy nie inwestuj pieniędzy, na których stratę, w razie niepowodzenia, nie możesz sobie pozwolić.

  1. Skup się na wartościach, a nie cenach.

Ceny się zmieniają, ceny bywają kapryśne. Wartości są ponadczasowe. Kiedy poznajesz dokładnie swoją branżę i dziedzinę swojej inwestycji, zaczynasz dostrzegać wartości, które przetrwają kryzys, czy bańkę spekulacyjną. Naucz się odróżniać ceny “napompowane” czyimiś działaniami spekulacyjnymi od wartości, które są znacznie trwalsze.

Jakkolwiek to są na ogół bardzo subiektywne sprawy. Oceny dokonujesz i decyzję podejmujesz zawsze Ty! 

Twoja najważniejsza inwestycja 

A skoro tak, to jest jeszcze jedna inwestycja, najważniejszą, przynosząca najwyższe stopy zwrotu: inwestycję w siebie. Im więcej umiesz, im więcej rozumiesz i im większe Twoje doświadczenie, tym więcej zarobisz na inwestowaniu.

Kryptowaluty są kolejną, być może przejściową, modą. Prawdziwa wartość leży w umiejętności inwestowania, a nieco mniej w fascynacji ulotnymi i kapryśnymi bańkami spekulacyjnymi. 

Jeśli znasz się na inwestowaniu, masz w tym doświadczenie i jeśli znasz rynek kryptowalut od podszewki, możesz na nich zarabiać krocie nawet teraz, kiedy najwięksi wygrani już dawno zgarnęli większość śmietanki. 

W przeciwnym razie weź pod uwagę jedną istotną kwestię. Dlaczego kryptowalutami interesujesz się dopiero teraz, kiedy stały się one przedmiotem zainteresowania popularnych mediów? Profesjonalni inwestorzy polegają na źródłach eksperckich, a nie popularnych, często sensacyjnych doniesieniach. 

Jeśli zafascynowały Cię bitcoiny, lub inne kryptowaluty, i jeśli zrozumiałeś ideę pomnażania pieniędzy, wykorzystaj tę energię, by po prostu nauczyć się inwestować profesjonalnie. 

Andrzej Mańka

Autor tekstu jest założycielem The Manka Academy LTD, specjalizującej się w e-learningu.

24 maja 2021 Andrzej poprowadzi warsztaty online “Bitcoiny – inwestować czy nie?” sprawdź szczegóły tutaj.

Sprawdź szczegóły! TUTAJ
szybkie czytanie i nauka

Rozpoznawanie własnego stylu uczenia się (test)

6 kwietnia 2021

Każdy człowiek ma osobisty styl uczenia się. To najskuteczniejszy sposób odbierania, przetwarzania i zapamiętywania informacji, stworzony na podstawie naszych talentów i pewnej wrodzonej specyfice całej osobowości. Inaczej mówiąc, każdy z nas ma swoje mocne strony, które w jak najszerszym zakresie powinien wykorzystywać w procesie nauki. Większość szkolnych niepowodzeń wynika z faktu, że ta różnorodność stylów uczenia się niestety nie jest uwzględniana w dominujących w szkole programach nauczania. Większość z nich działa tak, jakby wszyscy ludzie w taki sam sposób myśleli i postępowali.

Istnieje bardzo wiele metod określania stylu nauki. Jedną z najbardziej wyczerpujących i funkcjonalnych jest ta, którą proponują profesorowie Ken i Rita Dunnowie z St. Johns University w Nowym Jorku. Uważają oni, że nasz styl uczenia się zależy od kombinacji następujących czynników:

  • W jaki sposób najłatwiej przyswajamy informacje — czy najłatwiej uczymy się, patrząc, słuchając, poruszając się?
  • W jaki sposób porządkujemy i przetwarzamy informacje — czy dominuje prawa czy lewa półkula?
  • Jakie warunki środowiskowe, fizyczne i społeczne pomagają nam w przyswajaniu i zapamiętywaniu informacji?

Cennym uzupełnieniem powyższej propozycji metodologicznej odkrywania własnego stylu uczenia się jest uwzględnienie założeń teorii inteligencji wielorakiej propagowanej przez Howarda Gardnera, profesora pedagogiki z Harvardu. Zakłada ona, że każdy człowiek ma co najmniej siedem różnych typów inteligencji, a prawie każdy jest szczególnie uzdolniony w jednym lub w dwóch obszarach. Rozpoznanie dominujących rodzajów inteligencji pozwala na uwzględnienie związanych z nimi umiejętności w tworzeniu osobistego modelu uczenia się. Poniżej znajdują się testy wraz z opisami wyników, które ułatwią Ci, zgodnie z powyższymi sugestiami, określenie własnego stylu nauki.

Test określający dominujące systemy reprezentacji (hierarchię zmysłów)

W każdym pytaniu wybierz jedną, najbliższą Ci odpowiedź.

  1. Najbardziej lubisz zajęcia, na których:
    a) prowadzący robi wykład, możesz zadawać pytania i dyskutować;
    b) robisz notatki i rysunki, oglądasz plansze lub slajdy;
    c) robisz eksperymenty, projekty, bierzesz udział w scenkach, odtwarzasz role.
  2. Przekazując wiedzę komuś innemu:
    a) demonstrujesz coś, mocno gestykulujesz, poruszasz się;
    b) objaśniasz wszystko werbalnie, zachęcasz do zadawania pytań i dyskusji;
    c) pokazujesz ilustracje, wykresy i rysunki, krótko je wyjaśniając.
  3. Gdy masz czas wolny, najchętniej:
    a) słuchasz muzyki, audycji radiowych lub audiobooków;
    b) oglądasz film, czytasz książkę, przeglądasz czasopisma;
    c) uprawiasz sport, idziesz na spacer, konstruujesz coś.
  4. Jakie filmy lubisz najbardziej:
    a) z szybką akcją, dynamicznymi scenami, filmy dokumentalne, o sporcie;
    b) z dużą liczbą rozbudowanych dialogów, historyczne, faktograficzne;
    c) kostiumowe, krajoznawcze, przyrodnicze.
  5. Kiedy spotykasz nową osobę, najpierw zwraca Twoją uwagę:
    a) jej wygląd (uroda, ubiór);
    b) zachowanie (sposób poruszania się, gestykulacja);
    c) ton głosu.
  6. Gdy wchodzisz do nieznanego Ci pomieszczenia, w pierwszej kolejności:
    a) słyszysz rozmowę i inne dźwięki;
    b) skupiasz się na tym, jak się tu czujesz;
    c) zwracasz uwagę na kolory, przedmioty, architekturę.
  7. Po spotkaniu z nowo poznaną osobą najlepiej pamiętasz:
    a) co robiliście, jak się zachowywała;
    b) jak wyglądała;
    c) co mówiła.
  8. W trakcie rozmowy najczęściej kierujesz wzrok:
    a) na twarz i oczy rozmówcy;
    b) w górę (w lewo lub prawo);
    c) w dół (w lewo i prawo).
  9. Źle się czujesz w miejscach, w których:
    a) panuje kompletna cisza;
    b) masz ograniczone możliwości ruchu;
    c) jest bałagan.
  10. W którym z podanych miejsc mógłbyś spędzić najwięcej czasu:
    a) w muzeum, w galerii fotograficznej;
    b) na koncercie, słuchając audycji radiowych i nagranych opowiadań;
    c) w sali bilardowej, na boisku piłkarskim, na basenie.
  11. Co najlepiej pamiętasz z oglądanych filmów:
    a) muzykę;
    b) scenerię, wygląd bohaterów;
    c) fabułę.
  12. Przypomnij sobie szczęśliwy moment w swoim życiu. Co najpierw przyszło Ci do głowy:
    a) konkretne zachowanie, przebieg zdarzeń, Twoje działania;
    b) to, co powiedziałeś, dialog, czyjaś opinia wyrażona werbalnie, muzyka;
    c) to, co widziałeś — miejsce, ludzie, przedmioty.
  13. Które z poniższych twierdzeń opisuje Ciebie:
    a) dokładnie dobierasz swój strój, dbasz o fryzurę, irytuje Cię źle dopasowane ubranie u innych i nieład na głowie;
    b) denerwują Cię osoby mające niewyraźną dykcję, nie potrafiące poprawnie się wyrażać, zwracasz uwagę na błędy językowe;
    c) nie potrafisz przebywać zbyt długo w jednym miejscu, denerwuje Cię bezruch.
  14. Jeżeli składasz jakąś rzecz:
    a) zaczynasz od przeczytania instrukcji;
    b) starasz się od razu dopasować poszczególne części;
    c) pytasz kogoś i prosisz o instrukcję ustną.
  15. Gdy wybierasz się na wakacje i wyobrażasz sobie swój pobyt w atrakcyjnym miejscu, szczegółowo:
    a) widzisz to miejsce, jego otoczenie, kolory, oświetlenie, ludzi;
    b) słyszysz dźwięki (towarzyskiej zabawy, natury, otaczającego gwaru…);
    c) wyobrażasz sobie, co będziesz robił, czym będziesz się zajmował.

Zaznacz przy każdej pozycji, którą odpowiedź wybrałeś. Podsumuj wyniki:

  1. W (wzrokowiec) =
  2. S (słuchowiec) =
  3. K (kinestetyk) =

Odczytywanie wyników

Najwięcej odpowiedzi W — jesteś wzrokowcem.
Najwięcej odpowiedzi S — jesteś słuchowcem.
Najwięcej odpowiedzi K — jesteś kinestetykiem.

Test określający dominującą półkulę mózgową

W każdym pytaniu wybierz najbliższą Ci odpowiedź. Możesz również zaznaczać obie odpowiedzi, jeśli opisują Twoją osobę w takim samym stopniu.

  1. Gdy odruchowo mażesz po kartce, najczęściej są to:
    a) nieokreślone bezkształtne bazgroły;
    b) określone kształty.
  2. Robiąc notatki, wykorzystujesz:
    a) różne kolory;
    b) posługujesz się tylko kolorem czarnym lub niebieskim.
  3. Twoje notatki są:
    a) logiczne, uporządkowane, oparte na słowach, cyfrach i liniach;
    b) nieuporządkowane, zawierające oprócz słów również rysunki.
  4. Zamknij oczy i zobacz, jak reaguje Twoja wyobraźnia na słowo „niebieski”:
    a) zobaczyłeś jakąś niebieską rzecz (osobę);
    b) zobaczyłeś napis „niebieski”, np. na tablicy albo ścianie.
  5. Twoją dominującą ręką jest:
    a) ręka lewa;
    b) ręka prawa.
  6. Jak opisałbyś swoje otoczenie domowe?
    a) książki, płyty i filmy są ułożone według jakichś zasad, w szufladach i na biurku panuje porządek;
    b) rzeczy są niepoukładane, panuje wokół „twórczy chaos”, w którym dobrze sobie radzisz.
  7. Przygotowując się do realizacji celów i wykonania zadań:
    a) dokładnie planujesz każdy krok;
    b) masz ogólną wizję i działasz raczej spontanicznie.
  8. Jeżeli miałbyś do wykonania w ciągu dnia wiele czynności i chciałbyś to zapisać:
    a) posłużyłbyś się tradycyjnym terminarzem lub notatnikiem;
    b) wolałbyś powiesić je na tablicy, na kolorowych kartkach.
  9. Kiedy rozpoczynasz naukę i bierzesz się do czytania grubej książki:
    a) po prostu otwierasz pierwszą stronę i czytasz tekst po kolei;
    b) przeglądasz całość i dopiero zaczynasz czytać.
  10. Lubisz pracować i postępować:
    a) zgodnie z ustalonymi regułami i zasadami oraz procedurami;
    b) gdy masz możliwość wyboru i większą swobodę w działaniu.
  11. Gdy słuchasz nowego utworu muzycznego, najpierw zwracasz uwagę na:
    a) melodię;
    b) słowa.
  12. Lepiej sobie radzisz z instrukcjami w formie:
    a) pisemnej lub mówionego przekazu;
    b) obrazów, map.
  13. Uważasz się za osobę:
    a) racjonalną, logicznie myślącą, przywiązującą dużą wagę do faktów;
    b) lubiącą marzyć, często posługującą się wyobraźnią twórczą, uważającą, że od faktów ważniejsze są emocje.
  14. Zwykle potrafisz skoncentrować się:
    a) nad wieloma różnymi projektami;
    b) nad jednym projektem.
  15. Kiedy czytasz czasopismo:
    a) „skaczesz” po różnych stronach;
    b) czytasz od początku do końca.

Podsumuj wyniki:
L (półkula lewa) =
P (półkula prawa) =
L i P (synergia półkul) =

Odczytywanie wyników:

  1. Przewaga L — posługujesz się częściej lewą półkulą mózgową.
  2. Przewaga P — posługujesz się częściej prawą półkulą mózgową.
  3. Dominacja L i P — masz tendencje do synergicznego posługiwania się obiema półkulami.
  4. Równowaga L i P (bez kategorii L i P — zaznaczenia obu odpowiedzi) — wykorzystujesz jedną i drugą półkulę do różnych funkcji.

Dominujące style uczenia się

  1. Wzrokowiec z dominacją lewej półkuli (W – L)
    Najszybciej uczy się, czytając, oglądając wykresy, schematy, obrazy i grafiki. Szczególnie szybko zapamiętuje informacje wyrażone słowami, cyframi i liczbami. Porządkuje swoje dane; lubi systematykę, kategoryzację i porządek w gromadzonych informacjach. Najlepiej pracuje na notatkach linearnych. Lubi mieć przed sobą przygotowany wcześniej plan pracy. Najchętniej korzysta z opracowanych w punktach strategii działania. Utrzymywanie kontaktu wzrokowego z wykładowcą ułatwia mu koncentrację.
  2. Wzrokowiec z dominacją prawej półkuli (W — P)
    Najłatwiej przyswaja informacje przedstawione w postaci obrazów, rysunków, plansz, zdjęć, kolorów i relacji przestrzennych. Chętnie korzysta z wszelkich materiałów wizualnych. Ma tendencje do koncentracji na całości; kieruje się przyswajaniem wiedzy od syntezy (ogółu) do analizy (szczegółu). Lubi język obrazowy, bogaty w metafory i barwne opisy. W notowaniu szczególnie przydatne są dla niego mapy myśli.
  3. Słuchowiec z dominacją lewej półkuli (S — L)
    Najlepiej koncentruje uwagę i uczy się, słuchając. Lubi więc wykłady, prezentacje, płyty, kasety i materiały audio (mp3) oraz dyskusje. Jest uporządkowany, szybko przyswaja informacje przedstawione szczegółowo krok po kroku według jasnej systematyki. Zapamiętuje lepiej, gdy czyta na głos i w trakcie rozmowy na dany temat. Jest wrażliwy na punkcie języka, w którym odbiera informacje — jego ton, barwę, głośność. Szybko rozumie sens słyszanych słów, bez potrzeby silnego angażowania wyobraźni. W czasie czytania powinien często zadawać sobie pytania na temat poznawanych treści.
  4. Słuchowiec z dominacją prawej półkuli (S — P)
    Najlepiej uczy się, słuchając. W nauce pomaga mu muzyka. Jest wyczulony na rytm, co powoduje, że np. łatwiej zapamiętuje rymowanki oraz te informacje, przy nauce których rytm jest obecny (wystukuje go palcami, nogą, nuci, wyobraża sobie informacje, „słysząc” skojarzone z nimi dźwięki). Lubi i zapamiętuje demonstracje na żywo i konstrukcje trójwymiarowe ze względu na pamięć wizualno-przestrzenną charakterystyczną dla dominacji prawej półkuli. Najlepiej gdy wizualizuje czytany tekst, tworząc w wyobraźni dynamiczne, ruchome obrazy z efektami dźwiękowymi.
  5. Kinestetyk z dominacją lewej półkuli (K — L)
    Najszybciej uczy się, angażując swoje mięśnie w procesy poznawcze. Lubi brać udział w grach dydaktycznych, „odgrywać role”, uczestniczyć w przygotowanych symulacjach sytuacyjnych. Najskuteczniej uczy się poprzez modelowanie. Lepiej się czuje, gdy w czasie nauki może chodzić lub kołysać się na nogach. Uczy się doskonale na modelach i schematach. Lubi pracować na materiale dobrze zorganizowanym i usystematyzowanym, który może przyswajać krok po kroku. Chętnie planuje, lubi pisać, rysować i robić to, co pozwoli mu zaangażować jak najwięcej mięśni. Przy rozwiązywaniu zadań i problemów szuka analogii z realnym życiem.
  6. Kinestetyk z dominacją prawej półkuli (K — P)
    Lubi uczyć się w ruchu. Zapamiętuje najlepiej to, co robił i w czym brał czynny udział. Nie potrzebuje szczegółowych instrukcji, od razu bierze się do działania. Dużą rolę w przyswajaniu nowych informacji odgrywają u niego emocje i intuicja — uczy się metodą prób i błędów. W procesie poznawczym kieruje się zasadą od ogółu do szczegółu. Bardzo dobrze przyswaja nową wiedzę, odwołując się do jej praktycznego zastosowania w życiu. Informacje zapamiętuje, tworząc w wyobraźni dynamiczne obrazy z własnym udziałem. Najchętniej korzysta z pomocy dydaktycznych, które może dotykać, przestawiać, łączyć w konstrukcje. Sprawdzają się w jego przypadku plansze i tablice, na których można pisać i rysować. Motywuje go rywalizacja. Powinien uczyć się w spokojnym miejscu, tak aby nie rozpraszał go jakikolwiek ruch w otoczeniu. Pracuje szybko, w sposób impulsywny.

Fragment pochodzi z książki „Ale urwał!” Andrzeja Bubrowieckiego.

Wyszukano w Google m.in. przez frazy:

szybkie czytanie i nauka

Accelerated Learning — uczenie się „całym sobą”

25 marca 2021

W budowaniu indywidualnej optymalnej strategii uczenia koncentrujemy się zgodnie z prezentowanymi tu założeniami na wykorzystaniu swoich największych wartości; dominujących, naturalnych dla każdego sposobów odbierania, przetwarzania i zapamiętywania nowych informacji. Kolejnym krokiem powinno być systematyczne wzmacnianie naszych „słabszych” elementów, tak aby w procesie uczenia się móc korzystać z całego potencjału (naszych zasobów), jakim dysponujemy: zarówno z prawej, jak i lewej półkuli mózgowej, ze zmysłów częściej i tych rzadziej używanych, z całej naszej energii duchowej, fizycznej i emocjonalnej. Ten sposób myślenia charakteryzuje nowoczesne podejście do zagadnień związanych z edukacją, określane jako Accelerated Learning.

Accelerated Learning to współczesna dyrektywa metodologiczna oznaczająca połączenie i wykorzystanie w procesie nauki aktywności fizycznej i wielu zmysłów oraz całego układu umysł — duch — ciało.

Coraz więcej badań i obserwacji sugeruje, że tradycyjna metoda przekazywania wiedzy oparta głównie na wykorzystaniu zmysłu słuchu (wykłady i dyskusje) i wzroku (czytanie) jest niewystarczająca i ogranicza w dużym stopniu możliwości, jakie niesie ze sobą uczenie się „całym sobą”, tak charakterystyczne chociażby dla postępowania małych dzieci. Właściwie dobrana, celowa aktywność ruchowa oraz nauka przez doświadczenie przynoszą zdecydowanie lepsze efekty niż samo czytanie czy słuchanie nauczyciela. Od pewnego czasu wiadomo już, że ruch fizyczny znakomicie wspomaga funkcjonowanie umysłu. Odkryto, że część mózgu odpowiedzialna za motorykę naszego ciała (kora ruchowa) jest położona tuż obok obszarów kierujących procesami twórczego myślenia i rozwiązywania problemów. Potwierdzają to badania sawantów — ludzi posiadających niespotykane, fenomenalne umiejętności w wybranych dziedzinach: liczeniu, zapamiętywaniu, malowaniu, rzeźbieniu. W trakcie prowadzonych laboratoryjnie obserwacji i pomiarów okazało się, że gdy wykonują oni bezbłędnie skomplikowane operacje umysłowe, uaktywnia się właśnie rejon mózgu odpowiedzialny za procesy ruchowe naszego ciała, pomimo tego, że badani leżą praktycznie bez ruchu.

Zgodnie z ideą Accelerated Learning największą skuteczność w uczeniu się osiągniesz wtedy, gdy maksymalnie wykorzystasz jednocześnie:

Kanał intelektualny — rozwiązujesz problemy, analizujesz zadania, tworzysz koncepcje myślowe, stosujesz logikę, planujesz, pogłębiasz wiedzę, szukając nowych wartościowych informacji, stawiasz inspirujące pytania.

Kanał somatyczny — włączasz do nauki ruch, angażujesz się fizycznie; wykonujesz modele i schematy, odgrywasz „role”, posługujesz się dotykiem, węchem i smakiem, angażujesz się w gry dydaktyczne.

Kanał wizualny — obserwujesz, rysujesz, wyobrażasz sobie, używasz metafor, posługujesz się w notatkach kolorami, piktogramami i rysunkami, wykonujesz trójwymiarowe modele nowych informacji.

Kanał audialny — uczysz się poprzez słuchanie, mówienie i dyskutowanie, głośno odczytujesz tekst, słuchasz nagranych informacji, ujmujesz nowy materiał w formę ciekawej historii, odtwarzasz wyuczony materiał na głos.

Fragment pochodzi z książki „Ale urwał!” Andrzeja Bubrowieckiego.