Oto ciąg dalszy fragmentu NLP według Dantego, którego wcześniejszą część znajdziecie tutaj.
„Ocknąłem się. Zapadał wieczór. W głowie miałem zupełny mętlik. Zapachy letniego wieczoru odurzały swoim bogactwem, czułem upojne zioła i wilgoć niedalekiego Adriatyku.
Słońce stało nisko nad horyzontem, barwiąc pojedyncze obłoki na niebie. Zieleń drzew zbliżała się do czerni, a pomiędzy zaroślami budziły się nocne zwierzęta. Poznałem to po cichych szelestach dochodzących z różnych stron. Wstałem powoli. Przeciągnąłem się, rozprostowując mięśnie.
Do hotelu dojechałem już dobrze po zmroku i kolacji. Zresztą nie chciało mi się jeść.
Po spotkaniu z mistrzem Dante najróżniejsze myśli kłębiły mi się w głowie. Chciałem je jakoś uporządkować, wyciągnąć konstruktywne wnioski. Siedziałem na tarasie przy prawdziwym włoskim cappucino i rozmyślałem. Niestety, nie było mi dane, by oddać się temu zajęciu w spokoju. Rozbawieni goście byli zbyt głośni, a po kilkunastu minutach zaczęli się schodzić uczestnicy treningu i wymieniać wrażenia z wolnego popołudnia.
Tego dnia wcześniej niż zwykle udałem się do mojego pokoju i szybko zasnąłem. Jednak nawet we śnie nie zaznałem spokoju. Śniłem o czasach Dantego. Był to jeden z tych kolorowych snów, w których wszystko wyraźnie widzimy i odczuwamy. Rano obudziłem się nieco zmęczony i poruszony jednocześnie. Poruszony wczorajszym spotkaniem i bardzo realnym snem.
Według psychosemantyki
Ucz się na swoich sukcesach, rozpamiętuj je i analizuj.
Nauka polegająca na analizowaniu swoich klęsk (co wydaje się pozornie naturalne, pozornie, bo tak nas nauczono) jest drogą do obniżania swoich możliwości i wiary w siebie.
Przemyśl, lub jeżeli wolisz pisać, zapisz sobie i zapamiętaj krok piąty: w tym przypadku warto zapisać, szczególnie gdy wydaje ci się, że sukcesów było niewiele.
Kiedy spiszesz sukcesy, te, które jesteś w stanie sobie przypomnieć, zastanów się: co takiego zrobiłeś, że to się stało? Może znajdziesz umiejętność, o której często zapominasz?
Rozdział 6. Do czego służy zmęczenie
Minęły dwa dni. Były to upalne dni. W hotelu działała bez zarzutu klimatyzacja, ale na zewnątrz upał zapierał dech.
Były to dni intensywnej pracy od 8:00 rano do wieczora, a często do nocy. Tematem przewodnim było słuchanie i odkrywanie tego, co ludzie mówią naprawdę oraz jaki wpływ ma sposób wypowiadania się na tworzenie subiektywnej rzeczywistości.
Sesję poranną rozpoczęliśmy badaniem strategii. Zaczęło się całkiem niewinnie. Jedna z uczestniczek, Elisabeth, przedstawiła problem, z którym borykała się od dawna.
– Hm – powiedziała – mam poważny kłopot. Moje córki, już nastoletnie, nie chcą sprzątać. Sprzątanie całego domu jest na mojej głowie i to jest dla mnie męczące. Chciałabym jakoś na nie wpłynąć. Czy to jest możliwe?
– Oczywiście, możemy się tym zająć – odpowiedziałem. – Na początek mam pytanie: czy córki nigdy nie sprzątają?
– Sprzątają. Tylko gdy one sprzątają, to robią to niedbale i zawsze muszę poprawiać. Więc wolę już zrobić to sama.
Ta wypowiedź wywołała sporo wesołości w grupie.
– Jak zrozumiałem, Elisabeth, córki sprzątają, ale robią to niedbale i to powoduje, że musisz po nich poprawiać – sparafrazowałem.
– Właśnie tak. I to mnie najbardziej denerwuje. Nie mogę im powierzyć nawet tak prostej czynności jak sprzątanie. Nie wiem, czy dadzą sobie radę w życiu. To mnie przytłacza i denerwuje. Nie wiem, jak je nauczyć porządnego sprzątania.
– Jak rozumiem, twoje sprzątanie jest porządne, a sprzątanie córek jest byle jakie.
– Tak, robią to byle jak.
– Mam do ciebie kolejne pytanie: kiedy osobiście sprzątasz, to kiedy wiesz, że jest już wystarczająco czysto?
– Oczywiście, kiedy wszystko lśni. Kiedy nie ma na meblach ani na podłodze żadnej plamy ani kropeczki kurzu. Kiedy wszystko posprzątam, czuję się okropnie zmęczona i dlatego chcę, żeby również córki sprzątały, ale one robią to niedokładnie. Zawsze muszę po nich poprawiać i to jest mój problem.
– Jak się czujesz, kiedy skończysz sprzątanie? – zapytałem.
– Czuję satysfakcję – odpowiedziała Elisabeth.
– Nie pytałem, co czujesz, tylko jak się czujesz. Już wcześniej powiedziałaś, jak się czujesz. Przypuszczam jednak, że nie zauważyłaś nawet, że to powiedziałaś.
Na twarzy Elisabeth pojawiło się skupienie. Wyraźnie było widać, jak szuka odpowiedzi. Po chwili powiedziała:
– Po kilkugodzinnym sprzątaniu jestem zmęczona. To chyba normalne? Czuję też satysfakcję, lubię, gdy jest czysto i sama do tego doprowadziłam. Córki nie są w stanie tak porządnie posprzątać.
– Na razie zostaw córki w spokoju. Jak usłyszałem, po zakończeniu sprzątania jesteś zmęczona.
– Tak, jestem zmęczona i czuję satysfakcję.
Wiedziałem, że Elisabeth pracuje często do późnego wieczora, dlatego zapytałem wprost:
– Sprzątasz w soboty?
– Tak, skąd wiesz?
– Kiedy w sobotę rano wstajesz, to skąd wiesz, że trzeba posprzątać?
– Ponieważ widzę, że jest brudno. Widzę kurz i plamy na podłodze.
– A w piątek wieczorem?
– W piątek wieczorem jestem zmęczona całym dniem i nie widzę tych plam ani kurzu.
Po tej wypowiedzi na sali zapanowała ogólna wesołość. Richard nie mógł już wytrzymać i odezwał się głośno:
– Jak powiedziałaś, w piątek wieczorem nie widzisz ani plam, ani kurzu, bo jesteś zmęczona. W sobotę rano jesteś wypoczęta i widzisz plamy i kurz. Jak posprzątasz, to jesteś zmęczona i wtedy znowu jest czysto. To logiczne!
– Czyli Elisabeth mierzy czystość mieszkania poziomem swojego zmęczenia – dodał ktoś inny.
Na twarzy Elizabeth malowała się konsternacja. Próbowała protestować:
– Przecież to nie jest tak. Po kilkugodzinnym sprzątaniu każdy jest zmęczony. Usiłujecie mi zasugerować nieprawdę. Zresztą tu nie chodzi o mnie, tylko o moje córki, które sprzątają niedokładnie.
Richard znowu nie wytrzymał:
– Kiedy córki sprzątają, to jesteś zmęczona? Chyba nie. Czy zdajesz sobie sprawę, że to nie córki sprzątają niedokładnie? To, że po ich sprzątaniu ty nie jesteś zmęczona, powoduje, że zauważasz plamy i kurz. Rozumiesz?
– To nie może być prawda – odpowiedziała Elisabeth. – Kiedy nie jestem zmęczona, to widzę plamy i kurz? To znaczyłoby, że córki sprzątają dobrze? Tylko mój stan powoduje, że oceniam je negatywnie? Muszę to przemyśleć.
– Przypuszczam – odezwał się Robert – że sprawa jest o wiele poważniejsza. Tu nie chodzi tylko o sytuację Elisabeth. Uważam, że wielu z nas w różnych sytuacjach czuje zmęczenie nie z tego powodu, że naprawdę jesteśmy zmęczeni. Ja na przykład jestem często zmęczony, bo tak wypada. Kiedy się napracuję i jestem zmęczony, mam wrażenie, że odwaliłem kawał roboty. Kiedy po całym dniu nie czuję zmęczenia, wtedy mam wrażenie, że ukradłem ten dzień.
– Czyli – odezwałem się – kiedy po całym dniu jesteś zmęczony, masz wrażenie dobrej pracy. Kiedy nie jesteś zmęczony, to znaczy, że nie pracowałeś wydajnie?
– Tak to mniej więcej jest.
– Słuchajcie – dodałem – dzięki Elisabeth i jej problemowi jesteśmy na tropie wielkiego odkrycia. Możemy pokusić się o dużą generalizację: ludzie mierzą jakość swojej pracy poziomem zmęczenia. Co więcej, ten odczuwany poziom zmęczenia wpływa na to, co zauważamy wkoło siebie.
– Nie zgadzam się z tym – odezwał się Anton. – Kiedy cały dzień pracuję i biegam, by załatwić różne sprawy, to wieczorne zmęczenie jest czymś obiektywnym.
– Masz rację. Gdyby jednak przemyśleć coś innego: czy są takie dni, że biegasz, załatwiasz i mimo to wieczorem nie jesteś zmęczony?
– Oczywiście są. To są takie dni, gdy udaje mi się załatwić różne sprawy. Kiedy mi się nie wszystko udaje, wtedy jestem zniechęcony i zmęczony.
– Czy mógłbyś się zdecydować: zniechęcony czy zmęczony?
– To i to.
Odezwał się Robert:
– Anton, coś kręcisz. Kiedy ci się udaje, to nie jesteś zmęczony. Kiedy ci się nie udaje, jesteś zniechęcony i zmęczony. Z jakiego powodu jesteś wtedy zmęczony?
– Stop – przerwałem – możemy tak długo dywagować. Proponuję przyjąć założenie, niekoniecznie całkowicie prawdziwe. Ludzie męczą się – to jest fakt. Ludzie męczą się, bo tak wypada lub tak się przyzwyczaili. Postawię retoryczne pytanie: czy można się nie męczyć? Albo inaczej, czy można cały dzień pracować i nie być zmęczonym? To są pytania, na które być może są odpowiedzi twierdzące. Proponuję zastanowić się, jakie zyski mam z tego, że jestem zmęczony.
– Ja lubię być zmęczona – powiedziała Margarethe. – Kiedy jestem zmęczona, mogę powiedzieć mężowi, żeby na przykład zrobił mi kawę. Wtedy chętnie robi kawę i podaje mi.
– A gdy nie jesteś zmęczona? – zapytałem.
– Wtedy jakoś głupio mi poprosić go o zrobienie kawy. Co innego, gdy jestem zmęczona.
Ta wypowiedź wywołała ogólną wesołość i śmiech (…)”.
No Comments