Jesteśmy zagonieni, zestresowani i mamy zbyt dużo rzeczy do zrobienia. Nadmiar obowiązków wytwarza poczucie, że pracy zamiast ubywać, to ciągle przybywa i nie widzimy drogi wyjścia z tej sytuacji. A to powoduje stres.
Nie od dziś wiadomo, że stres to odpowiedź naszego organizmu na otaczające nas okoliczności i zdarzenia, które się dzieją w naszym życiu. Nie zawsze mamy wpływ na to co się dzieje, za to zawsze mamy wpływ na to jak to odbieramy i jak na to reagujemy.
Wystarczy więc przestać się emocjonować tym co się nam przydarza i sprawa stresu rozwiązana 🙂
Łatwej to jednak powiedzieć niż zrobić. Na szczęście znalazłem sposób na zdecydowanie zmniejszenie stresu związanego z nadmiarem obowiązków. Jest to sposób bardzo prosty, a jednocześnie skuteczny. Sprawdź, może u Ciebie też zadziała.
O co chodzi? O listy zadań!
Jeśli w tym momencie wydałeś jęk zawodu, „jej, znowu lista rzeczy do zrobienia – u mnie to nie działa”, to czytaj dalej 🙂
W przypadku osób zapracowanych lista z zadaniami nie zdaje egzaminu z prostego powodu. Jest na niej tak dużo rzeczy, że bardzo szybko traci się nad nią panowanie. Jednak dwa proste triki pozwolą Ci na znaczne usprawnienie jej działania.
Po pierwsze lista zadań do zrobienia powinna być tworzona dzień wcześniej. Najpóźniej wieczorem, jednak u mnie dużo lepiej się sprawdza sporządzanie jej na zakończenie dnia pracy, około godziny 17-18.
Oczywiście rzeczy do zrobienia planujemy zgodnie z ich priorytetami – najważniejsze na samej górze.
Dzięki temu następnego dnia rano wstajemy już z gotowym planem działania i możemy szybciej zabierać się za najważniejsze rzeczy do zrobienia. Nie musimy tracić czasu na opracowywanie planu od czego zacząć, bo już to wiemy. Powoduje to szybsze wykonanie pierwszego zadania i daje motywację do rozpoczęcia kolejnych.
Drugim bardzo ważnym trikiem jest ograniczenie liczby zadań do… czterech.
Nie wiem jak Ty, ale gdy ja widzę na swojej liście 20 rzeczy do zrobienia, to odechciewa mi się robienia czegokolwiek. Gdy widzę tylko cztery, to mam o wiele większą motywację do ich wykonania.
No dobrze, ale co z pozostałymi zadaniami, które są ważne? One w fazie planowania zostają przeniesione na dzień następny. Gdy uporam się z bieżącymi czterema, to dopiero wtedy biorę się za rzeczy z kolejnego dnia i wrzucam je do zrobienia na dziś.
Bardzo pomaga mi w tym aplikacja Remember The Milk – prosta i dostępna na wszelkie możliwe platformy na których działam – komputer, telefon czy ipada.
Oczywiście życie jest dynamiczne i w trakcie dnia często pojawiają się nam kolejne rzeczy do zrobienia. W takim przypadku również dużo łatwiej zdecydować pośród czterech priorytetów, gdzie umieścić nowe zadanie, niż gdybyśmy ich mieli tyle, że od samego patrzenia mieniłoby się nam przed oczami.
A co zrobić, gdy okazuje się, że zadań „na kolejny dzień” mamy już dobrze ponad sto? Wtedy jest najwyższy czas na automatyzację, zbudowanie zespołu i sprawne delegowanie zadań. A o tym możesz poczytać tutaj 🙂
No Comments