rozwój osobisty i osiąganie celów

Zmiany, zmiany – dobre czy złe?

15 stycznia 2013

Zmiany jednych fascynują, innych przerażają. Jedni na nie czekają, inni od nich uciekają. Jedno jest pewne — czy tego chcemy, czy nie, są one nieuniknione. W całym wszechświecie nieustannie zachodzą zmiany.

Jak mawiał Heraklit: „Panta rhei — wszystko płynie, nic nie stoi w miejscu”. Dzieje się to wszędzie — na zewnątrz i wewnątrz nas. Zmieniają się sposoby działania, ustroje, rządy, sposoby myślenia, moda i wszystko dookoła, praktycznie cały czas. Wystarczy sobie przypomnieć, jak wyglądało porozumiewanie się telefoniczne kilkanaście lat temu, kiedy nie było telefonów komórkowych. Dziś większość z nas nie potrafi sobie wyobrazić życia bez tego urządzenia, a przecież całkiem niedawno w ogóle nie istniało takie rozwiązanie.

Inny prosty przykład zmian — pamiętam z filmu „Miś”, jak jeden z bohaterów, poszedł zjeść obiad do Victorii — to znaczy wysiadł przy Victorii, a wszedł do baru mlecznego Apis. Usiadł przy stoliku, podeszła sympatyczna pani i przetarła szmatą miskę, przykręciła ją śrubokrętem, wsypała kaszę z gara i dodała z łaską: „Proszę!”. Na szczęście dziś, kiedy jemy w restauracji, jesteśmy traktowani jak goście, a nie jak intruzi, ponieważ „trochę” od tamtych czasów się zmieniło (a przecież to także było całkiem niedawno).

Zmień myślenie

Najczęściej myślimy o zmianach dotyczących bezpośrednio nas i naszego otoczenia. Na nieco dalszym planie są zazwyczaj zmiany, które dotykają rządy, gospodarkę, świat czy kosmos (pomijam pasjonatów gwiazd, którzy oglądają niebo 20 godzin na dobę, nie widząc nigdy swoich rodzin). Im bliższa nam jest zmiana, tym bardziej i częściej o niej myślimy. Czasami zdarza się, że rozmyślając o zmianach, analizujemy je pod kątem negatywnych skutków. To naturalny odruch. Bronimy się przed tym, co nieznane, co nowe, ponieważ dobrze czujemy się w sytuacji, z którą jesteśmy zaznajomieni. Pamiętam, jak kilka lat temu moi współpracownicy przestawiali się na pracę z kalendarzem w komputerze, podczas gdy byli przyzwyczajeni do pracy z kalendarzem papierowym lub w ogóle bez kalendarza.

Bronili się jak tylko mogli. Trzeba było się nauczyć robić wpisy, oznaczać kategorie, nadawać kolory. Jakież to wydawało się im wtedy trudne i bez sensu. Po kilku miesiącach dostrzegli jednak zalety takiego sposobu pracy i polubili go. Ja również dziś nie wyobrażam sobie pracy bez kalendarza w komputerze, choć też miałem na początku opory. Teraz nawet zastanawiam się, jak ja mogłem wcześniej bez tego funkcjonować.

Niekiedy wystarczy spróbować nowego sposobu działania czy myślenia i w krótkim czasie możemy dostrzec wymierne korzyści. Zatrzymajmy się i skupmy na chwilę na naszym systemie obronnym — analiza negatywnych stron też się przydaje, ponieważ daje nam pełniejszy obraz sytuacji. To bardzo dobrze, że analizujemy konsekwencje. Tylko dlaczego mamy skupiać się bardziej na stronie negatywnej? Skoro wiemy, że zmiany są nieuniknione, to czy nie byłoby rozsądne przyjąć je jako naturalną kolej rzeczy i skupić swoje myśli na tym, co dobrego wniosą one do naszego życia? Odnosząc się do pewnego powiedzenia: „Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”, można dojść do wniosku, że cokolwiek nas w życiu spotka, będzie pozytywne — czyż nie jest tak? Czy nie w każdej sytuacji możemy dostrzec pozytywny aspekt? Nie bez kozery mówi się, że każdy medal ma dwie strony i tylko od nas zależy, którą z nich dostrzegamy.

Skoro potrafimy skupiać się na jednej z tych stron, to czy nie warto wybrać tej pozytywnej? Im szybciej zaczniemy zauważać w każdej zmianie pozytywne aspekty, tym łatwiej nam będzie pokonać „przeszkody”, które czasem napotykamy.

Przeanalizujmy konkretny przykład. Ktoś właśnie stracił pracę. Ubolewa nad swoim losem, żal do całego świata wypływa z niego strumieniami. Postawmy się na chwilę w roli najlepszego przyjaciela tej osoby i zadajmy sobie pytanie: co sami chcielibyśmy usłyszeć od niego w tej sytuacji? Czy chcielibyśmy, żeby nasz przyjaciel użalał się razem z nami i jeszcze bardziej nas negatywnie nastrajał? Czy raczej spodziewamy się pocieszenia? Można by było oczywiście powiedzieć: „O rany, ależ ci współczuję. To dopiero tragedia. Ale ty to masz pecha. Jak ty z tego wyjdziesz teraz? Jak sobie z tym poradzisz? Co ty teraz zrobisz?”. Fantastyczny sposób. Osobiście podziękowałbym takiemu przyjacielowi za rady i pewnie nie spotkalibyśmy się już więcej. Można też spojrzeć na tę sprawę z drugiej strony i powiedzieć: „To świetnie! Bardzo dobrze, że stało się to teraz, a nie za 5 lat, ponieważ możliwe, że za 5 lat byłoby ci trudniej znaleźć nową pracę. Poza tym właśnie masz szansę na rozpoczęcie czegoś zupełnie nowego, nauczenie się nowych rzeczy, zdobycie kolejnych doświadczeń, poznanie wspaniałych, wartościowych ludzi. A może w nowej pracy ktoś bardziej doceni twoje umiejętności i zaangażowanie?”.

Z którym sposobem myślenia będzie nam łatwiej iść do przodu i podjąć konkretne kroki? Oba punkty widzenia są prawdziwe, ale tylko jeden z nich pozwala szybciej wyjść z „trudnej” sytuacji. W kręgach handlowych znana jest pewna anegdota, która doskonale oddaje istotę patrzenia na tę samą sytuację w jakże różny sposób. Szef firmy produkującej obuwie wysłał jednego z handlowców na pustynię, żeby ten zbadał rynek. Po tygodniu handlowiec napisał wiadomość z informacją: „Totalna pomyłka. Tu nikt nie chodzi w butach. Wracam następnym samolotem”. Po powrocie pierwszego wysłano drugiego pracownika i ten również napisał wiadomość: „Uruchamiajcie produkcję całodobową — rynek jest OGROMNY, tu NIKT nie ma butów!”. Sytuacja ta sama, a punkt widzenia zupełnie inny. Pytanie: któremu z nich będzie łatwiej sprzedać? W zasadzie jest to pytanie retoryczne, ponieważ pesymista nie dał sobie w ogóle szansy na tę sprzedaż, wycofując się natychmiast. Ciekawe jest to, że zazwyczaj strategia, którą obieramy w konkretnej sytuacji (punkt widzenia), towarzyszy nam w większości podejmowanych decyzji w życiu. Czyli można wnioskować, że optymista dostrzega wszędzie szanse, a pesymista wszędzie niepowodzenia.

Wybór jest oczywiście zawsze po naszej stronie. Wrócę raz jeszcze do zasady „każdy medal ma dwie strony”. Podkreślę kolejny raz — każdy. Wszak z każdej, nawet najgorszej sytuacji, można wyłowić pozytywne aspekty, ponieważ one zawsze istnieją. Powiem więcej — z umiejętności takiego wyławiania korzysta większość szczęśliwych ludzi na świecie. Trzeba tylko wyrobić w sobie nawyk wyszukiwania tych lepszych stron medali, co jest naprawdę bardzo prostą umiejętnością, którą można szybko opanować. Kiedy już ją mamy, chętniej szukamy zmian w swoim życiu, a im więcej tych zmian będzie, tym coraz lepsze one będą.

Uwaga: Tekst jest fragmentem książki Architekt przyszłości.

5/5 - (1 vote)
<< Poprzedni <<
>> Następny >>

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply

*