Browsing Category

rozwój osobisty i osiąganie celów

rozwój osobisty i osiąganie celów

Jak wyjść ze strefy komfortu?

21 grudnia 2016

„Czym jest strefa komfortu? Jest to obszar, gdzie dla ciebie wszystko jest znane np. w zakresie budowania relacji, wykonywania jakiś czynności. To jest to, co znasz, potrafisz, lubisz. Oczywiście nie było tak zawsze, bo prawie na pewno, kiedyś było to dla ciebie zupełnie nieznanym obszarem, a stało się strefą komfortu, bo świadomie tego doświadczałeś.

W jaki sposób można opuszczać strefę komfortu i po co to robić? Z reguły, jako ludzie chcemy poprawiać swoją sytuację. Chcemy zmiany na lepsze, ale z drugiej strony unikamy tej zmiany, bo zmiana wiąże się z trudnościami i zrobieniem czegoś zupełnie nowego. Jednak, jeśli nie opuścimy swojej strefy komfortu, nie dokonamy dobrej dla siebie zmiany, to nie będziemy mieli efektu, na którym nam zależy. Aby ułatwić opuszczanie strefy komfortu wystarczy zadać pytanie: „na czym się koncentrujesz?”. Ludzie, którzy koncentrują się na efekcie, z dużo większym prawdopodobieństwem, szybciej i łatwiej opuszczają swoją strefę komfortu, czyli robią coś efektywniej niż ci, co koncentrują się na procesie. Weźmy taki przykład: chcesz wyremontować mieszkanie. Są dwie rzeczy, na których skupiasz uwagę. Z jednej strony efekt, jaki uzyskasz: świeży zapach, piękny wygląd, poznikają stare plamy, będziesz czuć się w takim mieszkaniu bardzo komfortowo. Jest jeszcze też proces, który do takiego efektu doprowadza: trzeba wynieść meble, poobklejać, nakurzyć, nachlapać, potem to wszystko pozmywać. Wymaga to wysiłku i czasu. I teraz w zależności od tego, na czym się koncentrujesz, na efekcie czy na procesie, to będzie ci łatwiej bądź trudniej opuścić strefę komfortu. Moja prośba jest taka: koncentruj się na efekcie, który chcesz uzyskać, a będzie ci stokroć łatwiej.

W jakim tempie opuścić strefę komfortu? To zależy, jaki jesteś. Jeżeli wolisz wskoczyć szybko do zimnej wody, bo takie macanie i sprawdzanie, czy ta woda jest dobra, powoduje, że nigdy do niej nie wejdziesz, to właśnie tak zrób. Szybko podejmij decyzję i działaj. Natomiast, jeżeli jesteś osobą, która woli powolutku i to u ciebie lepiej działa, jak stawiasz jeden krok, widzisz, że jest w porządku, potem dopiero stawiasz drugi. Tak też możesz dojść do dobrych efektów. I tutaj taką analogią może być ciepła woda. Powiedzmy, że jesteś w wannie, dolewasz sobie gorącej wody, ta temperatura bardzo powoli się podnosi i w pewnym momencie ta woda jest nawet bardzo ciepła, a ty tej temperatury tak nie odbierasz, bo podnosiła się ona stopniowo. Gdyby jednak ktoś przyszedł z boku, włożył rękę, powiedziałby: „Wow! To jest wrzątek!”. Dlatego przetestuj, sprawdź, jakim ty jesteś człowiekiem, czy potrzebujesz szybko rzucić się na temat, czy zrobić to bardzo powoli. Przetestuj, sprawdź i w swoim tempie opuszczaj swoją strefę komfortu.

Kolejny bardzo ważny temat, który pomoże ci opuścić strefę komfortu są inni ludzie. Przede wszystkim słuchaj tych, co cię wspierają. Zobacz, jakich masz wokół siebie doradców. Jeżeli to są tacy, którzy mówią: „to nie ma sensu, to ci się nie uda”, ty zaczynasz ich słuchać i zaczynasz im wierzyć – to są ludzie, którzy w twojej strefie komfortu cię przetrzymają. Natomiast, jeżeli masz ludzi, którzy cię wspierają, to warto ich słuchać. Ludzie są nam też potrzebni do tego, abyśmy z nimi mogli się umówić na pewien efekt. Powiedzmy, że wystąpienia publiczne są kompetencją, którą chciałbym rozwijać, to w takim razie mogę się z tobą umówić, że w przyszły piątek przygotuję dla ciebie jakieś wystąpienie. W związku z tym, że jest już ustalony termin i wiem, że to ma być dla ciebie, to mam pewne zobowiązanie. Takie zobowiązanie przed kimś jest dużo istotniejsze niż przed sobą. Z samym sobą zawsze mogę umówić się inaczej, napisać aneks do mojej wewnętrznej umowy i zrezygnować z tego postanowienia. Im większa liczba osób, z którymi się umówisz, tym większe prawdopodobieństwo, że tę strefę komfortu trzeba będzie opuścić. Czyli: masz ustaloną datę, ustalonych ludzi, powiedziałeś, że zrobisz i zaczynasz to realizować.

Dlaczego z jednej strony pragniemy zmiany, bycia lepszym człowiekiem i posiadania wokół siebie lepszych rzeczy, a jednocześnie nie opuszczamy strefy komfortu? Dlatego, że jest coś takiego jak nasze ego, którego zadaniem jest, aby nas chronić, abyśmy po prostu przeżyli. Dla naszego ego najlepiej by było, jakbyśmy leżeli wygodnie na kanapie, jak najmniej się ruszali, bo tak jest najbezpieczniej, wtedy z całą pewnością nic nam się nie stanie. Jednak wtedy nie ma szans na rozwój, Wszystko zależy od tego, czy słuchamy swego ego, które mówi: nie ruszaj się, zostań, usiądź i poczekaj, czy słuchamy głosu rozsądku i chcemy się rozwijać, i iść do przodu.

Podsumowując – jeżeli masz zdiagnozowaną swoją strefę komfortu, to pamiętaj, że poza tą strefą komfortu są rzeczy, których nie znasz. Gdy je poznasz, zaczniesz działać i robić nowe rzeczy to ta strefa komfortu z każdym kolejnym okresem będzie coraz większa. Im większa – tym więcej rzeczy będziesz mógł robić i one będą dla Ciebie komfortowe. Pamiętaj, by umawiać się z ludźmi, im większa liczba tym lepiej. Rób wszystko bardzo szybko lub powoli – przetestuj, co lepiej działa. Podejmij decyzję, że słuchasz chęci bycia lepszym, a nie swego ego. I to, co najważniejsze – koncentruj się na efekcie, a nie na procesie. Na tym, co uzyskasz, a nie na tym jak ciężko tam dojść. Jeżeli koncentrujesz się na efekcie, to włącz w sobie ciekawość – jak będzie to wyglądało, jakie będziesz miał życie, jak będziesz szczęśliwy, kiedy już do tego efektu dojdziesz.

Powodzenia w opuszczaniu strefy komfortu!”

Lechosław Chalecki, autor książki „Potęga Życia”.

Wyszukano w Google m.in. przez frazy:

rozwój osobisty i osiąganie celów

Cztery poziomy działania

20 grudnia 2016

„Jest takie jedno pytanie, które ludzie od lat mi zadają: „Ile dokładnie trzeba podjąć działań, aby wykreować sukces?”. Nic dziwnego w tym, że każdy szuka magicznej drogi na skróty — równie mało dziwi następujący fakt: nie istnieją takie skróty. Im więcej działań podejmujesz, tym większe masz szanse na przełom. Zdyscyplinowane, spójne i konsekwentne działania są czynnikami, które w największym stopniu determinują sukces niż jakakolwiek inna kombinacja. Zrozumienie, jak kalkulować, a następnie podejmować odpowiednią liczbę działań, jest ważniejsze od Twojej koncepcji, pomysłu, odkrycia czy biznesplanu.

Większość ludzi przegrywa, ponieważ operują na błędnym poziomie działania. Aby wszystko uprościć, rozbijemy Twoje wybory na cztery proste kategorie lub poziomy działania. Masz następujące możliwości:

  1. Nie robisz nic.
  2. Wycofujesz się.
  3. Podejmujesz działanie na normalnym poziomie.
  4. Podejmujesz szeroko zakrojone działanie.

Zanim szczegółowo opiszę każdy z nich, warto, abyś uświadomił sobie, że każdy z nas korzysta z jakiegoś poziomu działania w pewnych momentach, a szczególnie w odniesieniu do różnych obszarów życia. Przykładowo: możesz podjąć szeroko zakrojone działanie w dziedzinie kariery, po czym wycofać się całkowicie, kiedy będzie chodziło o obowiązki i odpowiedzialność w sferze publicznej. Ktoś inny nie zada sobie żadnego trudu, aby nauczyć się czegoś o mediach społecznościowych, a nawet wycofa się z tego. Ktoś jeszcze może podjąć działanie na normalnym poziomie w zakresie zdrowego odżywiania i ćwiczeń, ale później przesadnie skupić się (podjąć szeroko zakrojone działanie) na nawykach destrukcyjnych. To jasne, że dana osoba zamierza wykazać się w czymś, na co poświęca najwięcej uwagi i w czym podejmuje najwięcej działań.

Niestety, mnóstwo ludzi na świecie większość czasu przeznacza na operowanie na pierwszych trzech poziomach: nie robiąc nic, wycofując się całkowicie lub podejmując działanie na normalnym poziomie zaangażowania. Pierwsze dwa poziomy działania (nicnierobienie lub wycofanie) są gwarancją porażki, podczas gdy trzeci stopień (normalny poziom) w najlepszym wypadku będzie skutkować przeciętną egzystencją. Jedynie ludzie odnoszący największe sukcesy angażują się na najwyższym poziomie, który nazywam szeroko zakrojonym działaniem. Przyjrzyjmy się zatem każdemu z czterech poziomów, aby zrozumieć, co się kryje za każdym z nich i jak można zrobić z nich użytek w różnych sytuacjach i dziedzinach życia.

Pierwszy poziom działania

Jak wskazuje sama nazwa, nicnierobienie oznacza „niepodejmowanie żadnych działań, które mogłyby zmienić twoją sytuację, być okazją do poznania, zdobycia czegoś lub przejęcia kontroli nad jakimś obszarem”. Ludzie, którzy nie robią nic w sprawie swojej kariery, związków lub czegokolwiek innego ważnego dla nich, prawdopodobnie porzucili swoje marzenia, a teraz próbują zaakceptować to, co przynosi im los. Choć może dziwnie to zabrzmi, to jednak nicnierobienie nadal wymaga energii, wysiłku i pracy! Niezależnie od poziomu działania, na którym operujesz, każdy z nich na swój własny sposób wymaga pracy. Oznakami nicnierobienia są: okazywanie znudzenia, letarg, samozadowolenie oraz brak celu. Ludzie z tej grupy większość czasu i energii poświęcą na usprawiedliwianie swojego położenia, a to wymaga tyle samo pracy jak inne działania.

Rano, kiedy dzwoni budzik, grupa nic nierobiących w ogóle nie zareaguje. Choć może się wydawać, że nie podejmują działania, to jednak tracą wiele energii, aby nie wstać rano. Utrata pracy wymaga zaangażowania się w nieproduktywność. Należy bardzo się postarać, aby zostać pominiętym przy awansie i czekać kolejny rok na swoją szansę, a następnie iść do domu i wszystko jakoś wyjaśnić współmałżonkowi. Ogromnego wysiłku wymaga życie w roli niedocenianego i nisko opłacanego pracownika, a jeszcze więcej energii zabiera znalezienie w tym jakiegoś sensu. Osoba, która nie podejmuje działania, musi szukać wymówek dla swojego położenia; wymaga to ogromnej kreatywności i wysiłku. Sprzedawcy, którzy nic nie robią i tracą klienta znacznie częściej niż zyskują, muszą wytłumaczyć sobie, współmałżonkom oraz szefom, dlaczego nie realizują planów sprzedażowych. Warto też zauważyć, że ci, którzy nic nie robią w jednym obszarze swojego życia, z łatwością znajdują coś, co kochają robić, na co poświęcają czas i w odniesieniu do czego zawsze są gotowi na szeroko zakrojone działanie. Może to być internetowy poker, gry komputerowe, jazda na rowerze, oglądanie filmów, czytanie książek. Cokolwiek to jest, zapewniam Cię, że ta sfera życia zyskuje ich pełne zaangażowanie i uwagę. Ci, którzy nic nie robią, przekonują przyjaciół i rodzinę, że są szczęśliwi i zadowoleni ze swojej sytuacji, która im odpowiada, co jeszcze bardziej wszystkich dezorientuje, ponieważ jest jasne, że nie wykorzystują oni w pełni swojego potencjału.

Drugi poziom działania

Wycofujący się to ci, którzy podejmują działania odwrotne — prawdopodobnie po to, aby uniknąć negatywnych doświadczeń, które mogłyby ich spotkać, jeśli podjęliby normalne działanie. Wycofujący się uosabiają zjawisko „lęku przed sukcesem”. Doświadczyli wcześniej braku konkretnych efektów swoich działań (lub jest tak tylko w ich odczuciu) i teraz postanowili, żeby unikać zaangażowania, które mogłoby skutkować tym samym. Podobnie jak nic nierobiący, wycofujący się usprawiedliwiają swoje reakcje i żyją w przekonaniu, że funkcjonowanie na aktualnym poziomie jest dla nich najlepsze. Tłumaczą, że chcą uniknąć ewentualnego odrzucenia i/lub porażek, prawie nigdy nie chodzi jednak o faktyczne odrzucenie czy porażkę, która tak na nich wpłynęła. Znacznie częściej jest to jedynie ich wyobrażenie i ocena przegranej lub odrzucenia, przez co decydują się wycofać.

(…)

Trzeci poziom działania

Ludzie, którzy angażują się w działanie na normalnym poziomie, prawdopodobnie stanowią największą grupę we współczesnym społeczeństwie. To grupa, która jest najbardziej widoczna i podejmuje niezbędną ilość działań, uznawaną za „normalną”. Taki poziom zaangażowania jest charakterystyczny dla klasy średniej i w rzeczywistości najbardziej niebezpieczny — dlatego, że jest powszechnie akceptowany. Ludzie z tej grupy poświęcają swoje życie na działanie, które zagwarantuje im bycie przeciętnym oraz stworzy zwyczajne życie, małżeństwo oraz karierę, nigdy natomiast nie zrobią wystarczająco dużo, aby wykreować prawdziwy sukces. Niestety, większość pracowników podejmuje działanie na normalnym poziomie; tacy menedżerowie, dyrektorzy i całe firmy raczej wtapiają się w tło niż wyróżniają. Choć niektórzy członkowie tej grupy od czasu do czasu mogą stworzyć coś wyjątkowej jakości, zwykle jednak nie tworzą niczego albo tworzą, ale w małych ilościach. Ich celem jest tutaj przeciętność — przeciętne małżeństwa, zdrowie, kariery oraz finanse. Dopóki takie podejście się sprawdza, są zadowoleni. Nie stwarzają sobie ani innym żadnych problemów tak długo, jak długo warunki pozostają stałe i przewidywalne.

(…)

Czwarty poziom: szeroko zakrojone działanie

Choć może to brzmieć nieprawdopodobnie, to jednak szeroko zakrojone działanie jest dla nas wszystkich najbardziej naturalnym stanem działania, jaki w ogóle istnieje. Spójrz na dzieci: są ciągle w ruchu, chyba że coś jest nie tak. A przynajmniej tak było w moim przypadku przez pierwsze 10 lat mojego życia. Podejmowałem szeroko zakrojone działanie non stop z wyjątkiem chwil, kiedy spałem. Jak większość dzieci, byłem na pełnych obrotach przez cały czas — dorośli marszczyli brwi na mój widok i sugerowali, że powinienem trochę wyhamować. Czy Wy też tak mieliście? I czy reagowaliście tak wobec swoich dzieci?

Dopóki dorośli mi nie powiedzieli, żebym zachowywał się inaczej, nie miałem pojęcia, że istnieje coś oprócz szeroko zakrojonego działania. Nawet najbardziej podstawowe elementy świata, w którym żyjemy, popierają takie podejście. Zanurkuj w głębiny oceanu, a zobaczysz ciągłe i szeroko zakrojone działanie. Tuż pod skorupą ziemską, po której chodzisz, odbywają się nieprawdopodobne ruchy, które nigdy nie ustają. Zajrzyj do środka kopca mrówek albo do ula, a zobaczysz całe kolonie istnień generujących szeroko zakrojone działanie, aby zapewnić sobie przetrwanie. W żadnym z tych środowisk nie ma ani śladu wycofania się czy braku aktywności albo zachowania zbliżonego do czegoś, co nazywamy poziomami przeciętnymi (…)”

Fragment pochodzi z książki „Reguła 10X” Granta Cardone.

Reguła 10x

Zobacz tutaj, jak rozmawiają o tej książce ci, którzy czytają ją w wersji anglojęzycznej, a nawet mieli okazję poznać Granta… OSOBIŚCIE!

 

Chcesz jeszcze więcej? Zobacz zestaw Cardone 🙂

Zestaw Cardone

rozwój osobisty i osiąganie celów

Przestań się okłamywać

16 grudnia 2016

„Czymś powszechnym wśród ludzi, którzy nie osiągają tego, czego chcą, jest szukanie usprawiedliwień — a nawet okłamywanie siebie — poprzez umniejszanie wartości sukcesu. Łatwo to zaobserwować w naszym współczesnym społeczeństwie w wielu różnych grupach społecznych. Możesz o tym przeczytać w książkach, usłyszeć w kościele i zauważyć, że także szkoła promuje takie podejście. Przykładowo: dzieci, które nie mogą uzyskać tego, czego chcą, przez chwilę będą o to walczyć, trochę popłaczą, a następnie wytłumaczą sobie, że nigdy im nie zależało. Nie ma absolutnie nic złego w tym, że pragnąłeś czegoś, co nie doszło do skutku. W rzeczywistości to jedyna rzecz, która w końcu pomoże Ci zdobyć cel wbrew pojawiającym się po drodze przeszkodom.

Nawet ludzie mający niezwykłe szczęście i znajomości muszą zadbać o to, aby znaleźć się w odpowiednich miejscach w odpowiednim czasie i z odpowiednimi ludźmi. Jak już wspomniałem pod koniec rozdziału 2., szczęście jest jedynie produktem ubocznym dużej aktywności. Ludzie sukcesu wydają się mieć szczęście dlatego, że jeden sukces przygotowuje miejsce na kolejny. Osiągają niezwykły rozpęd, realizując swoje zamiary, a to motywuje ich do wyznaczania, a następnie osiągania kolejnych, bardziej ambitnych celów. Osoby, które nie są wtajemniczone w konkretne działania, nie zwracają uwagi na liczbę nieudanych prób podejmowanych przez ludzi sukcesu; prawda jest taka, że świat interesuje się nimi wtedy, kiedy wygrywają. Pułkownik Harland Sanders, który rozsławił KFC, przedstawiał swój pomysł ponad 80 razy, zanim ktoś zdecydował się go kupić. Sylvester Stallone potrzebował zaledwie trzech dni na napisanie scenariusza do filmu Rocky, podczas gdy film zarobił 200 mln dolarów. Jednak kiedy Stallone go pisał, jego nazwisko nic nie znaczyło, nie było go stać na ogrzewanie mieszkania, musiał nawet sprzedać swojego psa za 50 dolarów, aby kupić sobie coś do jedzenia. Pomysł parku rozrywki autorstwa Walta Disneya był wyśmiewany, a dzisiaj na całym świecie ludzie wydają po 100 dolarów na bilet i przez całe życie oszczędzają na rodzinne wakacje w Walt Disney World Resort na Florydzie. Nie daj się zwieść czemuś, co wygląda na łut szczęścia. Szczęściarze nie stają się ludźmi sukcesu; to ludzie, którzy poświęcili się realizacji swoich planów, mają w życiu szczęście. Ktoś kiedyś powiedział: „Im ciężej pracuję, tym więcej mam szczęścia”.

Możemy nawet pójść o krok dalej: jeśli jesteś w stanie regularnie osiągać sukcesy, coraz mniej jest w tym elementu „osiągnięcia”, a coraz bardziej staje się to nawykiem, dla niektórych osób wręcz codziennością. O ludziach sukcesu mówi się, że mają w sobie rodzaj magnetyzmu, to „coś”, jakiś nieodparty urok, który ich otacza i towarzyszy im. Dlaczego? Ponieważ ludzie ci podchodzą do sukcesu jak do powinności, obowiązku i odpowiedzialności — a nawet tak, jakby to było ich prawo! Powiedzmy, że dwie osoby mają dużą szansę na sukces. Jak sądzisz: osiągnie go osoba, która uważa, że sukces jest jej obowiązkiem — która po prostu sięga po niego i bierze dla siebie — czy może ta z podejściem „jakoś to będzie”? Myślę, że już znasz odpowiedź.

Choć określenia tego często się używa, to jednak nie istnieje coś takiego jak „błyskawiczny sukces”. Jest on rezultatem wcześniej podejmowanych działań — nie ma znaczenia, jak błahe się dzisiaj wydają lub kiedy miały miejsce. Nikt, kto mówi, że jakiś biznes, produkt, aktor lub zespół odniósł błyskawiczny sukces, nie zadaje sobie trudu, aby zrozumieć psychiczny wysiłek, jaki dana osoba musiała podjąć, aby znaleźć się w miejscu, w którym jest. Nikt nie widzi niezliczonych działań podejmowanych wcześniej, przed osiągnięciem zasłużonego zwycięstwa.

Sukces przychodzi, kiedy dajemy sobie do niego pełne prawo na poziomie mentalnym i duchowym oraz podejmujemy odpowiednie działania w czasie, aż go osiągniemy. Jeśli podejdziesz do niego z mniejszym zapałem i nie potraktujesz go jako swojej etycznej i moralnej powinności, obowiązku i odpowiedzialności wobec swojej rodziny, firmy i własnej przyszłości, najprawdopodobniej nigdy nie osiągniesz sukcesu, a jeszcze trudniej byłoby Ci go utrzymać.

Gwarantuję Ci, że od chwili, kiedy Twoja rodzina i firma zaczną traktować sukces jako coś, za co są odpowiedzialni, i jako kwestię etyczną, wtedy wszystko się zmieni. Choć etyka jest oczywiście czymś bardzo osobistym, większość ludzi zgodzi się, że bycie etycznym niekoniecznie ogranicza się do mówienia prawdy i unikania kradzieży pieniędzy. Nasza definicja etyki jest oczywiście znacznie szersza, być może nawet zawiera zobowiązanie do osiągnięcia maksymalnego potencjału, jakim każdy z nas został obdarzony. Sugerowałbym nawet, że zaniechanie dążeń do niezwykłych osiągnięć jest czymś nieetycznym. Do tego stopnia, że etycznym zachowaniem będzie dołożenie wszelkich starań, aby dać z siebie wszystko, natomiast rezygnacja z tego będzie stanowiła pogwałcenie zasad etyki.

Cały czas musisz traktować sukces jako swoją powinność, obowiązek i odpowiedzialność. Pokażę Ci, jak sprawić, aby stało się to rzeczywistością w wybranym biznesie czy branży, w dowolnym czasie, niezależnie od przeszkód oraz w ilościach, jakie sobie zamarzysz!

Musisz traktować sukces w kategoriach etycznych. Sukces jest Twoją powinnością, obowiązkiem i odpowiedzialnością!

Fragment pochodzi z książki „Reguła 10X” Granta Cardone.

Reguła 10x

Zobacz tutaj, jak rozmawiają o tej książce ci, którzy czytają ją w wersji anglojęzycznej, a nawet mieli okazję poznać Granta… OSOBIŚCIE!

rozwój osobisty i osiąganie celów

Wszystko jest w głowie

13 grudnia 2016

Jeżeli myślisz, że dasz radę — dasz radę.
Jeżeli myślisz, że nie dasz rady — nie dasz rady.
W obu przypadkach będziesz mieć rację.

„To, czy postrzegamy porażkę jako przeszkodę, czy jako początek czegoś nowego, zależy od sposobu, w jaki używamy swojego umysłu. Być może najwspanialszym aspektem wolności człowieka jest możliwość i umiejętność wyboru własnych myśli niezależnie od sytuacji.

Każda z naszych myśli jest przyczyną prowadzącą ku skutkowi. Najczęściej powtarzające się myśli stopniowo stają się myślami dominującymi, które nasza podświadomość w końcu uznaje za prawdziwe. Następnie przeradzają się one w myśli nawykowe, czyli automatyczne. Krótko mówiąc: stają się naszymi przekonaniami.

Przekonanie to automatyczny sposób myślenia, wykształcony w odpowiedzi na daną sytuację czy bodziec lub jako reakcja na nie. Niektóre przekonania są pozytywne i służą nam, a niektóre negatywne i nas ograniczają. Zarówno pozytywne, jak i negatywne przekonania zawsze będą dla nas prawdą, pod warunkiem że przyjmiemy je bez wahania.

Jesteśmy tym, co myślimy. Wszystko, czym jesteśmy, wynika z naszych myśli. Naszymi myślami tworzymy swój świat.
— Budda

W okresie dorastania wyrobiłem sobie pewne ograniczające mnie przekonanie, któremu byłem wierny. Uważałem, że z powodu dysleksji nigdy nie będę umiał dobrze czytać i pisać. To przekonanie podtrzymało i utrwaliło ówczesny stan rzeczy. Dopiero jako dorosły człowiek poznałem siłę pozytywnego myślenia i powiązałem ją z kwestią przekonań. Dzięki temu zakwestionowałem ograniczające mnie nastawienie i zastąpiłem je pozytywnym, inspirującym przekonaniem. Wówczas uczyniłem pierwszy krok na drodze do przezwyciężenia dysleksji. W osiągnięciu tego i wszystkich kolejnych celów szczególnie pomocna była wiedza o tym, jak działa podświadomość i jak — poprzez wyznaczanie celów — mogę ją zaprogramować na sukces.”

Fragment pochodzi z książki „Mapowanie Celów” Briana Mayne.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Jak osiągnąć sukces?

9 grudnia 2016

„Obecnie mówi się wiele na temat osiągania sukcesu, realizacji siebie, realizacji celów itp.

Ty też chcesz osiągnąć sukces?

A zastanowiłeś się najpierw, czym dla Ciebie jest sukces? Nie? To jak chcesz go osiągnąć, jeśli nie wiesz, czego chcesz? Przecież nie wiesz wtedy, kiedy już go masz.

Określ dokładnie, czy w Twoim przypadku jest to:

  • założenie własnej działalności?
  • określone dochody?
  • wymarzona liczba klientów?
  • zatrudnienie jakiejś liczby pracowników?
  • stworzenie i sprzedaż swoich produktów?
  • coś jeszcze innego?

Gdy już wiesz, czego tak naprawdę chcesz, łatwiej będzie Ci to zrealizować, bo będziesz się skupiać na celu. Określ jeszcze czas, w którym zamierzasz tego dokonać, to będzie jak podpisanie kontraktu terminowego – im bliżej terminu, tym bardziej będzie Cię to motywować.

Doskonale obrazuje to ten cytat:

Ludzie z celami odnoszą sukcesy, ponieważ wiedzą dokąd zmierzają. To jest aż tak proste”. Earl Nightingale

Przeczytaj też poniższe rady i powiedzenia. Każde z nich może pomóc Ci osiągnąć to, czego naprawdę pragniesz.

  1. Z każdego doświadczenia czerp jak najwięcej.

Bez względu na to, czy jest to szkolenie, czy rozmowa z klientem, partnerem, czy nawet niepowodzenie, wynieś z tego jakąś lekcję dla siebie. Nie bądź jak ludzie, którzy jak cokolwiek dzieje się nie po ich myśli, to uważają, że coś stracili. Gdy przyjdzie Ci uczestniczyć w szkoleniu, to wyciągaj z niego wnioski, myśl jak możesz zinterpretować słowa prowadzącego i wykorzystać w swoich celach. Z absolutnie wszystkiego można wyciągnąć jakąś naukę. Czasami jest to nauka czego nie robić, ale to też ważna lekcja.

  1. O sukcesie nie wystarczy tylko myśleć. Nie wystarczy marzyć. Nie wystarczy się nakręcić. Trzeba czegoś jeszcze. Co trzeba? Działać!

Samo się nie zrobi. Jeśli czegoś pragniesz – działaj, innego wyjścia nie ma. Nie myśl, że wygrasz w Lotto, że inwestor Cię odkryje zanim coś zrobisz, że klient sam przyjdzie kupić, zanim zobaczy i przetestuje produkt. Działaj, szukaj, twórz.

  1. Radość z tego, co może się udać musi być większa niż strach przed tym, co może się nie udać.

Kiedyś podczas szkolenia jeden uczestnik stwierdził: „Nie zakładam biznesu, bo boję się, że nie pójdzie po mojej myśli”. Odpowiedziałem: „Mogę opatrzyć to moim podpisem, opieczętować, włożyć w ramkę i powiesić nad kominkiem. Jest bardziej niż pewne, że nie pójdzie po Twojej myśli. Ale czy to znaczy, że nie warto tego robić?”.

Przeprowadź analizę, twórz plany, ale nigdy nie zakładaj ich realizacji w 100%. Czasami 90% realizacji przynosi ogromny zysk. Jest takie bardzo mądre powiedzenie: „Twórz cele z betonu, ale plany ich realizacji z piasku”. Bądź elastyczny, reaguj w zależności do sytuacji. Wyobraź sobie, że jesteś kapitanem statku. Jego kurs zmienia się w zależności, z której strony wieje wiatr. Ty cały czas to kontroluj, dostosowuj kurs statku tak, aby w rezultacie trafił do celu. A czy w efekcie dojdziesz tam szybko i płynnie, czy długo i z przygodami, w końcowym etapie ma znaczenie samo dopłynięcie do portu.

  1. Wszystko na świecie ma znaczenie, ale tylko takie, jakie temu nadasz.

Twoja interpretacja jest ważna. Każde Twoje odczucie, każda Twoja myśl zależy od nadawanego przez Ciebie znaczenia. Jak rano wstaniesz to nie mów sobie „Nie wyspałem się, już cały dzień bez sensu”. Zamień to na: „Jestem ciekaw, jaki ten dzień będzie”. Zadawaj sobie dobre pytania. Zamiast „Nie mam pieniędzy, nie wiem jak zarobić na firmę”, zmień na: „Jak mogę zdobyć klientów, którym sprzedam mój produkt?”. „Co musiałbym zrobić, jak musiałbym się zachowywać, jak musiałbym się ubrać, co musiałbym zjeść, żeby czuć się lekko i zdrowo?” -> żeby czuć się tak, jak człowiek sukcesu. Zamiast problemów, wyszukuj rozwiązań, a idealną pomocą jest tu budowanie pytań i poszukiwanie odpowiedzi.

  1. Jeżeli uczeń nie jest gotowy, to żaden mistrz mu nie pomoże.

Masz swoją rodzinę, pracowników, znajomych. Czasami zdarza się, że zaczynasz coś nowego – czy to biznes, czy nową pasję. Najczęściej Twoje otoczenie nie jest zbyt szczęśliwe na tę zmianę. Jeszcze jak chcesz coś stworzyć wspólnie z nimi, czegoś ich nauczyć, zainspirować do czegoś, nagle się okazuje, że oni wcale nie chcą. Nie zmuszaj więc, poczekaj. Jak Ty odniesiesz sukces, sami się zgłoszą, Ty po prostu rób swoje. Ludzi nie zmienisz. Możesz jednak zmienić siebie.

Stosuj odważnie te zasady, a zobaczysz, jak znacznie przyspieszą Twój sukces.”

Lechosław Chalecki, autor książki „Potęga Życia”.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Jak prawidłowo oddychać

9 grudnia 2016

„Obiecywałem, że wrócę do nauki oddychania, i przyszedł na to właśnie czas. Jest spokój, jest muzyka? Dobrze. Usiądź wygodnie, najlepiej na krześle lub w fotelu, wyprostuj plecy, by były jak najbardziej w pionie, i zacznij uczyć się oddychać. Lewą rękę połóż na brzuchu, prawą na piersi, tak by palcem wskazującym czuć jeden obojczyk, a kciukiem drugi, i oddychaj, tzn. nabierz powietrza do płuc i wypuść je. Powtórz to dziesięć razy. Super.

Jak się czujesz? Coś się wydarzyło? Nic? To dobrze. Ważne, że przeżyłeś 🙂 Teraz przeczytaj uważnie to, co napiszę, żeby nie odrywać się od ćwiczenia w trakcie jego wykonywania. Układ ciała i dłoni pozostaje bez zmian. Ale tym razem skoncentruj się na swoim ciele i powietrzu, które się w nim przemieszcza. Możesz zamknąć oczy i spróbować sobie wyobrazić, jak dociera do komórek Twojego ciała. Możesz nadać mu jakiś kolor, np. złoty. Jeżeli podczas ćwiczenia coś Cię zaboli, wyobraź sobie, że tam tego złocistego powietrza dociera najwięcej. Ale nie walcz z bólem, nie staraj się go pokonać.

Wykonuj ćwiczenie do momentu, kiedy ból jest akceptowalny.

Nabierz teraz powietrza, licząc powoli do trzech, i staraj się wypełnić całą przestrzeń pomiędzy skrajnymi krawędziami dłoni. Ważne, aby wyczuć, że prawa dłoń podnosi się do góry – to będzie świadczyć o tym, że wypełniłeś powietrzem całe płuca, aż po oskrzeliki. Myśl o tym, jak to powietrze wypełnia Twoje wnętrze. Zatrzymaj je w płucach, licząc powoli do trzech i obserwując, jak dociera do komórek Twojego ciała, zwłaszcza w tych częściach, które właśnie Cię zabolały. Licząc powoli do trzech, wypuszczaj powietrze z płuc. Możesz sobie przy tym wyobrazić, że zmienił się jego kolor na np. szary. (Dla ludzi szukających mocnych wrażeń może być czarny 🙂 ). Jeżeli ktoś chce to uznać za magiczne zjawisko, może tak uczynić. Reszcie sugeruję przypomnieć sobie rolę tlenu dostarczanego do naszego organizmu i jego oczyszczających właściwości. Powtórz tę czynność dziesięć razy.

Czas minął. Jakie wrażenia masz teraz? Jeżeli nie ma żadnych nowych, to albo zrobiłeś coś nie tak, albo na co dzień używasz płuc w należyty sposób.

To była dopiero rozgrzewka. Właściwy poziom osiągniesz przy liczeniu do sześciu. Oczywiście nie zalecam robienia tego teraz, natychmiast. Sam uznasz, kiedy chcesz i jesteś w stanie to zrobić. Ważne jest, aby wykonywać to ćwiczenie systematycznie, najlepiej rano, zaraz po wstaniu. Te 120 sekund zmieni cały Twój dzień. Gwarantuję.”

Fragment pochodzi z książki „Czy można oszukać przeznaczenie?” Sławomira Bączkowskiego.

rozwój osobisty i osiąganie celów

ODGRYWANIE RÓL

6 grudnia 2016

„Psychodrama jako zestaw narzędzi do zmiany myśli, emocji i zachowań daje duże możliwości. Jedną z technik w niej stosowanych jest odgrywanie ról, czyli świadome wchodzenie w takie zachowania i postaci, które wymuszają na kliencie określone procesy poznawcze i emocjonalne.

Rozważmy dwie sytuacje.

W pierwszej człowiek boi się czegoś tak bardzo, że lęk go w danej chwili kontroluje. W drugiej człowiek udaje (odgrywa rolę) przestraszonego, więc to on kontroluje strach. Dla mózgu nie ma różnicy między lękiem „autentycznym” a jego odgrywaniem — reaguje tak samo. Natomiast dla „bojącego się” ta różnica jest znacząca, ponieważ ćwicząc odgrywanie ról, może nauczyć swój mózg przejmowania kontroli nad emocjami i odpowiedniego reagowania w określonych sytuacjach.

Powiedzmy, że klient cierpi z powodu nieśmiałości. Helper prosi go o odegranie roli kogoś pewnego siebie i silnego, na przykład bohatera kreskówki, który ratuje świat przed złoczyńcami. Klient ma się poruszać tak samo jak ten bohater, mówić i zachowywać się jak on. Co się wówczas dzieje? Klient uczy się pozyskiwać potrzebne mu zasoby siły i pewności siebie z roli, którą odegrał.

Niepewne siebie dziecko więcej nauczy się, grając rolę Tarzana, niż słuchając krzyku rodzica: „Co z tobą, no dalej, odważ się!”. Krzyk nie dostarczy dziecku żadnych zasobów, niczego go nie nauczy. Odgrywana rola wręcz przeciwnie — zapewni te potrzebne zasoby.

Weźmy inny przykład: żony, która boi się męża. People helper wchodzi w jej rolę, żona ma zaś stać się mężem. Co się wówczas dzieje? Lęk wobec męża ustaje, ponieważ z odgrywanej roli żona uzyskała niezbędne zasoby, takie jak zdolność do przyjmowania groźnej postawy, ponurego milczenia, krzyku itd.”

Fragment pochodzi z książki „Psychologia Zmiany”, której autorem jest Mateusz Grzesiak.

UWAGA!

Już od 8 grudnia 2016 roku książka „Psychologia Zmiany” będzie dostępna w naszej świątecznej ofercie! Zajrzyj koniecznie, ta oferta będzie dostępna tylko przez kilka dni 🙂 Złóż swój własny zestaw świąteczny za minimum 100 zł, a książki z tego zestawu otrzymasz w cenie jedynie 30 zł za książkę!

Zobacz tutaj:

 

Święta w Złotych Myślach!

Wyszukano w Google m.in. przez frazy:

rozwój osobisty i osiąganie celów

„O” jak optymizm, czyli rada dziewiąta: naucz się optymizmu

5 grudnia 2016

„Poczucie, że wszystko jest po coś i wszystko, czego doświadczamy, ma jakiś sens, więc wszystko, co się wydarzy, będzie dla mnie szansą, a nie ograniczeniem, pomaga patrzeć w przyszłość z optymizmem. Niektórzy mają go więcej, inni mniej, ale na pewno można takie podejście w sobie rozwijać i pielęgnować. Szczególnie przebywając z innymi optymistami.

Oczywiście optymizm nie wyłącza zdrowego rozsądku tam, gdzie on wydaje się niezbędny do wykorzystania. Optymizm to postawa w stosunku do tego, czego doświadczamy. Nie możemy zmieniać tego, co się wydarza, ale możemy różnie na to spojrzeć. Każdy na pewno ma własny zakres możliwości bycia optymistą. Dlatego nie ma sensu porównywać się z innymi. Ale ma sens założenie, że Wszechświat jest pełen tzw. obfitości, więc dla każdego starczy tego, co najlepsze.

Życie to nie gra o sumie zerowej, to znaczy, że jeśli ktoś zyskuje, to ktoś inny nie musi tracić. Poczucie, że innym się ciągle udaje, a my mamy pod górkę, nie jest niczym uzasadnione. No może tylko pesymizmem. Nawet jeśli została dla Ciebie tylko jedna pomarańcza, to warto się nią cieszyć. Smakuje tak samo jak kilo pomarańczy. A może nawet lepiej, bo jest tylko jedna, niepowtarzalna i nie będzie można jej zjeść drugi raz.

Zauważaj szanse, a nie ograniczenia. Bądź pozytywny. Pamiętaj, że nawet leniwy może o sobie powiedzieć, że lubi magazynować energię.”

Fragment pochodzi z książki Jacka Walkiewicza „Pełna MOC życia” (Wydanie II zmienione).

Oferta świąteczna

UWAGA!
Do 7 grudnia 2016 roku książka „Pełna MOC życia” dostępna jest w naszej ofercie świątecznej! Złóż swój własny zestaw świąteczny za minimum 100 zł, a książki z tego zestawu otrzymasz w cenie jedynie 30 zł za książkę!

Zobacz tutaj:

Święta w Złotych Myślach!

rozwój osobisty i osiąganie celów

BRAK SKUTECZNOŚCI

1 grudnia 2016

„Ma on różne przyczyny. Jedną z nich jest sytuacja, w której klient ma nowe cele, ale starą osobowość. Na przykład chce stworzyć kolejny związek, ponieważ poprzedni się rozpadł, ale do budowania nowej relacji przystępuje, angażując osobowość, którą miał kilka lat temu. W efekcie, choć szukał partnerki odmiennej od tej, z którą się właśnie rozstał, poznaje kobietę bliźniaczkę swojej byłej ukochanej. Nie przyszło mu do głowy, że aby poznać nową kobietę, najpierw musi stać się innym mężczyzną. To typowe — ludzie nie aktualizują tego, co sądzą na swój temat. Jeśli więc przychodzą do people helpera z celem „chcę być bardziej skuteczny”, to rolą helpera jest wskazanie im, że osiągnięcie skuteczności wymaga porzucenia jakiejś części dawnego siebie i stworzenia nowej osobowości. Stara osobowość posługuje się starymi technikami, a z ich pomocą nie da się osiągnąć nowych celów. Klient w procesie zmiany musi najpierw opanować nowe techniki, zdobyć nowe umiejętności i narzędzia (inaczej mówiąc, odpowiednie zasoby), by móc zacząć dążyć do nowego celu.

Innym powodem braku skuteczności może być też to, że klient sabotuje własne działania służące osiągnięciu celu. Czyni tak m.in. ze strachu. Obawia się, że w momencie, kiedy osiągnie sukces, wydarzy się coś złego. Rolą helpera jest przewidzenie takiej sytuacji i przygotowanie na nią klienta. Należy mu wówczas zadać pytanie: Co złego się wydarzy, kiedy osiągniesz sukces? albo w wersji konkretniejszej: Co złego się wydarzy, gdy zdobędziesz więcej pieniędzy? Klient twierdzi, że nie może więcej zarabiać, choć wie, że stać go na to intelektualnie i warsztatowo. Ma wiedzę i umiejętności, ale mimo to nie podejmuje działania. Kiedy słyszy pytanie: Co złego się wydarzy, kiedy zarobisz więcej pieniędzy?, odkrywa, że przeszła mu przez głowę myśl o rozstaniu z żoną. I wówczas staje się jasne, dlaczego sabotuje osiągnięcie swojego celu. Właściwie jest z żoną szczęśliwy, ale podświadomie obawia się, że większe pieniądze go zmienią i zechce rozbić swoje małżeństwo. Część ludzi nie poradzi sobie z cieniami, które pojawią się obok dużych pieniędzy. Mężczyźni sukcesu mogą zostawić dotychczasowe partnerki, ponieważ „więcej pieniędzy to większe możliwości”. Także towarzyskie. Mamy więc konflikt: z jednej strony klient chce lepiej zarabiać, z drugiej uznaje, że nie powinien, bo pieniądze staną się zagrożeniem dla jego związku. A przecież da się zarabiać więcej i zachować kontrolę nad majątkiem.”

Fragment pochodzi z książki „Psychologia Zmiany”, której autorem jest Mateusz Grzesiak.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Co robić, gdy nie wychodzi?

30 listopada 2016

Porażka. Przegrana. Klęska. To takie słowa ostateczne. Brzmią jakby po nich nie było już niczego, cały świat znika a człowiek zostaje z poczuciem zmarnowania życia. A przecież tak nie jest. Ciągle popełniamy jakieś błędy ale nie musimy ich określać ani porażką, ani przegraną czy klęską. Z każdego doświadczenia da się wyciągnąć jakąś naukę. Z każdej złej sytuacji można znaleźć rozwiązanie. Kiedy zamykają się drzwi, trzeba się rozejrzeć za otwartym oknem. Nie ma sytuacji bez wyjścia.

  • Czy się poddać?

Przede wszystkim za szybko się poddajemy. Dziecko jak uczy się chodzić to upada wielokrotnie, ale czy to znaczy, że ma przestać? W Internecie krąży taka bardzo adekwatna grafika, gdzie dwóch górników chce znaleźć diament. Jeden jest na początku drogi i zawzięcie kopie, choć jeszcze długa droga przed nim. Drugi natomiast jest tuż przed złożem, jeszcze jedno uderzenie kilofa i znalazłby swój skarb, a on rezygnuje. Zniknęła w nim motywacja, ulotniło się zaangażowanie i zostało tylko zniechęcenie. Gdy długo nie widzimy efektów swoich działań, to przestaje się nam tak mocno chcieć osiągnąć cel. Jak z tym walczyć? Wystarczy przekierować nasze myśli. Powinniśmy jeszcze mocniej skupiać się na nagrodzie, na celu, na tym co będziemy robić, jakimi będziemy ludźmi, jak już go osiągniemy. Będą oczywiście z tym związane jakieś koszta, czy to pieniądze, czy zainwestowany czas, ale czy można mieć coś dobrego zupełnie za darmo? Na pewno nie będzie dobrej jakości. Naszą motywację możemy stymulować przez zmianę punkty ciężkości i zwracanie większej uwagi nawet w ciągu dnia na rezultaty i zalety z osiągnięcia celu niż jego koszty. Pamiętaj też, że ważna jest sama droga, nie zawsze lepiej jest dogonić króliczka, ale właśnie jego ściganie jest największą nauką. Rozwijaj się, buduj swoją wartość i nigdy się nie poddawaj.

Thomas Edison, oficjalny twórca żarówki, kiedy poszukiwał odpowiedniego materiału, zapytany został kiedyś przez reportera: „Przeprowadził pan 5 tysięcy prób. Wszystkie na nic. Czemu pan się nie poddał skoro poniósł pan porażkę?”. Odpowiedział: „Nie poniosłem porażki. Odkryłem po prostu 5 tysięcy metod, które nie działają”.

Podobnym przykładem ogromnej determinacji był Harland Sanders. Swoją recepturę starał się sprzedać do 1009 potencjalnych partnerów. Dopiero za 1010 razem zrobił to. Tak powstało KFC.

  • Masz wszystko, aby osiągnąć to, czego potrzebujesz.

To jedno z haseł, które dokładnie rozpakowane zostało na Centrum Sedna, comiesięcznym spotkaniu rozwoju osobistego. Powstało na bazie obserwacji ludzi, którzy często porównują siebie do innych i siebie stawiają w gorszym świetle. Uważają, że mają zbyt małe wykształcenie, że nie mają tak rozbudowanej pewności siebie, że za mało pieniędzy. To wszystko nieprawda. To tylko subiektywny punkt widzenia. Skup się na tym, co jest tu i teraz, poznaj swoje możliwości, własne talenty, zasoby jakie posiadasz. Możesz osiągnąć wszystko, czego pragniesz. Wystarczy, że wykorzystasz to, co w tobie najlepszego. Może jest to zdolność do organizacji, może generujesz wspaniałe pomysły, może świetnie dogadujesz się z ludźmi. Wszystko możesz wykorzystać. Jeśli faktycznie coś nie wychodzi ci jeszcze tak, jakbyś tego chciał i spędza ci to sen z powiek – poszukaj partnera. Znajdź do współpracy osobę, która już to potrafi, która uzupełni twoje talenty.

  • Magia „jeszcze”

Nawet, gdy czegoś nie potrafisz, coś ci nie wychodzi, czegoś nie masz, warto zmienić swój sposób myślenia i mówienia o tym. Wystarczy, że dodasz małe słowo „jeszcze”. Od razu poczujesz różnicę. Zamiast mówić: „Nie umiem prowadzić firmy”, powiedz raczej „Nie umiem JESZCZE prowadzić firmy”. Twój umysł przekieruje swój tok myślenia z ubolewania, że tego nie potrafisz, na to żeby się tego nauczyć.

  • Kijek czy marchewka

Jak to jest z tą motywacją? Od lat wiadomo, że są dwa podstawowe sposoby zyskania zaangażowania drugiego człowieka, czyli tzw.: marchewka – obietnica nagrody, gdy coś się wykona, oraz kijek – kara, jeśli się czegoś nie zrobi. Szeroko jest to stosowane w dzisiejszych czasach: awans, gdy projekt zostanie zakończony sukcesem lub zabranie premii, gdy zadanie nie będzie wykonane na czas. Jak się okazuje, te metody przestają działać. Przykładowo: większe zaangażowanie pracownika po podniesieniu pensji wystarczy pewnie na 2-3 miesiące, później człowiek staje się taki, jaki jest w istocie. Psychologowie doszli do wniosku, że bardziej od tych metod, większą motywację można osiągnąć przez tzw. poczucie sensu, wspólny cel, społeczną akceptację, czyli wszystko to, co przyczyni się do osiągnięcia czegoś razem, co będzie miało ważny skutek w rzeczywistości, nawet bez wynagrodzenia. Dobrym dowodem jest tu Wikipedia, która została stworzona przez wolontariuszy zupełnie niewynagradzanych. O encyklopedii Microsoft, utworzonej przez najlepiej opłacanych i wykwalifikowanych naukowców już niestety niewielu ludzi słyszało, a jeszcze mniej stosuje. Tymczasem Wikipedia jest znana na całym świecie. Gdy więc będziesz tworzyć swój biznes, pomyśl, jaką motywację twoi pracownicy będą mieli poza wypłatą. Co ich będzie łączyć? Jaką misję będzie miała Twoja firma?

Pamiętaj: cokolwiek ci się w życiu przydarza – ważna jest twoja postawa wobec tych zdarzeń. Szukaj rozwiązań, tam gdzie zamykają się drzwi, z pewnością otwiera się jakieś okno. Dbaj o swoje myśli, zastanów się nad motywacją swoją i swoich pracowników, a przede wszystkim nigdy się nie poddawaj.”

Lechosław Chalecki

rozwój osobisty i osiąganie celów

Rada czwarta: podejmuj decyzje po to, aby podejmować następne

30 listopada 2016

„Nie oglądaj się za często wstecz, bo to tylko rozprasza. Zanim określisz już swój docelowy życiowy port, popływaj sobie w różne miejsca. Wiek do trzydziestki wydaje mi się atrakcyjny właśnie poprzez możliwość dokonywania krótkich, testowych rejsów. Martwił mnie mój brak konsekwencji, zmienność, słomiany zapał. Wydawało mi się kiedyś, że jak ktoś zacznie hodować króliki, to powinien to robić przez następne trzydzieści lat. Ale już tak nie uważam. Bycie niekonsekwentnym pomogło mi odkryć wiele nowych uroków życia. Kiedy poznałem nowe smaki, kolory i dźwięki, nie mogłem się nadziwić, jak to było żyć w tym poprzednim świecie. Kiedy odkryłem Indie, nie mogłem nadziwić się, jak są inne od świata, który znam. I po powrocie opowiadałem, jakie są piękne. Tak bardzo chciałem zapalić słuchaczy do zobaczenia moimi oczami tego, czego nie widzieli. Tak się dzieje, że po odkryciu nowego świata bardzo chcemy innym powiedzieć, że żyją we śnie. Chcemy, aby się obudzili i zobaczyli to piękno, które my już odkryliśmy. Ale za wszystkim kryją się decyzje, których konsekwencje będą trwały i wymuszą następne decyzje. Nie wszyscy są na to gotowi. Po Indiach już inaczej patrzę na siebie i otaczający mnie świat. Straciłem pewien spokój, który wynikał z nieświadomości. Dlatego wielu woli dążyć do tzw. stabilizacji życia i utrzymania tego stanu jak najdłużej. Ciągłe poszukiwania, odkrywanie, zmiany, refleksje, wnioski i kolejne decyzje przerażają ich. Czy ktoś życzył Ci, aby kolejny rok był rokiem zmian, szalonych pomysłów, niezwykłych odkryć, zbliżania się do odkrycia prawdy o sobie? Nie życzę Ci łatwego życia. Życzę Ci pięknego życia. Takiego, które Cię zaskoczy, ubawi, zachęci, ożywi, zainspiruje.

Statki w portach są bezpieczne, ale rolą statków nie jest stać w porcie. Przemawia do mnie to zdanie. Tylko dzieci do spokojnego rozwoju potrzebują stabilności i bezpieczeństwa. Dorośli mogą żyć w świecie nieprzewidywalnym. Oczywiście nie mam na myśli sytuacji skrajnych, takich jak klęski żywiołowe, katastrofy czy wojny. One najczęściej rodzą traumę i niszczą, a nie wzmacniają i rozwijają. Mam na myśli świat, w którym żyjemy. Nazywamy go cywilizowanym, wolnym, demokratycznym. W takim świecie moje dziewięć punktów mocy ma szansę na realizację. Przybliżę Ci je, a Ty podejmiesz decyzję, czy chcesz je uwzględnić w swoim życiu. Kiedy myślę o mocy, wyobrażam sobie siłę przypominającą grawitację. Nie widać jej, ale ciągle jesteśmy jej poddawani. Dzięki niej żyjemy. Jesteśmy zanurzeni w grawitacji.”

Fragment pochodzi z rozdziału „Do młodych” książki Jacka Walkiewicza „Pełna MOC życia” (Wydanie II zmienione).

rozwój osobisty i osiąganie celów

SYSTEMY WPŁYWAJĄ NA SIEBIE

28 listopada 2016

„Ta zasada jest uniwersalna — systemy nigdy nie są wobec siebie obojętne. Na przykład system ciało wchodzi w interakcję z systemem środowisko. Mieszkańcy okolic nasłonecznionych mają odmienny kolor skóry niż osoby otoczone wiecznym mrozem i lodem. Z tego wynikają także konsekwencje w postaci różnic kulturowych. „Kultura opalonych” będzie inaczej postrzegać jasny kolor skóry niż „kultura bladych” i na odwrót.

Również system prawny ma wpływ na to, w jaki sposób człowiek może zaspokajać potrzeby innego systemu, na przykład ciała czy osobowości. W niektórych krajach homoseksualista może zawrzeć związek małżeński z partnerem tej samej płci, a w innych jest to nie do pomyślenia.

Przykłady tego typu interakcji można mnożyć, jednak w naszych rozważaniach najistotniejszy będzie inny system — ludzkie życie. Wprawdzie jego określonymi elementami zajmują się i biologia, i medycyna, i psychologia, i na przykład buddyzm, ale właściwie żadna z nauk, religii czy filozofii nie interesuje się nim jako całością.

Człowiek — jego ciało, psychika, umysłowość, sieć relacji z innymi etc. — stanowi spójną całość. Czujemy to intuicyjnie i mamy na to mnóstwo dowodów (na przykład choroby psyche powodują dolegliwości fizyczne i na odwrót).

Każdy people helper prędzej czy później musi dojść do wniosku, że aby choć zbliżyć się do zrozumienia w pełni, czym jest życie, należy badać każdy z tych obszarów.

I tu dochodzimy ponownie do sedna psychologii zmiany — otóż jest to sztuka uwalniająca swoich adeptów z okowów pojedynczych systemów. To idea będąca ponad jakimikolwiek systemami, pozwalająca podążać w kierunku zrozumienia jak największych fragmentów całości, którą jest człowiek i jego życie.”

Fragment pochodzi z książki „Psychologia Zmiany”, której autorem jest Mateusz Grzesiak.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Kaizen rzuca nałóg

15 listopada 2016

„Kiedy ludzie starają się rzucić nałóg, jednym z największych problemów jest wysokie prawdopodobieństwo powrotu do dawnych nawyków po krótkim okresie zwycięstwa. Nieważne, czy chodzi o uzależnienie od papierosów, jedzenia, alkoholu, narkotyków czy czegoś jeszcze innego. Nawet po wielomiesięcznej abstynencji ludzie często wracają na dawną drogę. Jest jednak nadzieja. Widziałem bowiem wiele osób rzucających nałóg na dobre dzięki metodzie podejmowania małych kroków.

Sam zacząłem polecać ów szczególny sposób korzystania z kaizen w chwili, gdy zauważyłem pewną prawidłowość u palaczy wracających do nałogu. Często mówili oni: „Papierosy to moi przyjaciele”. Jasne, nierzadko śmiali się z własnych słów, ale ich uczucie było prawdziwe. Jak się później dowiedziałem, duża część tych palaczy dorastała w rodzinach, w których nie mogli liczyć na ciągłą opiekę, dlatego też już jako dzieci nauczyli się nie ujawniać swoich problemów i nie zwierzać się nikomu w trudnych chwilach.

Samowystarczalność jest częstą, lecz jednocześnie bardzo kiepską strategią radzenia sobie z problemami życiowymi. Dzieje się tak, gdyż biologicznie jesteśmy  „zaprogramowani” do tego, by korzystać z pomocy innych. Taka jest nasza natura. Pomyśl, co robi dziecko obudzone w środku nocy przez koszmar albo burzę z piorunami. Ucieka do łóżka rodziców, żeby tam szukać pomocy, przytula się do mamy lub taty i po uspokojeniu zasypia w ramionach rodzica. Zakłócenie owego naturalnego procesu radzenia sobie przez fizyczną lub emocjonalną niedostępność rodziców rodzi postawę cechującą się stoicyzmem i poczuciem samowystarczalności. W miarę jak takie dziecko dorasta, papierosy, jedzenie lub inne substancje zaczynają zastępować mu wiarygodnych przyjaciół, zapewniających mu spokój, kiedy jest on potrzebny. Niestety, dzieje się tak za cenę chorób, otyłości lub jeszcze gorszych przypadków. Jeżeli taki człowiek stara się rzucić nałóg, nie ucząc się przy tym, jak prosić o pomoc, jego szanse powodzenia będą niewielkie. Życie bez „przyjaciół” będzie bowiem dla niego zbyt przerażające.

Jedna z moich klientek, czterdziestokilkuletnia Renata, opisywała swoje życie następująco: jako dziecko zdecydowała, że nigdy nie będzie od nikogo pożyczać. I tak zrobiła. Nauczyła się być niezależna finansowo i udało się jej dbać o dom i karierę bez żadnej pomocy z zewnątrz. Sprawiło to jednak, że nie potrafiła otrzymywać pomocy od innych.

Renata miała kilku przyjaciół, z którymi lubiła przebywać, ale nie zwierzała im się ani nie odkrywała swoich osobistych spraw. Umawiała się głównie z mężczyznami zdystansowanymi. Wszyscy jednak potrzebujemy wsparcia z zewnątrz, które u Renaty przyjęło formę palenia. W trudnych chwilach brała swoich „najlepszych przyjaciół” i szła zapalić. Nikotyna poprawiała jej nastrój w czasie depresji i uspokajała ją w stresie. Renata przyszła do mnie, ponieważ wiedziała, że musi rzucić nałóg — częste problemy z oddychaniem uświadamiały jej to przerażająco jasno. Czasami udawało jej się odstawić papierosy na miesiąc lub dwa, lecz, jak nietrudno się domyślić, wkrótce sięgała po nie ponownie.

Wiedziałem, że w tym przypadku przepisywanie najnowocześniejszych rozwiązań medycznych nie miało większego sensu. Renata miała w sobie wystarczająco dużo dyscypliny, by wykonać ów pierwszy krok, lecz jednym z najlepszych wskaźników sukcesu życiowego jest umiejętność zwrócenia się do innego człowieka w trudnych chwilach. Jeżeli Renata miała odnieść prawdziwe zwycięstwo, musiała nauczyć się ufać innym i znaleźć powiernika i przyjaciela, który mógłby zastąpić jej papierosy. Oboje wiedzieliśmy, że stawką jest tu jej zdrowie, i nie można było poświęcić kilku lat na psychoterapię i omawianie dzieciństwa przed rozpoczęciem prób rzucenia nałogu. Renata nie miała też wystarczająco dużo cierpliwości. Podejrzewałem, że intensywna terapia będzie dla niej zbyt poważnym i zbyt przerażającym rozwiązaniem.

Na początku poleciłem Renacie, by raz dziennie dzwoniła na moją pocztę głosową i mówiła: „Cześć, to ja, Renata”. Dużym zdziwieniem dla niej było to, że nawet to małe zadanie wywołuje u niej podenerwowanie. Wkrótce zrozumiała sens takiego działania: jeżeli człowiek całe życie unika zależności, coś tak prostego jak zadzwonienie do kogoś jest sprzeczne z jego życiowym credo. Kiedy ów krok stał się mniej zatrważający, dodaliśmy jeszcze jeden telefon, tym razem przed każdym zapaleniem papierosa. Nie miało to na celu zawstydzenia Renaty, gdyż uzgodniliśmy, że może ona palić tyle, ile uzna za stosowne. Chodziło tylko o to, by zadzwoniła przed paleniem i powiedziała: „Cześć, to ja. Idę zapalić”. Jako że Renata oduczyła się pożądać towarzystwa, starałem się obudzić w niej tę potrzebę w sposób, który nie będzie w stanie jej wystraszyć. Dodatkowo odsuwałem w ten sposób Renatę o jeden krok od jej „najlepszych przyjaciół”. Pracowaliśmy tak przez miesiąc.

Następnie poprosiłem Renatę, aby zaczęła spisywać swoje odczucia w dzienniku. Badania wykazują, że opisywanie stanów emocjonalnych w pamiętniku wywołuje podobne efekty jak rozmowa z lekarzem, kapłanem lub przyjacielem. Moim zdaniem dzieje się tak, gdyż dla wielu osób wielką wagę może mieć decyzja o tym, że ich życie emocjonalne jest wystarczająco istotne, by opisywać je w książce, której nikt poza nimi nigdy nie zobaczy. Badania psychologiczne sugerują, że pacjenci powinni każdego dnia poświęcać 15 – 20 minut na prowadzenie pamiętników, aby takie działanie było skuteczne, lecz Renata w żaden sposób nie mogła poświęcić na to aż tyle czasu. Zaczęliśmy więc od pisania przez dwie minuty dziennie. W ten sposób Renata pisała i dzwoniła przez dwa miesiące, dzięki czemu w chwilach stresu zaczynała myśleć o mnie i pamiętniku. Pod koniec tego okresu Renata ze zdumieniem odkryła, że pali o 30 procent mniej praktycznie bez żadnego wysiłku ze swojej strony.

Następnie poprosiłem ją, aby wykorzystała kolejną technikę kaizen, czyli małe pytania. Musiała wyobrazić sobie, że ma najlepszego przyjaciela (człowieka!), który jest przy niej cały czas, oraz myśleć o tym, co chciałaby, by taka osoba robiła w różnych momentach. Może mogłaby słuchać jej opowieści o osiągniętych celach albo porozmawiać z nią o tym, co zjeść na lunch. Pytania te powoli ulegały zakorzenieniu (więcej informacji o małych pytaniach kaizen znajdziesz w rozdziale „Zadawaj małe pytania”). Wkrótce Renata zaczęła dzwonić do innych ludzi, głównie do przyjaciół, którzy byli warci związanego z tym ryzyka, i zaczęła czerpać przyjemność z nawiązywania z nimi bliższych kontaktów. Mniej więcej w tym samym czasie wróciła także do techniki rzucania palenia, z której korzystała wcześniej. W ciągu miesiąca udało się całkowicie odstawić papierosy na dobre. Od dwóch lat Renata ani razu nie sięgnęła po tytoń.”

Fragment pochodzi z książki pt. „Filozofia Kaizen. Jak mały krok…”, której autorem jest Robert Maurer.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Stres… czy lęk

8 listopada 2016

„Choć we współczesnej medycynie uczucie towarzyszące nowemu wyzwaniu czy dążeniu do ważnego celu nosi nazwę stresu, przez wiele stuleci znano je pod starym i popularnym mianem lęku. Zauważyłem, że nawet obecnie ludzie odnoszący największe sukcesy to osoby zdolne spokojnie patrzeć w twarz największym lękom. Zamiast korzystać więc z terminów takich jak strach, lęk czy nerwowość, ludzie tacy otwarcie mówią, że czują niepokój w obliczu wyzwań i obowiązków. Oto, co powiedział Jack Welsh, były prezes zarządu koncernu General Electric: „Każdy, kto prowadzi jakiś interes, wraca wieczorem do domu i zadaje sobie cały czas to samo pytanie: czy to ja będę osobą, która doprowadzi to wszystko do ruiny?”. Chuck Jones, twórca rysunkowych postaci skunksa Pepego le Swąd i kojota Wilusia twierdził, że „strach jest istotnym czynnikiem procesu twórczego”. Z kolei Sally Ride, astronautka, nie boi się mówić otwarcie o lękach: „Wszystkie przygody, zwłaszcza wyprawy na nowe tereny, są straszne”.

Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego tak wiele osób używa określenia strach zamiast słowa stres czy lęk. Zrozumiałem to pewnego dnia, gdy odwiedzałem Akademię Medyczną w Los Angeles i obserwowałem przyszłych lekarzy podczas szkolenia. Przez cały dzień towarzyszyłem wtedy jednemu z lekarzy rodzinnych, praktykującemu w przychodni i zajmującemu się dziećmi i dorosłymi, którzy przychodzili z różnymi dolegliwościami. Zauważyłem, że gdy dorośli mówili o swoim bólu natury emocjonalnej, często używali takich słów jak stres, lęk, depresja, nerwowość i napięcie. Z kolei dzieci na ogół opisywały takie stany za pomocą określeń przestrach, smutek lub strach.

Doszedłem wtedy do wniosku, że przyczyną takiego a nie innego doboru słów nie są objawy tylko oczekiwania. Dzieci zakładały, że ich odczucia są normalne i że żyją w świecie, którego nie są w stanie kontrolować. Nie miały wpływu na to, czy ich rodzice są w dobrym czy złym nastroju albo czy ich nauczyciele są złośliwi czy sympatyczni. Rozumiały więc, że lęk jest istotną częścią ich życia.

Z kolei dorośli, jak sądzę, uważają, że jeżeli będą prowadzić właściwe życie, będą w stanie kontrolować swoje otoczenie. Kiedy pojawia się lęk, oznacza to, że coś poszło źle, dlatego też dorośli wolą korzystać z określeń psychiatrycznych. Strach staje się zaburzeniem, czymś, co można spokojnie włożyć do szufladki z etykietą „stres” lub „lęk”.

Takie podejście do strachu jest nieproduktywne. Jeżeli oczekujesz, że dobrze powadzone życie musi zawsze być ułożone, prosisz się o panikę i porażkę. Jeżeli zakładasz, że nowa praca, związek czy poprawa zdrowia będą proste i łatwe, będziesz reagować na strach złością oraz zmieszaniem i zrobisz wtedy wszystko, by wyeliminować to uczucie. Możemy nawet nie zdawać sobie sprawy z przesadnych, desperackich prób pozbycia się strachu. Ów powszechny, lecz ograniczający produktywność fenomen odzwierciedla popularny dowcip: pijak chodzi na czworakach pod latarnią. Podchodzi do niego policjant i pyta: „Co pan tu robi?”. „Szukam kluczy” odpowiada pijak. „Gdzie pan je zgubił”, pyta policjant. „Tam”, odpowiada pijak, wskazując na drugi koniec ulicy. Policjant drapie się w głowę i pyta: „To dlaczego szuka pan ich tutaj?”. „Bo tu jest więcej światła”, odpowiada pijak.

Kiedy życie staje się przerażające i trudne, często szukamy rozwiązania tam, gdzie łatwo prowadzić takie poszukiwania, a nie w ciemnych, nieprzyjemnych miejscach, gdzie mogą się one faktycznie znajdować. I tak osoba, która obawia się intymności, może zmieniać pracę lub miejsce zamieszkania, może działać w kierunku poprawienia i tak już dobrej pozycji w pracy, zamiast zainteresować się bardziej domem, gdzie może czekać na nią intymność. Ludzie, którzy nie troszczą się specjalnie o zdrowie albo ignorują niesatysfakcjonujące małżeństwo, mogą skupić się na kupnie nowego czy też drugiego domu. Ludzie o niskiej samoocenie mogą poddać się operacji plastycznej albo rygorystycznej diecie, koncentrując się na liczeniu kalorii i grupach pokarmowych zamiast spojrzeć na siebie i swój nadmiernie krytyczny charakter.

„Strach jest bezcenną nauką”
— Lance Armstrong

Jeżeli jednak oczekujesz strachu, możesz podejść do niego spokojnie. Warto pamiętać, że kiedy pragniemy się zmienić, myśli racjonalne nie zawsze kierują naszymi działaniami, a strach może czaić się w najbardziej pospolitych miejscach. Powiedzmy, że przez ostatnich kilka tygodni zdarzyło Ci się spóźniać do pracy. Pewnego ranka podejmujesz rozsądne postanowienie: dziś pojawię się w biurze punktualnie. Istnieje wszak szansa, że lęki, z których nie zdajesz sobie sprawy, być może konfrontacja z dominującym współpracownikiem, wejdą Ci w drogę, zmuszając Cię do wykonania dodatkowego telefonu czy zrobienia prania przed wyjściem z domu. W wyniku tego lęk może podświadomie sabotować Twoje najlepsze intencje.

Nie można pozwolić, aby te powszechne blokady zmiany wywołały u Ciebie poczucie winy czy frustracji, które zmuszą Cię do zaprzestania prób rozwoju. Konflikt to rzecz bardzo ludzka. Gdybyśmy byli w stanie kontrolować swoje działania, bylibyśmy znacznie spokojniejszym gatunkiem, a pierwsze strony gazet wyglądałyby zupełnie inaczej. Postaraj się wykorzystywać ciężkie czasy do tego, by przypomnieć sobie, że strach jest darem ostrzegającym nas przed wyzwaniem. Im bardziej się o coś troszczymy, im więcej marzymy, tym więcej odczuwamy strachu. Myślenie o nim w ten sposób pomaga zachować koncentrację. W ciężkich chwilach warto pamiętać, że strach jest rzeczą normalną, stanowi naturalną oznakę ambicji, sprawia, że mocniej trzymamy się nadziei i optymizmu, dzięki którym chętniej korzystamy ze strategii małych kroków pozwalających omijać strach. Zamiast więc obwiniać się o kolejne spóźnienie albo uznać, że po prostu nie jesteśmy zdolni przychodzić na czas, możemy przyjąć ów lęk i wpływ, jaki ma na nas. Dopiero wtedy możemy cicho i spokojnie wykonać mały krok, taki jak wyobrażenie sobie miłej rozmowy z trudnym pracownikiem. Po pewnym czasie takie zachowania wytworzą w naszym umyśle nowe nawyki. W następnych rozdziałach dokładnie wyjaśnię Ci strategię małych kroków kaizen, za których pomocą można stawić czoła swoim lękom, a nawet przekształcić je tak, by zaczęły Ci pomagać.”

Fragment pochodzi z książki pt. „Filozofia Kaizen. Jak mały krok…”, której autorem jest Robert Maurer.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Konsekwencja w działaniu

7 listopada 2016

„Znowu nie udało się… Tak mocno się starałeś, ale nie dobiegłeś do mety na czas, nie wygrałeś, nie podpisałeś kontraktu, nie schudłeś, nie pojawiłeś się na spotkaniu, nie dotrzymałeś słowa, nie wstałeś z budzikiem. Znowu i znowu.

Dlaczego tak jest?

Twoje ciało przyzwyczaiło się do odkładania na później, do tych małych „porażek”. Zapamiętało, że to jest twój domyślny sposób działania. W końcu na każde wydarzenie, na każde niespełnione oczekiwanie, od razu w twoim umyśle pojawia się koło ratunkowe – powód niepowodzenia. Musiałeś wymyślać usprawiedliwienie, kolejną wymówkę, zarówno dla innych jak i dla siebie. Stajesz się coraz bardziej kreatywny w wymyślaniu powodów swoich niepowodzeń, bo robisz to znowu i znowu. Twoja uwaga jest skierowana na to, co będzie jak polegniesz i jak się ratować z tej sytuacji, zamiast na to co będzie jak zwyciężysz i co dobrego tobie to przyniesie. Najwyższy czas to przekierować.

Jak definitywnie skończyć z wymówkami i wreszcie zrobić coś zgodnie z planem?

Skup się na tym, czego chcesz, a następnie skorzystaj z następujących kroków, najlepiej jakbyś je wypisał i nie śpiesz się. Po pierwsze musisz ustalić plan. Załóżmy, że twoim celem jest schudnięcie 20 kg – podziel swój cel na mniejsze etapy – określ, jaką ilość kg jesteś w stanie stracić w ciągu tygodnia, miesiąca, roku. Po drugie, zacznij myśleć o sobie nie jak „pozbyć się otyłości?”, a „jak ważyć… kg?”; nie „jak przeżyć do pierwszego?”, ale „jak sprzedać i zarobić?”. Po trzecie, myśl w kontekście dokonanym i określ dokładny czas osiągnięcia celu „ja ważę… kg do 20 czerwca 2016 roku”. Możesz podstawić tu dowolny przykład, byle konkretny, np. nie „spędzam więcej czasu z rodziną”, ale „mam 2 godziny dziennie i cała niedzielę dla rodziny od przyszłego tygodnia”. Po czwarte, pomyśl, co najgorszego może się stać. Określ, co będzie, jeśli zawiedziesz – przytyjesz, stracisz klienta, nie wyślesz projektu na czas. Co wtedy się wydarzy? Wyobraź sobie wszystkie najgorsze konsekwencje swojego niepowodzenia. Po piąte, odwróć teraz myślenie o 180 stopni – co się stanie, jeśli spełnisz oczekiwania? Jakie nagrody na ciebie czekają? Może szacunek innych, większa premia, ogromny wzrost pewności siebie? Jak się z tym czujesz? I ostatni, szósty krok – co konkretnie zrobisz dziś, aby osiągnąć ten cel? Może ustalisz plan działania w tygodniu, może znajdziesz dietetyka, albo przygotujesz ofertę? Zrób coś konkretnie w kierunku realizacji celu.

Świetnie. Przeszedłeś właśnie proces konkretnego definiowania celu, teraz twoja podświadomość zacznie pracować nad jego osiągnięciem i ma już do niego ustaloną motywację. Samą motywację można zdefiniować jak MOTYW + AKCJA. Im silniejszy powód, tym większa chęć działania. W kroku czwartym i piątym została ona określona: wiesz już na czym ci najbardziej zależy, a czego nie chcesz. Krok szósty, pozwolił ci na pierwszy krok. Wystarczy teraz, że podtrzymasz tę energię, przypomnisz sobie swoje powody, wzmocnisz je i dopiszesz kolejne, żebyś działał tak mocno i tak konsekwentnie aż ten cel osiągniesz.

Kilka praktycznych rad przyspieszających sukces

Obierz sobie kilka, żebyś nie skupiał się tylko na jednym, ale też nie zbyt wiele celów. Najlepiej trzy, każdy z innej dziedziny: zdrowie, relacje, biznes. Kolejne cele obieraj dopiero, gdy skończysz poprzednie. Pamiętaj, że nie zawsze od razu widać efekty, twoich starań, więc pragnienie natychmiastowego rezultatu, zamień na potrzebę natychmiastowego działania. Rób swoje w swoim tempie, gdybyś na chwilę upadł, zawsze możesz wrócić, ale żeby nie było to zbyt częste, ustal sobie jakąś „karę” – przelewasz jakąś kwotę na fundację, pomagasz teściowej bezinteresownie w zakupach itp. Zawsze, gdy osiągniesz jakiś poziom swojego celu, daj sobie „nagrodę” i niech to będzie coś, czego normalnie byś sobie nie dał, np. kolejna para butów, masaż, obiad w wykwintnej restauracji. Powiedz o swoich planach znajomym i rodzinie, np.: „Kochani, mam cel, podnoszę swój poziom z angielskiego i za rok zdaję test CAE”. Będzie to dla ciebie kolejna motywacja, bo nie będziesz chciał ich rozczarować. Nie porównuj się do innych, patrzy tylko na swoje postępy, żebyś każdego dnia poczuł, że jesteś coraz bliżej. A przede wszystkim nie poddawaj się, konsekwentnie dąż do spełnienia swoich marzeń.

Powodzenia w realizacji swoich celów!”

Lechosław Chalecki

rozwój osobisty i osiąganie celów

Szarża pod górę: innowacja

31 października 2016

„Kiedy ludzie pragną zmiany, zaczynają zwykle od strategii innowacji. Choć można postrzegać ją jako sposób na dokonanie twórczego przełomu, sam używam tego słowa w znaczeniu, jaki nadały mu szkoły ekonomiczne, w których terminy dotyczące sukcesu i zmian oznaczają czasami coś innego niż w języku potocznym. Według ich definicji innowacja oznacza drastyczną zmianę. W sytuacji idealnej trwa ona przez krótki czas, wywołując jednocześnie ogromne zmiany. Innowacja jest szybka, wielka i widowiskowa, a także może przynieść istotne wyniki w minimalnym czasie.

Chociaż to znaczenie może być dla Ciebie nowe, zapewne zetknąłeś się z samą ideą. W świecie korporacji przykładem innowacji mogą bardzo nieprzyjemne strategie w rodzaju masowych zwolnień w celu uchronienia firmy przed bankructwem, a także przyjemniejsze działania, takie jak inwestowanie dużych sum w nowoczesne technologie. Radykalne zmiany są też ulubionymi strategiami w życiu osobistym. (…)

Innymi przykładami innowacji mogą być:

• diety wymagające całkowitego odstawienia ulubionych potraw,
• gwałtowne rzucanie nałogu,
• radykalne plany na wyjście z długów,
• wchodzenie w ryzykowne sytuacje społeczne w celu przełamania nieśmiałości.

Innowacje przynoszą czasami niesamowite wyniki. Większość z nas jest w stanie dokonać skutecznych zmian za pomocą drastycznych środków, które przedstawiłem powyżej, uzyskując natychmiastowe efekty. Następnie, z zasłużoną dumą, osoby te mogłyby opisywać przykłady innowacji w swoim życiu, takie jak rzucenie palenia raz na zawsze…

Jestem wielkim zwolennikiem stosowania innowacji, ale tylko wtedy gdy ona działa. Wywrócenie swojego życia do góry nogami może być powodem do dumy i wiary we własne siły, ale zauważyłem, że ludzie często są więźniami poglądu, iż innowacja jest jedynym sposobem na zmiany. Ignorujemy dany problem lub wyzwanie tak długo, jak tylko się da, a gdy jesteśmy już zmuszeni do działania, próbujemy dokonać gwałtownej poprawy. Jeżeli działanie to zakończy się sukcesem, gratulujemy sobie i mamy do tego pełne prawo. Kiedy jednak potkniemy się podczas tej próby, ból i zakłopotanie wynikłe z niepowodzenia mogą być bardzo dotkliwe.

 

Radykalna zmiana przypomina szarżowanie pod stromą górę — możesz stracić oddech, zanim dotrzesz na szczyt, albo świadomość tego, ile jeszcze zostało do celu, może przedwcześnie zniechęcić Cię do biegu.

Nawet jeżeli jesteś osobą wysoce zdyscyplinowaną i odnoszącą sukcesy, idę o zakład, że jesteś w stanie przypomnieć sobie sytuacje, w których innowacje zakończyły się klęską, jak np. restrykcyjna dieta czy drogie „lekarstwo” na kłopoty w związku (jak spontaniczna wycieczka do Paryża), które nie uśmierzyło konfliktów. Na tym właśnie polega problem z innowacją. Zbyt często odnosimy bowiem tymczasowe sukcesy, których nie potrafimy utrzymać, gdy zaniknie początkowy entuzjazm.

Innowacja nie jest jednak jedynym sposobem na zmianę. Istnieje bowiem ścieżka biegnąca tak łagodnie, że prawie nie zauważa się, iż prowadzi ona pod górę. Bardzo łatwo się nią wchodzi i bardzo wygodnie podróżuje. Wystarczy jedynie wysunąć stopę i postawić ją z przodu.

Fragment pochodzi z książki pt. „Filozofia Kaizen. Jak mały krok…”, której autorem jest Robert Maurer.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Odpowiedni trener

7 października 2016

Adam Nawałka jest najjaśniejszym przykładem tego, jak ważne jest spotkać na swej życiowej drodze szkoleniowca przez wielkie „S”. I nie ma tu znaczenia czy chodzi o 11 facetów uganiających się na trawniku za piłką, menedżera ze stołecznego Mordoru czy klasyczną matkę-Polkę. Zawsze bowiem przedmiot zmiany jest ten sam – NASZA GŁOWA! Obowiązują niemal identyczne schematy, bo czy chodzi o nadanie piłce właściwego kierunku, czy o zmagania z Excelem, zawsze wszystko zaczyna się i kończy w miejscu, które znajduje się od urodzenia między naszymi uszami.

Na rynku szkoleniowym roi się dziś od trenerów, a coaching robi coraz większą furorę. Z miesiąca na miesiąc rośnie też zainteresowanie rozwojem osobistym, a wraz z nim wzrasta ryzyko, że na swojej ścieżce kariery natrafimy nie na trenera przez duże „T”, ale na jakiegoś Dyzmę, czego przykład obserwowaliśmy podczas katastrofy w trakcie Euro 2012, gdy szkoleniowcem był chłopek-roztropek, w dodatku święcie przekonany, że „bez młota to nie robota”. Dowodem na to, jak ważny jest dobór właściwej osoby, która ma pokierować naszym rozwojem poprzez odpowiednio dobrane procesy szkoleniowe, jest właśnie selekcjoner reprezentacji Polski, Adam Nawałka.

Nawet ci, którzy na co dzień nie interesują się zbytnio futbolem zwrócili z pewnością uwagę, że w większości awans na Euro we Francji wywalczyli zawodnicy doskonale znani z tego, że… polegli w kadrze Smudy na Euro we własnym kraju , nie dając rady wyjść z tzw. grupy śmiechu czyli najłatwiejszej w całym turnieju oraz w eliminacjach Mistrzostw Świata w RP za kadencji Fornalika. Ileż było połajanek i gwizdów na Roberta Lewandowskiego, ileż batów i oskarżeń o przerżnięte mecze zebrał Kamil Glik, który stał się wręcz kozłem ofiarnym, na którego zwalano winę za stracone bramki. Inni grali tzw. „ogony” lub w ogóle nie łapali się do pierwszego składu. Dziś wymieniona przeze mnie dwójka to przecież – jak mawiają Niemcy – Weltklasse.

Ich nazwiska, podobnie jak Krychowiaka czy Fabiańskiego są na ustach całego piłkarskiego świata. Cóż więc się takiego stało, że naraz ci sami ludzie, którzy byli odsądzani od czci i wiary, zagrali niczym orkiestra wiedeńskich filharmoników?

Pojawił się trener, a raczej Pan Trener. Człowiek, który zrobił ze swoimi zawodnikami to samo, co robi np. doświadczony trener podczas szkoleń pracowników, który ma za zadanie tak poukładać personel, by firma notowała jak najlepsze wyniki. Przede wszystkim wykorzystał do maksimum ich kompetencje, a więc delegował do takich zadań, gdzie najlepiej spełni się ich talent i gdzie będą mieli okazję pokazać pełnię swoich możliwości. Po drugie wyrobił w zawodnikach AUTOMATYZMY.

To zresztą było ulubione słowo Adama Nawałki, powtarzane wielokrotnie na wszystkich konferencjach prasowych, oznaczające nic innego jak ZMIANĘ DOTYCHCZASOWYCH NAWYKÓW! I po trzecie wreszcie, przygotował ich taktycznie, czyli rozplanował wszystko w najdrobniejszych szczegółach, całą, trwającą rok batalię o wyjazd na francuskie stadiony, od pierwszego do ostatniego meczu.

Czy niewątpliwy sukces piłkarskiej reprezentacji Polski może być natchnieniem, które spowoduje refleksję nad własnym życiem. Chwilę zastanowienia nad własnymi zachowaniami, dążeniami i sposobem realizacji życiowych czy biznesowych planów?

Oby!

Tak naprawdę każdy moment jest dobry do tego, by podjąć decyzję, że chcę coś zmienić we własnym życiu, oczywiście na lepsze. Bo przecież człowiek rodzi się po to, by być szczęśliwym. Czasem w tym szczęściu może dopomóc profesjonalista. Warto więc postawić na takiego, dzięki któremu wygramy niejeden turniej własnego życia, czy to na polu zawodowym, czy rodzinnym.

Fryderyk Karzełek
GRA O MILION

rozwój osobisty i osiąganie celów

Prawdziwe marzenia nie mają terminu realizacji

3 października 2016

Czy wiesz, jakie emocje pojawiają się, gdy spełnia się Twoje marzenie życia? Gdy wiesz, że właśnie stało się coś, na co tak ciężko pracowałeś? To, w co włożyłeś całe swoje serce?

Przeczytaj, co na ten temat mówi Łukasz Milewski, autor książki „Potężny ponad miarę”:

„Marzenie sprzed piętnastu lat stało się faktem.

Dla mnie jest to jeden z najtrudniejszych momentów, ponieważ z jednej strony jestem bardzo szczęśliwy, z drugiej – chciałbym w kilku słowach powiedzieć coś z głębi serca, coś bardzo dla mnie ważnego.

Widzisz, w życiu nie chodzi o to, by być wielkim. W życiu nie chodzi o to, by być dumnym. W życiu nie chodzi o to, by pokazywać, że jest się najlepszym. Myślę, że w życiu chodzi o to, by być szczęśliwym. O to, by robić to, co się kocha, co czujesz w głębi serca. Piętnaście lat temu obiecałem sobie, że niezależnie od przeciwności losu nigdy się nie poddam. Chciałbym, abyś wiedział, że to, co robię wraz z moim zespołem, to stawianie wszystkiego na jedną kartę, by osoby, które podziwiam, mogły wystąpić na tej scenie.

Dlaczego? Dlatego, że kiedyś, dawno temu, gdy nie było obok mnie nikogo, kto mógłby podać mi rękę, trafiłem na pewną książkę. Tą książką było „Obudź w sobie olbrzyma”. I ja naprawdę go w sobie obudziłem! Stał się tak wielki, że ledwo mieści się na tej scenie.

Wiem, jak ważne jest mówienie wprost. Wiem, jak ważne jest wspieranie innych. Wiem, jak ważne jest mówienie: „Kocham cię”. Chcesz być szczęśliwy? Chcesz, by Twoje życie było cudowne? Droga do tego jest naprawdę prosta.

Ludzie uczą się wielu języków. Ja przez całe życie uczę się jednego języka, który jest dla mnie najważniejszy. To język czynów. To jedyny prawdziwy język, który może definiować to, kim ja jestem, i to, kim Ty jesteś. Nie ma znaczenia, co mówią lub myślą o Tobie inni. Ważne, jakim jesteś człowiekiem sam dla siebie. Ważne, że się nie poddajesz, szczególnie wtedy, gdy życie Cię przygniata i odbiera Ci siłę i sens.

Nie wiem, ile czasu zostało nam dane, dlatego tak ważne jest, abyś w każdym momencie swojego życia pamiętał o tym, że to, co masz najcudowniejszego, to ludzie. Ludzie. Ze wszystkimi ich wadami i zaletami.

To Tony Robbins nauczył mnie miłości do potencjału człowieka. To on natchnął mnie i mój zespół do robienia rzeczy, w które nikt nie wierzył lub które uważano za niemożliwe.

Co czuję teraz? Czuję, że jestem na początku drogi. Czuję, że jestem na planecie zwanej Ziemia. Czuję, że otaczają mnie tysiące wspaniałych ludzi. I czuję, że każdy z nich ma fantastyczny potencjał. I wiem, że dopóki nie powiesz: „Rezygnuję”, nigdy nie przegrasz. Bo takie jest życie. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Nie będzie, ale to Ty decydujesz, kiedy odpuścisz.

Nigdy w życiu nie odpuściłem. Wiele razy potykałem się i popełniłem miliony błędów, ale obiecałem sobie, że jeżeli szczerze coś kocham i jeśli coś jest dla mnie ważne, nigdy, przenigdy się nie poddam i nie pozwolę, by ktoś zabił moje marzenia.

Dlaczego? Bo kocham ludzi. Dlaczego? Bo są dla mnie najważniejsi. Jesteś dowodem na to, że marzenia się spełniają. Pomagasz mi spełniać moje marzenia. Dziękuję Ci za to z całego serca.

Widzisz tę piłkę? Za chwilę zrobię jedno z najważniejszych przyłożeń w swoim życiu, tzw. touchdown, który jest dowodem realizacji piętnastoletniego marzenia. Marzenia, do którego droga jest materiałem na niezły film. To Tobie dedykuję ten sukces. Nie ma znaczenia, skąd zaczynasz; ważne jest, dokąd zmierzasz. Każdy z nas może realizować marzenia, nawet jeżeli myślisz, że cały świat jest przeciwko Tobie, bo jedynym człowiekiem, który może stanąć na drodze do Twoich marzeń, jesteś Ty sam. Zrozum to w końcu. NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ.

Schodziłem ze sceny zalany łzami. Z tą różnicą, że były to łzy szczęścia. Nikt już nie mógł tego zepsuć, nawet Ikar. Schodziłem jako nieprawdopodobny zwycięzca i człowiek, który spełnił daną wiele lat temu przysięgę. Nie udało się osiągnąć zakładanego targetu, zostałem zdradzony przez człowieka, w którego mocno wierzyłem. Postanowiłem jednak, że jutro zacznę się tym martwić. Wtedy chciałem spędzić wieczór z tymi, których kochałem. Byłem tak bardzo z nich dumny, że swoją pracą i zaangażowaniem wznieśli się w kosmos. Na kolacji pojawili się wszyscy poza Ikarem, chociaż został zaproszony. Sądzę, że nie miał odwagi spojrzeć nam w oczy. Wtedy widzieliśmy się po raz ostatni.

Wieczór był cudowny i pełen pozytywnych emocji. Wiedzieliśmy, że zrobiliśmy coś, czego nie zrobił nikt inny na świecie. Daliśmy ludziom ogromną wartość, chociaż mało kto wierzył, że jesteśmy w stanie to zrobić.

Kilka miesięcy później spotkałem przypadkowo na ulicy jednego z najwierniejszych ludzi Ikara, który był wtedy z nami. Okazało się, że ich drogi się rozeszły. Zapytałem go wtedy wprost, dlaczego to zrobił. „Wiesz, Łukasz – usłyszałem – on nie widział już tego, co możesz dla niego zrobić”. Uśmiechnąłem się życzliwie; wszystko miało swój głęboki sens.

Pora na rozwiązanie pierwszej zagadki. Jak myślisz, dlaczego mój cel był nieunikniony?

Bo zakochałem się w nim tak mocno, że nie mógłbym spokojnie żyć, wiedząc, że jeszcze go nie zrealizowałem. Życie zbyt często wystawiało mnie na próbę i walkę dosłownie o wszystko. Wiem dokładnie, jak to jest balansować na krawędzi między światami. Jeśli łapię coś, co kocham, nie pozwalam, by szansa mi uciekła. Nie wypuszczę jej, nawet gdyby życie ze wszystkich sił ciskało mną o ziemię i pytało, czy mam już dość. Nigdy tego nie zrobię, bo nie odczuwam już bólu w takich sytuacjach; trening czyni mistrza.

Gdybym mógł cofnąć czas, dokonałbym dokładnie tych samych wyborów. Wiedząc, że stracę, zrealizowałbym to marzenie z jeszcze większą siłą.

Nie boję się śmierci, bo przez niezły okres byliśmy kumplami. Jedyne, czego się boję, to tego, czy zdążę zrealizować wielką misję wobec świata, jaką przewidział dla mnie Bóg. Wiem, że nie spocznę, dopóki jej nie zrealizuję. Przez wiele lat nie wiedziałem, czy następny rok nie będzie moim ostatnim. Dziś wiem, że każdy następny jest dla Ciebie szansą, byś mógł zrobić coś, co dla Ciebie jest nieuniknione. Pamiętasz język czynów? Pójdźmy więc dalej, bo to nie koniec naszej podróży.”

Fragment pochodzi z książki „Potężny ponad miarę” Łukasza Milewskiego.

rozwój osobisty i osiąganie celów

SŁYSZĘ GŁOSY

30 września 2016

Gdy Michał usłyszał tę historię, był w szoku. Ona rozmawiała z głosami w swojej głowie… Jak rozwiązała tę łamigłówkę? I do jakich wniosków doszedł Michał dzięki jej historii?

Dowiedz się, co mają wspólnego puzzle i nasza osobowość. To niewiarygodnie dobra historia:

„Gdy Eleanor Longden dostała się na studia, była pełną energii, ambitną i uśmiechniętą dziewczyną.

Niestety, były to tylko pozory. W środku była nieszczęśliwa, pełna strachu o przyszłość, bała się ludzi i starała się zapomnieć o wydarzeniach z przeszłości. Ukrywanie tego pod maską pozytywnej i radosnej studentki szło jej naprawdę nieźle. Nie trwało to jednak zbyt długo. Nikt nie mógł spodziewać się tego, co wydarzyło się na początku drugiego semestru. Wychodząc z sali wykładowej, Eleanor usłyszała głos mówiący „Ona opuszcza salę”. Wystraszona rozejrzała się wokoło — pusto. Nikogo tam nie było. Ten głos pojawił się w jej własnej głowie. Poszła do domu, nie wiedząc, co o tym myśleć, i mając nadzieję, że się przesłyszała. Jednak otwierając drzwi, usłyszała głos ponownie: „Otwiera drzwi”. I wtedy się zaczęło.

Głos, który zaczął komentować praktycznie wszystko, co robiła, zadomowił się w jej głowie. O wszystkim mówił w trzeciej osobie. Ona robi to, ona robi tamto. Przez pierwszych kilka dni obserwowała to dziwne zjawisko pełna strachu. Głos był raczej spokojny, neutralny, w pewnym momencie stał się nawet przyjazny. Co ciekawe, jego ton odzwierciedlał najczęściej te emocje, które Eleanor chciała ukryć przed innymi. Gdy odczuwała złość i na zewnątrz jej nie okazywała, głos brzmiał tak, jakby to on był zły. Słuchając go, miała silne wrażenie, że chce jej coś zakomunikować, zwłaszcza na temat tych najbardziej odległych, zakopanych głęboko emocji. Szukając odpowiedzi na pytania, które kłębiły się w jej głowie, postanowiła w końcu powiedzieć o wszystkim koleżance. To był błąd — wtedy zaczęło się najgorsze.

„Normalni ludzie nie słyszą głosów”, powiedziała jej koleżanka. „Musisz iść do lekarza”. Eleanor posłusznie poszła i dowiedziała się, że ma schizofrenię. Szybko otrzymała zestaw leków, a w jej życiu na stałe zadomowiły się najbardziej toksyczne uczucia, jakich kiedykolwiek doświadczyła — strach, poczucie bezsilności i poniżenia. Zachęcona przez psychiatrę zaczęła patrzeć na swoje głosy nie jak na doświadczenie, ale jak na symptom poważnej choroby, co tylko zaostrzyło odczucie strachu i beznadziejności.

W jej głowie nastała wojna domowa, Eleanor zaczęła bowiem traktować swoje głosy jako coś, co należy zwalczać. Liczba głosów się zwiększyła, stały się one wyjątkowo wrogie i każdy miał coś do powiedzenia. W pewnym momencie zaczęły ją zmuszać do dziwnych zadań, w tym do okaleczania samej siebie i robienia sobie żartów z innych ludzi. Minęły dwa najtrudniejsze lata w jej życiu — głosy stały się jeszcze bardziej przerażające, a lekarz powiedział jej, że lepiej by było, gdyby miała raka, bo łatwiej go wyleczyć niż schizofrenię. Na szczęście dziewczyna miała wokół siebie też wielu wspaniałych ludzi, którzy ją wspierali i dodawali jej sił. Pomogli jej zrozumieć, że głosy są znaczącą odpowiedzią na przeżycia z dzieciństwa, wśród których było między innymi molestowanie seksualne.

Eleanor w pewnym momencie poczuła, że jakaś część jej osobowości umarła, ale inna przetrwała — to doświadczenie uczyniło ją silniejszą niż kiedykolwiek wcześniej. Zaczęła podchodzić do swoich głosów inaczej. Zamiast z nimi walczyć, starała się zrozumieć ich przekaz. Zaczęła doceniać ich chęć pomocy nawet wtedy, gdy ją ograniczały. Starała się z nimi porozumiewać, ustanawiając asertywne zasady komunikacji. Szybko zrozumiała, że każdy głos reprezentował pewien aspekt jej samej. Każdy głos niósł ze sobą trudne, nierozwiązane emocje z przeszłości. Powoli zaczęła składać te wszystkie części siebie w jedną całość. Pomogło jej w tym odkrycie, że te najbardziej wrogie głosy reprezentują najbardziej zranione części jej samej. Były to głosy, które potrzebowały największej uwagi i troski. Ciężką pracą zaczęła przywracać sobie równowagę, a w jej głowie powoli nastawał spokój. Dogadując się z głosami, nawiązała z nimi relację, dzięki czemu przestały być jej wrogie. Zaprzestała brania leków i poszła na psychologię. Dziesięć lat po tym, jak głosy po raz pierwszy pojawiły się w jej głowie, ukończyła ten kierunek. Otrzymała najlepszą ocenę, jaką uniwersytet, na który uczęszczała, kiedykolwiek wystawił. Nauczyła się żyć ze swoimi głosami w pokoju, co dało jej rosnące poczucie empatii i akceptacji wobec samej siebie. Na podstawie swoich doświadczeń Eleanor Longden napisała książkę Learning from the Voices in My Head. Dołączyła też do organizacji Intervoice, dzięki której może pomagać ludziom doświadczającym tego samego co ona. Tak jak i inni specjaliści, podziela opinię, że głosy powinny być traktowane jako strategia przetrwania, zdrowa reakcja na niezdrowe okoliczności1. Co ciekawe, po wielu latach od tego doświadczenia głosy nadal jej towarzyszą, ale teraz są przyjazne i pomocne. Przykładowo jeden z nich ciągle jej powtarza: „Jeśli możesz coś z tym zrobić, nie ma potrzeby się martwić. A jeśli nie możesz nic z tym zrobić, martwienie się nie ma żadnego sensu!”.

Gdy po raz pierwszy usłyszałem historię Eleanor, byłem w szoku. Jak można rozmawiać z głosami w swojej głowie? Jak można z nimi walczyć, a potem się dogadywać? Nie mogłem też wyjść z podziwu, że udało się jej samodzielnie rozwiązać tę skomplikowaną łamigłówkę. Szukając różnych informacji na temat pracy z głosami, trafiłem na zagadnienie, które już od kilkudziesięciu lat jest poruszane przez twórców znanych modeli psychologicznych i terapeutycznych. To tzw. subosobowości, czyli części naszej osobowości. Okazuje się, że nasza psychika składa się z wielu współdziałających ze sobą „osób”, z których każda ma własne potrzeby, nawyki, przekonania i odczucia. Spojrzałem na siebie i swoje życie i stwierdziłem, że faktycznie coś w tym jest. Jesteśmy jak puzzle, stanowimy całość złożoną z wielu elementów. To nieodłączna cecha każdego człowieka — taka jest natura naszej osobowości. Zafascynowany ideą subosobowości zacząłem odkrywać, kto siedzi w mojej głowie. Co prawda nie słyszałem głosów tak jak Eleanor, ale szybko zauważyłem, że w swojej wyobraźni mogę rozmawiać z poszczególnymi częściami siebie. Pewnie myślisz, że to niemożliwe? Wkrótce zmienisz zdanie.

W wyniku traumatycznych przeżyć Eleanor doświadczyła dość ekstremalnej wersji słyszenia wewnętrznych głosów. Różnica między taką osobą jak ona a ludźmi w pełni zdrowymi psychiczne jest taka, że ona słyszała w swojej głowie głos obcej osoby, tak jakby stała obok. Twoje głosy zapewne siedzą sobie bezpiecznie w twojej głowie, a ty masz nad nimi choćby częściową kontrolę. Czasami mniejszą, czasami większą, ale lepsze to niż nic. Odbierasz swoje wewnętrzne głosy jak normalne myśli, mówiące najczęściej twoim własnym głosem (lub głosem twoich  liskich). No i jest duża szansa, że nie są takie wrogie. Jednak (co może być dla ciebie zaskakujące) dużo więcej tych różnic nie znajdziemy. Tak samo jak Eleanor, możesz prowadzić wojnę ze swoimi głosami, możesz się też z nimi dogadywać, a nawet współpracować.

Wyobraź sobie, że zamykasz oczy i w swojej wyobraźni pijesz kawę ze swoim Krytykiem. To część ciebie, która ma określone potrzeby i cel swojego istnienia. Gdyby nie była ci w żaden sposób potrzebna, nie mieszkałaby w twojej głowie. Znalazłaby kogoś innego, kogo może męczyć. Być może Krytykowi zależy na tym, aby zmotywować cię do działania. Chce sprawić, byś w końcu coś w sobie zmienił. Byś w końcu coś zrobił ze swoim życiem i pracą. Nie może patrzeć na to, jak wolno ci to wszystko idzie. Wierzy, że jak ci dokopie, to wreszcie się ockniesz i będziesz lepszy, bogatszy, mądrzejszy. Nie może ci pozwolić, żebyś zaakceptował siebie, bo jeśli tak się stanie, to pewnie już w ogóle przestaniesz cokolwiek ze sobą robić. Jak każdy, Krytyk ma jakiś sposób na realizowanie swoich celów. Jak sama nazwa wskazuje, Krytyk krytykuje. Ma narzędzie służące do wywierania silnego wpływu, które sprawia, że nie jesteś sobą. W końcu Krytyk tłumi twoją radość życia, męczy cię, nie daje ci spokoju. Pytanie brzmi, czy Krytyk w ogóle wie, jakie są konsekwencje jego działań. Czy zdaje sobie sprawę z tego, iż nie dość, że nie realizuje swoich celów, to powoduje coś wręcz przeciwnego? Zamiast motywacji czujesz presję, zamiast chęci do zmiany czujesz strach przed zmianą. Postanawiasz mu o tym wszystkim powiedzieć. Pijąc z tobą wyimaginowaną kawę, Krytyk opowiada ci o tym, od kiedy jest w twoim życiu, w jakich sytuacjach się pojawia i po co to wszystko robi. Wtedy mówisz mu o tym, co zauważyłeś i jak się czujesz. Krytyk jest zaskoczony. Nie wiedział, że jego działania wpływają na ciebie tak destrukcyjnie. Pytasz więc, czy nadal chce w taki sposób na ciebie wpływać. Odpowiada, że nie, ale nie wie, jak inaczej miałby ci pomóc. I w ten sposób zaczyna się wasza współpraca. Mówicie sobie o tym, co jest dla was ważne i dlaczego. Poznajesz wątpliwości Krytyka i proponujesz mu rozwiązania. Dajesz coś od siebie, tak aby on mógł zrobić to samo. Takie spotkanie zwykle trwa od 5 do 15 minut. Jego efektem może być „okres próbny”, w którym zadeklarujesz konkretne kroki związane ze zmianą tego, na czym zależy Krytykowi, a on wycofa się ze swoją krytyką i da ci więcej przestrzeni. Oprócz uczucia wewnętrznego spokoju, zgody i spójności, zyskujesz na koniec tego ćwiczenia konkretny plan działania, który wcielisz w życie bez oporu ze strony Krytyka.

Proces, którego przykład właśnie opisałem (oczywiście w dużym uproszczeniu), to jedna z technik pracy z subosobowościami; możesz ją stosować samodzielnie. Testując różne narzędzia, znalazłem zgodny z zasadami metody Insight sposób na budowanie zdrowego porozumienia i dobrych relacji z częściami nas samych. Po kilku drobnych modyfikacjach i dodaniu do całego procesu pytań coachingowych stworzyłem prostą metodę o dużej skuteczności. Nazwałem ją Wewnętrznym porozumieniem. W tym rozdziale dowiesz się, jak samodzielnie ją stosować podczas radzenia sobie z najróżniejszymi życiowymi problemami i przeszkodami.

Dlaczego uczyniłem pracę z subosobowościami częścią metody Insight? Po pierwsze dlatego, że jest to bardzo wszechstronne i uniwersalne podejście — służy uwalnianiu destrukcyjnych emocji, zmienianiu ograniczających przekonań i radzeniu sobie z różnymi, schowanymi w naszej nieświadomości, blokadami. Po drugie dlatego, że jest świetnym sposobem na samopoznanie (ze względu na możliwość wglądu w bogactwo własnej osobowości). Po trzecie, jest to  najskuteczniejsza ze znanych mi „głębszych” metod zmiany osobistej, która może być stosowana w pełni samodzielnie.

Zanim opiszę ci Wewnętrzne porozumienie krok po kroku, dowiesz się, czym w ogóle są subosobowości i jak działają na co dzień. Poznasz sens ich istnienia i zrozumiesz, po co przejmują nad tobą kontrolę. Dowiesz się też, jakie wewnętrzne głosy są częścią twojego świata wewnętrznego oraz co możesz zrobić, aby zaczęły się ze sobą dogadywać. Zrozumienie  funkcjonowania subosobowości będzie dla ciebie kolejnym krokiem w procesie kształtowania w sobie postawy samowsparcia i samoakceptacji.”

Fragment pochodzi z książki „Insight. Droga do mentalnej dojrzałości” Michała Pasterskiego.

rozwój osobisty i osiąganie celów

SIŁA marzeń

29 września 2016
  • Czy wiesz, jak wielki wpływ mają na nas nasze marzenia?
  • Co zmieniają w naszym życiu?
  • Jak wielkie pokłady energii nam udzielają?

Przeczytaj, jak spotkanie z Gigantem obudziło w Łukaszu Olbrzyma!

Poznaj SIŁĘ marzeń!

„Poleciałem jak na skrzydłach.

Biegłem jak oszalały, na nikogo i na nic nie zwracając uwagi. Za chwilę miało spełnić się moje wielkie marzenie. „Co mu powiem?” – zastanawiałem się gorączkowo. Byłem szczęśliwy, ale w głowie miałem pustkę.

Zjawiłem się w umówionym miejscu i stanąłem osłupiały. Nikogo nie było. Żadnego z trzydziestu pięciu partnerów. Przez moment pomyślałem, że ktoś zrobił mi niezły żart.

Po chwili zobaczyłem Michaela, menedżera Tony’ego Robbinsa. Wiedziałem już, że nikt nie odciągnie mnie od tego spotkania.

Gdy zapytałem, gdzie są pozostali partnerzy, stwierdził, że odpuścili. Na hali nie było nikogo. Szedłem długim korytarzem w kierunku zaplecza. W oddali zobaczyłem jedną kobietę, jak się okazało – księżniczkę arabską, która wsparła finansowo fundację Tony’ego i dostała możliwość spotkania się z nim osobiście. Najpierw ona, po dziesięciu minutach moja kolej.

Wchodzę i widzę, że Tony uśmiecha się szeroko. Czuję, jakby właśnie uwolniły się wszystkie emocje, które gromadziły się we mnie przez lata.

Podchodzę z Michaelem, który przedstawia mnie i mówi, że aktualnie jestem ich najmocniejszym partnerem. Tony podaje mi rękę i patrzy prosto w oczy, z których bije taka radość! Czuję łzy. Patrzymy na siebie kilka sekund. Tony ewidentnie czeka na to, co powiem.

I wtedy się zaczęło!

Przez dwadzieścia minut nie dałem mu dojść do słowa. Przegadałem Robbinsa! Z prędkością światła opowiadałem mu o wszystkich trudnych momentach, które musiałem pokonać, i o tym, jak jego książka towarzyszyła mi w każdej walce.

W pewnym momencie Tony przytula mnie. Nie należę do małych facetów, ale Tony to prawdziwy olbrzym. Nie wytrzymuję i mówię mu, że moim największym marzeniem jest sprowadzenie go do Polski. Że jestem na to gotowy.

Miałem w sobie tyle bezczelności, że obiecałem mu, że na spotkanie z nim ściągnę więcej ludzi, niż pojawiło się na „Unleash the Power Within”, czyli co najmniej kilka tysięcy.

– Zgadzasz się? – pytam. – Nie wyjdę, dopóki mi nie odpowiesz.
Tony tylko patrzy na mnie, po chwili podaje mi rękę.
– Do zobaczenia, przyjacielu! – mówi.

Chociaż nie otrzymałem oficjalnego potwierdzenia, ze spotkania wychodziłem z energią większą niż cała przyczepa Red Bulla. Nikt nie musiał dodawać mi skrzydeł – ja je miałem! I have a dream – słyszałem ciągle.

Fragment pochodzi z książki „Potężny ponad miarę” Łukasza Milewskiego.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Podążać Drogą Serca

22 września 2016

Czy wiesz, jak wielką siłę mają marzenia? Co dzięki nim możesz osiągnąć? Gdzie możesz być za kilka lat?

Ktoś powie: „CZCZE SŁOWA!”, ale wtedy ja powiem: „Czytałeś historię Łukasza Milewskiego? Jeśli nie, to koniecznie to zrób, a już nigdy swoich marzeń nie będziesz traktował jak banał”.

Przeczytaj fragment tej historii. Historii, która nie została wyssana z palca. Zdarzyła się naprawdę. Tuż obok nas. Dowiedz się, dlaczego WARTO podążać drogą serca:


Podążać Drogą Serca
 

„Dziś jestem podziwiany i szanowany przez setki tysięcy ludzi, ponieważ zrobiłem coś wielkiego: stworzyłem im warunki i możliwości rozwoju.

Ale prawdą o mnie jest też to, że w dzieciństwie moje jestem było inne, bo postrzegano mnie jako największą ofiarę losu. Frajera, który nie potrafi o nic walczyć. Moja samoocena była poniżej poziomu depresji.

Czy ta postawa i ocena były przypadkowe? Oczywiście, że nie. W dzieciństwie mama powtarzała mi, żebym nigdy nie krzywdził innych ludzi. Tak silnie zostało to we mnie zakorzenione, że nawet jeśli kolega z piaskownicy uderzył mnie, nie byłem w stanie mu oddać. Wzorzec był tak silny, że przez wiele lat życie uderzało we mnie z rozpędu. Jak pociąg, który z impetem we mnie wjeżdża, gdy stoję torach i nie jestem w stanie się ruszyć.

Przyjmowałem kolejne ciosy tylko dlatego, że ktoś w dobrej wierze nauczył mnie, że nie można krzywdzić ludzi. Nawet się nie broniłem. Przyjmowałem absolutnie wszystko, co się działo. Ten mały chłopiec w tej chwili nie tylko organizuje największe wydarzenie na świecie i pracuje z tysiącami ludzi, lecz także od czasu do czasu wychodzi na scenę i przemawia, choć wiele lat temu co drugie słowo zapowietrzał się i jąkał i nic, absolutnie nic nie wskazywało na to, że będzie w stanie wyjść i mówić do ludzi.

Znowu zacząłem decydować o tym, kim jestem. Znowu zacząłem dokonywać świadomych wyborów. Dziś jestem takim, jutro będę innym człowiekiem. Jedną z najważniejszych umiejętności w życiu – poza reagowaniem – jest umiejętność zadawania sobie właściwych pytań. Sztuka zadawania pytań jest siłą napędową, która zmienia moje życie w tempie błyskawicznym. I te pytania pojawią się książce. Zadam Ci je, abyś mógł zrozumieć, co chcę Ci przekazać. A chcę przekazać Ci coś, co wypływa z mojej historii.

Moją intencją jest to, abyś nie musiał przechodzić przez wszystko, przez co ja przeszedłem. Abyś mógł uczyć się na moich doświadczeniach i prowadzić szczęśliwe życie. Nawet jeżeli pojawią się trudne momenty, lepiej sobie z nimi poradzisz i będziesz w stanie je zrozumieć, bo absolutnie nic, co dzieje się w naszym życiu, nie jest zbiorem przypadków. Wszystko ma sens, głębię i znaczenie, ale zazwyczaj przekonujemy się o tym dopiero po fakcie.

Gdy byłem młody, marzyłem o tym, żeby zrobić coś, co będzie miało sens, co będzie miało znaczenie. Czy czułeś kiedyś, że jesteś sam na świecie? Bez szans i perspektyw? Tak było lata temu w moim przypadku. Czy gdybyś miał jedną szansę, jedną okazję, by zdobyć to, czego pragniesz – wykorzystałbyś ją czy pozwoliłbyś jej uciec? Zaryzykowałbyś wszystko? Pozwól, że opowiem Ci pewną historię. Wielkie marzenia zawsze rodzą się w sercu, nie zaś w umyśle, który nie jest w stanie pojąć tego, co czujesz. Chciałem zmienić świat. Co to właściwie znaczyło? Jeszcze wtedy nie wiedziałem.

Większość z nas marzy o sławie, szczęściu, wielkich pieniądzach, rodzinie. Ja marzyłem o tym, by zrobić coś, co wniesie wartość, dostarczy nadziei i wiary, że niemożliwe jest realne.
Nie mogłem znieść myśli, że coś jest niemożliwe. Spójrz na świat. Każdego ranka budzisz się, widząc miejską dżunglę. W każdej sekundzie mijasz ludzi, których serce i dusza wołają: „Mam marzenie!”. Czasem bardzo banalne: mieć ciepły kąt, mieć co jeść. Czasem serce woła: „Pokochaj mnie i zaakceptuj!”. Czasem: „Podaj mi dłoń”. Czasem po prostu ktoś pragnie uwagi. Nie zamykaj oczu. Poślij mu nadzieję!

Widziałem zdolnych ludzi, którzy marnowali swoje szanse. Widziałem też takich, których świat spisał na straty. Jest Ci trudno? Nie dajesz rady? To dobrze. To znaczy, że jesteś blisko. Ile razy słyszałeś: „Odpuść, zostaw to!”, „Nie uda ci się”, „Po co właściwie to robisz?”? Ile razy ktoś próbował wmówić Ci, że nie masz szans? Nie w tym kraju, nie w tym miejscu. Bo ja słyszałem to milion razy. Dziś wiem, że wszystko jest możliwe! Życie bez ograniczeń to fakt,
nie marzenie. Ta historia nigdy nie będzie miała końca. Nazywam się Łukasz Milewski. Reprezentuję firmę Milewski & Partnerzy i ponad 20 wspaniałych osób. Zapraszam ludzi, którzy dokonali czegoś niezwykłego, czego nie dokonał nikt inny. Po co? Abyś nigdy więcej nie mówił, że czegoś nie możesz. Pamiętaj, że mi też tak wmawiano. A ja? A ja miałem marzenie…
Po latach przyjmowania kolejnych ciosów nadszedł dzień, w którym dostrzegłem szansę. Czekałem na nią całe życie. A było to tak…”

Fragment pochodzi z książki „Potężny ponad miarę” Łukasza Milewskiego.

rozwój osobisty i osiąganie celów

POZA DOJRZAŁOŚĆ

21 września 2016

Zastanawiasz się czasem, co daje Ci praca nad sobą? Jaki jest cel samorozwoju?

Przeczytaj, co na ten temat mówi Michał Pasterski, autor książki „Insight. Droga do mentalnej dojrzałości”:

„Od momentu, w którym zacząłem interesować się rozwojem osobistym, minęło już 10 lat. Szmat czasu. Przez te wszystkie lata, pracując nad sobą we własnym tempie, miałem okazję przekopać większość nawet tych najbardziej ukrytych zakamarków swojego mentalnego oprogramowania. Zmiana w myśleniu, jakiej udało mi się dokonać, jest niewyobrażalna. Oczywiście nadal są dni, kiedy wpadam w emocjonalny dołek, nadal są momenty, kiedy nie kontroluję swojej złości, nadal mam chwile, kiedy mi się po prostu nie chce. Na szczęście, nawet gdy się pojawiają, trwają one krótko — wiem, jak sobie wówczas poradzić bez niepotrzebnego pogłębiania odczuwanych stanów. Czuję, że żyję w pełnej zgodzie ze sobą. Rozumiem swoje potrzeby i wiem, jak o nie dbać.

Gdy poukładałem sobie pewne rzeczy w głowie, łatwiej mi było zorganizować swoje życie na co dzień. Lata rozwijania firmy od zupełnych podstaw pozwoliły mi zadbać o komfortowe warunki życia. Kocham moją pracę, mogę swobodnie podróżować po świecie, a najważniejsze nawyki (medytacja, ruch fizyczny, zdrowe odżywianie) stały się nieodłączną częścią mojego życia. Mam w głowie przestrzeń, aby zająć się tym, co dla mnie teraz najważniejsze — twórczością i dzieleniem się z ludźmi swoimi odkryciami. Czuję się wolny i szczęśliwy. Żyję bez pogoni, bez presji, we własnym tempie — powoli i uważnie. Tym, co obecnie daje mi najwięcej szczęścia, jest możliwość spędzania czasu z moimi bliskimi, oddawania się moim pasjom oraz budowania czegoś dużego i ważnego. Cieszę się wolnością robienia tego, na co mam w życiu największą ochotę.

Co ciekawe, w żaden sposób nie czuję, że zbliżam się do końca swojej rozwojowej ścieżki. Wręcz przeciwnie. Jeszcze tyle rzeczy przede mną. Tyle do odkrycia, tyle do poznania, tyle do zrobienia i doświadczenia. Mam zdecydowanie więcej celów niż 10 lat temu. Zaspokajanie potrzeb nigdy się nie kończy. Zawsze możesz wejść na nowy, głębszy poziom spełnienia i satysfakcji w ramach danej potrzeby. Nawet wtedy, gdy czujesz ogromne szczęście w związku z tym, co już masz, masz wielką ochotę na to, co na ciebie jeszcze czeka. Zresztą nieporównywalnie większą niż wcześniej, bo teraz wiesz, że te wszystkie doświadczenia są na wyciągnięcie twojej ręki. To prawda, że apetyt na życie rośnie w miarę jedzenia.

Im więcej blokad, śmieci i destrukcyjnych programów usuniesz ze swojej głowy, tym bardziej odblokujesz energię życiową, która jest nieodłączną częścią twojej natury. A im bliżej swojej natury jesteś, tym większą radość sprawia ci to, co już masz, i to, co jeszcze przed tobą.

Osiągnięcie mentalnej dojrzałości to powrót do pełni psychicznego zdrowia i gotowość na to, aby otworzyć swoje serce na wszystko, co cię spotyka. To moment, w którym zabawa w życie zaczyna się na dobre.

Z pewnością brzmi to wszystko pięknie — aż chce się zacząć pracować nad sobą. Jednak rozwój osobisty to bardzo szerokie pojęcie. Skąd masz wiedzieć, jakie metody wybrać, aby twoja droga do dojrzałości nie okazała się ślepą uliczką? Pomysłów i sposobów na rozwój osobisty jest nieskończenie wiele. Wiem, bo sam swego czasu się w tym wszystkim pogubiłem. Liczba kierunków, tematów, metod, teorii i wskazówek jest ogromna. Jak się w tym wszystkim odnaleźć? Dlaczego nie ma jednego, spójnego i kompletnego systemu uczącego, jak samodzielnie pracować nad sobą?

Na początku mojej przygody z rozwojem osobistym bardzo mi tego brakowało i na pewnym etapie postanowiłem, że kiedyś sam zbiorę to wszystko w jednym miejscu i jakoś poukładam. No cóż, właśnie to robię. Jestem daleki od twierdzenia, że to, co tworzę, jest kompletne. Nie poruszam w tej książce wielu ważnych tematów (mógłbym, ale wtedy miałaby ona 3000 stron). Moim celem było opracowanie uniwersalnego narzędzia umożliwiającego ci poradzenie sobie z najróżniejszymi przeszkodami, o których ja w tej książce być może nawet nie wspomnę.

Opracowując metodę Insight, połączyłem najważniejsze według mnie założenia, zasady, działania i umiejętności, które praktykowane w odpowiedni sposób tworzą mniej lub bardziej kompletne i uniwersalne narzędzie do pracy nad samym sobą.”

Fragment pochodzi z książki „Insight. Droga do mentalnej dojrzałości” Michała Pasterskiego.

rozwój osobisty i osiąganie celów

PODRÓŻE W GŁĄB SIEBIE

15 września 2016

Czy wiesz, dlaczego tak ważnym jest oczyszczenie swojej głowy? Spojrzenie w głąb siebie? Czy wiesz, co wtedy dzieje się w naszym umyśle?

Przeczytaj, co na ten temat mówi Michał Pasterski, autor książki „Insight. Droga do mentalnej dojrzałości”:

„Trzy lata temu razem z moją żoną spędziliśmy dwa miesiące w Tajlandii. To była nasza pierwsza tak długa i daleka podróż. Do dziś pamiętam, jak moi rodzice próbowali nas namówić na zmianę planów i wycieczkę do Grecji (którą chcieli nam zresztą zafundować). Jednak decyzja zapadła. Nadszedł czas na wyrwanie się ze swojego gniazda na dłużej niż standardowe dwa tygodnie.

Bardzo potrzebowałem tej podróży. Czułem się zmęczony codziennością. Oczywiście nadal uwielbiałem to, co robiłem. Jednak gdy wpadamy w schematy chaotycznego biegania za kolejnymi celami, próbując robić więcej i więcej, w końcu w mniejszym lub większym stopniu wypalamy się. Potrzebujemy zmiany, wyrwania się z tego pędu. Potrzebujemy przewietrzyć głowę i naładować baterie.

Niedługo po tym, jak wylądowaliśmy w Bangkoku, stolicy Tajlandii, po raz pierwszy na własnej skórze doświadczyłem sensu słynnego powiedzenia „podróże kształcą”. Choć kształceniem bym tego nie nazwał. Bardziej odkrywaniem. Odkrywaniem świata i samego siebie. Gdy uwalniamy się od schematu naszej codziennej rzeczywistości, a odległość od domu jest liczona w tysiącach kilometrów, dokonuje się w nas coś bardzo ciekawego. Nasz umysł się otwiera i chłonie wszystko, co się dzieje wokół.

Szwedzki filozof Alain de Botton powiedział: „Przyjemność, którą czerpiemy z podróży, wynika raczej ze stanu umysłu, z którym podróżujemy, niż z samego miejsca, do którego się wybieramy”. Dokładnie tego doświadczyłem. Mój umysł bez żadnego wysiłku z mojej strony po prostu wyrwał się z trybów codziennego funkcjonowania. Duża część moich mentalnych nawyków zwyczajnie wyparowała. Ich miejsce zajęły większy spokój i uważność, niekończąca się ciekawość, radość z odkrywania każdej drobnej rzeczy, którą napotykałem na własnej drodze.

Gdy dotarliśmy na wyspę Koh Samui, na której mieliśmy przebywać przez prawie cały czas naszego pobytu w Tajlandii, poczułem wielką ulgę. Wreszcie, po wielu miesiącach intensywnej bieganiny, w mojej głowie zrobił się spokój. Pojawiło się dużo wolnej, mentalnej przestrzeni. I wtedy zaczęło się dziać we mnie coś bardzo ciekawego. Myślę, że nie stałoby się to, gdybym podróżował tak jak do tej pory. Zwykle zaliczaliśmy z żoną kolejne punkty oznaczone jako „warto zobaczyć” w kupionym wcześniej przewodniku. Teraz chcielibyśmy więc pewnie zobaczyć jak najwięcej i kontynuowalibyśmy tę bieganinę, którą dobrze znamy z codziennego życia. Jednak tym razem mieliśmy więcej czasu. Mogliśmy pobyć dłużej w jednym miejscu, chłonąc jego atmosferę i dostrajając się do panującego tam tempa życia. Zakochałem się w idei „slow travel” od pierwszego wejrzenia i zrozumiałem różnicę między turystą a podróżnikiem. Bardzo podoba mi się to, co powiedział Rolf Potts, autor doskonałej książki Vagabonding: „Wartość podróży nie zależy od tego, ile masz znaczków w swoim paszporcie, gdy wracasz do domu — spokojne, dopracowane doświadczenie jednego kraju jest zawsze lepsze niż pośpieszne, sztuczne doświadczenie czterdziestu krajów”.

W spokojnym rytmie życia małej wyspy zacząłem obserwować, jak mój umysł samoistnie obiera nowe, nieznane mi dotąd kierunki. Powoli zaczęły przychodzić mi do głowy ważne życiowe pytania. Oczywiście zadawałem je sobie już wcześniej, również w Polsce. Jednak to było coś innego. Miałem głębokie poczucie, że wreszcie, po raz pierwszy w życiu, mogę się naprawdę dobrze zastanowić nad odpowiedziami. Że mogę dać sobie tyle czasu, ile potrzebuję, aby przemyśleć wszystko, co zawsze tak bardzo chciałem przemyśleć.

Nigdy przedtem nie miałem na to tyle przestrzeni w mojej głowie. Zawsze było coś ważniejszego, pilniejszego. A teraz w naturalny sposób zacząłem zaglądać w głąb siebie — tam, gdzie wcześniej w ogóle nie miałem dostępu, bo cały ten mentalny chaos mi na to nie pozwalał.

Odpowiedzi na ważne pytania nie pojawiały się od razu. Ale gdy już się pojawiały, były na wagę złota. Płynęły prosto z mojego serca. Były dobrze przemyślane i, co najważniejsze, zgodne ze mną. To wtedy zrozumiałem, jak ważne w rozwoju osobistym jest oczyszczanie swojej głowy ze zbędnych śmieci. Tylko wtedy masz mentalną przestrzeń na to, aby naprawdę skupić się na tym, co najważniejsze. Aby zajrzeć do środka i znaleźć swój własny głos. Aby zrozumieć swoje potrzeby i znaleźć zgodne z własną osobowością sposoby na ich zaspokojenie.

Mnie się to udało dzięki długiej podróży. Jednak dość szybko zrozumiałem, że wcale nie musimy jechać na drugi koniec świata, by zrobić sobie trochę miejsca w głowie. Dlatego jeszcze w trakcie tamtej podróży zacząłem interesować się metodami wyciszania mentalnego chaosu.”

Fragment pochodzi z książki „Insight. Droga do mentalnej dojrzałości” Michała Pasterskiego.

Czy nadszedł Twój czas na przestrzeń w Twojej głowie?

rozwój osobisty i osiąganie celów

Trudne decyzje – jak je podejmować?

5 września 2016

Całe nasze życie polega na podejmowaniu decyzji. Mówi się nawet o tym, że osoby osiągające dużo w swoim życiu to te, które nie boją się podejmować decyzji i to tych dużej wagi, niosących za sobą spore ryzyko.

Coś w tym jest, że im więcej wyborów dokonujemy i im większy mają one potencjalny wpływ na nas i nasze otoczenie, tym łatwiej nam przychodzi podejmowanie kolejnych.

Lecz nawet mimo tego, że w ciągu całego życia podejmujemy ich całe mnóstwo i nawet jeśli ktoś, patrząc na nas z zewnątrz, może stwierdzić, że często są to decyzje sporego kalibru, to gdy dochodzi do takich najważniejszych, życiowych, to bardzo często dotyka nas paraliż.

Dlaczego tak się dzieje?

Ano dlatego, że nie lubimy, gdy coś tracimy. A decyzja z samej swojej natury powoduje, że coś musimy odrzucić i wybrać inną ścieżkę. Boimy się, że będziemy takiej decyzji żałować. Że nasze życie może stać się gorsze niż było do tej pory.

Ekscytacja potencjalnymi możliwościami zmiany przyćmiewana jest znacznie większym strachem, że coś może pójść nie tak.

Proces podejmowania decyzji to takie wieczne balansowanie pomiędzy tym ile zyskamy w wyniku zmiany, a tym ile możemy stracić, gdy jednak nie wszystko pójdzie po naszej myśli.

Czasem ten niepokój ma uzasadnienie w przeszłych wydarzeniach, a czasem nie ma realnych podstaw, bazuje jedynie na negatywnych wyobrażeniach przyszłości.

Zauważ, że cały strach wynika z tego, że mamy założony z góry jakiś scenariusz, chcemy by się on ziścił i nie chcemy żadnych, ale to absolutnie żadnych od niego odstępstw. A nie wiemy przecież, czy założony przez nas scenariusz jest faktycznie czymś dla nas najlepszym. Może czeka nas coś wspanialszego niż wyobrażaliśmy sobie w najśmielszych snach?

Z tego wynika pierwszy punkt przy podejmowaniu ważnych decyzji:

1. Daj sobie trochę luzu

Jeśli dopuścisz myśl, że pewnie nie wszystko pójdzie idealnie tak jak sobie zaplanowałeś, ale koniec końców wszystko się jakoś ułoży, to będzie Ci łatwiej puścić się nici wiążącej Cię z Twoim obecnym życiem i zaryzykować pójście w nieznane. Zmniejszysz trochę ciśnienie i być może ocieplisz myśli związane ze zmianą. Że co by się nie działo, to czeka Cię ciekawa przygoda i może już dla niej samej warto się zdecydować na zmiany.

Jeśli zmiana Cię nie zabije, to zawsze jakoś się odnajdziesz w nowej rzeczywistości.

2. Wymyśl trzeci scenariusz

Jeśli przeraża Cię zrobienie jednego, dużego kroku i masz do wyboru tylko dwa scenariusze, gdzie pierwszy to zostawienie wszystkiego po staremu, a drugi to duża zmiana, np. przeprowadzka do innego kraju, zmiana pracy czy partnera życiowego, to może będziesz w stanie wymyślić coś pośredniego?

Może nie inny kraj, tylko inne miasto w Polsce, gdzie też będziesz miał większe możliwości rozwoju niż w obecnym miejscu zamieszkania? Może nie zmieniać pracy tylko znaleźć sobie zajęcie dodatkowe? Może nie porzucenie partnera, tylko zmiana zasad panujących w waszym związku?

Daj sobie przestrzeń na znalezienie pośredniej drogi, nie wszystko jest czarno-białe.

3. pogłębiaj zrozumienie

Wydaje Ci się pewnie, że wiesz dlaczego chcesz daną decyzję podjąć, ale może tylko Ci się wydaje? Dotrzyj do trzonu tego, co Cię pcha do przodu, co jest Twoją siłą napędową w tej konkretnej sytuacji i dlaczego w ogóle pragniesz jakichkolwiek zmian.

To da Ci większą pewność siebie i więcej energii do działania poprzez bardziej klarowny obraz tego dokąd dążysz i dlaczego.

A jak to zrobić? Poprzez zadawanie sobie pogłębionych pytań „dlaczego / po co to robię”?

Na przykład chcę zmienić pracę. A dlaczego? Żeby mieć więcej pieniędzy. Ale po co? Żeby móc częściej wyjeżdżać na wakacje. Ale po co? Żeby odpoczywać razem z moją partnerką. A dlaczego? Żeby poświęcić sobie wzajemnie więcej czasu i stale wzmacniać nasz związek.

Zobacz, że z każdym pytaniem schodzimy do coraz ważniejszej, głębszej motywacji. Na odpowiednim poziomie jest nam łatwiej podjąć decyzję, bo wyraźnie zwiększają się korzyści, jeśli zmienimy coś w naszym dotychczasowym działaniu i zaczynają one przewyższać strach.

4. spisz za i przeciw – razem z punktacją

Prawdopodobnie masz mętlik w głowie i całe kłębowisko myśli. Ciężko w takiej sytuacji podjąć jakąś decyzję, bo nie masz nawet klarownej wizji tego co tak naprawdę stracisz, a co zyskasz wybierając jedno czy drugie rozwiązanie.

Spisz więc wszystkie za i przeciw dla każdego z możliwych wyborów, ale nie kieruj się tylko tym, czy długość kolumny z korzyściami przewyższa tę z wadami. Bardziej chodzi o wagę poszczególnych punktów, ponieważ jedna zaleta innej nierówna.

Dlatego do każdego stwierdzenia przypisz wartość punktową. Na przykład przy przeprowadzce zaletą może być to, że będziesz miał bliżej do pracy, a wadą to, że w nowej miejscowości nie ma Twojej ulubionej kawiarni. Bliskość miejsca pracy możesz ocenić na +5 punktów, a brak kawiarni na -2. Sumarycznie jesteś więc 3 punkty do przodu, choć na pierwszy rzut oka zalet jest tyle samo co wad – po jednej 🙂

ebook Sekrety prawa przyciągania

Sekrety prawa przyciągania

A może chcesz zdobyć ebooka za darmo?

Jak dzięki mocy swoich myśli osiągnąć, co zechcesz
w każdej dziedzinie swojego życia?

O tak! Chcę ebooka!

5. przyjrzyj się swojej decyzji w różnych stanach emocjonalnych

Gdy decyzja jest naprawdę poważna będzie w Tobie wywoływać różne emocje, czasem bardzo skrajne. Ciągłe myślenie o niej może też na dłuższy czas wprowadzać Cię w różny nastrój – zadumy, refleksji, ale może powodować też głęboki smutek czy nieuzasadnioną euforię.

Gdy już przemyślisz swoją decyzję i spiszesz różne ZA i PRZECIW, to daj sobie kilka dni na to, żeby przyjrzeć się swoim notatkom w innym stanie emocjonalnym. Gdy całość spisywałeś, gdy byłeś zadowolony i czułeś, że możesz przenosić góry, to podjęta decyzja może być oparta o zbyt optymistycznych przesłanki.

Z drugiej strony jeśli byłeś zdołowany, to może rozpatrywałeś całość w zbyt czarnych barwach i wszelkie scenariusze wydawały się nie do spełnienia?

Dając sobie czas i sposobność do przeżywania różnych emocji będziesz w stanie podjąć bardziej racjonalną, zrównoważoną decyzję.

Gdy decyzja jest już podjęta.

Gdy już podjąłeś decyzję, tak naprawde, czyli podążyło za nią już jakieś działanie, to odetnij wszystkie inne możliwości i przestań nad nimi rozmyślać. Teraz nie ma już czasu ani miejsca na to, aby się roztkliwiać nad tym, co by mogło się wydarzyć, gdybyś wybrał inaczej.

Teraz potrzebujesz 100% energii na wspieranie tej wersji którą wybrałeś, więc nie oglądaj się za siebie, tylko przyj do przodu na pełnych obrotach i wspieraj całkowicie… siebie w upewnianiu się, że decyzja którą podjąłeś była słuszna. Słuszna, bo Twoja i nie ma co się nad tym dłużej zastanawiać.

e-biznes i sprzedaż, rozwój osobisty i osiąganie celów

Jak być lepszym szefem?

31 sierpnia 2016

Bycie dobrym szefem, podobnie jak bycie dobrym człowiekiem nie jest łatwe. Co nie znaczy, że nie należy próbować.

Na to jakim jesteś lub będziesz szefem duży wpływ ma Twoja osobowość. Niektórzy w naturalny sposób bardziej skupiają się na ludziach, inni na liczbach i wynikach. Twoim zadaniem jako szefa całej firmy lub jakiegoś jej działu jest spowodowanie, by Twój zespół osiągał konkretne wyniki, czyli aby pojawił się zakładany rezultat.

Jednak jeśli ten rezultat ma się pojawić, to musisz w odpowiedni sposób traktować ludzi w Twoim zespole, by byli oni efektywni w działaniu i wystarczająco zmotywowani do osiągania założonych celów.

Konieczne jest więc dzielenie Twojej uwagi pomiędzy dwie sfery. Pierwsza to twarde dane, liczby i monitorowanie Waszych działań, a druga to relacje z ludźmi i rozwiązywanie wszelkich problemów, które na tej płaszczyźnie się pojawiają.

Tutaj przydają się umiejętności miękkie – komunikacja, negocjacje, postawienie się w sytuacji drugiego człowieka i takie cechy jak empatia i sprawiedliwość.

I o ile pierwszej, liczbowej sfery, stosunkowo łatwo się nauczyć, to w przypadku drugiej wygląda to przeważnie znacząco gorzej. Dlatego też, aby być dobrym szefem, warto pracować szczególnie nad wszelkimi umiejętnościami, które poprawią nasze relacje z innymi ludźmi i ułatwią zrozumienie ich zachowań.

Jeśli miałbym wydzielić pięć złotych zasad jak postępować, aby być dobrym szefem, to uwypukliłbym takie zachowania:

1. szanuj ludzi

Prawdziwie i szczerze. Dotyczy to wszystkich ludzi, ale szczególnie ważne jest w przypadku Twojego zespołu. Od tego się wszystko zaczyna. Jeśli nie będziesz miał szacunku do osób, które z Tobą pracują, a już szczególnie do tych, dla których jesteś zwierzchnikiem, to będzie to widoczne we wszystkich Twoich zachowaniach – choćbyś bardzo starał się to ukryć.

A działa to z wzajemnością, więc wtedy inni nie będą też szanowali Ciebie. A dla szefa, którego się nie szanuje, nikt nie zrobi nic więcej ponad to, co ma sztywno zapisane w umowie o pracę.

2. rób drobne przysługi – traktuj innych jak chcesz, żeby traktowano Ciebie

Jeśli nie zaburza to pracy reszty zespołu, to zgadzaj się na drobne ustępstwa, aby ułatwić życie Twoim ludziom. Ktoś nagle potrzebuje przyjść dwie godziny później, a zaległości odrobi w sobotę – zgódź się na to. Masz możliwość przyspieszenia załatwienia dla kogoś ważnych dla niego dokumentów, na przykład zaświadczenia o zarobkach do banku? Zrób to.

Właśnie takimi drobnymi gestami buduje się wdzięczność, lojalność i zaangażowanie pracowników. Pamiętaj, że prędzej czy później Ty również będziesz potrzebował przysługi od kogoś z Twojego zespołu, na przykład zostania po godzinach, aby skończyć jakiś ważny projekt.

3. deleguj zadania, a nie zrzucaj odpowiedzialności

Poprawne delegowanie zadań polega na tym, aby oprócz dokładnych wytycznych jaki ma być efekt końcowy dać też odpowiednie narzędzia osobie, która to zadanie ma wykonać. Poza tym, jeśli nie wynika to jasno z zakresu obowiązku danej osoby, wytłumacz dlaczego akurat jej zlecasz dane zadanie. Jeśli zadanie jest ciekawe i rozwijające dla tej osoby, będzie to nobilitacja. Często jednak jest to coś, co po prostu trzeba zrobić, a osoba której to zlecasz ma najlepsze ku temu kwalifikacje z całego zespołu – warto to podkreślić.

Upewnij się też, że dana osoba ma odpowiednią wiedzę jak to zadanie wykonać, a nie zrzucaj na nią po prostu rzeczy których nie lubisz lub nie chce Ci się robić.

4. ufaj ludziom i unikaj mikrozarządzania

Jeśli już masz zespół, to nie po to, żebyś wszystko robił za kogoś i sprawdzał na każdym kroku, czy na pewno wszystko jest zrobione w taki sposób w jaki sobie wymyśliłeś.

Cała siła zespołu polega na różnorodności, więc musisz się pogodzić z tym, że zadania które zlecasz będą robione W INNY sposób, niż Ty sam byś je wykonywał. Natomiast ważny jest efekt końcowy, żeby spełniał założenia, które wspólnie na początku ustaliliście.

5. dziel się sukcesami, nie przypisuj ich sobie

Nigdy, ale to przenigdy nie przypisuj sobie sukcesów całego zespołu tylko sobie. Podobnie z pomysłami na różnego rodzaju usprawnienia w firmie. Jeśli ktoś wpadł na świetny pomysł, to podkreślaj to na każdym kroku, że jest to pomysł tej osoby, a nie Twój.

Twój image na tym nie ucierpi, bo w końcu masz być osobą ZARZĄDZAJĄCA, a nie wymyślającą. A w ten sposób zachęcisz też innych do dzielenia się swoimi pomysłami, dzięki czemu w dłuższej perspektywie zyska na tym cała organizacja.

Mam nadzieję, że powyższe wskazówki pozwolą Ci być lepszym szefem. U mnie się sprawdzają i choć nie jestem idealny, to staram się zawsze do nich stosować 🙂

rozwój osobisty i osiąganie celów

Jak być dobrym człowiekiem

29 sierpnia 2016

Już samo zadanie sobie tego pytania pokazuje, że jesteś na właściwej ścieżce, aby być dobrym człowiekiem. A może jeszcze lepszym pytaniem będzie „jak stać się lepszym człowiekiem”?

Dlaczego „stać się”, a nie „być”? Ponieważ każdy z nas idzie przez życie jakąś drogą, jednak często z niej schodzimy i błądzimy gdzieś dookoła. W końcu znowu odnajdujemy tę naszą słuszną, jedynie prawdziwą ścieżkę, a przynajmniej tak nam się wydaje przez jakiś czas. Wtedy czujemy, że robimy to co powinniśmy, mamy poczucie spełnienia i jesteśmy zadowoleni z naszego życia.

Nie można jednak stać się dobrym człowiekiem i już cały czas nim być. Dlaczego? Bo życie jest dynamiczne, wystawia nas na różne pokusy i zachęca do pójścia na skróty.

bycie dobrym człowiekiem to bardzo często właśnie wybieranie tej dłuższej i trudniejszej, ale słusznej drogi.

Dlatego lepiej mówić o stawaniu się lepszym człowiekiem, każdego dnia, krok po kroku. A na co zwracać uwagę by być postrzeganym, a przede wszystkim by czuć, że jest się dobrym człowiekiem? Zobacz poniższą listę, którą ja traktuję jako życiowe drogowskazy.

1. akceptuj

To podstawa wszystkiego. Zaakceptuj siebie i innych. Najpierw swoją osobę, ze swoimi silnymi stronami i słabościami, a dopiero wtedy innych. Jeśli zaakceptujesz siebie dokładnie takiego jakim jesteś, to jest to fundament pod to, żebyś był świadomy swoich zachowań i by budować pewność siebie i akceptację dla innych. Bez akceptacji swojej osoby nie zbudujesz silnego charakteru, nie staniesz się też wystarczająco silny by pomagać innym ludziom.

2. szanuj innych ludzi

Każdy z nas jest inny. Każdy ma jakiś talent – czasem widoczny gołym okiem, czasem głęboko ukryty. Niektórzy z nas potrafią trzymać się przez dłuższy czas słusznej drogi, a niektórzy błądzą całe życie. Niezależnie od tego każdemu należy się szacunek. Jeśli jest to dla Ciebie ciężkie, by bezwarunkowo szanować innych, to znajdź w drugiej osobie choćby niewielki okruch tego, za co możesz obdarzyć ją szacunkiem.

3. nie patrz tylko na siebie – troszcz się o innych

Zauważ ile jest wokół Ciebie osób, które są słabsze od Ciebie w jakiejś dziedzinie. Coś, co dla Ciebie jest banalnie proste dla innych może stanowić nielada wyzwanie. I vice-versa. Nie oczekuj zapłaty za każde Twoje działanie, tylko troszcz się o osoby z Twojego otoczenia i bezinteresowanie pomagaj tym, którzy takiej pomocy potrzebują. Nie daj się jednak wykorzystywać – będziesz wiedział gdzie postawić granicę, gdy będziesz świadomy tego, kim jesteś.

4. dotrzymuj danego słowa

Traktuj swoje słowo jako coś najcenniejszego na świecie – raz straconą reputację ciężko odbudować. Nie rzucaj słów na wiatr i jeśli komuś coś obiecasz, to za wszelką cenę staraj się tę obietnicę spełnić. Dzięki temu budujesz pozycję człowieka, na którym można polegać.

5. szczerze przepraszaj

Nie wszystko zawsze się udaje. Nie da się uniknąć tego, że czasem zawiedziesz na całej linii. Jeśli wiesz, że coś jest Twoją winą, szczerze i jak najszybciej przeproś osobę, którą zawiodłeś. Nie ma nic gorszego niż udawanie, że nic się nie stało.

6. bądź uczciwy, nie oszukuj

Nie oszukuj innych dla osiągnięcia własnych korzyści. Oszustwa prędzej czy później wychodzą na jaw i powodują, że całkowicie tracisz zaufanie u innych ludzi. A zaufanie jest podstawową walutą, jeśli chcesz osiągnąć cokolwiek w życiu.

7. bądź lepszym każdego dnia

Nie ustawaj w wysiłkach, by stawać się lepszym każdego dnia. W dzisiejszych czasach kto się nie rozwija, ten się cofa. A gdy stajesz się lepszym stanowisz wzór i inspirację dla innych. Zostajesz liderem, za którym ludzie podążają.

Brakuje Ci celu w życiu?

 

Zdobądź ZA DARMO legendarnego ebooka Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu” Superumysł oraz Określony Cel Główny.

Prawo Sukcesu

  • Wreszcie skupisz się na tym, czego naprawdę pragniesz.
  • Dowiesz się na czym w rzeczywistości polega PLANOWANIE i jaką ma moc w realizacji Twoich celów.
  • Poznasz 4-stopniową formułę, która pozwoli Ci zająć się w życiu tym, co przynosi Ci najwięcej satysfakcji i zysków

Pobieram ebooka!

8. słuchaj

Słuchaj innych tak, żeby faktycznie ich usłyszeć i zrozumieć. Uwaga którą poświęcasz drugiemu człowiekowi jest bardzo cenna, ponieważ po pierwsze poświęcasz mu swój czas, którego juz nie odzyskasz, a po drugie… niewiele osób to robi. Od razu pozytywnie wyróżniasz się wśród innych.

9. nie dawaj rad niepytany

To, że kogoś wysłuchasz nie daje Ci automatycznie pozwolenia, aby udzielać mu jakichkolwiek rad. Nigdy nie znasz pełnej sytuacji drugiej osoby, więc na jakiej podstawie twierdzisz, że dobrze mu doradzisz? I czy weźmiesz odpowiedzialność za to, co się wydarzy, jeśli ta osoba postąpi zgodnie z Twoją radą?

Co innego, jeśli ktoś sam prosi o to, byś mu doradził. Wtedy masz pełne prawo wesprzeć go swoją radą, według Twojej najlepszej wiedzy.

10. nie przypinaj etykiet

Szufladkujemy ludzi ze względu na wygląd, wykonywaną pracę, wykształcenie, sposób wypowiedzi i na tysięce innych sposobów. Tak działa nasz mózg, ułatwiając sobie życie, by nie musieć cały czas podejmować tych samych decyzji co do każdej osoby – łatwiej to zrobić w odniesieniu do całej grupy.

Staraj się tego nie robić, bo bardzo często jest to krzywdzące dla osób które poznajesz. Pamiętaj – każdy z nas jest inny, każdy z nas jest wyjątkowy.

Wyszukano w Google m.in. przez frazy:

rozwój osobisty i osiąganie celów

Jaką książkę warto przeczytać i dlaczego?

25 sierpnia 2016
Latające książki - co warto przeczytać?

To bardzo ogólnie i śmiało postawione pytanie, ponieważ każdy potrzebuje czegoś innego. Jednak biorąc pod uwagę, że jako ludzie dążymy do szczęścia i każdy z nas chce być szczęśliwy, to już można wskazać jakiś kierunek.

Co to bowiem znaczy, że dążymy do szczęścia? Skoro dążymy, to znaczy, że jeszcze nie jesteśmy w pełni szczęśliwi. Każdy w jakiś sposób do niego zmierza, ale jeszcze nie osiągnął stanu idealnego.

Skoro więc chwila obecna nie jest idealna, to oznacza, że chcemy coś zmienić. A w jakich obszarach najczęściej potrzebujemy zmian, by odczuwać lepszą jakość naszego życia? W bardzo różnych, zależy czego komu brakuje.

Niektórzy ciągle się zmagają z brakiem pieniędzy i to przesłania im piękno świata i możliwość cieszenia się nim. Chcieliby spełniać swoje marzenia, lecz na to potrzebują gotówki. A brak spełniania marzeń powoduje, że ich życie staje się szare i nudne.

Inni są stale samotni, a chcieliby dzielić życie ze swoją drugą połówką, z którą stworzą wspaniałą parę i z którą będą się wzajemnie wspierać. Brakuje im wspólnych spacerów, wyjść do restauracji czy do teatru.

Ktoś jeszcze inny narzeka na swoją pracę, czuje, że nie może w niej rozwinąć skrzydeł, że zasługuje na coś lepszego, że gdzie indziej mógłby się bardziej spełniać. Każdego dnia budzi się ze świadomością, że znowu musi robić coś, czego szczerze nienawidzi.

Inna osoba, która straciła zdrowie, oddałaby wszystko, by tylko je odzyskać. Zmagając się z codziennym bólem i niedogodnościami nie czuje się szczęśliwa, bo chciałaby aby los był dla niej łaskawszy.

Jak więc widzisz powody do zmartwień mogą być bardzo różne i ile ludzi tyle różnych definicji szczęścia i warunków, co musi być spełnione, żeby ktoś poczuł się w pełni szczęśliwy.

Co łączy jednak te wszystkie osoby? Jaki jest wspólny mianownik dla każdego z tych przypadków?

Otóż wszystkie te osoby pragną zmian.

Nie są zadowolone ze stanu obecnego i pragną coś zmienić. Najlepiej szybko. Bo w obecnym świecie wszystko musi dziać się szybko, nikt nie chce czekać latami na efekty.

Biorąc to pod uwagę odpowiedź na pytanie „jaką książkę warto przeczytać i dlaczego” jest już łatwiejsza.

Dlaczego? Bo idealną książką do zmiany życia jest pozycja Rhondy Britten „Zmień swoje życie w 30 dni”.

Autorka przeżyła w dzieciństwie koszmar, gdy ojciec na jej oczach zabił matkę, a następnie zastrzelił siebie na podjeździe ich domu. Od tego czasu Rhondę męczyły koszmary i nie mogła poradzić sobie z codziennym życiem. Starała się nawet trzykrotnie popełnić samobójstwo.

Próbowała wszystkiego – terapii, książek, warsztatów, szkoleń itp., ale nie mogła się wyrwać ze szponów strachu, który był wszechobecny i cały czas ją ogarniał.

Dopiero gdy zrozumiała, że strach nie zniknie, jest naturalną częścią naszego bytu, natomast można go opanować i wieść szczęśliwe życie, to dopiero wtedy zaczęła krok po kroku odkrywać co robić. Co robić, żeby zmienić swoje życie i zbliżyć się do idealnego stanu wiecznego szczęścia.

Co robić, żeby każdego dnia wstawać rano z uśmiechem i być w pełni prawdziwym sobą. I wszystko czego się nauczyła w tym procesie opisała w książce „Zmień swoje życie w 30 dni”. Jako podręcznik z serią praktycznych ćwiczeń na każdy dzień.

Wiemy więc już jaką książkę warto przeczytać. A co z drugą częścią pytania, czyli DLACZEGO warto ją przeczytać? To akurat jest łatwe. Żeby wieść bardziej szczęśliwe i pełne pasji życie.

I tego z całego serca Ci życzę.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Umysł Zen, Medytacja Zen

27 lipca 2016

„Zen to wewnętrzna realizacja stanu własnej natury, własnego bycia oraz własnej obecności. Bycie w stanie Zen to przebywanie umysłem w stanie wolnym od wszelkich przyzwyczajeń myślenia. Umysł Zen to stan, który już istnieje wewnątrz każdej osoby. To stan pełnej świadomości, otwartości, który wypełniony jest wewnętrzną harmonią, ciszą, energią i ożywieniem. Umysł Zen to stan uważności, to stan umysłu pozbawiony nawyków myślenia jak i przywiązań umysłu do myśli. Umysł Zen to stan pustki, z której wszystko na nowo w każdej chwili powstaje, i jak koło wypełnione świadomością tworzy na nowo wszelkie doświadczenie życia. To świadomość, która porusza się do przodu i wolna jest od powiązań z przeszłością, to koło świadomości poruszające się zawsze do przodu. W pełni funkcjonujący umysł to stan pełnej świadomości, wolny od przywiązań, poruszający się do przodu tworząc obecne doświadczenie, nie spoczywając na przeszłości.

Umysł Zen to lekki, spontaniczny umysł, który przemieszcza się w sposób wolny, bez żadnego wysiłku, nie przyczepiając się do niczego, nie pozostawiając nic za sobą. To stan umysłu, który pozwala na podróżowanie przez ścieżkę życia jak strumień poruszając się do przodu z biegiem rzeki. Umysł Zen to kompletny stan umysłu wyzwolony od nierozliczonego stanu umysłu, który wcześniej wpływał i kreował nieświadomie doświadczenia obecnego momentu. Umysł Zen to umysł wolny od przeszłości odgrywającej swoją role w podświadomości, to stan w którym nie trzeba uciekać od obecnego momentu w iluzje przyszłości. Umysł Zen to stabilny umysł, w pełni obecny nierozłączny, w pełni świadomy, wolny od iluzji umysł.

Umysł Zen to umysł pozbawiony iluzji i rozłączenia. Umysł Zen to umysł pełen, wewnętrznie połączony z centrum własnego bycia. Umysł Zen to umysł już spełniony, kompletny i akceptujący, to umysł, który nie potrzebuje szukać zadowolenia i szczęścia na zewnątrz. Umysł Zen to umysł pełen i w pełni połączony z własnym wnętrzem, w pełni obecny, w pełni uczestniczący w obecnym momencie. Umysł Zen nie potrzebuje uciekać do przyszłości w celu spełnienia się, zaspokojenia swoich pragnień, jak i zaspokojenia poczucia bycia wystarczająco dobrym, lub gotowym. Umysł Zen to umysł, który nie potrzebuje udawać i nie próbuje być czymś, czym nie jest. Umysł Zen to przebywanie w stanie umysłu, który już jest scentrowany i kompletny, bez potrzeby spełniania iluzji wytworzonych przez nieracjonalny umysł.

Umysł Zen to prawdziwy umysł, umysł, który nie potrzebuje się ukrywać. Prawdziwy umysł to umysł, który jest sobą, w łączności z własnym wnętrzem, w przyjaźni z obecnym momentem bez potrzeby rozłączenia, oddzielenia od rzeczywistości i ucieczki w iluzję. Umysł Zen to pełen i kompletny umysł.

Umysł Zen to umysł, który nie pozostawia materiału, który utrzymuje umysł w uwięzieniu z przeszłością. Umysł Zen to umysł wolny, swobodny, spontaniczny, wolny od karmicznego materiału przeszłości. Umysł Zen to umysł w pełni obecny, w pełni uczestniczący w obecnym momencie. Umysł Zen to naturalny umysł pozbawiony kondycjonowania. Umysł Zen, natura buddy to stan umysłu to proces odpuszczania umysłu, redukowania udziału egoistycznego umysłu w procesie tworzenia naszej rzeczywistości, warstwa po warstwie aż umysł dotrze do stanu nicości, do pustki, z której na nowo jest w stanie stworzyć. Umysł Zen to umysł wolny od samo wytworzonych nieracjonalności, umysł pozbawiony wszelkich przywiązań, umysł wolny, spontaniczny, stan, w którym na nowo nie bazując na doświadczeniach przeszłości jest w stanie stworzyć życie i doświadczenie, przemienić własne wnętrze w taki sposób, dzięki któremu staje się użyteczny nie tylko dla własnych potrzeb, ale również jest w stanie przyczynić się do zmiany jakość życia ludzi.

Umysł Zen to umysł, który zawsze rozpoczyna cokolwiek w pełni w obecnym momencie, pozostając niezależnym, nieuwarunkowanym sprawami przeszłości. Umysł Zen to umysł zawsze początkujący, umysł otwarty na ponowne uczestniczenie w życiu, i na tworzenie na nowo nie bazując na uwarunkowaniach przeszłości. To umysł lekki, utrzymujący wewnętrzny stan osoby początkującej i nie przywiązany do treści umysłu. Umysł Zen to umysł opróżniony, gotowy na nowo na każdy dzień. Tracąc ten stan, odłączając się od źródła bycia osoba traci prawidłowo funkcjonujący umysł. Początkujący umysł to umysł bez ograniczeń, świeży, nieprzywiązany do niczego.

Umysł Zen to umysł pozbawiony przywiązań. Sztuką utrzymania umysłu Zen jest nie przywiązywanie znaczenia do myśli, które umysł podsuwa, Zen to poruszanie się z biegiem życia.

Poprzez siedzenie w ciszy medytacja Zen pozwala na wewnętrzne opróżnienie i uspokojenie umysłu, na otwarcie siebie w celu odkrycia prawdziwej natury własnego bycia. Koncentracja na naturze obecnego momentu, wewnętrzna cisza i obserwacja prowadzi do realizacji własnego wnętrza, własnej prawdziwej natury i prawdziwego siebie. Zastosowanie odpowiedniej pozycji siedzącej oraz użycie odpowiednich technik oddychania prowadzi do uzyskania stanu pełnej łączności z sobą, oraz pełnego stanu skoncentrowania na naturze obecnego momentu. Poprzez medytacje Zen osoba jest w stanie opuścić pesymistyczne myśli i po prostu jest w stanie w pełni się zrelaksować i doświadczyć obecnego momentu. Medytacja Zen umożliwia osiągnięcie wewnętrznego spokoju ciała i umysłu, i pozwala na zrozumienie natury własnego umysłu.
Medytacja Zen daje możliwość doświadczenia stanu pełnej świadomości, stanu wewnętrznej pełności i jedności z własnym wnętrzem. Stosowanie medytacji Zen pozwala na stworzenie wewnętrznego stanu pojednania wewnętrznego bycia, ciała, umysłu i duszy. Regularne praktykowanie medytacji pozwala na wewnętrzne umocnienie własnego bycia, uzyskanie stanu wewnętrznej jedności, stabilności ciała, ducha i umysłu. Medytacja Zen umożliwia przebywanie w obecnym momencie, w stanie pełnej koncentracji na tym, co jest obecnie, bez skupiania się na przeszłości lub przyszłości. Medytacja Zen to bycie w relacji ze sobą w obecnym momencie, w relacji z tym, co dany moment ma do zaoferowania, w pełni bez potrzeby uczestniczenia w myślach, które pojawiają się w umyśle. Zen to stan pełnego uczestniczenia w obecnym momencie, stan doświadczania tego, co obecny moment ma do zaoferowania, to przebywanie w stanie wolnym od rozmyślania o przeszłości jak i uciekania do przyszłości. Zen to bycie umysłem w pełni „tu i teraz”, w pełni skoncentrowanym na doświadczaniu każdego momentu. Zen to codzienne życie i czerpanie z każdego dnia w pełni tego co dzień ma do zaoferowania.

Fragment pochodzi z książki „Osiągnij harmonię za pomocą medytacji” Wojciecha Filabera.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Zalety medytacji

25 lipca 2016
  • Chciałbyś lepiej poznać siebie, ale nie wiesz, od czego zacząć?
  • Twoja codzienność nie jest wypełniona spokojem i radością i nie znasz sposobu, jak osiągnąć harmonię?
  • Chciałbyś osiągnąć wewnętrzny spokój, ale wokół jest za dużo hałasu?

 

Jeśli jesteś gotów, aby medytując, poznać własne wnętrze, które kieruje Twoim życiem, to zapraszamy do świata medytacji i duchowej harmonii.

Poznaj zalety medytacji, o których opowiada Wojciech Filaber, autor książki „Osiągnij harmonię za pomocą medytacji”.

PRZEBACZENIE

Medytacja pozwala na wewnętrzne przebaczenie, oraz wypuszczenie z umysłu treści i napięcia nagromadzonego w przeszłości. Bez przebaczenia, umysł operuje nieświadomie zmagając się z winą, złością, uczuciami niedopasowania do świata jednocześnie blokuje, oraz uniemożliwia prawidłowy proces rozwoju duchowego. Przebaczenie w medytacji pozwala na odpuszczenie ciężaru nagromadzonego przez lata. Umożliwia odpuszczenie wszystkim włączając siebie za wszelkie zło wyrządzone, wszelkie niejasności poprzez to spowodowane, i pozwala rozpocząć życie na nowo. Wewnętrzne wybaczanie polega na przebaczeniu w głębi serca za wszelkie niedogodności i niejasności, które miały miejsce w przeszłości i umożliwia utrzymanie stanu wewnętrznej przestrzeni oraz wolności.

W jaki sposób wykonywać medytacje wewnętrznego przebaczenia?

Podczas medytacji przywołaj obraz osoby, do której czujesz niechęć oraz wewnętrzny opór. Poświęć chwilę na to, aby poczuć tę osobę na wysokości klatki piersiowej i w sercu powiedz: „Wybaczam ci wszystko to, co mi wyrządziłeś i co sprawiło mi ból. Wybaczam ci wszytko to, co celowo lub też zupełnie nieświadomie wyrządziłeś za sprawą swoich myśli, słów i czynów.” Powoli pozwól, aby ta osoba pozostała obecna w twoim wnętrzu. Bez pretensji i oburzenia zaakceptuj jej obecność. Powiedź „wybaczam ci”. Następnie otwórz się na nowo. Jeśli ponownie boli, pozwól, aby bolało, zaakceptuj doświadczenie takim jakie jest. Rozpocznij wewnętrzną relaksacje, odpuść wszelką złość, gniew, i negatywne odczucia, które nagromadziły się przez lata. Powiedź ponownie: „Wybaczam ci” i pozwól, aby osoba, której wybaczasz też poczuła się uwolniona od wewnętrznego ciężaru, który nieświadomie ze sobą nosi.

Następnie przywołaj sobie do serca obraz osoby, którą chcesz poprosić o przebaczenie. Powiedź tej osobie: „Proszę o wybaczenie za wszystko to, co mogło wytworzyć w tobie ból. Proszę o wybaczenie wszelkich myśli, czynów i bezmyślnych słów, które spowodowały, że czujesz niesmak w stosunku do mojej osoby. Nie pozwól, aby ten niesmak, który nosisz wewnątrz blokował odbiór wybaczenia. Pozwól, aby twoje serce odpuściło i stało się dostępne. Pozwól sobie na to abyś sam sobie wybaczył i otworzył się na nowo w kierunku przemiany własnego wnętrza.”

Następnie przywołaj obraz samego siebie do własnego serca i z użyciem własnego imienia powiedź: „Przebaczam ci wszelkie czyny, które dokonałem poprzez zapomnienie, lęk i nieracjonalność własnego postępowania. Przebaczam ci wszelkie słowa, czyny i myśli, które mogły spowodować ból komukolwiek.”

Otwórz się na nowe możliwości wewnętrznej przemiany i przebaczenia. Odpuść sobie wszelką złość, gniew i niechęć, którą wytworzyłeś w stosunku do innych. Stwórz wewnętrzną przestrzeń i powiedź sobie: „Przebaczam ci wszystko”.

UZDROWIENIE

Medytacja pozwala na wewnętrzne uzdrowienie. Występuje ono wówczas kiedy umysł, ciało i dusza współpracują w całości, w jedności ze sobą. Rezultatem uzdrowienia jest stan pełnej świadomości, uważność, oraz dobre samopoczucie.

W jaki sposób wykonywać medytacje wewnętrznego uzdrowienia?

W trakcie medytacji wyobraź sobie, że twoje ciało stopniowo wypełnia się jasnym światłem począwszy od górnej części głowy do stóp. Podczas gdy wytworzone wewnątrz światło przemieszcza się od górnej części do dolnej, poczuj swoje mięśnie i umysł w stanie pełnej relaksacji. Przemieszczaj się z góry na dół kilkakrotnie koncentrując się na miejscach, w których odczuwasz ból. Wyobraź sobie, że te miejsca stanowią czarną substancję, która wypełnia twoje wnętrze. Następnie za pomocą wytworzonego wewnątrz światła, kawałek po kawałku rozpocznij usuwanie ciemnych cieni pozostawiając miejsca, w których one były wolne, jasne i pozbawione wszelkiego cierpienia lub bólu. Jeśli w dalszym ciągu odczuwasz wewnętrzny ból powtórz ten sam proces kilkakrotnie, ponownie koncentrując się na czarnych strefach.

Poczuj ponownie stan uzdrowienia, wewnętrznego uwolnienia od obszarów, które zawierały ból i cierpienie. Poczuj, że promieniujesz świecącym światłem i wypełniasz nim własne wnętrze. Poczuj jak promieniujesz tym światłem do całego świata. Poczuj, że to właśnie światło przywraca cię ponownie do dobrostanu fizycznego i umysłowego. Poczuj, że stan pełnego zdrowia jest dostępny dla ciebie „tu i teraz”.

Po zakończeniu ćwiczenia pozwól sobie po prostu być ze sobą, nie myśląc o niczym, bez oceniania, ani bez interpretowania każdego z nowo pojawiających się momentów. Pozwól sobie po prostu być w łączności z tym, co jest. Po zakończeniu ćwiczenia nie zapomnij wypić przynajmniej jednej szklanki czystej wody. Powtarzaj to samo doświadczenie każdego dnia, gdy tylko masz kilka minut wolnego czasu, w celu opróżnienia i uzdrowienia własnego wnętrza od wszelakich brudów. Wystarczy kwadrans, żeby doznać oczyszczenia.

OBNIŻENIE POZIOMU STRESU

Medytacja pozwala na zredukowanie poziomu stresu na przykład spowodowanego na skutek bezustannej pracy. Przebywanie ze sobą we własnej przestrzeni jest bardzo istotne i pozwala na obniżenie poziomu aktywności zachodzącej wewnątrz umysłu. W dodatku często medytacja pozwala na całkowite przywrócenie stanu wewnętrznego spokoju, wewnętrznego światła i energii. Dlatego też im bardziej poczujesz się zrelaksowany i wolny od stresu tym bardziej będziesz zdrowy, szczęśliwy oraz stabilny wewnętrznie.

W jaki sposób wykonywać medytację w celu zmniejszenia stresu w pracy?

Medytacja w pracy jest bardzo prosta. Wymaga ona trochę pracy z Twojej strony. Jeśli pracujesz blisko parku, lasu bądź też jakiejkolwiek roślinności, wystarczy, że skoncentrujesz swoją uwagę raz na jakiś czas na kolorze zielonym. Zatrzymasz wówczas swój umysł na kilka minut i rozpoznasz, że wszelkie procesy, które zachodzą wewnątrz, nie są trwałe ani prawdziwe, że są one tylko wytworem Twego umysłu narażonego na stres i natłok pracy. Jeśli pracujesz na otwartym powietrzu, staraj się od czasu do czasu wyjść na spacer, nabrać świeżego powietrza i skoncentrować swój umysł przez chwilę na czymś zielonym. Możesz też skoncentrować się na własnym chodzie, na krokach, które wykonujesz, lub też obserwować naturę, skupiając uwagę na odgłosach wydawanych przez ptaki czy też na wietrze unoszącym liście do góry. Następnie oczyść swój umysł, nie myśl o pracy, nie myśl o niczym. Po prostu kontempluj to, co przed Tobą. Zadbaj o to, by opuściły Cię wszelkie lęki, obawy, zmartwienia czy tez zakłopotanie. Jeśli niepokojące myśli pojawią się w Twoim umyśle, poczekaj, aż znikną. Doświadczysz wówczas obniżenia poziomu stresu. Zauważysz, że Twoje myśli przestaną wypełniać Twój umysł. Taka kontemplacja pozwoli, by w Twojej głowie pojawiały się nowe rozwiązania dotychczasowych problemów.”

Fragment pochodzi z książki „Osiągnij harmonię za pomocą medytacji” Wojciecha Filabera.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Techniki Medytacji

18 lipca 2016

Czy jesteś gotów, aby medytując, poznać własne wnętrze, które kieruje Twoim życiem?

Pozwól zabrać się w świat medytacji i duchowej harmonii. Poznaj techniki medytacji, o których opowiada Wojciech Filaber, autor książki „Osiągnij harmonię za pomocą medytacji”.

Koncentracja
Koncentracja to forma medytacji, która polega na połączeniu się ducha z centrum własnego bycia. Metoda ta polega na skupieniu umysłu na pojedynczym obiekcie. Istnieją dwa rodzaje medytacji. Zewnętrza i wewnętrzna. Medytacja zewnętrzna polega na „zajęciu się” wybranym obiektem, natomiast medytacja wewnętrzna polega na skupieniu się na własnym oddechu. W koncentracji zewnętrznej całą uwagę poświęcamy naturze, natomiast w koncentracji wewnętrznej uwaga odwraca się od świata zewnętrznego i zostaje skupiona na doświadczeniach wewnętrznych.

W jaki sposób wykonywać medytację, skupiając się na obiekcie zewnętrznym?
Cokolwiek robisz, odłącz wszystkie myśli, skup się uważnie. Kontroluj swoje impulsy, obserwuj uważnie wszelkie pojawiające się pomysły oraz wewnętrzne interpretacje, które pojawiają się w umyśle. Skup się, użyj siły koncentracji w celu oczyszczenia umysłu.
Zapomnij o czasie, skoncentruj się, pozostając pewnym, że jesteś w stanie dokonać tego, co robisz. Skoncentruj się na wybranym obiekcie, nie daj się rozproszyć. Pracuj nad umysłem od wewnątrz, aby stał się bardziej wyraźny i świadomy. Skup uwagę na własnej świadomości.

W jaki sposób wykonywać medytację, skupiając się na doświadczeniach wewnętrznych?
Cokolwiek robisz, skup się. Obserwuj wszelkie pojawiające się w Tobie myśli i doznania.
Skoncentruj się w pełni na własnym wnętrzu i na tym, czego doświadczasz w danym momencie. Zwróć całą uwagę w kierunku własnego wnętrza. Skoncentruj swoją uwagę na tym, czego doświadczasz wewnątrz, skup się na procesie oddychania, pozostań w łączności z własnym wnętrzem. Pracuj nad ciałem i umysłem, aby pozostały one w stanie pełnej świadomości i łączności z wnętrzem.

Zakorzenianie
Zakorzenianie polega na zachowaniu stanu całkowitej świadomości w relacji do obecnego momentu, własnego ciała i własnych odczuć. Ma ono na celu przywrócenie umysłu do stanu odłączenia z centrum własnego bycia, do kondycji polegającej na tym, że umysł jest w pełni zsynchronizowany z odczuciami wewnętrznymi. Zakorzenianie pozwala na ponowne przebywanie w obecnym momencie, na byciu „tu i teraz”, na niwelowaniu poczucia wewnętrznego rozproszenia i niezintegrowania z własnym wnętrzem. Celem zakorzeniania jest zapanowanie nad umysłem w taki sposób, aby był w pełni skupiony na tym, co się dzieje. Ponadto zakorzenianie umożliwia odświeżenie wewnętrznego stanu umysłu, poprawę samopoczucia i poprawę koncentracji.

W jaki sposób wykonywać medytację za pomocą zakorzeniania?
Usiądź wygodnie na krześle z wyprostowanymi plecami. Skoncentruj się na wdechu i wydechu, aż Twój oddech stanie się bardziej stabilny. Następnie skieruj uwagę na swoje nogi, wyobraź sobie, że wyrastają z niej korzenie, które wnikają w podłogę i następnie w głąb ziemi. Kiedy już poczujesz, że korzenie wniknęły do wnętrza ziemi, pozbądź się wszelkiej negatywnej energii tak, aby mogły one swobodnie i bez żadnego oporu wrastać w głąb podłoża coraz mocniej i silniej.

Wykonuj to ćwiczenie przez kilka minut i staraj się poczuć nową energię, która pojawi się i wypełni Twoje ciało, by w efekcie całkowicie odnowić stan umysłu. Z każdym oddechem będziesz czuł, jak resztki negatywnej energii filtrowane są poprzez właściwości oczyszczające, które posiada ziemia. Z każdym oddechem nowa, odnawialna moc będzie napływać, aby uzdrowić Cię i wewnętrznie umocnić.

Kiedy już jesteś całkowicie wypełniony pozytywną energią, wyobraź sobie, że Twoje korzenie powracają z głębi ziemi do stóp, do następnego razu, kiedy to będziesz miał potrzebę użyć ich ponownie.

Zrelaksuj się, rozluźnij stopy, rozciągnij mięśnie i powróć do obecnego momentu, do „tu i teraz”. Poczujesz się na nowo połączony z ziemią, pewny siebie i wypełniony spokojem.

Wizualizacja
Wizualizacja polega na świadomym kierowaniu umysłu ku założonym wyobrażeniom.

W jaki sposób wykonywać medytację za pomocą wizualizacji?
Zrelaksuj się i ułóż się w dogodnej dla siebie pozycji: możesz siedzieć na krześle lub podłodze, albo leżeć. Odpręż się, rozluźnij ciało i umysł, pozbądź się nagromadzonego napięcia. Zacznij od górnej części głowy bądź też od palców stóp, według Twojego uznania. Relaksuj każdą część ciała po kolei. Kiedy Twoje ciało będzie już wystarczająco zrelaksowane, łatwiej będzie Ci wprowadzić w ten sam stan swój umysł. Na początku doświadczysz natrętnej obecności myśli, które kumulują się w umyśle. Proces ten nastąpi, gdyż umysł nie jest przyzwyczajony do pomijania nagromadzonych w Twoim wnętrzu treści – zawsze chce być w pełni aktywny oraz pragnie w pełni uczestniczyć we wszystkim, co się dzieje dookoła.

Z czasem będziesz w stanie uwolnić się od wewnętrznego dialogu, dlatego też nie przejmuj się tym w obecnym momencie. Skup się na oddychaniu.

Nie próbuj zmieniać rytmu oddechu, niech będzie on naturalny, ale regularny. Zauważ, w jaki sposób oddech wprowadzany jest do Twojego organizmu, i w jaki sposób jest wypuszczany zarówno za pomocą ust, jak i nosa. Obserwuj swój oddech. Przechodź do kolejnego i kolejnego stadium, w coraz bardziej spokojny i relaksujący stan. Być może nie od razu, ale po kilku próbach będziesz w stanie doświadczyć całkowitej, wewnętrznej ciszy.

Skoro już osiągnąłeś stan względnego wyciszenia, wyobraź sobie czystą, niezapisaną tablicę. Teraz, na tej tablicy, zwizualizuj sobie, kim chcesz być i co chcesz w życiu osiągnąć. Zobaczysz, że to, co sobie wyobraziłeś i przedstawiłeś za pośrednictwem tablicy, z czasem się zrealizuje. Podążaj za wyobrażeniami, które tam zamieściłeś, i zaobserwuj, dokąd Cię zabiorą. Być może od razu ujrzysz nowe możliwości i szanse, różne inspiracje pojawią się za sprawą obrazów umieszczonych na tej tablicy. Pozwól im płynąć swobodnie i podążaj za nimi, dodaj do nich uczucia i emocje.

Oddychanie
Oddychanie jest niezbędnym elementem w procesie medytacji. Joga jest formą medytacji, która umożliwia wyćwiczenie odpowiednich technik oddychania.

Właściwe oddychanie umożliwia zregenerowanie umysłu od wewnątrz. Tylko poprzez odpowiednie techniki oddychania można osiągnąć właściwe cele i rezultaty medytacji. Aby swobodnie oddychać, należy pozbyć się wewnętrznych blokad. Zadaniem jogi jest uwolnienie ciała i umysłu od napięcia, nieodpowiedniego nastawienia, oraz złych nawyków, które uniemożliwiają prawidłowe oddychanie.

Powolne i pełne wydechy w jodze pełnią istotną rolę, ponieważ stanowią niezbędny element do nauczenia się prawidłowego oddychania. Tak więc właściwy wydech jest również niezbędnym elementem do prawidłowego i pełnego wdechu. Dlatego też należy dostatecznie opróżnić organizm z powietrza, w celu poprawnego i ponownego napełnienia. Prawidłowe oddychanie w jodze stanowi niezbędny element do prawidłowej koncentracji nad własnym wnętrzem.

Jak prawidłowo wykonywać oddychanie w jodze?
Aby upewnić się, że prawidłowo wykonujesz jogę, musisz wykonać następujące czynności: opróżnij swoje płuca całkowicie i pozwól, aby świeże powietrze dotarło na nowo do wnętrza. Następnie wyprostuj całe swoje ciało i ramiona, aby Twoje płuca mogły napełnić się powietrzem. Zawsze pilnuj, aby Twoje oddychanie było płynne i stabilne. Pozwól sobie na eksperyment i spróbuj następującego ćwiczenia: kiedy tylko poczujesz niepokój, połóż się na plecach, starając się uniknąć wewnętrznego napięcia. Pamiętaj, aby rozpocząć oddychanie powoli i głęboko od brzucha, poszerzając żebra i prostując plecy. Pozwól, by wypełniało Cię powietrze. Następnie dokonaj swobodnego, powolnego wydechu. Stosując powyższe techniki, będziesz w stanie doświadczyć korzyści, które ma do zaoferowania joga.”
Fragment pochodzi z książki „Osiągnij harmonię za pomocą medytacji” Wojciecha Filabera.