Browsing Tag

jak żyć

Droga do spełnienia

2. Bądź dobry dla ludzi i otoczenia. Działaj etycznie i moralnie

13 lutego 2024

— Dawaj ją! Dawaj! — darł się jak oszalały Bill. — Dawaj ją!

Harpun wystrzelony w stronę ryby wbił się w jej ciało i na falach oceanu pojawiła się kałuża krwi.

— Co wy robicie, barany!?! Przecież to delfin! Nie wolno na morzu polować na delfiny, bo to przynosi pecha.

Słysząc te słowa Vargasa, Doni jak oparzony odskoczył od wyrzutni harpunów.

— Przecież to tylko ryba, kapitanie! Chcieliśmy ją upolować na obiad!

— Powariowaliście, debile?! Delfina na obiad?! — Vargas wpadł we wściekłość. — Do szorowania pokładu, ale już!

Bill i Doni spuścili głowy i zabrali się za czyszczenie galeonu.

Po chwili Bill rzekł do Doniego:

— Dobrze, że ubiliśmy skurkowańca. Ryby są po to, żeby je zabijać i zjadać.

Doni nic nie odpowiedział, a z jego prawego oka spadła na pokład gorzko-słona łza.

Wieczorem galeon przybił do portu Grass i marynarze ochoczo powskakiwali do okolicznych tawern jak sardynki do puszek.

Bill i Doni trafili do tawerny Pod Zdechłą Rybą, która słynęła z tego, że marynarze byli tam nader ochoczo przyjmowani przez „portowe niewiasty”. Kiedy Doni siedział przy potężnym stole, pijąc swoją porcję rumu, z góry, gdzie znajdowały się pokoje, dobiegły go hałasy.

Wraz z innymi marynarzami pobiegł na górę. Tam ujrzeli leżącą na podłodze filigranową młodą blondynkę trzymającą się za twarz.

— Bill, co ty zrobiłeś? Dlaczego ją tak urządziłeś?! — wykrzyknął Doni.

— A co mi tu taka będzie gadać i się mądrować.

— Dosyć! Idziemy stąd! Dosyć, wystarczy!!!

Gdy schodzili po schodach, Doni nie mógł się powstrzymać od nerwowych wypowiedzi.

— Człowieku, czy ty się niczego nie boisz? Przecież wszyscy marynarze jak świat długi i szeroki wiedzą, że to, co dajesz, wraca. Dasz zło — ściągniesz na siebie zło, dasz dobro — dobro wróci zwielokrotnione. Bill, wszyscy to wiedzą!

— E tam. — Bill splunął siarczyście na podłogę. — Zabobony i tyle. Nie słuchaj tych pierdół. Możemy robić, co chcemy, nie ma konsekwencji. Najważniejsze to dobrze się bawić!

Wyszli przed tawernę, a tam drogę zagrodziło im kilku młodych ludzi.

— Ty, większy, na kolana, a ty, mniejszy… zmiataj stąd! Ale już.

Kiedy Doni dobiegł do galeonu, zebrał kilku trzeźwych jeszcze marynarzy i wszyscy wrócili na miejsce, gdzie lokalny gang „rozliczał karmę Billa”.

— Ja nie mogę! — żachnął się młody Janos. — Nie ma co zbierać z gościa! Dlaczego mu to zrobili?!

— Dlatego — odpowiedział Doni — że Bill robił złe rzeczy.


Był kiedyś taki gość. Napisał kilka książek o sukcesie, o życiu, o biznesach. Książki miały różne tytuły: „Sekret Rafaela”, „I ty możesz mieć wszystko, czyli Osobisty Program Sukcesu”, „Życie to jest teatr”, „Program Rozwoju Firmy”. W tych i w kilku jeszcze pozycjach przewijała się tak naprawdę jedna podstawowa myśl: człowiek powinien być dobry. Kiedy dziś czytam jego książki, myślę sobie, że jeśli sam bym je pisał, to pisałbym to, co on. Dodałbym tylko jeszcze jedną rzecz – to że człowiek powinien być dobry – pisałbym dwa razy częściej niż on. Czemu? Ponieważ słowa często powtarzane na stałe utrwalają się w pamięci, a poza tym…
Każdy z nas ma pewne doświadczenia życiowe. Robisz coś, czujesz się potem z tym, co zrobiłeś, w określony sposób. Każdy tak ma, nawet jak to bagatelizuje lub tego nie zauważa. Kiedy czujesz się lepiej, jak robisz coś dobrego czy złego? Podchodząc do samych słów „dobro” i „zło” w sposób indywidualny, a jednocześnie nieco schematyczny, to z grubsza wiemy, o co chodzi – my ludzie wychowani w duchu, śmiem twierdzić, „dobrego serca”. Narracja dalej będzie tendencyjna, ale to jest w porządku, bowiem piszę to, co uważam, nieprawdaż?

Kiedy czujesz się lepiej? Wtedy, kiedy Bóg Starego Testamentu pomaga zamiatać inne plemiona niż te, które Go czczą, czy są uległe wobec Jego wyznawców, czy wtedy, kiedy Jezus opowiada o tym w Nowym Testamencie, żeby darować winy i mieć dobre serce? Kiedy czujesz się lepiej – wtedy, kiedy ktoś drwi ze starszej osoby stojącej w kolejce, że nie może utrzymać w ręce swoich zakupów, czy wtedy, kiedy ktoś pomaga takiej osobie, uśmiechając się życzliwie? Kiedy czujesz się lepiej – wtedy, kiedy Twoje dziecko płacze czy się śmieje? Z tym dzieckiem to może być mylące, bo może się śmiać, drwiąc np. z Ciebie, ale zakładamy, że śmieje się, bo jest radosne, bo jest mu dobrze, bo kocha świat.


Jeśli przyjmę jakąś normę – to jesteś normalny wtedy, kiedy sprawia Ci przyjemność i radość to, co jest pozytywne, dobre i radosne. Jakież to proste. No bo jak sprawia Ci przyjemność krzywda, to jesteś psychopatą albo dewiantem, obojętnie, chodzi mi o normy, jakieś teraz pod potrzeby naszych rozważań.
Jeśli czujesz, że robienie i obserwowanie dobra służy Ci i jest Ci z tym dobrze, to w zasadzie nie byłoby o czym rozmawiać, ale ponieważ jest tak wiele zależności w świecie samego dobra i zła, pomyślmy nad takimi scenariuszami.

Niedopłata w Urzędzie Skarbowym – tylko kilkadziesiąt złotych. Nie przysłali pełnej kwoty – chcą mniej. Zgłaszasz to sam, czy „nie będziesz spowiadał się złodziejom” i wpłacasz tyle ile przysłali, zacierając ręce, że się pomylili? Stoisz w kasie i jest do zapłacenia 130 zł, wiesz o tym, bo to wcześniej policzyłeś. Ekspedientka mówi, że do zapłaty jest 70 zł. Co robisz? Korygujesz ją i dajesz jej te siedem dych prawie więcej, czy milczysz, licząc, że Ci się uda, bo przecież sklep jest duży i poradzi sobie z taką drobnostką? Kilku drabów łapie Cię w ciemnej ulicy i mówi, że dostaniesz siedem razy w pysk. Leją cię sześć razy. Upominasz się o ostatni siódmy strzał? Nie, no dobra, zagalopowałem się. Wiadomo, o co chodzi. Chodzi o zasady. Każdy z nas ma jakieś zasady, nawet jak ich nie ma. Chodzi o to, że tak ogólnie to traktujemy dobro i zło w kategoriach właśnie ogólnych. Co do takich rzeczy „dnia codziennego”, raczej podchodzimy według naszego, mniej już rygorystycznego kodeksu, bazującego często na tym „co nam pasuje”, lub „co dla nas jest bardziej wygodne”. Klienta potraktujemy tak, że damy mu dziesięć procent rabatu, bo nie zauważył, że gdzieś indziej dajemy ogłoszenie, że wszystkim dajemy dwadzieścia procent. „Nie zauważył jego starta, jego karma” – mówimy. Co za pierdoły!!! Albo jeszcze z innej beczki, choć tej samej. Dajemy w przekazie marketingowym do klienta informację, że nasza firma jest złożona z ludzi, którzy kochają swoją pracę i znają się na tym, co robią, zamieszczamy fotki i śmiejemy się z ludzi, jakbyśmy byli najszczęśliwszymi ludźmi pod słońcem. Tymczasem firma idzie słabo, jedyne, co przeżywamy, to frustracje, denerwuje wszystko, co tylko może, ale na zewnątrz jest sztos. Szczerość godna pochwały.

Działanie w sposób etyczny i moralny polega w głównej mierze na ocenie tego, jak sami chcielibyśmy być traktowani przez innych. Jeśli uważasz, że działanie w porządku to, że ktoś Cię okłamuje, no to ok. Niech i tak będzie. Jak walisz ludziom w oczy, prowadząc firmę kłamstwo, to sam też przyjmiesz pewnie nieświadomie lub świadomie, że Ci, którzy Cię sprzedają, też Cię oszukują.
A w sprzedaży i w życiu jest tak jak w życiu. Nic się nie ukryje na dłuższą metę. Dlatego działanie na wskroś moralne, etyczne i godne jest jedynym rozwiązaniem, jeśli nie chcesz przeżywać katharsis – takiego czy innego. Dobre serce i szczerość zawsze zaprowadzą nas na szczyt. Kłamstwo, zatajanie prawdy i fałsz sprowadzą na nas cierpienie. Nie ja to wykombinowałem, ale podpisuję się pod tym wszystkim, tym jak tylko mogę. I tak jest, bo tak działa życie.