Postawiłem dwa kubki na stole. Jeden biały z nieco nadwerężonym szkliwem, którym powlekano porcelanę. Kubek miał na sobie sieć pęknięć, które dodawały mu charakteru. To oczywiście Jego kubek. Mnie przypadł w udziale również biały, tylko że fajansowy, z namalowaną krową, która się do mnie z niewiadomych przyczyn uśmiechała. „Głupia krowa, suka” — myślałem ze złością. Nie mogłem się wściekać na Tomka Mentora, który miał iście artystyczne podejście do ludzi, polegające na tym, że byli oni jedynie funkcją jego osobistego geniuszu.
Najnowsze komentarze