Czy wiesz, jakie emocje pojawiają się, gdy spełnia się Twoje marzenie życia? Gdy wiesz, że właśnie stało się coś, na co tak ciężko pracowałeś? To, w co włożyłeś całe swoje serce?
Przeczytaj, co na ten temat mówi Łukasz Milewski, autor książki „Potężny ponad miarę”:
„Marzenie sprzed piętnastu lat stało się faktem.
Dla mnie jest to jeden z najtrudniejszych momentów, ponieważ z jednej strony jestem bardzo szczęśliwy, z drugiej – chciałbym w kilku słowach powiedzieć coś z głębi serca, coś bardzo dla mnie ważnego.
Widzisz, w życiu nie chodzi o to, by być wielkim. W życiu nie chodzi o to, by być dumnym. W życiu nie chodzi o to, by pokazywać, że jest się najlepszym. Myślę, że w życiu chodzi o to, by być szczęśliwym. O to, by robić to, co się kocha, co czujesz w głębi serca. Piętnaście lat temu obiecałem sobie, że niezależnie od przeciwności losu nigdy się nie poddam. Chciałbym, abyś wiedział, że to, co robię wraz z moim zespołem, to stawianie wszystkiego na jedną kartę, by osoby, które podziwiam, mogły wystąpić na tej scenie.
Dlaczego? Dlatego, że kiedyś, dawno temu, gdy nie było obok mnie nikogo, kto mógłby podać mi rękę, trafiłem na pewną książkę. Tą książką było „Obudź w sobie olbrzyma”. I ja naprawdę go w sobie obudziłem! Stał się tak wielki, że ledwo mieści się na tej scenie.
Wiem, jak ważne jest mówienie wprost. Wiem, jak ważne jest wspieranie innych. Wiem, jak ważne jest mówienie: „Kocham cię”. Chcesz być szczęśliwy? Chcesz, by Twoje życie było cudowne? Droga do tego jest naprawdę prosta.
Ludzie uczą się wielu języków. Ja przez całe życie uczę się jednego języka, który jest dla mnie najważniejszy. To język czynów. To jedyny prawdziwy język, który może definiować to, kim ja jestem, i to, kim Ty jesteś. Nie ma znaczenia, co mówią lub myślą o Tobie inni. Ważne, jakim jesteś człowiekiem sam dla siebie. Ważne, że się nie poddajesz, szczególnie wtedy, gdy życie Cię przygniata i odbiera Ci siłę i sens.
Nie wiem, ile czasu zostało nam dane, dlatego tak ważne jest, abyś w każdym momencie swojego życia pamiętał o tym, że to, co masz najcudowniejszego, to ludzie. Ludzie. Ze wszystkimi ich wadami i zaletami.
To Tony Robbins nauczył mnie miłości do potencjału człowieka. To on natchnął mnie i mój zespół do robienia rzeczy, w które nikt nie wierzył lub które uważano za niemożliwe.
Co czuję teraz? Czuję, że jestem na początku drogi. Czuję, że jestem na planecie zwanej Ziemia. Czuję, że otaczają mnie tysiące wspaniałych ludzi. I czuję, że każdy z nich ma fantastyczny potencjał. I wiem, że dopóki nie powiesz: „Rezygnuję”, nigdy nie przegrasz. Bo takie jest życie. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Nie będzie, ale to Ty decydujesz, kiedy odpuścisz.
Nigdy w życiu nie odpuściłem. Wiele razy potykałem się i popełniłem miliony błędów, ale obiecałem sobie, że jeżeli szczerze coś kocham i jeśli coś jest dla mnie ważne, nigdy, przenigdy się nie poddam i nie pozwolę, by ktoś zabił moje marzenia.
Dlaczego? Bo kocham ludzi. Dlaczego? Bo są dla mnie najważniejsi. Jesteś dowodem na to, że marzenia się spełniają. Pomagasz mi spełniać moje marzenia. Dziękuję Ci za to z całego serca.
Widzisz tę piłkę? Za chwilę zrobię jedno z najważniejszych przyłożeń w swoim życiu, tzw. touchdown, który jest dowodem realizacji piętnastoletniego marzenia. Marzenia, do którego droga jest materiałem na niezły film. To Tobie dedykuję ten sukces. Nie ma znaczenia, skąd zaczynasz; ważne jest, dokąd zmierzasz. Każdy z nas może realizować marzenia, nawet jeżeli myślisz, że cały świat jest przeciwko Tobie, bo jedynym człowiekiem, który może stanąć na drodze do Twoich marzeń, jesteś Ty sam. Zrozum to w końcu. NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ.
Schodziłem ze sceny zalany łzami. Z tą różnicą, że były to łzy szczęścia. Nikt już nie mógł tego zepsuć, nawet Ikar. Schodziłem jako nieprawdopodobny zwycięzca i człowiek, który spełnił daną wiele lat temu przysięgę. Nie udało się osiągnąć zakładanego targetu, zostałem zdradzony przez człowieka, w którego mocno wierzyłem. Postanowiłem jednak, że jutro zacznę się tym martwić. Wtedy chciałem spędzić wieczór z tymi, których kochałem. Byłem tak bardzo z nich dumny, że swoją pracą i zaangażowaniem wznieśli się w kosmos. Na kolacji pojawili się wszyscy poza Ikarem, chociaż został zaproszony. Sądzę, że nie miał odwagi spojrzeć nam w oczy. Wtedy widzieliśmy się po raz ostatni.
Wieczór był cudowny i pełen pozytywnych emocji. Wiedzieliśmy, że zrobiliśmy coś, czego nie zrobił nikt inny na świecie. Daliśmy ludziom ogromną wartość, chociaż mało kto wierzył, że jesteśmy w stanie to zrobić.
Kilka miesięcy później spotkałem przypadkowo na ulicy jednego z najwierniejszych ludzi Ikara, który był wtedy z nami. Okazało się, że ich drogi się rozeszły. Zapytałem go wtedy wprost, dlaczego to zrobił. „Wiesz, Łukasz – usłyszałem – on nie widział już tego, co możesz dla niego zrobić”. Uśmiechnąłem się życzliwie; wszystko miało swój głęboki sens.
Pora na rozwiązanie pierwszej zagadki. Jak myślisz, dlaczego mój cel był nieunikniony?
Bo zakochałem się w nim tak mocno, że nie mógłbym spokojnie żyć, wiedząc, że jeszcze go nie zrealizowałem. Życie zbyt często wystawiało mnie na próbę i walkę dosłownie o wszystko. Wiem dokładnie, jak to jest balansować na krawędzi między światami. Jeśli łapię coś, co kocham, nie pozwalam, by szansa mi uciekła. Nie wypuszczę jej, nawet gdyby życie ze wszystkich sił ciskało mną o ziemię i pytało, czy mam już dość. Nigdy tego nie zrobię, bo nie odczuwam już bólu w takich sytuacjach; trening czyni mistrza.
Gdybym mógł cofnąć czas, dokonałbym dokładnie tych samych wyborów. Wiedząc, że stracę, zrealizowałbym to marzenie z jeszcze większą siłą.
Nie boję się śmierci, bo przez niezły okres byliśmy kumplami. Jedyne, czego się boję, to tego, czy zdążę zrealizować wielką misję wobec świata, jaką przewidział dla mnie Bóg. Wiem, że nie spocznę, dopóki jej nie zrealizuję. Przez wiele lat nie wiedziałem, czy następny rok nie będzie moim ostatnim. Dziś wiem, że każdy następny jest dla Ciebie szansą, byś mógł zrobić coś, co dla Ciebie jest nieuniknione. Pamiętasz język czynów? Pójdźmy więc dalej, bo to nie koniec naszej podróży.”
Fragment pochodzi z książki „Potężny ponad miarę” Łukasza Milewskiego.
No Comments