„Obiecywałem, że wrócę do nauki oddychania, i przyszedł na to właśnie czas. Jest spokój, jest muzyka? Dobrze. Usiądź wygodnie, najlepiej na krześle lub w fotelu, wyprostuj plecy, by były jak najbardziej w pionie, i zacznij uczyć się oddychać. Lewą rękę połóż na brzuchu, prawą na piersi, tak by palcem wskazującym czuć jeden obojczyk, a kciukiem drugi, i oddychaj, tzn. nabierz powietrza do płuc i wypuść je. Powtórz to dziesięć razy. Super.
Jak się czujesz? Coś się wydarzyło? Nic? To dobrze. Ważne, że przeżyłeś 🙂 Teraz przeczytaj uważnie to, co napiszę, żeby nie odrywać się od ćwiczenia w trakcie jego wykonywania. Układ ciała i dłoni pozostaje bez zmian. Ale tym razem skoncentruj się na swoim ciele i powietrzu, które się w nim przemieszcza. Możesz zamknąć oczy i spróbować sobie wyobrazić, jak dociera do komórek Twojego ciała. Możesz nadać mu jakiś kolor, np. złoty. Jeżeli podczas ćwiczenia coś Cię zaboli, wyobraź sobie, że tam tego złocistego powietrza dociera najwięcej. Ale nie walcz z bólem, nie staraj się go pokonać.
Wykonuj ćwiczenie do momentu, kiedy ból jest akceptowalny.
Nabierz teraz powietrza, licząc powoli do trzech, i staraj się wypełnić całą przestrzeń pomiędzy skrajnymi krawędziami dłoni. Ważne, aby wyczuć, że prawa dłoń podnosi się do góry – to będzie świadczyć o tym, że wypełniłeś powietrzem całe płuca, aż po oskrzeliki. Myśl o tym, jak to powietrze wypełnia Twoje wnętrze. Zatrzymaj je w płucach, licząc powoli do trzech i obserwując, jak dociera do komórek Twojego ciała, zwłaszcza w tych częściach, które właśnie Cię zabolały. Licząc powoli do trzech, wypuszczaj powietrze z płuc. Możesz sobie przy tym wyobrazić, że zmienił się jego kolor na np. szary. (Dla ludzi szukających mocnych wrażeń może być czarny 🙂 ). Jeżeli ktoś chce to uznać za magiczne zjawisko, może tak uczynić. Reszcie sugeruję przypomnieć sobie rolę tlenu dostarczanego do naszego organizmu i jego oczyszczających właściwości. Powtórz tę czynność dziesięć razy.
Czas minął. Jakie wrażenia masz teraz? Jeżeli nie ma żadnych nowych, to albo zrobiłeś coś nie tak, albo na co dzień używasz płuc w należyty sposób.
To była dopiero rozgrzewka. Właściwy poziom osiągniesz przy liczeniu do sześciu. Oczywiście nie zalecam robienia tego teraz, natychmiast. Sam uznasz, kiedy chcesz i jesteś w stanie to zrobić. Ważne jest, aby wykonywać to ćwiczenie systematycznie, najlepiej rano, zaraz po wstaniu. Te 120 sekund zmieni cały Twój dzień. Gwarantuję.”
Fragment pochodzi z książki „Czy można oszukać przeznaczenie?” Sławomira Bączkowskiego.
No Comments