„Brian Tracy w swojej książce Potęga pewności siebie przytacza badania obejmujące 25 lat historii biznesu. Pisze o nich: „Naukowcy odkryli, że firmy, które mają jasno spisane wartości i w których każdy pracownik uznawał te wartości za swoje własne, zarobiły w tym okresie średnio 700% więcej niż inne firmy w tych samych branżach, które nie miały kodeksu wartości”. I dalej: „Akt wybierania swoich wartości jest również aktem wyraźnego powiedzenia sobie, a czasami innym, jak dokładnie będziesz żyć od tego momentu”.
Praca nad własnym systemem wartości otwiera nas na uświadomienie sobie tego, co jest dla nas ważne i w jakiej kolejności w naszym osobistym rankingu pozycjonujemy poszczególne wartości. Czy ważniejsza jest praca i sukces zawodowy, rodzina, znajomi, wyższe zarobki, czy czas poświęcony dzieciom albo sobie samemu? Czy wierzymy w Boga, szacunek, zaufanie, dobroć, szczodrość, uczciwość, sens pracy? Czy jesteśmy zdolni do poświęcenia dla ojczyzny i do jakiego stopnia? Czy mając wolny koniec tygodnia, wolimy go spędzić na dodatkowej pracy, spotkaniu ze znajomymi, a może wspólnej rodzinnej wyprawie za miasto? To pytania, które warto sobie zadać po to, żeby skutecznie działać w życiu osobistym i zawodowym.
Ugruntowując swoje wartości, nabieramy pewności siebie, bo wewnętrznie czujemy, że to, co robimy, jest zgodne z tym, co uznajemy w naszym życiu za ważne.
Z mojego podwórka
Urodziłem się i mieszkam w Krakowie. Gdy byłem młody, mieszkałem w blokowisku na Osiedlu Podwawelskim. Blokowiska miały tę cechę, że mieszkali tam ludzie reprezentujący pełny przekrój społeczny. Moimi kolegami były osoby ze wszystkich warstw społecznych. Godzinami graliśmy w piłkę, wspólnie spędzaliśmy czas i podrywaliśmy dziewczyny. Ale wśród nas byli też kompletnie zagubieni znajomi, którzy szybko popadli w konflikty z prawem. Doskonale mogłem obserwować, jak kiełkująca nieuczciwość prowadzi ich na komisariaty policji, sale sądowe, a później do aresztu. Patrząc na konsekwencje ich występków, sformułowałem sobie zasadę: wybieraj prawość i uczciwość. W młodości dokonywałem różnych wyborów i, nie ma co kryć, nie wszystkie były prawe i uczciwe. W pewnym momencie życia dostrzegłem, że wybierając określone postępowanie, decydujemy, jakich wartości w życiu będziemy przestrzegać. Próby i błędy zabrały mi trochę czasu, ale po latach jestem w pełni świadomy, jak ważne w życiu jest promowanie dobrych postaw.
Świat wartości ma znaczenie. To, w co wierzymy, jak postępujemy, co mówimy do siebie oraz co myślimy, jest ważne dla nas i dla rozwoju przedsiębiorstw, w których pracujemy. To olbrzymie aktywa, których nie widać w bilansie przedsiębiorstwa, ale które podnoszą wartość naszego biznesu. Międzynarodowe Standardy Rachunkowości nie wyceniają „posiadania wartości” jako aktywów. Ignorują to, co w firmie najważniejsze. Szkoda, że zapomniano o dorobku naukowym Abrahama Maslowa. Twórca piramidy potrzeb sporo miejsca poświęcił badaniu osób samorealizujących się. Według Maslowa do wartości cenionych przez takie osoby należą: prawda, twórczość, dobroć, całościowość, piękno, niepowtarzalność, prostota, sprawiedliwość i niezależność.
Współczesne kryzysy moim zdaniem mają swoje źródło nie w czynnikach ekonomicznych, ale w postawach i zachowaniach, które emanują chciwością, nierzetelnością, brakiem szacunku do zawartych umów i do siebie nawzajem. Brak etyki, brak fundamentów moralnych skutkuje tym, że niektórzy są zagubieni i potrzebują zachęty, przykładów i woli tworzenia dobrych rzeczy. Niestety, obecnie działalność publiczna daje sporo negatywnych przykładów postępowania. Uniwersytety, podobnie jak społeczeństwo, dotknięte są kryzysem wartości.
Jak zwykle w sytuacji, kiedy problem dotyczy sporej części społeczeństwa, nikt do końca nie chce wziąć odpowiedzialności za kształtowanie etycznych postaw. Rodzice twierdzą, że mają sporo obowiązków związanych z utrzymaniem domu, szkoła delikatnie przerzuca odpowiedzialność na katechetów i nauczycieli etyki, a katecheci skupiają się na wciskaniu do głowy religijnych zasad bez dawania konkretnych przykładów postępowania, które to przykłady pomogą w odróżnianiu właściwej postawy od niewłaściwej.
Benjamin Franklin powiedział kiedyś: „Nie można oczekiwać od pustej reklamówki, że się nie przewróci”. Podpisuję się pod tym obiema rękami. W życiu zawodowym doświadczyłem wielu przypadków nieuczciwej postawy pracowników i kontrahentów, z którymi współpracowaliśmy.
Środowiska pracy są ostatnim ogniwem, które zbiera owoce braku kształtowania postaw moralnych w cyklu edukacyjnym. Pracodawcy stają się często wychowawcami, nauczycielami i pomagają w nadrobieniu etycznych zaległości współczesnego systemu edukacji. Konsekwentne uczenie właściwego postępowania powinno być kształtowane od najmłodszych lat, w przeciwnym razie będziemy doświadczać upadku znaczenia wartości w życiu codziennym.
Kilka lat temu, gdy przyjechałem na Osiedle Podwawelskie, gdzie się urodziłem i wychowałem, na siedzeniu mojego auta zostawiłem portfel. Byłem przemęczony i z roztargnienia nie domknąłem drzwi w samochodzie.
Gdy wróciłem do auta, portfela nie było. Uświadomiłem sobie, co się mogło wydarzyć. Ktoś wykorzystał moje roztargnienie i ukradł mi portfel. Sprawców zacząłem szukać za pawilonem handlowym, gdzie zwykle biesiadowali osiedlowi amatorzy mocnych trunków. Gdy do nich podszedłem i spytałem, czy widzieli kogoś przy moim aucie, szybko zorientowałem się, że właśnie rozmawiam ze sprawcami. Zażądałem zwrotu własności, a gdy tego nie zrobili, zadzwoniłem po policję. Zdołałem jednak odzyskać portfel (nie ukrywam, że przy wykorzystaniu pewnej presji), zanim przyjechali stróże prawa. Ten, który go wziął, był moim rówieśnikiem, znaliśmy się z widzenia z lat dziecinnych. Tłumaczył się, że nie wiedział, że to moje auto, bo gdyby wiedział, to by mi tego nie zrobił.
— Dlaczego kradniesz? — spytałem.
— Wszyscy kradną — padła odpowiedź.
— Ja nie kradnę — próbowałem dalej ciągnąć rozmowę.
— A co mam robić? Nie mam pracy — usłyszałem na końcu.
Gdy uspokoiłem emocje i zastanowiłem się nad całą sytuacją, uświadomiłem sobie, że w mentalności tego człowieka kradzież jest sposobem na przeżycie. Zamiast pracować, zaczął kraść, a swoją postawę usprawiedliwiał tym, że złe postępowanie jest normą. Przestał szukać legalnego zajęcia, bo się poddał. Uwierzył, że kradzież jest jedynym sposobem na zapełnienie pustego żołądka. Powodów takiej decyzji może być sporo, ale faktem jest, że jego kręgosłup moralny uległ przetrąceniu.
Biznes prowadzony bez przestrzegania standardów etycznych przewróci się jak reklamówka z powiedzenia Franklina. Ludzi okradających firmy, w których pracują, jest sporo. Czasem zaczyna się od pojedynczej kartki ksero, środków czystości, drobnych przedmiotów codziennego użytku. Później stawka rośnie wraz z poziomem odpowiedzialności i wpływem na decyzje.
Zła postawa przenika przez cienką szczelinkę w naszej moralności i jeśli dostanie się do naszego systemu wartości, zaczyna rosnąć. Ale to my wybieramy, czy w trudnej chwili życiowej zaprzyjaźnimy się z bezprawiem, czy wytrwale będziemy szukać dla siebie uczciwej drogi.
Złe wzorce, promowane w mediach głównego nurtu, nie są jedyną prawdą o naszej cywilizacji, a na pewno nie mogą być usprawiedliwieniem negatywnych postaw. Nie ma przyjemniejszego widoku niż własne odbicie w lustrze, na które z dumą można spoglądać każdego dnia. Zmieniając świat, warto zacząć od siebie.
Mam świadomość, że uboga edukacja etyczna utrudnia dokonywanie właściwych wyborów. Ludzie potrzebują konkretnych narzędzi oceny tego, jak postępować, żeby konsekwencje ich działań były zgodne z ogólnie przyjętymi normami społecznymi. Na szczęście takie narzędzia istnieją i warto z nich korzystać.”
Fragment pochodzi z książki „Naturalnie o biznesie” Andrzeja Kowalczyka.
No Comments