rozwój osobisty i osiąganie celów

Jak pozostawać w życiu poza trójkątem?

4 marca 2013

Aby móc zapisywać samodzielnie swoją kartkę papieru, trzeba zadbać o to, aby nikt jej nie zapisywał za nas, oraz o to, abyśmy my nie zapisywali cudzych.

Jednym zdaniem pisząc, warto w życiu zająć się sobą. Wiele osób, które mam okazję obserwować, ma w zwyczaju zajmować się w życiu innymi ludźmi zamiast sobą. Godziny dziennie poświęcają na analizowanie cudzych sytuacji życiowych, na udzielanie rad, o które nikt ich nie prosi, bądź też zastanawianie się, co o nich myślą inni ludzie. Zwykle doskonale wiedzą, co inni powinni robić i jak postępować, aby im się dobrze żyło. Jednocześnie niewspółmiernie mało czasu poświęcają na zajmowanie się sobą. Nie jest to bynajmniej powodowane jakąś szczególną miłością do bliźnich. Częstą przyczyną jest chęć podbudowania siebie. Lepszego myślenia o sobie samym. Zestawiając siebie z innymi, z reguły wybieramy kategorię porównań i ludzi, na tle których wypadamy lepiej.

Inną z przyczyn jest brak miłości do samego siebie, który powoduje, że w poczuciu niezasługiwania zajmujemy się potrzebami innych ludzi, zapominając o sobie. Czy zdarza ci się w życiu przyjmować rolę, w ramach której niemal „zbawiasz” innych ludzi? Pomagasz im niekoniecznie proszony o pomoc, lepiej wiesz, co im w życiu potrzebne do szczęścia, czego potrzebują, jak powinni żyć?

Zdarza ci się żyć życiem innych i tkwić w przekonaniu, że jesteś niezastąpiony, że bez ciebie sobie nie poradzą? Bądź czy zdarza ci się spotkać Buduj swoje życie odpowiedzialnie i zuchwaletakie osoby w swoim życiu, które chcą „zbawić” ciebie? Dają sobie prawo do tego, aby informować cię, czy i z kim będzie ci najlepiej w życiu, kiedy i ile dzieci powinieneś mieć, jakie studia kończyć, bądź nie kończyć żadnych, w czym najlepiej wyglądasz, jak powinieneś spędzić święta, gdzie zorganizować przyjęcie weselne, kogo zaprosić. Gdzie posłać dzieci do szkoły, ile miesięcy karmić piersią, na co wydawać pieniądze…

Dużym punktem zwrotnym było dla mnie szkolenie z Jackiem Santorskim, podczas którego zapoznałam się szczegółowo z trójkątem dramatycznym. Jego twórcą jest dr Stephen Karpman. W niezwykle jasny sposób obrazuje on niebezpieczeństwo, jakie niesie za sobą budowanie relacji opartych na trójkącie dramatycznym.

Ponieważ przystąpiłeś do świadomego i odpowiedzialnego budowania swojego życia, zdecydowałam się zapoznać cię z tym trójkątem trochę bliżej. Ofiara, Wybawiciel lub Prześladowca to trzy role, jakie można przyjąć, będąc w trójkącie dramatycznym Karpmana. Poruszanie się po trójkącie dramatycznym polega na naprzemiennym wchodzeniu w relacji w rolę Ofiary (chcącą uchodzić za bezsilną), Wybawiciela (pomagającego) i Prześladowcy (usiłującego obwinić).

Pokusie wejścia w jedną z ról trójkąta ulegamy często zarówno w relacjach zawodowych, jak i w kontaktach z bliskimi nam osobami. Potrzeba nam dużej samoświadomości, poczucia własnej wartości, asertywności oraz zdrowych intencji, aby tworzyć konstruktywne relacje poza trójkątem.

Wejście do trójkąta może zapoczątkować osoba przyjmująca rolę Wybawiciela. Poproszona, lub nawet niepoproszona o pomoc, może zacząć bardzo aktywnie pomagać innym, a wręcz nawet wyręczać innych w ich obowiązkach. Może, a nawet często robi to, z pominięciem własnych potrzeb i zdrowo pojętych interesów. Np. ojciec, do którego przychodzi wieczorem dziecko z informacją, że zapomniało o tym, że na jutro ma zostać napisane wypracowanie z ostatniej lektury. Ojciec może przyjąć postawę Wybawiciela i napisać wypracowanie za dziecko, tak aby nie dostało złej oceny. W ramach ogólnie pojętej „troski o dziecko, jego dobre wyniki w nauce itp.”. Robiąc to, będzie czuł irytację, że nie może się zrelaksować po pracy. Gdy sytuacja się powtórzy, coraz bardziej będzie usadawiał się w roli Ofiary, która „musi odrabiać”
zadania domowe dziecka, nie ma czasu dla siebie. Dziecko coraz częściej może wchodzić w rolę osoby zapominającej o zadaniu, ponieważ nie wiąże się to dla niego z odpowiedzialnością za swoją naukę. Tato marudzi, ale wypracowanie jest napisane.

W rezultacie rzeczywiste wyniki dziecka w nauce nie będą się wcale poprawiały, a samoocena będzie spadała. Ojciec może zacząć odczuwać agresję z powodu swojej roli i wchodzić w rolę Prześladowcy, chociażby poprzez słowne komentarze, a dziecko może wejść w rolę Ofiary. Matka, obecna w domu, może za to przejść w rolę Wybawcy dziecka.

Buduj swoje życie odpowiedzialnie i zuchwaleW innej sytuacji mama może uznać, że jej córka, kiedy urodzi dziecko, z pewnością sobie bez niej nie poradzi, i nawet bez wyraźnej prośby wejść w rolę Wybawiciela, wprowadzając się niemal do domu świeżo upieczonych rodziców. Nie pojedzie do sanatorium, nie pójdzie do lekarza, zrezygnuje ze swoich ważnych planów, ponieważ jest przekonana, „że bez niej to się udać nie może”. Będzie „w dobrej wierze” instruować młodych rodziców co do tego, co mają robić, jak mają robić i podejmować za nich decyzje o tym, jak powinni opiekować się dzieckiem. Od tej postawy już tylko krok do wejścia w rolę Ofiary, której młodzi rodzice nie dość, że nie chcą słuchać, to w dodatku nie wyrażają w stosunku do niej wdzięczności.

W pracy jedna koleżanka może wobec drugiej przyjąć postawę zbawienną, godząc się na przejęcie części obowiązków, zostawanie po godzinach, przychodzenie w weekendy, ponieważ ta pierwsza: rozpoczyna studia, ma trudniejszy dojazd do pracy, ma kłopoty osobiste.
Jednocześnie może rezygnować ze swoich potrzeb i za chwilę ustawić się w roli Ofiary, a co za tym idzie w kolejnym etapie zacząć obwiniać koleżankę, której dobrowolnie zobowiązała się pomóc, o swój wytężony czas pracy.

Do wariantu bycia Wybawcą można dodać jeszcze wiele sytuacji związanych z finansami, w których to ktoś decyduje się utrzymywać drugą dorosłą osobę, rezygnując tym samym z własnych potrzeb. Na przykład rodzice dorosłego mężczyzny wybawiający syna z jego problemów finansowych, które notabene sam sobie stworzył, zapewniając mu miękkie życiowe lądowanie w każdej sytuacji.

Trójkąt dramatyczny Karpmana pokazuje, jak niefortunnie przebiegają nasze relacje, gdy zatracamy umiar w ustalaniu granic i dawaniu innym.

Ponieważ wejściem do trójkąta z reguły jest przyjęcie roli Wybawcy, dlatego szczególnie trzeba zadbać o to, aby się w nim nie znaleźć.
Zobacz, jakie są najczęstsze zachowania Wybawców:

  • ŽŽ Myślenie, mówienie i decydowanie za innych;
  • ŽŽ Robienie czegoś za kogoś, kto sam może, a nawet powinien to zrobić;
  • Rozwiązywanie problemów innych dorosłych ludzi.
  • Co może wpływać na potrzebę bycia Wybawcą?
  • Niska samoocena i przekonanie, że nie można mnie lubić, jeśli nie jestem dla innych użyteczny;
  • Potrzeba bycia docenionym, potrzebnym lub uzyskania wdzięczności;
  • Wyrzuty sumienia względem innych;
  • Poczucie winy;
  • Przekonanie o nieudolności innych ludzi i brak wiary w ich możliwości;
  • Poczucie wyższości, posiadania większych możliwości, siły, kompetencji;
  • Brak świadomości, że wybawianie innych może ich „upośledzać” i odbierać szansę na wzięcie odpowiedzialności za ich własne życie;
  • Pycha i przekonanie, że wiem lepiej, co dla innych jest właściwe i dobre.

Przypowieść o motylu, któremu człowiek nie dał szansy na to, by rozwijał się wtedy, gdy przyjdzie dla niego czas i okaleczył go w imię „pomocy”, idealnie obrazuje, jakie skutki może mieć przyjęcie roli Wybawcy. Pewnego dnia poczwarka zaczęła wykluwać się ze swojego kokonu. Mężczyzna usiadł i przyglądał się, jak przeciska swoje ciało przez malutki otwór w oczekiwaniu aż pojawi się motyl. Poczwarka zatrzymała się.

Mężczyzna uznał, że zaszła tak daleko jak mogła i dalej już nie ma sił. Postanowił jej pomóc. Wziął nożyczki i rozciął motyli kokon. Poczwarka wyszła dalej. Miała za to wątłe ciało i w niczym nie przypominała pięknego motyla. Mężczyzna kontynuował obserwację, ponieważ spodziewał się, że w każdej chwili skrzydła motyle zaczną grubieć, powiększać się, dzięki czemu motyl będzie mógł odlecieć i zacząć żyć.

Tak się nie stało! Motyl pozostał jedynie poczwarką czołgającą się po ziemi z mizernym ciałem i pomarszczonymi skrzydłami. Człowiek w całej swej dobroduszności mógł nie wiedzieć, że walka motyla z kokonem była bodźcem dla jego skrzydeł i dzięki temu motyl jest w stanie latać, gdy tylko pokona opór kokonu.

Jaką rolę w tej przypowieści obrałby motyl na jej zakończenie, gdyby potrafił ją wyrazić? Pokonywanie trudności jest w życiu potrzebne do
tego, aby rozwijać się, dojrzewać, wzrastać, budować swoją siłę. Zachęcam cię do zadbania o swoje granice w relacjach, zarówno prywatnych, jak i zawodowych. Pomocna w ich wytyczaniu będzie gama zachowań asertywnych, które służyć będą do zachowania higieny
i równowagi w twoich stosunkach z innymi.

W ten sposób uchronisz się od niszczącego „trójkąta nienawiści”. Początkiem będzie ustawienie granic i zdanie sobie sprawy z ich istnienia. W książce „Więzy i więzi” autorstwa Lynne i Billa Hybelsów pięknie opisano ich istotę. „Granice pozwalają nam zdefiniować, gdzie kończymy
się my, a zaczyna się ktoś inny i za co my jesteśmy odpowiedzialni, a za co ktoś inny. Pomagają określić nasze związki z innymi i chronić się przed obezwładnieniem przez innych”.

Pokonywanie trudności jest w życiu potrzebne do tego, aby rozwijać się, dojrzewać, wzrastać, budować swoją siłę. Ludzie, którzy przyjmują
role Wybawców, najczęściej postrzegani są jako osoby aktywne, pełne miłości dla innych i osoby niezwykle odpowiedzialne.

Z reguły jednak są odpowiedzialne na wszystkich, tylko nie za siebie i za swoje uczucia. Przejmują na siebie odpowiedzialność za myśli, zachowania i emocje innych ludzi. Bardziej martwią się tym, co czują i myślą inni, niż tym, co czują i myślą oni sami. Dbają o potrzeby innych, pomijając swoje własne. Troszczą się o rozwój innych, jednocześnie zapominając o swoim. Często później czują się wykorzystani, rozżaleni, zaniedbani. W dodatku nie otrzymują takiej porcji wdzięczności, jakiej nieświadomie oczekiwali.

Najczęściej w rolę Wybawcy wchodzą kobiety. Często jest to spowodowane tym, że część z nich jest przekonana o tym, iż taka jest ich rola w społeczeństwie i tego się od nich oczekuje. Ich matki przekazały im taki wzorzec, stawiając swoje potrzeby zawsze na końcu.

Znam kobietę, którą bardzo lubię, i jednocześnie obserwuję u niej podążanie za tym wzorcem. Jest ona żoną i mamą trójki dzieci. Sytuacja finansowa jej rodziny jest stabilna i spokojnie można uznać, że lepsza od średniej krajowej. Oboje z małżonków pracują i zarabiają porównywalne kwoty. W ich domu potrzeby dzieci i męża zawsze stawiane są na pierwszym miejscu. I nie chodzi mi tu o potrzeby pierwszego stopnia, takie jak jedzenie czy lekarstwa, piszę o wszystkich potrzebach.

Kobieta ta ma sporą nadwagę, która zaczęła już wpływać na jej ogólny stan zdrowia. Ma bardzo niekorzystny wpływ m.in. na jej kręgosłup. Pojawiły się pierwsze problemy… Pewnego dnia podjęłyśmy rozmowę na temat owych problemów zdrowotnych, nadwagi i tego, co Buduj swoje życie odpowiedzialnie i zuchwalezamierza z tym zrobić. Moja rozmówczyni zaskoczyła mnie niezmiernie, kiedy oświadczyła, że była już u dietetyka oraz na badaniach lekarskich, jednak nie może kontynuować teraz wizyt, ponieważ kosztują 80 zł miesięcznie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdybym nie wiedziała, że tej samej kwoty miesięcznie nie odmówi swojemu najstarszemu synowi na wyjście do kina z dziewczyną. Jej wycofywanie się z własnych potrzeb zaszło tak daleko, że randkę syna przedkłada ponad swoje zdrowie! Robi to, ustawiając się w pozycji Ofiary, która „jeszcze kilka lat się przemęczy, dzieci się usamodzielnią i wreszcie będzie mogła zająć się sobą”. Nie trudno domyślić się, że jeśli teraz nie zmieni swojej postawy i nie da sobie prawa do zaspokajania swoich potrzeb, niewiele się zmieni w przyszłości. Dzieci, nawet wtedy gdy będą dorosłe, będą miały przecież potrzeby finansowe. Studia, wesele, mieszkanie, samochód, wnuki…

Uwaga: Tekst pochodzi z książki „Buduj swoje życie odpowiedzialnie i zuchwale” Kamili Rowińskiej, którą ukaże się już niebawem w Złotych Myślach.

5/5 - (1 vote)

Wyszukano w Google m.in. przez frazy:

<< Poprzedni <<
>> Następny >>

You Might Also Like

No Comments

Leave a Reply

*