Browsing Tag

jak się uczyć

szybkie czytanie i nauka

Czytaj szybciej, zrozum lepiej

13 lipca 2021

Zapewne masz swoje własne przemyślenia na temat „Twojego czytania”. Niektórzy z Was zadają sobie pewnie pytanie: a kiedy ja ostatnio sięgnąłem po książkę? Często staramy się usprawiedliwiać nasze nieczytanie brakiem czasu, dużą ilością innych, „ważniejszych” spraw. Co nas, Ciebie, tak naprawdę powstrzymuje przed sięgnięciem po nową książkę? Czy tylko brak czasu?

A ile razy w tym samym czasie kiedy rzekomo nie masz czasu, oglądasz film i później głośno wzdychasz: „Ale nudy!”. A może jest coś innego?

Wyobraź sobie , że masz do dyspozycji dwa samochody. Jeden to stary wysłużony „maluch”, który często odmawia posłuszeństwa. Bywało, że dzięki niemu straciłeś nieraz mnóstwo czasu i nerwów. W Twoim zanadrzu jest również drugie auto. Usiądź wygodnie i pomyśl o swoim wymarzonym samochodzie:

Jakiej jest marki?
Jaki ma kolor?
Jakie jest jego wnętrze?

Jak się czujesz, jadąc nim i mając świadomość, że Twoje ukochane autko zawiezie Cię na miejsce, na czas?

Nie wiem jak Ty, ale ja już wiem, którym autem chciałbym jeździć.

A teraz zastanów się, może sposób naszego czytania jest jak ten maluch: niewydajny i mało skuteczny. A co by się stało gdybyś dostał coś, co pozwoli Ci zwiększyć tempo czytania i do tego więcej z tego zapamiętać? I już słyszę te głosy płynące z Twojej głowy: „Przecież to niemożliwe, przecież tak się nie da”. Pewnie Twój wewnętrzny doradca Ci podpowiada: „O czym ten gościu tu gada? On chce mi powiedzieć, że ja słabo czytam. Jeszcze trochę i zasugeruje mi ,że nie potrafię czytać.”

Nie, nie. Stop. Dość tych bzdur.

To są właśnie nasze przekonania o tym, że coś jest niemożliwe, że czegoś się nie da. Myślimy, że wiele rzeczy jest po prostu nie dla nas, że została stworzona mała grupka osób, które są w stanie dokonać takich poczynań, a my na pewno do nich nie należymy.

Czy byłeś kiedyś małym dzieckiem? Cóż za pytanie ? Każdy z nas był. Ja dalej jestem. Przypomnij sobie lub zapytaj najbliższych, jak to było z jazdą na rowerze. Kiedy pierwszy raz przewróciłeś się i nie miałeś ochoty na dalszą jazdę. Ocierałaś łzy, krzycząc na cały głos: „Ja nigdy nie nauczę się jeździć na tym wstrętnym rowerze!”. Teraz pewnie uśmiechasz się do siebie, wspominając tamte czasy. Czy dzisiaj też byś powiedział swojemu dziecku, młodszemu koledze/koleżance, że jazda rowerem to coś arcytrudnego?

(…)

Średnie tempo czytania wynosi około 150 – 250 słów na minutę, a jak udowodnili naukowcy z amerykańskich instytutów (np. Prinston), jest to mniej więcej 2 – 3 razy za wolno dla naszego mózgu, który potrzebuje tempa co najmniej 500 słów na minutę, aby się nie nudzić i osiągnąć wysoką koncentrację na tekście. Jeśli czytamy wolniej, nasz mózg zaczyna sobie szukać ciekawszego zajęcia, myślimy o innych rzeczach, patrzymy za okno zapominając zupełnie o leżącym przed nami tekście. Regresję czytelniczą popełniamy także, gdy chcemy się upewnić, że dobrze przeczytaliśmy dane słowo, patrzymy, czy to na pewno to, a cały sens zdania nam umyka, więc czytamy je na nowo. Im więcej takich regresji, tym mniejsze tempo czytania, a my koniec końców rozumiemy mniej, niż gdybyśmy pominęli te kilka wyrazów.

Kolejnym błędem w czytanie jest to, że nie wiemy, jaki jest cel tekstu, z którym mamy zamiar się zapoznać. Nie stosujemy innych strategii do różnych rodzajów tekstu, wszystko czytamy jednakowo, bez świadomości, że można inaczej, niezależnie od tego czy czytamy pracę naukową czy powieść kryminalną.

Fonetyzacja to zmora czytelników, bardzo spowalnia tempo czytania, a jej brak przeraża na początku. To nic innego jak wynikające ze sposobu, w jaki jesteśmy uczeni czytania, „odsłuchiwanie” w myślach czytanych wyrazów, jak na nagraniu.

Do błędów tradycyjnego czytania możemy również zaliczyć czytanie po jednym wyrazie. Mamy już taki nawyk, a także wąskie pole widzenia. Czytanie słowa po słowie to niezwykłe marnotrawstwo czasu, a także pole do popisu dla mózgu, żeby zaczął się nudzić i odciągnąć nas od lektury.

Nasze dzieci idą do szkoły i tam mają za zadanie nauczyć się czytać. Poznają literki, uczą się alfabetu, potem czytają sylabami, sklecają je w całe wyrazy. Powoli mogą czytać już wyraz po wyrazie, całe rządki, co przyspiesza ich tempo czytania, ale na tym niestety, kończy się postęp w nauce czytania. Szkoły nie pokazują metod, które okazałyby się przydatne przy zwiększaniu tempa czytania, a to z kolei mogłoby przysporzyć dziecku wielu korzyści, chociażby przeczytanie „Krzyżaków” w dwa wieczory, brzmi cudownie, prawda?

Jakie są inne korzyści płynące z szybkiego czytania?

  1. Nauka będzie przychodziła łatwiej Twojemu dziecku, stanie się przyjemniejsza i bardziej przyjazna dla niego, co sprawi, że nie będzie się ono stresować.
  2. Czytanie w tempie 800 czy 1000 słów na minutę to nie żadne czary, a umiejętność, którą może nabyć każdy.
  3. Twoje dziecko przestanie rozmyślać o niebieskich migdałach w czasie czytania książki, skupi się w pełni na jej treści, aby maksymalnie skrócić czas tego zajęcia.
  4. Dziecko zacznie chętniej czytać, nie tylko szkolne lektury. Będzie sięgać po powieści, które zaczną go interesować.
  5. Uczeń zrozumie, jak trafnie wybierać teksty w księgarni czy bibliotece.
  6. Zlikwidujesz u dziecka błędy czytelnicze – będzie ono widzieć tekst, nie słyszeć, więc uniknie zarówno fonetyzacji, jaki i regresji czytelniczej, będzie świadome celu czytania.
  7. Pisanie referatów czy sprawozdań stanie się łatwiejsze, bo korzystanie z kilku źródeł naraz stanie się zdecydowanie prostsze.
  8. Dziecko zacznie mieć więcej czasu dla siebie, na odpoczynek, kolegów, zabawę.
  9. Twoja pociecha nabierze pewności siebie, będzie pewne swoich umiejętności, swojego zdania.
  10. Twoje dziecko zacznie dostawać lepsze oceny przy mniejszym wysiłku.

Fragment pochodzi z książki „Sekret geniusza” Ireneusza Czyżewskiego i Julii Czyżewskiej.

szybkie czytanie i nauka

TROCHĘ O HIGIENIE… NAUKI

25 czerwca 2021

Teraz skupimy się na rzeczach, które budują nam całe środowisko nauki. Wielu z nas o tym zapomina, a to właśnie takie szczegóły często warunkują sukces. Dowiesz się, jak zorganizować środowisko pracy, aby w jak największym stopniu wykorzystać potencjał mózgu Twojego dziecka.

ŚRODOWISKO NAUCZANIA

Aby rozwinąć nawyk „mądrej” nauki warto jest stworzyć odpowiednie środowisko nauczania, to kluczowy krok w tym kierunku.

Otoczenie musi się relaksować i odprężać. Ma być miłe dla oka i ucha. To, co zawsze polecam moim uczniom jest słuchanie muzyki klasycznej przy uczeniu się. Łatwiej jest się nam wtedy skoncentrować, procesy myślowe zachodzą szybciej. Jeśli taka muzyka jest dla Ciebie męczarnią może spróbuj muzyki stworzonej typowo do nauki? Wiele takich utworów znajdziesz chociażby na YouTube, wykorzystują one fale alpha i pomagają osiągnąć stan wyjątkowego skupienia.

Postaraj się też (jeśli oczywiście masz możliwość) aby ściana, przy której się uczy Twoje dziecko nie była w ciemnym kolorze – spowolni to Twoje myślenie i spowoduje zły nastrój. Czerwony i żółty również nie wydają się być strzałem w dziesiątkę, pomimo że początkowo pobudzają do myślenia. W dłuższej perspektywie natomiast wywołują stres na poziomie podświadomym. Najlepsze kolory to te jasne, przyjemne dla oka – kremowy, zielony, błękitny. Postaraj się w takim klimacie utrzymać kącik do nauki.

Pozbądź się także wszelkich rozpraszaczy – komórki, drażniących zapachów czy niewygodnych ubrać. To często dekoncentruje i jest uporczywym problemem w procesie nauki. Pamiętaj, że to uczeń ma się czuć tu dobrze, więc zrób to tak, by było to zgodnie z nim – poproś go o pomoc, niech będzie kreatywny i popuści wodze fantazji.

Porządek to kolejna istotna kwestia. Często bałagan na biurko sprawia, że szukamy kilka minut zszywacza czy notesu. To bardzo dezorganizuje proces nauki. Dziecko powinno mieć przygotowane pole pracy tak, by było dostosowane do jego potrzeb. Moja córka na przykład na biurku zawsze ma otwartą książkę, w pojemniku markery, a obok czyste kartki do map myśli, dzięki czemu nie musi tego szukać w trakcie pracy.

Istotne jest, by zadbać o odpowiednią temperaturę pomieszczenia (im niższa, tym lepiej pracuje mózg) a także, by biurko i krzesło były naprawdę wygodne.

Pamiętaj o porządnym nawodnieniu – woda jest kluczowa w pracy całego organizmu, pomaga zwalczyć bóle głowy i utrzymuje cię bardziej skoncentrowanym i produktywnym. Nie zapomnij także, aby otoczenie było jasne (najlepsze światło to to, które mamy za dnia), a także odpowiednio wywietrzone – warto otworzyć okno kwadrans przed nauką i w czasie przerw.

PRZERWY

To, że robienie przerw wpływa korzystnie na efektywność nauki, potwierdzono naukowo. Nasz mózg bowiem zapamiętuje najlepiej informacje, który zdobył na samym początku i w ciągu 20 ostatnich minut nauki. Dodatkowo, stosując system z chwilą na relaks, rozwijamy pamięć długotrwałą. Gdy zatem mamy więc do nauczenia się dużej partii materiału (np. do matury czy sesji), warto pracować w trybie 30-5-30, czyli 30 minut pracy i 5 minut przerwy.

W czasie tych 5 czy 10 minut powinniśmy robić to, co nas odpręża. Zrelaksować się, włączyć ulubioną muzykę, rozciągnąć mięśnie czy otworzyć okno, przejść się po mieszkaniu, a może zadzwonić do przyjaciela. To ma być chwila dla nas, nie myślimy wtedy o nauce.

Fragment pochodzi z książki „Sekret geniusza” Ireneusza Czyżewskiego i Julii Czyżewskiej.

„Sekret geniusza” Ireneusz Czyżewski
szybkie czytanie i nauka

Accelerated Learning — uczenie się „całym sobą”

25 marca 2021

W budowaniu indywidualnej optymalnej strategii uczenia koncentrujemy się zgodnie z prezentowanymi tu założeniami na wykorzystaniu swoich największych wartości; dominujących, naturalnych dla każdego sposobów odbierania, przetwarzania i zapamiętywania nowych informacji. Kolejnym krokiem powinno być systematyczne wzmacnianie naszych „słabszych” elementów, tak aby w procesie uczenia się móc korzystać z całego potencjału (naszych zasobów), jakim dysponujemy: zarówno z prawej, jak i lewej półkuli mózgowej, ze zmysłów częściej i tych rzadziej używanych, z całej naszej energii duchowej, fizycznej i emocjonalnej. Ten sposób myślenia charakteryzuje nowoczesne podejście do zagadnień związanych z edukacją, określane jako Accelerated Learning.

Accelerated Learning to współczesna dyrektywa metodologiczna oznaczająca połączenie i wykorzystanie w procesie nauki aktywności fizycznej i wielu zmysłów oraz całego układu umysł — duch — ciało.

Coraz więcej badań i obserwacji sugeruje, że tradycyjna metoda przekazywania wiedzy oparta głównie na wykorzystaniu zmysłu słuchu (wykłady i dyskusje) i wzroku (czytanie) jest niewystarczająca i ogranicza w dużym stopniu możliwości, jakie niesie ze sobą uczenie się „całym sobą”, tak charakterystyczne chociażby dla postępowania małych dzieci. Właściwie dobrana, celowa aktywność ruchowa oraz nauka przez doświadczenie przynoszą zdecydowanie lepsze efekty niż samo czytanie czy słuchanie nauczyciela. Od pewnego czasu wiadomo już, że ruch fizyczny znakomicie wspomaga funkcjonowanie umysłu. Odkryto, że część mózgu odpowiedzialna za motorykę naszego ciała (kora ruchowa) jest położona tuż obok obszarów kierujących procesami twórczego myślenia i rozwiązywania problemów. Potwierdzają to badania sawantów — ludzi posiadających niespotykane, fenomenalne umiejętności w wybranych dziedzinach: liczeniu, zapamiętywaniu, malowaniu, rzeźbieniu. W trakcie prowadzonych laboratoryjnie obserwacji i pomiarów okazało się, że gdy wykonują oni bezbłędnie skomplikowane operacje umysłowe, uaktywnia się właśnie rejon mózgu odpowiedzialny za procesy ruchowe naszego ciała, pomimo tego, że badani leżą praktycznie bez ruchu.

Zgodnie z ideą Accelerated Learning największą skuteczność w uczeniu się osiągniesz wtedy, gdy maksymalnie wykorzystasz jednocześnie:

Kanał intelektualny — rozwiązujesz problemy, analizujesz zadania, tworzysz koncepcje myślowe, stosujesz logikę, planujesz, pogłębiasz wiedzę, szukając nowych wartościowych informacji, stawiasz inspirujące pytania.

Kanał somatyczny — włączasz do nauki ruch, angażujesz się fizycznie; wykonujesz modele i schematy, odgrywasz „role”, posługujesz się dotykiem, węchem i smakiem, angażujesz się w gry dydaktyczne.

Kanał wizualny — obserwujesz, rysujesz, wyobrażasz sobie, używasz metafor, posługujesz się w notatkach kolorami, piktogramami i rysunkami, wykonujesz trójwymiarowe modele nowych informacji.

Kanał audialny — uczysz się poprzez słuchanie, mówienie i dyskutowanie, głośno odczytujesz tekst, słuchasz nagranych informacji, ujmujesz nowy materiał w formę ciekawej historii, odtwarzasz wyuczony materiał na głos.

Fragment pochodzi z książki „Ale urwał!” Andrzeja Bubrowieckiego.


szybkie czytanie i nauka

W jaki sposób uczy się nasz umysł?

14 lipca 2017

„PAMIĘĆ WZROKOWA I PRZESTRZENNA

Przyjmuje się, że ok. 65% społeczeństwa to wzrokowcy, a 90% docierających do mózgu informacji to dane wizualne. Dlatego też pamiętamy to, co widzieliśmy, a niekoniecznie to, co zapisaliśmy. Gdy słyszymy słowo „niebieski”, na ekranie umysłu wyświetla nam się zwykle kolor, niebo lub morze, nie napis „NIEBIESKI”. Jest to najlepszy dowód na to, że myślimy przede wszystkim obrazami, nie słowami. Z tego właśnie względu bardzo często pamiętamy, że np. zapisaliśmy coś w lewym dolnym rogu kartki, podkreśliliśmy fragment różowym kolorem i użyliśmy niebieskiego długopisu. Pamiętamy aspekty wizualne formatu, w jakim dana informacja została nam przekazana.

Ważne! Umysł najczęściej odtwarza informacje w taki sposób, w jaki je przyswoił. To dlatego zapis linearny notatek jest tak nieefektywny w życiu codziennym — musimy odtworzyć całą nieatrakcyjną regułkę, aby dojść do interesującego nas punktu, który w żaden sposób nie jest kojarzony przez nasz mózg z realną sytuacją.

Mogło Wam się też zdarzyć, że ucząc się do sprawdzianu czy egzaminu, pamiętaliście okoliczności, w jakich próbowaliście przyswoić wiadomości z notatek (tzw. context dependent memory, czyli pamięć oparta na okolicznościach/kontekście). Sama bardzo chętnie w późniejszym okresie studiów wykorzystywałam tę cechę pamięci, np. ucząc się o literaturze brytyjskiej XX w., siedziałam na łóżku, a o autorach żyjących 100 lat wcześniej czytałam przy kuchennym stole. Odtwarzając informacje, np. tytuł utworu, przypominałam sobie miejsce, w którym się o nim uczyłam, i tym samym wiek, w którym został napisany.

PODSTAWOWE ZASADY ZAPAMIĘTYWANIA

Nim przejdę do meritum książki, warto wspomnieć o kilku innych zasadach, którymi rządzi się nasza pamięć, a które możemy wykorzystać na swoją korzyść. Bardzo często zasady te (nierzadko nazywane efektami czy regułami), jeśli tylko wypracujemy sobie system nauki i weźmiemy je pod uwagę, w znaczącym stopniu przyspieszą tempo przyswajania wiedzy. Oto one.

Prawo powtórek. Nie jest tajemnicą, że jeżeli chcemy coś zapamiętać na stałe, powinniśmy to co najmniej kilkakrotnie powtórzyć. Nikt nie oczekuje od dziecka, że od razu zacznie chodzić, od studenta pilotażu, że od razu usiądzie za sterami boeinga, a od sportowca, że po jednym skoku pobije rekord świata. Umiejętności wymagają powtórzeń. Podstawowe pytanie brzmi oczywiście ilu. Nikogo jednak nie zdziwi, że nie jesteśmy w stanie podać konkretnej liczby. Mogę jednak podpowiedzieć: im bardziej świadomie i aktywnie będziemy się uczyć i powtarzać (żadne beznamiętne klepanie przy zerkaniu na telewizor nie wchodzi w grę), tym szybciej dana informacja trafi do pamięci długoterminowej.

Prawo wyjątkowości/unikatowości. Zapamiętujemy to, co jest unikatowe, i to, co się w jakiś sposób wyróżnia i odstaje od normy. Dlatego też im bardziej szalone, kolorowe i nieschematyczne notatki będziemy rysować/zapisywać, tym łatwiej będzie nam je później odtworzyć. To ekscentrycznych wykładowców pamiętamy najlepiej. To sklepy, które się wyróżniają, zapadają nam najbardziej w pamięć. Z każdą inną informacją jest tak samo. Chcesz coś zapamiętać na stałe? Spraw, aby było inne.

Efekt początku i końca. Najlepiej zapamiętujemy fakty, z którymi zapoznajemy się na początku i na końcu sesji naukowej. Warto to mieć na uwadze, planując zgłębianie tajników języka obcego. Z tego właśnie względu powinniśmy robić częste krótkie przerwy i uczyć się nie dłużej niż 45 minut. Taki zabieg da nam wiele „początków” i „końców”, a umysł szybciej przyswoi wiadomości.

Prawo skojarzeń/asocjacji. Zapamiętujemy to, co żywe, barwne, ruchome, szalone, twórzmy więc zwariowane skojarzenia. Im mocniejsza więź między dwiema informacjami (wszak nauka to łączenie tego, czego nie wiemy, z tym, co już wiemy), tym na dłużej ona z nami zostanie.”
Fragment pochodzi z książki „Nauka czasów w języku…” Anny Szpyt.

szybkie czytanie i nauka

Jak nas uczono i dlaczego to nie działa

16 czerwca 2017

„Każdy jest geniuszem. Ale jeśli oceniasz rybę po tym, jak potrafi się wspinać na drzewa, to spędzi całe życie w przekonaniu, że jest głupia.”
— ALBERT EINSTEIN

„Uczono nas przede wszystkim na podstawie dwóch założeń. Po pierwsze, że nauka przychodzi uczniom naturalnie, a jeżeli ktoś czegoś nie umie, to znaczy, że się nie przygotował i jest leniwy. Po drugie, że jeśli ktoś nie pamięta informacji podanych na lekcji, przeczytanych w książce, tłumaczonych przez nauczyciela, to jest to równoznaczne z brakiem talentu. Taki uczeń po prostu nie należy do najmądrzejszych i nic z tym się nie da zrobić (może z wyjątkiem karcenia i zaganiania do książek).

Nikt, o dziwo, nie ocenia dziś Walta Disneya na podstawie liczby znanych mu obcych języków, a Wisławy Szymborskiej na podstawie jej ocen z matematyki. Jak to się stało, że mimo powszechnego powiedzenia „człowiek uczy się całe życie” tak śmiało kategoryzujemy innych i uznajemy ich za niezdolnych do dalszego rozwoju? I, co najgorsze, jak pozwoliliśmy innym skategoryzować w ten sposób samych siebie?

Zdradzę Wam sekret. Kiedy zaczynałam studia, kompletnie nie potrafiłam się uczyć. Maturę zdałam z przyzwoitym wynikiem wyłącznie dzięki łopatologicznemu wtłaczaniu wiedzy w najbardziej mechaniczny sposób, jaki był tylko możliwy, i dużej ilości korepetycji. Jednak doba ma ograniczoną liczbę godzin, a ilość materiału na studiach była nieporównywalnie większa od tej w liceum. I tak zaczęłam oblewać kolokwia, pisać poprawki i regularnie przechodzić przez wewnętrzne samobiczowanie z tytułu własnej „głupoty”. Jak nietrudno się domyślić, moja historia się tak nie skończyła (w przeciwnym razie nie czytalibyście dziś tej książki). Uznałam wówczas, że mam dwie opcje: dalej kuć na blachę bez zrozumienia lub poszukać skuteczniejszych metod. W końcu w dzieciństwie nauka przychodziła mi z łatwością, rodzice wracali dumni z wywiadówek, a nauczyciele nigdy nie narzekali. Jednak gdzieś po drodze zgubiłam zapał do nauki, który zdominowała presja i brak właściwych technik.

Okres między pierwszym a drugim rokiem studiów był decydujący. To wtedy zaczęłam kupować książki na temat efektywnej nauki i stwierdziłam, że może jednak nie jestem beznadziejnym przypadkiem (to ci dopiero odkrycie). Zmiana przekonań na temat własnych zdolności była tylko pierwszym krokiem. Autorefleksja i konstruktywna krytyka systemu zajęły miejsce bezmyślnego przyjmowania cudzych zasad uczenia się (według nich wystarczyło tylko „czytać ze zrozumieniem”). Dziś śmieję się z tak szczątkowych „odkrywczych” odpowiedzi.

Trudno jest mi winić nauczycieli, którzy nie uczyli nas tych metod, ponieważ większość z nich ich nie potrzebowała. Tak to już w życiu jest, że nabywamy tylko te umiejętności, które w jakiś sposób uważamy za użyteczne. Przeciętny nauczyciel o tego typu technikach albo nie wie, albo uważa je za zbędne i w rezultacie nie przekazuje ich swoim uczniom.

Konsekwencją tego wszystkiego było uczenie się czasów języka angielskiego w postaci ciągłego tekstu — regułek z myślnikami opisującymi zastosowania. Następnie zmienialiśmy formę czasownika, korzystając z zapisanego na tablicy wzoru i tadam! Zdanie w czasie Present Perfect Simple gotowe. Zadanie wykonane poprawnie, nauczyciel nie miał błędu do poprawienia, założył, że wszystko jest jasne, i przeszedł dalej. W jaki sposób tak zapisana notatka miała być dla mnie i moich kolegów użyteczna w żywej konwersacji z Brytyjczykami, do dziś jest dla mnie tajemnicą.

Notatki zapisane w ten sposób są suchą teorią, której nie potrafimy przełożyć na praktykę. Dla mózgu informacje zapisane w tej formie w żaden sposób się od siebie nie różnią — umysł nie widzi związku między realną sytuacją a definicją zapisaną nieczytelnym pismem w zeszycie.”

Fragment pochodzi z książki „Nauka czasów w języku angielskim dla wzrokowców” Anny Szpyt.