W naszym modelu droga od pasji do profesji prowadzi przez 4 charakterystyczne etapy:
Discover Your Flow – wszystko, czego potrzebujesz, aby odkryć w pełni swój FLOW! Poznaj swoje talenty, pasje, predyspozycje i odkryj spersonalizowaną drogę do wymarzonej kariery.
Grow Your Flow – rozwiń osobowość, umysł i potrzebne umiejętności, zdobądź wartościowe kontakty i zbuduj mocny, stabilny fundament.
Master Your Flow – wejdź na mistrzowski poziom swojego flow, stwórz team i odkryj swoje unikalne super-moce dzięki którym wyróżnisz się na rynku.
Monetize Your Flow – Zbuduj system dystrybucji Twojego flow na rynku, zamień swoje talenty, pomysły i umiejętności w skalowalne produkty.
Drogę przez 4 etapy podzieliliśmy na 12 konkretnych kroków do wykonania
Przejdziemy teraz po kolei przez każdy z nich.
Dodatkowo otrzymasz też 36 wskazówek (po 3 do każdego kroku), jak szybko i skutecznie wprowadzić ten model w praktykę.
KROK #1 – 4 FUNDAMENTY TWOJEGO FLOW
Zacznij od zbudowania silnego fundamentu poprzez zdobycie umiejętności w kluczowych obszarach: umysł, osobowość, ciało, kariera.
Zaniedbanie choćby jednego z obszarów może spowodować, że ciężko Ci będzie wejść we Flow.
3 WSKAZÓWKI PRZY TYM KROKU:
Opanuj wiedzę o produktywności
Poznaj jak działa stan Flow i opanuj kluczowe mechanizmy umysłu wpływające na Twoją produktywność.
Życiowa równowaga
Zachowaj równowagę między umysłem i ciałem, aktywnością i odpoczynkiem, znajdź swój optymalny rytm dopasowany do Twojego organizmu i osobowości.
Wybierz swoją grę
Wybierz 1-2 dziedziny, w których będziesz dążyć do mistrzostwa i stale podnosić sobie poprzeczkę, aby utrzymać mobilizację i flow.
4 FUNDAMENTALNE OBSZARY FLOW:
Wszystkie te aktywności będziemy praktykować wspólnie w klubie flowmakers. Przygotowaliśmy specjalne narzędzia i spotkania, które będą wspierać Cię w budowaniu mocnych fundamentów Twojego Flow.
MIND FLOW: Rozwijaj koncentrację i umysł Rozwijaj swoją produktywność Rozwijaj nowe umiejętności i kompetencje Rozwijaj swoją ekspertyzę i wiedzę spcjalistyczną
PERONALITY FLOW: Rozwijaj wybrane cechy osobowości Rozwijaj inteligencję emocjonalną Rozwijaj swoje talenty i naturalne predyspozycje Rozwijaj umiejętność zarządzania swoim charakterem
BODY FLOW: Rozwijaj swoje zdrowie i ciało Rozwijaj siłę i wytrzymałość Rozwijaj zdrowy styl życia i pozytywne nawyki Rozwijaj samodyscyplinę i pewność siebie
KROK #2 – KAŻDEGO DNIA 1 AKTYWNOŚĆ NA KAŻDY FUNDAMENT
Każdego dnia wykonaj minimum 1 aktywność na każdy z 4 obszarów. Poczytaj książkę (umysł), Wykonaj trening lub idź na spacer (ciało) itd. Pamiętaj, że Twoja kariera i życie to maraton, a nie sprint.
Pracuj każdego dnia nad wzmacnianiem fundamentów.
Praktykuj uważność i uwalniaj trudne emocje (osobowość), popracuj nad kluczowym zadaniem w firmie.
3 WSKAZÓWKI PRZY TYM KROKU:
Chwila dla umysłu
Każdego dnia wykonaj przynajmniej jedną aktywność rozwijającą umysł – przeczytaj książkę lub artykuł, przejrzyj notatki, przeanalizuj wybrane zagadnienie lub zdobądź nową, przydatną wiedzę.
Dbaj o cashflow
Każdego dnia wykonaj co najmniej jedną aktywność wpływającą pozytywnie na Twój cashflow.
Chwila dla ciała
Zjedz dobry posiłek, zadbaj o odpowiednią ilość wody, znajdź chwilę na relaksującą drzemkę, kąpiel lub spacer.
Flow – Psychologiczne doświadczenie przepływu charakteryzuje się subiektywnym doświadczeniem pełnego zaangażowania w to, co się robi, do tego stopnia, że zwracanie uwagi na bodźce związane z zadaniem wydaje się bezwysiłkowe.
9 aspektów Flow obejmuje:
równowagę między umiejętnościami jednostki a wyzwaniem, jakie stwarza sytuacja (równowaga umiejętności i wyzwań),
jasne cele,
natychmiastowa i jednoznaczna informacja zwrotna,
skupiona koncentracja,
połączenie działania i świadomości ,
podwyższone poczucie kontroli,
zniekształcenie czasu oraz doświadczanie aktywności jako samoistnie satysfakcjonującej (Csikszentmihalyi, 1988; Jackson i Eklund, 2002; Jackson i Marsh, 1996; Jackson i in. in., 2001; Makbet, 1988; Nakamura i 2 Csikszentmihalyi, 2002).
Według międzynarodowego badania Gallupa od 15% do 20% dorosłych twierdzi, że codziennie doświadcza stanu flow.
Kolejne 60% deklaruje, że jest intensywnie zaangażowane w to, co robią, od raz na kilka miesięcy do co najmniej raz w tygodniu (Csikszentmihalyi, 2004).
Potwierdziło się, że przepływ jest stanem uniwersalnym obejmującym działania takie jak sport elitarny i nieelitarny, doświadczenia estetyczne, pisanie literackie i naukowe, działania twórcze i społeczne oraz w szerokim zakresie działań związanych z pracą.
Badania naukowe pokazują, że im więcej czasu osoba spędza w przepływie, tym większą samoocenę doświadcza (Wells, 1988).
Kilka badań powiązało przepływ z zaangażowaniem i osiągnięciami w szkole średniej (Carli i in., 1988).
Wiktora nigdzie nie było. Jego tata sprawdził już niemal całą norkę. Nie było go w jego pokoiku ani w salonie. Nie schował się w kuchni ani w spiżarni. „Gdzie on się podział?” — zastanawiał się tata. W końcu wyszedł z nory i rozpoczął poszukiwania poza domem. Las był ogromny, więc i miejsc, w których mógł schować się mały lisek, było wiele. Tata jednak się nie poddawał. Zaglądał pod każdy krzaczek i w każdą napotkaną w lesie dziurkę. Czas mijał, a ojciec wytrwale przemierzał las, nawołując syna. W końcu dotarł na skraj lasu. Na środku leśnej polany, pod samotną smukłą brzozą ujrzał rude futerko. „No to teraz sobie porozmawiamy, mój drogi!” — pomyślał rozgniewany i skierował się w kierunku syna.
Był wściekły, że Wiktor wyszedł z domu, nie mówiąc, dokąd idzie i co zamierza robić. „O nie, mój drogi, tak się nie robi!” — mówił do siebie ojciec, a jego puszysty rudy ogon wachlował ze złości na prawo i lewo. „Nie możesz zachowywać się w ten sposób! Ja i twoja mama zamartwiamy się, szukamy po całym lesie, zastanawiając się, czy nie stała ci się krzywda, a ty się wylegujesz pod drzewem!”. Im bliżej był swojego syna, tym większa narastała w nim złość. Jednak gdy był już bardzo blisko, gdy miał już zamiar się odezwać i powiedzieć synowi kilka słów nagany, nagle usłyszał dźwięk, który go zaniepokoił. Spojrzał na swego synka z uwagą. Nie, nie zdawało mu się — Wiktor rzeczywiście płakał. W tym momencie cała dotychczasowa złość odpłynęła gdzieś w nieznane, a jej miejsce zajęła troska o syna. Powoli podszedł do płaczącego liska. Wydawał się taki mały, taki bezbronny. Objął syna swoimi łapkami.
— Co się stało, syneczku? — zapytał. — Tata? — Mały lisek odwrócił łebek w kierunku przybysza i zaczął szybkimi ruchami ocierać łzy spływające z oczu. — Skąd ty się tutaj wziąłeś? Jak mnie znalazłeś? Ja… — Razem z mamą martwiliśmy się o ciebie — tata spojrzał mu prosto w oczy. — Szukałem cię po całym lesie. Byłem wściekły, gdy cię w końcu zobaczyłem tu na tej polanie. Miałem ochotę przetrzepać ci skórę. Jednak kiedy usłyszałem, że płaczesz, zrozumiałem, iż stało się coś niedobrego. Opowiesz mi o tym? — Tato… — Wiktor zawahał się na chwilę. — Ja już nie chcę chodzić do przedszkola. Nigdy więcej nie chcę tam pójść. — Rozumiem, że stało się coś złego, coś, co sprawiło, że przestałeś lubić przedszkole. Chciałbym usłyszeć, co się wydarzyło. — To wszystko, przez moich kolegów: Bartka i Szymona. Te dwa przebrzydłe borsuki ciągle się ze mnie śmieją. Twierdzą, że nie potrafię się bawić z innymi zwierzątkami. Mówią, że jak tylko przyłączam się do zabawy, to cała zabawa się psuje i wszyscy się rozchodzą. — Wiktor spojrzał na tatę i wtuliwszy się w jego ciepłe, grube futro, dodał ściszonym głosem: — Wiesz, oni chyba mają rację. Ja naprawdę nie potrafię bawić się z innymi zwierzętami. Oni wszyscy mają zawsze fajne pomysły, wymyślają zabawy na poczekaniu. Ja tak nie potrafię. A nawet jak już coś wymyślę, to nikt inny nie chce się ze mną bawić.
Tata słuchał synka w milczeniu. Tulił go mocno do siebie, zastanawiając się, jak pomóc swojej pociesze. Syn nabrał już przekonania, że nie potrafi bawić się z dziećmi. Było to dosyć niepokojące i należało postępować delikatnie i taktownie. W końcu przypomniał sobie o pewnym rozwiązaniu. Zastanowił się chwilę, a potem zwrócił się do syna tymi słowami: — Dawno temu, kiedy byłem jeszcze młodym liskiem, trochę starszym od ciebie, miałem poważny problem. Byłem bardzo nieśmiały. Bałem się odezwać do kogokolwiek, kto nie był moją mamą lub moim tatą. Mój lęk przed rozmową z innymi zwierzętami był tak silny, że zacząłem unikać wszelkich spotkań. W towarzystwie zacząłem się jąkać, a w końcu, podobnie jak ty teraz, chciałem zrezygnować z chodzenia do szkoły. Mój tata (dziadek Rudzik), opowiedział mi wtedy o pewnej metodzie radzenia sobie z takimi problemami. Dziadek nazywał tę metodę afirmacjami. Ja jednak nadałem jej inną nazwę. Otóż metoda ta okazała się tak skuteczna, a zarazem tak prosta, iż postanowiłem nazywać ją magiczną sztuczką. Ilekroć pojawiał się w moim życiu jakiś poważny problem, zawsze używałem swojej magicznej sztuczki. A ona zawsze działała.
Dziś nadszedł czas, abym przekazał tę magiczną sztuczkę również tobie, mój synku. Posłuchaj, na czym ona polega.
Główną jej zasadą jest powtarzanie pewnych słów. Mój tata nazywał je afirmacjami, a ja magicznymi zaklęciami. Możesz je nazywać, jak ci się to podoba, mój synku. Ważne, abyś te magiczne zaklęcia powtarzał tak często, jak się tylko da, a zwłaszcza na wieczór, przed pójściem spać, i rano, po przebudzeniu. Wtedy magiczne zaklęcia mają największą moc. Jeśli będziesz je powtarzał wystarczająco długo, zaklęcie się spełni.
No a teraz opowiem ci o tym, jak układać takie zaklęcia. Pamiętaj, mój synku, aby zaklęcie zawsze było pozytywne i aby nie zawierało słówka „nie”. Podam ci przykład. Prawidłowym zaklęciem jest „jestem grzecznym liskiem”, a nieprawidłowe to „nie dokuczam innym”. Czy dostrzegasz różnicę, mój synku?
Wiktor pokiwał potakująco łebkiem, a jego tata kontynuował: — Niech twoje zaklęcie będzie tak sformułowane, jakby już się spełniło. To znaczy, że zaklęcie powinno brzmieć: „jestem zawsze uśmiechnięty”, zamiast: „będę się zawsze uśmiechał”. Rozumiesz? — Chyba tak, tato. — Lisek uśmiechnął się, majtając rudym ogonkiem. — Należy także unikać słowa „chciałbym”. Zaklęcie „chciałbym być bogaty” nie będzie dobrze działało. A może ty wymyślisz poprawne zaklęcie niezawierające słowa „chciałbym”? — No to może… „jestem bogaty”? — spróbował nieśmiałym głosem Wiktor. — Doskonale, mój synku. Jesteś bardzo pojętnym uczniem. — Tata był naprawdę zadowolony z syna. — Kiedy będziesz układał swoje własne zaklęcia, pamiętaj, aby umieścić w nich jakieś słowa związane z emocjami, na przykład: „czuję się świetnie” lub „jestem szczęśliwy”. Takie słowa zwiększają moc zaklęcia. Zresztą sam będziesz czuł, czy zaklęcie pasuje do ciebie czy też nie. Jeśli poczujesz, że coś z nim jest nie tak, to je zmień. Zaklęcie powinno być tak ułożone, aby pasowało do ciebie jak twój ulubiony szalik. Powinieneś czuć się ze swoim zaklęciem dobrze.
A teraz powiem ci, jakie było moje pierwsze magiczne zaklęcie. Mówiłem ci, że moim problemem była nieśmiałość. Chciałem pozbyć się tego problemu i móc jak inne zwierzęta swobodnie rozmawiać z przyjaciółmi, a nawet z nieznajomymi.
Siedziałem nad nim całe popołudnie. W końcu ułożyłem zaklęcie, które brzmiało w taki sposób (pamiętam je do dziś): „Czuję się szczęśliwy, rozmawiając bez skrępowania z każdym napotkanym zwierzęciem”. Powtarzałem je każdego dnia, rano i wieczorem, przy śniadaniu i przy obiedzie, kiedy myłem zęby i kiedy szedłem do szkoły. Powtarzałem to magiczne zaklęcie tak często, jak tylko się dało. A po kilku tygodniach stało się coś dziwnego. Otóż, pewnego dnia nasza nauczycielka, pani Wiewiórka, ogłosiła, że szuka chętnych do wzięcia udziału w konkursie recytatorskim. I wiesz, kto pierwszy podniósł rękę? Otóż, właśnie ja, mój synku. Twój nieśmiały tata. Pani Wiewiórka była zaskoczona.
„Jesteś tego pewien?” — zapytała mnie. A ja wstałem i przed nią oraz przed całą swoją klasą, bez zająknięcia się, z pewnością w głosie, powiedziałem „Tak jestem tego pewien, pani Wiewiórko”. Od tamtej pory moja nieśmiałość odeszła w zapomnienie i nigdy już nie wróciła. — Tato, a czy te magiczne zaklęcia podziałają również na mnie? — dopytywał się Wiktor. — Oczywiście. Ta metoda jest uniwersalna i działa na każdego, kto ją stosuje. — To świetnie — w oku Wiktora tata dostrzegł nieznaczny błysk. — Wiesz, tato, właśnie wymyśliłem swoje własne zaklęcie: „Każdego dnia świetnie bawię się z przyjaciółmi, sprawiając radość sobie i im” — czy takie zaklęcie jest odpowiednie? — To najlepsze zaklęcie, jakie w życiu słyszałem — odpowiedział tata, biorąc syna w objęcia. — A teraz chodźmy już do domu. Mama bardzo się o ciebie martwi. Nie pozwólmy jej dłużej na nas czekać.
I ojciec z synem ruszyli do domu przez zielony las. A wśród zielonego listowia widać było tylko przemykające szybko rude kształty, które wkrótce zginęły gdzieś w odległych zaroślach.
Jeszcze tego samego dnia, przed położeniem się spać, Wiktor powtórzył swoje nowo wymyślone zaklęcie i to dwadzieścia razy. To samo zrobił rano, zaraz po przebudzeniu. A i w ciągu dnia powtarzał je za każdym razem, gdy sobie o nim przypomniał.
Zaklęcie to nie zaczęło działać od razu. Nie zaczęło działać w ciągu pierwszego tygodnia ani nawet w drugim tygodniu. Lisek był jednak wytrwały.
Powtarzał je wciąż i wciąż, wierząc, że przyniesie spodziewane rezultaty. I przyniosło.
Pewnego dnia, gdy Wiktor siedział na ławeczce, przed szkołą, podbiegł do niego jeden z borsuków i klepnąwszy go w ramie, zakrzyknął: — Berek!
Wiktor zerwał się z ławki i pognał za uciekającym Szymonem.
— Nigdy mnie nie złapiesz! — krzyczał Szymon, śmiejąc się i odwracając głowę w kierunku goniącego. — Berek. Mam cię! — Wiktor okazał się jednak odrobinę szybszy. Chwilę potem usłyszał kilka kolejnych wykrzykiwanych przez zwierzątka słów „Berek”. To kolejni przyjaciele włączali się do wspólnej zabawy. Ganiali się przez blisko godzinę i pewnie robiliby to jeszcze dłużej, gdyby po Wiktora nie przyszedł tata. — Muszę już iść do domu — powiedział Wiktor do przyjaciół. — Tata na mnie czeka. — Szkoda — powiedział Szymon. — Może jutro znowu pobawimy się w berka — dodał jego brat Bartek. — Świetny pomysł. A więc do zobaczenia jutro. — Pożegnał przyjaciół Wiktor. — Cześć! — zawołały inne zwierzątka chórem.
Tata przyglądał się tej scenie z lekkim uśmieszkiem. Poruszał swymi długimi wąsami, co oznaczało, że jest dumny ze swojego syna. — Chyba magiczna sztuczka zadziałała? — zapytał synka. — Tak, ale ja nazywam ją „Magią słów” — Wiktor chwycił tatę za łapkę i razem ruszyli do domu.
Nasz mózg jest wspaniałym narzędziem. Składa się z około biliona komórek nerwowych, z czego każda ma tysiące rozgałęzień. Cokolwiek robisz, cokolwiek czujesz lub myślisz, jest efektem łączenia się tych komórek, a następnie przekazywania impulsów elektrycznych.
Ludzki mózg ma wiele części, a każdej z nich przypisano inne zadanie. Najistotniejszy podział ze względu na sposób działania to ten na lewą i prawą półkulę. Właściwie nie mamy w głowie jednego, a dwa mózgi!
Żaden komputer na świecie nie jest tak wyspecjalizowany jak mózg małego dziecka. Zauważ, ile się zmieniło, odkąd przestałeś być dzieckiem. Ile nowych umiejętności nabyłeś, jak świetnie potrafisz odnaleźć się w większości sytuacji. Wyobrażasz sobie siebie z umiejętnościami pięciolatka? Byłoby ciężko.
Skoro więc posiadłeś tyle umiejętności, to czy to, co wiesz teraz, jest już wszystkim, czego się nauczysz? Oczywiście, że nie! Każdy człowiek jest genetycznie zaprogramowany do uczenia się, zdobywania nowych umiejętności i wiedzy. Pomyśl zatem, ile jeszcze się nauczysz. A przede wszystkim zastanów się, o ile więcej możesz osiągnąć, jeśli świadomie poprowadzisz ten proces i przyspieszysz go kilkukrotnie, rozwijając swój mózg i komunikację między dwiema półkulami.
Dwie półkule mózgowe, czyli dwa w jednym
Jak wspomniałem powyżej, głównym podziałem naszego mózgu jest podział na lewą i prawą półkulę. Te dwa mózgi nie są od siebie całkowicie oddzielone. Łączy je kłębek włókien nerwowych, tak zwane spoidło wielkie (corpus callosum), dzięki któremu obie półkule mogą przekazywać sobie informacje. Informacje przetwarzane przez lewą półkulę są logiczne, werbalne i analityczne, podczas gdy te przez prawą — emocjonalne, niewerbalne, kreatywne. Prawa półkula jest odpowiedzialna za podejmowanie decyzji, które mogą się wydawać nielogiczne, ale które, co ciekawe, są zazwyczaj trafne. To ona jest zaangażowana w większość wizualnych czynności. Niesamowicie ważna jest dobra komunikacja pomiędzy tymi dwiema półkulami, ponieważ dopiero wtedy możemy otrzymać pełny obraz otaczającej nas rzeczywistości.
Zostało wykazane, że kobiety mają większe spoidło wielkie, lepiej odczytują zatem mowę ciała i są bardziej empatyczne. Niektórzy naukowcy sugerują nawet, że właśnie ta lepsza komunikacja dwóch półkul u kobiet jest odpowiedzialna za tak zwaną kobiecą intuicję — potrafią one trafniej odczytywać informacje dotyczące czyjegoś zachowania i przetworzyć je w lewej półkuli, aby wyczuć czyjeś złe intencje.
Gdy poszliśmy do szkoły, nasz naturalny system pracy na obu półkulach został przerwany. System edukacji kładzie duży nacisk na wykorzystanie lewej półkuli. Do tego dzieci są często krytykowane przez rodziców i nauczycieli za bujanie w obłokach.
Nasze społeczeństwo stało się więc w dużej mierze ukierunkowane na wykorzystanie funkcji lewej półkuli mózgowej. Nie jest to oczywiście ani złe, ani dobre. Obie półkule są równie ważne. To, co należy poprawić, to przede wszystkim komunikację pomiędzy nimi, bo to dzięki temu nasz potencjał może być w pełni wykorzystany.
Zresztą sam w trakcie czytania tej książki zauważysz, w jak dużej mierze lewa półkula zawładnęła życiem codziennym, zarówno twoim, jak i naszego całego społeczeństwa. Jest to z pewnością w pewnym stopniu związane z historią. Niegdyś ludzie w wioskach pracowali od świtu do nocy, koncentrowali się na zapewnieniu bytu sobie i rodzinie, nie mając czasu na zwyczajne marzenia. Ci, którzy częściej używali funkcji swojej prawej półkuli, byli uważani za dziwaków śniących na jawie.
Również obecnie ceni się ludzi konkretnych i myślących logicznie. Różnica polega na tym, że teraz już wiemy, że rozwijanie swojej prawej półkuli wpływa na trafność decyzji lewej i zwiększa efektywność zarówno w życiu zawodowym, jak i osobistym (od kiedy zdano sobie z tego sprawę, w szkołach praktykuje się na przykład lekkie ćwiczenia fizyczne w trakcie lekcji, w biurach kładzie się większy nacisk na rozpoznawanie mowy ciała, organizuje wyjazdy integracyjne).
Osiągnięcia największych geniuszy były zdeterminowane przez ich umiejętność wykorzystywania w jednym czasie wielu partii mózgu, czyli właśnie synchronizacji. Idealnym przykładem takiego działania jest Albert Einstein (o którym jeszcze nieraz przeczytasz na kartach tej publikacji), który zasłynął jako wielki fizyk i matematyk, ale również jako wielki wizjoner (a są to funkcje dwóch różnych półkul!).
Zanim zaczniesz wykonywać jakiekolwiek ćwiczenie, uświadom sobie pozycję, z której startujesz. Chodzi o to, że możesz mieć już całkiem dobrze rozwinięte funkcje prawej półkuli mózgowej. Teraz tylko wystarczy wnieść świadomość w jej działanie oraz zharmonizować działanie całego mózgu.
Ta książka ma za zadanie przedstawić ci, w jaki sposób można wykorzystać ludzki mózg, nie zaś przedstawić dokładnie jego strukturę. Jednak jeśli interesuje cię kwestia jego budowy, serdecznie zachęcam do zapoznania się z literaturą fachową.
Ćwiczenia na synchronizację i pobudzenie półkul
Teraz przejdźmy do sedna tego rozdziału. Wiadomo, teoria stanowi dobry wstęp i może pomóc zdać sobie sprawę z pewnych procesów. Jednak nie zapominaj, że wiedza jest tylko trampoliną, dzięki której uzyskujemy rezultaty. Co z tego, że Albert Einstein potrafił wykorzystać swój mózg w taki, a nie inny sposób, jeśli ty nie potrafisz?
Nie przejmuj się tym. Ta książka jest po to, aby pokazać ci praktyczne sposoby, dzięki którym rozwiniesz swoją wyobraźnię. Do dzieła.
Magia kolorów
Kolory są nieodłączną częścią świata. Dostrzegamy to, obserwując naturę. Zabarwienie ciała jest w przyrodzie bardzo istotną sprawą, u zwierząt może nawet wyrażać pewne stany fizjologiczne, takie jak płodność, jadowitość i tym podobne. Motyle często wykorzystują moc kolorów do odstraszania ptaków oraz do maskowania. Zwierzęta takie jak kameleon ukrywają się na pniu drzewa lub pomiędzy liśćmi dzięki zmianie barwy swojego ciała.
Ludzie również wykorzystują kolory. Bardziej świadomie, na przykład w ruchu drogowym, mniej świadomie w opisywaniu swoich przeżyć oraz doznań — „ciemno to widzę”, „patrzę na świat przez różowe okulary” i tym podobne.
A jakie znaczenie mają dla ciebie kolory? Ile ich dostrzegasz, idąc do pracy czy do szkoły? Jaki mają na ciebie wpływ? Jaki jest twój ulubiony kolor? Odpowiedz sobie na te pytania w ramach krótkiej rozgrzewki.
Co uzyskasz, wykonując te ćwiczenia:
Zaczniesz dostrzegać więcej kolorów na co dzień.
Zyskasz umiejętność wyobrażania sobie kolorów, co wniesie życie i klarowność do twoich wizualizacji.
Bogatsze wizualizacje to jaśniejszy przekaz dla twojego mózgu, a co za tym idzie, szybsze osiągnięcie celów.
Żywe i kolorowe wizualizacje oddziałują pozytywnie na nasze emocje — poczujesz się radośniejszy i szczęśliwszy.
Pośrednim efektem mogą być bardziej kolorowe i żywe sny.
Postaraj się w tym momencie zauważyć wokół siebie wszystkie podstawowe kolory.
Rozejrzyj się: zacznij od niebieskiego. Nie ograniczaj się do zauważenia, że na przykład twój wazon jest niebieski. Postaraj się dostrzec różnice między kolorami. Ich odcień i intensywność. Wejdź w każdy kolor — poczuj go. Który z nich jest jaśniejszy, a który bardziej intensywny? Czym, poza nasyceniem, się różnią?
Co czujesz, gdy widzisz dany kolor? Może masz jakieś wspomnienia, które jesteś w stanie przywołać?
Zrób podobnie z każdym innym kolorem: żółtym, czerwonym, zielonym, białym, brązowym… Jest to bardzo ważne ćwiczenie na początek. W założeniu ma być także bardzo przyjemne i łatwe.
Następnie wybierz jeden kolor, zamknij oczy i wyobrażaj go sobie. Na początku możesz wyobrażać sobie jakiś przedmiot w tym kolorze. Na przykład gdy chcesz wyobrazić sobie czerwony, to pomyśl o czerwonym pomidorze. Jednak nie każdy pomidor jest w tym samym odcieniu. Jedne są bardziej czerwone, drugie mniej. Baw się kolorem w swojej głowie. Możesz wyobrazić sobie, że kolorujesz cały świat na jeden kolor.
Gdy masz problem z widzeniem kolorów w swojej wyobraźni, wróć do początku ćwiczeń. Wykonaj je bardziej szczegółowo i rzetelnie.
Rozbudowanie ćwiczenia. Kiedy następnym razem będziesz szedł do pracy lub na przystanek, zauważ wszystkie odcienie zielonego lub brązowego. Spójrz na niebo i jeśli są na nim chmury, zobacz, że każda ma nieco inny kolor. W jednym momencie skupiaj się tylko na jednym odcieniu. Gdy już to zrobisz, zacznij szukać różnic między danymi kolorami. Na początku zapytaj siebie o jasność i intensywność danego koloru. Czym właściwie różni się niebieski od zielonego? Tak, kolorem. Ale tym razem naprawdę zobacz tę różnicę, być może nawet poczuj lub usłysz.
Zastanów się, czy kolory wpływają na nasze zmysły smaku i węchu. Fakt takiej zależności jest wykorzystywany w przemyśle gastronomicznym. Zauważ, że często „jemy oczami”. Oczywiście ten proces ma wiele różnych uwarunkowań, jednak kolory odgrywają w nim znaczącą rolę. Często, widząc sam kolor owocu lub jakiejś potrawy, wiemy, czy będzie nam smakować. Stań się świadomy, w jaki sposób kolory wiążą się z pozostałymi zmysłami i wpływają na twoje życie.
Helen Keller, pisarka, od dziewiętnastego miesiąca życia była niewidoma i niesłysząca. Pomimo to nauczyła się mówić i czytać. Powiedziała kiedyś: „Używaj swoich oczu, jakbyś jutro miał stać się ślepy. Słuchaj muzyki głosów, pieśni ptaka, jakbyś miał jutro ogłuchnąć. Dotykaj każdego przedmiotu, jakbyś jutro miał być pozbawiony możliwości dotykania czegokolwiek. Wąchaj kwiaty i smakuj każdy kęs z prawdziwą radością, jakbyś jutro miał być niezdolny do wąchania lub smakowania czegokolwiek”.
Brakuje Ci celu w życiu?
Zdobądź ZA DARMO legendarnego ebooka Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu” Superumysł oraz Określony Cel Główny.
Wreszcie skupisz się na tym, czego naprawdę pragniesz.
Dowiesz się, na czym w rzeczywistości polega PLANOWANIE i jaką ma moc w realizacji Twoich celów.
Poznasz 4-stopniową formułę, która pozwoli Ci zająć się w życiu tym, co przynosi Ci najwięcej satysfakcji i zysków
Przedstawię proste metody, dzięki którym możesz rozwijać w sobie zdolność do lepszej obserwacji wszystkiego wokół i wewnątrz siebie, poprzez praktykowanie ćwiczeń na co dzień. Polecam na początku poćwiczyć wykonywanie wszystkich wymienionych zadań w zaciszu swojego pokoju. Pomyśl o sobie oraz o rozwoju swojej wyobraźni jako o podróży rakietą kosmiczną gdzieś na inną planetę.
Ty jesteś dowódcą statku, twoje wszystkie zdolności, wraz z wyobraźnią, są twoim sterowcem, razem z każdym elementem, który się w nim znajduje. Jeśli będziesz wykonywał ćwiczenia, twój statek będzie się stawał coraz lepszy. Będzie nowocześniejszy i funkcjonalny, będzie miał różnego rodzaju udogodnienia, które na pewno przydadzą się podczas twojej podróży. Proces pracy nad statkiem, jak już pisałem, przypomina sumienne wykonywanie ćwiczeń. Poświęć więc kilka godzin na zapoznanie się z nimi i zrobienie ich przynajmniej raz.
Z pewnością, jeśli wykażesz choć trochę zaangażowania, ćwiczenia będą dla ciebie bardzo łatwe. Jeśli nie masz motywacji, postaraj się uzmysłowić sobie bardzo dokładnie znaczenie ćwiczeń i tego, co mogą ci dać. Więcej o motywacji znajdziesz w rozdziale poświęconym celom.
Pamiętaj, że często najwięcej energii zużywamy na początku pracy z jakimś tematem. Tu może być podobnie. Ćwiczenia są jak start pojazdu — wtedy spala się najwięcej paliwa. Później statek kosmiczny lekko płynie w przestworzach. Podobnie będzie tu, jeśli dobrze wykonasz ćwiczenia i skupisz się na możliwościach, które ci oferują. Później wszystko przyjdzie niezwykle łatwo. Pamiętaj o efekcie kuli śnieżnej — wszystko zacznie się ze sobą łączyć i każde kolejne ćwiczenie będzie wpływało na następne, sprawiając, że twoje wizualizacje nabiorą niespotykanego do tej pory rozmachu. A to ulepszy sposób i jakość twojego życia. Do tego sam rozwój nie ustanie, gdy zdobędziesz swoje cele. Będzie ciągłym procesem samodoskonalenia. Te ćwiczenia nie są jednorazową próbą osiągnięcia celu. To inwestycja na całe życie. Raz sumiennie je wykonując, na zawsze wytwarzasz nowe połączenia między komórkami. Wiedz, że tak naprawdę liczy się tylko twoja świadomość, która czuwa nad każdym procesem, będącym częścią twojej rzeczywistości.
Pamiętaj — baw się tymi ćwiczeniami. Nic cię nie ogranicza. Stań się dzieckiem, które poznaje świat na nowo. W tym kryje się wielka moc, która popchnie cię do spełnienia marzeń.
Jak już pisałem, nie ma lepszego sposobu na zużytkowanie czasu poświęconego na dojście na uczelnię lub do pracy, spacerowanie po parku, bycie na zakupach. Stań się kolekcjonerem obrazów i dźwięków. Rób zdjęcia otoczeniu. Wykonuj podane ćwiczenia cały czas. Gdy słuchasz muzyki, wyobrażaj sobie jej treść. Gdy rozmawiasz z kimś, postaraj się dokładnie wizualizować to, co dana osoba chce ci przedstawić. Skup się na tonie jej głosu, mowie ciała. Poczuj dynamikę otoczenia. Nie muszę cię już przekonywać, że te ćwiczenia zmienią twoje życie. Nie tylko wtedy, kiedy medytujesz, lub je wykonujesz, ale na co dzień. Zaczniesz lepiej doświadczać świata, lepiej rozumieć innych ludzi.
Cały czas wizualizujesz coś w swojej głowie, twoja wyobraźnia działa prawie non stop. Dlaczego nie użyć jej zatem tak, aby jakość twojego życia diametralnie się poprawiła?
Przecież masz marzenia, wiesz, co trzeba robić, a mimo to nic nie robisz. Marnujesz czas. Marnujesz energię i pogrążasz się w marazmie.
Zróbmy mały przegląd powodów odwlekania. Wiem, że czytasz tę książkę, bo chcesz poznać rozwiązania. Jednak zanim do tego dojdziemy, najpierw musisz dobrze poznać wroga.
Odwlekanie jest jak bandzior czający się na powóz przejeżdżający przez las. Jeśli nic o nim nie wiesz, to nie masz pojęcia, w jaki sposób zaatakuje, gdzie i kiedy. Nie masz świadomości, czy tylko zabierze łupy, czy też może będzie wolał nie zostawiać żadnych świadków i wyrżnie wszystkich jak oszalały rzeźnik.
Gdy poznasz przyczyny odwlekania, twoja reakcja będzie bardziej świadoma. Będziesz wiedział, że zbliżasz się do „niebezpiecznej strefy” i warto złapać za rękojeść miecza.
Zatem do rzeczy. Oto powody odwlekania:
Natychmiastowa gratyfikacja. Siedzenie przed komputerem jest wygodniejsze niż bieganie. Przeglądanie maila jest przyjemniejsze niż praca nad projektem. Wypicie kawy przed pracą jest nagrodą za pracę, która jeszcze nie została wykonana. Po co masz się wysilać i czekać na efekty, skoro dobre emocje możesz mieć tu i teraz? Przecież wystarczy tylko kilka kliknięć i już czujesz się lepiej.
Brak konsekwencji. W szkole stał nad tobą nauczyciel. W pracy przez ramię zaglądał kierownik. Niestety, kiedy pracujesz na własny rachunek musisz pilnować się sam.
Będąc freelancerem, sam sobie jesteś sterem, wiatrem i okrętem, dlatego często zbaczasz z kursu. Przeglądasz blogi, oglądasz wideo na Youtube, przeglądasz Facebook, grasz w gry i robisz wiele innych rzeczy, zamiast zająć się pracą.
Nie dostajesz nagany, nie jesteś wzywany do szefa na dywanik, zatem twoje zachowanie nie jest w żaden sposób ukarane. Kara oczywiście przyjdzie w postaci słabych ocen lub marnych zarobków, ale na razie jest jeszcze jest poza twoim doświadczeniem.
Przeceniasz swoje możliwości. Wybacz, ale wcale nie jesteś taki dobry, jak sądzisz. Gdybyś rzeczywiście był, miałbyś zdecydowanie lepsze efekty.
Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Twoje wyniki są słabe (nieważne, czy w nauce, czy w biznesie), bo ty jesteś słaby.
Może myślisz sobie: „Dzisiaj będę się obijał i zabiorę się za to od przyszłego tygodnia. Będę na tym maksymalnie skoncentrowany. Jak już się zmobilizuję, to zrobię wszystko od A do Z”. Niestety w konfrontacji z rzeczywistością wygląda to zupełnie inaczej. Pamiętaj, że chwila obecna to też kiedyś była przyszłość.
Prawda wygląda tak, że skoro teraz nie potrafisz się zabrać za pracę, to w przyszłości będzie tak samo. Może nóż na gardle nieco cię zmobilizuje, ale zobaczysz, że i tak nie zdążysz ze wszystkim na takim poziomie, jakiego oczekujesz.
Powtórzę to jeszcze raz: przeceniasz swoje możliwości. Wcale nie jesteś taki dobry, jak myślisz, że jesteś, a najlepszym tego dowodem są twoje wyniki. Kropka.
Realizujesz nie swój plan. Niestety odwlekanie, przerywanie pracy i oddawanie się przyjemnościom jest domeną osób, które zdecydowały się podjąć jakąś pracę, ale nigdy nie odbyły konkretnej podróży w głąb siebie.
Wspinają się po drabinie, która oparta jest o niewłaściwą ścianę. Jeżeli wybrałeś kierunek studiów ze względu na panujące trendy, to mocno się na tym przejedziesz.
Robiąc coś naprawdę doskonale, bez względu na fach, zarobisz godziwe pieniądze. Są kucharze, którzy gotują w zajazdach przy drodze, a są i tacy, którzy gotują dla gwiazd ekranu. Są krawcowe, które całe życie będą skracać nogawki, i są projektanci, którzy za swoje kreacje biorą ogromne pieniądze. Tak samo z fryzjerami, ogrodnikami czy trenerami fitnessu.
Kiedy odkryjesz, co lubisz robić, w czym jesteś dobry i za co ludzie ci zapłacą, to sprawa odwlekania będzie zamknięta raz na zawsze.
Osobiście lubię mówić. Zawsze byłem gadułą. Jestem w tym dobry. Lubię także zdobywać nową, praktyczną wiedzę i testować ją na sobie. To poprawia jakość mojego życia. W ten sposób zmieniłem swoje nawyki, jestem w cudownym związku, wiem, jak rozwiązywać konflikty, jak szybko się uczyć i jak pracować produktywnie.
(…)
Kiedy odkryjesz swoje mocne strony i zrealizujesz zgodne z nimi cele (a to wcale nie jest takie proste), życie nabierze zupełnie innych barw. Doświadczysz szczęścia i cudownego uczucia zwanego spełnieniem.
Zajmij się tym tematem, żebyś nie obudził się jako sfrustrowany czterdziestolatek, który chciał być pisarzem, ale został prawnikiem, bo uległ presji ze strony rodziny.
Perfekcjonizm. Perfekcjonizm ma swoje dobre i złe strony. To, co produkujesz, będzie naprawdę wysokiej jakości, ale często będziesz poprawiał swoje projekty w nieskończoność.
Nagle pojawi się konkurencja, która wypuści swój produkt wcześniej i sprzątnie ci sprzed nosa najlepszą część tortu. Może będziesz lepszy, ale jak przekonasz ludzi do swojej oferty, skoro ich potrzeba już została zaspokojona?
Niestety dzisiaj nie jest aż tak ważne, kto jest lepszy, ale kto jest pierwszy. Warto spojrzeć na takiego giganta jak Microsoft.
Bill Gates wielokrotnie był krytykowany za techniczne błędy Windowsa. Strategia Microsoftu jest bardzo prosta: wypuszczamy produkt na rynek — ludzie zgłaszają błędy — wypuszczamy aktualizacje i uzupełnienia. Kto jak kto, ale Bill Gates chyba wie, co robi. W końcu facet przez długi czas był najbogatszym człowiekiem na świecie. Nawet dzisiaj, mając tylko udziały w Microsofcie, Bill podczas porannego mycia zębów zarobi więcej niż większość ludzi na świecie przez całe swoje życie.
Panowie Hewitt i Flett, autorzy książki Perfectionism: Theory, Research, and Treatment(4) twierdzą, że perfekcjonizm dzieli się na trzy zasadnicze kategorie:
a. Zorientowany na siebie — osoba sama sobie stawia wyśrubowane normy. Ma wysoką motywację do osiągnięcia perfekcji w tym, co robi. Wynika to z jej wnętrza. Sama ocenia pozytywnie bądź negatywnie swoje osiągnięcia.
b. Zorientowany na innych — to nic innego jak wymaganie od pracowników czy współpracowników perfekcyjnego działania. Często standardy wyznaczane przez człowieka z tak pojmowanym perfekcjonizmem są nierealistyczne.
c. Uwarunkowany społecznie — ten rodzaj perfekcjonizmu jest najbardziej dotkliwy. Jest to przekonanie, że inni ludzie (rodzina, współpracownicy, pracownicy,szefowie, klienci) mają wobec nas ogromne wymagania.
Osoba z takim podejściem czuje, że jej działania są nieustannie krytykowane. Wierzy, że otoczenie oczekuje od niej doskonałości.
Ludzie tak uwarunkowani nie czerpią przyjemności ze swojej pracy. Ciągle myślą, że to, co robią, nie jest wystarczająco dobre.
Badania potwierdzają, że perfekcjonizm niekoniecznie jest przejawem wewnętrznej potrzeby bycia najlepszym. Wynika znacznie częściej z presji zewnętrznej (która realnie niekoniecznie musi istnieć).
Kiedy prowadzę konsultacje lub szkolenia z efektywnej nauki, wymagam od podopiecznych przejścia przez „tor wyzwań” dla ich wyobraźni. Jest to powrót do dzieciństwa, gdzie wystarczył karton, kilka butelek, a reszta fabryki była namalowana w naszych głowach.
Zmuszam kursantów do zabawy wyobraźnią. Dorośli na początku mają z tym problemy. Dzieci radzą sobie lepiej, ale zauważam, że z roku na rok coraz młodsze roczniki nie radzą sobie z tworzeniem żywych, barwnych i nacechowanych emocjami wizualizacji. Kursanci na początku wstydzą się dzielić tym, co sami stworzyli.
Dlatego pierwszą rzeczą mocno podkreślaną na kursie jest przekonanie: „Zrób źle — ale zrób”. Od razu nie będziesz miał takich skojarzeń jak ja, bo ja tematem zajmuję się od lat. Na początku nie będziesz też tak dobrym pisarzem jak Stephen King, Harlan Coben, Andrzej Sapkowski czy Terry Pratchett.
Myślę, że warto sobie zaszczepić to podejście. Pozwala ono ruszyć z miejsca, nawet jeśli uważasz, że nie jesteś zbyt dobrze przygotowany, albo że to, co zrobiłeś, nie jest wystarczająco dobre. Wypuść z rąk — zbierz opinię — popraw — wypuść ponownie.
Strach i niepewność. Odwlekasz podjęcie działania, bo jest to dla ciebie coś nowego. Coś, czego rezultatu nie potrafisz przewidzieć. Lęk przed nieznanym to nieco większy temat, dlatego poświęcę mu osobny rozdział.
(4) 4 G.L. Flett, P.L. Hewitt, Perfectionism. Theory, Research, and Treatment, Washington 2002.
Przeanalizowałem setki maili, jakie otrzymałem od ludzi, którzy mają problem z odkładaniem na później. Przeprowadziłem wiele rozmów i moim zdaniem odwlekanie można podzielić na trzy zasadnicze segmenty. Z pewnością któryś z nich pasuje do ciebie. Gorzej, gdy zgadzają się wszystkie trzy, ale i z tym możesz sobie poradzić.
Odwlekanie terminowe. Najprościej rzecz ujmując: masz wykonać zadanie na określony termin. Zwlekasz z podjęciem działania tak długo, jak tylko się da.
Kiedy nieuchronnie zbliża się termin oddania raportu/projektu/pracy zaliczeniowej, wchodzisz na zupełnie nowe obroty. Skupiasz się maksymalnie i jakimś cudem dajesz radę. Niestety tego typu działanie jest dość ryzykowne, ponieważ przyjmujesz, że nic nie zakłóci twojej pracy.
Jednak pamiętaj, że życie ma głęboko gdzieś, czy masz jutro ostateczny termin, czy nie. Nagle możesz dowiedzieć się, że złodziej włamał się do twojego samochodu albo ktoś z twojej rodziny miał poważny wypadek.
Może też być tak, że twój najlepszy przyjaciel przyjedzie ze skrzynką wódki, chcąc świętować narodziny syna. I co? Wyprosisz go?
Powiesz: „Stary, no fajnie, ale wiesz, ja jutro mam oddać raport”. Spojrzy wtedy na ciebie i powie: „Ten raport, o którym wspominałeś trzy miesiące temu? Jeszcze tego nie zrobiłeś? Ty skończony złamasie!”.
On może użyć ostrzejszych słów i wiesz co? Będzie miał rację. Miałeś trzy miesiące, ale nic z tym nie zrobiłeś.
Odwlekanie osobiste. Z tym rodzajem odwlekania zmaga się ogromna liczba moich klientów. Problemy, jakie pojawiają się w tym obszarze, to np.:
Wykonywanie pracy, której nienawidzisz.
Lęk przed założeniem własnej działalności lub rozpoczęciem czegoś całkiem nowego.
Odwlekanie rozwiązania problemu. Ktoś jest nieśmiały, ale nic z tym nie robi. Daje wiarę temu, że zwyczajnie już taki jest.
Problemy, jakie pojawiają się w tym obszarze, to marzenia, aspiracje i inne szeroko rozumiane zmiany życiowe. To są sprawy najlepiej znane tylko i wyłącznie tobie. Nie mają żadnych ustalonych z góry terminów, więc nie uznajesz tego za odwlekanie.
Odwlekanie małych spraw. Podobno po tym, jak człowiek załatwia małe sprawy, poznasz, jak zachowa się w sprawach wielkiej wagi. Coś w tym jest.
Te małe sprawy, które odwlekamy, to np. sprzątanie mieszkania, telefon do kogoś z rodziny, umówienie się z dentystą na konkretny termin itp.
Wiesz, chodzi o naprawdę drobne zadania. Zwykle wygląda to tak, że zastanawiasz się przez chwilę: „Zrobić to czy nie zrobić?”. Po tym początkowym wahaniu postanawiasz daną rzecz odłożyć na bok. Pojawia się niechęć do doświadczenia zmęczenia. Uciekasz od najmniejszego dyskomfortu.
W której z powyższych kategorii najczęściej popełniasz błędy? Sprawy związane z realizacją zadań na określony termin? Czy te dotyczące życiowych zmian i codzienności?
Innym aspektem myślenia i otwartego umysłu jest nasze zaprogramowanie poprzez enkulturację. „Enkulturacja” to uczone słowo na określenie wszystkiego, czego uczymy się od naszego kulturowego otoczenia od chwili naszych narodzin. Te wpływy pochodzą z całej kultury, w której żyjemy, od naszych przyjaciół, ludzi, których spotkaliśmy, rodziny (a przede wszystkim rodziców), naszych kontaktów z władzami (nauczycielami, policjantami, urzędnikami itd.)… Czyli praktycznie od każdej osoby, rzeczy czy miejsca, z którymi mieliśmy w życiu do czynienia.
To naprawdę sporo wpływów, a wszystkie one programują naszą psychikę, nasz umysł w jakiś sposób, tak że stajemy się kimś innym, niż jesteśmy naprawdę. Enkulturacja wywołuje w nas liczne uprzedzenia, antypatie, irracjonalne skłonności, a także wiarę, że pewne rzeczy są „złe” albo „dobre”, nie dlatego, że takie są, tylko dlatego, że „tak nas życie nauczyło”.
Enkulturacja oczywiście ma też swoje istotne zalety, bo dzięki niej możemy żyć w społeczeństwie, nie podejmując co chwilę trudnych i wymagających długich deliberacji decyzji, tylko czyniąc wiele rzeczy w miarę automatycznie. Jednak w wyniku naszej enkulturacji niemal wszyscy spośród nas mają skłonność do zamykania się na wiele możliwości, nieeksplorowania wielu możliwych, a potencjalnie korzystnych dróg postępowania, ponieważ bezmyślnie określamy je jako „złe”.
Nasze zaprogramowanie przez enkulturację, szczególnie to najwcześniejsze, w dzieciństwie, przez naszych rodziców i resztę rodziny, było oczywiście przeważnie dokonane w dobrej wierze i miało na celu nauczyć nas funkcjonować w naszej kulturze, społeczności, w tym rodzaju życia, jakie dla nas przewidywano. Część z tego była czyniona świadomie, a część nie. Dużą część z tego, co nasi rodzice robili z nami, robili po prostu dlatego, że ich rodzice tak postępowali z nimi. Jako dzieci zazwyczaj to akceptowaliśmy, jako nastolatki buntowaliśmy się przeciw temu… Potem zaś tak samo czynimy z własnymi dziećmi, ponieważ skoro w końcu wyszliśmy na ludzi, to widać rodzice mieli jednak rację.
Powtórzmy – znaczna część tego programowania jest konieczna, byśmy byli bezpieczni, zdrowi i mogli istnieć wśród ludzi. Inna jednak jego część, także zazwyczaj spora, stanowi po prostu balast dla naszych myśli i hamulec dla naszej kreatywności. To ona zamyka nasz umysł, nie pozwalając podejmować rozsądnych decyzji, nie pozwalając na istotne zmiany, utrzymując nas w przywiązaniu do nie najlepszej przyszłości, ponieważ boimy się ryzyka i nowości. Kiedy pozbędziesz się tej negatywnej części swego zaprogramowania, otwierasz drzwi do wielu nowych możliwości, a tym samym – do sukcesu.
Wiele z tego psychicznego zaprogramowania jest całkiem łatwe do rozpoznania. Każdy z nas ma w głowie nagraną taśmę z tego rodzaju programami. Czy nigdy nie łapiesz się na tym, że zaczynasz brzmieć jak Twoja własna matka? Albo powtarzać zdania, które lubił powtarzać Twój dziadek? Albo reagować na coś w dany sposób tylko dlatego, że „to jest właśnie jedyny prawidłowy sposób reakcji na takie coś”? Albo odczuwać do czegoś niechęć, ponieważ zawsze ją odczuwałeś? To wszystko są właśnie te zaprogramowane taśmy.
Zaprogramowanie powoduje przywiązanie do przyszłości – lub raczej przywiązanie do zaprogramowania dokonanego w przeszłości. Takie przywiązanie powoduje negatywne myśli i wypowiedzi, niepotrzebne samoograniczenia w działaniu, nieadekwatne reakcje na wydarzenia. A często także psychiczny przymus podobania się każdemu bez różnicy i tego, by zawsze być „grzecznym chłopczykiem” czy „grzeczną dziewczynką”, choćbyśmy mieli już własne prawnuki. Żadna z tych rzeczy nie sprzyja otwartości umysłu i z pewnością nie przyczyni się do osiągnięcia wymarzonych celów.
To, co sam o sobie mówisz. Oto parę drobnych przykładów tego, co sami o sobie potrafimy mówić – w myślach albo głośno. Są to takie jakby etykietki, które sami sobie przyklejamy, i które nas naprawdę niesamowicie ograniczają:
Nie jestem dość dobry do tej pracy.
Nie jestem dość atrakcyjny, by ta dziewczyna ze mną się umówiła.
Jestem zbyt nieśmiały.
To mi się nigdy nie udaje (albo jeszcze dużo gorsza wersja: „To mi się nigdy nie uda”).
Mój ojciec miał rację. Nigdy nic wielkiego nie osiągnę.
Nie powinienem za wiele oczekiwać od życia. Jak człowiek jest w porządku, nie stanie mu się krzywda. A jeśli się szarpie i mu się nie udaje, to dopiero wychodzi na głupka!
W ten sposób sami sobie przyklejamy metki z negatywnymi ocenami, które nas następnie niesamowicie ograniczają. A przecież to tylko drobna część tego, co złego na swój własny temat potrafi, w ciągu choćby jednej doby, powiedzieć całkiem normalny, psychicznie zdrowy i ogólnie w porządku człowiek!
Brakuje Ci celu w życiu?
Zdobądź ZA DARMO legendarnego ebooka Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu” Superumysł oraz Określony Cel Główny.
Wreszcie skupisz się na tym, czego naprawdę pragniesz.
Dowiesz się, na czym w rzeczywistości polega PLANOWANIE i jaką ma moc w realizacji Twoich celów.
Poznasz 4-stopniową formułę, która pozwoli Ci zająć się w życiu tym, co przynosi Ci najwięcej satysfakcji i zysków
Większość tych samoumniejszających stwierdzeń pochodzi bezpośrednio z naszego zaprogramowania. Poniekąd to zadziwiające, jak niewielu ludzi na tym najlepszym ze światów naprawdę lubi samych siebie! I naprawdę nie jest to sprawa wesoła, ponieważ to, co ci ludzie o sobie mówią, tak samo niezawodnie definiuje ich rzeczywistość, jak i ich samych. Jest to bowiem nic innego, niż…
Samospełniające się proroctwo — kiedy mówisz, że czymś jesteś, stajesz się tym!
Takie samospełniające się proroctwa, zazwyczaj pochodzące z bardzo wczesnego zaprogramowania, powodują zwątpienie we własne możliwości i lęk za każdym razem, gdy chce się podjąć ryzyko albo komuś czy czemuś zaufać. W takich wypadkach samospełniające się proroctwa ściągają Cię wstecz, do strefy Twego psychicznego bezpieczeństwa, a potem utrzymują w bezpiecznym zamknięciu. Niczym tamte mustangi w zagrodzie. Utrzymują one także Twe oczekiwania – wobec siebie, wobec innych, wobec świata – na niskim poziomie, chroniąc Cię wprawdzie w pewnym sensie przed możliwością rozczarowania, ale przede wszystkim – ograniczając Twój potencjał, Twoje zdolności i Twoje szanse. Nie pozwalają Ci w ogóle zwracać uwagi na „zwariowane pomysły”, które mogą być drogą do wymarzonego sukcesu. W końcu – jeśli Twoi rodzice nigdy by czegoś takiego nie brali pod uwagę, to dlaczego Ty miałbyś brać? Prawda?
Potrzeba, by mieć zawsze słuszność. Jest to symptom enkulturacji, z reguły przejęty od jakiejś osoby mającej na Ciebie duży wpływ, na przykład kogoś z rodziców. Niezależnie od wszystkiego, po prostu zawsze musisz mieć rację! Zostałeś w tym względzie zaprogramowany tak silnie, że to się już stało odruchem warunkowym. Będziesz się więc kłócił, aż całkiem zsiniejesz na twarzy. Czy czasem zastanawiałeś się po takiej kłótni, po co Ci to w ogóle było? Przecież sam przedmiot sporu nie miał większego znaczenia, a poza tym sam dostrzegałeś, że Twój przeciwnik ma sporo dobrych argumentów. Cóż, to właśnie jeden ze skutków negatywnej enkulturacji. I akurat to nie przyczyni Ci wielu nowych przyjaciół, sam zresztą na to wpadniesz, jeśli się chwilę zastanowisz.
Aby mieć otwarty umysł i osiągać swe cele, trzeba wyrzec się tej potrzeby, by zawsze mieć rację. Wyrzec się trzeba także samoograniczających wypowiedzi (na głos i w myślach) i w ogóle wszelkiej negatywności, która powstrzymuje Cię przed osiąganiem celów i odnoszeniem sukcesów.
Ćwiczenia
Z pewnością nie zdołasz wypracować otwartego umysłu bez pewnej ilości pracy. Dlatego przy końcu każdego rozdziału znajdziesz ćwiczenia, które Ci pomogą w Twym przedsięwzięciu. Bądź w nich tak uczciwy, jak tylko możesz, w końcu robisz to dla siebie samego. Nie martw się też wynikami, bo nikt poza tobą ich nie ujrzy. Z rzeczy materialnych przyda Ci się zeszyt, taki formatu A4, w którym będziesz prowadził dziennik swej pracy nad sobą. W przyszłości bardzo Ci się takie względnie metodyczne zapiski przydadzą, zresztą – wyniki tych ćwiczeń są Ci potrzebne do wykonania ćwiczeń z następnych rozdziałów.
Ćwiczenie 1 — Zbadaj własne myśli
Przyjrzyj się swojej obecnej życiowej sytuacji i sukcesowi, którego osiągnięcia pragniesz.
Zapisz w swym dzienniku swoje cele (jeśli masz ich kilka, wybierz dla potrzeb tego ćwiczenia tylko jeden i używaj go do wszystkich ćwiczeń w tej książce).
Zrób sobie na papierze kilka kopii tabeli ukazanej na następnej stronie.
Przez następnych siedem dni (nie przeskakując żadnego z nich!) notuj wszelkie swe negatywne myśli, wypowiedzi i działania w pierwszej kolumnie tej tabeli. Notuj je niezależnie od tego, czy w tej chwili uważasz, że przeszkadzają Ci w osiągnięciu Twego celu, czy też nie. Użyj tak wielu kartek z tą tabelą, ilu będziesz potrzebował. Z początku z pewnością nie uchwycisz wszystkiego, ale z biegiem tygodnia z pewnością zaczniesz wyłapywać coraz więcej własnych negatywnych myśli, wypowiedzi i działań.
Ćwiczenie 2 — Wpływ zaprogramowania
Korzystając z tabeli z ćwiczenia 1, zrób następujące rzeczy:
Dla każdego „negatywnego” zjawiska (myśli, wypowiedzi, działania) umieszczonego w pierwszej kolumnie tabeli określ, czy wzięło się ono z zaprogramowania (a jeśli tak, to od kogo konkretnie) oraz jak naprawdę mogłeś do tej sytuacji doprowadzić.
Następnie określ, za pomocą jakich wypowiedzi na temat samego siebie (bezwiednie) utrzymujesz to negatywne zaprogramowanie w stanie aktywności we własnym życiu oraz dlaczego czujesz potrzebę, by mieć w tej sprawie rację. Rozpocznij każde takie stwierdzenie od słów: „Jeśli nie mam racji, to…”. Na następnej stronie zobaczysz przykład wypełnionej tabeli, co powinno Ci pomóc zrozumieć, o czym mówimy.
Kiedy już wykonasz wszystkie ćwiczenia zawarte w tej książce, możesz jeszcze odczuć potrzebę powrócenia do ćwiczeń 1 i 2 – aż do czasu, gdy stwierdzisz, że ilość i siła Twych negatywnych myśli, wypowiedzi i czynów zdecydowanie się zmniejszyła. A zatem nie pozbywaj się tych dwóch ćwiczeń ze swego dziennika!
Zobacz przykład wypełnionej tabeli:
Fragment pochodzi z książki „Zmień swoje myśli”, której autorem jest Alan Falcone.
W tej chwili chcę ci przedstawić jedną z najprostszych metod walki z prokrastynacją. To pięć bazowych punktów, które często wystarczają, żeby mocno ruszyć do przodu. Wiadomo — sprawa sprawie nierówna, ale istnieje schemat, który obejmuje większość problemów.
Wybierz ważne zadanie. Nie ma sensu zbyt długo nad tym siedzieć. Tak naprawdę dokładnie wiesz, co powinno być już dawno załatwione, ale nie jest.
Wybierz coś, co jest naprawdę bardzo istotne. Ukończenie tego zadania musi być dla ciebie niezwykłym przeżyciem.
Zacznij od tego dzień. Spraw, by jak największą część tego zadania załatwić jak najwcześniej. Przed pracą, szkołą, sprawdzeniem poczty i Facebooka.
Chcesz zrzucić na wadze, ale nie masz kiedy ćwiczyć? Wstań pół godziny wcześniej i zaaplikuj sobie poranną gimnastykę. To samo z nauką słówek, nauką programowania, pisaniem książki czy podnoszeniem kompetencji zawodowych.
Zachowaj prostotę. Ludzie na siłę komplikują zadanie po to, żeby móc od niego uciec. Nie znam twoich problemów, ale mogę się założyć, że do rozpoczęcia projektu nie potrzebujesz zbyt wielu narzędzi i rozwiązań.
Zacznij tu, gdzie jesteś i z tym, co masz. Naprawdę wiem, co piszę, bo sam zaczynałem ze swoim biznesem od zera. Nie miałem pieniędzy, tradycji biznesowych w rodzinie ani mentora.
Wierz mi — nawet jeżeli masz 50 zł w portfelu, to jest dobry początek. To twoja pierwsza cegiełka do wspaniałego pałacu.
Widzisz, do napisania książki nie potrzebujesz nic, poza notatnikiem.
Aby zrzucić zbędne kilogramy, nie potrzebujesz suplementów, karnetów na siłownię ani specjalistycznego sprzętu. Na początek wystarczy spacer.
Spacer nie wymaga żadnego sprzętu, pozwala spędzić czas z bliskimi i… uwaga, uwaga — jest za darmo!
Nie komplikuj, OK?
Zacznij. Zrób cokolwiek choćby przez 10 minut. Nic nie poprawiaj, nie edytuj, nie rozważaj. Po prostu działaj. Jeśli za długo się nad czymś zastanawiasz, to po pierwsze, pojawiają się wątpliwości, a po drugie, szukasz dróg na skróty, co nie zawsze jest dobrym rozwiązanie.
Nagroda. Na późniejszych etapach nagrody nie są konieczne, bo wiesz, że pracujesz w imię wyższych wartości. Jednak na początku walki z odwlekaniem musisz traktować siebie jak treser w cyrku trenuje foki. Foka zakręci piłkę na nosie i dostanie rybkę. Tygrys przeskoczy przez obręcz, a otrzyma kawałek krwistego steku.
Myślisz, że na nas to nie działa? Grubo się mylisz. Uwielbiamy nagrody i wcale nie muszą to być nagrody materialne. Czasami wystarczy uznanie, uśmiech, poklepanie po plecach i oświadczenie: „Odwaliłeś kawał dobrej roboty!”.
Mało tego — kiedy sam czujesz, że się napracowałeś i twoje działania nie zostały w żaden sposób docenione, to poczujesz się źle. Brak nagrody, choćby w postaci uznania, wiele osób potraktuje jako karę i przy następnym projekcie wykażą się znacznie mniejszym zaangażowaniem.
Skoro już wybrałeś zadanie i zrobiłeś pierwszy mały krok do przodu, zafunduj sobie małą nagrodę. To może być kawa, ciekawa książka, artykuł, odcinek serialu czy cokolwiek innego, co sprawi ci przyjemność.
Od tego się wszystko zaczyna. Zatem zanim przejdziemy do szczegółów, sprawdź powyższą strategię.
Jednak natura wyposażyła Cię w jeszcze jeden „instrument” do kierowania emocjami, do którego masz dostęp w każdym momencie.
Jest nim Twoje ciało.
Niewiele osób zdaje sobie świadomie sprawę z tego, jak wiele można zyskać dzięki odpowiedniemu pokierowaniu swoim ciałem.
Obserwując zachowania większości z nas, można odnieść wrażenie, iż ten obszar jest wyjątkowo zaniedbany. Zdecydowanie więcej czasu poświęcamy na zabiegi kosmetyczne niż na ćwiczenia sportowe. Aby poprawić sobie humor, częściej w biegu „łapiemy coś na ząb”, zamiast wziąć serię głębokich, przeponowych oddechów. Tymczasem ciało to znakomity „instrument”, którym możemy skutecznie posługiwać się, aby kierować swoim nastrojem, emocjami, a nawet umiejętnościami. Jedyne, co trzeba robić, to nauczyć się wykorzystywać je, a nie pozwalać, aby ono wykorzystywało Ciebie.
Ponieważ od teoretyzowania skuteczniejsze są przykłady i własne doświadczenie, chcę, abyś teraz wyobraził sobie następującą sytuację, z którą być może miałeś już kiedyś do czynienia. Zróbmy sobie razem mały, niecertyfikowany test inteligencji emocjonalnej.
Wyobraź sobie, że za Tobą idzie osoba załamana i zrezygnowana. Czy możesz powiedzieć, jak wygląda? (Odpowiedzi udzielaj na głos lub w myślach, ważne, abyś je pamiętał.) Zaczynamy:
Jej głowa i ramiona są podniesione czy opuszczone?
Oczy skierowane są w górę czy w dół?
Na twarzy maluje się uśmiech czy raczej ma ściągnięte brwi?
Idzie szybkim i dynamicznym krokiem czy raczej powoli, powłócząc nogami?
Oddycha pełna piersią czy jej oddech jest krótki i niepełny?
Jeżeli odezwie się, będzie mówić głośno i stanowczo czy raczej cicho i niepewnie?
Czy Twoje odpowiedzi były zbliżone do poniższych: „Jej głowa i ramiona są opuszczone, ciało zgarbione. Wzrok utkwiony w chodniku. Ma ściągnięte brwi. Idzie wolno. Oddycha płytko. Mówi cicho”. Gratulacje, w Akademii Szybkiej Diagnozy Emocji zdałeś test na 5. Jeżeli uda Ci się odpowiedzieć poprawnie na kolejne pytania, masz szansę na 6!
Wyobraź sobie, że po drugiej stronie tej samej ulicy idzie szczęśliwy i pewny siebie człowiek sukcesu. Jak wygląda? Czy jego wygląd i zachowanie jest podobne do poprzedniej osoby czy odwrotne?
Jeżeli uważasz, że jego głowa i ramiona są wysoko, oczy patrzą przed siebie, mówi pewnym siebie głosem, idzie pewnie i szybko, oddycha pełna piersią, to masz 6!
Ruch
To była oczywiście zabawa, ale zauważ, że Twoje odpowiedzi były właściwe. Skąd to wszystko wiesz? Być może odpowiesz: „Bo wiem” albo „To intuicja” bądź „Widziałem takich ludzi”. Nieważne dlaczego; ważne, że w większości przypadków potrafisz właściwe odczytywać zachowanie. Czasy, kiedy ludzie uważali, że ciało i umysł to dwa odseparowane od siebie systemy, zaczynają mijać bezpowrotnie. Ogromy wpływ ma zarówno umysł na ciało, jak i ciało na umysł. To więc, jak się zachowujemy, wpływa na stan emocjonalny oraz warunkuje fizyczne zdrowie.
ZADANIE
Część I
Stań przed lustrem i zacznij sobie opowiadać coś, co dla jest Ciebie całkowicie nieinteresujące, nudne, coś, do czego nie masz żadnego przekonania. Obserwuj, jak się zachowujesz. Zwróć uwagę na:
Ton i tempo mowy (szybkie, wolne).
Postawę (zgarbiony, wyprostowany).
Mimikę.
Pozycję ciała.
Oddech (wysokość głębokość, szybkość).
Gesty.
Część II
Tym razem zacznij sobie opowiadać coś, w co wierzysz, co uwielbiasz, co Cię rozpala i pasjonuje. Obserwuj swoje zachowanie:
Ton i tempo mowy (szybkie, wolne).
Postawę (zgarbiony, wyprostowany).
Mimikę.
Pozycję ciała.
Oddech (wysokość, głębokość, szybkość).
Gesty.
Zwróć uwagę na różnice. Potem proś o częste informacje zwrotne. Dzięki temu dowiesz się, jak zachowujesz się pełen energii, entuzjazmu i pasji, a jak wygląda Twoje zachowanie, kiedy uchodzi z Ciebie cała para. Zauważ, że każda odczuwana emocja wpływa na sposób, w jaki się poruszasz!
Oddech
Skoro empirycznie przekonałeś się, jak duży wpływ na nasze emocje ma ciało, proponuję, abyś zapoznał się z kilkoma niezwykle interesującymi fragmentami artykułów publikowanych w książkach i pismach medycznych, które cytuję poniżej:
„Pierwszego odkrycia dokonał laureat Nagrody Nobla dr Otto Warburg, dyrektor Fizjologii Komórki Instytutu Maxa Plancka w Berlinie. Udowodnił, że kluczowym uwarunkowaniem dla rozwoju raka jest niedostatek tlenu na poziomie komórkowym”1.
„Brak tlenu ewidentnie odgrywa istotną rolę w przemianie komórki zdrowej w rakową”2.
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem te informacje, postanowiłem zapoznać się bliżej z tym, jaki wpływ na nasze zdrowie i życie ma oddech. Przecież nasze życie rozpoczyna się wraz z pierwszym wdechem powietrza i kończy głębokim wydechem, a pomiędzy nimi nieprzerwanie wdychamy i wydychamy powietrze setki milionów razy. Oddech, podobnie jak bicie serca, jest niezbędnym elementem życia. Dlatego — zanim przyjrzymy się, jak efektywnie go wykorzystywać — podam trzy znamienne fakty:
80% wdychanego z powietrzem tlenu zużywa mózg.
Do oddychania wykorzystujemy średnio 1/20 spośród 750 milionów pęcherzyków płucnych.
Przez układ wydalniczy usuwamy z naszego organizmu około 10% zbędnych substancji, przez skórę — 20%, a wraz z oddechem — aż 70%!
Anthony Robbins podaje, że dr Jack Shields, limfolog z Santa Barbara w Kalifornii, prowadził badania nad wpływem oddychania na system odpornościowy. Przy użyciu umieszczonych wewnątrz ludzkiego ciała kamer odkrył, że głęboki przeponowy oddech stymuluje oczyszczanie układu limfatycznego. Dzięki temu organizm usuwa toksyny nawet 5 razy szybciej niż normalnie3.
Tlen odgrywa istotną rolę w tworzeniu się komórek rakowych oraz w powstawaniu innych chorób. Czy zauważyłeś, że osoby, które od lat czynnie uprawiają amatorski sport, rzadziej chorują i niezwykle rzadko zapadają na raka?
Nasze ciało zbudowane jest z miliardów komórek, tworzących tkanki i organy. Jego stan zależy od stanu zdrowia komórek, z których jest zbudowane. Te zaś potrzebują odpowiedniej ilości substancji odżywczych. Za ich transport odpowiada układ krwionośny, którego główną „pompą” jest serce. Z kolei do usuwania zbędnych i szkodliwych dla organizmu substancji oraz płynów, będących efektem przemiany materii na poziomie komórkowym, służy układ limfatyczny.
Nie trzeba nikogo przekonywać, co wiąże się z odkładaniem się substancji toksycznych wokół ścianek komórek. To prosta droga do poważnych schorzeń. Układ limfatyczny — cztery razy dłuższy od krwionośnego — zawiera białe ciałka krwi, które chronią cały organizm, oczyszczając go. Płyn limfatyczny zabiera ze sobą proteiny krwi, martwe komórki oraz toksyczne produkty przemiany materii i przepływa przez węzły chłonne, gdzie wszystkie te substancje (z wyjątkiem protein krwi) są neutralizowane i niszczone. Gdyby układ ten przestał funkcjonować, człowiek zmarłby w ciągu 24 godzin z powodu zatorów protein krwi i nadmiaru płynów wokół komórek.
Niestety, w przeciwieństwie do układu krwionośnego, limfatyczny nie posiada własnej „pompy”. Jej rolę przejęły: oddech oraz ruch spowodowany pracą mięśni. Zatem jedynym sposobem, aby limfa mogła poruszać się, jest głębokie oddychanie i ruch. Aby mieć zdrowy układ krwionośny z efektywnym systemem odpornościowym, trzeba oddychać głęboko i wprawiać w ruch swoje mięśnie, tak aby stymulować system limfatyczny. Nie chodzi o forsowanie organizmu intensywnymi ćwiczeniami. Wystarczy, że na początek zaczniesz głęboko oddychać, a natychmiast poprawi się proces oczyszczania organizmu, gdyż głęboki, przeponowy oddech zwiększa szybkość usuwania toksyn nawet 5-krotnie.
To m.in. dlatego joga tak wiele uwagi przykłada do głębokiego oddychania. Zresztą nie tylko ona czy medytacja, ale większość technik relaksacyjnych oraz sztuk walki podkreśla wagę właściwego oddechu.
Zapewne słyszałeś kiedyś radę: „Weź głęboki oddech i uspokój się”. Czy zauważyłeś, że ludzie zdenerwowani oddychają szybko i płytko, a później, aby się uspokoić, zapalają papierosa i mocno się zaciągają? O metodach oddechu można by napisać osobną książkę. Tutaj skupimy się na kilku najważniejszych technikach. Niektóre z nich sprawią, że zaczniesz od razu czuć się lepiej, inne dadzą wymierne efekty dopiero po dłuższym okresie stosowania.
Jak oddychać? Najlepiej nosem, co wynika z jego budowy. Powietrze wdychane nosem zostaje poddane procesowi oczyszczenia, nawilżenia i ocieplenia, podczas gdy wdychane ustami wpływa bezpośrednio do płuc. Wdychanie powietrza ustami jest swego rodzaju „deską ratunkową” dla organizmu i powinno być stosowane tylko wówczas, gdy niemożliwe (lub niewystarczające) jest oddychanie nosem.
Wybrane techniki oddechowe
Pamiętaj, aby w ciągu dnia jak najczęściej zwracać uwagę na sposób oddychania i świadomie oddychać przeponą, wciągając powietrze nosem. Siła oddechu jest nieprawdopodobna. Oddech potrafi leczyć zarówno ciało, jak i psychikę. Jednak moim celem nie jest przekazanie Ci całej wiedzy na temat oddychania, dlatego zachęcam do zapoznania się z literaturą na ten temat oraz do kontaktu z nauczycielami, którzy pomogą Ci rozwinąć tę umiejętność, tak ważną, a tak bardzo zaniedbywaną przez większość z nas. Oddychaj zdrowo i ruszaj się jak najczęściej, bo życie to ciągły ruch i — jak mawiała moja prababcia — „jeszcze zdążysz odpocząć, będziesz miał na to całą wieczność”.
Ćwiczenia oddechowe
Rady: Większość ćwiczeń wymaga liczenia, ale zamiast liczyć w myślach: „1, 2, 3…”, możesz położyć obie dłonie na udach i unosić po kolei palce lewej, a następnie prawej ręki, np. zaczynając od kciuka i kończąc na małym palcu.
Dla bezpieczeństwa ćwiczenia zostały ułożone według zwiększającego się poziomu trudności.
Wydech
Funkcja: Uspokaja serce i rytm oddechu oraz oczyszcza płuca.
Wykonanie: Usiądź wygodnie, rozluźnij mięśnie twarzy, pozwól sobie przez chwilę zapomnieć o kłopotach dnia codziennego, one nie uciekną. Stan rozluźnienia poznasz po tym, że na twarzy pojawi się łagodny uśmiech. Pozwól, aby powietrze z Twoich płuc wypływało spokojnie przez usta i aby towarzyszył temu ledwie słyszalny dźwięk: haaaaaaaaaa… Ma on być cichy, równy, nie świszczący ani chrapliwy. Kiedy poczujesz, że nie masz w płucach powietrza, weź spokojny wdech nosem (przeponą) i ponownie wydychaj w ten sam sposób. Powtórz cykl 7–8 razy.
Można wykonywać to zadanie klika razy w ciągu dnia.
Cisza
Funkcja: Odpręża, wprowadza wewnętrzny spokój i równowagę. Poprawia czujność i koncentrację, prostuje sylwetkę, zwiększa przepływ energii. Codziennie praktykowanie ćwiczenia poprawia postawę, łagodzi bóle kręgosłupa i pleców.
Wykonanie: Usiądź wygodnie. Odpręż się. Zacznij świadomie powoli rozluźniać ciało — od głowy przez ramiona, plecy, pośladki, do ud. Pamiętaj, aby przez cały czas wykonywania ćwiczenia Twoje plecy były proste, a głowa nieznacznie pochylona do przodu. Zamknij oczy i skoncentruj się na oddechu. Wdychaj powietrze nosem, uaktywniając przeponę. Oddychaj łagodnie, powoli i tak cicho, aby tego nie usłyszeć. Najpierw obserwuj, jak unosi się Twój brzuch. Podczas wdechu nabieraj tyle powietrza, ile naturalnie potrzebujesz. Nie wysilaj się, nie ingeruj w ten proces, po prostu obserwuj. Podczas wydechu pozwól powietrzu swobodnie wypływać z płuc. Nie zatrzymuj go. Wydech ma trwać tak długo, aż Twój organizm sam upomni się o kolejny wdech. Wykonuj to ćwiczenie przez 5 minut.
Jakie obserwacje poczyniłeś? Gdzie są napięcia w Twoim ciele? Jak wygląda Twoja postawa? Gdzie znajduje się głowa?
Równowaga
Ćwiczenie to jest podobne do oczyszczania dróg oddechowych, lecz różni się pewnymi szczegółami, co sprawia, że pełni inne zadanie.
Funkcja: Obniża poziom kortyzolu — hormonu stresu. Przywraca równowagę emocjonalną, uspokaja, odpręża, usuwa stres. Idealne przed snem!
Wykonanie: Usiądź prosto na krześle, obie stopy postaw płasko na podłodze. Rozluźnij się, szczególnie na poziomie ramion i pleców. Lewą rękę umieść na lewym kolanie, a kciukiem prawej zamknij prawą dziurkę nosa. Lewą dziurką wykonaj głęboki, spokojny wdech. Teraz palcem serdecznym prawej ręki zamknij lewą dziurkę, a prawą otwórz i powoli, spokojnie wykonaj wydech. Znów zamknij prawą dziurkę kciukiem i wykonaj wdech, a wydech lewą. Ćwicz tak, powtarzając tę czynność.
Po ćwiczeniu odpręż się i rozluźnij.
Aby ćwiczenie było efektywne, powinno być wykonywane minimum przez 15 minut, najlepiej 20.
Energia
Funkcja: Oczyszczenie, stymulacja układu odpornościowego, podniesienie poziomu energii. Idealne tuż po przebudzeniu. Doskonale usuwa złe samopoczucie, spowodowane nadmiarem alkoholu.
Wykonanie: Oddychasz w systemie 1–4–2. Wciągaj powoli powietrze nosem, poczynając od przepony pozwalając powietrzu powoli pomieszczać się do klatki piersiowej.
Biorąc wdech, licz do 6 (1).1. Zatrzymaj powietrze w płucach, licząc do 24 (4 razy 2. tyle ile wdech). Powoli wypuszczaj powietrze ustami, licząc do 12 3. (2 razy tyle, ile wdech).
Najlepiej wykonywać takie oddechy w kolejnych dziesięciu seriach. Jeżeli należysz do osób, które nie uprawiają czynnie sportu i spędzają wiele godzin w pozycji siedzącej, Twój organizm może być niedotleniony. Dlatego w trakcie ćwiczenia mogą wystąpić różne typowe objawy, takie jak lekkie zawroty głowy, ziewanie, chęć śmiechu. Często pojawia się też chłód i lekkość w kończynach. Po kilku minutach od zakończenia serii tych oddechów dostrzeżesz zaś inne objawy. Twój umysł stanie się jaśniejszy, wzrok ostrzejszy, możesz zacząć dostrzegać rzeczy, których do tej pory nie widziałeś itp. Często pojawia się chęć do aktywności fizycznej, a w wypadku odczuwania uprzednio głodu — brak łaknienia.
Ćwiczenie to, wykonywane 2 razy dziennie, daje możliwość oczyszczenia organizmu z toksyn i dotlenienia mózgu. Dodaje sił i energii do działania. Podnosi potencjał witalności, oczyszcza kanały energetyczne i usprawnia oddychanie komórkowe.
Wahadło
Funkcja: Idealnie koi cały układ nerwowy. Błyskawicznie uspokaja i odpręża. Powoduje rozluźnienie mięśni twarzy, w związku z czym zmarszczki się wygładzają.
Wykonanie: Wyobraź sobie wahadło, kołyszące się w lewo i w prawo. Kiedy dochodzi do najwyższego punktu, zwalnia, na ułamek sekundy zatrzymuje się, po czym zmienia kierunek ruchu. I tak w lewo i w prawo przez cały czas.
W ten sam sposób ma wyglądać Twój oddech. Wykonujesz przeponowy wdech nosem, odliczając przy tym 3 sekundy. Kiedy będziesz przy trzeciej, zmień kierunek i zacznij wydychać powietrze nosem, tak aby swobodnie wypływało z Twojego ciała przez następne 3 sekundy. Kiedy będziesz przy trzeciej sekundzie, zmień kierunek i zacznij znów wdychać powietrze. Powtarzaj ten cykl. Ważnym jest, aby nawet przez chwilę oddech nie został zatrzymany. Oddech ma być płynny, rytmiczny, a wdech i wydech równej długości.
Długość faz oddechu możesz zwiększać do 5, 6, 8 sekund itd. Zależy to od Twojej kondycji. Ćwiczenie jest znakomite. Gorąco je polecam. Zaraz po 2–3 minutach pojawiają się efekty.
Istnieje bardzo wiele ćwiczeń oddechowych. Jeżeli będziesz chciał pogłębić znajomość technik oddechowych, proponuję poszukać nauczyciela, który zademonstruje ich wykonywanie.
1 N. Altman, Oxygen Healing Therapies, Rochester 1998.
2 H. Goldblatt, Induced malignancy in cells…, „Journal of Experimental Medicine” 1953, nr 97(4).
3 J.W. Shields, Limph, Lymph Glands, and Homeostasis, „Lymphology” 1992, nr 25(4).
Po zimie, która dla wielu jest czasem stagnacji, lenistwa i psychicznego doła spowodowanego brakiem słońca oraz krótkim dniem, wiosna jest dla wielu prawdziwym wybawieniem. Można, a nawet trzeba się do niej przygotować. W jaki sposób?
1. Zacznij od siebie
Wiesz, jak ważne jest Twoje nastawienie, by wykonać w życiu kolejny, ważny krok? Zacznij od uporządkowania swoich spraw oraz głowy, która musi być wolna od problemów, zagadek i niedopowiedzeń. To czas na podjęcie decyzji, wewnętrzną metamorfozę oraz zmianę nawyków. Spisz listę postanowień, przeorganizuj swoje życie. Kiedy słońce coraz częściej świeci za oknem, będzie Ci łatwiej wprowadzić go także więcej do swojej codzienności.
2. Zweryfikuj postanowienia noworoczne
Rachunek sumienia przed kolejnymi wyzwaniami to podstawa. Po co planować kolejne tygodnie i wyznaczać sobie cele, skoro nie ruszyłeś poprzednich postanowień? Jeśli nie udało Ci się schudnąć, wrócić do formy, zdrowiej się odżywiać – wróć do tego i zacznij pracować nad swoją silną wolą. Wypracowanie nawyków nie trwa trzech dni, ale przekonasz się, że warto.
Brakuje Ci celu w życiu?
Zdobądź ZA DARMO legendarnego ebooka Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu” Superumysł oraz Określony Cel Główny.
Wreszcie skupisz się na tym, czego naprawdę pragniesz.
Dowiesz się, na czym w rzeczywistości polega PLANOWANIE i jaką ma moc w realizacji Twoich celów.
Poznasz 4-stopniową formułę, która pozwoli Ci zająć się w życiu tym, co przynosi Ci najwięcej satysfakcji i zysków
Zapewne nie raz tłumaczyłeś sobie, że teraz na pewno będziesz się zdrowo odżywiać. Tryb życia, masa problemów na głowie, brak czasu to tylko niektóre wymówki, przez które to się nie udawało. Przesilenie wiosenne będzie powodowało zmęczenie i znużenie, ale odpowiednia dieta pomoże Ci to przezwyciężyć. To co jesz ma wpływ na Twoje samopoczucie, dlatego nie lekceważ tego tematu.
4. Zrób przegląd swojej szafy
Zima kojarzy nam się z ciemnymi i ponurymi kolorami, a wiosna z wszechobecną tęczą. Tak właśnie powinna wyglądać Twoja garderoba. Zaszalej z ubiorem i daj się ponieść wiosennej energii. To nie tylko napędzi Cię do działania, ale także nastroi pozytywnie. Kolory mają wpływ na otoczenie i zobaczysz, że Twoje promienne podejście do życia pozytywnie odbije się na innych.
5. Zacznij się ruszać!
Kiedy na zewnątrz wszystko zaczyna kwitnąć i budzić się do życia, weź przykład z przyrody i znajdź motywację do walki o zgrabną sylwetkę oraz lepsze samopoczucie. Na początku możesz zacząć od spacerów, zabawy z dziećmi, a z czasem wdrażać jazdę na rowerze czy bieganie. Za lepszym wyglądem pójdzie także zwiększona pewność siebie, więcej energii i rozładowany stres. Dużo ruchu to wiele korzyści, dlatego zamiast szukać wymówek, znajdź w szafie ciuchy do treningu i zadbaj o siebie!
Tak naprawdę to, co jest ważne to, żeby po prostu znaleźć taką strategię. Ja w swojej książce „Otrzep kolana i biegnij” bardzo szczegółowo opisuję strategię, którą Brian Tracy w jednej ze swoich książek nazwał „Maksimum osiągnięć”.
To jest dwunastoetapowy system realizowania celów – bardzo fajny system pokazujący, jak krok po kroku możesz go przejść, jak krok po kroku z niego korzystać.
Sam popatrz:
Weźmy „na tapetę” przykład, którym łatwiej zobrazujemy cały model: „Chcę mieć swój dom”.
1. ROZWIŃ W SOBIE PRAGNIENIE
Być może powiesz, że to oczywiste – każdy cel ma przecież swój początek w pragnieniu. Sęk jednak w tym, byś NAPRAWDĘ czegoś pragnął. Masz pragnąć tego ponad wszystko, tak jakby zależało od tego Twoje życie. Niech to będzie Twoje marzenie – marzenie tak wielkie, że nic nie będzie w stanie Cię powstrzymać przed jego realizacją.
Czyli nie wystarczy tylko marzyć o własnym domu, trzeba go pragnąć. Jak tlenu, jak wody, to musi być Twoje „must have”!
2. ROZWIŃ W SOBIE WIARĘ
Jeśli nie uwierzysz, że coś naprawdę może się stać, realizacja Twojego celu może okazać się karkołomna. Twoje myśli mają potężną moc – na pewno nie raz przekonałeś się już, że wystarczy, że o czymś pomyślisz, a po chwili się to dzieje. Działa to także w drugą stronę – jeśli zamiast na wymarzonym efekcie będziesz skupiać się na trudnościach, przeszkodach czy wymówkach, jeśli nie uwierzysz, że jesteś w stanie je pokonać, nie spodziewaj się cudów.
Zatem, musisz uwierzyć, że jesteś w stanie to zrobić. Właśnie TY. Zaufanie do siebie i wiara w swoje możliwości to podstawa!
3. ZAPISZ TO, CZEGO CHCESZ
A jeśli nie lubisz pisać – narysuj, wytnij, wymodeluj. Chodzi o to, żeby zmaterializować cel, który na razie istnieje tylko w Twoich myślach. Bardzo ważne jest natomiast, by opisywać swoje cele i pragnienia w formie dokonanej – nie pisz „chciałbym”, napisz „zrobiłem to”. Nie ma tu miejsca na wątpliwości!
Zatem, niech myśli zostaną przelane na papier. Zapisz dokładnie jak ma wyglądać Twój dom, ile ma mieć pokoi, jaki kolor ścian. Dokładnie to spisz. Albo na kartkę wklej dokładne zdjęcie swojego celu.
4. SPORZĄDŹ LISTĘ KORZYŚCI
No dobrze, czyli masz cel i ponad wszystko pragniesz jego realizacji. Ale co dokładnie Ci on da? Jakie korzyści Ci przyniesie? Załóżmy, że chcesz rzucić palenie. W tym przypadku korzyści są oczywiste, ale skup się na nich i nie pozwól sobie o nich zapomnieć. Pamiętaj, że kiedy rozstaniesz się z papierosem, będziesz mieć lepszą cerę, skończą się zadyszki i pokasływania, Twoje ciuchy przestaną śmierdzieć dymem, a Ty zaoszczędzisz 400 zł miesięcznie. Świadomość tych korzyści znacznie wzmocni Twoją wytrwałość.
Zrób zatem listę wszystkich korzyści, jakie wynikają z posiadania własnego domu. Grillowanie, ogród, przyjęcia ze znajomymi, miejsce na siłownię… To wszystko zmobilizuje Cię jeszcze bardziej do osiągnięcia Twojego celu.
5. OKREŚL SYTUACJĘ WYJŚCIOWĄ
Sprecyzuj, na czym obecnie stoisz. Określ, co konkretnie chcesz zmienić. Wróćmy do przykładu z paleniem – zamierzasz rzucić ten nałóg? Uświadom sobie, ile papierosów dziennie wypalasz, ile wydajesz na nie pieniędzy. Musisz wiedzieć, skąd startujesz i dlaczego obrałeś dany cel. To pomoże Ci wystartować!
Jaki jest Twój start, kiedy zaczynasz poważnie myśleć o swoim domu? Ile masz oszczędności, czy możesz spieniężyć swoje mieszkanie, czy możesz otrzymać kredyt, jeśli taką drogę wybierzesz?
6. OKREŚL OSTATECZNY TERMIN
Twój mózg to przebiegły organ. Jeśli nie sprecyzujesz, kiedy konkretnie planujesz osiągnąć zamierzony cel, nie przekonasz go do zmian. Bez precyzyjnego terminu realizacji Twojego celu niełatwo będzie Ci go osiągnąć. Deadline to świetna motywacja! Im bardziej szczegółowy, tym lepiej. A co jeśli niezależnie od Twoich starań nie uda Ci się go dotrzymać? Wyznacz nowy i się nie rozleniwiaj. Grunt to działać!
Jaką datę sobie stawiasz na to, żeby wejść przez próg własnego domu? Za ile miesięcy, lat? Kiedy dokładnie?
7. STWÓRZ LISTĘ PRZESZKÓD
Być może napotkasz na swojej drodze ludzi, którzy za wszelką cenę będą się starali Ci udowodnić, że nie uda Ci się osiągnąć Twojego celu. Świetnie! Wysłuchaj, co mają do powiedzenia i zanotuj ich uwagi na liście potencjalnych przeszkód, na które możesz trafić, a potem przestań zawracać sobie tymi osobami głowę. Choć musisz wierzyć w realizację Twojego celu, to dobrze jest mieć świadomość trudnych momentów, których możesz doświadczyć po drodze. W ten sposób o wiele łatwiej będzie Ci się z nimi rozprawić.
Zatem, co przeszkodzi Ci, aby mieszkać w swoim domu? Może brak finansów, może brak działki budowlanej, a może to Ty jesteś przeszkodą i Twoje przekonania?
8. OKREŚL INFORMACJE DODATKOWE
Zwracaj uwagę na wszystko, co może wiązać się z realizacją Twojego celu. Także na to, czego nie doświadczasz teraz, ale być może doświadczysz w przyszłości. Zastanów się, co może Ci pomóc i zrób niezbędne sprawdzenie tematu. W przypadku rzucania palenia mogą okazać się pomocne artykuły, porady innych ludzi czy przegląd specjalistycznych leków wspomagających ten proces.
A jeśli chodzi o Twój dom? Może katalog z projektami Ci się przyda? A może porównanie cen w składach budowlanych? Spisuj wszystko, potem będzie jak na wagę złota.
9. ZNAJDŹ LUDZI POMOCNYCH
Z reguły bywa to dużo trudniejsze, niż znalezienie malkontentów, którzy będą powątpiewać w realizację Twojego celu, tym bardziej miej zatem na uwadze, że to bardzo istotny krok. Pomocni ludzie wyróżniają się zdrowym poczuciem wartości – czują się ze sobą dobrze, Twój sukces ich zatem nie przeraża. To właśnie oni wesprą Cię w trudniejszych chwilach i skutecznie zmotywują Cię do działania.
Kto z Twoich znajomych mieszka w domu? Kto go zbudował? Ta osoba może stać się dla Ciebie ogromnym wsparciem!
10. SPORZĄDŹ PLAN
Część osób drży z przerażenia na sam dźwięk tego słowa, ale uwierz, plan jest bardzo pomocny. To dzięki niemu będziesz wiedział, co robić dalej i zauważysz swoje postępy. Wystarczy choćby ogólny zarys, który pomoże Ci zrozumieć, czego tak naprawdę chcesz i jakie etapy Cię do tego zaprowadzą.
Zatem, od czego zaczniesz? Jakie będą kolejne kroki. Zapisz wszystko bardzo precyzyjnie. Projekt domu, działka budowlana, potem jak po sznurku kolejne kroki!
11. UŻYJ WIZUALIZACJI
Wizualizacja to modny ostatnimi czasy termin i nic w tym dziwnego, potrafi bowiem ona zdziałać naprawdę wiele. O co konkretnie chodzi? Najzwyczajniej w świecie zobacz oczami wyobraźni siebie po osiągnięciu celu. Chcesz schudnąć dziesięć kilo? Ujrzyj w myślach tę wersję siebie. Zobacz, jakie nosisz ubrania, jaki rozmiar wybierasz w sklepie, ciesz się swoim widokiem w lustrze i komplementami. Wizualizuj jak najwięcej, a w pewnym momencie odkryjesz, że naprawdę stałeś się osobą z Twoich wyobrażeń.
Wyobraź sobie , jak chodzisz po swoim domu, jak czujesz ciepło kominka, jak pachną kwiaty w wazonie. Poczuj to wszystko i zobacz. To wielkie wsparcie!
12. PODEJMIJ DECYZJĘ, ŻE NIGDY SIĘ NIE PODDASZ
To tak naprawdę kluczowy krok na Twojej drodze do realizacji celu. Bez niego nic nie osiągniesz. Jeśli w pewnym momencie sobie odpuścisz, cały Twój wysiłek pójdzie na marne. Nieważne, jak będzie trudno, nieważne, ile razy coś Ci nie wyjdzie. Ważne, aby po każdym niepowodzeniu po prostu nadal podążać ścieżką, którą dla siebie wybrałeś i wierzyć, że się uda. Bo musi się udać!
Przecież Twój dom to Twój cel!
ĆWICZENIE
Wyznacz swój cel. Użyj 12-etapowego systemu stawiania celów. Przejdź go ze swoim celem krok po kroku, zapisz wszystkie szczegóły i postanowienia, a następnie skutecznie realizuj plan!
Prostota, prostota, prostota! Zaprawdę powiadam ci: niech twe sprawy będą proste jak jeden, dwa, trzy i tak do stu lub tysiąca… Szczęście nasze bowiem jest proporcjonalne do ilości rzeczy, bez których możemy się obejść. Henry David Thoreau
Po co być minimalistą?
Minimalizm to sposób na ucieczkę od nadmiaru, jakim żyje dzisiejszy świat: konsumpcjonizmu, przedmiotów materialnych, bałaganu, obowiązków, dystrakcji, hałasu, a nawet długów. Jest sposobem na powstrzymanie się od tego, co nie jest w życiu prawdziwie istotne, po to, by można było skupić się na tym, co dla nas ważne, co nadaje naszemu życiu sens i czyni nas szczęśliwymi.
Czy minimalizm nie jest nudny? Czy nie powoduje uczucia pustki?
To powszechnie panujące, aczkolwiek błędne, przekonanie, że życie minimalisty wygląda jak życie tybetańskiego mnicha, że jest puste, sterylne i nudne. Wcale tak nie jest, choć oczywiście może tak być — jeżeli tylko zdecydujesz się kroczyć w tym kierunku. Osobiście nie zachęcam do takiego minimalizmu. Zamiast tego, po prostu oddalmy od siebie to, co zbędne, by przygotować miejsce na to, co daje nam największą radość. Usuńmy rozpraszacze, by móc stworzyć coś niesamowitego. Redukujmy zobowiązania, by więcej czasu spędzać z ukochanymi osobami. Unikajmy hałasu, by skoncentrować się na naszych myślach oraz naszej sferze duchowej. W rezultacie minimalizm prowadzi do większej ilości szczęścia, spokoju, wewnętrznej równowagi i radości, ponieważ zrobiliśmy na te emocje miejsce w naszym życiu.
Na czym polega życie minimalisty?
W skrócie, jest to pozbycie się wszystkiego, czego nie potrzebujesz oraz z czego nie korzystasz, by uzyskać proste, czyste i pozbawione „gratów” środowisko, a także by uprościć własne życie. Jest to egzystencja bez obsesji na punkcie przedmiotów materialnych czy robienia zbyt wielu, przesadnie złożonych, rzeczy. To używanie prostych narzędzi, posiadanie minimalnej garderoby, niewielu przedmiotów osobistych i tzw. lekkie życie, nieodbijające się zbytnio na środowisku naturalnym.
Jakie korzyści płyną z bycia minimalistą?
Jest ich naprawdę wiele. Mniej stresu, mniejsze koszty, mniej długów, mniej sprzątania. Więcej czasu i miejsca na tworzenie, na życie z bliskimi. Więcej spokoju, więcej czynności, które kochasz robić. Więcej czasu na poprawę zdrowia i kondycji fizycznej. Życie w ten sposób jest także w większym stopniu zrównoważone i łatwiejsze w organizacji. A to dopiero początek zalet…
Jak wygląda plan dnia minimalisty?
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, ale minimalista definitywnie skupia się na tym, żeby robić mniej, ale za to same istotne rzeczy; nie rozpycha swojego grafiku banałami — o ile takowy prowadzi; nie rozprasza swojej uwagi porozmieszczanymi dookoła przedmiotami. Dzięki skupieniu się na jednym, najistotniejszym w danym momencie zadaniu, znacznie zwiększa swoją produktywność. Niektórym udaje się nawet praca od zadania do zadania, a inni po prostu ustalają swoje cele każdego ranka.
Jakich zasad muszę przestrzegać, by zostać minimalistą?
Nie ma ustalonego zestawu reguł. Nie ma idealnego sposobu, jedynej drogi. Trzeba starać się żyć prostym życiem, bez niepotrzebnych rzeczy, bez dystrakcji, marnotrawstwa i bałaganu. Jest to po prostu oszczędne, pozbawione długów życie, w zgodzie z naturą i przy zachowaniu równowagi.
Brakuje Ci celu w życiu?
Zdobądź ZA DARMO legendarnego ebooka Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu” Superumysł oraz Określony Cel Główny.
Wreszcie skupisz się na tym, czego naprawdę pragniesz.
Dowiesz się, na czym w rzeczywistości polega PLANOWANIE i jaką ma moc w realizacji Twoich celów.
Poznasz 4-stopniową formułę, która pozwoli Ci zająć się w życiu tym, co przynosi Ci najwięcej satysfakcji i zysków
Czy aby zostać minimalistą muszę być również wegetarianinem lub weganinem?
Oczywiście, że nie. Jakkolwiek wierzę, że wegański czy wegetariański styl życia jest zgodny z filozofią minimalistyczną, to jednak możesz jeść mięso, jeżeli chcesz. Minimalista w przypadku odżywiania stara się jeść przede wszystkim naturalnie, bez zbytniego obrabiania jedzenia przed spożyciem, jak również nie lubi się przejadać.
Czy nie zaprzeczasz sam sobie, twierdząc, że jesteś minimalistą, posiadając jednocześnie iMaca, duży dom i szóstkę dzieci?
Jak wspominałem, do minimalizmu nie prowadzi jedyna słuszna droga. Każdy musi znaleźć swoją ścieżkę i moja wcale nie musi odzwierciedlać minimalistycznej filozofii żadnego innego człowieka. Nigdy nie uważałem siebie za idealnego minimalistę — nieustannie dążę do osiągnięcia tego stanu, ale cały czas znajduję coś, co mogę ulepszyć. Jakkolwiek mam przedmioty, z których posiadaniem inni minimaliści mogą się nie do końca zgadzać, cały czas nad sobą pracuję. Poza tym, nie mogę nie wspomnieć o wpływie szóstki moich dzieci na mój minimalizm. W tym wypadku trudno jest wszystko uprościć, zrezygnować z absolutnie każdej zbędnej rzeczy, być ekologicznym i jednocześnie mieszkać w małym domku. Nie mam nic na swoją obronę, ale mam za to wyjaśnienie dla tej sytuacji: dzieci urodziły mi się, zanim w moim życiu zaistniało dążenie do adaptacji filozofii minimalistycznej, a także pojawiały się w trakcie jej wdrażania. Spowodowało to, że moja filozofia życiowa ewoluowała i zmienia się nawet teraz, zatem nie mogę napisać, że od zawsze byłem minimalistą. Przykładem tej ewolucji jest moja niedawna decyzja o zostaniu weganinem.
Jak by nie było, nie wyrzucę przecież dzieci z domu tylko dlatego, że zaadaptowałem w swoim życiu nową filozofię — byłoby to nieetyczne. Co więcej, ani trochę nie żałuję, że je mam — są najlepszym, co mnie spotkało w życiu! Poza tym, upraszczając moje życie, mogę spędzać z nimi więcej czasu.
Podsumowując, uważam, że nawet z szóstką dzieci, adaptacją weganizmu, kupowaniem mniejszych ilości rzeczy, świadomością dóbr i energii pochodzących z natury, posiadając jedno auto, którym rzadko jeżdżę, więcej spacerując i żyjąc najlepiej, jak potrafię w zgodzie z tą filozofią… zużywam mniej zasobów naturalnych niż przeciętny obywatel rozwiniętego kraju. Nie jest to usprawiedliwianie faktu posiadania szóstki dzieci, ale udowodnienie, że mój prywatny minimalizm nie jest tak odległy od kanonicznego.
Prostota stanowi najwyższe osiągnięcie. Gdy zagrało się ogromne ilości nut, a potem jeszcze więcej, tym, co stanowi ukoronowanie kunsztu, jest właśnie prostota. Fryderyk Chopin
Fragment pochodzi z książki „Minimalizm” Leo Babauty.
Co było w szkole? — mama kaczka w ten sposób zwracała się do Zuzi, niemal każdego dnia po powrocie z pracy. — Nic szczególnego. No po za tym całym planowaniem. — Planowaniem? — mama nagle zainteresowała się tematem. Zaprzestała krzątaniny po kuchni i usiadła obok córki. — Opowiesz mi o tym? — Pani mówiła nam, że w życiu bardzo ważne jest planowanie różnych czynności. A poza tym, powiedziała coś, czego do końca nie rozumiem. — Tak, a co to takiego? — Pani powiedziała, że najważniejszą rzeczą w życiu jest to, aby stawiać sobie cele — tu Zuzia zrobiła przerwę i spoglądając na mamę, wykrzywiła swój żółty dziobek w grymasie niezadowolenia. — Wiesz, mamo, ja nic z tego nie rozumiem.
— To nic, skarbie. Jeśli chcesz, to spróbuję ci to wytłumaczyć po swojemu. Co ty na to? — Wspaniale, mamo! — wykrzyknęła zadowolona Zuzia. — No dobrze, ale najpierw powiedz mi dokładnie, co na ten temat mówiła pani nauczycielka. — Pani powiedziała, że cele to tak jakby marzenia, tylko że zapisane na kartce papieru. Powiedziała również, że zapisanie celu jest jedną z najważniejszych czynności, jakie należy zrobić, aby zrealizować własne marzenia. Ale ja nie jestem w stanie pojąć, jakie znaczenie ma to, że zapiszę swój cel. Przecież równie dobrze mogę je wypowiedzieć, a potem zapamiętać, tak aby pozostało w mojej głowie. To nawet prostsze, no nie? — To, co mówiła wam nauczycielka, jest naprawdę ważne i w całości się z nią zgadzam. Spróbuję ci to wyjaśnić, w prosty sposób. — Mama chwilę pomyślała, a potem zaczęła tymi słowami: — Pamiętasz bajkę o zaczarowanej studni życzeń? Zuzia kiwnęła głową. — W tamtej bajce małe kaczuszki odnalazły magiczną studnię. Kiedy podchodziły i wrzucały monetę, mogły wypowiedzieć swoje pragnienia, a studnia je spełniała. Jeśli sobie dobrze przypomnisz, aby znaleźć tę studnię, małe kaczuszki przemierzyły niemal cały świat wzdłuż i wszerz, a w dodatku, aby do niej dotrzeć, kierowały się specjalną mapą i wskazówkami wielkiego czarodzieja. Tak naprawdę była to tylko bajka. Nie istnieje żadna studnia życzeń znajdująca się na krańcu świata. Nie ma także żadnej mapy, która by do niej prowadziła. Nie znajdziesz również czarodzieja, który by wskazał ci do niej drogę.
Na twarzy małej kaczuszki nagle pojawił się smutek. Prawdopodobnie Zuzia wierzyła w istnie nie takiej magicznej studni spełniającej życzenia. Tymczasem mama powiedziała właśnie, że była to tylko opowiastka dla dzieci. Mama oczywiście dostrzegła zawiedzioną minkę córeczki, więc podjęła opowieść: — Prawda, kochanie, jest taka, że takie magiczne studnie istnieją. Ale wcale nie na samym końcu świata. One znajdują się w każdym z nas. Każdy ma swoją magiczną studnię życzeń, która spełnia tylko jego życzenia. Nie trzeba mieć żadnej mapy ani nie potrzeba pomocy czarodzieja. Nie potrzeba długotrwałej wędrówki, aby ją znaleźć. Wystarczy jedynie poprosić, a ona spełni każde twoje życzenie. W dodatku nie musisz do niej niczego wrzucać. Nie potrzebujesz żadnych monet. Spełnianie marzeń jest całkowicie darmowe. — Mamo, czy to, co mówisz, to prawda?! — Zuzia słuchała mamy jak zaczarowana. — Oczywiście że to prawda — mama pogładziła kaczusię po skrzydełkach i po główce. — Każdy ją ma, ale nie wszyscy zdają sobie sprawę z jej istnienia. Niektórzy przeżywają całe swoje życie, nie wiedząc, że ją mają. Takie zwierzęta są zazwyczaj bardzo nieszczęśliwe. — Czy to znaczy, że wystarczy, iż wypowiem życzenie i moja studnia je spełni? — dopytywała Zuzia. — W sumie to tak — podjęła dalsze wyjaśnienia mama. — Już samo wypowiedzenie życzenia sprawia, że studnia zaczyna jego realizację. Jednak jej prawdziwa potęga zostaje uruchomiona dopiero wtedy, gdy zawrzesz z nią umowę. A taka umowa jest ważna dopiero wtedy, gdy zostanie zapisana na kartce papieru. Kiedy sformułowane życzenie zostanie zapisane, nic na świecie nie jest w stanie przeszkodzić twojej studni życzeń, aby je zrealizowała. — Aha, to po to jest to całe zapisywanie celów! — wykrzyknęła nagle Zuzia. — Teraz zaczynam to wszystko rozumieć. Tylko że nasza pani mówiła jeszcze o jakichś zasadach „jak formułować nasze cele”. Ale ja niewiele z tego zapamiętałam. Czy ty, mamo, wiesz coś na ten temat? — Oczywiście, kochanie. Każdy, kto chce realizować swoje cele, musi znać te zasady. — Mama spojrzała znacząco na swoją córkę. — Te zasady nie są trudne, ale większość zwierząt nie ma o nich pojęcia lub o nich zapomina. Wtedy formułują życzenia w sposób niewłaściwy i zamiast spełnionych marzeń dostają nędzne ochłapy lub wręcz porażki. — Ale dlaczego studnia życzeń robi im takie psikusy? — Zuzia była zaskoczona. — To nieładnie z jej strony. — To nie jest złośliwość studni ani jej chęć zrobienia psikusa. Ona zawsze spełnia dosłownie to, o co ją prosisz. Jeśli zapiszesz nieodpowiednie życzenie, to właśnie takie zostanie spełnione — nieodpowiednie. — Czy wyjaśnisz mi, mamo, te zasady i podasz odpowiednie przykłady? Może wtedy lepiej to zrozumiem i zapamiętam. — Oczywiście, córeczko. To bardzo dobry pomysł. Weź kartkę papieru i ołówek. Podyktuję cite zasady, a ty zapiszesz je sobie i zachowasz na zawsze, aby nigdy o nich nie zapomnieć. Kaczuszka wybiegła z kuchni. Chwilkę potem rozsiadła się ponownie przy kuchennym stole, uzbrojona w ołówek i czystą kartkę papieru. — Możemy zaczynać? Zuzia kiwnęła łebkiem i zakwakała z uśmiechem na dziobie. — Jestem gotowa. — Po pierwsze twój cel powinien być dokładny, tak aby studnia życzeń nie musiała zgadywać, co tak naprawdę miałaś na myśli. Jeśli na przykład napiszesz „chcę być bogata”, studnia nie będzie wiedziała, czego tak naprawdę oczekujesz. Dla jednych bycie bogatym to posiadanie własnej chatki w lesie, a dla kogoś innego cała skrzynia klejnotów nie oznacza bogactwa. Musisz być więc konkretna. — A jeśli napiszę, że „Chciałabym mieć dwadzieścia złotych monet”, czy to będzie dobrym życzeniem. — Tak, to jest właśnie konkretne postawienie celu. Drugą ważną cechą zapisywanych celów jest ich ścisłe określenie w czasie. Należy określić dokładnie, kiedy spodziewasz się dany cel zrealizować. Na przykład: „Za rok, to jest 20 maja 2014 roku będę posiadała dwadzieścia złotych monet”. Z tak zapisanym życzeniem twoja studnia poradzi sobie bez trudu. Zuzia skrupulatnie notowała każde wypowiadane przez mamę słowo. Starała się pisać jak najstaranniej, aby nie mieć problemów z późniejszym odczytaniem tych zasad. W końcu postawiła kropkę na końcu zdania, odwróciła głowę w stronę mamy i zapytała: — Czy to już wszystko? — Te dwie zasady są najistotniejsze, jednak nie są wystarczające. Zapisując swoje życzenie, należy być ostrożnym, aby nie wpaść w pułapkę. Otóż nasze studnie życzeń mają swoje ograniczenia. Na przykład nie istnieje dla nich słowo „NIE”. Za każdym razem, gdy spisując swój cel, ktoś użyje słowo „NIE”, jego studnia życzeń pomija je i przez to całkowicie zmienia sens życzenia. Kiedy zapiszesz: „nie będę robiła tego lub tamtego”, twoja studnia życzeń przeczyta jedynie „będę robiła to lub tamto”. W ten sposób spełnione zostaje życzenie odwrotne do zamierzonego. Tak wiele zwierząt prosi swoje studnie życzeń o to, aby nie były głodne lub aby nie były chore. A w efekcie dostają od swoich studni głód i choroby. — Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak ważne jest odpowiednie formułowanie swoich celów. Czy słowo „NIE” to jedyna pułapka, czy też jest ich więcej? — Są jeszcze inne, choć odrobinę mniej groźne. Innymi pułapkami są słowa „chciałabym”, „chcę”, a także „pragnę”. Studnia życzeń traktuje je dosłownie i sprawia, że nadal chcesz czy też nadal pragniesz. — A więc zamiast „chcę mieć dwadzieścia złotych monet”, powinnam napisać „mam dwadzieścia złotych monet”, czy tak? — Tak, córeczko. Jesteś bardzo pojętna, znacznie bardziej, niż ja byłam w twoim wieku. Szybko się uczysz. — A co powinnam zrobić potem? — Zuzia okazała się bardzo dociekliwą słuchaczką. — Jak to potem? — No, jak już napiszę na kartce papieru swoje życzenie, ten swój cel, to co mam zrobić z tą kartką? Czy mam ją wrzucić do studni? — Oczywiście że nie. Studnia, o której mówię, znajduje się wewnątrz każdego z nas i nie da się jej odnaleźć w sensie fizycznym. To znaczy, że nie da się jej zobaczyć i dotknąć. Ale można ją sobie wyobrazić. Można w tym wyobrażeniu wrzucić zapisane życzenie głęboko do jej wnętrza. Ale tak naprawdę nie jest to konieczne. Wystarczy, że życzenie zostało zapisane, a już podpisałaś kontrakt ze swoją studnią. Dla lepszego efektu warto swoje najważniejsze cele nosić przy sobie. Na przykład w kieszonce pod skrzydełkiem. A dla osiągnięcia piorunujących efektów można to zaklęcie odczytywać po kilka razy w ciągu dnia. Studnie życzeń uwielbiają słuchać zawartego w kontrakcie życzenia odczytywanego przez ich właściciela. A kiedy go słyszą, wzmagają swoje starania, aby to życzenie spełnić. — Mamo, a co jeśli ktoś, na przykład malutka kaczuszka lub kurczaczek, nie potrafi jeszcze pisać? — To bardzo dobre pytanie — pochwaliła mama. — Wtedy wystarczy wziąć kredki lub ołówek i narysować to, o czym się marzy. Studnia życzeń na pewno zrozumie, co jej właściciel miał na myśli. Taki rysunek jest traktowany jak spisany kontrakt i studnia życzeń na pewno spełni przedstawione na nim życzenie. — To wspaniale! — Zuzia zarzuciła swoje malutkie skrzydełka na szyję mamy. — Wiesz, mamo, szkoda, że to nie ty jesteś naszą nauczycielką. Gdybyś to ty tłumaczyła nam lekcję na temat stawiania celów, na pewno więcej dzieci by ją zrozumiało i nauczyło się, jak ważna jest ta umiejętność. — Zuzia zamyśliła się przez chwilę, a potem zwróciła do mamy: — A czy mogę opowiedzieć o studni życzeń gąsce Tosi? Ona jest moją najlepszą przyjaciółką, a jej rodzice są bardo biedni. Zapewne nie mają pojęcia o tym, jak zapisywać życzenia do ich magicznej studni. Mam nadzieję, że ta opowieść odmieni ich życie. — Ja też mam taką nadzieję — mama objęła Zuzię swoim długim skrzydłem. Jeszcze nigdy nie była tak dumna ze swojej córeczki. — To cudownie, że pomyślałaś o swojej koleżance, córeczko. Jesteś wspaniałą kaczuszką. — Dzięki, mamo. Ty też jesteś wspaniała — powiedziała Zuzia, odwzajemniając uścisk. Chwilę potem mama zabrała się za gotowanie obiadu. Zuzia nie traciła czasu. Zaraz zabrała się za spisywanie swojego pierwszego oficjalnego kontraktu z magiczną studnią życzeń. To był początek jej wielkiej przygody zwanej szczęśliwym życiem. Życiem pełnym wspaniałych przygód, zrealizowanych marzeń i niezliczonej liczby spełnionych życzeń.
Czy łatwo akceptujesz zmiany? Czy jesteś elastyczny? Czy łatwo adaptujesz się do nowych okoliczności?
Myślę, że gotowość do zmian jest kluczowa, aby się rozwijać i radzić sobie ze strachem. Jeżeli czytasz tę książkę, która ma pomóc Ci pokonać samego siebie, a nie jesteś gotowy, aby zmienić coś w swoim życiu, to jaki jest w tym cel? Robiąc nowe rzeczy, podejmując coraz bardziej wymagające wyzwania, Twój świat będzie się zmieniał.
Nie trzymam się kurczowo tego, co znam, tego, co mam. Uwielbiam wszystko, co nowe, a w ten sposób wachlarz moich doświadczeń ciągle się poszerza.
Czy zawsze chodzisz tymi samymi ścieżkami, idąc do pracy, szkoły, czy sklepu? A pomyślałeś, żeby czasem wybrać inną drogę, mimo tego, że nie jest najkrótsza? Zmiana otoczenia pobudza kreatywność, wybudza umysł z letargu.
Jeżeli panicznie boisz się zmian, prawdopodobnie uważasz je za coś złego i przykrego. Zapewne to jedynie uczucie dyskomfortu wynikające z niepewności, czyli tego, że nie wiesz jak skończy się dana historia. Wiele osób nawet nie próbuje robić czegoś nowego, ponieważ bojąc się zmian, znajduje sobie masę wymówek.
Jeżeli jesteś gotowy na zmiany, Twoje życie staje się prostsze, dlaczego? Kiedy pojawi się trudna sytuacja, będziesz wiedział, że to kolejne wyzwanie i jedyne co musisz zrobić, to znaleźć dla niej rozwiązanie. Nie będziesz biegał w panice, nie wiedząc co zrobić.
Dla mnie gotowość do zmiany to taka sama umiejętność jak gra na gitarze, jazda samochodem czy taniec. Każdy może się jej nauczyć i ją w sobie wytrenować! Ja robię to w ten sposób:
Jeżeli mogę, to wybieram inną drogę, inny autobus, inne połączenie, przemieszczając się po mieście.
Jeżeli mam okazję spróbować czegoś nowego, to po prostu to robię.
Często improwizuję w kuchni.
Będąc w tej samej restauracji, zamawiam coś innego, coś czego jeszcze wcześniej nie jadłem itp.
Co zrobić, jeżeli sama myśl na temat zmiany wywołuje w Tobie lęk?
1. Zamysł jest prosty, jeżeli masz możliwość zmienić choćby drobną rzecz w jakiejkolwiek czynności, to zrób to. Na początku staraj się, aby były to sprawy błahe, czyli niewywołujące uczucia dyskomfortu. Następnie świadomie i powoli podnoś sobie poprzeczkę. Utrudniaj sobie daną czynność np. codzienną jazdę do pracy.
Jeżeli poruszasz się samochodem, to na początku zmień trasę, następnie zrezygnuj z auta i wsiądź w autobus itd. Możesz tak zrobić dosłownie z każdą czynnością, w ten sposób przyzwyczajasz się do zmian w swoim życiu.
To dość długi proces i zależny od tego, jak szybko będziesz go stopniował. Jeżeli każdego dnia świadomie i konsekwentnie będziesz zmieniał w swoim życiu choćby jedną rzecz, zaskoczysz się efektem tej prostej czynności i szybciej oswoisz się z uczuciem zmiany.
2. Wykorzystaj synergię metody obniżenia ważności, podziału na etapy oraz zmiany perspektywy. W przypadku myśli o zmianie wywołujących lęk, świetnie się one sprawdzają. Dzięki tym metodom możesz świadomie obniżyć ważność nawet takiej decyzji, jak zmiana miejsca zamieszkania. W tym przypadku nowym przedmiotem koncentracji mogą być korzyści wynikające z przeprowadzki do nowego miasta, np. więcej miejsc pracy, przyjazne otoczenie, jezioro w pobliżu.
Szukaj tego, na czym Ci zależy, co będzie dla Ciebie lepsze. Jednocześnie obniżaj ważność pobytu w obecnej miejscowości oraz samej przeprowadzki. Możesz spojrzeć na to z takiej perspektywy:
Gdy jesteś gotowy na zmiany i przychodzą Ci one z łatwością, Twoje życie staje się dużo prostsze. Często sami utrudniamy sobie proste czynności, nadając im ogromną ważność.
Przeprowadzka to nic innego jak prosty proces, który można podzielić na kilka łatwych do wykonania etapów:
Znalezienie miejsca zamieszkania.
Spakowanie najważniejszych rzeczy.
Przewiezienie ich do nowego miejsca.
Rozpoczęcie nowego dnia w innym mieście.
Tak naprawdę to proste. To my sami utrudniamy i nadajemy ogromne znaczenie takim czynnościom.
Pewnie zapytasz: Co z rodziną i znajomymi? W XXI wieku z wideorozmowami, tanimi lotami i wszystkimi formami komunikacji jakie są ogólnodostępne, kontakt z bliskimi jest naprawdę łatwy. Ostatnio leciałem na trasie Warszawa-Rzeszów za 70 zł w 45 min. Więcej czasu stracisz w korkach, jadąc do domu w godzinach szczytu we własnym mieście.
Znajomi? Nowe miasto daje Ci ogromną możliwość zawarcia wspaniałych przyjaźni! Pamiętaj, wszystko zależy jedynie od Twojego sposobu myślenia.
Ta metoda świetnie sprawdza się w przypadku, gdy Twój strach wynika ze środowiska lub znaczenia jakie nadajemy danej czynności. Kilka przykładów:
wystąpienia
egzamin
własna książka
generalnie tworzenie czegoś itp.
Czy słyszałeś o takim pojęciu jak złudzenie fokusowe?
Pozwolę przytoczyć sobie fragment książki Roberta Cialdiniego, PRE-SWAZJA.
„Dlaczego zazwyczaj zakładamy, że coś, na czym skupiamy się w danym momencie, jest szczególnie ważne? Jeden z powodów ma związek z faktem, że wszystko, na czym się skupiamy, zazwyczaj jest wyjątkowo istotne w tym momencie. Kierowanie uwagi na to, co w danej sytuacji ma dla nas największe znaczenie i jest najbardziej użyteczne, jest uzasadnione – czy to będzie usłyszany nocą dziwny dźwięk, zapach dymu wyczuty w teatrze, czy też wstający, by wygłosić mowę, szef. Zwierzęta także do tego doszły i mają podobne priorytety. Na przykład rezusy są skłonne poświęcić nagrodę w postaci jedzenia za możliwość oglądania ważnych (mających wysoki status) członków swojego stada, ale muszą otrzymać nagrodę, żeby zwrócić uwagę na tych nieistotnych (Deaner, Khera i Platt, 2005). W przypadku wszystkich gatunków i z wielu różnych powodów sensowne jest zwracanie uwagi na to, co znajduje się na szczycie hierarchii ważności.
Ten racjonalny system skupiania ograniczonych zasobów naszej uwagi na tym, co rzeczywiście ma specjalną ważność, ma jednak swoje wady. Możemy bowiem dojść do błędnego przekonania, iż coś jest ważne tylko dlatego, że skłonieni przez jakiś nieistotny czynnik, poświęciliśmy temu szczególną uwagę. Nazbyt często ludzie sądzą, że skoro poświęcili uwagę jakiejś idei czy grupie lub jakiemuś wydarzeniu, to te muszą być warte uwagi. Wcale jednak nie musi tak być, o czym świadczą przywołane wcześniej przykłady ustanawiania agendy w Niemczech i Stanach Zjednoczonych.”(1)
Czy przytoczony fragment książki świetnego profesora psychologii nie nadał temu rozdziałowi zbyt dużej ważności? Czy nie jest to pułapka, w którą często wpadamy?
Dokładnie w ten sam sposób złudzenie fokusowe powoduje, że nasze lęki są tak nieadekwatne do sytuacji. My sami, nadając im ważność, tworzymy sobie presje i uzależniamy całe nasze życie często od wcale nie tak ważnych wydarzeń.
W takich momentach strach wynika jedynie z naszego podejścia, a my sami nadajemy tym czynnościom/projektom ogromne znaczenie. Stwierdzenie: „mam ważny egzamin” idealnie to pokazuje. Jeżeli borykasz się z lękiem przed egzaminami, ta metoda jest dla Ciebie. Na czym polega i jak ją zastosować?
Obniż poziom ważności danej czynności!
Na początek zadaj sobie kilka pytań:
Czy ten egzamin naprawdę jest taki ważny?
Czy jeżeli go nie zdam, to stracę swoje zdrowie?
Co tak naprawdę w życiu jest dla mnie najważniejsze?
Czy w przypadku kiedy mi nie pójdzie, mam szansę go poprawić?
Tych kilka pytań pozwoli Ci wyraźnie obniżyć poziom strachu. Ale załóżmy, że jest to ostatni termin poprawkowy i wiesz doskonale, że kolejnego nie będzie. Od tego egzaminu zależy to, czy nie wyrzucą Cię z uczelni. Twoim życiowym marzeniem jest zostać lekarzem, a to już 3 rok medycyny. Wykorzystałeś wszystkie możliwości przedłużenia swojego pobytu na uczelni. Dlatego załóżmy, że jeżeli nie zdasz tego egzaminu, to życie dla Ciebie przestanie mieć sens. Co robić?
Nie namawiam Cię do olewania wszystkiego w Twoim życiu, chociaż prezentowana przeze mnie metoda na to pozwala. Zachęcam Cię jedynie do zmiany poziomu strachu z ograniczającego do motywującego. Jeśli kompletnie odbierzesz sens danej czynności, to nie tylko przestaniesz się jej bać, ale i nigdy jej nie wykonasz. Zachowaj umiar! Przejdźmy więc do praktycznej części.
Zaczynasz znajdować powody, dla których strach przed egzaminem jedynie Cię paraliżuje i ogranicza. Jak to zrobić? To proste: znowu zadając sobie pytania.
Czy będąc sparaliżowanym mam większe szansę na zdanie egzaminu?
Co najgorszego może się wydarzyć jeżeli go nie zdam?
Jakie mogą być tego konsekwencje?
Co zrobić w przypadku negatywnego wyniku egzaminu?
Jakie mam alternatywy?
Nagle okazuje się, że medycynę możesz studiować za granicą, a jeden egzamin co prawda utrudni Twoją drogę do wymarzonego zawodu, ale wcale jej nie przekreśli. Zdasz sobie sprawę, że w tym zawodzie musisz dobrze radzić sobie z presją i stresem, a egzamin możesz potraktować jako świetne przygotowanie do tego, aby stać się jeszcze lepszym lekarzem.
Możesz zadać mi pytanie, czy to nie jest oszukiwanie siebie? Często tak, ale w tym przypadku skupiamy się na rezultacie, a nie sposobie. Jeżeli efekt jaki uzyskasz jest satysfakcjonujący, myślę że nie ma to znaczenia czy się oszukujesz, czy też nie. Ważne, że pozwoli Ci to zrealizować wymarzony cel.
Gdy zdasz sobie sprawę, że w 90% przypadków bardzo negatywne stany emocjonalne wynikają tylko i wyłącznie z „ważności” jaką nadajemy prostym czynnościom i tak naprawdę w kontekście naszego istnienia sprawy te praktycznie nie mają żadnego znaczenia – poczujesz ogromną ulgę. Świadomość tego działa dosłownie wszędzie i nie tylko w momentach, w których się boisz. Szef wyleje Cię z pracy, a masz dwójkę dzieci na utrzymaniu? Jeżeli ze stresu dostaniesz zawału serca, to czy łatwiej Ci będzie znaleźć inną pracę?
Najważniejszymi pytaniami jakie możesz sobie zadać, aby obniżyć strach przed czymś są: Dlaczego?, I co z tego?, Co może się wydarzyć?/Co mogę z tym zrobić? Zadawane do skutku, po każdej odpowiedzi!
Przykład:
Boję się zmienić pracę!
Dlaczego?
Ponieważ mam dwa kredyty!
I co z tego?
I nie wiem jak je spłacić!
Co możesz z tym zrobić?
Mogę szukać nowej pracy, nadal pracując w obecnej.
Tym sposobem, sam odpowiadasz na pytania i sam znajdujesz odpowiedzi!
Zauważ, że najczęściej ludzie kłócą się o bzdury. Kiedy przychodzi duży problem, każdy jest poważny i szuka rozwiązania. Natomiast za niepozmywane gary, zostawione rzeczy nie na swoim miejscu, kołtuny włosów czy inne prozaiczne sprawy dnia codziennego potrafimy robić ogromne awantury. Świetnie, łapmy się na takich sytuacjach i świadomie obniżajmy ich ważność. Nie chodzi tutaj o niewykonywanie codziennych obowiązków, czy też brak podziału pracy. Chodzi jedynie o to, aby się ze sobą nie kłócić, a rozmawiać. A momenty, w których się wściekasz wykorzystaj jako ćwiczenie. Przyda Ci się ono nie tylko w walce ze strachem! Pamiętaj, że większość rzeczy w naszym życiu tak naprawdę nie jest ważna, a z pewnością nie jest warta tak silnych i negatywnych emocji 😊
Podsumowanie:
większość rzeczy jakimi się przejmujemy na co dzień z perspektywy czasu nie mają żadnego znaczenia;
odpowiedzi na odpowiednie pytania w znaczący sposób obniżają ważność;
pytania: Dlaczego?, I co z tego?, Co może się wydarzyć?/Co mogę z tym zrobić? rozwiązują 70% problemów.
Jak ćwiczyć? Szukaj rzeczy, które Cię ograniczają, których się boisz, na myśl o których czujesz dyskomfort. Następnie rozbijaj je na czynniki pierwsze, zadając pytania: Dlaczego?, I co z tego?, Co może się wydarzyć?/Co mogę z tym zrobić?
Szukaj rozwiązań.
Obniżaj ważność, wyłapuj takie momenty szczególnie gdy jesteś zdenerwowany!
Na każdym kroku szukaj alternatyw dla swoich planów, a nie doprowadzisz do sytuacji bez wyjścia. Zawsze staraj się mieć plan awaryjny, a obniżysz swój lęk.
Kiedy ostatnio byłeś w kinie na bardzo słabym filmie? Czy nie czułeś się oszukany? Z pewnością pomyślałeś, że zmarnowałeś swoje pieniądze i czas. Może powiedziałeś, że już nigdy nie pójdziesz na taki seans do kina. Zapragnąłeś obejrzeć coś naprawdę wartościowego?
Dzięki poprzednim ćwiczeniom zauważyłeś, że często budujesz w swojej głowie historie. Zadaj sobie teraz pytanie, jakie filmy chcesz oglądać w swojej wyobraźni.
Przypomnij sobie swój ulubiony. Co ci się w nim podobało? Jak była prowadzona fabuła? Kim byli bohaterowie i co robili? Jak czułeś się w trakcie oglądania i po seansie?
CO DZIŚ GRAJĄ? POZNAJ SWÓJ REPERTUAR
Przyjrzyj się, jakie mentalne filmy tworzysz w swojej głowie. Zacznij obserwować, kim jesteś w tych filmach. Kim są osoby wokół ciebie? Jak wyglądacie? Jakie role gracie?
Gdzie się znajdujecie i co robicie?
Może w zupełności identyfikujesz się z bohaterami? Wierzysz w swoją postać. Mówisz do innych i obserwujesz ich reakcje, nawet nie wiedząc, że sam jesteś twórcą całej sceny. Czy to nie szaleństwo?
W jakich sytuacjach najczęściej tworzysz mentalne filmy? Stałeś się już ich świadomy, bo wykonałeś ćwiczenia z rozdziału piątego.
Przypomnij sobie, jakie historie budujesz przed ważnym spotkaniem lub egzaminem. Czy automatycznie widzisz, jak wszystko idzie po twojej myśli i pod koniec dnia już nie możesz doczekać się, aż zasiądziesz do pisania? A może nie śpisz całą noc, nieustannie zamartwiając się pytaniami, na które, jak już podejrzewasz, nie znasz odpowiedzi?
Zauważ, jaki to ma wpływ na całe twoje ciało. Brian Tracy, opowiadając o różnicy między wygranymi i przegranymi, często powtarza, że wygrani tworzą w swojej głowie wizje zwycięstwa, a przegrani wizje klęski. Byron Katie mówi, że jakiekolwiek uczucia pojawiają się w twoim ciele, są wynikiem fałszywego postrzegania otaczającej rzeczywistości. Nie chodzi zatem tylko o to, aby myśleć pozytywnie na każdy temat bez względu na to, co tak naprawdę, gdzieś w głębi, o tym sądzimy. To, co jest istotne, to zdanie sobie sprawy (i jak widzisz, nie namawiam cię do walki ze swoimi przekonaniami), że sami kreujemy rzeczywistość. To, co czujemy, jest zawsze wynikiem naszych myśli.
Doszukaj się w swoim życiu momentów, w których mentalne filmy pomogły lub przeszkodziły ci w działaniu. Mocne oddziaływanie tych filmów można zauważyć w stosunkach międzyludzkich.
Ludzie układają sobie wizję całego życia w wyobraźni. Tworzą przyszłość i przeszłość w odniesieniu do danej osoby. Budują dokładne sceny, jak może być lub co powinno się wydarzyć. Nie jest to do końca złe, dopóki ten ktoś nie straci przez to kontaktu z rzeczywistością, a mentalne filmy nie staną się ważniejsze od prawdziwego życia. Wtedy jest to sen na jawie. A nikt nie chce przespać całego życia, prawda?
Zbadajmy, co się dzieje, gdy na przykład mężczyzna chce podejść, by zagadać do nieznajomej kobiety. W jego głowie może powstać kilka mentalnych filmów o tym, co się stanie.
Jedna z jego wersji może przedstawiać wizję sukcesu: nawiąże uroczy kontakt, a następnie miło spędzi czas, a nawet zbuduje razem z wybranką poważny związek. Drugi mentalny film może mieć zupełnie inny charakter. Będzie ukazywał odrzucenie przez drugą osobę oraz upokorzenie, jakie się z tym wiąże.
Takie projekcje często powstają instynktownie, powodując negatywne emocje i wpływając na działanie. Oczywiście gdy w głowie danej osoby powstanie obraz klęski i poniżenia, da to bolesne reakcje. Jest więc mało prawdopodobne, żeby ktoś w takim stanie podjął właściwe działanie.
Jeśli jednak powstanie obraz sukcesu, radości i szczęścia, dana osoba z pewnością podejdzie, by zagadać.
Możesz powiedzieć: „W porządku, ale to wcale nie gwarantuje, że nie zostanę odrzucony. Co wtedy? Jak się będę czuł?”.
I znów tworzysz negatywne obrazy tego, jak będziesz się czuł. Dlaczego tak bardzo się tego boisz, skoro zdążyłeś to przeżyć już kilka razy w swojej głowie?
Czy widzisz teraz, ile bólu sam sobie przysparzasz? Pomyśl, o ile byłbyś szczęśliwszym człowiekiem, pozbywając się tego nieustannego zadawania ran i skrępowania.Uwierz, nie jesteś w stanie przeżyć tylu bolesnych sytuacji, ile tworzysz w głowie każdego dnia. Popatrz na swoje życie tak, jak ono naprawdę wygląda. Jest piękne, czyż nie?
Oczywiście to był najprostszy przykład. Może również być tak, że w głowie powstaną dwa odmienne filmy. Jeden będzie prezentował sukces, a drugi porażkę. W takim wypadku podjęcie decyzji będzie się wiązało z tym, który będzie powodował większe emocje. Jeśli nie jesteś tego świadom i nie potrafisz zapanować nad swoimi wizualizacjami, prawdopodobnie przychylisz się raczej w kierunku tych złych emocji, bo to one w jakiś sposób górują w niedoświadczonym umyśle. Na szczęście już posiadłeś tę wiedzę i bez wątpienia nie jesteś już niedoświadczony. Teraz musisz tylko praktykować i rozwijać się.
Na ten moment zapoznaj się ze swoim repertuarem.
Uzmysłów sobie swoje mentalne filmy z przeszłości i ich wpływ na twoje życie. Zdaj sobie sprawę, czy w nie wierzyłeś. Może miałeś w nich momenty, gdy zbudowałeś w swojej głowie pewien obraz zdarzenia, które miało nastąpić, a okazało się, że było zupełnie inaczej — nie taki diabeł straszny, jak go malują. Podobnie mogło być z sytuacją z przeszłości. Być może ją koloryzowałeś lub wręcz przeciwnie — demonizowałeś zaszłe zdarzenia.
Zajrzyj w głąb siebie. Świadomość tych procesów da ci wielką moc i doświadczenie, które na pewno przyda się w życiu.
Popatrz na mentalne filmy, jakie budują inne osoby. Może twoi bliscy kiedyś zaczęli opowiadać jakąś historię. W jaki sposób przedstawiali pewne sceny? Na czym się skupiali? Które zmysły były dominujące oraz jakie emocje pojawiały się w ich opowieściach?
Nigdy wcześniej się temu nie przyglądałeś? Teraz możesz łatwo rozpoznać u każdej napotkanej osoby, jakie emocje i zmysły u niej dominują. Już wiesz, jak do niej mówić, jakich słów używać, aby w pełni cię zrozumiała.
Mała rzecz, a naprawdę ułatwia kontakty z ludźmi. Po raz kolejny zachęcam cię do badania zawartych w tej książce ćwiczeń właśnie pod tym kątem — jak mogą ułatwić ci codzienne życie? Bo o to chodzi. Pamiętaj: nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku.
CZAS NA FILM
Jakie filmy lubisz oglądać? Z jakiego gatunku? Co się w nich dzieje? Jak toczy się akcja? Czy jest dużo efektów specjalnych? Zacznij zastanawiać się nad muzyką, ruchem kamery, grą aktorów. Pomyśl o początku i o zakończeniu.
Przypomnij sobie pięć ulubionych filmów. Jeśli masz czas, to obejrzyj je jeszcze raz, tym razem z wielką uwagą i zastosowaniem wskazówek tu podanych. Zauważ jak najwięcej szczegółów. Teraz na pewno jesteś lepszym obserwatorem rzeczywistości.
Ćwiczenie rozgrzewające wyobraźnię przed tworzeniem mentalnych filmów
Po obejrzeniu swojego ulubionego filmu połóż się lub przyjmij inną wygodną pozycję. Zamknij oczy i zrelaksuj się.
Wyobraź sobie, że oglądasz swój film. Po prostu włącz go. Możesz wyobrazić sobie, że siedzisz w kinie, a twój film wyświetlany jest na wielkim ekranie. Oczywiście możesz również wyobrazić sobie, że nie tylko oglądasz film, ale w nim grasz.
Żeby lepiej przypomnieć sobie fabułę, postaraj się poczuć emocje, jakich doznawałeś w trakcie oglądania.
Nie przejmuj się, że niektóre sceny pojawiają się w złej kolejności. Wyjdź z założenia, że nie chcesz obejrzeć dokładnie tej samej produkcji, tylko film, który został zarejestrowany przez twój mózg przy pomocy twoich zmysłów.
Jeśli chcesz, możesz również stać się narratorem filmu lub osobą, która opisuje dane sceny. Wyobraź sobie, że opowiadasz o wszystkich scenach swojemu przyjacielowi lub komuś bliskiemu.
Pamiętaj również, że możesz w czasie wizualizacji swojego filmu wykorzystywać wszystkie zmysły, nawet węch i smak. Nic cię nie ogranicza, a więc pozwól ponieść się fantazji. Niech każda scena będzie przesycona kolorami, dźwiękami, dynamiką, zapachami, smakami oraz głębią.
Zacznij zwalniać i przyspieszać poszczególne sceny.
Rób to nawet kilka razy. Jednak postaraj się działać według praw, jakie rządziły w filmie.
Dzięki temu ćwiczeniu dowiesz się bardzo wiele o swoim sposobie postrzegania.
Jeszcze raz określ wszystkie swoje preferencje. Na moment stań się wielkim krytykiem filmowym. Oceń swoje filmy pod każdym względem. Pamiętaj o szczegółach. Zwróć uwagę na efekty audiowizualne. Możesz każdy aspekt oceniać w skali od jednego do dziesięciu.
W skrócie: 1. Obejrzyj swój ulubiony film. 2. Zrelaksuj się. 3. Zacznij wizualizować cały film. 4. Pamiętaj o:
wizji,
dźwięku,
efektach specjalnych,
dynamice,
bohaterach,
fabule,
głębi,
innych zmysłach — smaku, dotyku i zapachu.
5. Na końcu oceń jakość swojej wizualizacji. 6. Pomyśl, co byś zrobił lepiej, jakie sceny byś ominął.
Równie dobrze możesz stworzyć film na podstawie ulubionej książki. Tym razem wykreuj wszystko samodzielnie, korzystając z danej fabuły. To ćwiczenie oczywiście będzie wymagało od ciebie większej kreatywności, ponieważ nie będziesz kopiował scen, tylko fabułę.
Dla zachęcenia powiem, że w trakcie czytania instynktownie tworzyłeś już scenerie, w jakich miała miejsce akcja. Twój umysł musiał to robić, żeby zrozumieć czytaną treść. Tworzył postaci i krajobrazy, nadawał ton głosu postaciom. Teraz wystarczy rozwinąć te projekcje — dodać do nich więcej szczegółów. Sprawić, by były bardziej wyraziste.
Otwórz swoją głowę, stań się bardziej spontaniczny. Dodaj emocje. Pamiętaj o ciągłej uwadze.
KURS TWORZENIA WŁASNYCH MENTALNYCH FILMÓW
Teraz, gdy masz już jakieś doświadczenie, jeśli chodzi o projekcje filmów, stwórz własną mentalną produkcję.
Zaplanuj ją dokładnie. Pomyśl o szczegółach. Wykorzystaj wiedzę zdobytą w poprzednim ćwiczeniu.
Możesz być głównym aktorem. Film będzie wtedy przedstawiał na przykład historię twojego życia. Twoje wzloty i upadki. Dzięki temu, że będziesz widział w swojej wyobraźni oba te elementy, będziesz mógł też lepiej zrozumieć znaczenie tych zdarzeń. Co zmieniły w twoim życiu? Jakie były ich bezpośrednie, a co ważniejsze, pośrednie efekty (możesz je zobaczyć dopiero teraz, kiedy minęło trochę czasu)?
Określ zawczasu, kim chcesz być na końcu tego filmu. Równie dobrze możesz być tylko narratorem opowieści.
Jeśli masz ochotę, opowiedz jakąkolwiek historię w swojej głowie, a później zdaj się na to, co się pojawi.
Dobrze jest określić początek i koniec. Na przykład: film będzie opowiadał o biednym chłopcu, a w zakończeniu będziesz widział pewnego siebie, rosłego mężczyznę, który wiele w życiu osiągnął.
Brakuje Ci celu w życiu?
Zdobądź ZA DARMO legendarnego ebooka Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu” Superumysł oraz Określony Cel Główny.
Wreszcie skupisz się na tym, czego naprawdę pragniesz.
Dowiesz się, na czym w rzeczywistości polega PLANOWANIE i jaką ma moc w realizacji Twoich celów.
Poznasz 4-stopniową formułę, która pozwoli Ci zająć się w życiu tym, co przynosi Ci najwięcej satysfakcji i zysków
Jeśli jesteś trenerem lub nauczycielem, stwórz w swojej głowie prezentację jakiegoś tematu. Nie ograniczaj się, dorzuć do niej jakieś efekty specjalne. Zrób ją w jakimś dziwnym miejscu. Dołóż do niej wszystkie zmysły. Zaskocz odbiorców. Stwórz fascynującą prezentację pełną rozmachu.
W skrócie: 1. Pomyśl, o czym chcesz stworzyć mentalny film. 2. Zidentyfikuj emocje, które mają ci towarzyszyć. 3. Jeśli chcesz, określ dokładnie fabułę. 4. Przyjmij wygodną pozycję, zrelaksuj się i zamknij oczy. 5. Zacznij tworzyć swój film. 6. Wciel się w różne role: reżysera, aktora, scenarzysty, operatora. 7. Wykorzystaj wszystkie zmysły. 8. Pamiętaj o obserwacji ciała. 9. Zakończ film. 10. Podsumuj ćwiczenie.
Rozwinięciem tego ćwiczenia jest stworzenie mentalnego filmu na jakiś konkretny temat. Na przykład stwórz produkcję o jakimś swoim idolu lub o postaciach takich jak da Vinci, Edison. Stań się Albertem, który jest o krok od teorii względności, lub Napoleonem dowodzącym wojskami.
Poszukaj również inspiracji dookoła siebie. Pomyśl, czy można stworzyć jakiś film o prostych rzeczach.
Doszukaj się nowych możliwości. Przecież nie musisz robić takich samych filmów. Stwórz coś wyjątkowego, coś futurystycznego, coś dziwnego. Zauważ, że nic cię to nie kosztuje, możesz zrobić, cokolwiek tylko zechcesz.
ZDOBĄDŹ DWANAŚCIE OSCARÓW
Mam nadzieję, że już masz za sobą wyreżyserowanie pierwszego mentalnego filmu.
Ze zdobytą wiedzą oraz umiejętnościami nie będzie ci trudno stworzyć naprawdę wyjątkową produkcję w swojej wyobraźni. Najlepiej jeśli będzie ona w tobie wywoływała bardzo pozytywne emocje oraz motywowała do działania.
Zatroszcz się o swój mentalny film pod każdym względem. Dbając o obraz w głowie, dbasz o swój rozwój i całą otaczającą cię rzeczywistość. Niech będzie żywy. Dodaj do niego poruszającą ścieżkę dźwiękową. Zadbaj o głębię i zapach. Skorzystaj z wszelkich wniosków, jakie nasunęły ci się poprzednio i jakie nasuwają ci się w trakcie pracy nad filmem.
Możesz zacząć od stworzenia wstępnego planu, określenia, jaki charakter ma mieć film. Oceń każdy pomysł pod wieloma aspektami. Stań się marzycielem, krytykiem oraz wykonawcą w jednym.
Pamiętaj o zachowaniu spójności. Niech twój mentalny film nabierze znaczenia. Wypełnij go wartościami, które wyznajesz. Dodaj do niego uczucia, które są ci najbliższe.
Możesz być głównym bohaterem i równocześnie narratorem, lub opowiadać historię całkowicie z boku.
TWOJA NIEKOŃCZĄCA SIĘ OPOWIEŚĆ
Czy zastanawiasz się, po co tworzyć takie filmy? Wykorzystaj to pytanie, tak jak powinieneś wykorzystać każde, które pojawia się w twoim umyśle. Znajdź na nie odpowiedź, ale nie poprzestawaj na jednej. Sam szukaj rozwiązań.
W zasadzie już na początku tego rozdziału podałem kilka przyczyn.
Najbardziej praktyczny powód zawiera się w wykorzystywaniu swojej wyobraźni w jak najbardziej kreatywny sposób. Twoje mentalne filmy mogą być użyte na przykład przed jakimś ważnym wydarzeniem. Zamiast wpadać w panikę, myśląc o tym, jak źle może się coś potoczyć, wykreuj bardzo klarowny film o tym, co możesz zrobić dobrze i co może się udać. Nie chodzi tu o bezmyślne fantazjowanie.
Po raz setny powtórzę: zachowaj świadomość i obserwuj wpływ, jaki mają dane obrazy na twoje ciało i umysł.
Liczy się świadomy wybór. Nie walcz z negatywnymi wizjami, zauważ je, bardzo dokładnie zbadaj. Na pewno niosą wiele wartościowych informacji. Powiedzą ci, czy tak naprawdę jesteś przygotowany do danego wydarzenia, wskażą ci twoje nawyki.
Gdy zdobędziesz te informacje, odtwórz inny film w swojej głowie. Tym razem w wersji, gdzie przedstawisz sytuację, która powinna się wydarzyć.
Niech będzie to od razu kilka wersji. Eksperymentuj. Zadawaj sobie pytania. Zachowaj świadomość. Wiedz o tym, że to ty tworzysz te wizualizacje. One jeszcze się nie wydarzyły, a to, czy tak się stanie, zależy w głównej mierze od ciebie.
W skrócie: 1. Twórz tylko pozytywne scenariusze swojego życia. 2. Odtwórz w głowie ulubiony film lub książkę. 3. Wykreuj swój własny film. 4. Wspomagaj się w trudnych chwilach pozytywnymi filmami w twojej głowie.
Większość ludzi tak do głębi akceptuje się takimi, jacy są, że niemal wcale nie zastanawiają nad kwestią tego, jak się stali takimi, jacy są.
W ogromnej większości przypadków jesteśmy tacy, jacy jesteśmy, wskutek wpływów z dzieciństwa. Większość lęków, fobii, zahamowań i kompleksów, które niesiemy przez życie, powstała w naszej psychice, gdy byliśmy dziećmi.
Rozważmy na przykład nieśmiałość. Niemal nikt nie staje się nieśmiały jako dorosły. To pewne sugestie, otrzymane przez nas, gdy byliśmy bardzo młodzi, zostały potem wyolbrzymione i teraz je niesiemy przez życie.
Matka może chcieć zaprezentować małą Marysię swoim gościom. Prosi więc Marysię, żeby coś wyrecytowała albo zaśpiewała. Z jakiegoś powodu Marysia się opiera. Wtedy matka, nie zdając sobie sprawy z tego, co robi, stwierdza, że Marysia jest taka nieśmiała.
„Kiedy jest sama, trajkocze jak katarynka, ale w towarzystwie milknie i zamyka się w sobie”, tłumaczy matka.
Takie komentarze, wypowiadane w obecności dziecka, tworzą świadomość nieśmiałości. Kiedy Marysia dorośnie, będzie stale mówić o własnej nieśmiałości, marząc jednocześnie o tym, by móc się czuć swobodnie w towarzystwie innych, ale przyznając, że nie może, ponieważ jest zbyt nieśmiała. Ci z nas, którzy wiedzą cokolwiek o działaniu psychiki, zdają sobie sprawę z tego, że za każdym razem, gdy Marysia wyraża opinię (albo choćby myśli) o własnej nieśmiałości, pogłębia ją tylko. W wyniku tego ta pani idzie przez życie, tracąc wiele z jego rozkoszy właśnie z powodu swej nieśmiałości.
To poczucie niepewności, które tak wielu z nas nosi w sobie stale, nie rozwinęło się w życiu dorosłym. Znowu musimy winić za to rodziców, niewiedzących nic albo prawie nic o psychologii dziecka.
Mały Mareczek bawi się na podwórku i słyszy ostrzeżenie: „Uważaj na spodnie — Bóg jeden wie, kiedy dostaniesz drugą parę!”. Jeśli Mareczek zostawi na talerzu okruszek, usłyszy zaraz, ilu to ludzi na świecie głoduje i marzyłoby o tym okruszku, potem zaś słyszy, że może nadejść czas, gdy on sam zamarzy, że ma ten okruszek dla siebie.
Mareczek idzie potem przez życie, nigdy nie czując się naprawdę bezpieczny. Obawia się zrobić cokolwiek, co by wymagało inicjatywy, ponieważ — jak sądzi — mogłoby mu się nie udać.
Nie chodzi mi o to, że dzieci powinny być wychowywane do rozrzutności i niedbalstwa, ale że mogą być wychowywane bez poczucia, że nędza czyha na nie za każdym rogiem. Stwierdzono, że większość z tych, którym przez całe życie się nie powodzi, ma instynkt porażki, który został tym ludziom wpojony w psychikę, gdy byli jeszcze dziećmi.
Wielu z nas krępuje nabyte w dzieciństwie poczucie, że się w jakiś sposób nie nadajemy. „Odejdź stamtąd, zepsujesz! Zupełnie się nie znasz się na narzędziach”. Dziecko zawsze słyszy o tym, czego nie potrafi robić, rzadko jednak chwali się je za to, co umie. Taki chłopak wyrośnie potem i będzie powtarzał: „Nie radzę sobie z narzędziami”. Nie radzi sobie, ponieważ powiedziano mu bardzo wcześnie w jego życiu — w czasie, gdy był najbardziej podatny na wpływy — że się na narzędziach nie zna. I on w to uwierzył.
Można by dowolnie mnożyć przykłady ukazujące, dlaczego jesteśmy właśnie tacy, jacy jesteśmy. W większości przypadków utrwaliły się w naszych umysłach schematy myślowe, że jesteśmy „tacy właśnie” albo „całkiem nie tacy” — i stąd czerpiemy nasze przekonanie.
Jesteś tym, kim myślisz, że jesteś. Jeśli twoi rodzice mieli dość rozumu, by wpoić ci przekonanie, że masz w sobie wszystko, czego potrzeba, by zostać odnoszącym sukcesem biznesmenem, będziesz nadal widział siebie jako kogoś takiego, w późniejszych zaś latach będziesz ten zachowany obraz odtwarzał w swym biznesowym życiu.
Czy wyjaśniłem to wszystko dość jasno? Czy rozumiesz już teraz, co oznacza stwierdzenie: „JESTEŚ TYM, KIM MYŚLISZ, ŻE JESTEŚ”? Czy już wiesz, że nieważne, kim byłeś dotychczas — teraz możesz być kim zechcesz?
Twoja ważna przemiana
Ile czasu zajmie ci przemienienie się z tego, kim jesteś, w tego, kim pragniesz być? To jest sensowne pytanie i odpowiedź będzie interesująca — a nawet inspirująca.
Twoja transformacja nie będzie natychmiastowa. Po tym, jak uzyskasz świadomość, że możesz robić rzeczy, które zawsze pragnąłeś robić, zaczniesz zdobywać technikę, co nie zajmie ci wiele czasu.
Brakuje Ci celu w życiu?
Zdobądź ZA DARMO legendarnego ebooka Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu” Superumysł oraz Określony Cel Główny.
Wreszcie skupisz się na tym, czego naprawdę pragniesz.
Dowiesz się, na czym w rzeczywistości polega PLANOWANIE i jaką ma moc w realizacji Twoich celów.
Poznasz 4-stopniową formułę, która pozwoli Ci zająć się w życiu tym, co przynosi Ci najwięcej satysfakcji i zysków
Jeśli na przykład zawsze marzyłeś, by zostać pisarzem, ale uważałeś, że nie jesteś do tego „stworzony”, możesz spróbować coś napisać, ale wynik tego wysiłku nie będzie najprawdopodobniej bardzo dobry. Każde napisane przez ciebie zdanie będzie wyrażało twój brak wiary w siebie. Jednak jeśli stworzysz sobie świadomość, że jesteś dobrym pisarzem, zauważysz poprawę w tym, co piszesz, dosłownie ze strony na stronę. Nowe pomysły zaczną do ciebie same przychodzić, zaczniesz świadomie stosować odpowiednie środki ekspresji, będzie ci też coraz łatwiej znajdować odpowiednie słowa, które w interesujący sposób wyrażą twe myśli. Słownik, encyklopedia i inna literatura referencyjna staną się twymi przyjaciółmi.
W sensownie krótkim czasie zaczną do ciebie przychodzić zamówienia od wydawców pragnących opublikować twoje prace.
Załóżmy, że zawsze zazdrościłeś tym, którzy mają własny biznes. Nigdy nie próbowałeś zająć się biznesem, bo się bałeś. Bałeś się, że brakuje ci zdolności do prowadzenia biznesu i dlatego on upadnie. Załóżmy jednak, że dokonałeś reedukacji swego Twórczego Umysłu w ten sposób, że teraz widzisz siebie jako kogoś, kto mógłby stworzyć odnoszący sukcesy biznes. Co teraz nastąpi? Kiedy już zdecydujesz, jaki rodzaj biznesu dałby ci radość, podejmiesz odpowiednie kroki, by taki biznes stworzyć. Zaś sukces, który osiągniesz, zależy wyłącznie od wyrazistości mentalnego obrazu biznesmena, który masz na swój temat. Im silniejszy ten obraz, tym większy odniesiesz sukces.
Oto stwierdzenie, którego znaczenia nie da się po prostu przecenić! Bądź pewien, że nie jest tak, że po prostu chciałbyś tych wszystkich zmian. Jak możesz przeczytać w tylu moich książkach — „chciałbym” jest negatywne! Kiedy „chciałbyś” czegoś, oznacza to, że się tego nie spodziewasz — inaczej nie miałbyś powodu, by wypowiadać czy myśleć, że tego „chciałbyś”.
Stan, o który nam w tym rozdziale chodzi, to taki, w którym wiesz, iż jesteś dobrym biznesmenem, jesteś dobrym pisarzem, jesteś wspaniałym muzykiem — czy kimkolwiek być pragniesz.
W dalszych rozdziałach otrzymasz dokładnie instrukcje, które pozwolą ci łatwo — i szybko — zmienić się z tego, kim jesteś, w tego, kim chciałbyś być… kiedy będziesz spać! Dowiesz się, jak wykorzystać swój Twórczy Umysł i jego zdolność rozumowania w celu stworzenia nowego i większego ciebie… Podczas gdy twoja świadomość nie ma nic do gadania, ponieważ śpi.
To jest tylko moje prywatne przypuszczenie, ale oceniam, że co najmniej 95 procent wszystkiego, co robimy, wynika raczej z nawyku niż z działania intelektu.
Kiedy się rano budzisz, ubierasz się świadomie czy nieświadomie? Oczywiście to drugie. Kiedy się golisz, czy myślisz o tym, w jaki sposób trzymasz maszynkę? Wcale o tym nie myślisz. Twoje myśli mogą być zaprzątnięte na przykład twoją pracą. Kiedy jesz obiad, czy zastanawiasz się, w jaki sposób posługujesz się nożem i widelcem? Po prostu jesz, nie zastanawiając się nad mechaniką jedzenia.
Jeśli jesteś, powiedzmy, maszynistką, to nie zastanawiasz się, w który klawisz uderzyć. Uwagę masz skoncentrowaną na tekście, który masz zapisać na papierze, a twój Twórczy Umysł kieruje twymi palcami.
Dobry kierowca nie prowadzi świadomie. Posługuje się kierownicą, hamulcem, pedałem gazu czy klaksonem wyłącznie na podstawie sygnałów własnego Twórczego Umysłu.
Kiedy uczymy się czegoś nowego, z początku idzie nam wolno, ponieważ musimy myśleć, aby działać. Kiedy Twórczy Umysł przejmuje stery, stajemy się szybsi i dokładniejsi w tym, co robimy.Innymi słowy, stajemy się w czymś dobrzy, kiedy dana czynność staje się nawykiem.
Czy masz zatem wciąż zbyt mało podstaw, by stwierdzić, że jeśli nie jesteś obecnie zadowolony ze swego życia, to wszystkim, co musisz uczynić, będzie stworzenie sobie wzorców zachowania zgodnych z tym, do czego w życiu aspirujesz? Nie, na pewno masz już dość podstaw, by to stwierdzić — jeśli oczywiście czytałeś ze zrozumieniem.
Porozmawiajmy jeszcze chwilę o nawykach, potem zaś dam ci ćwiczenie, które wydatnie zwiększy twe zdrowie, bogactwo i poczucie szczęścia.
Nawyki nie formują się od razu. Istnieje takie stare powiedzenie: „Nawyk jest jak lina — każdego dnia dodajemy do niej jedną nitkę, aż w końcu nie potrafimy jej zerwać”. Jest to prawda, o ile tylko pozwolimy by to była prawda. Nawyki dają się złamać, jeśli się celowo postaramy to zrobić.
Jeśli twoje ciało jest fizycznie w marnej formie, ktoś, kto zna się na tych sprawach, potrafiłby ci pokazać, co masz robić, by poprawić to w bardzo krótkim czasie. Jednak samo pokazanie nie wystarczy. Musisz także przez jakiś czas stosować się do tych instrukcji, zanim dadzą się dostrzec jakiekolwiek zmiany.
Jeśli ci się nie udaje w życiu, jeśli nie jesteś szczęśliwy, jeśli stale ci coś dolega i na coś się skarżysz — jest tak, ponieważ kierowany jesteś tego rodzaju nawykami, które powodują właśnie tego typu stany. Myślisz o sobie jako o nieudaczniku, może jako o kimś, kto nie zasługuje na sukces. Wierzysz, iż przypisanym ci losem jest, byś był nieszczęśliwy.
Brakuje Ci celu w życiu?
Zdobądź ZA DARMO legendarnego ebooka Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu” Superumysł oraz Określony Cel Główny.
Wreszcie skupisz się na tym, czego naprawdę pragniesz.
Dowiesz się, na czym w rzeczywistości polega PLANOWANIE i jaką ma moc w realizacji Twoich celów.
Poznasz 4-stopniową formułę, która pozwoli Ci zająć się w życiu tym, co przynosi Ci najwięcej satysfakcji i zysków
Naturalną konsekwencją umysłu wypełnionego poczuciem porażki i beznadziejności jest ciało obolałe i pełne różnych przypadłości, co z kolei daje ci jeszcze więcej powodów do rozczulania się nad samym sobą.
Jeden z moich przyjaciół — człowiek, któremu naprawdę się w życiu udaje — opowiedział mi historię mającą bezpośredni związek z tym, o czym właśnie ci teraz mówię.
„Wypowiedziana od niechcenia uwaga na mój temat, której w ogóle nie powinienem był usłyszeć, zmieniła całe moje życie”, powiedział mi ten przyjaciel.
„Zawsze wiodło mi się nie najlepiej, po prostu jakoś tam żyłem”, kontynuował, „ale zawsze chwaliłem się wielkimi rzeczami, których dokonam”.
„Pewnego dnia przypadkiem podsłuchałem uwagę wypowiedzianą przez kogoś, kogo uważałem za przyjaciela: »Joe to dość miły facet, ale gnuśny marzyciel, zawsze opowiada, jak to coś zrobi, i nigdy nic nie robi«”.
„Ta myśl, że jestem gnuśnym marzycielem, dosłownie mnie zmroziła. Zadecydowałem wtedy, że udowodnię, iż nie jestem gnuśnym marzycielem”.
I ten człowiek zmienił cały swój sposób myślenia. Ten „gnuśny marzyciel” kuł go cały czas, aż w końcu stworzył sobie całkiem nowy obraz samego siebie. Zaczął się sam widzieć jako człowiek czynu — zamiast tylko ktoś, komu łatwo przychodzi mówienie, czego to on nie dokona. Z czasem — wcale nie tak długim — ten jego nowy mentalny obraz został sfinalizowany i człowiek ten zaczął odnosić nadzwyczajne sukcesy.
Przyroda nie spieszy się, a jednak ze wszystkim nadąża. Laozi
Prowadzenie życia w zgodzie z regułami minimalizmu to nie tylko pozbycie się namacalnych przedmiotów, ale również pozbycie się niepotrzebnych działań z twojego napiętego i zabieganego planu dnia. Mówiąc wprost: chodzi o to, żeby robić tylko to, co absolutnie konieczne, i dzięki temu wygenerować czas na robienie tego, co czyni cię szczęśliwym.
Zredukuj ilość obowiązków
Najważniejszą rzeczą, jaką możesz zrobić, aby uprościć swój roboczy plan dnia, to wypisać na kartce wszystkie swoje obowiązki i wybrać te o największej wadze.
Do obowiązków wlicza się wszystko, co zajmuje twój czas: są to zatem sprawy narzucone przez pracodawcę, prace dorywcze, pomaganie lokalnej społeczności, naprawa domu, udział w szkolnej radzie rodziców czy nawet sędziowanie w drużynie piłkarskiej twojego dziecka.
Łatwo zgodzić się na te zobowiązania, ale trudno zauważyć, jak szybko wypełniają życie, aż jesteśmy tak zajęci, że nie mamy czasu na to, co dla nas jest najbardziej istotne. Reguły minimalizmu sugerują zredukowanie tych obowiązków do absolutnie najistotniejszych, zostawiając miejsce w naszym życiu na robienie tego, co prawdziwie kochamy oraz zostawienie sobie odrobiny wolnego czasu, aby uniknąć nadmiernego zestresowania.
Aby osiągnąć ten stan, sporządź listę wszystkich swoich zobowiązań, które przyjdą ci do głowy: wszystko, co wykonujesz regularnie lub do czego zobowiązałeś się w krótszym lub dłuższym czasie.
Teraz spójrz na listę i odpowiedz na pytanie: które cztery do pięciu rzeczy, jakie wypisałeś, są dla ciebie najważniejsze? Chodzi o rzeczy, które sprawiają ci największą radość oraz oferują najcenniejsze doświadczenia. To one mają największy priorytet. Całą resztę — naturalnie w miarę możliwości — powinieneś usunąć ze swojego życia.
Zazwyczaj wystarczy telefon, spotkanie lub e-mail z informacją, że już nie możesz dalej zajmować się daną sprawą. Odmawianie jest zwykle dość trudne i nieprzyjemne, często także powoduje, że ktoś się na tobie zawodzi. Ale wiesz co? Oni dalej będą żyli, a ich projekty i życia będą się dalej toczyły. Jakkolwiek niełatwo jest kogoś zawieść, to rzadko powoduje to aż tak straszne konsekwencje, jak się zazwyczaj obawiamy.
Cały proces rezygnowania ze zbędnych obowiązków jest bardzo powolny i na pewno z kilku z nich nie da się od razu wyeliminować. Jeżeli jednak będziesz pamiętać o tym, że ostatecznie chcesz się pozbyć wszystkich niepotrzebnych zobowiązań, powoli się z nich wykaraskasz: albo po prostu mówiąc „nie”, albo gdy się z nich najzwyczajniej w świecie wywiążesz.
Ważne jest, aby od tej pory starać się mówić „nie” wszystkim prośbom o podjęcie się czegokolwiek, co nie ma związku z najważniejszymi rzeczami z twojej listy. Sprawę w telegraficznym skrócie można przedstawić tak: albo nowym nadchodzącym zobowiązaniom z dużym entuzjazmem powiesz: „Jasne, że tak!” lub „No pewnie!”, albo najzwyczajniej w świecie odmówisz. Staraj się nigdy nie doprowadzać do sytuacji, w których będziesz bez namysłu i z obojętnością godził się na nowe obowiązki oraz wiążącą się z nimi większą odpowiedzialność.
Gdy tylko pozbędziesz się mało istotnych zadań i obowiązków, w twoim życiu w magiczny sposób pojawi się czas na robienie tego, co prawdziwie kochasz robić.
Oczyść swój plan dnia
Zastanów się, jak bardzo możesz „oczyścić” swój grafik. Głównie mam na myśli zredukowanie ilości spotkań, które i tak często są stratą czasu, oraz unikanie umawiania się na nowe. Chodzi również o wygenerowanie dużych bloków czasu na działania twórcze oraz wykonywanie pracy w sposób skupiony, produktywny i satysfakcjonujący, ale także na inne rzeczy sprawiające ci przyjemność.
Zostaw trochę czasu pomiędzy składowymi elementami twojego grafiku. Dzięki temu będziesz przechodził od jednego zadania do drugiego bez stresującego pośpiechu, a jeżeli któreś miałoby ci zająć odrobinę dłużej, unikniesz w ten sposób spóźnienia.
Brakuje Ci celu w życiu?
Zdobądź ZA DARMO legendarnego ebooka Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu” Superumysł oraz Określony Cel Główny.
Wreszcie skupisz się na tym, czego naprawdę pragniesz.
Dowiesz się, na czym w rzeczywistości polega PLANOWANIE i jaką ma moc w realizacji Twoich celów.
Poznasz 4-stopniową formułę, która pozwoli Ci zająć się w życiu tym, co przynosi Ci najwięcej satysfakcji i zysków
Jeżeli twoja praca wymaga częstego spotykania się z innymi ludźmi, postaraj się grupować je do jednego–dwóch dni w tygodniu. Pozwoli ci to zachować większą swobodę w jej organizacji.
Zredukuj listę rzeczy do zrobienia
Jeżeli twoja lista rzeczy do zrobienia zawiera dziesiątki pozycji, minimalistyczne podejście sugeruje… uprościć listę.
Aby to zrobić, musisz być ze sobą szczery: czy wszystko, co zawiera lista, uda ci się wykonać dziś? A w ciągu trzech kolejnych dni? Często wierzymy, że uda się nam zrobić więcej, niż w rzeczywistości jesteśmy w stanie. Ten fakt sprawia, że robimy przydługawe listy, których możemy nie zrealizować nawet w tydzień.
Nie da się ukryć, że listy rzeczy do zrobienia są z natury niekończące się, jednak prawdziwy problem stanowi to, że często wypełniamy je bzdurnymi zadaniami, które tylko z pozoru czynią nas niezwykle zajętymi, a efekty ich wykonywania są mizerne. Zamiast tego powinniśmy się skupiać na mniejszej ilości istotnie niezbędnych zadań, które odegrają istotną rolę w naszym życiu osobistym lub zawodowym.
Mniej zadań oznacza, że będziemy mniej zajęci. Zatem każdego dnia wybierz z listy trzy absolutnie najważniejsze i dające najistotniejsze efekty zadania. Właśnie na nich, tych trzech najważniejszych zadaniach (ang. Most Important Tasks — MIT), powinieneś się najbardziej skupić każdego dnia i powinieneś zabrać się za ich realizację, zanim poświęcisz czas i uwagę rzeczom mniej istotnym.
Pamiętaj: najważniejszym zajmij się od razu, a dopiero potem martw się o rzeczy mniejszej wagi.
Fragment pochodzi z książki „Minimalizm” Leo Babauty.
Przyznaj to! Czasem czujesz się przytłoczony przez wydającą się nie mieć końca robotę papierkową i zastanawiasz się, czy kiedykolwiek będziesz w stanie to wszytko poukładać. E-maile, które chcesz zachować, pomysły, które znalazłeś w Internecie, notatki i dokumenty szkolne, zapisy pomysłów, które przyszły Ci do głowy w poczekalni u dentysty, wycinki z gazet… Gromadzisz to wszytko, gromadzisz i gromadzisz, a potem po prostu nie pamiętasz, gdzie włożyłeś ten artykuł, którego potrzebowałeś, żeby zakończyć pracę, która miała być gotowa w zeszłym tygodniu! Uff! To wszystko jest bardzo meczące!
Nawyk sporządzania list jest niezwykle pomocny. Jeżeli męczy Cię niekończąca się żonglerka „piłeczkami”, którymi są praca, czas dla rodziny, domowy interes oraz zajmowanie się gospodarstwem domowym oraz kilka zainteresowań i „koników” — cóż, czas zostać entuzjastą list. Czas ułatwić sobie życie!
Wszyscy poszukujemy dobrych sposobów na uporządkowanie naszego życia.
Dla wszystkich niezwykle zajętych ludzi na świecie istnieje kilka bardzo pomysłowych, a jednocześnie łatwych sposobów pomocnych w porządkowaniu życia i zachowywaniu zdrowia psychicznego.
1) Używaj notesów: Trzymaj pod ręką notes i długopis. Zabieraj je ze sobą, gdziekolwiek idziesz, i zapisuj pomysły, spotkania lub rzeczy, które musisz zrobić, zamiast starać się zapamiętać wszystko, co zapewne później zapomnisz.
2) Wyrób u siebie dobre nawyki telefoniczne: Określ limit czasowy dla każdej rozmowy telefonicznej i poinformuj o tym swojego rozmówcę — w ten sposób zaoszczędzisz sobie stresu związanego z usiłowaniem zakończenia połączenia. Pomoże to również Twojemu rozmówcy sformułować zwięźle informację, którą chce Ci przekazać. Może wydaje się to aż nazbyt drobiazgowe, lecz pozwoli Ci znacznie zaoszczędzić czas.
3) Zrób pożytek z czekania: Następnym razem, gdy będziesz mieć wizytę u dentysty, spotkanie z szefem lub będziesz czekał na obiad, wykorzystaj dany Ci czas na nadrobienie zaległości czytelniczych lub na planowanie. Jeżeli na tym polu nie masz sobie nic do zarzucenia, wykorzystaj czas na układanie, sprzątanie lub po prostu pomyśl.
4) Dziękuj: Następnym razem, kiedy ktoś Ci w czymś pomoże, nie omieszkaj go pochwalić. Nieważne, kto to będzie — Twój podwładny, współpracownik czy też członek Twojej rodziny — zauważ wysiłek, który włożył w wykonaną pracę. Wówczas z radością pomoże Ci ponownie, gdy znów będziesz go potrzebować.
5) Zrób to teraz! Nie pozwól sobie na luksus zwlekania. Jeśli sobie na to pozwolisz, ów znienawidzony obowiązek znajdujący się na Twojej liście „rzeczy do zrobienia” będzie Cię tylko stresował za każdym razem, gdy o nim pomyślisz! Skończy się na tym, że Twoja lista urośnie do niewyobrażalnych rozmiarów i stanie się niemal niewykonalna! Zacznij od największego i najbardziej przez Ciebie nielubianego zadania, dzieląc je na części, z którymi możesz sobie poradzić na raz. Dzięki temu wszelkie pozostałe obowiązki będą przyjemne jak letni wietrzyk!
6) Obowiązki administracyjne: Zleć zadania, na które nie masz czasu, lub połącz siły z kimś, kto może Ci w nich pomóc najbardziej.
7) Raz a dobrze: Zaoszczędź sobie czasu i chodzenia, zbierając na raz wszystko, co będzie Ci potrzebne do załatwienia Twoich spraw lub co powinno być rozmieszczone w różnych pokojach w Twoim domu, zamiast urządzać liczne piesze wycieczki po każdą rzecz z osobna. Zrób podręczną listę, planując trasę, i upewnij się, że uwzględniłeś każdy konieczny przystanek — nie będziesz musiał wracać i tracić czas.
8) Zaplanuj nieco czasu na zabawę! Wyznacz czas tylko dla SIEBIE. Przeznacz trochę czasu w swoim planie dnia, choćby planując spotkanie ze sobą, i trzymaj się tego, nawet jeśli jest to jedynie leniwa 30-minutowa kąpiel bądź 20-minutowy wiosenny spacer!
Brakuje Ci celu w życiu?
Zdobądź ZA DARMO legendarnego ebooka Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu” Superumysł oraz Określony Cel Główny.
Wreszcie skupisz się na tym, czego naprawdę pragniesz.
Dowiesz się, na czym w rzeczywistości polega PLANOWANIE i jaką ma moc w realizacji Twoich celów.
Poznasz 4-stopniową formułę, która pozwoli Ci zająć się w życiu tym, co przynosi Ci najwięcej satysfakcji i zysków
9) Stwórz więcej przestrzeni: Przejrzyj swój cały system segregowania dokumentów i pozbądź się wszelkich starych, niepotrzebnych akt. Uwolnij nieco przestrzeni!
10) Zajmuj się wszystkim tylko raz: Zajmij się każdym listem, dokumentem czy innym papierem tylko raz! Przeczytaj go i włóż do odpowiedniej teczki, prześlij go dalej, wpleć go w swój plan dnia lub wyrzuć. Nie odkładaj go na niekończący się stos na Twoim biurku z nadzieją, że prędzej czy później się nim zajmiesz. NIE ZAJMIESZ SIĘ!
11) Bądź swoim administratorem: Używaj niezwykle przydatnych karteczek samoprzylepnych i zapisuj sprawy do załatwienia. Przyklejaj je do drzwi wejściowych lub lodówki, aby przypominały Ci o Twoich zadaniach tuż przed wyjściem. To się świetnie sprawdza!
12) Bądź swoim projektantem systemów: Uważasz, że zbyt wiele czasu marnujesz codziennie na poszukiwaniu różnych rzeczy? Znajdź nowy system, który będzie odpowiedni dla Ciebie i Twojego trybu życia, a następnie zastosuj go w absolutnie każdej dziedzinie! Spraw, by Twój system był jak mechanizm zegarowy, a odkryjesz nowe luki w czasie — wolne chwile, których istnienia nigdy nie podejrzewałeś!
Fragment pochodzi z książki „Zorganizuj się!”, której autorem jest John Doowhit.
Czasami trzeba się potknąć, by odnaleźć właściwą drogę. Autorka – Ewelina Golba
Najpierw skaczesz w dół; skrzydła rozwijasz w trakcie spadania. Ray Bradbury
Nawet nie wiesz, jakie szczęście Cię spotkało! Na prawdę! Kryzys jest dowodem na to, że coś w Twoim życiu źle funkcjonowało i dlatego powinieneś to zmienić. Im szybciej bądź intensywniej przebiega — tym bardziej widoczne jest, że świat tak bardzo Cię kocha, iż uprzedza Cię przed zmarnowaniem życia!
Nim sama to sobie uświadomiłam, w chwili załamania raczej szukałam winnych i wcale nie miałam zamiaru nikomu dziękować za to, że do niego doszło. Ale gdy zrozumiałam, jak wielkim jest darem — zaczęłam za niego dziękować!
To on sprawia, że:
zmieniasz sposób patrzenia na świat;
zaczynasz myśleć, rozmawiać ze sobą;
na nowo szukasz swojej drogi;
znajdujesz swoje najmocniejsze strony.
Wiem, że to, co Ci teraz przekazuję, jest lekko szokujące, ale zdaję sobie też sprawę z tego, że jako osoba inteligentna zrozumiesz, co mam na myśli.
Dlatego zamiast rozpaczać nad swoim losem — postaraj się wysłuchać tego, co świat chce Ci powiedzieć. Niby w jaki sposób miałby Ci przekazać, że coś w Twoim życiu funkcjonuje nie tak, jak powinno? Może obdarowując? Jeśli masz dzieci, to pewnie nie raz zdarzyło Ci się je ukarać. Dlaczego tak uczyniłeś? Czy nie dlatego, by coś zrozumiały? By zastanowiły się nad swoim postępowaniem? By je zmieniły? Czy miałeś coś złego na myśli, karząc je? Czy może robiłeś to dla ich dobra? Z tego samego powodu, z jakiego świat karze Ciebie — Ty karzesz swoje dzieci! A czy przypadkiem nie robisz tego z miłości?
I właśnie dlatego powinieneś dziękować za kryzys: bo jest on wyrazem miłości świata do Ciebie! Teraz nadchodzi pora, byś z wdzięczności za tę miłość — skorzystał z niego!
Niepowodzenia i porażki mogą zmienić Twoje życie — zawsze na lepsze. Są doskonałym przygotowaniem gleby do zasadzenia nowych nasion, z których w przyszłości zbierzesz plony. Pamiętaj tylko, by zasiać inne nasiona niż wcześniej, oraz o tym, by przygotować dobrą glebę… A jak to zrobić, zdradzę Ci w kolejnych rozdziałach. Nim do nich przejdziesz, zrób coś dla mnie:
Ćwiczenie. Przepis na nowe życie.
Brakuje Ci celu w życiu?
Zdobądź ZA DARMO legendarnego ebooka Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu” Superumysł oraz Określony Cel Główny.
Wreszcie skupisz się na tym, czego naprawdę pragniesz.
Dowiesz się, na czym w rzeczywistości polega PLANOWANIE i jaką ma moc w realizacji Twoich celów.
Poznasz 4-stopniową formułę, która pozwoli Ci zająć się w życiu tym, co przynosi Ci najwięcej satysfakcji i zysków
Weź czystą kartkę papieru i podziel ją na pół pionową linią.
Z lewej strony napisz rzecz, którą traktowałeś jako powód do załamania, coś, co się rozpadło, lub coś, co straciłeś.
Postaraj się wypisać dziesięć przemyśleń na temat tego, co źle funkcjonowało wokół tej rzeczy/sytuacji.
Z prawej napisz wielkimi literami „Trzy lata później”.
Spróbuj sobie wyobrazić siebie po upływie 3 lat, jeśli ta rzecz nadal by trwała.
Wypisz dziesięć takich wyobrażeń po prawej stronie kartki.
Już? Teraz przeczytaj to, co zapisałeś.
Zastanów się, skąd się wzięły podpunkty z lewej strony kartki.
Pomyśl, co świat chciał Ci przekazać, do czego mogły te rzeczy doprowadzić.
Zastanów się, jak wielki miałbyś problem, gdyby Cię nie ostrzegł już teraz?
Zastanów się, co powinieneś zrobić, by w przyszłości do nich nie doprowadzić.
Jeśli tego dnia nie jesteś w stanie racjonalnie odpowiedzieć na te pytania, spróbuj jutro, pojutrze, za tydzień. Porozmawiaj o tym z zaufaną i szczerą osobą, czasem ktoś stojący z boku potrafi więcej zauważyć niż my sami.
Gdy odkryjesz sposób na uniknięcie podobnej sytuacji w przyszłości — zapisz go kartce. Przeczytaj go na głos. Właśnie zapisałeś swój przepis na nowe życie!
Powieś go w widocznym miejscu i działaj zgodnie z nim!
Fragment pochodzi z książki „Pozytywny egoista”, której autorką jest Ewelina Golba.
Masz możliwość uczenia się w dowolnym, dogodnym dla Ciebie czasie. Technologia informatyczna pozwala Ci na naukę w każdym miejscu, w którym aktualnie przebywasz – wykorzystaj to. Wielu ludzi korzysta z tej formy studiowania i wyraża swoje zadowolenie na forach dyskusyjnych uczelni wyższych, organizujących ten sposób kształcenia.
W jaki sposób postępować, aby samokształcenie było efektywne?
Jak wytrwać w postanowieniach?
Jak podnosić siłę motywacji w trakcie samokształcenia?
Zastanówmy się najpierw wspólnie nad tym, co decyduje o powodzeniu samokształcenia, jego efektywności, jakie są warunki skutecznego samokształcenia?
Zacznijmy od powodzenia w samokształceniu i jego skuteczności. Kiedy je uzyskasz?
Tylko wtedy, gdy:
właściwie zorganizujesz warsztat pracy samokształceniowej w domu;
umiejętnie dobierzesz odpowiednie źródła informacji niezbędnej do samokształcenia;
będziesz umiejętnie uzyskane informacje wykorzystywał w trakcie uczenia się;
rzetelnie i wytrwale będziesz wypełniał wyznaczone zadania;
będziesz właściwie planował pracę samokształceniową;
każde zadanie wykonane będziesz poddawał kontroli pod względem poprawności wykonania, będziesz krytyczny wobec siebie i swoich możliwości;
ważne treści i informacje będą utrwalane, powtarzane, a w efekcie zapamiętane;
będziesz bacznie obserwował otaczającą rzeczywistość i wyciągał wnioski, szczególnie dotyczy to faktów i zjawisk związanych z przedmiotem ważnym dla treści kształcenia.
Cóż znaczą te porady? Powiesz, że to zbyt filozoficznie brzmi – odpowiem Ci: nie – dlatego że praca umysłowa związana z samokształceniem wymaga właściwej organizacji, aby była efektywna. Ta zasada obowiązuje nie tylko na stanowisku pracy w dowolnym zakładzie pracy, ona również będzie obowiązywać Ciebie, jeśli podejmiesz się samokształcenia.
Ogólne sformułowanie „warsztat pracy” obejmuje wszystko to, co jest związane z Twoją działalnością samokształceniową w domu. Mianowicie – musisz znaleźć przynajmniej miejsce na biurko, przy którym będziesz pracować, w którym będziesz przechowywał niezbędne rzeczy do pracy. Na nim lampę – ponieważ często będziesz pracować wieczorami, poza tym komputer lub notebook i drukarkę. To są Twoje podstawowe narzędzia pracy – powinny być sprawne i utrzymane w należytym porządku, abyś nie tracił czasu wtedy, gdy pracujesz. Praca umysłowa wymaga spokoju – pamiętaj, aby zapewnić sobie komfort w tej dziedzinie.
Każda praca musi być odpowiednio zaplanowana – samokształceniowa także – a plan ten musi zakładać czas i zakres czynności do wykonania. Na każdy dzień powinieneś zaplanować odpowiednią ilość pracy – oczywiście realną, nie planuj zbyt dużo, gdyż nie ilość, a jakość się liczy. Plan ten musi zawierać rodzaj niezbędnych informacji, materiałów szkoleniowych, podręczników, przewiduj w nim czas na ich pozyskanie.
Nie bez kozery powiedziałam „na każdy dzień” – to ważne! Każdego dnia powinieneś jakąś, choćby niewielką, część planu wykonać. Wszelkie nagromadzenie zadań jest trudne do wykonania – unikaj tego bezwzględnie. Musisz stosować samodyscyplinę.
Jeśli zgromadziłeś źródła informacji, postawiłeś sobie zadanie do wykonania – teraz czeka Cię najważniejsza sprawa, mianowicie znalezienie rozwiązania zadania. W tym pomogą Ci materiały szkoleniowe. Problem w tym, aby wybierać z nich tylko te informacje, które bezpośrednio prowadzą do celu, skupiaj się tylko na tych zagadnieniach, które wiążą się z tematyką zadania.
Czytając materiały, sporządzaj tzw. „fiszki” – możesz je tworzyć na osobnych kartkach lub w komputerze w odpowiednio oznaczonym pliku. Wybór należy do Ciebie – zależy to od przyzwyczajenia i postrzegania wygody. Jeżeli jesteś tzw. „wzrokowcem”, to radzę Ci sporządzać fiszki w sposób tradycyjny – czyli na oddzielnych kartkach papieru.
Co na takiej fiszce należy umieścić? Przypuśćmy, że przygotowujesz zadanie na temat sposobów zarządzania zasobami ludzkimi w firmie. Znalazłeś kilka podręczników i artykułów w czasopismach na temat zarządzania kadrami, a także w Internecie kilka stron na ten temat. Poszukujesz w nich sposobów zarządzania i ich omówienia. Zobacz zatem przykład fiszek, które warto robić w trakcie poszukiwań.
Numeracja fiszek jest przydatna, bowiem podczas opracowywania zadania, wykonując konspekt jego rozwiązania, wpiszesz numer odpowiedniej fiszki, z której odnalezione informacje posłużą Ci do referowania zagadnienia i formułowania swoich wniosków. Ponadto wykorzystasz je przy tworzeniu bibliografii i netografii, na którą powinieneś się powołać na zakończenie zadania.
Jeżeli natrafisz na pojęcia, które są trudne, dotąd nie spotkałeś się z nimi – nie zostawiaj ich bez wyjaśnienia. Przerwij zadanie i poszukaj wyjaśnienia – zapisz je na odrębnej fiszce lub wydrukuj z Internetu i zachowaj, aby powrócić do niego podczas opracowywania zadania lub powtarzania.
Po zakończeniu pracy każdego dnia dokonaj przeglądu wykonanych zadań – sprawdź, czy wykonałeś wszystko zgodnie z planem, jeśli nie, to zapisz zagadnienia, które musisz uzupełnić następnego dnia. Przeczytaj sporządzone fiszki, sprawdź, czy dokładnie zapisałeś informacje.Podkreśl kolorowym pisakiem najważniejsze zagadnienia przydatne do omówienia rozwiązań zadanych. W ten sposób powtarzasz opracowany materiał, co sprzyja zapamiętywaniu.
Natomiast warunki skutecznego samokształcenia będą spełnione wtedy, gdy:
odczuwasz potrzebę uczenia się;
emocjonalnie zaangażujesz się w podjęcie nauki;
rozumiesz to, co poznajesz, widzisz zależności zachodzące między występującymi w materiale zagadnieniami;
potrafisz samodzielnie wyodrębnić z określonej informacji elementy składowe i wiązać je w nową całość;
I jeszcze jedno: powiesz na pewno, że to takie oczywiste, ale zapewniam Cię, bardzo często pomijamy fakt zapewnienia sobie prawidłowych warunków pracy samokształceniowej. Ważnych, ponieważ mogą okazać się barierą w uzyskaniu zaplanowanych osiągnięć.
I tak:
miejsce do pracy samokształceniowej – pokój powinien być niezbyt mały, niezatłoczony, dobrze przewietrzony, temp. ok. 18–200 C, światło o mocy 60–80 W padać powinno na miejsce pracy z Twojej lewej strony, w pokoju powinna być cisza i spokój;
zmęczenie, znużenie – największy nasz wróg – do nauki siadamy przecież po pracy; jeśli pojawią się objawy zmęczenia – zrób przerwę, szczególnie jeśli pracujesz przy komputerze;
wypoczynek i znaczenie snu – nie zaniedbuj wypoczynku, szczególnie czynnego, np. spaceru lub pracy w ogrodzie, na działce itp.; zadbaj też o odpowiednią dla Ciebie liczbę godzin snu;
odżywianie się – tylko racjonalne odżywianie pozwala na właściwą pracę mózgu;
rozkład dnia pracy – planuj zajęcia na dzień następny dzień wcześniej, aby znaleźć czas na wszystko – pracę, wypoczynek, rozrywkę i sen.
Jeżeli zwrócisz uwagę na wszystkie wymienione warunki i będziesz starał się ich przestrzegać – gwarantuję Ci, że osiągniesz powodzenie w samokształceniu. A powodzenie osiągane będzie motorem do dalszych działań, będzie czynnikiem motywującym.
„Dobrze jest oprzeć się o drugiego, bo nikt nie dźwiga życia sam” Friedrich Höderlin
Jak jednak wytrwać? Siłę wytrwania czerpać musisz z siły motywacji i świadomości, że codziennie poznajesz coś nowego, stajesz się lepszy, zdobywasz wiedzę, która przyda Ci się w życiu i w pracy zawodowej, będziesz przecież dumny z siebie, jeśli osiągniesz kolejne cele.
Wytyczyłeś sobie cel główny i cele szczegółowe, wyznaczyłeś terminy i czas ich osiągania – kontrolujesz dochodzenie do celu, bo zawsze masz na uwadze fakt, iż kolejny osiągnięty cel szczegółowy przybliża Cię do celu głównego.
Brakuje Ci celu w życiu?
Zdobądź ZA DARMO legendarnego ebooka Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu” Superumysł oraz Określony Cel Główny.
Wreszcie skupisz się na tym, czego naprawdę pragniesz.
Dowiesz się, na czym w rzeczywistości polega PLANOWANIE i jaką ma moc w realizacji Twoich celów.
Poznasz 4-stopniową formułę, która pozwoli Ci zająć się w życiu tym, co przynosi Ci najwięcej satysfakcji i zysków
Powiedzmy, że Twoim celem głównym jest zdobycie nowych kwalifikacji. Zapytaj siebie, dlaczego chcesz je zdobyć?
Czy motywem jest chęć np. znalezienia zatrudnienia, ponieważ jesteś bezrobotny i na rynku pracy nie ma popytu na kandydatów w Twoim zawodzie? A może chcesz zmienić miejsce zatrudnienia, osiągnąć wyższe zarobki? Planujesz założyć rodzinę i zdajesz sobie sprawę, że współczesny pracownik musi być elastyczny i posiadać wiele do zaoferowania, aby być docenianym, lepiej zarabiać? Wszystkie te motywy mogą być silnymi motywami, o ile będą podbudowane świadomym dążeniem do zdobywania wiedzy, samodyscypliną, cierpliwością i odpornością na ewentualne porażki. Porażki będą się zdarzać – na to musisz być przygotowany i nie poddawać się – walcz z przeciwnościami losu do końca, wbrew wszystkiemu. Tylko wtedy odniesiesz zwycięstwo.
W tabeli wpisałeś osoby, które będą Cię wspierać w pracy samokształceniowej – skorzystaj z ich pomocy zawsze, kiedy czujesz, że poddajesz się, że Twoja wytrwałość łamie się. Porozmawiaj z nimi o swoich trudnościach – na pewno uzyskasz pomoc. Ponadto zweryfikuj warunki, w jakich pracujesz – może tam występują bariery, które osłabiają Twoją motywację.
Pamiętaj, każdy osiągnięty sukces jest motorem dalszych działań. Nie ma osób niezdolnych do samokształcenia. Samokształcenie to przecież umiejętność jak każda inna. Wymaga tylko dużego wysiłku i determinacji w jej opanowaniu i zastosowaniu.
Nasuwa się retoryczne pytanie: Która z wykonywanych przez nas codziennie czynności nie wymagała uprzedniej nauki?
Czy jeśli chciałbyś upiec tort na urodziny, a dotąd nigdy tego nie robiłeś, nie musiałbyś się najpierw pouczyć? Choćby poczytać przepisy kulinarne i wybrać najlepszy.
A od czego zależałoby powodzenie? Pomyśl chwilkę!
A teraz do pracy! Pnij się w górę! Realizuj samokształcenie, a potem potraktuj je jako narzędzie w edukacji ustawicznej, przejdź na wyższy poziom „wtajemniczenia”!
Otwórz dowolną liczbę książek poświęconych pisarskim problemom — w dziewięciu przypadkach na dziesięć znajdziesz tam, zapewne już w pierwszym rozdziale, ponuro brzmiące ostrzeżenia, że być może wcale nie jesteś pisarzem, że prawdopodobnie brak Ci smaku, zdolności oceny, wyobraźni, i nie masz jakichkolwiek symptomów posiadania owych wyjątkowych zdolności, niezbędnych, by z aspiranta przerodzić się w artystę, albo chociaż w znośnego rzemieślnika.
Najprawdopodobniej dowiesz się, iż Twoje pragnienie pisania to tylko infantylny ekshibicjonizm, albo zostaniesz ostrzeżony, że tylko dlatego, iż Twoi przyjaciele uważają Cię za wielkiego pisarza (jakby kiedykolwiek uważali!), nie powinieneś oczekiwać, że cały świat zacznie tę pochlebną opinię podzielać. I tak dalej, w wyjątkowo męczący sposób.
Przyczyna tego pesymizmu na temat młodych pisarzy jest dla mnie niejasna. Książki napisane dla malarzy nie zakładają, że ich czytelnik nigdy nie zostanie niczym innym, jak tylko zadufanym w sobie pacykarzem, ani książki na temat inżynierii nie zaczynają się od ostrzeżeń, że z faktu, iż ktoś potrafił z dwóch gumek recepturek i zapałki zrobić pasikonika, nie wynika, że ma prawo się uważać za przyszłą dumę wybranej przez siebie profesji.
Może prawdą jest, że samooszukiwanie się najczęściej przybiera formę wiary w to, że umie się pisać. Nie mogę temu kategorycznie zaprzeczyć. Z własnego doświadczenia wiem jednak, że nie ma innej dziedziny, w której ktoś mający szczery zamiar nauczyć się solidnej pracy, mógłby zrobić tak ogromne postępy w tak krótkim czasie.
(…)
Może jest tak, że tylko moje nadzwyczajne szczęście sprawiło, iż spotkałam więcej pisarzy, o których można to wszystko powiedzieć, niż zarozumiałych i durnych grafomanów. Jednak spotkałam także, i to jest smutne, pewną liczbę wrażliwych młodych ludzi, którzy niemal doszli do przekonania, że wcale nie są zdolni pisać — a to dlatego, że natknęli się na jedną z tych przeszkód w pisaniu, które wkrótce zamierzam przeanalizować. Czasem pragnienie pisania okazało się silniejsze od upokorzenia, którego musieli doświadczyć, ale inni wycofali się w życie pozbawione kreatywnego ujścia, nieszczęśliwi, sfrustrowani, rozczarowani i nerwowi.
Moje doświadczenie wskazuje na cztery pojawiające się raz po raz trudności. Ludzie proszą mnie o radę w tych sprawach znacznie częściej, niż zwracają się do mnie o pomoc w kwestii struktury opowiadania czy zarysowania postaci.
Podejrzewam, że każdy nauczyciel słyszy te same skargi, a jednak, rzadko samemu będąc praktykującym autorem, ma tendencję do zbywania ich, jako nienależących do jego dziedziny, albo do dostrzegania w nich dowodu, że taki dręczony wątpliwościami student nie ma prawdziwego powołania. A jednak to właśnie ci w najoczywistszy sposób utalentowani uczniowie najbardziej cierpią z powodu tych trudności, a im są z natury wrażliwsi, tym bardziej wydają się one dla nich niebezpieczne. Jakiś początkujący dziennikarz czy inne pióro do wynajęcia rzadko prosi o jakąkolwiek pomoc — on raczej poszukuje agentów i redaktorów, podczas gdy jego poważniejszy kolega po fachu cierpi potępieńcze tortury z powodu własnych braków. Mimo to kursy mające uczyć pisania są zazwyczaj kierowane do niezbyt ambitnego czeladnika literackiego rzemiosła, podczas gdy problemy artysty zostają zignorowane lub przeoczone.
Trudność pisania w ogóle
Po pierwsze istnieje trudność pisania W OGÓLE. Co zrobić, jeśli nie udaje się zapoczątkować tego pełnego, bogatego strumienia, niezbędnego, aby pisarz został wysłuchany i przebił się ze swoim przekazem? Durna konkluzja, że jeśli ktoś nie potrafi pisać bez wysiłku, to widać pomylił się co do swego powołania, to czysty nonsens. Istnieje tuzin możliwych powodów tej trudności i każdy z nich powinien zostać szczegółowo przedyskutowany, zanim nauczyciel będzie miał prawo powiedzieć, że nie widzi dla danego ucznia nadziei.
Może się zdarzyć, że przyczyną tej trudności jest młodość i nieśmiałość. Czasem to brak pewności siebie tamuje przypływ pomysłów. Często jest to wynik błędnego postrzegania pisarstwa albo też wynika to z przesadnych skrupułów: początkujący może czekać na boski ogień, którego płomień, jak słyszał, zawsze płonie wyraźnie i który może rozpalić tylko nieprzewidziana iskra z nieba. Należy tu podkreślić jedną ważną kwestię — otóż ta trudność POPRZEDZA wszelkie problemy związane ze strukturą narracji czy konstrukcją intrygi, jeśli zaś dany pisarz nie otrzyma tutaj pomocy, prawdopodobnie nie będzie w ogóle potrzebował żadnych technicznych instrukcji.
„Autor jednej książki”
Trudność druga: zdarza się, i to o wiele częściej, niż się może wydawać laikom, że jakiś pisarz odniósł wczesny sukces, ale nie potrafi go już powtórzyć. I znów, w sytuacji kiedy napotykamy na ów problem, pojawia się obłudne wytłumaczenie: otóż dany pisarz, jak nas zapewniają, jest „autorem jednej książki” — napisał fragment autobiografii, wyżalił się i wyrzucił z siebie negatywne emocje, które miał wobec rodziców i otoczenia, z którego pochodzi, teraz zaś, uwolniony od tego brzemienia, nie potrafi powtórzyć swego osiągnięcia. Jednak pisarz ten ewidentnie nie uważa siebie za autora jednej książki, bo inaczej byśmy już nic o nim nie słyszeli. Co więcej, wszelka fikcja literacka jest, w użytym tutaj sensie, autobiograficzna, a mimo to istnieją szczęśliwi autorzy, przekształcający, przestawiający i obiektywizujący elementy własnego doświadczenia w formę długiej serii zadowalających książek czy opowiadań. Nie, on ma rację, uważając nagły zanik swego talentu za niezdrowy objaw i słusznie, zazwyczaj uważa, że można mu pomóc.
Oczywistym jest, że jeśli ten pisarz odniósł zasłużony sukces, to już coś wie, zapewne nawet całkiem sporo, o technicznych aspektach swojej sztuki. Nie w tym tkwi jego problem i, poza jakimś szczęśliwym przypadkiem, żadna liczba porad czy instrukcji na tematy techniczne nie wyrwie go z impasu. Ma on, na swój sposób, więcej szczęścia niż początkujący, który nie potrafi się nauczyć płynnie pisać — bo przynajmniej dał dowód, że jest w stanie ustawiać słowa w robiącym wrażenie porządku. Jednak jego początkowa niecierpliwość wywołana niezdolnością powtórzenia swego sukcesu może przerodzić się w zniechęcenie, potem zaś w autentyczne zwątpienie i rozpacz, skutkiem czego możemy utracić znakomitego autora.
Brakuje Ci celu w życiu?
Zdobądź ZA DARMO legendarnego ebooka Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu” Superumysł oraz Określony Cel Główny.
Wreszcie skupisz się na tym, czego naprawdę pragniesz.
Dowiesz się, na czym w rzeczywistości polega PLANOWANIE i jaką ma moc w realizacji Twoich celów.
Poznasz 4-stopniową formułę, która pozwoli Ci zająć się w życiu tym, co przynosi Ci najwięcej satysfakcji i zysków
Trzecia trudność jest w pewnym sensie połączeniem dwóch pierwszych: istnieją pisarze potrafiący, tyle że ze zniechęcająco długimi przerwami, z sukcesem pisać doskonałe teksty. Miałam kiedyś uczennicę, której literacki dorobek ograniczał się do jednego świetnego opowiadania raz do roku — stanowczo zbyt mało, by mogło to zadowolić duszę czy ciało. Te bezpłodne okresy były dla niej torturą, świat, do czasu gdy znów mogła pisać, zdawał się jałową pustynią. Za każdym razem, gdy odkrywała, że nie potrafi pracować, była pewna, że już nigdy nie powtórzy swego sukcesu. Co więcej, przy naszym pierwszym spotkaniu niemal mnie samą o tym przekonała. Kiedy jednak cały cykl dobiegał końca i zataczał się krąg, znowu pisała i pisała dobrze.
Tutaj także żadne techniczne instrukcje nie są w stanie dotknąć istoty problemu. Ci, którzy cierpią na te „zaniki sił twórczych”, kiedy to nie pojawia się żadna idea, kiedy nawet jedno zdanie nie ujawnia się uporczywie na powierzchni umysłu, mogą pisać jak skończeni artyści i rzemieślnicy, kiedy tylko uda im się zdjąć urok. Mający udzielić pomocy nauczyciel musi poznać przyczynę tego problemu i w zależności od niej poradzić i pomóc znaleźć rozwiązanie. Być może stanowi ją jakiś rodzaj oczekiwania na iskrę natchnienia. Często trudność ta wynika z posiadania przez adepta sztuki pisarskiej takich ideałów doskonałości, których po prostu nie da się pogodzić z rzeczywistością. Czasem, choć rzadko, działa tu swego rodzaju drażliwa próżność, niegodząca się z żadnym ryzykiem odrzucenia i niepozwalająca na przedsięwzięcie czegokolwiek, co by z góry nie miało zapewnionego uznania.
Pisarz nierówny
Czwartą trudnością, która faktycznie ma także swój techniczny aspekt, jest niezdolność doprowadzenia historii, żywej, choć nie do końca umiejętnie uchwyconej, do udanego zakończenia. Pisarze cierpiący na tę przypadłość często potrafią w interesujący sposób rozpocząć opowieść, jednak po kilku stronach tracą nad nią kontrolę. Bywa też, że piszą dobrą historię w tak suchy i lakoniczny sposób, że traci ona przez to wszelkie swe zalety. Czasem zaś nie potrafią należycie umotywować swej centralnej fabuły, w wyniku czego nie przekonuje ona czytelnika.
Prawdą jest, iż Ci, którzy borykają się z tym właśnie problemem, wiele mogą skorzystać, jeśli nauczą się czegoś o strukturze, o różnych formach, jakie może przybrać fabuła, a także tych rozmaitych niedostrzegalnych „zawodowych tricków”, które pomagają przeprowadzić historię przez potencjalnie trudne miejsca. Jednak i tutaj prawdziwa trudność rozpoczęła się na długo zanim pojawiła się kwestia FORMY.
Autor nie ma dość wiary w siebie, niezbędnej do właściwego przedstawienia swojej idei, albo też jest zbyt niedoświadczony, by wiedzieć, jak jego postacie zachowywałyby się w prawdziwym życiu, albo też jest zbyt nieśmiały, by pisać z takim przekonaniem i tak emocjonalnie, jak to konieczne, by jego historia nabrała życia.
Pisarz raz za razem wypuszczający słabe, pełne wyczuwalnego zażenowania albo też powierzchownie opowiedziane historie, z pewnością potrzebuje czegoś więcej niż tylko krytycznej analizy swych poszczególnych utworów. Musi jak najszybciej nauczyć się ufać własnym uczuciom na temat opowiadanej historii, nauczyć się ją opowiadać w sposób zrelaksowany, aż do momentu, gdy nabierze pewności pióra kogoś, kto w pełni opanował swe medium. Tak więc nawet ten dylemat koniec końców sprowadza się do problemów leżących w osobowości pisarza, nie zaś w jego warsztacie.
Problemy nie leżą w warsztacie pisarskim
Takie są cztery problemy, które najczęściej napotykałam u ludzi rozpoczynających pisarskie życie. Niemal każdy spośród tych, którzy kupują książki poświęcone pisaniu fikcji literackiej albo uczestniczą w kursach pisania opowiadań, cierpi na któryś z powyższych, i zanim je przezwycięży, niewiele mu dadzą wszelkie techniczne szkolenia, które będą dla niego tak cenne później. Czasem zdarza się, że atmosfera klasy pobudza pisarza na tyle, że podczas trwania kursu potrafi tworzyć swe historie, jednak przestaje natychmiast, kiedy ów bodziec znika. Zadziwiająco duża część tych, którzy naprawdę chcą pisać, nie potrafi zrealizować nawet zadanych tematów, a mimo to wciąż pojawia się, z nadzieją, nieraz co roku.
Oczywistym jest, że poszukują pomocy, której nikt im nie udziela, a także to, iż traktują sprawę bardzo serio — gotowi poświęcać tyle czasu, wysiłku i pieniędzy, ile mogą, aby po wyjściu z klasy początkujących i „pragnących”, zająć miejsce pomiędzy twórczymi artystami.
Jeśli te trudności są właśnie takie, musimy starać się im zaradzić tam, gdzie powstają — w życiu, w nastawieniach i w nawykach, w samej osobowości twórcy. Kiedy zaczniesz rozumieć, co to znaczy być pisarzem, kiedy dowiesz się, jak artysta funkcjonuje i także zaczniesz postępować w ten sam sposób; gdy zorganizujesz swoje sprawy i swoje stosunki tak, żeby Ci pomagały, zamiast stanowić przeszkodę na drodze do wybranego przez Ciebie celu, wówczas tamte książki na Twoich półkach, te o technice pisania literackiej fikcji albo te inne, przedstawiające modele stylu prozy czy konstrukcji fabuły do naśladowania, będą w Twych oczach wyglądały całkiem inaczej i staną się zdecydowanie bardziej pomocne. Ta książka nie ma na celu zastąpienia tamtych książek o pisarskim rzemiośle. Istnieją pewne podręczniki tak cenne, że żaden pisarz nie powinien się bez nich obywać. Moja książka nie jest nawet uzupełnieniem dla takich prac, jest natomiast do nich pewnym wstępem. Jeśli jej się uda, nauczy początkującego nie jak pisać, ale jak być pisarzem, a to coś całkiem innego.
———– (1) Autorka pisze tu o literaturze angielskiej, ponieważ w języku angielskim sama pisała i jest to język oryginału tej książki. Dla większości czytelników polskiej jej wersji literatura ta będzie zapewne polska. Niby sprawa oczywista, ale to właśnie przykład takiego miejsca, kiedy każde tłumaczenie staje się w jakiś sposób „zdradą” — jak to ujmuje znane włoskie powiedzonko: traduttore traditore [przyp. tłum.]. ———
Fragment pochodzi z książki „Będę pisarzem”, której autorką jest Dorothea Brande.
Choć Dorothea Brande napisała swój poradnik w 1934 roku, nadal jest on zadziwiająco aktualny. Dlaczego? Ponieważ do tego czasu ani na jotę nie zmieniły się prawdziwe problemy pisarzy – zarówno początkujących, jak i tych bardziej doświadczonych.
Autorka – sama przecież będąc pisarką i mając wielu znajomych pisarzy – doskonale zdawała sobie sprawę, że najpoważniejsze problemy, jakie możesz spotkać na swojej drodze, wcale nie będą dotyczyły trudności językowych, umiejętności opowiadania i konstruowania wątków czy jakiejkolwiek innej technicznej drobnostki. Zdecydowana większość przyczyn, dla których „wydaje Ci się”, że nie potrafisz, nie umiesz lub nie jesteś w stanie napisać książki, leży w Twoim umyśle.
Kim była Dorothea?
Dorothea Brande to nazwisko, które wzbudza podziw i szacunek nie tylko wśród początkujących pisarzy na całym świecie, którzy korzystają z jej rad. „Będę pisarzem” to jej drugi światowy bestseller. Pierwszym jest „Obudź się i zacznij żyć”, który napisała w 1936 roku. Od tego czasu sprzedało się ponad 2 mln egzemplarzy tej niesamowitej książki, której tytuł mówi sam za siebie. Doczekała się ona również wersji musicalowej, nakręconej przez wytwórnię Twentieth Century Fox.
Brande dała się poznać czytelnikom zarówno jako pisarka, jak i felietonistka prestiżowego American Review. Gdy stała się sławna, za cel obrała propagowanie swojego życiowego motta, które brzmiało: „Działaj tak, jakby porażka nie istniała!”.
Problemem nie jest kształcenie ludzi. Problemem jest fakt, że są oni kształceni jedynie na tyle, aby mogli uwierzyć, że zostali nauczeni, ale niedostatecznie, aby kwestionować to, czego ich nauczono. ~Autor nieznany
KURS JEST GÓWNO WARTY…
SKRYPT nie jest instrukcją zawierającą zasady i reguły rozdawaną w szkole czy też mapą dopiętą do Twojego dyplomu z uniwersytetu. Nie jest czymś, co można zobaczyć czy dotknąć, ale istnieje. Jego wszechobecny — jak powietrze, którym oddychasz.
Moja opowieść o podróży do centrum miasta, w której występuje horda zasilonych kofeiną zombie, uwidacznia typowy los człowieka Pierwszego Świata, niezależnie od kraju czy kultury. Zmuszasz się do pobudki, następnie gramolisz się z łóżka, jedziesz samochodem, pociągiem czy idziesz pieszo do pracy, i tak przez kolejne 50 lat. Jak zdarta płyta, grająca w kółko ten sam kawałek, dzisiejszy dzień odgrywany jest identycznie jak wczorajszy. W rezultacie wypłatą Twojego życia jest weekend, podczas którego dają o sobie znać odkładane przez cały tydzień, zaległe sprawy. Wolne, potencjalnie służące zabawie i relaksowi. Chwila wytchnienia dla Twojej duszy od ciężarów transakcji, mająca na celu odbudować utraconą energię.
Niewielu zdaje sobie sprawę, że zostaliśmy zaprogramowani do takiego istnienia — bezwolnego, nowoczesnego niewolnictwa. To jest tak, jak w systemie operacyjnym komputera. SKRYPT kieruje całym przedsięwzięciem. Oddaj mu ster życia i przyjmij wyrazy mojego współczucia. Wskaże Ci on, jak myśleć, pracować, jak się bawić, głosować, oszczędzać, inwestować, odejść na emeryturę i jak umrzeć.
W 2005 roku, podczas przemowy z racji rozdania dyplomów na uniwersytecie Stanforda, Steve Jobs powiedział: „Nie dajcie się uwięzić przez dogmat, którym jest życie zgodne z myśleniem innych”. Steve Jobs miał na myśli SKRYPT — zbiór kulturowych założeń uformowany przez „myślenie innych ludzi”, schemat prowincjonalnych przekonań i obowiązujących obyczajów.
Zapytaj sam siebie — czy to jest Twoje myślenie? Czy myślenie innych?
Idź na studia i zdobądź dyplom, niezależnie od kosztów, zapotrzebowania czy rachunku ekonomicznego. Sfinansuj swoją edukację kredytem studenckim, nie rezygnując przy tym z wyrobienia pięciu kart kredytowych, które z góry zatwierdziły banki. Skończ uczelnię z pustymi kwalifikacjami i bezużytecznym wykształceniem, zostając jednym z milionów podobnych sobie, z tym samym dyplomem. Opuść klasztor, zwany uniwersytetem, z bagażem długu — własnego, rodziców lub obydwoma. Zdobądź pracę, abyś mógł oficjalnie dołączyć do szeregów uprzywilejowanych ludzi, uprawiających prostytucję czasu, wymieniając ogromne bloki czasu z zasobów Twojego życia — pięć lub siedem dni — w zamian za małe kawałki papieru nazywane pieniędzmi. Bądź niewolnikiem całymi dniami, co zazwyczaj związane jest z powtarzaniem tych samych monotonnych czynności, abyś mógł zapłacić za swoje właśnie skończone studia, ciuchy, które nosiłeś, samochód, który prowadziłeś, i mieszkanie, którego już nie wynajmujesz. Korzystaj z kart kredytowych dla osiągnięcia wygodniejszego życia — Starbucks na śniadanie, Chipotle na lunch, a Chick-fil-A na kolację. Imprezuj do rana w klubach, kupuj kolejki drinków, starając się zrobić wrażenie na obcych ludziach i kobietach z wyższej ligi. Kupuj butelki drogiej wódki i próbuj wywrzeć na nich jeszcze większe wrażenie w pokojach dla VIP-ów. Zaciągaj dług bez ograniczeń — przecież w końcu skończyłeś studia!
Kilka lat później.
Wespnij się po drabinie korporacyjnej. Budź się, usypiaj budzik i budź się ponownie. Wejdź w schemat działania — praca, korki, powtórki seriali, sen. Powtórz to jeszcze cztery razy w tym tygodniu. Weź nadgodziny i pokaż swoim korporacyjnym włodarzom, że zrobisz wszystko, co będzie konieczne. Podlizuj się szefowi — temu w źle skrojonym garniturze i z nieświeżym oddechem. Nie cierp swojej pracy, toleruj współpracowników, ale kochaj swoją wypłatę. Dostań podwyżkę i awans. Kup fajny samochód, niezłe mieszkanie i modne ciuchy. Przeżywaj wspaniałe weekendy, ubarwione alkoholem i rozrywką, korzystając z „przepustki”. Pracuj dobrze, baw się jeszcze lepiej. Wydawaj bez hamulców — w końcu raz się żyje!
Kilka lat później.
Śledź trendy mody. Prada, Louis Vuitton, Chanel. Śledź popkulturę — LeBron, Miley, TMZ. Oglądaj popularne seriale w telewizji: Gra o tron, Breaking Bad, The Walking Dead. Śledź życie nieistniejących ludzi w sztucznie stworzonych programach telewizyjnych, pokazanych jako rzeczywistość. Czcij sportowców i celebrytów. Przyjmuj opinie sław i ich poglądy polityczne, ponieważ są sławni. Płać podatki. Płać rachunki. Płać kredyt hipoteczny, raty kredytu samochodowego, rachunek za kablówkę, czynsz do spółdzielni. Nie przestawaj powiększać kredytu — przecież ciężko pracujesz, więc należy Ci się.
Kilka lat później.
Wakacje trwają każdego roku dwa tygodnie, ale tylko za przyzwoleniem włodarzy. Kupuj najnowsze i najlepsze przedmioty. Dr. Dre wypuścił słuchawki z kasowaniem szumów, P.Diddy coś innego, a Lady Gaga jeszcze coś innego. Wydawaj dla poczucia spełnienia. Wydawaj dla poprawy samopoczucia — przynajmniej do poniedziałku lub do rachunku, jaki poniedziałkowa praca musi zapłacić. Wydawaj, aby wypełnić lukę, której nie umiesz wytłumaczyć. Poczuj się zapędzony w róg przez pracę, kredyt hipoteczny, samochód, kartę kredytową i samo istnienie. Poczuj, jak umyka Ci wolność, podczas gdy Twoja prawda łatana jest dalszym odwracaniem uwagi, powiększeniem długu i kolejnymi fikcyjnymi ucieczkami.
Kilka lat później.
Usłysz tykanie swojego zegara biologicznego. Zacznij się martwić, że nadal jesteś singlem. Umów się na randkę z koleżanką lub współpracowniczką. Zacznij randkować przez internet. Tinder, Match, eHarmony. Spotkaj swoją drugą połowę. Wejdź w związek małżeński. Wydaj fortunę na sześciogodzinną ceremonię ślubną — taką, którą będziesz spłacał przez sześć kolejnych lat.
Kontynuuj pracę. Nie przestawaj wydawać. Nadal odwracaj uwagę. Kontynuuj obawy przed nadejściem niedzielnego wieczoru. Poniedziałkowego poranka obawiaj się jeszcze bardziej. Zacznij marzyć o rzuceniu tego wszystkiego, o podróżowaniu po świecie. O budzeniu się wtedy, kiedy chcesz. Snuj marzenia o wspaniałości, o czymś, co ma wyższe znaczenie niż bezsensowność powtarzanego w koło, ciągłego płacenia rachunków. Fantazjuj na temat marzeń, które od dawna są martwe.
Kilka lat później.
Miej dzieci. Wychowuj je. Bądź odpowiedzialny. Zmień sposób, w jaki postrzegasz dług. Zacznij planować emeryturę. Idź za radą zadufanych w sobie person z telewizji — tych w pomarańczowym sweterku i postawionym kołnierzyku. Podążaj za finansowymi poradami spłukanych brokerów. Dowiedz się, jak zdobyć bogactwo, od tych, którzy nie są bogaci. Oszczędzaj 10 procent i módl się, żeby nie było krachu.
Odkładaj na edukację swojego dziecka. Pracuj ciężej i dłużej. Pozbądź się długu. Planuj budżet. Trzymaj się go. Odcinaj kupony. Zrezygnuj z kanałów filmowych. Zrezygnuj z kablówki. Przestań pić kawę ze Starbucksa. Nie chodź na lunch do Chipolte. Rób kanapki w domu. Nie chodź do kina. Nie kupuj markowych produktów. W ogóle nic nie kupuj. Przestań marzyć o sportowych samochodach, ponieważ każda złotówka musi być przekazana do Wall Street. Zgódź się na mniej, przestań się dobrze bawić, przestań żyć i zacznij umierać.
Kilka lat później.
Uwierz, że będziesz w stanie przejść na emeryturę w wieku 65 lat. Uwierz, że w ogóle będziesz jeszcze żył w wieku 65 lat. Nie przestawaj wierzyć w Wall Street. Ufaj procentowi składanemu, mając nadzieję na dziesięcioprocentowy wzrost w skali roku, mimo braku wzrostu przez całą ubiegłą dekadę. Ufaj, że gospodarka zawsze będzie miała dla Ciebie pracę. Miej wiarę w stały wzrost wartości Twojego domu. Ufaj mainstreamowym mediom, nie wątpiąc w ich obiektywizm. Ufaj koncernom farmaceutycznym. Ufaj, że żywność, którą spożywasz, jest zdrowa i wierz w piramidę żywieniową USDA5, FDA6 i jej zarząd farmaceutów. Ufaj swojemu otyłemu lekarzowi i przedstawicielom rządu.
Kilka lat później.
Domagaj się, aby twoje dzieci miały lepsze stopnie, aby mogły dostać się na dobrą uczelnię i tak samo jak Ty zdobyć dobrą pracę, aby mogły powtarzać ten sam marsz śmierci, z którego Ty nie możesz się wyrwać. Naucz swoje dzieci różnicy pomiędzy „mrzonkami” a „rzeczywistością”.
Nie przestawaj pracować. Starzej się nadal w zobojętnieniu. Powtarzaj to w koło — ustaw autopilota i cierpliwie czekaj, będąc przykutym do najgorszych możliwych partnerów — nadziei i czasu. Miej nadzieję, że giełda pomnożyła Twoje środki. Łudź się, że inflacja nie pożarła zysków. Miej nadzieję, że procent składany przyniesie zyski, obiecane przez finansowych zachwalaczy. Miej nadzieję, że Twoje pieniądze nie uległy hiperinflacji za sprawą nierozważnych polityków. Żyw nadzieję, że ubezpieczenie socjalne istnieje i że jest tam dosyć środków, aby w końcu wygrać wolny czas, którego nigdy nie miałeś, a o którym zawsze marzyłeś.
Lata później.
Poczuj żal. Wyrzuty sumienia. Twoja lista wymarzonych rzeczy do zrobienia przed śmiercią nadal jest pełna, a zasób pozostałego czasu niemal się wyczerpał. Twoje oszczędności odzwierciedlają podobny stan. Dobij do wieku emerytalnego. Uświadom sobie, że nadzieja i czas nie zapewniły obiecanego 10-procentowego zwrotu w skali roku. Opóźnij emeryturę. Opóźnij emeryturę żony. Odłóż je w czasie, aby móc dłużej pracować. Oszczędzaj więcej i żyj skromniej.
Niestety czas o nic nie dba. Ma w nosie, że miałeś obiecaną beztroską emeryturę, ponieważ zawierzyłeś sześciu dekadom funduszu indeksowego. Czasu nie obchodzi, że jesteś lata świetlne od wymarzonego rejsu dookoła świata. Nie dba o to, że pracowałeś 63 lata, wydałeś fortunę, umacniając gospodarkę, i oddałeś fortunę w podatkach. Nie obchodzi go różnica pomiędzy tym, co było obiecane, a co dostarczono.
Ponieważ czas mówi, że pora umierać…
Przed emeryturą, przed zrealizowaniem punktów z listy marzeń, przed pozbyciem się żalu…
Witamy w SKRYPCIE…
Wyprodukowanym przez konwencjonalną mądrość…
Rozpowszechnionym przez zinstytucjonalizowaną indoktrynację…
I połkniętym w ślepej wierze…
Obudź się… wytwarzanym produktem jesteś Ty.
Stada tworzy się z powodów ekonomicznych — aby ostrzyc, wydoić, ubić. Dołącz do stada, a otrzymasz łatwe do przewidzenia rezultaty, które zostały dla niego z góry założone.
5 Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych. 6 Agencja Żywności i Leków (USA).
Fragment pochodzi z książki „Unscripted” MJ DeMarco.
W wyniku systematycznej sprzedaży masom dobrze opakowanych kłamstw przez całe pokolenia, prawda będzie się wydawać zupełnie niedorzeczna, a ten, kto ją głosi, zostanie uznany za kompletnego szaleńca. ~Dresden James, pisarz
A co, gdybym Ci powiedział…
Że coś jest faktycznie czymś. Większość ludzi kompletnie tego nie zauważa i traktuje wewnętrzny głos jak zwykły hałas otoczenia. Inni słyszą te szepty, lecz tłumią je weekendową balangą. Reszta z nas — mowa tu o tych, którzy nie dają się łatwo zmanipulować — poddaje je rozważaniom. Szukamy ich źródła, kwestionujemy je i zadajemy pytania: „Co się, u diabła, dzieje?”.
Po raz pierwszy zauważyłem, że coś jest nie tak ze światem, kiedy zmagałem się z trudami bycia młodym przedsiębiorcą w Chicago. W tym czasie wykonywałem służalczą pracę kierowcy limuzyny, która pozwalała mi opłacić rachunki i finansować moje szalone pomysły biznesowe. Ponieważ praca ta wymagała specjalnej licencji, musiałem przystąpić w centrum miasta do specjalnego testu kwalifikacji. Na miejsce dotarłem wcześnie i mając trochę czasu do zabicia, usiadłem z kawą przy oknie kawiarni. Kiedy gapiłem się na chmary ludzi przedzierających się w drodze do pracy przez poranne poniedziałkowe korki, coś przykuło moją uwagę. Każdy poruszał się w trochę upiorny, robotyczny sposób — w otępieniu i zobojętnieniu. Wszystkie twarze, niezależnie od wieku i płci, miały wyraz pustki i zrezygnowania. Każdą z nich cechowało kamienne spojrzenie — jakby wykonywali tę czynność tysięczny raz.
Fascynował mnie ten przykład masowej żywiołowości, a ruch uliczny powoli zamieniał się w przedziwną, ruchomą mgłę. Odrębne jednostki z własnymi celami, marzeniami i aspiracjami — synowie, córki, żony i mężowie — wszystkie nagle zlały się w jednolitą, instynktownie napędzaną masę. Czy ktokolwiek w tym tłumie zadał sobie pytanie, dlaczego znajduje się na zamarzniętej ulicy o 6:30 rano?
I z jakiego powodu powtarza ten szaleńczy proceder przez kolejne cztery dni? Czy ktokolwiek z nich podążał za swoimi marzeniami, czy podążali za tym, do czego zaprogramowała ich kultura?
To nagłe spostrzeżenie uderzyło mnie i zaniepokoiło. To nie był obraz działania wolności wyboru, ale uwarunkowanego instynktu — jak pszczoły w drodze do ula lub mrówki maszerujące do mrowiska. Ubiór, czy też sugerowana nim hierarchia socjalna, nie miał tu żadnego znaczenia. Były tu trzyczęściowe garnitury, dżinsy, robocze ogrodniczki — cała horda zachowywała się, jakby była pod kontrolą jednego mistrza marionetek.
Snując swoje rozważania na temat oglądanej sceny, wiedziałem, że nigdy nie będę normalny według standardów narzuconych przez naszą kulturę. Ten dzień przypieczętował mój los przedsiębiorcy — albo tego, który w końcu odniesie sukces, albo tego, który polegnie, próbując. Całe szczęście dla mnie (i dla Ciebie), przedsiębiorczość okazała się nożycami zdolnymi przeciąć sznurki marionetek.
W hicie kinowym z 1999 roku pod tytułem Matrix Neo staje przed wyborem — połknąć niebieską pigułkę i nadal żyć w przeciętności i ignorancji lub połknąć czerwoną pigułkę i dostrzec wolną, choć niedoskonałą rzeczywistość. W tej dystopii matrix reprezentuje domyślny system operacyjny dla rodzaju ludzkiego — wirtualną rzeczywistość zmuszającą nas do machinalnego, pasożytniczego wyścigu. W stanie otumanienia i zniewolenia, maszyny karmią nasze umysły symulacją, zaprojektowaną, aby utrzymywać nas w zapomnieniu, rozproszeniu uwagi i pełni posłuszeństwa systemowi, który wyniszcza ludzkość.
Cóż…
A co, gdybym Ci powiedział, że nasz świat dręczy identyczne oszustwo? Fortel, któremu przewodzi nie sztuczna inteligencja, ale zwykła, konwencjonalna inteligencja? Podstęp niekwestionowanej, przestarzałej mądrości — zabijającego marzenia dogmatu styranizowanego zamierzchłymi tradycjami, ograniczonymi przekonaniami i kulturowym konformizmem? Oszustwo stanowiące największy przekręt cywilizowanego świata — symulację wolności i komfortu, podczas gdy jego jedynym celem jest wywołanie uzależnienia ekonomicznego i ujednolicenie ludzkości. Jest to służalczy system, w którym stajesz się narzędziem. Nie inspiracją czy aspiracją, lecz perspiracją i desperacją.
Co, gdybym Ci powiedział, że to oszustwo spenetrowało Twój umysł i zagnieździło się w nim jako domyślny system operacyjny? Autonomiczny program, rzucający cień na całe Twoje życie — od kołyski aż po grób? Od kariery po życie towarzyskie? Arogancka, niepisana księga zasad regulujących wszelkie decyzje, niezależnie od konsekwencji dla serca i duszy?
Co, gdybym Ci powiedział, że ten system operacyjny dostarczył Ci nieprawdziwe życie, które w rzeczywistości zaplanował ktoś inny? Życie, którego nie wybrałeś samodzielnie. Życie drobiazgowo zaaranżowane i zaprogramowane, abyś podążał za przewidywalną strategią przeciętności. Życie wyświęcane przez przestarzały schemat, narzucony odgórnie, usankcjonowany przez system edukacji, zatwierdzony przez media i ukryty przez rząd. Życie jedynie zmierzające do śmierci, zamiast służenia Tobie.
Co, gdybym Ci powiedział, że stałeś się nieświadomym uczestnikiem w obowiązkowej grze — pojedynczą ofiarą w masakrze marzeń — pionkiem sterowanym hierarchiczną doktryną, w której każdy człowiek musi iść na studia, zdobyć pracę, wziąć ślub, mieć dzieci, korzystać z kart kredytowych, sfinansować samochód, zaciągnąć kredyt hipoteczny, gapić się w najnowszego smartfona (pogłębiając jeszcze bardziej swoje posłuszeństwo), żyć za ułamek wypłaty, oddając jej większość Wall Street — i wszystko to podczas dalszego karmienia spragnionych Twojej krwi pasożytów, upijających się Twoją życiową energią.
Co, gdybym Ci powiedział, że wszystkie Twoje szepty, Twoja zależność i niepokój to Twoja dusza pukająca do drzwi świadomości, błagając o wysłuchanie? Zażyj czerwoną pigułkę, przyjacielu… Nie żyjesz zgodnie z wolną wolą — żyjesz według SKRYPTU.
Niedzielny wieczór to papierek lakmusowy dla SKRYPTOWEJ egzystencji. Jak się czujesz na myśl o nieuchronnie zbliżającym się poniedziałku? Podekscytowany czy przybity i przygnębiony?
Fragment pochodzi z książki „Unscripted” MJ DeMarco.
Nie przyszedłeś na świat, aby niewolniczo pracować od dziewiątej do piątej, od poniedziałku do piątku, płacić rachunki, po czym umrzeć. Pomyśl — jakie uczucia będą Ci towarzyszyć, kiedy nadejdą ostatnie chwile Twojego życia? Będą to żale i wyrzuty sumienia, czy poczucie pokoju i szczęście?
Zastanów się przez chwilę i wyobraź sobie swoje przyszłe życie aż do śmierci. Bądź ze sobą szczery. Czy będzie Ci żal wszystkich rzeczy, których nie zrobiłeś? Miejsc, których nie zobaczyłeś? Czy patrząc wstecz na swoje życie, zobaczysz jedynie pracę i nic, co po niej pozostało? Jeśli reszta Twojego życia zapowiada się nieciekawie i nic nie wskazuje na to, że będzie ono warte wspomnienia w kronice rodzinnej, masz szansę to zmienić — tu i teraz.
Starsi ludzie, zbliżając się do schyłku życia, nierzadko żałują, że nie mogą za pomocą wehikułu czasu przenieść się wstecz i pogadać z samym sobą w młodości. Gdyby było to możliwe, przekazaliby młodszej wersji siebie mądrości życiowe oraz ostrzeżenia przed tym, czego później żałowali. Przemyślenia, które mogły powstać jedynie jako skutek dekad doświadczenia. Poprzez zmianę przeszłości mieliby nadzieję na zmianę tego, co przed nimi — tego, co jest ich teraźniejszością. Niestety, zazwyczaj to, co pozostaje, jest życiem dręczonym przez duchy martwych od długiego czasu marzeń.
Po sprzedaniu mojej firmy internetowej w 2007 roku i przejściu na emeryturę po trzydziestce, zamiast na starość — po sześćdziesiątce, postanowiłem dogłębnie zastanowić się nad kwestią „młodszego siebie”, ponieważ dotyczyło to zarówno życia, jak i biznesu. Gdybym mógł porozmawiać z dwudziestoletnim mną, kimś, kto wiecznie zmagał się z trudnościami — jaką wiedzą podzieliłbym się wtedy ze sobą? Jaką mądrością musiałbym dostać wtedy po twarzy? Co ujawniły moje porażki? A jak mogliby na tym skorzystać inni?
Po trzech latach rozważań sam brudnopis tej książki sprawił, że Moby Dick wygląda jak nowela. Tak — ogrom popełnionych przeze mnie błędów i nauk z nich płynących wypełniał stronę za stroną. Ale dzięki temu powstała książka zupełnie odmienna od jakiejkolwiek innej — całkowicie niezgodna ze standardowym sposobem rozumowania. Innymi słowy, nie osiągnąłem szczęścia w wyniku podążania za logiką konwencjonalnego myślenia — zdobyłem je, postępując dokładnie na odwrót.
Napisano mnóstwo książek na temat finansów, podążania przez życie oraz zakładania biznesów, ale żadna z nich nie opowiada prawdziwej historii. Zamiast tego, książki te promują bajki mające poprawić nasze samopoczucie oraz fantazje z Wall Street — gotowe szablony, uwzględniające przeciętność i porzucone marzenia. Być może czytałeś te książki i zastanawiałeś się nad tym samym co ja: Czy faktycznie istnieją multimilionerzy żyjący jak gwiazdy rocka dzięki niewolniczej pracy od poniedziałku do piątku, oszczędzający każdy grosz w dążeniu do zbilansowanego portfela funduszy wzajemnych? A pani guru od finansów z CNBC z pomarańczową twarzą i denerwującym głosem? Czy stała się ona bogata dzięki temu, co jawnie rozgłasza, czy może dzięki temu, co skrycie praktykuje? I moje ulubione pytanie: Czy i jak mogę wieść życie marzeń, sprzedając produkty Amway i jednocześnie dystansując się od moich przyjaciół i rodziny?
W procesie powstawania książki „eksperci” wydawniczy ostrzegali, że nigdy się ona nie sprzeda. Ci sami eksperci twierdzili również, że popełniam kardynalny błąd, polegający na niewciąganiu czytelników w „lejek sprzedażowy”, dzięki któremu mógłbym im sprzedać seminarium coachingowe o wartości cadillaca.
Cóż. Gówno mnie to obchodziło.
Pisałem prosto z serca. Nie dla sławy, fortuny czy jakichś egocentrycznych motywów, które mogłyby mnie katapultować do uprzywilejowanego świata guru i kanciarzy od seminariów. W roku 2011, po całorocznym maratonie, w końcu samodzielnie opublikowałem Fastlane milionera z ograniczonymi możliwościami dystrybucyjnymi i bez fanfar. Przez „brak fanfar” mam na myśli to, że nie wynająłem firmy PR, żeby sfałszowała listę bestsellerów, wdrażając z góry ustawioną strategię wejścia na rynek. Nie czerpałem korzyści z jakichkolwiek barterów z wpływowymi personami czy inspiratorami biznesowymi. Praktycznie nie wydałem grosza na reklamę. Media mainstreamowe mnie zignorowały. Blogerzy również. Startupowa klika paradująca ulicami Silicone Valley także. Ale wiecie, kto tego nie zrobił? Czytelnicy, zmęczeni przeciętnymi radami z przeciętnych książek, promujących przeciętne życie.
Mijały miesiące, a książka utrzymywała stabilną sprzedaż. Tuziny sprzedanych sztuk zamieniały się w setki, później w tysiące, a następnie dziesiątki tysięcy. Wkrótce wartość sprzedaży przekroczyła milion dolarów, potem dwa miliony. Pojawiły się tłumaczenia na koreański, japoński, włoski i inne języki. Moje konto na Twitterze eksplodowało od wpisów czytelników, którzy nie mogli oderwać się od książki…
To jest najlepsza książka, jaką kiedykolwiek czytałem. Genialna mądrość biznesowa. Słuchając Twojej książki, jestem w bezustannym szoku.
I wiele innych.
Mimo faktu, że wielu widziało „tani” tytuł, sugerujący wzbogacenie się metodą na skróty, i paskudną okładkę, książka osiągnęła najwyższą sprzedaż w serwisie Amazon w wielu kategoriach. Mimo że nigdy nie dostała się na listę Bestsellerów „New York Times”, sprzedała się lepiej niż większość z nich. Warto dodać, że przeciętna książka wydana samodzielnie zarabia w sprzedaży detalicznej mniej więcej 900 dolarów rocznie.
Zapewne zszokowałem czytelników szczerością — podaniem kompletnej mapy do finansowego sukcesu, opartej na niepodważalnej matematyce, niezwiązanej z czasem, okolicznościami czy ekonomią. Czytelnicy dostali gorzką prawdę o przedsiębiorczości, samodzielnym dochodzeniu do bogactwa, hipokrytach, którzy to rozgłaszają, a nawet o szczęściu.
W miarę rozpowszechniania się Fastlane na całym świecie, czytelnicy błagali „Chcemy kolejnej książki!”. Fastlane wskrzeszał marzenia i zmieniał życia. Pisanie kolejnej książki w identycznym stylu nie było moim zamierzeniem. Wiedziałem, że drzemie we mnie jeszcze jedna książka, ponieważ największy przekręt stulecia, ujawniony w Fastlane, miewał się dobrze i rósł w siłę. A wraz z tym niszczył krytyczne myślenie, odpowiedzialność osobistą i wreszcie mordował marzenia. Podczas gdy Fastlane, demaskując mity bogactwa, wskazuje o wiele więcej: ezoteryczną rzeczywistość ukrytą pod powłoką społeczeństwa. Kulturowe podbrzusze ukazujące podstępne oszustwo — socjologiczny spisek skazujący Cię na ślepe posłuszeństwo, przeciętność oraz porzucenie marzeń.
Jeśli nie zrealizujesz marzeń, nie będzie to wynikiem braku włożonego wysiłku czy entuzjazmu — będzie to skutek zaprzedania życia machiawellistycznemu systemowi, w którym Twoja życiowa rola została z góry WYZNACZONA. Zostałeś bezwiednie zatrudniony do odegrania z góry ustalonej gry karnawałowej pod przykrywką życia, w której niewielu wygrywa, a wielu traci…
UNSCRIPTED: Życie, Wolność oraz Przedsiębiorczość jest piórem, którym możesz zmienić zapisy z ukartowanej przyszłości. Nie czekaj na zmierzch życia, aby marzyć o wehikule czasu. Twój czas jest teraz.
Teraz jesteś młodszą wersją siebie. W tej chwili. Teraz masz sposobność wskrzeszenia własnych marzeń i zmiany historii, która na Ciebie oczekuje.
Fragment pochodzi z książki „Unscripted” MJ DeMarco.
Wyobraź sobie, że jesteś w pracy, której nienawidzisz. Że robisz coś, co bardziej musisz zrobić, niż chcesz. Masz kierownika, który wymaga, prawie nie płaci, pokazuje swoją wyższość i Twoją niższość. Znam wielu ludzi, którzy nie muszą sobie tego wyobrażać. Bo tak mają.
Wyobraź sobie, że masz marzenia, ale nie realizujesz ich z kilku głównych powodów:
Nie masz czasu, bo przecież 3/4 czasu spędzasz w pracy.
Nie masz pieniędzy.
Inni mogliby się śmiać, że masz takie marzenia.
Wyobraź sobie, że chcesz poznać kogoś, ale za każdym razem jakoś nie masz odwagi. Wstydzisz się, co pomyśli ta osoba, widzisz w sobie niedociągnięcia i może myślisz, że ta osoba nie zechce Cię poznać bliżej. To powoduje, że ciągle o tym myślisz, bo nie wiesz, jak by było.
Wyobraź sobie, że… [możesz tutaj wstawić sobie, co tylko chcesz z tego, czym żyjesz].
Dlaczego tego nie zmienisz?
Odpowiedź jest prosta. Bo ludzie nie żyją w TU i teraz, tylko w przyszłości lub przeszłości. Nie czują w TU tych wibracji. Bo ich umysłów nie ma w TU. Ale jest jedna sytuacja, jedna chwila, kiedy to się zmienia. Doświadczyłem tego i widzę to też u innych, gdy ta chwila się pojawia: wskakują w TU i teraz i…
Wyobraź sobie, że szef w pracy kolejny raz pokazuje Ci, gdzie Twoje miejsce, a Ty wstajesz, patrzysz na niego i mówisz:
Zrób to sam, ja wychodzę.
Po czym wstajesz i wychodzisz. Zmierzasz w jedno miejsce, pukasz do drzwi. Otwiera je właśnie ta osoba, przed którą uciekasz tyle czasu, przed którą strach powstrzymywał Cię, by zagadać, a Ty mówisz:
Witaj, znamy się ogólnie z widzenia. Wiesz, myślałem od dłuższego czasu, żeby zaprosić cię na kawę, ale jakoś się nie złożyło, więc postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce.
Po czym zaczynasz robić to, co było Twoim marzeniem, a kiedy spotykasz znajomych, masz gdzieś, co powiedzą, więc informujesz ich, że jednak to robisz i tyle. Znajomi patrzą z niedowierzaniem, a Ty już wiesz, że masz to gdzieś, bo jesteś właśnie na swojej wibracji.
Sam tego doświadczyłem i gorąco Ci to polecam.
Ale co doprowadza do tego, że ludzie zaczynają w końcu robić to, o czym marzą, czego chcieli od dawna, i nie liczą się z porażką czy wyśmianiem przez innych?
Gdyby miało nie być jutra…
Tylko u osób, u których JUTRO jest wątpliwe, w tu i teraz budzi się chęć życia!
Gdyby miało nie być jutra — nie rzuciłbyś dziś pracy? Nie powiedziałbyś chamskiemu szefowi: WYCHODZĘ? Nie zaproponowałbyś kawy osobie, o której śnisz? Nie spełniłbyś swojego marzenia? Zrobiłbyś to!
Więc może zamiast czekać na taki moment, przyjmij już dziś, że jutra nie ma! Bo nie ma!!!
Więc na co czekasz? Na jutro — i w nim zrobisz to wszystko? A co z DZIŚ?
Każde Twoje iluzyjne JUTRO istnieje tylko w DZIŚ.
Zacznij się realizować… TERAZ.
Weź długopis i choćby na stronach tej książki zacznij pisać, co chcesz zrobić. Najpierw zapisz główne hasło. Potem podziel je na bardziej szczegółowe działania. A następnie ZACZNIJ TO ROBIĆ… dziś.
Wiele razy w życiu obserwuję ludzi, którzy dokonują pewnych wyborów. Wybory te dla tych ludzi są oczywiście najlepsze. Na przykład dziś widziałem kobietę kupującą banany. Podchodzi do stoiska, zaczyna wybierać. Przekłada, szuka, sprawdza i wybiera kilka bananów. W jej rozumieniu to najlepszy wybór.
Zaraz po tej kobiecie podchodzi druga. Następuje dokładnie ten sam schemat: przekłada, szuka, sprawdza i wybiera w jej rozumieniu najlepsze banany.
Po chwili ten schemat pojawia się trzeci raz. Kobieta przekłada, szuka, sprawdza i wybiera kilka bananów. W jej rozumieniu to najlepsze banany.
Te trzy osoby były tam przez chwilę. Ja byłem cały czas, gdy te osoby dokonywały wyborów. Co widziałem?
Pierwsza kobieta wybrała „resztkę” bananów, które zostały po poprzednich klientach.
Druga kobieta wybrała pozostałości po pierwszej kobiecie, która zdecydowanie wybrała lepsze jakościowo banany niż druga.
Trzecia kobieta miała już same najgorsze banany, jakie zostały, ale wybierając, myślała, że to najlepszy wybór.
Po chwili słyszę, jak trzecia kobieta mówi do sprzedawczyni:
Jakoś mi się nie chciało wyjść i z godzinę się wybierałam do tego sklepu, ale w końcu dotarłam.
Co z tego wynika?
Fascynująca rzecz: jeśli masz coś zrobić, to zrób to teraz, bo za chwilę może zrobić to ktoś inny i stworzyć Ci iluzję tego, że wybierasz najlepiej. A Twoje „najlepiej” chwilę temu byłoby jeszcze lepsze, gdybyś tylko ruszył tyłek.
A teraz pomyśl, co masz dziś zrobić, i nie czekaj, nie narzekaj — zrób to!
Grzegorz, skąd ci się biorą te wszystkie myśli? Naprawdę świetny rozwój umysłu, ale jak pamiętam — zawsze byłeś filozofem.
Zadał je Krystian. Dziękuję mu za to pytanie.
To pytanie jest tak ogromne, że skupię się tylko na kilku najważniejszych kwestiach. Sam zadawałem sobie to pytanie jako młody człowiek. Dziwiło mnie, że są ludzie, którzy znajdując się w sytuacji X, nie widzą jej rozwiązania. Tymczasem to rozwiązanie było oczywiste, ale tylko dla mnie. Co więcej, jeśli już ktoś miał rozwiązanie, zwykle było to rozwiązanie iluzoryczne.
Dlaczego ludzie nie widzą, że prawdziwa droga ku szczęściu prowadzi w innym kierunku? Z tym pytaniem walczyłem dość długo. I nie tylko z nim:
Dlaczego ludzie utrudniają sobie życie?
Jakim cudem wybierają niekorzystne rozwiązania?
Czy oni są ślepi?
Potem, gdy już byłem starszy, zdobywając kolejne zasoby, poznawałem osoby, które widziały to co ja. Okazało się, że jednak mam rację. Ciekawiło mnie: skąd? Skąd ja wiem to, co wiem?
Są dzieci, które w wieku pięciu lat grają na pianinie jak profesjonalny zawodowy muzyk po 30 latach nauki muzyki. Czy w ciągu tych pięciu lat studiowały muzykę? Oczywiście, że nie.
Są dzieci, które wykazują wybitne umiejętności i wiedzę w dziedzinach, w których trzeba się uczyć wiele, wiele lat. Skąd one mają tę wiedzę? Skąd nóż wie, jak kroić? Skąd wie, że ma mieć ostrą krawędź?
On nie wie. On w „tym celu” został stworzony.
Widzisz, wielu ludzi (a nawet zdecydowana większość) żyje w nieszczęściu, ponieważ nie są świadomi, po co żyją.Oni egzystują. Świadomość tego, „po co ja tu jestem”, nadaje sens życiu i czyni je szczęśliwszym. KAŻDY ma ten cel — ten powód. Nazwano go misją życiową lub przeznaczeniem.
Moja misja to uświadamianie, nauczanie, inspirowanie i motywowanie innych. I mam wszystkie zasoby, by wypełniać tę misję należycie. Każdy je ma. Tak, Ty też. Choć Twoją misją niekoniecznie jest to samo co moją. Misją muzyka może być dawanie emocji, które zmieniają myśli i życie innych. Przecież muzyka (dźwięki) wpływa na nasze życie. Misją malarza może być pokazanie świata od innej strony. Dzięki temu znajdą się ludzie, którzy zobaczą w tym i odkryją siebie, świat itp. Każdy ma misję.
Gdy to zrozumiałem, wyjaśniło się, skąd wiedziałem i widziałem aż tyle. Kiedy ja widziałem czegoś „koniec” — inni widzieli dopiero „początek”. To, że jestem trenerem Rozwoju Holistycznego, stało się też za namową innych, którzy szukali pomocy u różnych psychologów i terapeutów, a znaleźli ją u mnie. Oczywiście to było budujące i coraz bardziej przekonywałem się, że to właśnie chcę robić w życiu.
Po tym można odróżnić pseudomalarza od malarza prawdziwego (z misją), pseudomuzyka od muzyka z misją, pseudotrenera rozwoju od trenera z misją.
Misji się nie tworzy. Misję się odkrywa.
Umiejętność rozpoznawania misji u kogoś jest również bardzo ważna. Wtedy wiesz, czy warto korzystać z usług danej osoby — czy potrafi, czy tylko udaje, że potrafi. Osoba, która jest w czymś rewelacyjna, nie musi zbytnio się uczyć, by wykonywać jakąś czynność dobrze. Ale znajdzie się wielu naśladowców tej osoby, którzy nie mają misji, a tylko będą symulować umiejętności. Więc uważaj, od kogo zdobywasz wiedzę.
Szukaj ludzi z misją. Czym się różni muzyk z misją od pseudomuzyka?
Jako nastoletni chłopak oglądałem program z udziałem jednego z takich muzyków. Został zapytany: „Skąd bierzesz pomysły na tekst i muzykę? Przecież każdy twój utwór to hit!!!”. Spojrzał na dziennikarkę i odpowiedział:
Nie wiem (podniósł ręce do góry), siedzę sobie, jem obiad i nagle słyszę dźwięki. Biorę dyktafon i nucę je, bo nie znam nut. Potem czekam, aż usłyszę tekst. A potem wydaję płytę.
Tą osobą był Michael Jackson.
I tak to dokładnie wygląda. Kiedy widzę na ulicy parę, która ze sobą dyskutuje, wiem, dlaczego on jest na nią zły i dlaczego ona nie mówi mu całej prawdy. Odczytuję to z ich mowy ciała, gestów czy lingwistyki. Oczywiście nie jest tak za każdym razem i wszędzie. To przychodzi wtedy, kiedy jest potrzebne. Jak dźwięki i tekst do głowy muzyka.
Czasem musisz się tylko obudzić, by dostrzec swoje powołanie.
Czasem musisz poczekać, a ten czas wypełnić nauką, bo misja może się ujawnić dopiero, gdy coś konkretnego zrozumiesz. Szukaj. Patrz. Słuchaj. Poczuj. Ona tam jest.
Najnowsze komentarze