Browsing Tag

emocje

rozwój osobisty i osiąganie celów

Metody radzenia sobie ze strachem: Obniżenie ważności

29 października 2020

Ta metoda świetnie sprawdza się w przypadku, gdy Twój strach wynika ze środowiska lub znaczenia jakie nadajemy danej czynności. Kilka przykładów:

  • wystąpienia

  • egzamin

  • własna książka

  • generalnie tworzenie czegoś itp.

Czy słyszałeś o takim pojęciu jak złudzenie fokusowe?

Pozwolę przytoczyć sobie fragment książki Roberta Cialdiniego, PRE-SWAZJA.

„Dlaczego zazwyczaj zakładamy, że coś, na czym skupiamy się w  danym momencie, jest szczególnie ważne? Jeden z powodów ma związek z faktem, że wszystko, na czym się skupiamy, zazwyczaj jest wyjątkowo istotne w tym momencie. Kierowanie uwagi na to, co w danej sytuacji ma dla nas największe znaczenie i jest najbardziej użyteczne, jest uzasadnione – czy to będzie usłyszany nocą dziwny dźwięk, zapach dymu wyczuty w teatrze, czy też wstający, by wygłosić mowę, szef. Zwierzęta także do tego doszły i mają podobne priorytety. Na przykład rezusy są skłonne poświęcić nagrodę w postaci jedzenia za możliwość oglądania ważnych (mających wysoki status) członków swojego stada, ale muszą otrzymać nagrodę, żeby zwrócić uwagę na tych nieistotnych (Deaner, Khera i Platt, 2005). W przypadku wszystkich gatunków i z wielu różnych powodów sensowne jest zwracanie uwagi na to, co znajduje się na szczycie hierarchii ważności.

Ten racjonalny system skupiania ograniczonych zasobów naszej uwagi na tym, co rzeczywiście ma specjalną ważność, ma jednak swoje wady. Możemy bowiem dojść do błędnego przekonania, iż coś jest ważne tylko dlatego, że skłonieni przez jakiś nieistotny czynnik, poświęciliśmy temu szczególną uwagę. Nazbyt często ludzie sądzą, że skoro poświęcili uwagę jakiejś idei czy grupie lub jakiemuś wydarzeniu, to te muszą być warte uwagi. Wcale jednak nie musi tak być, o czym świadczą przywołane wcześniej przykłady ustanawiania agendy w  Niemczech i  Stanach Zjednoczonych.”(1)

Czy przytoczony fragment książki świetnego profesora psychologii nie nadał temu rozdziałowi zbyt dużej ważności? Czy nie jest to pułapka, w którą często wpadamy?

Dokładnie w ten sam sposób złudzenie fokusowe powoduje, że nasze lęki są tak nieadekwatne do sytuacji. My sami, nadając im ważność, tworzymy sobie presje i  uzależniamy całe nasze życie często od wcale nie tak ważnych wydarzeń.

W takich momentach strach wynika jedynie z naszego podejścia, a my sami nadajemy tym czynnościom/projektom ogromne znaczenie. Stwierdzenie: „mam ważny egzamin” idealnie to pokazuje. Jeżeli borykasz się z lękiem przed egzaminami, ta metoda jest dla Ciebie. Na czym polega i jak ją zastosować?

Obniż poziom ważności danej czynności!

Na początek zadaj sobie kilka pytań:

  1. Czy ten egzamin naprawdę jest taki ważny?
  2. Czy jeżeli go nie zdam, to stracę swoje zdrowie?
  3. Co tak naprawdę w życiu jest dla mnie najważniejsze?
  4. Czy w przypadku kiedy mi nie pójdzie, mam szansę go poprawić?

Tych kilka pytań pozwoli Ci wyraźnie obniżyć poziom strachu. Ale załóżmy, że jest to ostatni termin poprawkowy i wiesz doskonale, że kolejnego nie będzie. Od tego egzaminu zależy to, czy nie wyrzucą Cię z uczelni. Twoim życiowym marzeniem jest zostać lekarzem, a to już 3 rok medycyny. Wykorzystałeś wszystkie możliwości przedłużenia swojego pobytu na uczelni. Dlatego załóżmy, że jeżeli nie zdasz tego egzaminu, to życie dla Ciebie przestanie mieć sens. Co robić?

Nie namawiam Cię do olewania wszystkiego w Twoim życiu, chociaż prezentowana przeze mnie metoda na to pozwala. Zachęcam Cię jedynie do zmiany poziomu strachu z ograniczającego do motywującego. Jeśli kompletnie odbierzesz sens danej czynności, to nie tylko przestaniesz się jej bać, ale i nigdy jej nie wykonasz. Zachowaj umiar! Przejdźmy więc do praktycznej części.

Zaczynasz znajdować powody, dla których strach przed egzaminem jedynie Cię paraliżuje i ogranicza. Jak to zrobić? To proste: znowu zadając sobie pytania.

  1. Czy będąc sparaliżowanym mam większe szansę na zdanie egzaminu?
  2. Co najgorszego może się wydarzyć jeżeli go nie zdam?
  3. Jakie mogą być tego konsekwencje?
  4. Co zrobić w  przypadku negatywnego wyniku egzaminu?
  5. Jakie mam alternatywy?

Nagle okazuje się, że medycynę możesz studiować za granicą, a jeden egzamin co prawda utrudni Twoją drogę do wymarzonego zawodu, ale wcale jej nie przekreśli. Zdasz sobie sprawę, że w tym zawodzie musisz dobrze radzić sobie z presją i stresem, a egzamin możesz potraktować jako świetne przygotowanie do tego, aby stać się jeszcze lepszym lekarzem.

Możesz zadać mi pytanie, czy to nie jest oszukiwanie siebie? Często tak, ale w tym przypadku skupiamy się na rezultacie, a  nie sposobie. Jeżeli efekt jaki uzyskasz jest satysfakcjonujący, myślę że nie ma to znaczenia czy się oszukujesz, czy też nie. Ważne, że pozwoli Ci to zrealizować wymarzony cel.

Gdy zdasz sobie sprawę, że w 90% przypadków bardzo negatywne stany emocjonalne wynikają tylko i wyłącznie z „ważności” jaką nadajemy prostym czynnościom i tak naprawdę w kontekście naszego istnienia sprawy te praktycznie nie mają żadnego znaczenia – poczujesz ogromną ulgę. Świadomość tego działa dosłownie wszędzie i nie tylko w momentach, w których się boisz. Szef wyleje Cię z pracy, a masz dwójkę dzieci na utrzymaniu? Jeżeli ze stresu dostaniesz zawału serca, to czy łatwiej Ci będzie znaleźć inną pracę?

Najważniejszymi pytaniami jakie możesz sobie zadać, aby obniżyć strach przed czymś są: Dlaczego?, I co z tego?, Co może się wydarzyć?/Co mogę z tym zrobić? Zadawane do skutku, po każdej odpowiedzi!

Przykład:

  • Boję się zmienić pracę!
  • Dlaczego?
  • Ponieważ mam dwa kredyty!
  • I co z tego?
  • I nie wiem jak je spłacić!
  • Co możesz z tym zrobić?
  • Mogę szukać nowej pracy, nadal pracując w obecnej.
  • Tym sposobem, sam odpowiadasz na pytania i sam znajdujesz odpowiedzi!

Zauważ, że najczęściej ludzie kłócą się o bzdury. Kiedy przychodzi duży problem, każdy jest poważny i szuka rozwiązania. Natomiast za niepozmywane gary, zostawione rzeczy nie na swoim miejscu, kołtuny włosów czy inne prozaiczne sprawy dnia codziennego potrafimy robić ogromne awantury. Świetnie, łapmy się na takich sytuacjach i świadomie obniżajmy ich ważność. Nie chodzi tutaj o niewykonywanie codziennych obowiązków, czy też brak podziału pracy. Chodzi jedynie o to, aby się ze sobą nie kłócić, a rozmawiać. A momenty, w których się wściekasz wykorzystaj jako ćwiczenie. Przyda Ci się ono nie tylko w walce ze strachem! Pamiętaj, że większość rzeczy w naszym życiu tak naprawdę nie jest ważna, a z pewnością nie jest warta tak silnych i negatywnych emocji 😊

Podsumowanie:

  • większość rzeczy jakimi się przejmujemy na co dzień z perspektywy czasu nie mają żadnego znaczenia;
  • odpowiedzi na odpowiednie pytania w znaczący sposób obniżają ważność;
  • pytania: Dlaczego?, I co z tego?, Co może się wydarzyć?/Co mogę z tym zrobić? rozwiązują 70% problemów.

Jak ćwiczyć?
Szukaj rzeczy, które Cię ograniczają, których się boisz, na myśl o  których czujesz dyskomfort. Następnie rozbijaj je na czynniki pierwsze, zadając pytania: Dlaczego?, I co z tego?, Co może się wydarzyć?/Co mogę z tym zrobić?

Szukaj rozwiązań.

  • Obniżaj ważność, wyłapuj takie momenty szczególnie gdy jesteś zdenerwowany!
  • Na każdym kroku szukaj alternatyw dla swoich planów, a nie doprowadzisz do sytuacji bez wyjścia. Zawsze staraj się mieć plan awaryjny, a obniżysz swój lęk.

Tekst pochodzi z książki „Pokonaj siebie!” Piotra Porowskiego.

(1) R. Cialdini, PRE-SWAZJA, Gdańsk: Gdańskie Wydawnictw Psychologiczne sp. z.o.o. 2016, s. 60.

 

rozwój osobisty i osiąganie celów

FILM W TWOJEJ GŁOWIE

30 lipca 2020

Kiedy ostatnio byłeś w kinie na bardzo słabym filmie? Czy nie czułeś się oszukany? Z pewnością pomyślałeś, że zmarnowałeś swoje pieniądze i czas. Może powiedziałeś, że już nigdy nie pójdziesz na taki seans do kina. Zapragnąłeś obejrzeć coś naprawdę wartościowego?

Dzięki poprzednim ćwiczeniom zauważyłeś, że często budujesz w swojej głowie historie. Zadaj sobie teraz pytanie, jakie filmy chcesz oglądać w swojej wyobraźni.

Przypomnij sobie swój ulubiony. Co ci się w nim podobało? Jak była prowadzona fabuła? Kim byli bohaterowie i co robili? Jak czułeś się w trakcie oglądania i po seansie?

CO DZIŚ GRAJĄ? POZNAJ SWÓJ REPERTUAR

Przyjrzyj się, jakie mentalne filmy tworzysz w swojej głowie. Zacznij obserwować, kim jesteś w tych filmach. Kim są osoby wokół ciebie? Jak wyglądacie? Jakie role gracie?

Gdzie się znajdujecie i co robicie?

Może w zupełności identyfikujesz się z bohaterami? Wierzysz w swoją postać. Mówisz do innych i obserwujesz ich reakcje, nawet nie wiedząc, że sam jesteś twórcą całej sceny. Czy to nie szaleństwo?

W jakich sytuacjach najczęściej tworzysz mentalne filmy? Stałeś się już ich świadomy, bo wykonałeś ćwiczenia z rozdziału piątego.

Przypomnij sobie, jakie historie budujesz przed ważnym spotkaniem lub egzaminem. Czy automatycznie widzisz, jak wszystko idzie po twojej myśli i pod koniec dnia już nie możesz doczekać się, aż zasiądziesz do pisania? A może nie śpisz całą noc, nieustannie zamartwiając się pytaniami, na które, jak już podejrzewasz, nie znasz odpowiedzi?

Zauważ, jaki to ma wpływ na całe twoje ciało. Brian Tracy, opowiadając o różnicy między wygranymi i przegranymi, często powtarza, że wygrani tworzą w swojej głowie wizje zwycięstwa, a przegrani wizje klęski. Byron Katie mówi, że jakiekolwiek uczucia pojawiają się w twoim ciele, są wynikiem fałszywego postrzegania otaczającej rzeczywistości. Nie chodzi zatem tylko o to, aby myśleć pozytywnie na każdy temat bez względu na to, co tak naprawdę, gdzieś w głębi, o tym sądzimy. To, co jest istotne, to zdanie sobie sprawy (i jak widzisz, nie namawiam cię do walki ze swoimi przekonaniami), że sami kreujemy rzeczywistość. To, co czujemy, jest zawsze wynikiem naszych myśli.

Doszukaj się w swoim życiu momentów, w których mentalne filmy pomogły lub przeszkodziły ci w działaniu. Mocne oddziaływanie tych filmów można zauważyć w stosunkach międzyludzkich.

Ludzie układają sobie wizję całego życia w wyobraźni. Tworzą przyszłość i przeszłość w odniesieniu do danej osoby. Budują dokładne sceny, jak może być lub co powinno się wydarzyć. Nie jest to do końca złe, dopóki ten ktoś nie straci przez to kontaktu z rzeczywistością, a mentalne filmy nie staną się ważniejsze od prawdziwego życia. Wtedy jest to sen na jawie. A nikt nie chce przespać całego życia, prawda?

Zbadajmy, co się dzieje, gdy na przykład mężczyzna chce podejść, by zagadać do nieznajomej kobiety. W jego głowie może powstać kilka mentalnych filmów o tym, co się stanie.

Jedna z jego wersji może przedstawiać wizję sukcesu: nawiąże uroczy kontakt, a następnie miło spędzi czas, a nawet zbuduje razem z wybranką poważny związek. Drugi mentalny film może mieć zupełnie inny charakter. Będzie ukazywał odrzucenie przez drugą osobę oraz upokorzenie, jakie się z tym wiąże.

Takie projekcje często powstają instynktownie, powodując negatywne emocje i wpływając na działanie. Oczywiście gdy w głowie danej osoby powstanie obraz klęski i poniżenia, da to bolesne reakcje. Jest więc mało prawdopodobne, żeby ktoś w takim stanie podjął właściwe działanie.

Jeśli jednak powstanie obraz sukcesu, radości i szczęścia, dana osoba z pewnością podejdzie, by zagadać.

Możesz powiedzieć: „W porządku, ale to wcale nie gwarantuje, że nie zostanę odrzucony. Co wtedy? Jak się będę czuł?”.

I znów tworzysz negatywne obrazy tego, jak będziesz się czuł. Dlaczego tak bardzo się tego boisz, skoro zdążyłeś to przeżyć już kilka razy w swojej głowie?

Czy widzisz teraz, ile bólu sam sobie przysparzasz? Pomyśl, o ile byłbyś szczęśliwszym człowiekiem, pozbywając się tego nieustannego zadawania ran i skrępowania. Uwierz, nie jesteś w stanie przeżyć tylu bolesnych sytuacji, ile tworzysz w głowie każdego dnia. Popatrz na swoje życie tak, jak ono naprawdę wygląda. Jest piękne, czyż nie?

Oczywiście to był najprostszy przykład. Może również być tak, że w głowie powstaną dwa odmienne filmy. Jeden będzie prezentował sukces, a drugi porażkę. W takim wypadku podjęcie decyzji będzie się wiązało z tym, który będzie powodował większe emocje. Jeśli nie jesteś tego świadom i nie potrafisz zapanować nad swoimi wizualizacjami, prawdopodobnie przychylisz się raczej w kierunku tych złych emocji, bo to one w jakiś sposób górują w niedoświadczonym umyśle. Na szczęście już posiadłeś tę wiedzę i bez wątpienia nie jesteś już niedoświadczony. Teraz musisz tylko praktykować i rozwijać się.

Na ten moment zapoznaj się ze swoim repertuarem.

Uzmysłów sobie swoje mentalne filmy z przeszłości i ich wpływ na twoje życie. Zdaj sobie sprawę, czy w nie wierzyłeś. Może miałeś w nich momenty, gdy zbudowałeś w swojej głowie pewien obraz zdarzenia, które miało nastąpić, a okazało się, że było zupełnie inaczej — nie taki diabeł straszny, jak go malują. Podobnie mogło być z sytuacją z przeszłości. Być może ją koloryzowałeś lub wręcz przeciwnie — demonizowałeś zaszłe zdarzenia.

Zajrzyj w głąb siebie. Świadomość tych procesów da ci wielką moc i doświadczenie, które na pewno przyda się w życiu.

Popatrz na mentalne filmy, jakie budują inne osoby. Może twoi bliscy kiedyś zaczęli opowiadać jakąś historię. W jaki sposób przedstawiali pewne sceny? Na czym się skupiali? Które zmysły były dominujące oraz jakie emocje pojawiały się w ich opowieściach?

Nigdy wcześniej się temu nie przyglądałeś? Teraz możesz łatwo rozpoznać u każdej napotkanej osoby, jakie emocje i zmysły u niej dominują. Już wiesz, jak do niej mówić, jakich słów używać, aby w pełni cię zrozumiała.

Mała rzecz, a naprawdę ułatwia kontakty z ludźmi. Po raz kolejny zachęcam cię do badania zawartych w tej książce ćwiczeń właśnie pod tym kątem — jak mogą ułatwić ci codzienne życie? Bo o to chodzi. Pamiętaj: nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku.

CZAS NA FILM

Jakie filmy lubisz oglądać? Z jakiego gatunku? Co się w nich dzieje? Jak toczy się akcja? Czy jest dużo efektów specjalnych? Zacznij zastanawiać się nad muzyką, ruchem kamery, grą aktorów. Pomyśl o początku i o zakończeniu.

Przypomnij sobie pięć ulubionych filmów. Jeśli masz czas, to obejrzyj je jeszcze raz, tym razem z wielką uwagą i zastosowaniem wskazówek tu podanych. Zauważ jak najwięcej szczegółów. Teraz na pewno jesteś lepszym obserwatorem rzeczywistości.

Ćwiczenie rozgrzewające wyobraźnię przed tworzeniem mentalnych filmów

Po obejrzeniu swojego ulubionego filmu połóż się lub przyjmij inną wygodną pozycję. Zamknij oczy i zrelaksuj się.

Wyobraź sobie, że oglądasz swój film. Po prostu włącz go. Możesz wyobrazić sobie, że siedzisz w kinie, a twój film wyświetlany jest na wielkim ekranie. Oczywiście możesz również wyobrazić sobie, że nie tylko oglądasz film, ale w nim grasz.

Żeby lepiej przypomnieć sobie fabułę, postaraj się poczuć emocje, jakich doznawałeś w trakcie oglądania.

Nie przejmuj się, że niektóre sceny pojawiają się w złej kolejności. Wyjdź z założenia, że nie chcesz obejrzeć dokładnie tej samej produkcji, tylko film, który został zarejestrowany przez twój mózg przy pomocy twoich zmysłów.

Jeśli chcesz, możesz również stać się narratorem filmu lub osobą, która opisuje dane sceny. Wyobraź sobie, że opowiadasz o wszystkich scenach swojemu przyjacielowi lub komuś bliskiemu.

Pamiętaj również, że możesz w czasie wizualizacji swojego filmu wykorzystywać wszystkie zmysły, nawet węch i smak. Nic cię nie ogranicza, a więc pozwól ponieść się fantazji. Niech każda scena będzie przesycona kolorami, dźwiękami, dynamiką, zapachami, smakami oraz głębią.

Zacznij zwalniać i przyspieszać poszczególne sceny.

Rób to nawet kilka razy. Jednak postaraj się działać według praw, jakie rządziły w filmie.

Dzięki temu ćwiczeniu dowiesz się bardzo wiele o swoim sposobie postrzegania.

Jeszcze raz określ wszystkie swoje preferencje. Na moment stań się wielkim krytykiem filmowym. Oceń swoje filmy pod każdym względem. Pamiętaj o szczegółach. Zwróć uwagę na efekty audiowizualne. Możesz każdy aspekt oceniać w skali od jednego do dziesięciu.

W skrócie:
1. Obejrzyj swój ulubiony film.
2. Zrelaksuj się.
3. Zacznij wizualizować cały film.
4. Pamiętaj o:

  •  wizji,
  •  dźwięku,
  •  efektach specjalnych,
  •  dynamice,
  •  bohaterach,
  •  fabule,
  •  głębi,
  •  innych zmysłach — smaku, dotyku i zapachu.

5. Na końcu oceń jakość swojej wizualizacji.
6. Pomyśl, co byś zrobił lepiej, jakie sceny byś ominął.

Równie dobrze możesz stworzyć film na podstawie ulubionej książki. Tym razem wykreuj wszystko samodzielnie, korzystając z danej fabuły. To ćwiczenie oczywiście będzie wymagało od ciebie większej kreatywności, ponieważ nie będziesz kopiował scen, tylko fabułę.

Dla zachęcenia powiem, że w trakcie czytania instynktownie tworzyłeś już scenerie, w jakich miała miejsce akcja. Twój umysł musiał to robić, żeby zrozumieć czytaną treść. Tworzył postaci i krajobrazy, nadawał ton głosu postaciom. Teraz wystarczy rozwinąć te projekcje — dodać do nich więcej szczegółów. Sprawić, by były bardziej wyraziste.

Otwórz swoją głowę, stań się bardziej spontaniczny. Dodaj emocje. Pamiętaj o ciągłej uwadze.

KURS TWORZENIA WŁASNYCH MENTALNYCH FILMÓW

Teraz, gdy masz już jakieś doświadczenie, jeśli chodzi o projekcje filmów, stwórz własną mentalną produkcję.

Zaplanuj ją dokładnie. Pomyśl o szczegółach. Wykorzystaj wiedzę zdobytą w poprzednim ćwiczeniu.

Możesz być głównym aktorem. Film będzie wtedy przedstawiał na przykład historię twojego życia. Twoje wzloty i upadki. Dzięki temu, że będziesz widział w swojej wyobraźni oba te elementy, będziesz mógł też lepiej zrozumieć znaczenie tych zdarzeń. Co zmieniły w twoim życiu? Jakie były ich bezpośrednie, a co ważniejsze, pośrednie efekty (możesz je zobaczyć dopiero teraz, kiedy minęło trochę czasu)?

Określ zawczasu, kim chcesz być na końcu tego filmu. Równie dobrze możesz być tylko narratorem opowieści.

Jeśli masz ochotę, opowiedz jakąkolwiek historię w swojej głowie, a później zdaj się na to, co się pojawi.

Dobrze jest określić początek i koniec. Na przykład: film będzie opowiadał o biednym chłopcu, a w zakończeniu będziesz widział pewnego siebie, rosłego mężczyznę, który wiele w życiu osiągnął.

Brakuje Ci celu w życiu?

Zdobądź ZA DARMO legendarnego ebooka Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu” Superumysł oraz Określony Cel Główny.

Prawo Sukcesu

  • Wreszcie skupisz się na tym, czego naprawdę pragniesz.
  • Dowiesz się, na czym w rzeczywistości polega PLANOWANIE i jaką ma moc w realizacji Twoich celów.
  • Poznasz 4-stopniową formułę, która pozwoli Ci zająć się w życiu tym, co przynosi Ci najwięcej satysfakcji i zysków

Pobieram ebooka!

Jeśli jesteś trenerem lub nauczycielem, stwórz w swojej głowie prezentację jakiegoś tematu. Nie ograniczaj się, dorzuć do niej jakieś efekty specjalne. Zrób ją w jakimś dziwnym miejscu. Dołóż do niej wszystkie zmysły. Zaskocz odbiorców. Stwórz fascynującą prezentację pełną rozmachu.

W skrócie:
1. Pomyśl, o czym chcesz stworzyć mentalny film.
2. Zidentyfikuj emocje, które mają ci towarzyszyć.
3. Jeśli chcesz, określ dokładnie fabułę.
4. Przyjmij wygodną pozycję, zrelaksuj się i zamknij oczy.
5. Zacznij tworzyć swój film.
6. Wciel się w różne role: reżysera, aktora, scenarzysty, operatora.
7. Wykorzystaj wszystkie zmysły.
8. Pamiętaj o obserwacji ciała.
9. Zakończ film.
10. Podsumuj ćwiczenie.

Rozwinięciem tego ćwiczenia jest stworzenie mentalnego filmu na jakiś konkretny temat. Na przykład stwórz produkcję o jakimś swoim idolu lub o postaciach takich jak da Vinci, Edison. Stań się Albertem, który jest o krok od teorii względności, lub Napoleonem dowodzącym wojskami.

Poszukaj również inspiracji dookoła siebie. Pomyśl, czy można stworzyć jakiś film o prostych rzeczach.

Doszukaj się nowych możliwości. Przecież nie musisz robić takich samych filmów. Stwórz coś wyjątkowego, coś futurystycznego, coś dziwnego. Zauważ, że nic cię to nie kosztuje, możesz zrobić, cokolwiek tylko zechcesz.

ZDOBĄDŹ DWANAŚCIE OSCARÓW

Mam nadzieję, że już masz za sobą wyreżyserowanie pierwszego mentalnego filmu.

Ze zdobytą wiedzą oraz umiejętnościami nie będzie ci trudno stworzyć naprawdę wyjątkową produkcję w swojej wyobraźni. Najlepiej jeśli będzie ona w tobie wywoływała bardzo pozytywne emocje oraz motywowała do działania.

Zatroszcz się o swój mentalny film pod każdym względem. Dbając o obraz w głowie, dbasz o swój rozwój i całą otaczającą cię rzeczywistość. Niech będzie żywy. Dodaj do niego poruszającą ścieżkę dźwiękową. Zadbaj o głębię i zapach. Skorzystaj z wszelkich wniosków, jakie nasunęły ci się poprzednio i jakie nasuwają ci się w trakcie pracy nad filmem.

Możesz zacząć od stworzenia wstępnego planu, określenia, jaki charakter ma mieć film. Oceń każdy pomysł pod wieloma aspektami. Stań się marzycielem, krytykiem oraz wykonawcą w jednym.

Pamiętaj o zachowaniu spójności. Niech twój mentalny film nabierze znaczenia. Wypełnij go wartościami, które wyznajesz. Dodaj do niego uczucia, które są ci najbliższe.

Możesz być głównym bohaterem i równocześnie narratorem, lub opowiadać historię całkowicie z boku.

TWOJA NIEKOŃCZĄCA SIĘ OPOWIEŚĆ

Czy zastanawiasz się, po co tworzyć takie filmy? Wykorzystaj to pytanie, tak jak powinieneś wykorzystać każde, które pojawia się w twoim umyśle. Znajdź na nie odpowiedź, ale nie poprzestawaj na jednej. Sam szukaj rozwiązań.

W zasadzie już na początku tego rozdziału podałem kilka przyczyn.

Najbardziej praktyczny powód zawiera się w wykorzystywaniu swojej wyobraźni w jak najbardziej kreatywny sposób. Twoje mentalne filmy mogą być użyte na przykład przed jakimś ważnym wydarzeniem. Zamiast wpadać w panikę, myśląc o tym, jak źle może się coś potoczyć, wykreuj bardzo klarowny film o tym, co możesz zrobić dobrze i co może się udać. Nie chodzi tu o bezmyślne fantazjowanie.

niewyobrazalnyPo raz setny powtórzę: zachowaj świadomość i obserwuj wpływ, jaki mają dane obrazy na twoje ciało i umysł.

Liczy się świadomy wybór. Nie walcz z negatywnymi wizjami, zauważ je, bardzo dokładnie zbadaj. Na pewno niosą wiele wartościowych informacji. Powiedzą ci, czy tak naprawdę jesteś przygotowany do danego wydarzenia, wskażą ci twoje nawyki.

Gdy zdobędziesz te informacje, odtwórz inny film w swojej głowie. Tym razem w wersji, gdzie przedstawisz sytuację, która powinna się wydarzyć.

Niech będzie to od razu kilka wersji. Eksperymentuj. Zadawaj sobie pytania. Zachowaj świadomość. Wiedz o tym, że to ty tworzysz te wizualizacje. One jeszcze się nie wydarzyły, a to, czy tak się stanie, zależy w głównej mierze od ciebie.

W skrócie:
1. Twórz tylko pozytywne scenariusze swojego życia.
2. Odtwórz w głowie ulubiony film lub książkę.
3. Wykreuj swój własny film.
4. Wspomagaj się w trudnych chwilach pozytywnymi filmami w twojej głowie.

Fragment pochodzi z książki „Niewyobrażalny potencjał”, której autorem jest Dawid Gut.

relacje i związki, rozwój osobisty i osiąganie celów

ZRZUCENIE MASKI PODCZAS RELACJI Z RÓWIEŚNIKAMI — BYĆ SOBĄ, CZYLI ODNALEŹĆ SWOJE PRAWDZIWE JA

8 października 2018

Franek: Nie wiadomo, czy kosmici istnieją i czy mają jakieś blokady emocjonalne. Natomiast wiadomo, że człowiek ma ich chyba najwięcej, a z pewnością więcej niż wszystkie blokady maszyn razem wzięte. Największym twórcą blokad ludzi jest ich głowa. Wiemy przecież, że z mózgu wychodzą wszystkie informacje i plany do organizmu o tym, jaką czynność chcemy zaraz wykonać, prawda? Najlepsze w tym połączeniu informacji jest to, że czasami ten przekaz jest szybszy niż my sami zaczniemy o tym świadomie myśleć. Idealnym przykładem takiego mechanizmu jest chwila, w której powiemy coś niezbyt mądrego czy adekwatnego do zdarzenia, a przecież nawet o tym nie pomyśleliśmy. Nazywamy to „przypał”. Najgorzej więc, gdy „przypał” jest nieumyślny — po prostu jakiś głupi tekst w trakcie istotnego wydarzenia albo wobec kogoś dla nas ważnego.

Takie nagłe wypowiedzi, nieuświadomione, są wyrazem naszych podświadomych blokad. Dlatego przechodząc powoli do głównego tematu rozdziału, muszę napisać coś o blokadach, które możesz w sobie mieć. Blokady pozytywne to niechęć do robienia głupich rzeczy. Gwarantami nierobienia rzeczy idiotycznych są na pewno własna godność i brak chęci do popisania się przed innymi za wszelką cenę (to jest aprobata, narkotyk społeczny, o jakim pisał Jacek). Zazwyczaj ludzie przełamują pewne granice, aby zyskać aprobatę. Może to być chociażby ilość alkoholu, którą ktoś w siebie wleje na imprezie.

Po przełamaniu tej blokady najprawdopodobniej drugiego dnia budzimy się w miejscu innym niż planowane, a może i z kimś, kogo nie było w planach, i nie wiemy, co robić.

Mądrą blokadą jest blokada psychiczna, która wyskakuje jeszcze w trakcie wykonywanej przez nas czynności, aby porzucić przełamywanie danej bariery. Nazywamy to strachem. Strach jest normalny, szczególnie u rasy ludzkiej. Przecież człowiek najbardziej boi się tego, co obce, nieznane, co po prostu nas przeraża. Nie ma sensu udawać przed znajomymi bohatera w tak głupi sposób. Jednak wiele blokad, naznaczonych strachem, uwidacznia się w relacjach z rówieśnikami. Zwyczajnie czasem się ich boimy.

Prostym przykładem takiego mechanizmu jest kontakt ze zwierzęciem, oczywiście nie każdym, ale po prostu większym od nas. Wyobraź sobie, że nurkujesz na Karaibach. Woda czysta, przejrzysta — tylko Ty i ona. Nagle widzisz w oddali zbliżającego się rekina piaskowego. Nie wiesz, że ten rekin jest niegroźny dla człowieka i że nie odnotowano żadnego ataku na ludzi ze strony tego gatunku. Twoja reakcja? Zaczynasz się panicznie bać, serce Ci bije jak oszalałe i nie wiesz, co robić, a zwierzę jest coraz bliżej. Gdy przepływa obok Ciebie, masz dwie opcje: albo zaczniesz go atakować, co raczej będzie nieskuteczne, bo nie masz przy sobie nic oprócz nóg i rąk, albo nim rekin do Ciebie dopłynie, postarasz się uspokoić własne zachowanie i reakcje emocjonalne ciała. A więc pierwszy scenariusz jest taki, że kopiesz go i walisz, a on odgryza Ci jakąś kończynę, a drugi, stanowczo lepszy, że pozostajesz w bezruchu i rekin po prostu przepływa obok.

Jeżeli potrafisz zapanować nad sobą w relacjach z rówieśnikami, staniesz się prawdziwym liderem grupy. Twoją siłą będą opanowanie i wyczuwalna dla innych stabilność emocji.

Po czym poznać prawdziwego lidera, przywódcę grupy? Po tym, że nie pokazuje w stosunku do ludzi, z którymi pracuje, że jest lepszy pod jakimś względem, czyli nie jest tzw. finger managerem. Prawdziwy przywódca przyłącza się do grupy i wnosi do zespołu nową energię, wiedzę oraz bagaż doświadczeń w danym temacie. Aby to jednak zrobić, taka osoba musi być stabilna emocjonalnie w czasie relacji z rówieśnikami.

Ktoś taki szybko przełamie lody z nowo poznanymi ludźmi i nawiąże dobry kontakt, który będzie procentował w przyszłości. Prawdziwy lider powinien być też otwarty na sugestie innych, konstruktywną krytykę i być wyrozumiały w stosunku do partnerów, z którymi jest w grupie. Uwierz mi: wszyscy będą Cię słuchać, jeżeli nie będziesz ich atakował swoim sposobem mówienia. Gdy ktoś czegoś nie rozumie, nie denerwuj się. Nerwy tylko pogorszą sytuację. Weź kilka głębokich oddechów, jeżeli czujesz, że zdenerwowanie bierze górę, i zacznij tłumaczyć drugiej osobie to, czego nie rozumie, aż do skutku. Ton, jakim tłumaczysz, nie może być agresywny, żeby odbiorca Twoich słów nie czuł się atakowany. Głos, jakim będziesz tłumaczyć, powinien być łagodny, lecz stanowczy. Najlepszym sposobem na sprawdzenie, czy przekaz dotarł do drugiej osoby, jest poproszenie jej, żeby powtórzyła polecenie, ale własnymi słowami.

Co do samej grupy rówieśników: jeśli grupa określonych ludzi ma prawidłowo funkcjonować, to te osoby powinny mieć podobne zainteresowania, czyli nadawać na podobnej częstotliwości. W szkole zaś mogą powstawać sztuczne grupy osób. Taki zespół stworzony jest z uczniów, którzy nie muszą nadawać na tym samym poziomie i każdy może mieć tylko jedno wspólne zainteresowanie. Wtedy już się tworzy temat do rozmów. Oczywiście są ludzie, którzy mają przy innych osobach na twarzy „maskę”, aby nie pokazać swojej prawdziwej natury (podobno to ma chronić przed byciem zjedzonym).

Dojrzałość emocjonalna, która objawia się zrzuceniem maski w grupie, wymaga rozwoju samego siebie, nad czym pracuje z Tobą Jacek poprzez odpowiednie ćwiczenia mentalne. Podstawą rozwoju jest zaś postęp. Od zawsze ludzkość wiedziała, że aby się rozwinąć, należy próbować czegoś nowego i zapomnieć o niektórych starych rozwiązaniach. Tak jest w każdej dziedzinie: sporcie, informatyce itp. Zacznijmy od sportu. Jeżeli trenujesz jakąś dyscyplinę, to zadaj sobie pytanie: czy dojdziesz gdzieś dalej, jeżeli nie spróbujesz nauczyć się nowych zagrywek i technik? Oprócz nowych rzeczy, jakie się poznaje wraz ze wzrostem swojego poziomu, żeby osiągnąć więcej niż inni, trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu. Opuszczenie tego stanu oznacza zmuszenie swojego organizmu do większego wysiłku niż dotychczas. Jeżeli Twój organizm będzie za każdym razem zmuszany do większego wysiłku, to po pewnym czasie stanie się to dla niego normą. Tak samo jest z przełamywaniem własnych granic w kontaktach z rówieśnikami i dorosłymi. Możesz zawsze odzywać się do ludzi gburowato, z poczuciem wyższości, albo w ogóle z nimi nie rozmawiać z uwagi na lęk, ale takie podejście, szczególnie w nowych znajomościach, od razu spisze tę relację na niepowodzenie.

Warto zatem pamiętać o kilku rzeczach:

  1. Podczas rozmowy nie zapominać o drugiej osobie i ją też dopuścić do słowa, a nie tylko samemu ciągle „nawijać”.
  2. Zadawać drugiej osobie pytania dotyczące jej życia i poczucia humoru. Wtedy taka osoba zobaczy, że nas interesuje i nam na niej zależy.
  3. Rozmawiać więcej na żywo, a nie przez Skype’a, Messengera i inne aplikacje tego typu. Do czegoś takiego przyczyni się spędzanie razem czasu.

W życiu trzeba pamiętać o tym, żeby utrzymywać relacje nie tylko z rówieśnikami i innymi znajomymi, ale i z dorosłymi. Najważniejszymi dorosłymi, z jakimi powinno się rozwijać relację i polepszać kontakt, są nasi rodzice. Na początku życia każdego młodego człowieka relacja z nimi jest na ogół bardzo dobra, chyba że rodzice nie poświęcają wystarczająco dużo czasu swoim dzieciom. Trzymając się scenariusza z brakiem zainteresowania własnym potomstwem, możemy się spodziewać pogorszenia relacji na linii rodzic – dziecko. Młody człowiek dojrzewa, a na jaw wychodzą frustracje, a im większe nerwy, tym mocniejsze słowa. Na pewnym etapie słowa, jakie będą padać, nie powinny mieć miejsca w stosunkach rodzic – dziecko, chyba że stałoby się coś naprawdę poważnego. Zwykła sprzeczka rodzinna nie jest czymś wielkiej wagi. Gdy młody człowiek wstępuje w okres dojrzewania, jego hormony buzują. Kiedy w Tobie wszystko się zmienia, Twoje podejście do tego, co mówią rodzice, także ulega zmianie. Jeśli masz gdzieś to, co słyszysz od taty czy mamy, oni też się denerwują, przez co wszyscy jesteście na siebie wkurzeni.

Dobra, ale przecież nie tylko Ty jesteś zawsze wszystkiemu winien, a wiem z własnego życia, jak denerwujący może być rodzic, który czepia się o byle co! Gdy on tak się czepia, Ty dostajesz szału i myślisz sobie, że masz nienormalnych rodziców. Tylko proszę, nie wmawiaj sobie teraz, że nie naciskasz na nich w takich sytuacjach, bo na pewno chociaż raz Ci się to zdarzyło.

Co robić, żeby nie dolewać oliwy do ognia? Kiedy przewidujesz, że np. twój tata będzie Cię krytykował za jakąś głupotę, istnieje kilka sposobów na brak konfliktu:

  1.  Gdy ujrzysz ojca idącego w Twoją stronę, to po prostu zejdź mu z drogi. Nie dyskutuj i nie udowadniaj swoich racji, bo nie warto.
  2. Następny sposób wymaga trochę więcej wkładu własnego. W tej metodzie musisz uspokoić się wewnętrznie, gdy wyczujesz agresję w zachowaniu rodzica (tego też uczy Cię Jacek w czasie ćwiczeń). Kiedy już uda Ci się opanować, to rozmowa nawet ze zdenerwowanym tatą nie będzie dla Ciebie żadnym problemem.

Jacek: Jeżeli udało Ci się wejść w ciszę, którą jesteś, na pewno zacząłeś zadawać sobie pytanie, czym właściwie można nazwać to coś, tę świadomość i zarazem Twoją najgłębszą istotę.

Znajdź najpierw chwilę czasu w ciągu dnia, aby spotkać się ze źródłem własnego istnienia w ciszy parku lub domu. Jeżeli kontemplacje i wchodzenie w kolejne stany świadomości zajmą Ci kilka dni, to nic dziwnego i nic niewłaściwego. Ważne, żebyś był wtedy sam — w tych momentach kontemplacji. Przychodzimy przecież na świat i odchodzimy z niego w samotności. Ta dziwna pustka, brak hałasu wokół, stanowi bramę do głębi tego, kim jesteś.

Fragment pochodzi z książki „DNA Nastolatka”, której autorami są Jacek Ponikiewski i Franciszek Górski.

relacje i związki, rozwój osobisty i osiąganie celów

Metoda wyzwolenia się z klatki myśli

1 października 2018

Pytanie: Czy nie jest tak, że jedyne, co Cię ogranicza, to myśl w Twojej głowie?

Odpowiedź: Tak. Nie ma innych ograniczeń. Ty jesteś sobie sterem i statkiem, gdy panujesz nad myślami, oraz niewolnikiem, gdy jesteś w ich kajdanach. Przestań więc ciągle myśleć. Wycofaj umysł i włącz serce. Tam kryje się jedyna prawda: chcesz być szczęśliwy. Dopóki nie posłuchasz tej prawdy całym sobą, będziesz nieszczęśliwy. Społeczeństwo lub rówieśnicy wpoili Ci pewne zasady, normy i schematy, aby Cię kontrolować. Na przykład aprobata społeczna działa jak narkotyk. Pożądasz jej, a kiedy nie dostajesz, wpadasz w depresję. Ile już razy nie dostając aprobaty społecznej od rówieśników, miewałeś chwilowe rozbicie emocjonalne? Wiesz, skąd pochodzą te emocje? Z myśli. Myśl jest emocją — zapamiętaj to raz na zawsze i zacznij kontrolować myśli, w czym pomoże Ci procedura panowania nad umysłem opisana w ćwiczeniu 3. na końcu tego rozdziału.

Powiedziałem Ci, że serce nigdy nie kłamie. To prawda. Czasem możesz wmawiać sobie, że czujesz się świetnie w danym towarzystwie, ale kiedy wsłuchasz się w ciało i jego emocje, dowiesz się prawdy. Emocje nie kłamią, a myśl owszem. Sprawdź to na własnym przykładzie.

Wracając do kwestii myśli i emocji… Wiemy, że myśli to emocje, ponieważ gdy uczestnik mojego szkolenia siada przy wariografie i patrzy na slajd z działań wojennych, natychmiast ocenia go myślowo, a następnie powstaje w nim emocja. Widać to doskonale na wykresie wariografu.

Zastanów się nad poniższą rozpiską:

  • Myśl. Myśl to wynik naszej mapy hormonalnej i naszych doświadczeń.
  • Słowa. Słowa to wynik naszych myśli (przypomnij sobie historię, którą opowiedział Franek w kontekście koleżanki z pociętymi żyletką rękoma — warto kontrolować słowa).
  • Czyny i relacje interpersonalne. Czyny to element, którego kontrola jest kluczowa dla właściwej relacji.
  • Nawyki. Nawyki to wynik czynów.
  • Charakter. Charakter to wynik nawyków, który stanowi największą przeszkodę przy pokonywaniu własnych ograniczeń mentalnych, powodujących chaos w kwestii zarządzania swoim „przeznaczeniem”.
  • „Przeznaczenie”. Przeznaczenie to całokształt tego, jak działamy na co dzień, na który składają się nasze myśli, słowa, czyny, relacje interpersonalne, nawyki oraz powstały poprzez te składowe charakter.

Nie panując nad myślami, nie panujesz ani nad sobą, ani nad własnym przeznaczeniem. Jeżeli pragniesz zmienić siebie na lepsze — nie dla społeczeństwa lub rówieśników, ale w celu osiągnięcia własnych marzeń — musisz zacząć kontrolować myśli. W ten sposób zapanujesz nad emocjami i swoimi działaniami, tworząc możliwość realizacji marzeń.

Być może społeczeństwo, rówieśnicy i nawet czasem rodzice proszą Cię o zmianę Twoich cech nie dla realizacji Twoich marzeń, ale własnych. Ludzie chcą, żebyś był taki, a nie inny, bo chcą kontrolować Ciebie i Twoje życie. Jest to błędna droga. Nikt nie ma prawa Ci tego robić — ranić Cię w ten sposób. Właściwy model relacji to wspieranie Cię — gdy mowa o rodzicach lub społeczeństwie — w Twoich kluczowych staraniach, mających na celu realizację marzeń. W ten sposób pozostajesz w zgodzie z samym sobą. Jak się czujesz, kiedy nie jesteś w zgodzie z samym sobą? No właśnie. I dlatego nigdzie w tej książce nie usłyszysz od nas, żebyś zmienił się, „bo tak trzeba”, „bo tak należy”. Będziemy natomiast namawiać Cię, abyś zmienił się, tworząc własny sukces życiowy, nakierowany na to, co kochasz i co jest dla Ciebie, a nie dla innych ludzi, ważne.

Jeżeli masz depresję lub nerwicę, to zauważ, że Twoja depresja i nerwica wynika nie z BRAKU (jak sądzi większość ludzi), ale z NADMIARU. Nadmiaru pragnień — idiotycznych ze swej natury. Większość z nich nie jest nawet Twoimi pragnieniami — ktoś włożył Ci je do głowy. Może czasem chcesz mieć nowy ciuch lub telefon, ale czy to naprawdę takie ważne? Czy to jest ważne dla Ciebie, czy dla firmy, która produkuje te przedmioty i wrzuca młodym ludziom do głów potrzebę ich posiadania? A może płaczesz po klasówce, ponieważ dostałeś trójkę, a nie piątkę? To naprawdę Twoja potrzeba, czy też rodzice lub klasa tworzą presję? Może to ich pragnienie? Jeżeli tak, niech idą na klasówkę za Ciebie. To nie Twój problem. Ucz się i rób to, co możesz oraz jak możesz, ale nie miej wyrzutów sumienia z uwagi na nieosiągnięcie celu bycia idealnym uczniem. Przecież to nie jest TWOJE pragnienie, ale nawykowe działanie wyrosłe z tresury.

Pragnienia są nieograniczone. Spójrz na ludzkość: kiedy zaspokajała jedno pragnienie, stwarzała kolejne. Nigdy nie osiągniesz spełnienia, żyjąc w ten sposób. Dodatkowo, im więcej pragnień spełniasz, tym więcej rodzisz lęku. Mając pieniądze, martwisz się ich utratą. Dostając piątkę z klasówki, boisz się, czy kolejnym razem nie dostaniesz czwórki. Kupując willę, martwisz się, że ktoś ją okradnie. To nieskończona spirala samonakręcającego się cierpienia.

Naucz się spełniać własne potrzeby, ale też szanuj zasady rządzące światem. To znaczy: nie zaniedbuj nauki i wypełniaj obowiązki społeczne tak, jak umiesz najlepiej, ale bez presji. Pozwól sobie na bycie niedoskonałym w tym procesie. Perfekcjonizm to recepta na nieudane życie.

Pytanie: Czy zauważyłeś już, że to, kim jesteś, ma źródło w Twoich myślach?

Odpowiedź: Myśl o sobie dobrze. Akceptuj siebie takim, jaki jesteś. Wielu osobom mogę polecić zdanie: „Aby pokochać innych, najpierw musisz nauczyć się kochać samego siebie”.

Ciesz się też z tego, co masz i czym jesteś, a nikt nie będzie w stanie Cię ograbić. Ludzie nie lubią żebraków. Tymczasem ciągle żebrzą do świata, aby ten dał im więcej pieniędzy, większy samochód i dom z basenem albo bycie najbardziej lubianą osobą w szkole. Gdy pewien wędrowny mnich przybył do króla Indii, jego marszałek powiedział, że zrezygnuje z funkcji, jeżeli król mnicha nie przyjmie. Król stwierdził, że ów mnich to zwykły żebrak. Marszałek odparł: „On jest królem, bo niczego nie żąda od świata, a obecny władca Indii jest żebrakiem, który cały czas wyciąga do świata rękę po więcej”.

Zastanów się, czy odczuwane przez Ciebie pragnienia i potrzeby są realne i czy są Twoje. A może ktoś Ci je przemycił po cichu do głowy i do serca?

Fragment pochodzi z książki „DNA Nastolatka”, której autorami są Jacek Ponikiewski oraz Franciszek Górski.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Jak nie ulegać emocjom podczas dyskusji?

15 czerwca 2018

Często dajesz się ponieść emocjom w czasie dyskusji? Z tego powodu odwlekasz w nieskończoność ważne rozmowy i zamiast otwarcie mówić o swoich emocjach, tłumisz je w sobie? Wiesz, że to zamknięte koło, bo prędzej, czy później wybuchniesz i zamiast konstruktywnej rozmowy dasz się ponieść negatywnym emocjom? Stoczysz walkę na śmierć i życie, z której nic nie będzie wynikało, a Twój problem wcale nie zniknie? Kolejny raz powiesz coś, czego będziesz żałować? Czujesz, że zaczęła męczyć Cię ta sytuacja? Dowiedz się, jak przestać ulegać emocjom w czasie dyskusji i od razu rozwiązywać pojawiające się problemy.

Trudna rozmowa z szefem

Niech za przykładową stresującą i wyprowadzającą z równowagi sytuację posłuży rozmowa z szefem. Wyobraź sobie, że zacząłeś właśnie swój dzień pracy, aż tu nagle Twój szef wzywa Cię do siebie. Słyszysz, że Twój ostatni raport jest wykonany na żenującym poziomie i tylko idiota mógłby popełnić tyle błędów. Czujesz, że zaraz wybuchniesz, a nie chcesz, by ta rozmowa zakończyła się awanturą, tylko wyjaśnieniem sytuacji oraz zakomunikowaniem szefowi, że chcesz, aby komunikował się z Tobą w sposób kulturalny.

Ochłoń!

Gdy zaczynasz się denerwować, to Twój organizm przechodzi w tryb walki. Czujesz przyspieszające tętno, odpływającą krew i narastające napięcie. W takim stanie jesteś tylko o krok od wybuchu, dlatego powiedz sobie stop i zastosuj poniższe techniki zmniejszania napięcia.

Skup się na oddechu

To pierwsza rzecz, którą możesz zrobić w takiej sytuacji. Poczuj, jak powietrze wpływa i wypływa z płuc, skup się na drodze, jaką pokonuje z nozdrzy do gardła. Możesz policzyć liczbę oddechów, by odzyskać równowagę.

 

Nazwij to, co czujesz

Ta technika pomoże Ci uporać się z nadmierną ilością myśli i odczuć, które kłębią się w Twojej głowie. Nazwanie konkretnych emocji pozwala się od nich zdystansować. Nazwij emocje, które odczuwasz, wyjaśnij je sobie np. „Szef skrytykował mój projekt i nie powiedział, jakie błędy zrobiłem. Do tego mnie obraził, w związku z tym odczuwam złość”.

Daj sobie chwilę na ochłonięcie

Nikt z nas nie lubi być pod ścianą. Narastające napięcie męczy na tyle, że o wiele łatwiej jest wybuchnąć i w rezultacie wywołać awanturę. Jeśli czujesz, że ćwiczenia oddechowe i nazwanie uczuć, to dla Ciebie w tym momencie za mało, to daj sobie czas. Nie musisz reagować w tej samej sekundzie. Nie wychodź bez słowa, tylko znajdź coś do zrobienia właśnie w tym momencie — powiedz, że potrzebujesz się czegoś napić lub że potrzebujesz pójść do toalety. Powód nie jest istotny, ważne byś dał sobie chwilę na uspokojenie się. Potem możesz wrócić i spokojniej kontynuować rozmowę.

„Umiejętność komunikowania się stała się w dzisiejszym świecie towarem, za który gotów jestem płacić więcej, niż za jakikolwiek inny”
John D. Rockefeller

 

Mądrze poprowadź rozmowę

Pamiętaj, że niezależnie od tego, z kim rozmawiasz, masz prawo dbać o siebie i o swoją godność. W przypadku tej konkretnej sytuacji z szefem doszło do naruszenia Twoich granic (obrażenie Cię) oraz przekazania Ci niekonkretnych informacji – nadal nie wiesz, co w Twoim raporcie było źle wykonane. Tym samym nie masz pojęcia czy pretensje Twojego szefa są uzasadnione, czy też nie. Masz jednak pewność, że jego komunikat był agresywny i przekraczający Twoje granice.

Cel rozmowy

Postaw sobie za cel rozmowy wyjaśnienie, jakie konkretnie błędy pojawiły się w raporcie oraz zakomunikowanie, że Twój szef przekroczył granicę, obraźliwie się do Ciebie odzywając.

Trzymaj się tematu

Rozmowa powinna wyjaśnić tę konkretną sytuację, dlatego kluczowe jest trzymanie się jednego tematu. To nie czas i miejsce, by wyciągać stare waśnie i wypominać je szefowi. Do niczego to nie prowadzi, prócz zaognienia konfliktu.

Buduj komunikat asertywny

Nie zwracaj się do szefa na TY. Nie mów, że on zawsze Cię źle traktuje, czy nigdy nie docenia Twoich starań. Takie sformułowania sprowokują go tylko do bronienia się, bądź kolejnego ataku. Skup się na komunikacie JA. Co czujesz w związku z zachowaniem szefa? Jakie konkretnie zachowanie Cię zraniło? Zbuduj komunikat asertywny według poniższego wzoru:

Ja czuję (emocja), kiedy Ty (zachowanie/sytuacja), oczekuję (czego oczekujesz w przyszłości w podobnych sytuacjach).

Słuchaj!

Gdy powiesz o swoich odczuciach i oczekiwaniach, wysłuchaj drugiej strony. Nawet jeśli nie zgadzasz się ze wszystkim, co mówi, to nie unoś się. Zamiast tego dopytaj się, czy dobrze coś zrozumiałeś. Spróbuj zrozumieć interpretację drugiej strony i szukaj punktów wspólnych – czyli argumentów, które Was łączą.

Szukaj punktów wspólnych

Dąż do porozumienia, a nie do eskalacji konfliktu. Skup się na szukaniu tego, co Was łączy w tej rozmowie, a nie dzieli. Dzięki temu, łatwiej dojdziesz do porozumienia i wypracowania sobie standardów kolejnych rozmów – tym razem konstruktywnych i pełnych szacunku.

Nie walcz o zwycięstwo – tylko o porozumienie

Zmień swoje podejście do dyskusji. Najważniejsze jest w niej nie zwycięstwo, a porozumienie. Rozmowa ta powinna opierać się na wzajemnym szacunku i wysłuchaniu, wtedy możesz mieć pewność, że jasno wyznaczyłeś własne granice i asertywnie zareagowałeś w niekomfortowej dla Ciebie sytuacji.

Nie zrażaj się brakiem natychmiastowych efektów

Nie zawsze jedna rozmowa przyniesie pożądany przez Ciebie efekt. Jednak nie jest to powód do tego, by w ogóle unikać tego sposobu rozwiązywania problemów. Nie duś miesiącami emocji w sobie, tylko mów o nich w miarę na bieżąco. Jeśli długo tkwisz w sytuacjach, które są dla Ciebie niekomfortowe, to tracisz poczucie własnej wartości, a także umiejętność nawiązywania prawidłowych relacji z innymi.

Nie popełniaj tych błędów

Konstruktywna rozmowa powinna być konkretna i nastawiona na osiągnięcie porozumienia, dlatego nie popełniaj poniższych błędów – sprowadzą one dyskusję na wojenną ścieżkę i zniweczą Twoje wcześniejsze wysiłki.

Oskarżenia

Osądzanie to jak wydawanie wyroku, od którego ciężko się odwołać. Jeśli w rozmowie, która miała wyjaśnić konkretną sytuację, obwiniasz swojego szefa, to nie dziw się, że reaguje on gniewem. Zachowujesz się w takiej sytuacji agresywnie, co nie ułatwia dojścia do porozumienia.

Groźby

Groźby pojawiają się najczęściej, gdy czujesz się zupełnie bezsilnie. Brakuje Ci argumentów, dlatego próbujesz osiągnąć swój cel agresywnie. Do niczego pozytywnego to Cię nie zaprowadzi, a nawet może skończyć się poważnymi konsekwencjami.

Nieodpowiedni moment

Co to znaczy? Wyobraź sobie, że to dzień zamknięcia ważnego projektu. Wszyscy są zmęczeni i poddenerwowani, a szef biega, jak w ukropie starając się opanować sytuację. Czy to dobry moment na rozmowę? Nie! Poproś szefa o spotkanie następnego dnia i na spokojnie z nim porozmawiaj. Taka rozmowa będzie łatwiejsza, gdy obydwoje ochłoniecie, a sytuacja w firmie się rozluźni.

Reaguj szybko

Asertywność w sferze zawodowej jest niezwykle ważna. Spędzasz w pracy znaczną część życia, dlatego, jeśli czujesz się w niej niekomfortowo bądź szef narusza Twoje granice, to narasta w Tobie złość i sukcesywnie zmniejsza się Twoje poczucie własnej wartości. Czujesz, że dajesz sobie wejść na głowę, co skutkuje złością na samego siebie. Możesz reagować ulegle bądź agresywnie, co nie przyczyni się do poprawy Twojej sytuacji – wprost przeciwnie! Od początku działaj asertywnie, by nie doprowadzić do przekraczania Twoich granic – od tego zaczyna się między innymi mobbing i poniżanie w pracy.
Według badań Instytutu ARC Rynek i Opinia, co czwarty pracujący Polak osobiście doświadczył albo był świadkiem poniżania i upokarzania (28%) lub też dyskryminacji (24%) w miejscu pracy.

Rozmowa z szefem nie jest łatwa, bo obawiasz się zwolnienia i przykrych konsekwencji. Jednak, jeśli nie nauczysz się asertywnie komunikować z szefem, to nie masz szans stać się lepszym pracownikiem i nawiązać z nim partnerskich i otwartych relacji. Ciągle będą pojawiały się konflikty i brak porozumienia.

Obydwoje gracie w tej samej drużynie i do tej samej bramki. Warto o tym pamiętać i zamiast tłumić w sobie emocje, to lepiej na bieżąco wyjaśniać wszystkie niedomówienia. Dzięki temu Twój szef będzie wiedział, czym aktualnie się zajmujesz, jakie masz problemy, a także i oczekiwania.

Tego możesz się nauczyć!

Chcesz nauczyć się asertywnej komunikacji? Pragniesz być docenianym pracownikiem, który dobrze wykonuje swoje obowiązki i lubi swoją pracę? Bez frustracji, bez narastającego gniewu – w dobrych relacjach z szefem i współpracownikami? Zacznij pracować nad swoją asertywnością.

Niedawno ruszyła sprzedaż kursu Kamili Rowińskiej „Asertywność w pracy i w rodzinie”, w którym krok, po kroku wyjaśnia, jak budować komunikat asertywny, zwiększać swoją pewność siebie, a także lepiej komunikować się z otaczającymi Cię ludźmi.

Sprawdź kurs >>>

To najwyższy czas, by zadbać o siebie na wielu polach – teraz masz tę wyjątkową okazję!

Kamila Rowińska od 8 lat prowadzi szkolenia z asertywności, w których rocznie bierze udział blisko 1000 osób! Teraz wiedza, ze szkolenia stacjonarnego o wartości 970 zł może zagościć w Twoim domu.

Sprawdź kurs i zobacz specjalne BONUSY!

inne

Wygrywamy z wrogiem — pomagamy osobie w depresji

6 czerwca 2017

„W każdej chwili może się do nas zwrócić ktoś, kto ma kłopoty z własnymi emocjami. Może to być każdy — przyjaciółka z dzieciństwa, sąsiad, kolega z pracy. Bardzo dużo osób nie chce jednak, aby im pomagano. Kryją się ze swoją chorobą, nie chcąc, aby kiedykolwiek wydostała się na światło dzienne. Uważają, że to ich prywatne sprawy, i nie chcą angażować w nie innych. Boją się, że fakt, że sobie nie radzą, zostanie poczytany za słabość.

Niestety, bardzo dużo osób tak właśnie myśli, dlatego nie szuka pomocy. A często naprawdę niewiele trzeba, żeby takiej osobie zrobiło się lżej. Ktoś pewnie zaraz powie, że to frazes, ale niekiedy wysłuchanie osoby, która choruje na depresję, może jej wiele dać. To nie zlikwiduje problemu jako takiego, ale może dodać tej osobie otuchy.

Zwracam się teraz do Ciebie jako do osoby, która może pomóc. Nie myśl sobie, że się nie nadajesz, że tylko pogorszysz sprawę. Jeśli będziesz dobrym słuchaczem, skoncentrujesz się na tym, co mówi do Ciebie druga osoba, możesz przynieść wiele dobrego. Nie oceniaj, nie potępiaj, nie krytykuj. Wiesz dlaczego? Bo któregoś dnia Ty też możesz się znaleźć w takim miejscu. Wstyd się przyznać, ale byłam bardzo mało wyrozumiała dla słabości, dopóki mnie samej to nie spotkało. Teraz już wiem, że nie wolno takich osób wrzucać do jednego worka, oceniać ich i wydawać krzywdzących komentarzy. Depresja to choroba, która nieleczona może doprowadzić do myśli samobójczych. Nigdy nie wolno jej lekceważyć, niezależnie od tego, kogo z naszego otoczenia dotyka.

Od razu Ci powiem, że bycie dobrym słuchaczem nie jest łatwe, zwłaszcza jeśli na depresję cierpi bliska nam osoba. Wiąże się z tym tak duży ładunek emocjonalny, że często nie możemy słuchać rzeczy, o których mówi nam chory człowiek. Podczas tej rozmowy w naszej głowie rodzą się tysiące pytań i myśli, a każde z nich oddala nas od tej osoby.

Najbardziej niebezpieczna sytuacja jest wtedy, gdy wiemy, że stadium depresji jest bardzo zaawansowane (pojawiają się skłonności samobójcze, chory rzadko kiedy miewa dobre dni), a bliska nam osoba nie chce iść do lekarza. Niestety, to bardzo częsty przypadek. Co wtedy zrobić? Wiem, że to trudne, ale nie wolno odpuszczać, tym bardziej jeśli osoba chora jest dla nas bliska. Wiem, że przez to może zakończyć się przyjaźń, wiem, że narażamy się na agresję i gniew, lecz mimo wszystko trzeba walczyć o to, aby chory udał się do lekarza i z nim porozmawiał. Dobry lekarz z pewnością pomoże. Jeśli zostawimy taką osobę samą, to jej stan się od tego nie poprawi. Depresja się nie cofa. Depresja postępuje. Nasze postępowanie musi być nacechowane taktem i delikatnością na tyle, na ile to możliwe w danej sytuacji. Trzeba dać do zrozumienia choremu, że robimy to z troski o jego życie i zdrowie.

Drugą istotną kwestią jest sytuacja, w której słyszymy o chęci popełnienia samobójstwa. Nigdy tego nie lekceważ. Zdaję sobie sprawę, że wiele osób tak mówi, żeby zwrócić na siebie uwagę, jednak przeważnie to jest wołanie o pomoc i nigdy nie wiesz, jak to się zakończy. Nie reaguj także lękiem i wycofaniem się. Taki człowiek powinien jak najprędzej udać się do specjalisty. Ludzie myślą o śmierci, gdy są smutni, źli, sfrustrowani. Często tacy ludzie nie widzą wyjścia i nie mają nadziei. Jeśli ta osoba jest wierząca, można jej zaproponować porozmawianie z księdzem. Na pewno nie wolno zostawić takiej osoby samej z własnym lękiem i poczuciem, że w jej życiu już nic lepszego się nie wydarzy. Nasza rola ponownie sprowadza się do słuchania i taktownej rozmowy.

Rozmowa i słuchanie kogoś, kto utracił wszelką nadzieję, są niezwykle trudne i wiele osób rezygnuje, tracąc zaangażowanie, nie czując się na siłach. Ludzie, którzy chorują na depresję, rzadko kiedy spotykają się ze zrozumieniem ze strony otoczenia. Bywa, że inni dziwią się, że ktoś może być tak przygnębiony, że nie ma siły wstać z łóżka, zwłaszcza gdy uważaliśmy go za osobę silną. Ponadto nie rozumiemy, czy depresja nie jest próbą zamaskowania faktycznego lenistwa (nie chce mu się pracować, więc mówi, że ma doła). Powoli osoby z otoczenia chorego zaczynają odczuwać frustrację i złość na to, że nie potrafi on poradzić sobie z własnymi emocjami. Chory bardzo często słyszy od bliskich osób słowa, których nigdy nie powinien był usłyszeć. Bliscy chcą zrozumieć taką osobę, lecz niejednokrotnie wykazują brak empatii i zrozumienia.

Brak wiedzy na temat depresji sprawia, że to słowo jest często nadużywane. Gdy ktoś mówi nam, że ma depresję, można usłyszeć, że ktoś inny też ją miał i udało mu się z niej wyjść. Otóż nie, z depresji nie wychodzi się tak łatwo jak z przeziębienia. Nie chodzi o chwilowe przygnębienie czy smutek. To jest taka sama różnica jak między smutkiem poporodowym a depresją poporodową. Smutek poporodowy to zaburzenie, które nie powinno się utrzymywać dłużej niż dwa tygodnie. Depresja poporodowa może być efektem nieleczonego smutku poporodowego i trwać latami, a nieleczona doprowadzić do psychozy. Taka jest właśnie różnica. Dlatego nie wolno bagatelizować, gdy ktoś mówi, że ma depresję, a my czujemy, że mówi prawdę, i widzimy, że od dłuższego czasu dzieje się z nim coś niedobrego.

Czego nie wolno mówić osobie, która choruje na depresję? Można wyróżnić kilka typowych zdań, które chyba każdy z nas choć raz w życiu usłyszał. Nikomu nie polepszają nastroju, a i tak wielu ludzi je stosuje, ponieważ uważa, że w ten sposób komuś pomoże. Niestety, tak nie jest.

„Ktoś ma gorzej niż ty”. Oczywiście jest to prawda. Niemal w każdej sytuacji jest ktoś, kto może mieć gorzej od nas. Mój mąż kiedyś powiedział, że jak ktoś mu rzucił taki tekst, to odpowiedział: „Jak mi źle, to mało mnie obchodzi, że dzieci w Afryce głodują”. Może jest to brutalne, ale prawdziwe. Jesteśmy egoistyczni i zazwyczaj gdy jest nam bardzo źle, nie myślimy, że ktoś gdzieś może mieć gorzej od nas. Skupiamy się na własnym bólu i cierpieniu. Takie rady tylko pogłębiają poczucie winy, ponieważ osoba chora może pomyśleć, że skoro są gdzieś ludzie, którym jest gorzej, to ona nie ma prawa się smucić, i będzie miała wyrzuty, że jednak to robi. Pomyśli sobie, że skoro się smuci, to musi być z nią coś nie tak, bo inni mają gorzej.

„Życie jest trudne”. Kolejna prawda, lecz nic nie wnosi. Nikt nam nie mówił, że życie będzie proste. To nie ma znaczenia. Znam osoby, którym niczego w życiu nie brakuje, nie mają żadnych problemów finansowych, rodzinnych, zdrowotnych, ale mają depresję.

„Nie użalaj się nad sobą/nie bądź dzieckiem/bądź mężczyzną i nie maż się/ogarnij się”. To słowa bardzo często używane, zwłaszcza przez bliskie osoby z otoczenia chorego, które niby powinny mu dać jak najwięcej wsparcia. Bardzo często depresja trwa na tyle długo, że bliskim kończy się cierpliwość i uważają, że chory użala się nad sobą i lubi być w centrum uwagi. Nie o to tutaj chodzi. Osoba chora nie zabiega o uwagę. Osoba chora najchętniej, by się zaszyła w jakiejś dziurze i nigdy z niej nie wychodziła. Czuje, że jej życie jest tak beznadziejne, że nic nie ma sensu. Ona stwierdza fakt, który dla niej wydaje się oczywisty, nie widzi pozytywnych stron. Nie ma w tym użalania się nad sobą.

„Będzie dobrze, przejdzie ci”. Nie, samo nigdy takiej osobie nie przejdzie. To nie jest choroba przejściowa. Nieleczona może mieć poważne konsekwencje.

„Czas leczy rany/po burzy wychodzi słońce”. To jedne z głupszych rzeczy, jakie można powiedzieć osobie, która choruje na depresję. Po pierwsze, czas nie musi wcale leczyć ran, to frazes, do tego pusty. Po drugie, nie jest powiedziane, że po złym czasie przyjdzie ten dobry, czasami zła passa trwa latami. Ale nie o to tu chodzi. Osoba, która choruje na depresję, nie wierzy, że będzie lepiej. Ona nie ma nadziei, nie widzi wyjścia z danej sytuacji. W miarę pogłębiania się choroby może popadać w coraz większe przygnębienie.

„Przestań być takim egoistą, świat nie kręci się tylko wokół ciebie”. Kolejne stwierdzenie, które bardzo często pada z ust najbliższych i powoduje poczucie winy u drugiej osoby.

„Ja też miałem depresję, to przechodzi”. Po raz kolejny powtarzam: depresja nie przechodzi jak katar po siedmiu dniach. Jeśli ktoś mówi, że miał depresję i mu przeszła, to znaczy, że nigdy nie miał depresji.

„Nie wymyśliłeś sobie tej depresji? Chyba przesadzasz”. Następne oskarżenie, które najczęściej pada ze strony bliskich osób. Takie zdanie to komunikat, że tak naprawdę nie interesuje Cię, co się dzieje z bliską osobą. Uważasz, że coś sobie wymyśliła i nie jest do końca pewna, co się z nią dzieje. W tym możesz mieć trochę racji, ponieważ osoby, które chorują na depresję, często nie mają świadomości, że dzieje się z nimi coś złego. Lecz na pewno niczego sobie nie wymyśliły.

„Wyjdź do ludzi”. Dla osoby, która choruje na depresję, taka rada jest bezwartościowa. To ostatnia rzecz, którą zrobi. Chory nie chce widywać nikogo, najchętniej zamknąłby się w pokoju i nie wychodził do końca życia. Nie interesuje go nic z tego, co interesowało go wcześniej. Przeraża go pojawienie się wśród innych ludzi i perspektywa wyjścia z domu.

„Nie mogę już na ciebie patrzeć, jak się męczysz”. Takie zdanie najczęściej wypowiadają rodzice do nastoletnich dzieci, które mają depresję. Oczywiście trudno ich nie zrozumieć. Żaden rodzic nie lubi patrzeć, jak ich dziecko cierpi, jednocześnie nie potrafiąc mu pomóc.

„Jesteś nienormalny/jesteś psychiczny”. Na końcu coś, co boli najbardziej. Dajemy do zrozumienia drugiej osobie, że jest inna, nienormalna i powinna coś ze sobą zrobić. Nasza wypowiedź jest nacechowana negatywnie, a osoba chora czuje się zła, gorsza od innych, mimo że to nie jej wina, że jest chora.

Ktoś mi zaraz powie: no dobrze, ale co w takim razie mówić? Osobie chorej można powiedzieć wiele rzeczy, byle z taktem i delikatnością.  Poniżej przedstawiam kilka zdań, których można użyć w rozmowie z osobą chorującą na depresję:

„Pamiętaj, że nie jesteś z tym sam”. To bardzo pozytywny przekaz. Dajemy drugiej osobie do zrozumienia, że nie jest sama ze swoim problemem i że jej nie zostawimy. To podnosi na duchu.

„Jesteś dla mnie ważny”. To zdanie jest priorytetem, zwłaszcza jeśli wcześniej nasze stosunki nie układały się najlepiej. Bardzo często rodzice zapominają to mówić własnym dzieciom, które myślą, że rodzice się nimi nie interesują. Mówmy to sobie codziennie. Mówmy to do partnera, mówmy to do dzieci, mówmy to do rodziców, rodzeństwa i przyjaciół.

„Czy mogę cię przytulić?/Chcę ci pomóc”. Pokazujemy, że chcemy pomóc, że nie jesteśmy obojętni na jego chorobę. Czujemy zaangażowanie.

„Nie zwariowałeś”. Dajemy do zrozumienia, że wiemy, że depresja jest chorobą i że nie można jej sobie wymyślić. Wiemy, że może dosięgnąć każdego z nas. Pokazujemy, że nie uważamy osoby chorej za inną niż wszystkie.

„Zawsze będę cię wspierać/nie zamierzam cię z tym zostawić”. Pokazujemy choremu, że jest nadzieja i że nie jest z chorobą sam, dajemy mu nasze wsparcie.

„Martwię się o ciebie”. Pokazujemy, że zależy nam na drugiej osobie i faktycznie przejmujemy się tym, co się z nią dzieje.

„Razem przez to przejdziemy/jestem obok”. Osoba chora musi wiedzieć, że nie jest sama, że zawsze jest ktoś, kto będzie ją wspierał, zarówno w walce z chorobą, jak i w procesie leczenia.

Co jest najważniejsze w pomocy choremu? Wsparcie i akceptacja. Nie jest to proste, wymaga bardzo dużej siły woli, niepoddawania się irytacji. Daj do zrozumienia takiej osobie, że z nią jesteś. Postaraj się zrozumieć, że takie zachowanie nie jest wyrazem lenistwa, a osoba chora nie chce zrobić Ci na złość. Jej choroba nie ma nic wspólnego z Tobą, to jest w niej. Aby choroba całkowicie odeszła, konieczne jest nie tylko leczenie, ale i praca nad sobą. Do tego potrzeba czasu. Nie oczekujmy od chorego rzeczy niemożliwych. Bardzo dobrze pokazuje to historia Anny.

Zaraz po urodzeniu dziecka nie miałam siły ani ochoty na nic. Wszystko robiłam automatycznie, ale w pewnym momencie ograniczyłam się tylko do opieki nad Stasiem. Nie sprzątałam, przestałam gotować, prać czy zmywać naczynia. Po prostu, tak z dnia na dzień, nie potrafię tego inaczej wytłumaczyć. Mąż twierdził, że robię mu na złość, bo uważam, że nic tylko zrzędzi, że jest zmęczony, i chcę mu pokazać, że on ma mi pomagać. A ja w ogóle o nim nie myślałam! Gdybym mogła, to cały czas bym spała. Nie cieszyłam się tym, że w końcu mam upragnione dziecko, nie odczuwałam przyjemności z przytulania go ani zajmowania się nim. Teściowa uważała, że się nad sobą rozczulam, i cały czas mi mówiła, jak to ona miała ciężko, bo wychowywała jednocześnie szóstkę dzieci, a ja mam jedno i nic mi się nie chce robić. Czułam się jak śmieć, ja, nic niewarta szmata do podłogi. Myślałam o sobie w najgorszy możliwy sposób. Bo co to za matka, która nie posprząta domu, która nie ugotuje obiadu, która nie wypierze? Jakaś wybrakowana. Dopiero moja siostra zauważyła, że jest coś ze mną nie tak, i zaprowadziła mnie do lekarza. Tam po raz pierwszy usłyszałam o depresji poporodowej. Mąż i teściowa nadal uważają, że jestem zwyczajnie leniwa, a depresja to wymysły konowałów i moja wymówka.

Bardzo często irytujemy się na bliskie nam osoby, że nie robią tego, co kochały wcześniej. Zamiast potęgować tak poczucie winy, warto powoli, w miarę polepszania się samopoczucia zachęcać do lubianych wcześniej aktywności — wyjść na spacer, razem coś ugotować, obejrzeć ciekawy film. Nic na siłę, ale jeśli zauważymy poprawę, można to wykorzystać. Chory czasami odmawia zrobienia czegoś, ponieważ myśli, że nie da rady. Nasza rola jest taka, aby go przekonać, że potrafi, a my w niego wierzymy.

Jedną z najważniejszych rzeczy, jaką musisz zrobić dla osoby chorej, jest motywowanie jej i zachęcanie do leczenia, jeśli nie chce tego zrobić. Podsuwaj jej materiały na temat depresji, rozmawiaj o tym, chodź do specjalisty, jeśli tego potrzebuje. Jeśli przyjmuje leki, postaraj się dbać, by je brała. Leki nie wyleczą nikogo od razu, na efekty terapii czeka się ok. trzech tygodni.

Musisz się także przygotować na wahania nastroju osoby chorej. Jednego dnia możesz dostrzec poprawę, chory sam chce podejmować wiele aktywności, nastaje widoczna zmiana na lepsze jego stanu, a następnego nie będzie mógł ani chciał wstać z łóżka. To się zdarza. Ten schemat jest powtarzalny i irytujący dla bliskich osób. Budzi nadzieję i zarazem rozczarowanie. Wtedy bardzo trudno jest nie okazać zniecierpliwienia, nie podnieść głosu, wspierać. Na tym właśnie polega okrucieństwo tej choroby — jest ona bezlitosna zarówno dla osoby chorej, jak i dla bliskich jej osób. Staraj się jak najmocniej okazać tyle ciepła, wyrozumiałości i wrażliwości, ile w sobie masz. Unikaj też przesadnej empatii, bo to może zachęcić do nadmiernego narzekania. We wszystkim trzeba znaleźć złoty środek. Tak samo jak osoba chora walczy ze swoją chorobą, tak samo Ty walczysz ze sobą, aby być empatycznym i nie dać się wciągnąć w pesymistyczne myślenie. Pamiętaj: nic na siłę. Jeśli osoba chora chce leżeć do południa w łóżku, niech leży. Jeśli nie chce iść na spacer, niech nie idzie. Nie chce rozmawiać, to jej nie zmuszaj. Ale nigdy nie zostawiaj jej samej. Niech wie, że jesteś przy niej, że ją wspierasz, kochasz i walczysz tak samo ciężko jak ona.

Następna bardzo ważna rzecz: nigdy nie ignoruj myśli samobójczych. Osoby, które chorują na depresję, niezwykle często interesują się tym tematem — porządkują swoje sprawy, spisują testament, rozmawiają o tym, podejmują się ryzykownych działań, gromadzą ostre przedmioty i dużą ilość leków. Wiele gróźb jest ignorowanych, ponieważ bliscy nie wierzą, że są one realne. Nie wszystkie myśli samobójcze kończą się próbą samobójczą, ale jeśli zaobserwujesz coś, co Cię niepokoi, to skontaktuj się z lekarzem chorego. Tylko psychiatra ma odpowiednią wiedzę, by stwierdzić, czy dana osoba może popełnić samobójstwo. Ustawa o ochronie zdrowia psychicznego mówi, że w ostateczności, w przypadku zagrożenia życia, chorego można leczyć wbrew jego woli. Tak jak mówię — jest to ostateczność, sytuacja, w której nie jesteś w stanie zagwarantować, że dana osoba sobie czegoś nie zrobi pod Twoją nieobecność. Nie jesteś w stanie przebywać z nią cały czas. Niekiedy nie ma wyjścia. Niekiedy w ciężkiej depresji szpital jest wybawieniem.

Do szpitala trafiają osoby, które nie potrafią już kontrolować swojego zachowania, mają natarczywe myśli samobójcze lub próby odebrania sobie życia za sobą. Zdecydowanie lepiej jest wtedy skierować chorego do szpitala, ponieważ sami nie potrafimy zapobiec nieszczęściu. Leczenie jest także wskazane, gdy pobyt w danej rodzinie jeszcze bardziej pogłębia depresję chorej osoby.”

Fragment pochodzi z książki „Depresja niewidzialny wróg” Joanny Jankiewicz.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Nie jesteś swoją emocją

29 marca 2017

Ile razy mówiłeś sobie lub nawet głośno „jestem smutny”, „jestem zmęczony”, „jestem beznadziejny”?

Co się wtedy dzieje? Czy powiedzenie czegoś takiego pomaga Ci w życiu, czy raczej jeszcze bardziej ciągnie Cię w dół? Nie czujesz się wtedy jak w „spirali śmierci”, która nakręca się coraz szybciej, coraz mocniej Cię dołuje i nie widzisz już szansy na pozytywne wyjście z sytuacji?

Ile czasu potrzebujesz, żeby znów odzyskać stabilność, spojrzeć optymistyczniej na świat i zacząć coś robić? Ile czasu BEZPOWROTNIE TRACISZ, działając w ten sposób?

No dobrze… Tylko jak obydwoje wiemy, Ty i ja, to tak naprawdę nie chcesz się tak zachowywać. To się dzieje samo, automatycznie, bezrefleksyjnie. Co więc możesz zrobić, żeby przestać się nakręcać negatywnymi emocjami i bardziej pozytywnie patrzeć w przyszłość?

Po pierwsze dobrze by było, gdybyś sobie uświadomił, że Ty nie jesteś swoją emocją. Emocja jest wytworem myśli. Gdy pojawia Ci się w głowie negatywna myśl, to za nią idzie emocja, którą uznajesz za nieprzyjemną. Jednak Ty jako osoba nie możesz się utożsamiać z tą emocją. Zauważ, że ona istnieje gdzieś w Tobie, ale nie jest Tobą.

Uświadomienie sobie tego faktu jest bardzo ważne, ponieważ to pierwszy, najważniejszy krok, żeby rozpocząć szczęśliwsze życie. Dlaczego? Ponieważ Ty trwasz, jesteś, jakiekolwiek zmiany zachodzą bardzo powoli. Natomiast emocję można zmienić dużo szybciej. Jest to o wiele łatwiejsze.

Przekładając to na działania, gdy już będziesz w stanie oddzielić się od emocji, to zamiast stwierdzenia „jestem smutny” możesz zacząć mówić „czuję się smutny” czy „czuję się zmęczony”.

Zauważ, że już samo stwierdzenie zawiera mniejszy ładunek emocjonalny. Od razu widać, że jest to stan przejściowy. Teraz możesz czuć się smutno, ale to nie oznacza, że za krótką chwilę nie będziesz tryskał optymizmem. Natomiast jeśli mówisz, że JESTEŚ smutny, to bardziej to określa Ciebie jako istotę i wymaga dużo większej energii, aby ten stan odmienić.

Zwróć więc uwagę na to co mówisz. Na to co mówisz do innych, ale przede wszystkim na to, co mówisz do siebie. Nie oceniaj się tak surowo stwierdzając, że jesteś zmęczony. Chwilowo możesz czuć się zmęczony, ale to przejdzie, gdy chwilę odpoczniesz.

A gdy przestaniesz być zmęczony, smutny, zniechęcony, to automatycznie łatwiej będzie o szczery uśmiech na Twej twarzy. A o to przecież chodzi.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Emocje

16 stycznia 2017

„Mrowienie, łaskotanie, drżenie, wibrowanie, wrażenie przepływu, ociężałość, falowanie i pulsowanie w ciele oraz na skórze, wrażenie kłucia, ciarki, ból, palące lub zimne powierzchnie, skurcze mięśni… Można by tak wymieniać długo, ponieważ ludzie zwykle mają swoje własne określenia na odczucia powstałe w wyniku emocji. Warto sobie uświadomić, że owe odczucia nie biorą się znikąd: zawsze są efektem myśli, reakcją ciała na pojawiające się wspomnienia, obserwacje lub wyobrażenia. Skoro jednak proces nadawania znaczenia doświadczeniu jest nieświadomy, nieświadomie też rodzą się emocje. W rezultacie zauważamy i zapamiętujemy je, nie rejestrując myśli, które je poprzedzały.

Kiedyś jedna z uczestniczek moich szkoleń powiedziała:
Czasami jak coś powiem, to się potem tego wstydzę.
Co konkretnie musisz powiedzieć, aby poczuć wstyd? – zapytałem.
Nie pamiętam, co mówiłam, pamiętam tylko wstyd – odparła.

Słyszałeś kiedyś stwierdzenie „emocje rządzą światem”? Z punktu widzenia ewolucji emocje pomogły naszemu gatunkowi przetrwać i dojść do poziomu, w którym jesteśmy obecnie. Mogą uskrzydlić albo uziemić i są niezwykle ważne w procesie planowania i podejmowania decyzji. Jedne z bardziej pozytywnych znanych mi emocji towarzyszą zakochaniu. Człowiek zakochany ma u stóp cały świat, nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Odczucia towarzyszące zakochaniu dodają siły, odwagi i pewności siebie.

Zakochani postrzegają świat w różowych kolorach i wykazują dużą skłonność do ryzyka. Przeżyłeś kiedyś ten stan? Jeżeli tak, to jestem pewien, że pamiętasz bardziej odczucia i emocje niż myśli, jakie towarzyszyły temu wyjątkowemu doświadczeniu. Po drugiej stronie emocjonalnej huśtawki mamy strach, niepewność, przygnębienie. Te emocje powodują powstawanie bardzo nieprzyjemnych odczuć, co prowadzi do zniechęcenia w podejmowaniu jakiegokolwiek działania lub do działania irracjonalnego.”

Fragment pochodzi z książki „Potęga Życia” Lechosława Chaleckiego.

finanse i inwestowanie

Emocje a zakupy.

15 lipca 2016

Emocje a zakupy. Kontrola czy może niepohamowane wydawanie pieniędzy?

Jeśli jest to Twój (lub kogoś w Twoim otoczeniu) problem, koniecznie przeczytaj, jakie rady ma dla Ciebie Dominika Nawrocka, autorka książki „Kobieta i pieniądze”.

„Postanowiłam jeszcze wrócić do kobiecych emocji związanych z wydawaniem pieniędzy. Uważam, że każda z nas ma wystarczająco dużo inteligencji i samozaparcia w życiu w osiąganiu wyznaczonych celów, ale… statystyki mnie przeraziły i skłoniły do spisania porad, jak sobie radzić z problemem niepohamowanego wydawania pieniędzy przez kobiety.

1. Poproś o czas, o odłożenie. Trudno, nie wrócisz już po piątą sukienkę w tym miesiącu. Uciekniesz „z twarzą”. Kasjerka szybko o Tobie zapomni, a sukienka wróci na wieszak. Ty uchronisz się przed kłopotami i wyrzutami sumienia.

2. Nigdy nie wypłacaj na zakupy pieniędzy z Oszczędności i Inwestycji. Jak to zrobisz, to moja klątwa Cię dopadnie i sroga kara czeka. To są pieniądze na aktywa, na lepsze życie. Na zachcianki masz budżet Przyjemności. Chcesz więcej? Wygeneruj aktywo, które Ci za to zapłaci.

3. Jesteś zła, smutna, podekscytowana – nie wchodź do sklepu, idź na siłownię. Sport jest dobry na wszystko: na stan fizyczny, ale też emocjonalny i w jakimś sensie też duchowy. Lepiej poczujesz się fizycznie, to momentalnie lepiej poczujesz się psychicznie.

4. Nie dawaj zaliczki, nie umawiaj się na natychmiastową dostawę. Patrz punkt pierwszy. Odwlekaj, ile się da, aż w końcu się rozmyślisz. Oczywiście chodzi tutaj o sytuacje, gdy masz problemy z nadmiernym kupowaniem. Jeśli trzymasz rękę na pulsie, to wiesz, że większe zakupy robisz z budżetu Duże Wydatki.

5. Nie bierz 30-dniowego darmowego okresu próbnego. To jest strategia na małego pieska. Kupujesz pieska, bierzesz go do domu i zawsze możesz zwrócić. Oddasz go?

6. Nie bierz udziału w prezentacjach produktów w domu, bo one zawsze kończą się zakupami… sprzętu za co najmniej 4 tys. zł. Miła atmosfera, same przyjaciółki wkoło, smakołyki. Wszystko, co potrzeba, aby wydać grube tysiące na coś, bez czego przecież możesz żyć.

7. Wyłącz komputer i kup zwykły budzik. Przed snem odetnij dostęp do sieci też w komórce, która służy Ci za budzik. Zakupy przez internet robimy coraz częściej, bo jest wygodniej i szybko. I super, ale rób tylko te zakupy, które są zaplanowane i potrzebne.

8. Ustal limity na karcie i na transakcje internetowe zgodne z wysokością budżetów.

9. Nie przeglądaj katalogów internetowych – weź papierowy. Masz wtedy dłuższą i trudniejszą drogę do zakupów.

10. Rób listę zakupów – zawsze się sprawdza.

11. Nie kupuj prezentów z poczucia winy dla siebie, dla innych. Prezenty z pozytywnymi emocjami są świetne i są na to pieniądze w budżecie Przyjemności.

12. Ustalaj minibudżety w ramach dużych budżetów. Jeśli naprawdę masz problemy z nadmiernym wydawaniem pieniędzy, możesz ustawić na kartach limity mniejsze niż całkowity budżet. Możesz także zamiast jednego przelewu wg modelu podzielić go na cztery w tygodniowych odstępach (2 tys. zł miesięcznie dzielisz na cztery tygodnie po 500 złotych. I tyle masz na tydzień na koncie Życie do dyspozycji).

13. Nie musisz robić wrażenia na kimkolwiek. Ważna sprawa! W większości przypadków jesteśmy ważni tylko dla najbliższych i ich opinie są dla nas kluczowe. Reszta? Nie musisz nic nikomu udowadniać.

14. Trzymaj się budżetów. Nie oszukuj, nie płać kartą Duże Wydatki za obiad w stołówce. Nie rób niedozwolonych przelewów z konta na konto, bo na jednym skończyły się pieniądze. Jeśli potrzebujesz mocniejszych metod, to operuj wyłącznie gotówką trzymaną na kontach i wypłacaną z bankomatów albo nawet w oddziałach banków. Może się okazać, że im trudniejszy dostęp, tym lepiej będziesz się obchodzić ze swoimi pieniędzmi.

15. Porównuj ceny, zanim zrobisz większy wydatek.

16. Negocjuj i pytaj o rabaty. W 90% dostaniesz obniżkę ceny. Warto? Warto!

17. Kupuj też używane rzeczy. Często się zdarza, że można kupić rzeczy w bardzo dobrym stanie za dużo mniejsze pieniądze. Na pewno nie kupuj nowego fabrycznie samochodu!

18. Korzystaj z programów premiowych i ailiacyjnych i płać mniej. Fajna sprawa!”

Fragment pochodzi z książki „Kobieta i pieniądze” Dominiki Nawrockiej.