Browsing Category

Artykuły

rozwój osobisty i osiąganie celów

Kto z nas ma największe problemy na świecie?

5 kwietnia 2016

Czy masz czasem tak, że wydaje Ci się, że wszystko wali Ci się na głowę?

Problemy się piętrzą, nawarstwiają i zanim zdążysz rozwiązać jeden, pojawia się pięć następnych.

Być może pytasz wtedy „dlaczego ja?!”

No właśnie, dlaczego? Dlaczego to akurat Tobie los rzuca kłody pod nogi, a inni wiodą życie spokojne, pełne pasji i uśmiechu? Zastanawiałeś się nad tym?

Pewnie nie raz. I pewnie za każdym razem dochodzisz do wniosku, że po prostu masz w życiu pecha i to Ciebie los doświadcza najciężej ze wszystkich osób jakie znasz.

A gdybym Ci powiedział, że to nieprawda? Że inni ludzie również mają problemy i wyzwania – czasem większe, czasem mniejsze, jednak zawsze jakieś. Tylko bardzo często o nich nie opowiadają i nie pokazują. Przez to, że tej codziennej walki nie widać, to żyjesz w iluzji, że tylko Ciebie świat tak ciągle krzywdzi.

W rzeczywistości każdy z nas się zmaga z jakimiś wyzwaniami.

Co dla jednego będzie problemem nie do przeskoczenia, dla innego będzie dziecięcą igraszką. Być może dla Ciebie ogromnym problemem będzie odezwanie się do nieznajomego, bo jesteś osobą samotną i jest to bariera nie do przejścia. A może wiecznie nie masz pieniędzy i ciągle się martwisz jak przeżyjesz następny miesiąc?

Ktoś inny może powiedzieć „co to za problemy!? To jakaś farsa. JA to mam prawdziwe problemy! Pół miliona długu, komornicy na głowie, drugi rozwód w ciągu pięciu lat. Co Ty wiesz o problemach?!”

Tyle tylko, że dla każdego to jego wyzwania wydają się tymi najpoważniejszymi. Ktoś może działać na większą skalę, stąd też i jego problemy będą miały inną wydźwięk. Jednak ta skala jest istotna tylko patrząc z zewnątrz. Dla danej osoby to zawsze będzie „duży problem do rozwiązania”.

Jeśli więc masz czasem poczucie winy, że tak naprawdę przejmujesz się drobiazgami, a inni zmagają się z czymś dużo poważniejszym, to przestań. Każdy ma swoje zadania do wykonania i lekcje do przerobienia. Dla każdego są one istotne i każdy działa w innej skali.

Jeśli zaś wydaje Ci się, że los się akurat na Ciebie uwziął, to porozmawiaj szczerze z tymi wszystkimi osobami, które wiodą takie beztroskie życie. Z pewnością okaże się, że beztroskie to ono jest tylko z pozoru. A codzienny uśmiech tym osobom daje NASTAWIENIE do problemów, a nie ich brak.

A nastawienie, to już możesz w sobie zmienić. Ale to temat na osobny wpis…

rozwój osobisty i osiąganie celów

Spójrz prawdzie w oczy – jesteś zbyt słaby

31 marca 2016

Popatrz na siebie. Mógłbyś być KIMŚ. Ale nie jesteś. Nie jesteś na własne życzenie.

A dlaczego? Przez ten nieszczęsny głos w Twojej głowie, który ciągle Cię ogranicza.

Spójrz prawdzie w oczy

Mógłbyś oczywiście napisać książkę, ale jeszcze nie teraz. Jeszcze masz za mało wiedzy, jeszcze nie jest dobry moment, jeszcze musisz zdobyć nieco doświadczenia.

Mógłbyś mówić do ludzi, ale jeszcze chwilę. Jeszcze musisz przejść dwa kursy na ten temat i skończyć kolejny projekt, żeby zdobyć lepszą wiedzę, być bardziej cenionym ekspertem.

Mógłbyś założyć firmę, ale oczywiście jeszcze nie w tym roku. Masz jak na razie zbyt małe wyczucie rynku i nie wiesz jeszcze wszystkiego odnośnie biznesu.

Mógłbyś, mógłbyś, mógłbyś…

Wiesz, że mógłbyś, ale jakoś nie możesz. Cały czas czekasz na lepsze warunki, na idealny moment, na to, by stać się lepszym.

Za co byś się nie zabrał, to głos w Twojej głowie szybko sprowadzi Cię na ziemię. Głos, który wciąż powtarza tylko jedno zdanie:

NIE JESTEM WYSTARCZAJĄCO DOBRY

A Ty go słuchasz. Słuchasz, bo ten głos jest Ci dobrze znany. Jest taki Twój. Osobisty. Kochany.

Zabójczy.

Nic nie osiągniesz, słuchając tego głosu.

Nie podejdziesz do dziewczyny, która Ci się podoba. Nie pójdziesz na rozmowę do firmy, w której chciałbyś pracować. Nie pójdziesz na spotkanie z klientem, który mógłby odmienić Twój finansowy los.

I żadna książka, żaden poradnik i żadne szkolenie tego nie zmienią. Możesz to zmienić tylko Ty sam. Teraz, za rok, za dziesięć lat lub NIGDY.

A zegar cichutko tyka, odmierzając czas do Twojego pogrzebu.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Od jutra!

21 marca 2016

Od jutra zacznę ćwiczyć! Od jutra zacznę się uczyć angielskiego! Od jutra zmieniam dietę!

Naprawde? Jakoś Ci nie wierzę…

Dlaczego nie wierzę? Bo sam wielokrotnie tak mówiłem. Że po co dzisiaj się męczyć, jutro zrobię dwa razy więcej. Dzisiaj to już jestem zmęczony… A jutro – wiadomo. Nowy dzień, nowe możliwości. Jutro da się zrobić wszystko!

Tylko co się okazuje? Że jutro też mamy dużo zajęć i też, podobnie jak dziś, niesamowicie ciężko jest wcisnąć nowe aktywności.

Szczególnie jeśli nawarstwiły się one z ostatnich kilku dni.

Jak w piątek zrobić ćwiczenia, które mieliśmy rozłożone na cały tydzień? Przez pół dnia siedzieć na siłowni? A potem następne pół dnia powtarzać słówka, bo jakoś tak dziwnie się złożyło, że od poniedziałku do piątku nie mieliśmy czasu?

Nie… spokojnie. Można to przecież przełożyć na weekend!

I tak odkładamy i odkładamy samemu się oszukując, że już kolejnego dnia nadrobimy poprzednie.

A przecież doskonale wiemy, że największy progres osiąga się dzięki systematyczności. Lepiej popracować nad czymś 15 minut, ale każdego dnia, niż starać się znaleźć wolny blok dwugodzinny.

To działa jak procent składany w finansach. Niewielka praca wykonana każdego dnia sumuje się z poprzednią i nagle po miesiącu okazuje się, że sami jesteśmy zdziwieni postępami.

Przeczytaj dzisiaj dwie strony książki. Naucz się dziesięciu nowych słówek. Zrób 20 pompek. Przebiegnij 1km. Zrób cokolwiek, ale zrób. Dzisiaj. I jutro. I pojutrze. Każdego dnia.

efekty Cię zadziwią.

e-biznes i sprzedaż, Wydarzenia

Fredrik Eklund – Jak negocjować?

3 marca 2016

Fredrik Eklund, najlepszy sprzedawca nieruchomości na świecie, autor bestsellerowej książki „Sprzedaż”, opowiada o negocjacjach.

Zobacz to koniecznie!

https://youtu.be/swUHA3KyH8s

A już 29-30 kwietnia 2016 roku masz szansę osobiście spotkać go w Warszawie podczas konferencji „Tylko dla orłów”!

UWAGA! Już TYLKO DZISIAJ masz szansę skorzystać z aktualnych cen na wydarzenie „Tylko dla Orłów”!

e-biznes i sprzedaż, Wydarzenia

Wywiad z Fredrikiem Eklundem

29 lutego 2016

Fredrik Eklund, najlepszy sprzedawca nieruchomości na świecie, autor bestsellerowej książki „Sprzedaż”, dzieli się tym, jak na co dzień wygląda jego praca!

Zobacz to koniecznie!

https://youtu.be/nDjy0TcJsKY

A już 29-30 kwietnia 2016 roku masz szansę osobiście spotkać go w Warszawie podczas konferencji „Tylko dla orłów”!
UWAGA! Już 3 marca wzrastają ceny na wydarzenie „Tylko dla Orłów”. Warto zatem JUŻ TERAZ skorzystać z aktualnych cen biletów!

e-biznes i sprzedaż, Wydarzenia

Czym jest sukces według Fredrika Eklunda?

25 lutego 2016

Fredrik Eklund, najlepszy sprzedawca nieruchomości na świecie, autor bestsellerowej książki „Sprzedaż”, opowiada o tym, czym dla niego jest sukces!

Zobacz to koniecznie!

https://youtu.be/oe1OHdEon2M

Już 29-30 kwietnia 2016 roku masz szansę osobiście spotkać go w Warszawie podczas konferencji „Tylko dla orłów”!

Jesteś zainteresowany zobaczeniem Fredrika Eklunda na żywo? Zobacz tutaj, co przygotowaliśmy TYLKO dla naszych Czytelników!

e-biznes i sprzedaż, Wydarzenia

Jak stać się najlepszym sprzedawcą?

22 lutego 2016

Fredrik Eklund, najlepszy sprzedawca nieruchomości na świecie, autor bestsellerowej książki „Sprzedaż”, dzieli się swoją historią oraz tym, w jaki sposób stał się najlepszym sprzedawcą nieruchomości na świecie! 🙂

Zobacz to koniecznie!

https://youtu.be/VhDjo66SBnU

Już 29-30 kwietnia 2016 roku masz szansę osobiście spotkać go w Warszawie podczas konferencji „Tylko dla orłów”!

Jesteś zainteresowany zobaczeniem Fredrika Eklunda na żywo? Zobacz tutaj, co mamy TYLKO dla naszych Czytelników!

szybkie czytanie i nauka

Jak wygląda przyszłość edukacji?

10 grudnia 2015

Najnowsze odkrycia w obszarze szybszej nauki odkryły nie pojedynczą technikę, ale całą zupełnie inną FORMĘ uczenia się, która daje większe zrozumienie oraz szybsze i trwalsze zapamiętanie informacji.

Zobacz, co to za forma i jak zacząć ją wykorzystywać, żeby szybciej nabywać wiedzę i umiejętności z praktycznie dowolnego obszaru.

Poznaj nową formę nauki!

 

Poznaj szczegóły tutaj!

rozwój osobisty i osiąganie celów

Czy Twoja drabina oparta jest o właściwą ścianę?

27 sierpnia 2015

„Czy Twoja drabina oparta jest o właściwą ścianę?”

Czasami tak w życiu bywa, że staramy się odnieść sukces, bo tak chce od nas otoczenie, bo tak wypada, bo z tego byliby zadowoleni rodzice itd. I odnosimy sukcesy. Dostajemy tytuł magistra, robimy doktorat, dostajemy dobrze płatną pracę, zakładamy biznes, bo to akurat jest modne i jest z tego dobra kasa, żenimy się z osobą, którą wybrała nasza rodzina, a później dalej z nią jesteśmy mimo, że jej nie kochamy, tylko dlatego, że nie wypada nic z tym zrobić. Jesteśmy nieszczęśliwi. Bo włożyliśmy wiele wysiłku we wspinanie się po niewłaściwej drabinie.

Czy tak warto żyć?

Zrób proszę jeden test. A to odkryje przed Tobą wszystko. Wyobraź sobie, że wygrywasz 20 milionów. Tak po prostu. I teraz wydaj lub zainwestuj, proszę, w myślach te pieniądze.

Co by się w Twoim życiu zmieniło?

Pracowałbyś tam, gdzie pracujesz? Żyłbyś z tą osobą, z którą żyjesz?

Jeśli nie, to mam złe wieści. Cytując Łukasza Milewskiego “Czas na zmiany”. Masz tylko jedno życie, a do tego bardzo krótkie życie. Nie dostaniesz drugiej szansy. Czas to jedyny nie odnawialny zasób świata. Nie marnuj go w miejscach, w których nie chcesz być i z osobami, z którymi nie chcesz być.

Jeśli masz wrażenie, że Twoja drabina była oparta o niewłaściwą ścianę zajrzyj tutaj – KLIKNIJ TU

P.S.: A jak to wygląda u Ciebie? Czy Twoja drabina oparta jest o właściwą ścianę?

Artykuły, finanse i inwestowanie, rozwój osobisty i osiąganie celów

Jak uwolnić się od etatu? 10 pułapek

20 sierpnia 2015

Witam Cię w drugim odcinku z serii: Finance LifeHack. Ja nazywam się Daniel Wilczek. Jestem przedsiębiorcą, trenerem inteligencji finansowej oraz wieloletnim inwestorem.

W tej audycji przedstawię ci konkretne sposoby, dzięki którym będziesz efektywniej zarabiał, wydawał, oszczędzał oraz inwestował swoje pieniądze. Prosto, bez nadęcia, bez skomplikowanych wyliczeń. Tego dotyczy seria Finance LifeHack. LifeHack, czyli strategie i techniki, które sprawią, że to, co robisz na co dzień będzie bardziej efektywne.

Każdy odcinek to kolejna broń w twoim arsenale narzędzi finansowych. Każdy odcinek to krok do przodu w twojej sytuacji finansowej. Jeśli szukasz odrobiny stabilizacji, wolności, pasji w tym, co robisz i po prostu dobrej zabawy z życia dzięki sprawnym finansom, to ta audycja jest dla ciebie!

W dzisiejszym odcinku dowiesz się:

– dlaczego etat przyciąga (i trzyma) jak magnes

– jakie 10 pułapek, które trzymają cię na etacie

– i jak to zmienić, jeśli chcesz rzecz jasna.

A więc zacznijmy od początku. Dlaczego od poniedziałku do piątku pędzisz do pracy? Nie wygląda to na zbyt dobrą zabawę. Założę się, że w poniedziałkowy poranek sto razy bardziej wolałbyś zostać w łóżku, niż gnać na złamanie karku i jeść w pośpiechu śniadanie. Jest jednak coś, co trzyma Cię w tym pędzie podążania do pracy. To pułapka. I 10 powodów przez które większość ludzi zostaje złapana w jej sidła aż do… emerytury.

Chcesz je poznać? A więc do dzieła!

Numer 1 w naszej top liście zajmuje…. Strach

Strach przed brakiem pieniędzy motywuje do ciężkiej pracy. Chcesz zarabiać godziwe pieniądze, chcesz mieć pewność, że Twoje finanse będą w porządku, że będziesz w stanie się utrzymać. Przez strach idziesz do pracy z nadzieją, że pieniądze ukoją ten lęk, ale tak nie jest. Ten strach trzyma miliony ludzi w gotowości. Więc wstają i idą do pracy w nadziej, że pensja zabije to, co ich gryzie. Że zabije finansową niepewność.

 [pauza]

Numer 2 to Chciwość

Gdy dostajesz wypłatę, włącza się chciwość. Chcesz wynagrodzić sobie miesiąc ciężkiej pracy. Masz ochotę nieco zaszaleć, zrobić coś nowego, kupić kilka ładnych rzeczy itd. Normalna sprawa. Dostajesz do ręki trochę pieniędzy i biorą górę emocje związane z chęcią zabawy, z jakimś nowym pragnieniem itd. Siłą rzeczy reagujemy wtedy odruchowo. Dajemy się ponieść magii zakupów. Finanse i plany schodzą na dalszy plan. A za miesiąc finanse znowu szepczą do ucha, żebyśmy poświęcili im trochę uwagi. Tak niestety jest.

  [pauza]

Trzecia pozycja to Pragnienie 

Pragnienie czegoś lepszego, ładniejszego. Normalna rzecz. Pracujesz też z powodu pragnień, jakie masz. Pragniesz pieniędzy potrzebnych do kupienia tych rzeczy. Te pragnienia wynagradzają Twoją ciężką pracę.

Numer 4 to Krótka perspektywa

Krótka perspektywa zamiast długoterminowej – czyli świeżo upieczony student myśli tak: ok, mam papierek, kolejna rzecz to muszę mieć pieniądze, żeby się utrzymać. Wniosek: rozglądam się za etatem. A teraz zamiast zaraz biec na etat, żeby trochę zarobić, żeby zabić to uczucie strachu, powinieneś zadać sobie pytanie:

Czy w dłuższej perspektywie czasu znalezienie pracy będzie najlepszym rozwiązaniem?

Według mnie nie do końca. Bo z reguły praca na etacie jest jedynie doraźnym rozwiązaniem długoterminowego problemu. I finanse długoterminowo też na tym cierpią.

Jednak są dwa wyjątki. Etat jest jak najbardziej dobrą opcją w dwóch przypadkach:

1.) gdy dopiero zaczynasz i chcesz mieć jakieś źródło dochodów, abyś mógł normalnie funkcjonować i pomału budować aktywa albo zbierać kapitał, abyś mógł ostatecznie zająć się tym, czym chcesz i mógł dojść do takiego pułapu zarobków, jaki planujesz mieć.

2.) a po drugie etat jest ok jeśli lubisz taką pracę, tzn. jeśli kochasz swoją pracę, jeśli daje Ci to satysfakcję i co ważne odpowiedni poziom zarobków. I jeśli tak nie jest w obecnej sytuacji, to masz prawo to zmienić.

Także jeśli etat jest wstępem do Twojej ostatecznej metody zarabiania, Twojego zajęcia w życiu albo jeśli po prostu swoją pracę na etacie lubisz, to jest to jak najbardziej w porządku. 

Numer 5 to Ukojenie

Chwila rozrywki za miesiąc pracy. Trochę to śmieszne i w sumie tragiczne, że przeciętny człowiek ciężko pracuje cały tydzień, żeby później w sobotę w galerii handlowej wydać większość tych zarobionych pieniędzy (po opłaceniu rachunków rzecz jasna) na: kino, jedzenie, ubrania, imprezę czy wyjście do baru. Trochę bezsensu. Tygodniem harówki kupuje sobie kilkugodzinną rozrywkę. No ale tak jest, prawda? I przez to my jako ludzie wpadamy w pewien ustalony schemat. A finanse stają się ciężarem, a nie podporą. Bo co miesiąc jest to samo. Z całym szacunkiem, ale to trochę tak, jak dawniej chłop pańszczyźniany. Pracował przez cały tydzień, a później w kilka godzin przepijał większość tego, co zarobił w karczmie. Jak zwierzątko na smyczy. Trochę swobody, ale nie za dużo. Niczym się to nie różni.

Szóste miejsce zajmuje: Okłamywanie siebie

Mów prawdę sobie o tym, jak się czujesz ze swoimi finansami. Jak się czujesz pracując tam, gdzie pracujesz. Przeciętny Kowalski czuje strach związany z tym, ile ma pieniędzy. Zamiast pomyśleć, rozważyć sytuację i stawić czoła strachowi, reaguje odruchowo. Zamiast powiedzieć prawdę o tym, jak się czuje, reaguje na swoje odczucia, nie myśląc. Emocji nie wyłączysz. Bo inaczej przestałbyś być człowiekiem. Emocje to coś, co nas – ludzi – wyróżnia. Bądźmy prawdziwi. Bądź prawdomówny, gdy chodzi o twoje emocje oraz używaj swojego umysłu i emocji na swoją korzyść, a nie przeciwko sobie.

Numer 7: Robię to dla pieniędzy, nie dla pasji

Przeciętny człowiek szuka pracy z myślą o pensji. A nie z myślą o pasji do tej pracy. No i później jego finanse wyglądają tak, jak wyglądają. Nie daj się złapać w pułapkę pracy dla pieniędzy. Weźmy przykład Joanne Rowling (autorka Pottera). Mimo fatalnej sytuacji (nawiasem mówiąc była samotną matką z dzieckiem na zasiłku państwowym), mimo namowy ze strony innych osób, ona zdecydowała się robić swoje. Bo widziała długoterminowe korzyści, które przeważały nad krótkoterminową niepewnością.

Pozycja numer 8 to: Wstyd

Strach o to, że stracisz obecny standard życia. Że Twoje finanse Cię pogrążą. Co powiedzą znajomi, gdy nie będzie mnie stać na opłacenie raty samochodu, czy domu, i je stracę. Albo co gdy nie będzie mnie stać na nowe. I wszelkie tego typu obawy. Wstyd, jak magnez trzyma ludzi na etacie. Jest bardzo silny.

Nasz numer 9 to Emocje

Jak już mówiłem wszyscy czujemy strach związany z pieniędzmi. I często zamiast pomyśleć, rozważyć sytuację i stawić czoła strachowi, reagujemy odruchowo. Dajemy się ponieść emocjom, zamiast ruszyć głową. Prawda jest taka, że silne emocje mają tendencję do obniżania inteligencji finansowej. I stąd biorą się wakacje na kredyt, albo smart tv warte 6 tys., za które płacimy 8 itp. Wszystko to jest ładne i normalna sprawa, że chcemy to mieć, ale są sytuacje, gdy nie jest to zbyt inteligentne. Luksusy są dobre, pod warunkiem, że Cię na nie stać. Jeśli zarabiasz 4 tysiące, ale chcesz udawać faceta, który zarabia 10 kawałków, to BMW nie jest najmądrzejszym wydatkiem.

I numer 10, czyli: Przymus

Muszę pracować, żeby mieć za co żyć. Muszę, bo mam dzieci. Muszę, bo mam kredyty na karku. Jeśli szczerze sam przed sobą przyznałeś, że tak jest teraz w Twoim życiu, to jak to mówi Łukasz Milewski – „czas na zmiany„. Bo życie jest zbyt krótkie, żeby być miernym.

 

Przez te 10 punktów zostaje ustalony schemat rannego wstawania, chodzenia do pracy, płacenia rachunków, odrobiny rozrywki, rannego wstawania, chodzenia do pracy, płacenia rachunków… Jak wyjść z tej pułapki?

Przeciętny człowiek skupia się na pensji. Bo pensja jest krótkoterminową nagrodą za wysiłek. Jednak w długim terminie, prowadzi to do tego, że żyjesz poniżej Twoich możliwości.

Finanse mogą być w Twoim życiu przeszkodą albo podporą. Wszystko zależy od decyzji, jakie podejmujesz na co dzień. Wszystko zależy od tego, czy zaczniesz pracować nie tylko dla pensji, ale dla siebie. I zaczniesz budować solidne filary Twojego bezpieczeństwa finansowego. Zacznij dbać o siebie.

Dziękuję ci za wspólnie spędzony czas. I oczywiście jeśli masz jakieś pytanie, chcesz mnie o coś zapytać, to pisz śmiało. Odpowiem na każdy komentarz i chętnie poznam twoją opinię, twoje problemy, pomysły czy wątpliwości, które spróbujemy razem rozwiązać.

A teraz życzę ci miłego dnia i do usłyszenia w kolejnym odcinku.

Pozdrawiam Cię serdecznie,

Daniel Wilczek.

Artykuły, finanse i inwestowanie

Jak zarobić pieniądze – 5 kroków

15 sierpnia 2015

Aby polepszyć swoje finansowe życie musimy nauczyć się trzech rzeczy:

  1. Zarabiać pieniądze
  2. Wydawać pieniądze
  3. Skutecznie inwestować pieniądze

I tego schematu nie da się pominąć. Ja zacząłem od tego, że nauczyłem się jak mądrze wydawać pieniądze, co pozwoliło mi uzyskać środki na inwestowanie pieniędzy. I stałem się piekielnie skuteczny w ich mnożeniu. Jednak w inwestowaniu czasami dobrze ocenisz sytuację a czasami źle. I kiedy parę razy pod rząd źle oceniłem sytuację. Poczułem ważność pierwszego punktu.

Zarabianie pieniędzy

Przede wszystkim musisz się nauczyć jak zarabiać dużo pieniędzy. A to możesz osiągnąć dzięki prostym krokom.

  1. Wybierz działalność, którą kochasz (Tak aby motywacja pojawiała się sama. Rzecz, którą mógłbyś robić nawet jeśli miałbyś płacić za jej robienie. Pomyśl o sobie nie o tym co pomyślą inni)
  2. Znajdź obszar lub sposób, w którym ludzie będą chcieli płacić za Twoją pasję
  3. Dostarczaj prawdziwą wartość swoim klientom. Rozwiązuj ich problemy, wspieraj ich zarówno przed jak i po kupnie Twoich produktów.
  4. Bądź konsekwentny w działaniu. Nie musisz robić dużo naraz. Wystarczy, że codziennie będziesz robił pewne rzeczy. To jak z myciem zębów. Jeśli raz w tygodniu będziesz mył zęby przez 14 minut odniesiesz gorsze efekty niż myjąc je raz dziennie po 2 minuty.
  5. Wykorzystaj dźwignię. Chodząc od klienta do klienta stracisz dużo czasu, a pozyskasz mało klientów. Nagraj filmik na Youtube i go rozreklamuj… jeśli jesteś dobry dotrzesz do gigantycznej ilości klientów.
rozwój osobisty i osiąganie celów

Darmowy ser znajdziesz tylko w pułapce na myszy

13 sierpnia 2015

Każdy, kto oglądał lub obejrzy film Titanic — czy to w wersji tradycyjnej z roku 1998, czy w technologii 3D z roku 2012, czy też w 5D w roku 2020 — wie, jakie jest zakończenie. Okręt tonie, a wraz z nim wszyscy pasażerowie znajdujący się na pokładzie.

Podobnie rzecz się ma w przypadku współczesnego świata.

Wystarczy tylko rozejrzeć się wokół, aby dostrzec, w jak nieudolny sposób państwa zarządzają swymi budżetami oraz jak bardzo manipulują całą gospodarką. Wkrótce dojdzie do załamania istniejącego systemu. Ucierpią na tym całe społeczeństwa. Oczywiście będą i tacy, którzy się na tym wzbogacą. Będą to ludzie skłonni wziąć na siebie ryzyko, chętni do wyjścia naprzeciw nieuchronnym zmianom oraz umiejący wyprzedzać trendy. Tradycyjny sposób myślenia ulegnie radykalnej przemianie, pojawią się nowe wyzwania, a ten, kto wskaże pozostałym, gdzie szukać rozwiązań, odniesie prawdziwy sukces. Podobnie bywało w przeszłości.

Prawdziwy dobrobyt zawsze budowano dzięki wymianie wartości. W przyszłości nastanie ogromny popyt na jednostki oraz firmy zdolne zaoferować nowatorskie rozwiązania. Dawna taktyka polegająca m.in. na lokowaniu zaoszczędzonych środków na koncie, nabywaniu obligacji skarbu państwa lub poleganiu na rządowych projektach emerytalnych — stała się dziś taktyką ryzyka. W wielu krajach rządzący nadal pozostają wyznawcami teorii Johna Maynarda Keynesa.

Mimo iż zyskała ona powszechną akceptację — teoria ta w ogóle się nie sprawdza. Keynesizm bowiem głosi, iż jedynie rządy mające wiedzę na temat funkcjonowania rynku (według mnie to absurd) są w stanie dla dobra ogółu kontrolować gospodarkę (co okazuje się być totalnym absurdem w kontekście katastrofalnych skutków bieżących wydarzeń). Dziennie przeprowadza się setki tysięcy transakcji, z których każda wynika z potrzeby zabezpieczenia własnego interesu. Czynienie tego w systemie, w którym przyjęto, że rząd centralny wie, co jest najlepsze dla wszystkich zainteresowanych, jest nie tylko niedorzeczne, lecz również niebezpieczne.

Teorie te sugerują nam, że państwa mogą wydawać więcej, niż otrzymują, a jeśli deficyt zostanie zeskalowany do określonej wartości procentowej PKB, nie ma on większego znaczenia. Tak samo było w przypadku analityków, którzy podczas bańki internetowej promowali modele biznesowe nieprzynoszące dochodów, a fakt, iż wszyscy chcieli wierzyć w ich przyszłą skuteczność, nie spowodował, że analitycy mieli rację.

Dyskusje wokół tematu o nazwie „internetowy biznes” oraz polityka, jaką prowadzi rząd, są równie śmieszne, jak w powiedzeniu: „Tracimy pieniądze na każdej sprzedaży, ale odbijamy to sobie na jej ilości”.

Słowa te piszę w momencie, gdy rządy państw Unii Europejskiej przeżywają niemały wstrząs. W Grecji dochodzi do publicznych demonstracji. Kraje, które sprawniej zarządzały swoim budżetem, są wściekłe na te, którym się to nie udało. Domagają się od nich ograniczenia wydatków, aby wyrównać równowagę budżetową. W wielu krajach dochodzi do buntu społecznego. W całej Europie coraz częściej słyszy się o celowych zwolnieniach tempa pracy, strajkach i demonstracjach.

Jestem głęboko przekonany, że waluta euro upadnie w efekcie obecnych zawirowań politycznych. Już wkrótce okaże się, że politycy rządzący owymi zbankrutowanymi państwami nie będą w stanie narzucić swym obywatelom dyscypliny ekonomicznej, jakiej wymagają od nich pozostałe państwa członkowskie. Państwa bogatsze nie będą w stanie wytłumaczyć swoim obywatelom konieczności podwyższenia podatków, których celem jest zdobycie środków na subsydiowanie biedniejszych członków UE. Próby uczynienia tego naraziłyby i już narażają niejednego z rządzących na utratę poparcia wyborców i w rezultacie — dymisję.

Idea stworzenia wspólnej waluty euro była sama w sobie wadliwa, a sposób, w jaki została wcielona w życie, bynajmniej nie ułatwił samego zadania. W miejsce rzeczywistej unii fiskalnej z określoną polityką dotyczącą podatków oraz wydatków budżetowych twórcy strefy euro wprowadzili reguły określające wielkość zadłużenia oraz deficytu budżetowego krajów członkowskich. Zasady te — choć zostały jasno określone w traktacie z Maastricht, nie były i nie są stosowane przez żaden z tych krajów — wliczając konserwatywne pod względem polityki fiskalnej Niemcy.

Co powoduje taką sytuację?

Jeśli jeden z bogatszych krajów Unii jako pierwszy zdecyduje się na wystąpienie ze strefy euro, fakt ten wywoła efekt domina. W przeciągu kilku miesięcy niemal wszystkie pozostałe prężne kraje zdewaluują lub wycofają euro. (Zaledwie garstka państw założycielskich jest w stanie utrzymać tę walutę w ryzach). Większość, a może nawet wszystkie państwa UE, powrócą do dawnej waluty krajowej. Jeśli to nastąpi, nie omieszkają one skorzystać z okazji podreperowania swego budżetu poprzez dewaluację starej formy waluty, na rzecz nowo wprowadzonej do obiegu.

Być może przyniesie to tymczasową ulgę. Na dłuższą metę wywoła coraz poważniejszą inflację oraz dalekosiężne konsekwencje dla każdego z tych krajów. To z kolei przyczyni się do katastrofy finansowej, która wpłynie na kurs dolara, funta, jena i wielu innych.

Wielu straci fortuny… Znajdą się również tacy, który je zdobędą…

 


Fragment książki Randy’ego Gage’a „Ryzykownie znaczy dziś bezpiecznie”

Zaciekawił Cię ten fragment? Pobierz więcej za darmo
DARMOWY FRAGMENT

Artykuły, finanse i inwestowanie

Na raty czy za gotówkę?

6 sierpnia 2015

Raty_czy_gotówka_Excel2003

Raty_czy_gotówka_Excel2010

[transkrypcja nagrania]

Witam Cię w pierwszym odcinku z serii: Finance LifeHack. Ja nazywam się Daniel Wilczek. Jestem przedsiębiorcą, autorem pięciu książek oraz wieloletnim inwestorem.

W tej audycji przedstawię ci konkretne sposoby, dzięki którym będziesz efektywniej zarabiał, wydawał, oszczędzał oraz inwestował swoje pieniądze. Prosto, bez nadęcia, bez skomplikowanych wyliczeń. Tego dotyczy seria Finanace LifeHack. LifeHack, czyli strategie i techniki, które sprawią, że to, co robisz na co dzień będzie bardziej efektywne.

Każdy odcinek to kolejna broń w twoim arsenale narzędzi finansowych. Każdy odcinek to krok do przodu w twojej sytuacji finansowej. Jeśli szukasz odrobiny stabilizacji, wolności, pasji w tym, co robisz i po prostu dobrej zabawy z życia, dzięki sprawnym finansom, to ta audycja jest dla ciebie!

W dzisiejszym odcinku dowiesz się:

– kiedy raty są korzystniejsze od zakupu za gotówkę i na odwrót

– dostaniesz konkretne wskazówki, na co warto zwrócić uwagę

– poznasz proste narzędzie, za pomocą którego będziesz w stanie w ciągu mniej, niż 60 sekund sprawdzić, które rozwiązanie sprawi, że na twoim koncie będzie więcej gotówki

Ok, dzisiaj zajmujemy się zakupami. Ale tymi grubszymi. Bo właśnie wtedy pojawia się kwestia: brać na raty czy za gotówkę? Zwłaszcza gdy mamy na myśli raty 0%. Czy warto je brać i kiedy?

Ok, a więc weźmy typową sytuację: mam powiedzmy 10 tys. na koncie oszczędnościowym. Planuję zakup komputera za 3 tys. Dobra maszyna. Raty 0% na dwa lata. Wszystko gra.

I teraz lepiej, żebym jednorazowo pozbył się z kieszeni tych 3 kawałków i po prostu miał problem z głowy. Czy lepiej trzymać te pieniądze na koncie oszczędnościowym (gdzie sobie pomalutku pracują), i płacić co miesiąc małą ratę? Na czym wyjdę lepiej?

Bardzo łatwo to można sprawdzić. Jak? Już ci pokażę. Wystarczy excel i kilka wzorów. Spokojnie, zrobiłem to już dla Ciebie. Tak to wygląda. Prosto, prawda? I o to chodzi. Co najpiękniejsze, to to że jak masz ten wzór, to już nie musisz nic liczyć. Po prostu wpisujesz swoje liczby i w ciągu chwili masz wynik. Link do tego cuda, masz pod nagraniem, ale o tym później.

Ok, więc zróbmy to na naszym przykładzie.

Cena produktu: 3 tysiące

Raty. Mamy raty dwuletnie, czyli na 24 miesiące. Wpisujemy.

Oprocentowanie: 0%. Bardzo często dzisiaj mamy raty 0%. Ale później powiem ci kiedy trzeba zwracać uwagę na to 0%, bo to czasem pułapka.

Czyli wychodzi nam, że co miesiąc będziemy musieli zapłacić 125 zł. To jest nasza miesięczna rata za ten komputer.

I teraz jedziemy dalej.

Ile pieniędzy mam na koncie oszczędnościowym, z którego chcę dokonać tego zakupu. W naszym przykładzie to było 10 tys.

Teraz na ile mam oprocentowane to konto. Bo od tego będzie zależało czy brać raty czy nie. Są różne oprocentowania. Czasem dają fajne konto do kredytu hipotecznego. Ale powiedzmy, że w naszym przykładzie to będzie konto na 4%. Znajdzie się.

Oprocentowanie miesięczne samo się policzyło. Czyli wyszło 0,25%.

I jeszcze została nam inflacja. To jest opcja. To znaczy możesz liczyć bez inflacji, jak ci się nie chce sprawdzać. Ale po prostu z inflacją wychodzi trochę bardziej realnie. Wiadomo, że trochę wróżymy z fusów, bo musimy wziąć do wyliczeń inflację z poprzedniego miesiąca, ale to zawsze daje jakieś wyobrażenie. Także jak chcesz policzyć bardziej realnie, z inflacją miesięczną, to wpisz sobie w google „aktualna inflacja”. Bez problemu znajdziesz. Ok, w naszym przykładzie to 0,3%.

I teraz pora na finał. Wychodzą nam dwie kwoty. Czyli ile będziemy mieć pieniędzy na koncie po upływie tych 24 miesięcy, czyli po spłacie rat. I w pierwszym wypadku wychodzi nam 7 tysięcy 68 złotych z groszami, a w drugim 7 tys. 56 złotych.

Czyli w tym wypadku opcja z ratami jest korzystniejsza. Bo po poniesieniu wszystkich kosztów związanych z zakupem komputera, w pierwszej sytuacji będziemy mieć więcej pieniędzy na koncie.

Oczywiście jeśli nie uwzględniamy inflacji, czyli skasujmy. To wtedy wychodzi jeszcze większa różnica w tym przypadku.

Z drugiej strony, jeśli nasze oprocentowanie wynosi więcej, niż 0. Choćby 1%, to zobacz. Wtedy dużo korzystniej jest oczywiście kupić ten komputer za gotówkę.

Ok, także tak to działa. Szybko się liczy, prawda? Ty musisz tylko wpisać w te żółte pola swoje liczby i gotowe. Po chwili już wiesz, czy lepiej brać na raty, czy za gotówkę.

To oczywiście dotyczy standardowej sytuacji, gdy te zaoszczędzone pieniądze masz na koncie oszczędnościowym, rorze itd. Wiadomo, że lepiej tam trzymać, niż w skarpecie.

Jeśli jednak masz swój kapitał po prostu na zwykłym koncie, gdzie te pieniądze nie pracują w żaden sposób, i chcesz dokonać jakiegoś większego zakupu, to wtedy prawie zawsze lepiej jest kupować na raty. Jeśli to są raty 0% rzecz jasna. Dlaczego? Już tłumaczę.

Inflacja oznacza, że ceny wzrastają. I taką sytuację mamy de facto częściej. I teraz prosta sprawa. Ty płacisz firmie ustalone raty, ale wartość tych pieniędzy jest coraz mniejsza. Jeśli mamy inflację. Czyli de facto płacisz coraz mniejsze raty. Oczywiście mówimy tu o sytuacji raty 0%.

Także jeśli mamy inflację, i oprocentowanie rat jest równe 0, lub mniejsze od inflacji, to lepiej brać na raty, jeśli masz pieniądze na zwykłym koncie. Nie oszczędnościowym, nie na rorze itd. Czyli po prostu, gdy twoje odłożone pieniądze leżą w bezpiecznym miejscu, ale nie pracują.

Ok, i na koniec kilka wskazówek na co warto zwrócić uwagę.

– Po pierwsze kwestia: Czy to na pewno 0%? Musisz zwrócić uwagę na tzw. Ukryte koszty – rzadko kiedy raty 0% są stuprocentowo bezkosztowymi ratami. Czasami trzeba dokupić ubezpieczenie, lub są  inne opłaty. Także zawsze zapoznaj się z warunkami, zanim weźmiesz coś na raty.

– Po drugie: Terminowość – dzisiaj mamy całą masę ułatwień, automatycznych zleceń itd., także zadbaj o to, żebyś nie zalegał z zapłatą rat, bo to potrafi z korzystniejszej opcji, zrobić kłopoty.

– I trzecia sprawa, czyli: Budowanie dobrej historii kredytowej – to jest plus brania na raty, jeśli zależy ci np. na kredycie hipotecznym. Wtedy warto to wziąć pod uwagę. Terminowa spłata podwyższa ocenę w BIK’u (Biurze Informacji Kredytowej), a to przydaje się jeśli planujesz wzięcie kredytu, np. hipotecznego.

Także to by było na tyle w tym odcinku. Już wiesz co i jak. Pod tym nagraniem masz link do kalkulatora, który to wszystko może ci policzyć. Poza tym masz link do strony, gdzie możesz sprawdzić aktualną inflację w razie potrzeby.

Ja osobiście dziękuję ci za wspólnie spędzony czas. I oczywiście jeśli masz jakieś pytanie, chcesz mnie o coś zapytać, to pisz śmiało. Odpowiem na każdy komentarz i chętnie poznam twoją opinię. Zapraszam cię do dyskusji.

A teraz życzę ci miłego dnia i do usłyszenia w kolejnym odcinku, w którym pomogę ci uwolnić się od etatu, jeśli czujesz, że chciałbyś w swoim życiu coś zmienić.

Pozdrawiam Cię serdecznie,

Daniel Wilczek.

Artykuły, rozwój osobisty i osiąganie celów

Pędzić naprzód, niszcząc po drodze przeszkody

30 lipca 2015

Pedzić naprzód, niszcząc po drodze przeszkody

Powyższy cytat, który wybrałem jako tytuł niniejszego rozdziału, był codzienną mantrą dla Marka Zuckerberga i jego facebookowego klanu. Czerpali z niego siłę każdego dnia, kiedy z małej internetowej stronki dla studentów stawali się stopniowo największym w świecie społecznościowym medium o niszczycielskiej sile. Niszczenie tego, co napotyka się na drodze, może być ryzykowne, lecz wiara w bezpieczeństwo jest dziś gwarancją porażki.

Świat przewrócił się do góry nogami. Przełomowe osiągnięcia, o których była mowa w poprzednich rozdziałach, nie tylko redefiniują nam pojęcie sukcesu, lecz wyznaczają nową drogę do jego osiągnięcia. Ci, którzy trzymają się kurczowo przeszłości, pozostaną w tyle. Ci zaś, którzy mają chęć pędzić do przodu i niszczyć po drodze przeszkody, osiągną sukces, którego kaliber dopiero poznamy.

A oto niewielki, lecz potrafiący przyprawić o zawrót głowy opis tego, w jaki sposób wyzwania z tym związane niosą ze sobą wspaniałe możliwości.

Nowe realia marketingu

Żyjemy w epoce zalewu informacyjnego. Nigdy wcześniej ludzki mózg nie był zmuszony do przetwarzania tak dużej ilości danych. Przeciętna osoba wprost tonie w potoku rozpraszających uwagę bodźców docierających do jej świadomości przez większość dnia. W efekcie tego nasza zdolność skupiania uwagi skurczyła się, a mechanizmy obronne uległy wzmocnieniu. Przedsiębiorcy muszą szukać dziś nowych sposobów dotarcia do swoich klientów. Jak dotąd, żadnemu z nich się to nie udaje.

Chłopski rozum podpowiada nam, że przesyłanie informacji drogą pocztową odeszło już do lamusa. Tymczasem zauważyłem, że kiedy próbuję w ten właśnie sposób dawać innym znać o mających się odbyć seminariach z moim udziałem, okazuje się, że jest to wciąż niezwykle skuteczna metoda. Powód? Moi konkurenci uwierzyli, że zwykła poczta to przeżytek i przestali z niej korzystać. Gratulują samym sobie, ciesząc się z zaoszczędzonych pieniędzy, które musieliby wydać na drukowanie i wysyłkę swoich materiałów promocyjnych. Jest to kolejny dowód na to, że warto podążać w kierunku przeciwnym do reszty.

Nie należy przy tym zapominać o czynieniu tego w sposób inteligentny. A teraz podam przykład odwrotnej sytuacji.

Swój apartament w Miami Beach, gdzie obecnie mieszkam, kupiłem od pewnego lekarza ponad 6 lat temu. Od tamtego czasu co tydzień znajduję w skrzynce całą masę materiałów promocyjnych i ulotek reklamujących różnego rodzaju konferencje, nowy sprzęt medyczny bądź nowe leki. Wydawać by się mogło, że podstawową regułą marketingową powinno być rutynowe weryfikowanie adresów potencjalnych lub stałych klientów (na ogół bywa tak, że co miesiąc 2% adresatów umiera lub zmienia miejsce zamieszkania).

Na rynku działa obecnie około 50 firm oferujących medyczne produkty swoim klientom, z których żadna nie uaktualniła swojej bazy danych adresowych ani razu w ciągu tych 6 lat! Według statystyk każdy z adresatów znajdujących się w ich bazie danych albo zmienił adres, albo nie ma go już wśród żywych. Co piąty zaś uczynił i jedno i drugie aż dwukrotnie! Firmy te pewnie narzekają na słaby odzew ze strony klientów, co utwierdza je w przekonaniu, że tradycyjna poczta stała się anachronizmem. Poczta dalej świetnie działa, choć w sposób nieco inny niż 20 lat temu.

Agencje reklamowe próbują pewnie przekonać zarząd niejednej z takich firm do tego, aby zainwestowali w listę e-mailingową. Tu również kryje się mała zagwozdka, ponieważ system poczty elektronicznej zdaje się coraz mniej wydajny. Czeka go niechybna śmierć, jeśli nie znajdzie się ktoś, kto dokona radykalnych zmian w sposobie funkcjonowania tego medium.

Coraz częściej użytkownicy sieci rezygnują z poczty elektronicznej i wybierają SMS-owanie. Trend ten prawdopodobnie utrzyma się przez jakiś czas. Nie wspomnę już o eksplozji mediów społecznościowych oraz mikroblogów. Od lat nie otrzymałem żadnego e-maila od swoich siostrzenic i bratanków. Porozumiewamy się wyłącznie przez Facebooka. 5- i 6-latki łączą się ze sobą za pomocą oprogramowania FaceTime działającego na ich iPadach. Nie wiedzą nawet, czym jest e-mail, i pewnie jak żyją, w ogóle nie słyszeli tego słowa.

Natrętny, oldskulowy marketing, aby móc dotrzymać kroku współczesnej technologii, przybrał jeszcze bardziej agresywną formę. Stosuje się idiotyczne tricki, których celem jest przede wszystkim zwrócenie uwagi konsumenta. Niestety, skutkuje to jedynie przyciąganiem niewłaściwych osób. Ci sami marketingowcy rzucili się na społecznościowe media, wykorzystując je jako platformę reklamową. Nie rozumieją oni jednak pewnych niuansów będących sprawą oczywistą dla stałych użytkowników niektórych portali, nie dostrzegają funkcji, jakie owe portale spełniają względem swoich użytkowników na poziomie emocjonalnym. (Aby lepiej zrozumieć tę kwestię, proponuję przeczytać książkę BezMarketing napisaną przez Scotta Strattena).

Na każdym kroku spotkać dziś można kogoś, kto uważa się za „eksperta w dziedzinie mediów społecznościowych”. Ludzie wierzą, że śledzenie dwóch tysięcy nieznajomych osób na Twitterze oraz wiedza o tym, jak założyć fan page na Facebooku potrafi uczynić z nich guru w tej dziedzinie. Udzielają innym zupełnie nietrafionych rad, których słuchanie skutkuje popełnianiem wciąż tych samych, klasycznych błędów. Oferowanie rabatowych kuponów na zakupy w zamian za „zalajkowanie” profilu na Facebooku nie jest złym pomysłem. Dobrze by było mieć jednak jakiś plan tego, co nastąpić ma potem.

Media społecznościowe zmieniają dziś całą dynamikę procesu komunikacyjnego. Mimo to nie powinny być traktowane jako kolejny kanał dystrybucyjny dla treści, które pragniemy przekazać światu.

Media społecznościowe dają klientom możliwość znalezienia nas w sieci, sprawdzenia naszej wiarygodności oraz zakupienia naszych produktów lub usług. Działa to również w drugą stronę: umożliwiają nam odnalezienie sprzedawcy, zasięgnięcie opinii na jego temat oraz nabycie tego, co nas interesuje. Eliminujemy w ten sposób licznych pośredników (a tym samym etaty, które zajmowali). Kontrolowanie marki produktu i jej wizerunku staje się wówczas bardziej skomplikowane, co może obniżyć jego cenę.

Z drugiej strony, media społecznościowe mają wiele zalet. Możesz w sposób bezpośredni łączyć się ze swoim plemieniem, monitorować obecność swojej marki w czasie rzeczywistym oraz otrzymywać natychmiastowe powiadomienia o bieżących problemach. Media społecznościowe wprowadziły nowe zasady gry, jeśli chodzi o budowanie świadomości marki.

Cała prawda na temat budowania świadomości marki

Zdeklarowany nonkonformista Joe Calloway ma niezwykle ciekawą teorię na ten temat. Według niego nie należy zbytnio starać się o uzyskanie wiodącej pozycji w swojej kategorii. Lepiej stworzyć własną i być jej jedynym przedstawicielem.

W swojej książce Becoming a Category of One prezentuje czytelnikowi kontrowersyjne podejście do zagadnienia pozycjonowania marki, na które warto poświęcić trochę czasu.

Poruszanie się po minowym polu brandingu i pozycjonowania nigdy nie było łatwym zadaniem. Obecnie jest ono jeszcze bardziej skomplikowaną czynnością. Pełna kontrola nad daną marką nigdy nie była w pełni osiągalna, lecz przynajmniej można było próbować. W dobie mediów społecznościowych jest to praktycznie niewykonalne. Różnica polega na tym, że obecnie wiadomo, co dana marka reprezentuje na rynku, a także co należy ulepszyć w jej wizerunku (lektura obowiązkowa — książka Bruce’a Turkela Building Brand Value).

Marka nie ogranicza się do logo lub kolorystyki. Nie chodzi tu o konkretny produkt lub usługę. Marka jest odzwierciedleniem produktu lub usługi. Jest tym, co postrzegają inni. Marka to doświadczenie klienta nabyte w wyniku kontaktu z nimi. Internet umożliwił ludziom intensywną wymianę tego typu doświadczeń, co ma ogromny wpływ na wizerunek produktów i usług.

Dzięki mediom społecznościowym budowanie świadomości marki stało się czymś niezwykle interesującym. Na zewnątrz marka bywa tym, co postrzegają inni. Na głębszym poziomie chodzi o sposób, w jaki twój produkt lub usługa są w stanie przysłużyć się klientowi. Na poziomie najgłębszym z możliwych — do tej kategorii należą nieliczne marki takie jak Apple, Cirque Du Soleil, Starbucks i Nike — kwintesencją pojęcia jest dobre samopoczucie, jakie jesteś w stanie podarować swoim klientom.

Zdarzyło ci się pewnie parę razy zobaczyć grubasa podróżującego w górę ruchomymi schodami w jakimś centrum handlowym? Pewnie nieźle zasapałby się podczas gry w szachy. Człowiek taki uważać się będzie za wielkiego atletę, ponieważ ma na sobie sportową bluzę z napisem Just Do It!

Sam jestem dziś łysym 50-latkiem, przedstawicielem rasy białej i korzystam z maca.

Kiedy odwiedzam salon Apple i spotykam tam dzieciaki na wrotkach, ludzi z towarzyszącymi im czworonogami oraz wszystkich fantastycznych pracowników działu obsługi technicznej — czuję się świetnie!

Podobnie czują się klienci stojący w kolejce po fantazyjną kawę w Starbucksie, przeglądający nowe produkty w sklepie ze sprzętem firmy Apple, a także ci, którzy z zapartym tchem oglądają kolejny występ Cirque Du Soleil. Wszyscy oni gotowi są z całego serca polecać innym produkty, które sami nabywają, a mówiąc ściślej — których doświadczają.

Klienci tacy mają zaufanie do produktu lub usługi, w które zainwestowali i pragną podzielić się swym dobrym samopoczuciem ze wszystkimi znajomymi.

W nieświadomy sposób przestają być jedynie klientami, a stają się zespołem marketingowców. Tak skutecznej reklamy nie da się nabyć za żadną cenę. Fenomen ten opisał dokładnie Seth Godin w swojej książce pod tytułem Plemiona.

Kiedy marka inspiruje całe plemiona społecznościowe, może to przynieść nam fortunę. Dla ludzi największą inspi racją bywa dobre samopoczucie pochodzące z zewnątrz.

Dzięki produktom Nike wszyscy czują się w doskonałej formie, smakosze kawy ze Starbucksa tworzą elitarny klub towarzyski, gadżety firmy Apple sprawią, że każdy dzieciak poczuje się fajowo, zaś występ Cirque Du Soleil porywa naszą wyobraźnię i przenosi nas w zaczarowane miejsca. Koncern Chrysler przyjął tę samą filozofię, promując swoje słynne Vipery. Odniósł tak niebywały sukces, że kiedy firma znalazła się w tarapatach finansowych, rozważano nawet możliwość sprzedania Vipera jako niezależnej marki.

Obecnie korporacja prowadzi elitarny Viper Club mający swe oddziały na całym świecie. Zarządza jego witryną, w ramach której edytuje magazyn elektroniczny, umieszcza filmy wideo oraz wydaje luksusowy magazyn z lśniącymi stronami. Na stronie internetowej klubu, w części dla zarejestrowanych, plemiona społecznościowe mogą łączyć się ze sobą poprzez fora dyskusyjne oraz blogi i tworzyć w ten sposób coraz większą aurę pozytywnych emocji wokół swej ulubionej marki.

Raz do roku lub raz na dwa lata firma organizuje ogólnokrajowe zloty szczęśliwych posiadaczy tych wypasionych, supermęskich demonów szybkości.

Wystarczy raz wziąć udział w takim wydarzeniu, by ujrzeć, z jakim wielkim zapałem obecni tam uczestnicy kupują wszystkie cenne drobne przedmioty typu łańcuszki na klucze, kurtki, miniaturowe modele pojazdów i tym podobne drobiazgi. Jeśli wybierzesz się do sklepu z pamiątkami Cirque Du Soleil tuż po przedstawieniu, zobaczysz, w jak błyskawicznym tempie koszulki w cenie 125 dolarów za sztukę znikają z półek. Ponieważ sam należę do obydwu z tych plemion, zapewniam czytelników, że emocje odczuwane w trakcie tych zakupów są naprawdę szalone.

Posiadam całą kolekcję viperowskich kołpaków, skórzanych kurtek, koszulek polo, mat na podłogę robionych na zamówienie, uchwytów dźwigni zmiany biegów, miniaturowych modeli, plakatów, zegarów oraz książek. Popijam swój ulubiony napój, czyli Dr. Peppera (tak, należę do tego plemienia) z klubowych kubków lub z eleganckich szklanek z wygrawerowanym napisem Viper, które stawiam na pasujących do nich firmowych podkładkach, na których widnieje charakterystyczne logo (niech czytelnik nie myśli, że żartuję).

Poza tym, mam tyle ubrań kupionych w sklepie Cirque Du Soleil, że wystarczyłoby mi ich na otworzenie własnego butiku pod szyldem tej firmy. Posiadam również płyty CD i DVD ze wszystkimi występami, które miałem przyjemność oglądać na żywo.

Wszyscy chcemy zachować część naszych wrażeń, dlatego lubimy kupować tego rodzaju produkty. Świadome budowanie marki zawsze na tym polegało. Nowe technologie oraz media społecznościowe znacznie ułatwiły to zadanie (lub uczyniły je trudniejszym dla tych, którzy nie rozumieją, na czym cała ta gra polega) oraz sprawiły, że proces ten przebiega w krótszym czasie.


Fragment książki Randy’ego Gage’a „Ryzykownie znaczy dziś bezpiecznie”

Zaciekawił Cię ten fragment? Pobierz więcej za darmo
DARMOWY FRAGMENT

Artykuły, rozwój osobisty i osiąganie celów

Spójność i konsekwencja drogą do prawdziwego sukcesu i spełnienia

28 lipca 2015
Anna Węgrzyn

Porzuciłaś twardy biznes na rzecz stworzenia od początku portalu www.zmianywzyciu.pl. Opłacało się? Co Ci to dało? Skąd w ogóle taki pomysł?

Kiedy słyszę słowa „opłacało się”, to natychmiast wracam do cytowanych już nie raz słów śp. profesora Bartoszewskiego „Na pewno nie wszystko, co warto w życiu, się opłaca, ale jeszcze pewniej (…) nie wszystko, co się opłaca, jest w życiu coś warte”. Jednak gdybym musiała powiedzieć wprost, to tak, opłacało się.

To, czego dowiedziałam się o sobie przez ostatnie trzy lata, każdego dnia tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że zawsze trzeba działać w zgodzie ze sobą. Chodzenie w czyichś butach, podziwianie życia sąsiada lub swoich idoli to droga donikąd. Tylko wsłuchując się w siebie i przyglądając się sobie mamy możliwość realizowania swojego życia w pełni świadomie. Możemy mieć wiele, ale jeśli nie potrafimy tego zobaczyć i docenić, to całe życie spędzimy na biegu w niewłaściwym kierunku.

Portal Zmiany w Życiu jest moim autorskim projektem – prowadząc go od początku kieruję się własnymi doświadczeniami i obserwacjami życia. Dlatego tak bardzo wierzę w jego skuteczność. Bardzo skrupulatnie dobieram autorów tekstów i gości wywiadów.

Tu nie chodzi o ilość „lajków”, tylko o wartość dla czytelnika. Przez rok prowadzenia portalu tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że warto zmienić kierunek przepływu informacji – nie skupiać uwagi na sobie i na tym, co ja mądrego mam do powiedzenia, tylko na tym, co czytelnik może dla siebie wziąć.

Tak samo będzie na organizowanej 12 września konferencji Zmiany w Życiu – pierwszy krok. Cała uwaga będzie skoncentrowana na uczestniku – po to, by z konferencji nie wyszedł tylko z dobrą energią, która szybo zgaśnie, ale także z refleksją nad swoim życiem i gotowym planem działania. Nauczmy się sami rozwiązywać problemy i wytwarzać potrzebne nam emocje, aby nie uzależniać się od energii innych osób lub bodźców.

Często wspominasz o spójności i konsekwencji. Czym się kierujesz prowadząc portal?

Spójność i konsekwencja to mój klucz, który otwiera wszystkie drzwi (śmiech). W życiu rzadko przyznajemy się do swoich prawdziwych potrzeb. Oficjalnie interesują nas estetyczne przedmioty, drogie wakacje w pięknych miejscach, dobre jedzenie i muzyka klasyczna.

A w rzeczywistości okazuje się, że spanie na trawie jest super, chleb z masłem też smakuje dobrze, a na weselu czy imprezie integracyjnej najlepiej sprawdza się disco polo i wszyscy znają słowa 🙂 To jest dla mnie mechanizm tej spójności, tego wewnętrznego flow, za którym warto iść.

Konto na Facebooku założyła mi koleżanka dwa lata temu, bo sama tego nie potrafiłam. Tworząc portal zapłaciłam swoją cenę, bo na wejściu zostałam oszukana przez bliską mi osobę, ale jednocześnie we wszystkich decyzjach kierowałam się intuicją i doświadczeniem życiowym. Oczywiście bardzo dużo się nauczyłam i dziś w naszym panelu administracyjnym śmigam jak szalona!

Patrząc na odsłony portalu i na naszą liczącą sobie 16 000 fanów społeczność na Facebooku bardzo świadomie twierdzę, że to ta spójność mnie tu zaprowadziła. Nie wrzucam postów, które nie są w zgodzie ze mną, nie promuję – nawet za duże pieniądze – rzeczy, których sama bym nie wykorzystała. Nie szukam ludzi, którzy zrobią sensację i ”lajki” – po prostu robię swoje tak, jak czuję.

Sama też nie mam potrzeby pokazywać na Facebooku swojego prywatnego życia, a mimo to codziennie dostaję wiele zaproszeń i pozytywnych komunikatów. Liczby, miłe komentarze i brak tzw. hejtów mówią same za siebie, że to najlepsza droga działania.

Jaka jest na co dzień Anna Węgrzyn? Czy zmiana to twoje drugie imię?

Tak, bez wątpienia na drugie imię zamiast „Ewa” mogłabym mieć „Zmiana”. Już od najmłodszych lat ciągnęło mnie do nowych doświadczeń. Świadczy o tym moja droga zawodowa: z wykształcenia jestem prawnikiem, a pracowałam jako kolejno księgowa, dyrektor HR, stewardessa, dyrektor sprzedaży i redaktor naczelna. Zmiany towarzyszą mi także w życiu prywatnym – mam tu na myśli otwartość na podróże, idealnie się adaptuję do nowego klimatu i warunków.

Byłam już w chmurach jako stewardessa i pod wodą, robiąc kurs nurkowania. W związkach też nie mam tzw. swojego typu. Wiek, kolor włosów czy ich brak nie mają dla mnie znaczenia. Ważne jest to, aby mieć o czym ze sobą rozmawiać i móc się wzajemnie wspierać i podziwiać. Uwielbiam szpilki, ale w butach płaskich też potrafię chodzić – chociaż słabiej (śmiech). Na śniadanie miksuję sobie koktajle ze szpinaku, ananasa czy pietruszki, ale jak zobaczę dobrą golonkę, to nie odmówię.

Często mówię w redakcji do moich najwspanialszych dziewczyn, że największych zmian w swoim projekcie doświadczam ja. Na co dzień Anna Węgrzyn to kobieta z każdym dniem coraz bardziej spełniona, kierująca się tymi samymi wartościami, co w biznesie. Doświadczenie, które tam zdobyłam bardzo mi pomaga i teraz, chociaż robię dużo nowych rzeczy. Zakładam szpilki i kostiumy na spotkania, ale też t-shirty do redakcji.

Najważniejsze jest jednak to, że moja wewnętrzna spójność daje mi poczucie spełnienia niezależne od okoliczności i równie mocno cieszą mnie wakacje spędzane pod palmą w dalekim kraju, jak i na własnym tarasie, jedząc jajko na miękko – te ostatnie może nawet bardziej.

Dużo się ostatnio mówi, że przeszliśmy od etapu zachłyśnięcia się dobrobytem i osiągania sukcesu za wszelką cenę do doceniania tego co mamy. Do zatrzymania się i spojrzenia wstecz ile już osiągnęliśmy. Modne ostatnio słowa to balans pomiędzy pracą, a prawdziwym życiem – work-life balance. Czy portal zmianywzyciu.pl to nie jest po prostu próba wypłynięcia na nowo tworzącym się trendzie?

Portal Zmiany w Życiu powstał w momencie największych zmian w moim życiu. Jeżeli te zmiany pojawiły się, jak to mówisz, w nowo tworzącym się trendzie to pewnie ktoś może tak na szybko pomyśleć. Wierz jednak, ze po zagłębieniu się w lekturę moich wywiadów i artykułów publikowanych na portalu, szybko można się zorientować, że to bardzo osobisty projekt i nie ma nic wspólnego z tym co dzieje się wokół.

Moje działania są spójne ze Strategią błękitnego oceanu. Wszystko co robię jest związane z moimi doświadczeniami i obserwacjami. Również osoby, które współpracują z portalem myślą podobnie i dzielą się swoimi doświadczeniami.  Nie opisują tego co przeczytali w książkach tylko czego dotknęli osobiście.

Ja np. nie piszę o podróżach, pomimo iż odwiedziłam prawie wszystkie kontynenty, bo moje podróżowanie nie było tak głębokie jak np. Agnieszki Kuczyńskiej.

Organizowana przez mnie 12 września Konferencja, też nie ma nic wspólnego z obecnymi na rynku. Nie będzie żadnej sprzedaży ze sceny. W informacji o szczegółach konferencji zachęcam np.  aby każdy przygotował się do niej i przejrzał swoją bibliotekę, aby nie kupować książek pod wpływem chwili. Ja nie używam terminu work–life balance – ja po prostu komunikuję, aby nie biec za tłumem tylko poznać siebie i swoje prawdziwe potrzeby na tyle, aby czerpać przyjemność z każdego momentu w życiu.

Prawdziwe potrzeby czyli jakie? Po czym poznać, co jest prawdziwą potrzebą, a co wydmuszką wykreowaną przez media i społeczeństwo? Czy osoby występujące na konferencji podpowiedzą nam jak spojrzeć głęboko w siebie? 

Prawdziwe potrzeby? Cieszę się za to pytanie w tym momencie. Mam idealny przykład. Dwa lata temu założyłam konto na fb, nawet wspominałam o tym. Nie byłam do niego przekonana, ale pomyślałam sprawdzę. Aby zachować siebie, nikt nigdy nie dowiedział się, na jakich wakacjach byłam albo co miałam na talerzu.

Niemniej jednak mimo mojego zerowego wkładu w intensywność działań ( oprócz informacji z portalu) w ciągu dwóch lat zdobyłam ponad 4 tys. znajomych. Kilka dni temu usunęłam konto, bo moją prawdziwą potrzebą jest spokój. Oczywiście dla administrowania portalu musiałam założyć drugie, ale tutaj będzie już na nim bardzo wąskie grono. To jest właśnie ta prawdziwa potrzeba, posłuchania siebie i działania.

Na logikę można powiedzieć, że usunięcie konta z ponad 4 tysiącami kontaktów przed organizowaną konferencją jest nielogiczne. Może jest, ale jest moją potrzebą. Jak się zna siebie to przychodzi taki moment, kiedy wciśnięcie guzika przychodzi łatwo. Ważne jest tylko aby ten moment zauważyć i go nie przegapić. Oczywiście mam kilka relacji z tego czasu i one zostaną zachowane, ale do tego nie potrzeba fb, bo mamy swoje telefony, e maile a nawet ustalone terminy spotkania ☺. 

Jeśli chodzi o ostatnie pytanie, to z pełną świadomością mówię tak, szczególnie za siebie. Ja prowadzę konferencję, mam swoją prelekcję. Przygotowuję zeszyt coachingowy w taki sposób aby każdy na tyle przyjrzał się sobie i na tyle poznał metody aby stosować je również po konferencji. U mnie onedziałają, jak widać ☺ zapraszam więc na www.zmianywzyciu.pl/konferencjana hasło zlotemysli dostępny jest rabat 10%

Konferencja "Zmiany w Życiu"

Konferencja „Zmiany w Życiu”


Anna Węgrzyn

Z wykształcenia prawnik, z doświadczenia księgowa, dyr. HR, sprzedaży i marketingu, z powołania i zamiłowania coach International Coaching Community.

Założyłam i prowadzę portal www.zmianywzyciu.pl gdzie zachęcam do zmian na poziomie myślenia i działania. Jako coach pomagam firmom, ich pracownikom a także indywidualnym klientom wydobyć wszystkie najlepsze cechy z siebie i innych, by móc je wykorzystać w drodze do wspólnego sukcesu.

Dla moich klientów słowa takie jak motywacja, potencjał osobisty, rozwój zaczynają nabierać znaczenia, kiedy we współpracy ze mną uświadamiają sobie, jak wymierny może być efekt ich starań, gdy potrafią zarządzać własnymi naturalnymi umiejętnościami. To największa satysfakcja w mojej pracy być świadkiem zmian, które czynią człowieka szczęśliwszym.

Artykuły, rozwój osobisty i osiąganie celów

Bolesny sekret udanych początków

28 lipca 2015

Jak powstaje drzewo?

Na pewno wiesz, ale warto to omówić wspólnie. Najpierw sadownik sieje nasiona. Ziemia je przyjmuje. Mijają miesiące i lata. Ziemia karmi nasiona swoim bogactwem. Wspomagają ją słońce, wiatr i deszcz. Omijają to miejsce ludzie i zwierzęta. Pozwalają rosnąć drzewu. Ono rośnie i staje się coraz większe. Pień i gałęzie stają się silne i trwałe. Liście zielenieją. Owoce wydobywają się i dojrzawszy, spadają na ziemię albo są zrywane.

Tak powstaje drzewo.

Aby dostać owoce, trzeba było wysiłku ludzkiego i naturalnego. Swoje dołożyli Czas i Fortuna. Dopiero wtedy drzewo wydało owoce.

Najpierw trzeba się wysilić i napracować, żeby potem uzyskać wynagrodzenie. Inaczej się nie da. Widać to przede wszystkim w biznesie i w tworzeniu dzieła. Na przykład pisanie książki. Aby napisać książkę, którą teraz czytasz, musiałem przez wiele lat bacznie obserwować świat wokół mnie. Poza obserwacją konieczne było myślenie abstrakcyjne i łączenie faktów. Za niektóre lekcje zapłaciłem bardzo dużo. I nie chodzi mi tutaj o pieniądze, ale o zaprzepaszczone relacje z ludźmi. Doznałem wielu silnych emocji i wielu niepowodzeń. Trwało to wiele lat, właściwie całe moje świadome życie. Ale dzięki temu zdołałem wydać owoc, którym możesz się cieszyć.

Wiesz, dlaczego większość grup czy stowarzyszeń patrzy nieco spode łba na chcących do nich dołączyć? Dlaczego stawiają wymagania? Ponieważ każda z nich musiała przebyć jakąś drogę do miejsca, w którym się znalazła. Niekiedy, aby zyskać szacunek jakiejś grupy, należy przeżyć dokładnie to, co ona. Na przykład zupełnie inaczej rozmawiają ze sobą kierowcy niż osoby bez prawa jazdy. Trudno złapać tym dwóch grupom nić porozumienia w tej sferze. Nawet jeśli dobrze im się rozmawia, to wystarczy, że zejdą na jakiś temat drogowy i dobra atmosfera stanie się wspomnieniem.

Pamiętaj, że aby cokolwiek uzyskać, należy zabiegać o to w skuteczny i pełen rozsądku sposób. Nie dostaniesz niczego „bo tak”. Zawsze trzeba zapłacić frycowe. Im szybciej się z tym pogodzisz, tym lepiej. (…)

W jednym z biznesów, który współtworzę, mamy zasadę: „Najpierw zasłuż, potem proś”. Oznacza to, że nikt nie dostanie pomocy, jeżeli na nią nie zasłużył. Być może przypomina ci się teraz moja misja życiowa („Pomagam ludziom stać się lepszymi… czy tego chcą, czy nie”). Lecz zauważ, że nie zamierzam być frajerem. Chcę pomagać, ale ludzie muszą wykazywać inicjatywę.

Kiedy sam zacząłem stosować tę zasadę w ubieganiu się o cudzą pomoc, efekty gwałtownie wzrosły. Nagle ludzie słuchali mnie z większą uwagą, patrzyli z większym szacunkiem i wypowiadali się z większą rozwagą. Jeżeli tylko zaczniesz stosować tę zasadę, twoje relacje z lepszymi od ciebie znacznie się poprawią.

Z własnego doświadczenia wiem, że młodzi ludzie często mają problem, aby zyskać zaufanie starszych od siebie. Jest ciężko, ponieważ starsi mają większe doświadczenie, silniejsze charaktery, głębsze relacje z innymi i więcej zasobów. Z czym do ludzi? Powiem z doświadczenia, że najlepiej działa przewaga w jakiejś dziedzinie. Nie chodzi tu o grę w Warhammera, tylko o przewagę np. w publicznych wystąpieniach. Pokazując im swój kunszt w tej dziedzinie, niewątpliwie przydatnej życiowo, zyskałem ich szacunek i uwagę. Poszukaj swojej przewagi i uwypuklaj ją z gracją i klasą. Nie chodzi o pokazywanie palcem gorszych od siebie, tylko o bycie inspirującą gwiazdą.

Jak mówi T. Harv Eker: „Najpierw korzenie, a potem owoce”. To właściwa kolejność. Jeżeli chcesz owoców, najpierw musisz zadbać o warunki do ich pojawienia się: o swój rozwój, dobry trening, nawiązanie relacji, zdobycie umiejętności itp.

Na koniec historia Arnolda Schwarzeneggera: zanim został gwiazdą Hollywood, był światowej sławy kulturystą. Aby osiągnąć męską i widowiskową muskulaturę, która okazała się przepustką do sławy i bajkowego życia, ćwiczył nieustannie. Dzień w dzień. Ćwiczył w lodowatej piwnicy, bez dobrego sprzętu. Robił powtórzenia pomimo wymówek, które podpowiadał mu umysł. Codziennie przerzucał ciężary. A kiedy ciało odmawiało mu posłuszeństwa, a ból paraliżował, zagryzał wargi i ćwiczył dalej. To był okaz stalowej determinacji, ukierunkowanej tylko na zwycięstwo. Ćwiczył miesiącami, latami. W końcu drzewo wydało pierwszy owoc z małym sukcesem. Ciągle swoje drzewo podlewał, dzięki czemu mógł zrywać swoje owoce. Zapłacił poważne frycowe i uzyskał poważną nagrodę.

Oto wskazówka, co masz ze sobą zrobić.

Michał Rozkrut, autor książki „Mistrz Życia”.

Artykuły, rozwój osobisty i osiąganie celów

Sznurki, czyli kim naprawdę jesteś?

27 lipca 2015

– Kim jesteś? – spytał.
– Lekarzem – chirurgiem! – powiedziałem, lekko wypinając pierś. W końcu pracowałem na to kilkanaście cholernych lat.
– Kim jesteś? – zapytał ponownie.
– No… ojcem, mężem, dobrym synem, bratem… – dodałem szybko.
– Kim jesteś ? – ponowił pytanie.
– Hmm… – zastanowiłem się. – Właścicielem kliniki, szefem, kumplem, dobrym sąsiadem, mam też dom na przedmieściu, mercedesa, rasowego owczarka… – wymieniałem powoli. Kompletnie nie miałem pojęcia o co mu chodzi.
– Kim jesteś? – mówił dobitnie.
– Przewodniczącym rady miasta, członkiem klubu tenisowego… – mówiłem coraz bardziej zirytowany.
– Kim jesteś? – powiedział po raz ostatni, po czym zamilkł.

Zapadła cisza.

Pytanie powoli przenikało do mojej podświadomości – Kim jestem? Kim jestem? – powtarzałem w myślach.

Zagłębiłem się w siebie. Z roztargnieniem przeszukiwałem zakamarki mojej duszy.

Błąkałem się. A ten czas wydawał się wiecznością. Wreszcie spojrzałem mu głęboko w oczy i – o dziwo – nie złamałem się pod ciężarem jego przenikliwego wzroku. Tak. To jest to. Teraz byłem niemal pewny – Już wiem!

***

W życiu wszyscy potrzebujemy sznurków. Sznurków, którymi możemy się przywiązać do ziemi, by pozbawić się wrażenia, że odlatujemy jak balony przepełnione helem. Potrzebujemy sznurków pod tytułem: jestem lekarzem, prawnikiem, biznesmenem, mężem, żoną. Boimy się życia bez historii. Przeraża nas bycie po prostu Janem Kowalskim. Obawiamy się momentu, gdy ktoś nas zapyta:

A co Ty tak właściwie osiągnąłeś?

Kim jesteś?

Co sobą reprezentujesz?

Zawsze w takich momentach myślimy o studiach, o kolejnych zerach na koncie (lub o jednym zerze, jeśli nie poprzedza go żadna liczba), o samochodzie, domu, małżonce.

A co gdyby tak odpowiedź brzmiała: jestem uczciwy, lojalny, wierny własnym zasadom? Jestem patriotą. Ostatnio pomogłem starszej pani zanieść zakupy na 4. piętro. Uratowałem gołębia, który miał złamane skrzydło. Udaremniłem kradzież. Byłem wierny żonie, mimo że byłem na delegacji w Portugalii.

Czy te kwestie nie mówią o nas więcej, niż to, co tam sobie skrzętnie zgromadziliśmy i co wpisujemy do CV?

Nie zrozum mnie źle – te sznurki są ważne, ale niestety powoli zapominamy o reszcie i zaczynamy z tych sznurków tworzyć szubienicę… na której wieszamy swoją duszę, zostawiając pustą fasadę.

rozwój osobisty i osiąganie celów

Inicjatywa i przywództwo

23 lipca 2015

Możesz to zrobić, jeśli uwierzysz, że możesz!

Zanim przejdziesz do opanowywania tej części, zwróć uwagę na to, iż przez cały ten kurs przestrzegana jest doskonała koordynacja myśli.

Zauważ, że całe szesnaście części harmonizuje i łączy się ze sobą tak, że tworzą doskonale zbudowany łańcuch, ogniwo za ogniwem, z czynników wchodzących w skład budowania i rozwijania potęgi poprzez zorganizowany wysiłek.

Zauważysz również, że te same fundamentalne zasady Psychologii Stosowanej tworzą podstawę każdej z tych szesnastu części, chociaż w każdej z nich zastosowanie ich jest inne.

Obecna część o Inicjatywie i Przywództwie następuje bezpośrednio po wykładzie o Pewności Siebie specjalnie dlatego, że nikt nie mógłby zostać skutecznym i sprawnym przywódcą czy podjąć inicjatywę w jakimś wielkim przedsięwzięciu bez solidnej wiary w siebie.

Inicjatywa i Przywództwo są w tej lekcji terminami pokrewnymi, ponieważ Przywództwo jest niezbędne do osiągnięcia sukcesu, a Inicjatywa jest bazą, na której buduje się cechy potrzebne do Przewodzenia. Inicjatywa jest tak niezbędna dla sukcesu, jak potrzebna jest oś w kołach wozu.

A czymże jest Inicjatywa?

Jest to ta niezmiernie rzadka cecha, która zachęca — nie, zmusza — człowieka do zrobienia tego, co powinno być zrobione, nawet jeśli nikt mu tego robić nie kazał. Elbert Hubbard tak powiedział na temat Inicjatywy:

Świat rozdaje wspaniałe nagrody: pieniądze i sławę za jedną rzecz, jaką jest Inicjatywa.

Czym jest inicjatywa? Powiem ci. To znaczy robić to, co trzeba, nie czekając na stosowne polecenia.

Nieco poniżej inicjatywy stoi sumienne wykonywanie obowiązków: przecież niemal tym samym, co robić coś bez polecenia, jest zrobić to, kiedy ktoś nam to zleci. Na przykład: „zanieś tę wiadomość panu Garcii”. Ci, którzy mogą zanieść tę wiadomość, dostają wyróżnienia i zaszczyty, ale ich wynagrodzenie nie zawsze jest proporcjonalne do tych wyróżnień.

Zaraz obok także są ci, którzy robią to, co należy, kiedy konieczność zmusza ich do tego. Ci „dostają obojętność zamiast honorów i nędzny grosz na zapłatę”. Ten rodzaj ludzi większość życia spędza, grzejąc ławkę i zawsze ma życiorys pełen trudów i niepowodzeń.

Dalej jeszcze za ludźmi z Inicjatywą mamy ludzi, którzy nie zrobią tego, co trzeba, nawet jeśli ktoś będzie obok, żeby im pokazać, jak to się robi, więc zostanie przypilnować wykonania tej pracy. Tacy są zawsze bezrobotni i zbierają pogardę, na którą zasługują, chyba że mają bogatego tatusia — w tym wypadku przeznaczenie czeka cierpliwie za rogiem na pierwszą sposobność, z kijem baseballowym w ręku.

Do której kategorii ty się zaliczasz?

Ponieważ po zakończeniu szesnastej części otrzymasz zadanie zrobienia rozrachunku samego siebie i oceny tego, których z szesnastu składników kursu potrzebujesz najbardziej, dobrze byłoby, gdybyś zaczął się przygotowywać do tej analizy, odpowiadając na pytanie zadane przez Elberta Hubbarda:

Do której z tych klas należysz?

Jedną ze specyficznych cech Przywództwa jest fakt, iż nie odkryto go nigdy wśród ludzi, którzy nie opanowali nawyku przejmowania inicjatywy.

Przywództwo to coś, do czego musisz się wprosić; samo nigdy nie będzie się narzucać. Jeśli uważnie przeanalizujesz wszystkich znanych ci przywódców, zauważysz, że nie tylko stosowali Inicjatywę, ale także zabrali się do swojego dzieła z określonym celem na myśli. Zauważysz także, że posiadali cechę opisaną w trzeciej części kursu:

Pewność Siebie.

Powyższe fakty wspomniano w tej części dlatego, że korzystne będzie dla ciebie zanotować, iż ludzie, którzy już odnieśli sukces, stosowali wszystkie elementy omówione w szesnastu częściach tego kursu, a także z powodu ważniejszego — że dobrze na tym wyjdziesz, jeśli dokładnie zrozumiesz zasadę zorganizowanego wysiłku, którą ten kurs ma zamiar wpoić w twój umysł.

Teraz jest odpowiedni moment, aby oświadczyć, iż kurs nie jest pomyślany jako boczna furtka do sukcesu ani jako mechaniczna formuła, którą można stosować do osiągania wiekopomnych celów bez wysiłku własnego. Rzeczywista wartość każdego kursu leży nie w samym kursie, ale w użytku, jaki z niego uczynisz. Głównym celem niniejszego kursu jest pomóc ci rozwinąć siebie w tych szesnastu dziedzinach opisanych w szesnastu częściach, a temat tej części — Inicjatywa jest jedną z cech najważniejszych.

Przejdźmy teraz do stosowania zasady, na której opiera się niniejsza część, opisując szczegó- łowo, jak posłużyła ona do sfinalizowania z sukcesem transakcji, którą większość ludzi uważałaby za trudną.

W roku 1916 potrzebowałem $ 25 000 na otwarcie instytucji szkoleniowej. Jednak nie mia- łem ani takich pieniędzy, ani wystarczającego zabezpieczenia, aby pożyczyć te pieniądze zwykłym kanałem z banku. Czy usiadłem i zapłaka- łem nad swym losem? Czy myślałem nad szczytami, jakie mógłbym osiągnąć, gdyby jakiś bogaty krewny lub Dobry Samarytanin poratowali mnie i pożyczyli potrzebny kapitał?

Nic z tych rzeczy!

Zrobiłem dokładnie to, co teraz poradzę — poprzez ten kurs — zrobić wam. Po pierwsze, uczyniłem uzyskanie tego kapitału moim określonym celem głównym. Po drugie, rozpisałem szczegółowy plan, jak ten cel urzeczywistnić. Poparty wystarczającą Pewnością Siebie i napędzany Inicjatywą, przeszedłem do wcielania planu w życie.

Ale zanim doszedłem do etapu „wcielania”, włożyłem w to ponad sześć tygodni ciągłych, nieustannych studiów, rozważań i wysiłków. Jeśli plan ma być rozsądny, musi się opierać na uważnie wybranych materiałach.

Zauważcie, że zastosowałem tu zasadę zorganizowanego wysiłku, poprzez działanie której możliwe jest nawiązanie współpracy lub przymierza kilku dążeń w taki sposób, że każde z tych dążeń zostanie znacznie wzmocnione i każde wspiera wszystkie inne; tak jak jedno ogniwo łańcucha podtrzymuje wszystkie pozostałe.

Potrzebowałem tego kapitału $ 25 000 w celu utworzenia Szkoły Reklamy i Marketingu. Do zorganizowania takiej szkoły potrzebne były dwie rzeczy. Jedną był kapitał $ 25 000, którego nie miałem, a drugą był odpowiedni program nauczania, który posiadałem.

Moim problemem było sprzymierzyć się z grupą ludzi, którzy potrzebowali tego, co miałem, a którzy mogli dostarczyć mi tego, czego sam potrzebowałem. Ten związek musiał zaistnieć na podstawie planu, który przyniósłby korzyści wszystkim zainteresowanym.

Po ułożeniu takiego planu i gdy byłem w pełni przekonany, iż jest rozsądny i słuszny, przedłożyłem go właścicielowi dobrze znanej i szanowanej szkoły biznesu, który właśnie wtedy miał problemy z ostrą konkurencją i bardzo potrzebował planu, aby tej konkurencji sprostać.

Plan mój przedstawiłem mniej więcej tymi słowami:

— Zważywszy na to, że macie jedną z najlepiej znanych szkół biznesowych w mieście, oraz

— Zważywszy na to, że potrzebny wam jest plan, aby sprostać twardej konkurencji w waszej dziedzinie, oraz

— Zważywszy na to, że wasza dobra reputacja daje wam każdy kredyt bankowy, jakiego możecie potrzebować, oraz

— Zważywszy na to, że ja mam plan, który pomoże wam z łatwością sprostać konkurencji,

— Należy podjąć decyzję, że zjednoczymy się poprzez plan, który da wam to, czego potrzebujecie, a jednocześnie da mnie to, czego ja potrzebuję.

Następnie przeszedłem do szczegółowego omówienia mojego planu w ten sposób:

— Napisałem bardzo praktyczny kurs na temat Reklamy i Marketingu. Oparłem ten kurs na moich autentycznych doświadczeniach w szkoleniu i kierowaniu sprzedawcami, a moje doświadczenie w planowaniu i kierowaniu wieloma udanymi kampaniami reklamowymi świadczy o tym, że mam mnóstwo dowodów na poparcie słuszności moich metod nauczania. Jeśli wy użyjecie swojego kredytu, aby pomóc mi wypromować ten kurs, ja umieszczę go w waszej szkole jako jeden ze stałych kierunków w waszych programach nauczania oraz podejmę całość obowiązków na tym nowo utworzonym wydziale.

Żaden inny college w mieście nie będzie mógł się z wami równać z tego prostego powodu, że żadna inna szkoła w mieście nie prowadzi takiego kursu nauczania jak ten. Żaden inny college w mieście nie będzie mógł się z wami równać, ponieważ żaden inny college nie ma takiego kursu jak ten. Reklama użyta do wypromowania tego kursu posłuży również do zwiększenia popytu na wasze pozostałe kursy biznesowe. Całą kwotą wydaną na reklamę możecie obciążyć mój wydział, zostawiając dla siebie tylko korzyści kumulacyjne, które będą wzrastać na innych waszych wydziałach bez żadnych dodatkowych kosztów.

Teraz, jak sądzę, zechcecie się dowiedzieć, w jaki sposób ja skorzystam na tej transakcji, a ja chętnie odpowiem. Chcę podpisać z wami umowę, w której zostanie uzgodnione, iż w momencie, kiedy wpływy gotówki z mojego wydziału zrównoważą koszty, jakie ponieśliście lub zobowiązaliście się ponieść na reklamę, mój wydział i mój kurs nauki Reklamy i Sprzedaży staną się moje własne i będę mógł skorzystać z przywileju odłączenia tego wydziału od waszej szkoły i prowadzenia go pod własnym nazwiskiem.

Plan odpowiadał obu stronom i umowę podpisano. (Proszę pamiętać, że moim określonym celem było zapewnienie sobie możliwości korzystania z sumy $ 25 000, dla której nie miałem zabezpieczenia potrzebnego w banku.)

W czasie nieco krótszym niż jeden rok Business College wydał trochę ponad $ 25 000 na reklamę i sprzedaż mojego kursu, jak również na inne niespodziewane wydatki powstałe w trakcie pracy tego nowo utworzonego wydziału. Natomiast mój wydział zebrał i przekazał do kasy głównej opłaty za czesne w sumie równej wydatkom poniesionym przez College.

Po czym, tak jak zapisane było w naszej umowie, przejąłem wydział jako biznes już prosperujący i samowystarczalny. Prawdę powiedziawszy, ten nowo utworzony wydział posłużył nie tylko do przyciągnięcia studentów do pozostałych wydziałów College’u, ale także czesne zebrane od studentów tylko i wyłącznie tego nowego wydziału przed upływem roku od jego otwarcia, było wystarczające, aby wydział zaczął funkcjonować samodzielnie i niezależnie od reszty College’u.

Rozumiecie teraz, że chociaż College nie pożyczył mi ani grosza w żywej gotówce, to jednak dostarczył mi kredytu, który posłużył dokładnie w tym samym celu.

Powiedziałem, że mój plan oparty był na równości: że przewidywał zysk dla wszystkich zainteresowanych stron. Zyskiem przypisanym na moje konto było użycie $ 25 000, co zaowocowało utworzeniem dobrze prosperującego biznesu w przeciągu niecałego roku. Zyskiem, jaki spłynął na konto College’u, była dostateczna ilość studentów na ich podstawowych kursach biznesowych i handlowych, dzięki pieniądzom wydanym na reklamę mojego wydziału, bo przecież całość akcji reklamowej prowadzona była pod nazwą College’u.

Dzisiaj ta szkoła biznesu jest jedną z najbardziej znanych szkół tego rodzaju i jest namacalnym dowodem efektów, jakie przynosi zjednoczony wysiłek.

Zdarzenie to opisano nie tylko dlatego, że pokazuje wartość inicjatywy i przywództwa, ale dlatego, że prowadzi do tematu, omawianego w kolejnej części tego Kursu Praw Sukcesu, którym jest WYOBRAŹNIA.

Ogólnie jest wiele planów, których wcielenie w życie spowoduje osiągnięcie upragnionego celu. Często zdarza się, iż wykorzystanie metod oczywistych i naturalnych nie jest najlepsze. W opisanym przypadku oczywistą metodą postępowania byłoby pożyczenie pieniędzy z banku. Rozumiecie jednak, że taka metoda była w tym przypadku niepraktyczna, ponieważ nie było możliwości zapewnienia poręczenia dla banku.

Pewien wielki filozof powiedział kiedyś: „inicjatywa to uniwersalny klucz, który otwiera drzwi dla sposobności”.

Nie pamiętam, jak ten filozof się nazywał, ale wiem, że był wielki, bo w powyższym stwierdzeniu tkwi wielka mądrość.


Fragment książki Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu, tom V i VI”

Zaciekawił Cię ten fragment? Pobierz więcej za darmo
DARMOWY FRAGMENT

Artykuły, rozwój osobisty i osiąganie celów

Rozwiązanie każdego problemu w pięciu krokach

23 lipca 2015

Ludzie miewają w życiu problemy. Są osoby, które codziennie mają jakiś problem. Być może nie potrafią żyć w inny sposób. Ale niezależnie od tego, jaka jest przyczyna, wszystkie problemy łączy jedno. Jeżeli jest problem, istnieje rozwiązanie. Problem nie istnieje bez rozwiązania. Żyjemy w świecie pełnym naturalnych przeciwieństw, które uzupełniają się nawzajem, jednocześnie wzbogacając otoczenie. Problem i rozwiązanie to taka para jak ciepło i zimno.

Niezależnie od tego, czy masz problemy finansowe, zdrowotne czy uczuciowe, możesz je rozwiązać. A nawet powinieneś. Dzięki temu poczujesz się lepiej i inni ludzie też. Zauważ, że każdy, kto zarabia jakiekolwiek pieniądze, swoją pracą rozwiązuje jakiś ludzki problem.

Oglądałeś film Piraci z Karaibów? Główny bohater, Jack Sparrow, trafnie ujął tę tematykę w słowach: „Problem to nie problem. Problemem może być twoje podejście do problemu”.

Continue Reading…

rozwój osobisty i osiąganie celów

Zrób w wakacje TĘ JEDNĄ rzecz

22 lipca 2015

Wakacje to dobry czas. Z kilku powodów. Ale równie dobrze mogą stać się twoim najgorszym koszmarem. Opowiem ci dlaczego. Opowiem ci, co odkryłem, jaką decyzję podjąłem i jak ty też możesz to zrobić. Dla swojego dobra.

Kiedyś czytałem historię o „złodzieju marzeń”. Był nim amerykański nauczyciel, który polecił swoim uczniom napisanie wypracowania na temat, kim chcieliby być i co chcieliby robić w przyszłości. Jeden z uczniów, który pochodził z rodziny wędrownej, napisał w swojej pracy, że chciałby stać się właścicielem rancza. Za swoje szczere wypracowanie otrzymał… jedynkę, a nauczyciel wyjaśnił, że zmieni mu ocenę tylko wtedy, jeśli obierze sobie za cel bardziej realne marzenie. Chłopiec miał ciężki orzech do zgryzienia. Po tygodniu oddał nauczycielowi niezmienioną pracę z notką:

„Pan może nie zmienić jedynki, a ja nie zmienię swojego marzenia.”

Mimo to ten zuchwały chłopak jakoś ukończył szkołę, założył rodzinę itd. Kilkanaście lat później miał swoje ranczo i to ze wszystkimi szczegółami, które opisał w tamtym wypracowaniu, a nauczycielowi było łyso. Po latach przyznał, że przez swoje podejście, prawdopodobnie okradł tysiące dzieci ze swoich marzeń…

Wszystko zaczyna się od decyzji. Ja też ją podjąłem. Dlatego dzisiaj czytasz ten wpis. A w zasadzie powinienem powiedzieć „od dzisiaj”.

Wakacje to dobry czas na jedną rzecz. Jednak zanim ci o tym opowiem chcę, żebyś miał w pamięci jeszcze jedną rzecz.

Wielkie marzenia i śmiałe plany krytykują wyłącznie mali ludzie. Tacy ludzie mają klapki na oczach i zawsze chętnie powiedzą Ci, dlaczego coś może nie wyjść, dlaczego nie powinieneś robić tego i tego, dlaczego to czy tamto Ci się nie uda. itd.

Tacy ludzie siedzą nisko i zbierają tylko to, co od czasu do czasu spadnie im z góry.

Kiedyś George Bernard Shaw – noblista, pisarz i filozof, powiedział o tym tak:

„Człowiek rozsądny dostosowuje się do świata, a człowiek nierozsądny z uporem próbuje dostosować świat do siebie. Dlatego wszelki postęp zależy od ludzi nierozsądnych.”

Także odważ się być czasem w nierozsądny 😉

Nie bój się krytyki, nie bój się tego, że ktoś może Cię wyśmiać, nie bój się tego, że coś może Ci nie wyjść. Po prostu odważ się i zrób to! Zrób to teraz i nie czekaj z tym do osiemdziesiątki. Czas i tak minie. „Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.” Po prostu zrób tak, żebyś mógł te swoje marzenia realizować. Bo można życie przeżyć i przeżyć. I to będą dwa różne życia. Wiesz o co mi chodzi, prawda?

Les Brown – wspaniały człowiek, genialny mówca motywacyjny – powiedział bardzo mądrą rzecz, a mianowicie:

Ludzie przegrywają w życiu nie dlatego, że mierzą wysoko i nie trafiają,

lecz dlatego że mierzą nisko i… trafiają.

Bo jeśli Twoim celem jest pensja w wysokości 5000 zł, to… zdobędziesz etat z pensją 5000 zł i… nic ponadto! Na tym poziomie się utkniesz.

Właśnie dlatego tak ważne jest to, abyś miał odpowiednio duże marzenia. Nawet takie, które będą większe od Ciebie samego. Bo jest taka stara prawda, że nasze życie jest jak dom wysyłkowy.

I dostajesz dokładnie to, co zamówiłeś. Zamawiaj małe marzenia, a Twoje życie będzie toczyć na tym samym poziomie, po prostu siłą rozpędu.

Zamawiaj Wielkie Marzenia, a zapewnisz sobie spełnienie.

A więc co zamówisz dla siebie dzisiaj?

Pamiętaj, że sukces to Twoja decyzja, a życie jest zbyt krótkie, żeby być miernym.

Ale prawda jest taka że tu nie chodzi o pieniądze sensu stricto. Pieniądze tak naprawdę wartości same w sobie nie mają. Czy to będzie banknot, moneta, czy impuls na koncie. To tak naprawdę nie ma to żadnej wartości. Dopóki… nie zamienisz tych impulsów w coś, co taką wartość ma. Dlatego mam dla Ciebie zadanie. Wakacje to czas, gdy czujemy się nieco luźniej. Dlatego warto to zrobić właśnie teraz. Być może postanowisz coś, o co normalnie być się nawet nie podejrzewał.

Kiedyś na szkoleniu zainspirowała mnie historia takiego mężczyzny. John Goddard miał na imię. Być może już o nim słyszałeś, nawet film powstał na podstawie jego historii, bodajże nazywał się „Choć goni nas czas”.

Jeśli nie słyszałeś, to w wielki skrócie. John Goddard miał 15 lat i jak każdy nastolatek często wkurzał się na swoich rodziców. Jednak zwłaszcza jedna rzecz drażniła go w dorosłych, czyli ich stałe narzekanie w stylu: Gdybym tylko zrobił to czy tamto, gdy byłem młodszy…

John był na tyle dorosły, że postanowił coś zrobić, żeby nie skończyć tak, jak Ci dorośli, co to tak narzekali, oraz był na tyle młody, że potrafił marzyć i stawiać sobie ambitne (wg dorosłych nierealistyczne) cele.

Pewnego dnia wyjął kartkę i napisał na niej: Lista mojego życia. A następnie rozpoczął spisywanie swoich 127 życiowych celów. Poczynając od zostania skautem, pilotowania samolotu, przez napisanie książki, odwiedzenia wszystkich krajów świata, aż po wspinaczkę na Mount Everest, czy zdobycie obu biegunów i wiele, wiele innych.

Życie tego gościa z całą pewnością było fascynujące i dawało mu ogromną satysfakcję. Wypełnił je realizacją zadań, które go prawdziwe pasjonowały. Można powiedzieć, że był jednym z niewielu ludzi, którzy nie zmarnowali swojej szansy, tylko wykorzystał ją do maksimum. Zrealizował prawie wszystkie swoje 127 celów, które zapisał na żółtej kartce przeszło 74 lata temu. Zmarł 17 maja 2013 roku, w wieku 88 lat. Z całą pewnością był szczęśliwym człowiekiem.

I ja po tym szkoleniu, na którym usłyszałem tą historię, też zrobiłem swoją Bucket list, czyli Listę życia, Listę marzeń i mam już na niej chyba z setkę moich marzeń.

Napisz dziś wieczorem swoją Bucket List, czyli listę marzeń Twojego życia.

Po prostu pisz wszystko to, co przyjdzie Ci do głowy. Najlepiej od razu. Bo wtedy będą to marzenia, które płyną tak głęboko z serca i dowiesz się czego tak naprawdę chcesz, a o czym wstydzisz się powiedzieć głośno.

Nie zastanawiaj się czy możesz to zrobić, czy nie. Jeśli chodzi o kwestie finansowe, to już o to zadbamy. Spokojnie.

Także mogą to być bardzo drobne marzenia jak np. piknik za miastem, czy wycieczka do Disneylandu, bądź bardziej wymagające jak np. wspinaczka na Mount Everest, czy założenie międzynarodowego biznesu.

Także jeśli czujesz, że tego pragniesz, to napisz to właśnie teraz, tzn. zaraz jak skończysz czytać ten wpis.

Weź kartkę i pisz. Nie ograniczaj się. Jeśli braknie Ci miejsca, to świetnie. O to chodziło! Życzę Ci powodzenia. Gdy będziemy mieć te fundamenty, gdy będziesz miał swoje „dlaczego” nad tym wszystkim, co będziemy robić później, to wszystko będzie szło gładko.

Pozdrawiam Cię serdecznie,
Daniel Wilczek.

Artykuły, rozwój osobisty i osiąganie celów

Pewność siebie

16 lipca 2015

Możesz to zrobić, jeśli uwierzysz, że możesz!

Zanim przejdziemy do podstawowych zasad, na których ta część jest oparta, z korzyścią dla was będzie pamiętać, iż zawarta jest tu wiedza praktyczna – że podaje wam rezultaty ponad dwudziestu pięciu lat badań i że ma aprobatę wiodących światowych naukowców, którzy przetestowali każdą zasadę tutaj omawianą.

Sceptycyzm jest śmiertelnym wrogiem postępu i samorozwoju. Jeśli myślicie, że tę książkę napisał jakiś długowłosy teoretyk, który nigdy nie widział w praktyce zasad, na których oparł tę część, to możecie od razu przestać czytać i odłożyć tę książkę na bok.

Na pewno nie jest to czas na sceptycyzm, ponieważ w naszej epoce widzieliśmy odkrycie i ujarzmienie większej ilości praw natury, niż odkryto w całej poprzedniej historii rodzaju ludzkiego.

Trzy dziesięciolecia zajęło nam opanowanie powietrza; zbadaliśmy oceany; zlikwidowaliśmy odległości na ziemi; ujarzmiliśmy błyskawice i kazaliśmy im napędzać turbiny przemysłu; kazaliśmy wielu źdźbłom rosnąć w miejscu, gdzie kiedyś rosły zaledwie pojedyncze pędy; mamy natychmiastową komunikację między krajami świata. Naprawdę jest to wiek oświecenia i rozwoju, chociaż jak dotąd zaledwie liznęliśmy lekko samą powierzchnię wiedzy.

Jednakże kiedy otworzymy bramę wiodącą do sekretnej potęgi zmagazynowanej w nas samych, otworzy nam ona drogę do wiedzy, przy której wszystkie poprzednie odkrycia zbledną i odejdą w zapomnienie.

Myśl jest najbardziej zorganizowaną formą energii znaną człowiekowi. A ponieważ mamy wiek eksperymentów i poszukiwań, z pewnością przyniesie nam on lepsze zrozumienie tej wielkiej spoczywającej w nas siły, jaką jest myśl. Odkryliśmy już wystarczająco wiele faktów o ludzkim umyśle, aby wiedzieć, że z pomocą zasady Autosugestii człowiek jest w stanie odrzucić nagromadzone skutki tysiąca pokoleń strachu.

Odkryliśmy też fakt, że strach jest głównym powodem biedy, porażki i nieszczęścia, które przyjmują tysiące różnych form. Odkryliśmy także, iż człowiek, który opanuje strach, może maszerować do sukcesu i osiągać go praktycznie w każdej dziedzinie, mimo starań pognębienia go przez innych.

Rozwijanie pewności siebie należy zacząć od wyeliminowania demona zwanego strachem, który siedzi nam na ramieniu i szepcze do ucha: „Nie możesz tego zrobić – boisz się spróbować – boisz się opinii publicznej – boisz się odnieść porażkę – boisz się, że nie potrafisz.”

Demon strachu dociera bardzo blisko. Nauka wynalazła śmiertelną broń, którą można go skłonić do ucieczki, a niniejsza lekcja na temat wiary w siebie podaje wam tę broń do walki z najstarszym na świecie wrogiem postępu – strachem.

Sześć podstawowych lęków ludzkości

Każdy pada ofiarą dziedziczenia wpływów sześciu podstawowych lęków. Pod każdym z tych sześciu można dopisać jeszcze pomniejsze lęki. Podaję tutaj te sześć podstawowych lęków, wraz z opisem źródeł, z jakich prawdopodobnie wyrastają. Są to:

1. Lęk przed Biedą
2. Lęk przed Starością
3. Lęk przed Krytyką
4. Lęk przed Utratą Czyjejś Miłości
5. Lęk przed Chorobą
6. Lęk przed Śmiercią

Przeczytaj uważnie tę listę. Potem spisz swoje własne lęki i sprawdź, pod którym z tych sześciu tytułów możesz je zaklasyfikować.

Każda istota ludzka, która osiągnęła wiek rozumienia rzeczy i spraw, jest w pewnym stopniu skrępowana jednym lub kilkoma z tych podstawowych lęków. Jako pierwszy krok w stronę eliminacji tych sześciu gatunków zła przyjrzyjmy się źródłom, z których je odziedziczyliśmy.

Dziedziczenie fizyczne i społeczne

Wszystko, co człowiek sobą reprezentuje zarówno fizycznie, jak i umysłowo, uzyskał poprzez dwie formy dziedziczenia. Jedna z nich znana jest jako dziedziczenie fizyczne, druga natomiast jest dziedziczeniem społecznym.

Dzięki prawom dziedziczenia fizycznego człowiek rozwinął się powoli z ameby (jednokomórkowej formy zwierzęcej), poprzez stadia rozwojowe odpowiadające wszystkim znanym zwierzętom na świecie, łącznie z tymi, o których wiadomo, że istniały, chociaż teraz są gatunkiem wymarłym.

Każde pokolenie, przez które przeszedł człowiek w swoim rozwoju, dodało do jego natury niektóre cechy charakteru, zwyczajów i wyglądu fizycznego tegoż pokolenia. Stąd fizyczne dziedzictwo człowieka jest heterogenicznym zbiorem wielu zwyczajów i form fizycznych.

Nie ma najmniejszej wątpliwości, że chociaż te sześć podstawowych lęków człowieka nie mogło zostać przekazanych fizyczną drogą dziedziczenia (są to przecież stany umysłu, nieprzekazywalne drogą fizyczną), oczywiste jest, że drogą fizycznego dziedziczenia zapewniliśmy sobie bardzo wygodne miejsce na składowanie tych sześciu lęków.

Na przykład ogólnie wiadomo, że cały proces ewolucji fizycznej oparty jest na śmierci, zniszczeniu, okrucieństwie i bólu; że w swojej wspinaczce ku niebu elementy gleby ziemskiej znajdują transport w górę poprzez śmierć jednej formy życia, ażeby inna, wyższa forma mogła przetrwać. Cała roślinność żyje dlatego, że „zjada” elementy gleby i elementy powietrza. Wszystkie formy zwierzęce żyją, „zjadając” inne, słabsze formy, zwierzęce lub roślinne.

Komórki wszelkich form roślinnych mają w sobie bardzo wysoki stopień inteligencji. Podobnie komórki wszelkich form zwierzęcych mają w sobie bardzo wysoki stopień inteligencji.

Niewątpliwie komórki zwierzęce ryb nauczyły się gorzkimi doświadczeniami, że grupa komórek zwierzęcych znana jako ptak – rybołów to coś, czego należy się szczególnie wystrzegać.

Ponieważ wiele gatunków zwierząt (a także większość ludzi) żyje, zjadając mniejsze i słabsze formy zwierzęce, „pamięć komórkowa” tych zwierząt wchodzi do wnętrza i staje się częścią człowieka. Przynosi ona ze sobą STRACH wypływający z zapamiętanego traumatycznego doświadczenia bycia zjedzonym żywcem.

Może ta teoria wydaje się za daleko posunięta. Może rzeczywiście nie jest prawdziwa. Za to na pewno jest teorią logiczną, jeśli już niczym więcej. Autor nie upiera się przy niej szczególnie ani nie twierdzi, że z niej właśnie wypływa te sześć podstawowych lęków. Jest inne, dużo lepsze wyjaśnienie źródła tych lęków, które zaraz zbadamy. Zacznijmy od opisu dziedzictwa społecznego.

Zdecydowanie najważniejsza część tego, z czego składa się człowiek, gromadzi się w nim poprzez prawo dziedziczenia społecznego. Termin ten oznacza metody, jakimi jedno pokolenie wpaja w umysły pokolenia będącego bezpośrednio pod jego kontrolą przesądy, wierzenia, legendy i idee, które oni z kolei odziedziczyli od poprzedzającego ich pokolenia.

Termin „dziedzictwo społeczne” powinien być rozumiany jako wszelkie źródła, z których dana osoba zdobywa wiedzę; takie jak szkoły (religijne czy świeckie), czytanie, rozmowy na żywo, zasłyszane opowieści oraz wszelkie rodzaje inspiracji myślowej pochodzące z „osobistych doświadczeń” danego osobnika.

Dzięki działaniu prawa dziedziczenia społecznego każdy, kto ma kontrolę nad umysłem dziecka, może intensywną nauką zaszczepić w jego umyśle każdą ideę, prawdziwą lub fałszywą, w taki sposób, że dziecko przyjmie ją za prawdę. I stanie się ona taką samą częścią osobowości tego dziecka jak każda inna komórka czy organ fizycznej struktury jego ciała. Idea ta będzie także równie oporna na zmiany.

Właśnie dzięki prawu dziedziczenia społecznego fanatyk jakiejś religii wpaja w umysł dziecka dogmaty, prawdy wiary i obrządki religijne zbyt liczne, aby je spamiętać. Wpaja te idee w młode umysły tak długo, aż zaakceptują je i na zawsze zapieczętują w sobie jako część swojego niezmiennego credo.

Umysł dziecka, które nie osiągnęło jeszcze wieku rozumienia spraw, podczas okresu średnio, powiedzmy, dwóch pierwszych lat życia, jest plastyczny, otwarty, czysty i wolny. Każda idea zasiana w takim umyśle przez kogoś, komu dziecko ufa, zakorzenia się i rośnie w taki sposób, że nigdy już nie będzie można jej wykorzenić ani wymazać.

Obojętne, jak bardzo ta idea byłaby przeciwna wszelkiej logice czy rozsądkowi. Wielu fanatyków religijnych twierdzi, że potrafią tak głęboko zaszczepić dogmaty swojej religii w umyśle dziecka, że nigdy nie będzie tam miejsca dla żadnej innej religii w całości ani dla żadnej jej części. Te twierdzenia nie są bardzo przesadzone.

Po takim wytłumaczeniu sposobu, w jaki działa dziedziczenie społeczne, uczeń jest gotowy zbadać źródła, z których człowiek dziedziczy te sześć podstawowych lęków. Ponadto każdy uczeń (oprócz tych, którzy jeszcze nie dorośli do tego, aby badać prawdy zahaczające o ich własne ulubione przesądy) może sprawdzić słuszność zasady dziedziczenia społecznego, nie wychodząc poza własne doświadczenia.

Na szczęście praktycznie cały materiał dowodowy zawarty w tej lekcji jest takiego rodzaju, że każdy, kto rzeczywiście poszukuje prawdy, może się sam upewnić, czy dowody te są wiarygodne, czy nie.

Odłóżcie chociaż na chwilę swoje uprzedzenia i z góry przyjęte sądy (przecież zawsze możecie do nich wrócić i znowu się w nich zagłębić) na czas, kiedy będziemy studiować pochodzenie i naturę tych Sześciu Najgorszych Wrogów człowieka, czyli sześciu podstawowych lęków.

 


Fragment książki Napoleona Hilla „Prawa Sukcesu, tom III i IV”

Zaciekawił Cię ten fragment? Pobierz więcej za darmo
DARMOWY FRAGMENT

Artykuły, e-biznes i sprzedaż

Strategia 209. Obsługa reklamacji

1 lipca 2015

W większości przypadków reklamacje spowodowane są niezadowoleniem, związanym z niezaspokojeniem oczekiwań.

Klient, który został poważnie potraktowany, a jego reklamacja została sprawnie rozpatrzona zyskuje poczucie bezpieczeństwa, a jego opinia o firmie jest pozytywna, pomimo napotkanych trudności. Następuje wzrost zadowolenia, sprzyjający budowaniu pozytywnych relacji.

Continue Reading…

Artykuły, e-biznes i sprzedaż

Strategia 163. Spamer to Twój potencjalny klient

29 czerwca 2015

Większość z nas każdego dnia dostaje co najmniej kilka maili z reklamami. To spam – irytujące wiadomości, których nie czytasz i które kasujesz.

Od dzisiaj zanim skasujesz wiadomość, zastosuj pewien chwyt marketingowy, dzięki któremu to Ty możesz sprzedać swoją usługę lub produkt! Wykorzystaj to, że osoba, która wysłała do Ciebie wiadomość, oczekuje na Twoją odpowiedź.

Continue Reading…

Artykuły, e-biznes i sprzedaż

Strategia 247. Współpraca strategiczna z inną firmą

24 czerwca 2015

To skuteczna strategia, dzięki której dotrzesz do nowych klientów bez generowania kosztów.

Zacznijmy od przykładu

Firma zajmująca się kolportażem ulotek podjęła współpracę z drukarnią dzięki, której będzie mogła zaproponować swoim klientom również wydruk. Drukarnia, oprócz usług drukarskich będzie mogła dodatkowo oferować swoim klientom usługę kolportażu.

Continue Reading…

Artykuły, e-biznes i sprzedaż

Strategia 16. Google Analytics

22 czerwca 2015

Google Analytics

Systemy zarządzania treścią oraz techniki informatyczne umożliwiają zbieranie informacji o odwiedzających stronę WWW, ich interpretację oraz dostosowanie serwisu do potrzeb klientów.

Najbardziej rozbudowanym, bezpłatnym i najczęściej wykorzystywanym narzędziem analizy witryny jest jest Google Analytics. Łatwe w użyciu funkcje umożliwiają przeglądanie i analizowanie danych na temat ruchu w witrynie.

Continue Reading…