„Sukces nie wybucha od przypadkowej iskry. Musisz się sam zapalić”. Reggie Leach
„Sukces” jest magicznym słowem. Dla każdego ma ono trochę inne znaczenie. W czasie wykładów Prawa sukcesu często zadaję pytanie: „Co to jest sukces?”. Padają dziesiątki różnych definicji, takich jak: niezależność, powodzenie, stabilizacja życiowa, kariera, pieniądze, sława, szacunek i uznanie, autorytet społeczny, szczęście rodzinne, dobrze wychowane dzieci, zdrowie, pewność siebie, odwaga, umiejętność rozwiązywania problemów, optymizm, dobry sen i dobre jedzenie.
Pozycje na tej liście to pragnienia, do których ludzie chcieliby dojść w życiu. Jest to właściwie lista celów, których osiągnięcie stanowi sukces. Kto nam broni osiągać te cele? Czyje to cele?
„Planowanie budżetu własnych pieniędzy wymaga wysokiej finansowej inteligencji. Nie zwracamy na to uwagi, często nie mając czasu lub po prostu z lenistwa, a jednak zaplanowanie własnego budżetu może przyczynić się do krytycznej oceny własnej sytuacji finansowej, a także do ograniczenia bezsensownych czasem wydatków i utraty pieniędzy. Przy ustalaniu budżetu niezbędna jest dyscyplina oraz uczciwość wobec siebie i bliskich (nie ma sensu, że ustalisz budżet, a później będziesz oszukiwał sam siebie i swoich bliskich).
Większość ludzi ustala swój budżet na sposób ludzi biednych, a nie bogatych. Zarabiają dużo pieniędzy, ale popełniają błąd, nie kontrolując swoich wydatków i wydając również bardzo dużo (o ile nie więcej) — tylko dlatego, że źle ustalają lub nie ustalają i wcale nie planują swojego budżetu. Na przykład ktoś, kto zarabia 70 000 i wydaje 70 000 rocznie ma niższe finansowe IQ, jeśli chodzi o budżetowanie, niż ktoś, kto zarabia 30 000 rocznie i jest w stanie żyć nieźle za 25 000 rocznie, a 5000 inwestować.
Umiejętność utrzymania niezłego poziomu życia i jednoczesnego inwestowania, nieważne jakiej sumy pieniędzy, wymaga wysokiego poziomu finansowej inteligencji. Ustalanie nadwyżki finansowej to coś, czym powinieneś się kierować planując swój budżet. R. Kiyosaki
ZAPAMIĘTAJ !
Nauka — w jaki sposób planować własny budżet, tak aby zostawała nadwyżka budżetowa — jest kluczem do osiągnięcia bogactwa.
Budżet to plan
Jedna z definicji słowa „budżet” mówi, że jest to „plan koordynujący zasoby i wydatki”. Budżet więc to plan i trzymając się go, masz okazję osiągnąć sukces. Większość ludzi nie przykłada większej wagi do własnego budżetu, używa go jako planu stania się biednym i klasą średnią, zamiast planować bycie bogatym. Również znaczna większość ludzi prowadzi swoje życie w deficycie budżetowym raczej niż w nadwyżce budżetowej.
Deficyt budżetowy
Deficyt budżetowy występuje wtedy, gdy wydatki w budżecie danej instytucji, rządu czy też indywidualnej osoby są wyższe niż jej dochody (patrz Wikipedia). Z deficytem budżetowym mamy do czynienia wtedy, gdy wydajemy więcej, niż zarobimy. Znaczna większość państw, firm czy ludzi ma do czynienia właśnie z deficytem budżetowym, ponieważ o wiele łatwiej jest wydawać pieniądze, niż je zarabiać. Wtedy — w obliczu przerażającego deficytu budżetowego — większość ludzi woli obciąć swoje wydatki.
Zamiast obcinać swoje wydatki, zwiększaj własne dochody. To inteligentniejsze rozwiązanie — zwiększanie własnych zasobów finansowych przez zwiększanie dochodu. Dla wielu biznesów oraz ludzi zwiększanie przychodu jest trudne. Dla biznesów, które nie potrafią sprzedawać, łatwiej jest obcinać koszty, zwiększać dług (pasywa) lub sprzedawać aktywa. Jednakże obcinanie kosztów, zwiększanie długu oraz sprzedawanie aktywów z reguły powoduje jeszcze większe pogorszenie sytuacji. Dlatego właśnie trzeba nauczyć się sprzedawać. Jeśli ktoś potrafi sprzedawać, to potrafi jednocześnie zwiększać swoje przychody.
Zwiększanie przychodów jest lepszym sposobem rozwiązania problemu deficytu budżetowego niż zmniejszanie kosztów. Oczywiście, jeśli mamy do czynienia z jakimiś niepotrzebnymi (bezmyślnymi i lekkomyślnymi) kosztami, jak np. wystawne i sute przyjęcia oraz bezproduktywne i zbędne długi, np. firmowy samolot — to dobrze jest rozwiązać te finansowo niepotrzebne i bezsensowne problemy, jeszcze zanim będziemy próbować zwiększyć sprzedaż.
Ludzie z kwadrantu P (pracownicy) nie mają żadnej kontroli nad następującymi czterema najważniejszymi kosztami:
• podatkami, • składką na opiekę socjalną, • składką emerytalną, • ratami kredytu hipotecznego i innych kredytów.
Źródłem pojawiania się deficytu budżetowego u większości ludzi są:
• brak finansowej edukacji, który powoduje nieumiejętne kontrolowanie (lub całkowity brak kontroli) własnych finansów i budżetu domowego; • niewłaściwe nawyki związane z wydawaniem pieniędzy; • biurokraci rządowi zabierający ludziom pieniądze akonto podatków oraz opieki socjalnej; • bankowcy zabierający ludziom pieniądze akonto składek emerytalnych oraz spłat kredytu hipotecznego (i innych kredytów).
To powoduje u wielu ludzi pojawienie się deficytu budżetowego. Inteligentna finansowo osoba posiada kontrolę nad tymi kosztami”.
Czy czasem jesteśmy tak pewni i przyzwyczajeni do czegoś, że nie bierzemy pod uwagę sytuacji i oczekiwań innych? Oto fragment NLP wg Dantego:
„Po przerwie, kiedy nasze urządzenie pływające znalazło się na szerszych wodach, pan naddyrektor oddał nam głos. Na wstępie przedstawiłem koncepcję konserwatyzmu poznawczego, która tłumaczy, że nie reagujemy na fakty, lecz na swoje wyobrażenie o nich. Podałem też dla uzasadnienia kilka przykładów z praktyki różnych przedsiębiorstw oraz z życia prywatnego.
Gdy podejmujemy się jakiegoś wyzwania, zawsze chcemy wrócić z tarczą, bo na tarczy – źle, nie wypada, wstyd, strata… Co ma do powiedzenia na ten temat wódz armii Cesarza?
Pół nocy dzielnie czytałeś książki z tablicy ogłoszeń Elrysa. Zasnąłeś koło czwartej. Niespełna godzinę później zjawił się u ciebie Wódz.
— Pobudka! — zakrzyknął radosnym głosem. Rozejrzał się po twoim namiocie i mlasnął zadowolony. — Widzę, że nie marnujesz czasu! Tak trzymać!
Jedną z ciekawszych rzeczy, jeśli chodzi o przebywanie z innymi i komunikowanie się, jest to, jak na siebie wpływamy. Jak informacja lub jej brak może doprowadzić do nieprzewidzianych rezultatów?
Oto zabawna historia o współczynniku Pikusa – może sami go doświadczyliście?:) – i jego analiza pochodząca z NLP według Dantego:
Czy bycie szczerym zawsze oznacza mówienie tego, co się myśli? Przeczytajcie magiczną opowieść. Może nie wszystko jest oczywiste?
„26 czerwca przed kilkoma tysiącami lat…
Słońce powoli chyliło się ku zachodniemu horyzontowi, wielobarwnie rozświetlając pół nieboskłonu. Żar nieco zelżał, a ludzie zaczynali się ożywiać. Władcę wniesiono w lektyce na zacieniony o tej porze taras, by wyciągnął dłonie w kierunku zachodzącego słońca. Rozbrzmiały uroczyste dźwięki trąb, oznajmiające pożegnalne uniesienie dłoni władcy.
„[…] Zapewne słyszałeś o ludziach, którzy są niezależni finansowo. Możliwe też, że czytałeś już coś na ten temat w prasie. A nawet może znasz kogoś, kto ma pieniądze i jest niezależny?
Ale czy każdy, kto ma pieniądze, jest niezależny finansowo? Czy ten, kto demonstracyjnie wydaje, rzeczywiście jest niezależny? Wydawać by się mogło, że tak…
Co możemy zrobić, aby brać pod uwagę więcej sygnałów z otoczenia niż do tej pory?
Przeczytajcie, co na ten temat mówi Piotr Surdel, autor naszej najnowszej książki pt. Myśl jak człowiek biznesu, z której pochodzi poniższy tekst:
„Przeważnie widzimy tylko jedną wersję naszego otoczenia. Sytuacja ta powoduje, iż napakowani przekonaniami, stereotypami i konwenansami przegapiamy znaczną część tego, co się wokół nas dzieje.
Jaki wpływ ma nasza przeszłość na naszą teraźniejszość? W rozmowie z narzeczonym o podejściu do pracy mówię: „Chyba kiedyś ktoś na Tobie wywierał wielką presję”. I miałam rację 🙂
Sławomir Luter, trener biznesu i rozwoju osobistego, pisze tak:
„Patrzę na siebie dzisiaj. Patrzę w lustro, gdy się golę. Co widzę? Continue Reading…
W ciągu jednego dnia chciałabym: iść do kina, spotkać się z bratem, zagrać w siatkówkę i pracować efektywnie. Przeczytałam mnóstwo książek o zarządzaniu czasem, wiem o zasadzie Pareto i o planowaniu zadań.
I co mi to dało?
Ciągle chciałabym: iść do kina, spotkać się z bratem… 😉
Dzisiaj kolejne wrażenia z treningu Potrójny Efekt: m.in. z ćwiczeń dotyczących tego, jak lepiej zrozumieć czytany tekst i jak poszerzyć pole widzenia. A także: dlaczego odpływanie myślami podczas czytania to nie najlepszy sposób na osiąganie efektów 🙂 Jeśli nie wiesz, czym jest Potrójny Efekt, wejdź na tę stronę >>
Mamy dla Was eksperyment, zaczerpnięty z książki Piotra Surdela: „Myśl jak człowiek biznesu”, która już w najbliższy wtorek ma u nas premierę:
„Weź czystą kartkę papieru, przeczytaj poniższy akapit i wynotuj wszystkie możliwości zarobkowe, z których może skorzystać tytułowy Włodek, nawet te mocno odjechane.
Włodek
Włodek mieszka w jednym z blokowisk pośrodku dużej, miejskiej aglomeracji. Jego dzień wygląda dosyć zwyczajnie. Wstaje o 6:00 rano i wyprowadza psa, Włodek po prostu kocha te czworonogi. Potem robi poranne zakupy śniadaniowe, które konsumuje wraz z małżonką. Po śniadaniu i krótkiej konwersacji Włodek ubiera się, wychodzi z bloku, wsiada do auta i jedzie do biura, w którym pracuje.
Czy Potrójny Efekt działa w praktyce? Jakie są wrażenia z „przerabiania” tego treningu? Postanowiłem osobiście to sprawdzić, na własnej skórze przechodząc ten trening, notując wszelkie uwagi i spostrzeżenia. Nie wiem, jakie będą efekty. Trochę się tego obawiam, bo co jeśli efekt nie będzie „potrójny”? Mam jednak zamiar w 100% uczciwie i szczerze „przerobić” całość i relacjonować wszystko na bieżąco na blogu. Zapraszam do lektury wrażeń i moich przemyśleń. Jeśli nie wiesz, czym jest Potrójny Efekt, wejdź na tę stronę >>
Czasem wydaje się, że tylko korzystanie z najnowszych metod i badań przynosi najlepsze efekty. Zapomina się wtedy o doświadczeniu, sprawdzonych technikach i o tym, co sprawdzało się przez lata. Może warto do tego wrócić?
Claude Hopkins, człowiek legenda, opracował zasady, które można wykorzystać również we własnym biznesie.
Jakie strategie reklamy stosował guru, Claude Hopkins? Zobaczcie, co mówi o swoich działaniach, które przynosiły ogromne zyski.
Zorganizowaliśmy w naszej agencji „kolegium doradców”, któremu przewodniczyłem. Ogłosiliśmy, że każdy może tam przedstawić swoje problemy z reklamą, osobiście lub listownie, po czym bez zobowiązań otrzymać poradę od najlepszych ludzi w naszej agencji. Około szesnastu zdolnych „reklamiarzy” zasiadało przy jednym stole. Oferowali istniejącym lub przyszłym reklamodawcom zachęcającą okazję. Zgłosiły się do nas setki ludzi z wątpliwymi szansami, a my doradzaliśmy dziewiętnastu na dwudziestu, żeby nie pchali się w te projekty. Ci, którzy się wahali, to byli wielcy reklamodawcy, którzy mieli najwięcej do stracenia. Tak generalnie jest w tej dziedzinie. Naszym celem na tych spotkaniach było promowanie dobrej reklamy, ostrzeganie ludzi przed błędami oraz próba dostrzeżenia w całej tej masie sugestii jakichś klejnotów okazji reklamowych. W tym samym celu opublikowaliśmy liczne książki dostarczające porad opartych na naszych licznych doświadczeniach.
Wykorzystaj moc słów tak, by prowadziły cię do celu, ponieważ poprzez słowo wyrażasz swoją siłę twórczą swoich myśli. To, co czujesz, i to, kim naprawdę jesteś, przejawia się poprzez słowa. Słowo to nie tylko dźwięk czy zapisany symbol — to siła, którą komunikujesz, a w efekcie powodujesz wydarzenia w twoim życiu i w otaczającym cię świecie. Przejdźmy od myśli, o których przeczytałeś w pierwszym rozdziale, do słów, o których przeczytasz w ostatnim… Czyli powiedzmy sobie co nieco o sztuce retoryki.
Temat kondycji finansowej państwa, sytuacji gospodarczej oraz ich wpływu na położenie dłużnika pragniemy zaprezentować jako pierwszy i najważniejszy.
— Wyjście suchą nogą z kryzysu gospodarczego było największym sukcesem mojego życia — mówi Jacek Rostowski, Minister Finansów, w rozmowie z Anną Wojciechowską i Agatonem Kozińskim. — Nie tylko przeszliśmy go bez recesji, ale mamy przyspieszający wzrost gospodarczy. W przyszłym roku będzie jeszcze większy niż w tym, bezrobocie maleje, więc śpię spokojnie, choć nie oznacza to, że nie czujnie.
Niestety stanęliśmy przed zupełnie inną rzeczywistością. Pomimo że statystyki mówią o sukcesie Polski, a nasze zarobki powinny odzwierciedlać procentowy wzrost gospodarki, dotyczy to tylko niewielu jej rentownych gałęzi. Większość z nas musi codziennie stykać się z bolesnymi następstwami recesji.
Dla porównania, oprócz zapewnień o wzroście płac, średnie zadłużenie Polaków wzrosło w przeliczeniu na jedną osobę od połowy roku 2008 do połowy roku 2010 od 5860,00 zł do kwoty 11 395,00 zł. Ogólna tendencja spadkowa zarobków i wzrost bezrobocia przyczyniły się do popadnięcia w zadłużenie rzeszy Polaków.
Jaką znowu rzekę? Jakie pływanie? Ja nie umiem nawet pieskiem. To nic, zawsze możesz skorzystać z motorówki, żaglówki, kajaka, roweru wodnego, pięknego jachtu albo tratwy. Nie przesadzam. Próbuję ci tylko uzmysłowić, że jest wiele możliwości. Podobnie tu. Z pływaniem jest jak z życiem — każdy woli to robić w taki sposób, jaki mu najbardziej odpowiada. Zgodnie ze swoim charakterem, zainteresowaniami, poglądami, kompromisami, umiejętnościami i wysiłkiem dla niego najbardziej odpowiednim.
Jedni uwielbiają pływać kraulem. Tak jak mój mąż. On może godzinami bez wysiłku płynąć „krytym” kraulem, aż znika z horyzontu, wywołując na plaży nie lada panikę. Ale to były triathlonista. Ja i owszem, też jestem byłym sportowcem, ale niekoniecznie lubię ten styl. Stanowczo wolę nurkowanie z maską. Spokojnie, w cudownej ciszy, bezszelestnie poruszam się w wodzie, oglądając roślinność i rybki. Pod warunkiem że woda ma odpowiednią temperaturę. Moi znajomi: jedni wolą łodzie motorowe, inni kajaki, a moja najlepsza koleżanka przepada za żaglówkami. Czy coś w tym złego, że każdy z nich woli pływać na swój wymarzony sposób? Nie — przecież to wszystko jest dla ludzi.
Tak samo jest z życiem. Każdy z nas ma swoje upodobania i zainteresowania. Każdy z nas jest inny. Każdy z nas ma swoją mentalność. Jedni wolą żyć szybko, intensywnie, ze stałym dreszczykiem emocji. Inni preferują spokojne życie na łonie natury. Jedni mają swoją dżunglę w mieście. Kochają zgiełk, wrzawę, umieją korzystać z dobrodziejstw wielkiego miasta: kino, teatr, wystawy, rauty, przyjęcia, dyskoteki. Inni kochają, tak jak ja, prowincję, ze wszystkimi jej urokami i wadami. Czy coś w tym złego? Nie! Ale trzeba wiedzieć, czego się chce, gdzie jest nam dobrze, czego oczekujemy od życia. Gry w szachy czy ekstremalnych sportów? Tak samo jest z pracą! Musisz mieć jasno określony cel. Nie oznacza to wcale, że masz być zaraz rekinem biznesu, żeby czuć się spełniony czy dowartościowany. Może marzysz o tym, żeby zostać leśniczym, strażakiem, policjantem, pielęgniarzem, masażystą, trenerem, kucharzem, malarzem, pisarzem, reżyserem, księgowym itd.
Są na świecie i w Europie kraje, gdzie troska o jakość życia jest w centrum społecznego zainteresowania. Ekologiczny, a przy tym ekonomiczny i wyraźnie bezpieczniejszy sposób użytkowania samochodów znajduje szerokie rzesze zwolenników i to nie tylko wśród „niedzielnych kierowców”.
Paliwo i materiały eksploatacyjne
Na razie nie ma polskiej nazwy dla tej techniki użytkowania samochodów, choć próby są podejmowane. „Ekokierowca”, „ekojazda” to określenia nie w pełni oddające ideę tej filozofii jazdy, zwłaszcza gdy ma ona dotyczyć całych organizacji, a nie tylko pojedynczych kierowców.
Ecodriving narodził się około 10 lat temu w krajach o najwyższej kulturze jazdy w Europie, czyli w Skandynawii. Jest to taki sposób używania pojazdu, który ma jak najmniej szkodzić środowisku i kieszeni kierowcy. Jest też jak najmniej stresujący dla kierowcy oraz innych uczestników ruchu, a jednocześnie minimalizuje ryzyko wypadku. Ten styl jazdy może być praktykowany indywidualnie i wtedy jest wyrazem całkowicie świadomego wyboru pojedynczego kierowcy, ale może być narzucony kierowcom zawodowym, z różnym skutkiem rzecz jasna.
Jakie są założenia ecodrivingu?
Są łatwe do przyswojenia i zastosowania w życiu codziennym. Przede wszystkim filozofia ta zakłada zrównoważony sposób prowadzenia pojazdu. Można go przedstawić w punktach i w wielu miejscach będą się pokrywały z pozostałymi zaleceniami, o których przeczytałeś lub przeczytasz w tej książeczce.
„Mądra kobieta — to ta, w towarzystwie której można zachowywać się tak głupio, jak się tylko chce.”
Paul Valéry
Wraz z upływem czasu etykieta się zmienia, ale nie traci swojego znaczenia. Do czego potrzebna jest ona współczesnej kobiecie?
Odpowiem pytaniem na pytanie: a jak chcesz, żeby cię traktowały otaczające osoby? Jeżeli pragniesz, aby odnoszono się do ciebie jak do prawdziwej damy, musisz zachowywać się jak „lady”. Właśnie o tym będziemy tu mówić.
Etykieta była opracowywana przez wiele lat. Dlatego zawarta jest w niej cała mądrość dotycząca zasad zachowania się kobiety. Precyzyjniej rzecz ujmując, podstawowe zasady etykiety uczą zachowania wyróżniającego prawdziwą kobietę. Dziewczyna lub kobieta, która nauczyła się etykiety, ma przewagę nad inną, gdyż wzbudza w mężczyznach pragnienie bycia z nią. Bez znajomości etykiety niemożliwa jest skuteczna komunikacja. Jeśli chcesz, żeby rozmówca był do ciebie przychylnie nastawiony, to bez umiejętności postępowania według zasad dobrego wychowania nie możesz się obejść.
Zachowanie się, komunikacja
Pierwsza i najważniejsza zasada: prawdziwa kobieta nigdy nie pokazuje mężczyźnie, że jest od niego mądrzejsza. To oczywiście nie oznacza, że trzeba udawać głupią. Swój rozum trzeba i można pokazywać, ale nie należy tego robić w taki sposób, który polega na porównywaniu się z mężczyzną lub daje mu do zrozumienia, że on się w czymś myli („Coś ty, czy nie wiesz, że to wcale nie jest tak?”). Przecież nie jesteś na rozmowie kwalifikacyjnej. Przyszłaś, by miło spędzić czas. Czy przyjemnie jest przebywać z człowiekiem, który wytyka nam błędy? Oczywiście, że nie. Etykieta to przede wszystkim umiejętność bycia taktowną. Dlatego w każdej sytuacji, nawet jeśli kawaler zapomniał twojego imienia, mądrzej i uprzejmiej jest odpowiedzieć: „Nie martw się, ja też zupełnie nie zapamiętuję imion!”. Bądź elastyczna w zachowaniu, obróć wszystko w żart. A wnioski wyciągnij później. W końcu prawdopodobnie on się denerwuje. Mężczyźni boją się stracić twarz przed kobietą, która im się bardzo podoba. On jest bardzo wrażliwy na punkcie poczucia własnej wartości, a wygrywa zawsze ta kobieta, która tego poczucia nie tylko strzeże jak źrenicy oka, ale również je zwiększa. Dlatego bądź wyrozumiała, szczególnie w czasie pierwszych spotkań.
Zapraszam do obejrzenia krótkiego wideo, nagranego przez Michała Wawrzyniaka.
W prosty sposób pokazuje on, skąd brać pewność siebie, gdy jej nam brakuje. To nagranie nie jest dostępne publicznie, więc tu znajdziesz tylko link do strony na YouTube.
A jeśli zechcesz teraz odnaleźć zagubioną pewność siebie – to jest pewien sposób na jej odzyskanie. Wszystko wyjaśniam na tej stronie: UWOLNIJ PEWNOŚĆ SIEBIE >>
Ten artykuł zainteresuje tylko osoby, które chciałyby poznać przełomową technikę perswazji. Liczy ona sobie prawie 100 lat i ciągle zadziwia swoją skutecznością.
Oto historia narodzin jednej z najważniejszych zasad skutecznej reklamy. Claude Hopkins opisuje ją w książce „Tajniki warsztatu legendarnego copywritera” (ang. My Life In Advertising).
„To właśnie wtedy, u szczytu swojej sławy, Powers napisał broszurę dla Fabryki Froterek do Dywanów Bissella, na prośbę pana Williamsa. Była ona napisana na papierze do pakowania. Jednym z poglądów Powersa było, żeby forma nigdy nie przysłaniała treści. Pamiętam dobrze pierwsze zdanie: „Froterka do dywanów – jeśli zdobędziesz tę właściwą, możesz się wtedy obejść bez konkurencji”.
Ale on nie wiedział nic o froterkach. Nie poświęcił ani chwili na zbadanie naszej sytuacji handlowej. Nie znał żadnego z naszych problemów. Nigdy nie poświęcił ani minuty, żeby przestudiować, czego kobieta może sobie życzyć od swojej froterki.
Powiedziałem do pana Judda: „Coś takiego nie sprzeda nam froterek. W tej reklamie nie ma ani słowa które skłoniłoby kobiety do zakupu. Proszę pozwolić mi spróbować. Za trzy dni dam panu do porównania swoją reklamę, opartą na znajomości naszych problemów”.
Pan Judd uśmiechnął się, ale się zgodził. Przez następne dwie noce nie zmrużyłem oka. Trzeciego dnia przedstawiłem broszurę, która sprawiła, że wszyscy zadecydowali na niekorzyść Powersa. Zaskarżył ich do sądu o swoje honorarium, lecz przedstawiwszy jako dowód broszurę napisaną przeze mnie walczyli i wygrali ten proces.
Biznes froterek do dywanów dopiero się wtedy zaczynał. Niewielu było użytkowników i niewiele się sprzedawało. Na mocy mojej broszury zaproponowałem, że spróbuję zwiększyć popyt. Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Chodząc wieczorami po ulicach miałem pomysł froterki jako prezentu na Boże Narodzenie. Nigdy nie oferowano tego jako prezent. Zaprojektowałem stojak wystawowy dla tego eksponatu. Narysowałem kartki: „Królowa Bożonarodzeniowych Prezentów”. Po czym poszedłem do kierownika i poprosiłem o pozwolenie, żebym mógł wysłać parę ofert pocztą.
Wyśmiał mnie. Był wcześniej akwizytorem-domokrążcą, tak jak wszyscy nasi dyrektorzy. Powiedział: „Wyjdź na ulicę i spróbuj sprzedać froterki. Gdziekolwiek pójdziesz, znajdziesz je pokryte kurzem, a sprzedawcy są gotowi oddać je z powrotem. Jedyny sposób, żeby teraz jeszcze coś sprzedać, to jeśli zagrozisz komuś strzelbą. Zapędź człowieka w ciemny kąt i zmuś go, żeby podpisał zamówienie. Kiedy mówisz, że takim ludziom sprzedasz coś, pisząc listy, mogę się tylko śmiać”.
Ale broszura, którą napisałem, zdobyła jego szacunek. Zgodził się, żebym na próbę rozesłał kilka tysięcy listów. A więc napisałem i powiedziałem sprzedawcom o naszych stojakach wystawowych i o naszych kartach. Zaproponowałem obie te rzeczy za darmo na święta; nie jako prezent, lecz jako nagrodę. Ani wtedy ani nigdy potem nie prosiłem, żeby ktoś cokolwiek kupił. To jest bezcelowe. Po prostu oferowałem usługi. Prosiłem o podpisaną umowę od sprzedawcy, że wystawi te froterki na stojaku wraz z kartkami, które dostarczę. To sprawiało, że zaczynał mnie reklamować.
Rozesłałem jakieś pięć tysięcy listów. Dostałem w odpowiedzi tysiąc zamówień, niemalże pierwsze zamówienia, jakie kiedykolwiek otrzymaliśmy pocztą. To były narodziny nowej idei, która doprowadziła mnie do pozostawienia za sobą dziedziny wydatków i przeniesienia się na pole zarabiających pieniądze. Continue Reading…
Czy wiesz, że 90% ludzi poddaje się przed samym finiszem? Przez cały czas ostro dążą do celu, po czym w chwili, gdy jest on coraz bliżej nich — poddają się. Jest to pewna forma sabotowania własnego szczęścia, niestety jednak tak często występująca, że aż niebezpieczna.
Wiesz, z czego wynika? Z dwóch rzeczy:
Pierwsza to fakt, że boimy się odrzucenia, a że odrzucenie utożsamiamy z cierpieniem, to łatwiej nam zrezygnować z czegoś, co może dać nam osobisty zysk — bo gdyby jednak coś nie wyszło, cierpienie związane z porażką i odrzuceniem byłoby większe.
Drugim powodem jest to, że właściwie sami siebie dobrze nie znamy, dlatego hamujemy się, choć nie potrafimy zrozumieć dlaczego. A gdybyśmy zrozumieli źródło tego zachowania, coś takiego jak wewnętrzny hamulec przestałoby istnieć.
Jak sobie z tym poradzić? Przejdźmy najpierw do punktu 1., który brzmi:
Strach przed cierpieniem
Jest to chyba najpopularniejszy rodzaj strachu — dotyczył on także i mnie. Gdybym się go nie wyzbyła, pewnie nawet nie ujrzałbyś książki, którą teraz czytasz. Dlaczego był on dla mnie aż tak przerażający, że byłam skłonna zrezygnować ze swoich marzeń, by go nie czuć? Właśnie dlatego, że bałam się cierpienia. Wszystko, co nam się z nim kojarzy, sprawia, że się poddajemy. To właśnie dlatego nie potrafimy wytrwać podczas odchudzania czy rzucić palenia na dobre. To właśnie z tego powodu nie potrafimy skończyć toksycznego związku, który nas niszczy, i również dlatego nie umiemy pokazać światu naszych zdolności. Tak bardzo boimy się cierpienia. Spróbuję Ci to wytłumaczyć po kolei, na kilku przykładach: Continue Reading…
Najnowsze komentarze